Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

  • promocja
  • Empik Go W empik go

Paka z domku na drzewie. Tom 2: Zagadka szkolnej szatni - ebook

Wydawnictwo:
Data wydania:
14 sierpnia 2023
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
, MOBI
Format MOBI
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najczęściej wybieranych formatów wśród czytelników e-booków. Możesz go odczytać na czytniku Kindle oraz na smartfonach i tabletach po zainstalowaniu specjalnej aplikacji. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
(2w1)
Multiformat
E-booki sprzedawane w księgarni Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu - kupujesz treść, nie format. Po dodaniu e-booka do koszyka i dokonaniu płatności, e-book pojawi się na Twoim koncie w Mojej Bibliotece we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu przy okładce. Uwaga: audiobooki nie są objęte opcją multiformatu.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Paka z domku na drzewie. Tom 2: Zagadka szkolnej szatni - ebook

Agencja Poli, Antka, Kuby i Asa działa pełną parą. Po pierwszym sukcesie kolejne zlecenia sypią się jak z rękawa. Jednak tym razem nad Paką zawisły ciemne chmury. Złodziej jest sprytny, a do tego to ktoś z bliskiego otoczenia młodych detektywów. A jakby tego było mało, to sami detektywi stają się podejrzanymi. Czy Paka i tym razem wyjdzie z opałów obronną ręką?

Zagadka szkolnej szatni to druga część przygód brawurowych detektywów, pełna dobrego humoru i niespodziewanych zwrotów akcji. Dla bohaterów nie ma rzeczy niemożliwych. A każdy problem jest sprawą do rozwiązania.

Kategoria: Dla dzieci
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-272-8295-8
Rozmiar pliku: 1,0 MB

FRAGMENT KSIĄŻKI

ROZDZIAŁ 1

Nazy­wam się Pola Zga­dula, ale zapewne już to wie­cie. Pew­nie zna­cie też moją Agen­cję Detek­ty­wi­styczną PAKA. A wła­ści­wie nie moją, tylko naszą. Czemu PAKA, rów­nież wie­cie – to pierw­sze litery imion wszyst­kich człon­ków agen­cji: P jak Pola, A jak Antek, mój brat bliź­niak, K jak Kuba, nasz naj­lep­szy kum­pel, i A jak As, nasz czwo­ro­nożny przy­ja­ciel. Nasze biuro detek­ty­wi­styczne działa od ponad roku. Dokład­nie 17 marca, tuż przed pierw­szym dniem wio­sny, nad drzwiami bazy na drze­wie zawi­sła tabliczka oznaj­mu­jąca, że pod tym adre­sem każda sprawa znaj­dzie roz­wią­za­nie. Od tej pory nie­mal wszyst­kie wolne chwile spę­dzamy na roz­wi­kły­wa­niu zaga­dek, które spę­dzają sen z powiek nie tylko miesz­kań­com naszego mia­steczka, ale głów­nie miej­sco­wej poli­cji. I dla­tego też dzia­łamy wspól­nie i w poro­zu­mie­niu z lokal­nym stró­żem prawa, poste­run­ko­wym Przy­pad­kiem.

Zupeł­nie przy­pad­kiem nasza pierw­sza sprawa doty­czyła kra­dzieży w hotelu, w któ­rym pra­cuje moja mama. Ale tę histo­rię też pew­nie już zna­cie. Nie powiem, łatwo nie było. Jed­nak PAKA sta­nęła na wyso­ko­ści zada­nia, a zło­dzieje tra­fili tam, gdzie ich miej­sce.

Tym razem cze­kało nas coś rów­nie trud­nego. A może nawet trud­niej­szego? Ale od początku…

Afera wybu­chła mniej wię­cej mie­siąc przed koń­cem roku szkol­nego. Wszy­scy żyli­śmy już waka­cjami. Trudno o nich nie myśleć, gdy za oknem maj, a czło­wiek sie­dzi zamknięty w kla­sie jak w akwa­rium. Tem­pe­ra­tura na zewnątrz docho­dziła do trzy­dzie­stu stopni Cel­sju­sza w cie­niu. Jakoś nie mogli­śmy się sku­pić na czy­tan­kach i tabliczce mno­że­nia. W każ­dym razie ja nie mogłam, choć aku­rat mate­ma­tyka jest moją mocną stroną. Wola­ła­bym być gdzie­kol­wiek indziej, tylko nie w szkole. Na przy­kład nad jezio­rem albo w domku na drze­wie. No ale rok szkolny trwał w naj­lep­sze i trzeba było wytrwać.

– Mamy robotę – powie­dział Kuba, gra­mo­ląc się na para­pet, który był miej­scem naszych zbió­rek w cza­sie przerw mię­dzy lek­cjami.

– Serio? – spy­ta­łam od nie­chce­nia, prze­rzu­ca­jąc kartki w pod­ręcz­niku od pol­skiego.

To nie tak, że nie inte­re­so­wało mnie, co kum­pel mówi, ale za chwilę cze­kał mnie spraw­dzian. Niby nic trud­nego, ale te cza­sow­niki, przy­miot­niki i rze­czow­niki cią­gle mi się kić­kają.

– I to duuużą. – Kuba roz­cią­gnął samo­gło­ski, jakby na moment się przy­ciął.

– Ehe! – odpar­łam, wciąż wer­tu­jąc pod­ręcz­nik.

– Ale widzę, że jesteś zajęta.

Zatrza­snę­łam książkę z hukiem, zda­jąc sobie sprawę, że i tak już niczego wię­cej się nie nauczę.

– Mówi­łeś coś? – spy­ta­łam.

– Pola! – Kuba spoj­rzał na mnie z poli­to­wa­niem. – Pół godziny się pro­du­kuję.

– Żar­tuję – zaśmia­łam się. – Dobry detek­tyw ma podzielną uwagę.

– Dobry… tak – odparł zadzior­nie.

– O, ty! – Klep­nę­łam go w ramię.

Tym­cza­sem dołą­czył do nas mój bliź­niak. Roz­siadł się na „naszym para­pe­cie” i wycią­gnął z ple­caka jabłko.

– No to mów – pocią­gnę­łam Kubę za język. – Co to za sprawa?

– Kra­dzież. A nawet seria kra­dzieży.

– Że co?

– A to, że w szkole ktoś krad­nie.

– W sumie, tak pre­cy­zyj­niej mówiąc – wtrą­cił Antek, gry­ząc jabłko – to mamy zło­dzieja w kla­sie.

– W naszej kla­sie?! – zdzi­wi­łam się.

Nie mogłam uwie­rzyć, że coś takiego może doty­czyć ludzi, z któ­rymi prze­by­wam codzien­nie po kilka godzin. Prze­cież znam ich od zerówki.

– Nie – doda­łam sta­now­czo. – To nie­moż­liwe.

– A jed­nak wszystko na to wska­zuje. – Antek wes­tchnął.

Potem chłopcy opo­wie­dzieli mi histo­rię, która mogłaby posłu­żyć za fabułę książki. Do kra­dzieży docho­dziło przed wuefem w chło­pię­cej szatni, do któ­rej dziew­czyny nie mają wstępu. A jako że ostat­nio chłopcy zamiast z panią Stę­kałą ćwi­czą głów­nie z tre­ne­rem, bo szy­kują się do zawo­dów mię­dzysz­kol­nych – ja o niczym nie wie­dzia­łam. W innej sytu­acji na pewno wieść o kra­dzie­żach by mnie nie omi­nęła.

– Nikt się niczego nie domy­ślał, bo zło­dziej był sprytny. No i do dziś zado­wa­lał się drob­nicą – opi­sy­wał Kuba.

– Nawet nie to, że się nie domy­śli­li­śmy. Po pro­stu trudno było połą­czyć fakty – dopo­wie­dział Antek.

– W rze­czy samej! – zgo­dził się Kuba.

– Nic z tego nie rozu­miem. Może­cie jakoś jaśniej? Albo po kolei?

– Naj­pierw kilka dni temu Stasz­kowi zawie­ru­szył się dłu­go­pis, który zosta­wił na ławce – zaczął tłu­ma­czyć Antek. – Potem Jan­kowi zgi­nął bre­lo­czek od ple­caka. Nie mówili o tym, nie zgła­szali, bo to fanty małej war­to­ści. No i myśleli, że rze­czy­wi­ście je zgu­bili.

– Może tak było? – zasta­na­wia­łam się na głos.

– Może. Ale zgi­nęły też inne rze­czy. Fran­kowi meta­lowa zapinka z czapki, Wojt­kowi nożyczki, a Micha­łowi bidon.

– Hmm… – To naprawdę zaczy­nało mi wyglą­dać podej­rza­nie.

– I nikt, abso­lut­nie nikt nie połą­czyłby tego w jedno, gdyby nie to, że dziś Jul­kowi zgi­nął zega­rek – dodał Kuba.

– O! Teraz robi się poważ­niej – zauwa­ży­łam prędko.

– Wła­śnie! Uwa­żam więc, że to zada­nie dla PAKI. Jesz­cze nie wiem, jak możemy to ugryźć. – Kuba podra­pał się po nosie. Zawsze tak robi, gdy nad czymś inten­syw­nie myśli. – Ale na pewno coś wymy­ślimy.

Naszą roz­mowę zakoń­czył dzwo­nek, który bez­li­to­śnie oznaj­mił koniec prze­rwy. I, co gor­sze, przy­po­mniał mi o spraw­dzia­nie z pol­skiego. Zesko­czy­łam z para­petu i ruszy­łam jak na ścię­cie w stronę sali.

– Zapo­mnia­łaś! – Kuba mnie dogo­nił i wrę­czył mi pod­ręcz­nik.

– Umiesz coś? – spy­ta­łam, paku­jąc książkę pod pachę.

– Z czego? – zdzi­wił się.

– No, z pol­skiego?

– Z powodu? – zdzi­wił się jesz­cze bar­dziej.

– Mamy kla­sówkę z czę­ści mowy.

– Nie do wiary – zaśmiał się. – Pani „dobry detek­tyw” pomie­szała ter­miny.

– Co? Nie kumam. – Teraz ja popa­trzy­łam na niego sze­roko otwar­tymi oczyma.

– Dziś mamy powtórkę mate­riału, a spraw­dzian dopiero w pią­tek – wyja­śnił.

– Serio?!

– Naj­se­rio – odparł.

Ufff! W życiu nie czu­łam się lepiej. Przy­znam, że cza­sem zda­rza mi się coś pokrę­cić, w tym daty. I zwy­kle źle na tym wycho­dzę. Ale tym razem wyjąt­kowo mi się upie­kło. Pew­nie pierw­szy raz w życiu ucie­szyło mnie moje gapio­stwo.ROZDZIAŁ 2

Na pol­skim zamiast o przy­miot­ni­kach myśla­łam o zło­dzieju. Roz­glą­da­łam się po kla­sie i zga­dy­wa­łam – kto może się kryć za kra­dzie­żami. Było dla mnie oczy­wi­ste, że musiał to być jeden z chło­pa­ków. Dziew­czyny miały wuef oddziel­nie i szat­nię z dru­giej strony kory­ta­rza. No i raczej trudno byłoby im wejść nie­zau­wa­żo­nym do szatni chło­pa­ków. Nie. To musiał być chło­pak.

W kla­sie mamy ich trzy­na­stu. Jak z tego grona wyty­po­wać win­nego? Naj­le­piej drogą eli­mi­na­cji. Antek i Kuba byli poza podej­rze­niem. Wia­domo. Za ich uczci­wość mogę ręczyć wła­snym życiem. A zatem zostało jede­na­stu. Z listy można też wykre­ślić wszyst­kich, któ­rym coś zgi­nęło – Staszka, Janka, Franka, Wojtka, Michała oraz Julka. Jede­na­ście minus sześć daje nam pięć. Piątkę teo­re­tycz­nie podej­rza­nych. Piątkę, za którą jesz­cze pół godziny temu dała­bym sobie obciąć rękę.

Przy­glą­da­łam się im kolejno. Za żadne skarby świata nie potra­fi­ła­bym wybrać. Nikt nie paso­wał do pro­filu zło­dzie­jaszka. Nie­mniej jeden z nich był winny. Nie ma innej moż­li­wo­ści. A może jest?

– Podej­rze­wa­cie kogoś? – spy­ta­łam chło­pa­ków, gdy wra­ca­li­śmy ze szkoły do domu.

– Ja nie zamie­rzam strze­lać – odparł Antek. – Każdy jest nie­winny, dopóki nie udo­wodni mu się winy.

– No, wiem, wiem – potak­nę­łam. – Ale od cze­goś musimy zacząć.

– Może poga­damy z poste­run­ko­wym Przy­pad­kiem? – zapro­po­no­wał Kuba, znowu pocie­ra­jąc czu­bek nosa.

– Po co? – zdzi­wił się Antek.

– Pod­py­tamy, jak on zabrałby się do takiego śledz­twa. Bądź co bądź to deli­katna sprawa. A poza tym może poznał jakieś nowe triki w tema­cie łapa­nia zło­dziei?

– Dobra myśl – pochwa­li­łam Kubę. – W końcu to facho­wiec.

– Ja bym nie prze­sa­dzał z tym fachow­cem. – Antek zachi­cho­tał. – Ale macie rację, nie zawa­dzi zasię­gnąć języka.

Jak posta­no­wi­li­śmy, tak zro­bi­li­śmy. Jesz­cze tego samego dnia zamiast do bazy na drze­wie ruszy­li­śmy na poste­ru­nek poli­cji.

– O! Kogóż moje piękne oczy widzą! – wykrzyk­nął Przy­pa­dek, gdy sta­nę­li­śmy w drzwiach. – Moja tajna komórka we wła­snych oso­bach.

– Dzień dobry, panie poste­run­kowy! – zawo­ła­li­śmy chó­rem.

– Wchodź­cie, wchodź­cie. Co was do mnie spro­wa­dza?

– Hmm… – Antek prze­jął pałeczkę. – Mamy kilka pytań z teo­rii.

– Tak?

– A kogo mamy spy­tać, jak nie samego sze­ryfa?

Antek wie­dział, jak uro­bić Przy­padka. Poste­run­kowy był łasy na pochleb­stwa jak kró­lik na mar­chewkę. A już szcze­gól­nie uwiel­biał, gdy nazy­wano go sze­ry­fem.

– Pew­nie, pew­nie! Wia­domo! Pytaj­cie, dzie­ciaki. Co tam się wam uro­dziło?

– Wyobraźmy sobie, czy­sto hipo­te­tycz­nie – włą­czył się Kuba – że po mie­ście gra­suje zło­dziej.

– Gdzie? – Poste­run­kowy poło­żył dłoń na kabu­rze pisto­letu.

– Hipo­te­tycz­nie – powtó­rzył Kuba.

– A, no tak. – Przy­pa­dek podra­pał się po gło­wie. – No jasne, że tak. Zatem gra­suje i co dalej?

– Krad­nie, rzecz jasna – kon­ty­nu­ował Kuba.

– Wia­domo, bo to zło­dziej. – Przy­pa­dek roz­ło­żył dło­nie i zro­bił minę, jakby roz­wią­zał naj­trud­niej­sze zada­nie z Kan­gura Mate­ma­tycz­nego. – Co mógłby innego robić?

– Pyta­nie: co pan by zro­bił? – Spró­bo­wa­łam go spro­wa­dzić na wła­ściwe tory.

– Jak to co? Zła­pał­bym i wsa­dził do aresztu, łotra jed­nego.

– Ale jak by pan go zła­pał? – dopy­ty­wa­łam.

– Za frak! – Poste­run­kowy gło­śno zare­cho­tał.

Antek z Kubą wymow­nie wes­tchnęli. Chyba tra­cili cier­pli­wość. Musia­łam inter­we­nio­wać, zanim pal­nę­liby coś, czym znie­chę­ci­liby Przy­padka.

– Panie poste­run­kowy, bar­dziej cho­dzi nam o to, jak pan doszedłby do wykry­cia sprawcy. Tak po kolei. W punk­tach.

– Och! To… to… to trudne pyta­nie. – Poli­cjant roz­siadł się wygod­niej na krze­śle. – Będzie­cie noto­wać?

Spoj­rza­łam bła­gal­nie na moich wspól­ni­ków. Naprawdę się bałam, że mają dość. A oni w odpo­wie­dzi łyp­nęli tylko, jakby chcieli mi powie­dzieć: „zrób coś, bo wyj­dziemy z sie­bie”.

– Nie musimy. – Wyję­łam na biurko tele­fon. – Nagramy wszystko na dyk­ta­fon.

– Bar­dzo chwa­lebny pomysł! Bar­dzo! – Przy­pa­dek się ucie­szył. – Wtedy zawsze będzie­cie mogli sobie do tego wró­cić albo ewen­tu­al­nie wykuć na bla­chę.

– No więc…? – pró­bo­wa­łam go pona­glić.

– Jest kra­dzież, dajmy na to… yyy… w skle­pie. Rozu­mie­cie?

Zgod­nie kiw­nę­li­śmy gło­wami.

Zapraszamy do zakupu pełnej wersji książki
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: