- W empik go
Pamiątka z Krzeszowic czyli Zbiór wszystkich opisów tego ustronia wierszem i prozą ze wspomnieniem Artura hrabi Potockiego połączony - ebook
Pamiątka z Krzeszowic czyli Zbiór wszystkich opisów tego ustronia wierszem i prozą ze wspomnieniem Artura hrabi Potockiego połączony - ebook
Klasyka na e-czytnik to kolekcja lektur szkolnych, klasyki literatury polskiej, europejskiej i amerykańskiej w formatach ePub i Mobi. Również miłośnicy filozofii, historii i literatury staropolskiej znajdą w niej wiele ciekawych tytułów.
Seria zawiera utwory najbardziej znanych pisarzy literatury polskiej i światowej, począwszy od Horacego, Balzaca, Dostojewskiego i Kafki, po Kiplinga, Jeffersona czy Prousta. Nie zabraknie w niej też pozycji mniej znanych, pióra pisarzy średniowiecznych oraz twórców z epoki renesansu i baroku.
Kategoria: | Klasyka |
Zabezpieczenie: | brak |
Rozmiar pliku: | 315 KB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Na progu twoim nędzarz i sierota, Nadzieje swoje złożyli.
Fr. Jakubowski.
Artur Hrabia PotockI z Jana Potockiego i Julii z książąt Lubomierskich zrodzony, – w pierwszej zaraz młodości utraciwszy rodziców, przeszedł pod opiekę swej babki księżnej Izabelli z książąt Czartoryskich Lubomirskiej, marszałkowej wielkiej koronnej. – Hojnie od szczęścia w dostatki i nadobność udarowany, mógł był na łonie miękkości i roskoszy swobodne przepędzać życie; – lecz gwar światowego zgiełku i wszystkich łudzących jego powabów, niemogły w sercu szlachetnem zagłuszyć tych świętych powinności, jakie nań wznioślejsze przeznaczenie wkładało. –
Nie dla czczej sławy, – nie dla stania się… głośnym, lecz dla miłości kraju, do którego szczerze był przywiązany, – na pierwszy od – głos trąby wojennej w roku 1806, która podówczas całą Europę zagłuszała, wyrywa się z objęcia pieszczącego, nadskakującego mu szczęścia, – rozkosznych chwil młodości, – odrzuca je z urąganiem, – i biegnie na pole chwały. Powszechnie jest wiadomo, że niezgasłej pamięci wódz naczelny wojsk księstwa Warszawskiego książe Józef Poniatowski, później marszałek Francyi, doświadczywszy w najtrudniejszych kolejach losu wojny, niezachwianej odwagi i męztwa w młodym Arturze, powołał go do swego sztabu za adjutanta polowego. On to w olbrzymiej bitwie pod Mozajskiem, z jawną pogardą śmierci, rzucając się w najgwałtowniejszy odmęt boju, w obliczu swego wodza chlubnemi okrył się bliznami, – które mu już resztę życia bolesnie zasępiały, – a pod ten czas tak były dokuczające, że sam zwątlony uznojem wódz naczelny, przesiadłszy się do pojazdu u przeprawy na Berezynie, posadził go przy sobie, – przytulił cierpiącego, – i tak obadwa zaledwie po trzech dniowem oczekiwaniu, z niebezpieczeństwem życia, zgubny most na tej rzece przebyli. –
Za dostaniem się do Warszawy, podzielał Artur Potocki wszystkie ówczesne trudy swojego wodza, jakie reorganizacja pułków, z których większa część w liczbie zaledwie kilkudziesiąt ludzi z uratowanym sztandarem powróciwszy, nieodzownemi czyniła. (1) –
Po wyjściu wojsk ówczesnego księstwa Warszawskiego za granicę, Artur hr. Potocki znajdował się we wszystkich bitwach, a mianowicie w morderczej rozprawie pod Lipskiem, która los Europy rozstrzygnęła. Wiekopomnej pamięci Cesarz Alexander I. darząc pokojem Europę, szczątkom zastępów polskich pozwoliwszy wrócić do kraju, młodego tego wojow- – (1) Komuż z żyjących podówczas, nie przypomni się ów smutny widok 12 pułku piechoty, jak ten w kilkadziesiąt ludzi znękanych marszem i ranami wróciwszy do Krakowa w Grudniu 1812 r. bolesnym swym widokiem zasępił wszystkie oblicza? Żołnierze ci, prawie wszyscy ranieni, z poodmrażanemi rękoma i nogami, wchodząc z osieroconym swym standarem, powszechne łzy wycisnęli, witającym ich Krakowianom.
nika, szczególniejszych łask swoich oznakami zaszczycił, i adjutantem swoim w nowo uorganizowanem podówczas wojsku polskiem mianował. Względy tego dobroczynnego Władcy, oceniając rzadkie przymioty duszy i serca w Arturze, skojarzywszy dlań szczęśliwy związek małżeński z damą tak powszechnie poważaną, Zofią z Hrabiów Branickich, – z uwagi na skołatany stan jego zdrowia, dozwoliły mu następnie przenieść się na spoczynek domowy. –
Odtąd zaczyna się rozwijać szereg pięknych domowych cnot hrabiego Artura, czynów ludzkości, szlachetne przymioty serca jego odznaczających, – i razem niestety! szereg cierpień, któremi go trapiły dolegliwości zrujnowanego zdrowia. Napróżno usiłował odzyskać je w cieplejszym klimacie Europy, pod pieczą najznakomitszych lekarzy; – czcze promyki nadziei, które wraz z zabłysnieniem znikały!…… – i jakby jeszcze nie dosyć było natem, – zawistny los pozazdrościł mu nawet ostatniej pociechy dla każdego ojca rodziny, pozbawiając go dwojga ukochanych dziatek, z których jedno w stolicy Francyi, drugie we Włoszech, śmierć nieubłagana z objęcia mu wydarła! – Wypadek ten zmierził mu do reszty pobyt na obcej ziemi; – tęsknotą ku ojczystej ciągniony, powrócił na jej łono, – a mając znaczną część swoich włości w okręgu rzeczypospolitej Krakowskiej po babce swej księżnie Izabelli Lubomierskiej, postanowił na zawsze osiąśdź w Krakowie. –
Wszystko zdawało się z początku sprzyjać miłym jego widokom; – wzrastanie pod błogą wieszczbą uśmiechającej się przyszłości, jedynego który mu pozostał syna, – zaczynało powoli rozjaśniać, zamglone tylu dolegliwościami jego oblicze; – a pragnąc resztę życia poświęcić szczęściu swoich sielanów i dobru ogólnemu tego kraju, do którego serdecznie się przywiązał, – nabył piękny dom w Krakowie i wspaniale przyozdobiwszy, założył najprzód w nim bibliotekę, – a następnie miał zamiar, przez nabycie sąsiedzkiego gmachu przy ulicy ś. Anny, i połączenie go z pałacem, urządzić galeryją obrazów z dzieł najcelniejszych mistrzów malarstwa; – piękna ofiara na cześć sztuk wyzwolonych, – niezmierne summy kosztować mogąca, i niczem niezaprzeczony dowód przylgnienia jego z całą duszą do Krakowa, do tej historycznej stolicy dawnej Polski, – dziś wraz ze swoim okręgiem osobną krainę, od burz wojennych potęgą trzech wielkich Mocarstw zasłonioną, stanowiącej, – najwłaściwszego dla muz siedliska, – miłego zacisza pokoju, – przytułku dla serc czułych, koleją zawistnych losów skołatanych. –
Dom Artura hr. Potockiego w Krakowie stał się odtąd przybytkiem prawdziwie popularnej, i szczerej gościnności, – nieskażonej najmniejszym nawet odcieniem owej cierpkiej jaskrawej dumy, jaka małych i tylko, poziomych panków odznacza. – W wyborze uczestników tych miłych, wesołych, wolnych od wszelkiego przymusu wieczorów, zabaw, – niepytano kto z jakiego rodu pochodzi? – jakim się herbem pieczętuje? – Ale raczej jakim jest? czem się pięknem, szlachetnem, wzniosłem w spółeczeń – stwie odznaczył? – Dla tego też na zebraniach podobnych, z osobami w poufalszych stosunkach żyjących z uprzejmym gospodarzem, widzieć można było pomieszanych bez różnicy, miejscowych artystów, literatów, ludzi uczonych i pod rozmaitym względem znanych z znakomitej użyteczności krajowi.
Były to błogie chwile – dotąd serdecznie, z rzewnem westchnieniem wspominane, – ale niestety! krótkotrwałe; niedługo bowiem cieszył, radował się Kraków posiadaniem w swych murach dobroczyńcy i przyjaciela ludzi, – że nikt rozsądny i prawy nie zarzuci mi tu przesady, kiedy powiem: opiekuna, pocieszyciela ubogich wdów, – zapomnianych sierot, – znękanych niedolą i wiekiem starców!… –. Czując się coraz dotkliwiej chociaż zwolna upadającym na zdrowiu, po zasiągnieniu rady swoich lekarzy, zmuszonym był Artur hr. Potocki, jeszcze raz spróbować szczęścia, – jeszcze raz, – jak to miał mówić z nadludzką, prawie spokojnością duszy: – "jeszcze ten ostatni raz rozłączyć się z ukochanym Krakowem" – i uciec się pod piękne niebo Wioch, – azali tam nieznajdzie jakiego polepszenia?…. – Podróż ta była na cztery lata zamierzoną, – po której szczęśliwem odbyciu, – miał już nigdy nas nieopuścić. – Wszyscy pełni byli błogiej nadziei, że go znowu zobaczą, – i więcej za nim już tęsknić… – o niego smucić się, niebędą mieli powodu. Komuż niestawi się w żywej pamięci, – pełen niezwyczajnego ruchu, słodkiego gwaru, – życia, – wesołości, – ów pożegnalny, uroczy festyn 28 lutego, na salach Knotza, przeszło na 600 osób wyprawiony? – Kto zapomni tę miłość bratnią, tę szczerość, uprzejmość, malujące się na całem obliczu ukochanego gospodarza? – bo nie tu miejsce mówić o świetności, wspaniałosci festynu: (1) – było to pożegnanie Krakowa… i już na zawsze!!!… – Wielu tą myślą niepokojonych – bawili się w prawdzie, – tańczyli, tym żywiej, tym ochoczej, – im żywszym i ochotniej- – (1) Czytaj opis wyjęty z Gońca Krakowskiego, oddzielnie w przypisach lit. A. zamieszczony.
szym znajdowali miłego gospodarza… lecz łza tęsknęgo przeczucia, żeto jest pożegnanie, – pożegnanie może ostatnie – uwijała się niejednemu w oczach, – i żałośnie promieniła się w odblasku jarzących świateł!… Przeczuwał to sam Artur hr. Potocki, – bo kiedy obstąpiło go na głównej sali grono poufałych przyjaciół, oświadczając, że pragną spełnić życzliwy toast za Zdrowie jego ,… – on mimowolnie, – cichym, żeby przenikliwa, czuwająca nad każdem ruszeniem jego niedosłyszała małżonka, – lecz rzewnym odpowiedział im głosem: " Dziękuję wam, – ale może to już ostatni!…" – Wielu z bliżej stojących dosłyszeli tych słów bolesnych; – strętwiałemi usty, – mimowolnie udzielili ich drugim, – i już posępność zaczynała rozwijać swoje złowieszcze skrzydła nad całem zebraniem uczestników festynu: – lecz gdy niebawem zabrzmiał na wielkiej sali poważny i uroczy taniec nasz narodowy, i ujrzano na jego czele ukochanego , – bo Iak go wszyscy nazywali Artura, – z rozweselonym, żywym, malującym nadzieją pokrzepiony stan duszy jego uśmiechem: – rozradowali się… wszyscy, – niemyśląc, niechcąc już myśleć, przeczuwać, wierzyć nawet w smutne przeczucia, – i otrząsnąwszy się natrętnemu powątpiewaniu, rzucili się w objęcie słodkiej nadziei, – i nic już do końca balu niezachwialo pokrzepionych serc anielskiem, boskiem tchnieniem, lej córki niebios. –
Z nadejściem wiosny, – pożegnał się Artur hrabia Potocki z miłym sobie Krakowem – i więcej go jaż nie zobaczył. –
W trzy lata – wóz czterokonny – kirem czarnym okryty, przywróciłnam już tylko szczątki jego! (1) – dusza Artura uleciała w lepsze krainy. –
Straciwszy on resztę nadziei, odzyskania zdrowia we Włoszech, – porzucił niebawem ten kraj, – przybył, powrotem ku domowi do Wiednia, – i tam pomimo cale wysilenie sztuki lekarskiej, na rękach strapionej małżonki i niele- – (1) Patrz opis tego smutnego dnia w przypisach lit, B. z gazety Krakowskiej, dosłownie wyjęty.
tniego syna, wśród nieutulonych łez tych dwóch najdroższych sobie istot, zakończył wpólprzepłakane życie.
Zostawił po sobie Artur hrabia Potocki tyle wspomnień, tyle rzewnych uczynków miłosierdzia, – że dosyć z nich kilka przytoczyć, ażeby pamięć jego za wzór przyszłym pokoleniom przekazać, – a chcąc się nawet i od tych przytoczenia uwolnić, – dosyćby może było nadmienić: Że był od wszystkich kochany, którzy go tylko znali, – a to jest najpiękniejszy typ człowieka który żył na tej ziemi; – takich ludzi, podobno najmniej wspomniały dzieje świata. –
Dłoń jego dobroczynna szukaią tylko prawdziwie cierpiącej niedoli, aby ją wesprzeć i pocieszyć; niepytał on nikogo jakiego jest wyznania, – niebadał nawet o przyczynę upadku, dosyć mu było widzieć go że był nieszczęśliwym, zapomnianym od reszty ludzi. – W przykrej porze zimowej sam wyszukiwał biednych, wspomagając ich opalem i pieniędzmi. Nieuszła jego serca i niedola ludu izraelskiego, – nieraz oso – biście na ręce rabina, udzielał assygnacye na opał – i pieniężne zasiłki, dla rozdania między ubogich i kaleki. Nikt z prośbą na ulicy, na drodze napotkany, lub do jego udający się domu, nie został bez pociechy i wsparcia odprawionym. Włościanie licznych dóbr jego, uciekali sio do niego… – jak dzieci strapione o pomoc i opiekę do swego ojca. –
Przytoczenia te, szlachetnych uczynków Artura hr. Potockiego, nie są czczym romansem pisarzy nekrologów; – żyją liczni świadkowie, – żyje jeszcze wielu podźwignionych z niedoli, którzy ze łzą wdzięczności w oku, – wspominają go dotąd, i pamięci jego błogosławią; – a najpiękniejsze dlań świadectwo przekażą potomności Krzeszowice. Łazienki dla ubogich, szpital, i urządzenie ich znacznym kosztem, – udzielana pomoc lekarska i lekarstwa dla chorych, – niedawno skończony Dom przytułku, – wygody nawet zbytkowe najskrzętniej nieraz im czynione, najlepiej świadczyć będą – jak on kochał ludzi. –
Znajdują się nawet osoby, które on niewidzialną dłonią z grożącego im upadku dźwignął; a całej powszechności wiadomo, że oszczędzoną summę od budowy pomnika Tadeuszowi Kościuszce, na posag dla dwóch jego siostrzenic przeznaczoną, przyjmując na hipotekę hrabstwa tenczyńskiego, hojnością swoją podwoił, – i tym sposobem dwom sierotom niegdy bohatera polskiego w zastępstwie całego narodu, przyszłość ich zabezpieczył. –
Piękne sztuki, posiadały w nim szczególnego znawcę, miłośnika i opiekuna. Zamyślał on jak wyżej już wspomnieliśmy, ku miejscowemu wzrostowi literatury i poezyi ojczystej, założyć w swoim domu bogatą bibliotekę, i uczynić go zarazem pożądanym dla artystów malarstwa i rzeźbiarstwa, przez założenie galeryi obrazów i posągów, i tym końcem dzieła najcelniejszych mistrzów zaczynał już nabywać; – młodzież zaś utalentowaną wyszukiwał i swoim kosztem na doskonalenie się w tych wzniosłych umiejętnościach za granicę wyselał. – Ileż więc pięknych nadziei, w stracie jego śmierć, nielitościwą pozbawiła Krakowian!…
Jednomyslnemi głosy wdzięcznych obywateli obrany reprezentantem jednej z gmin miejskich na sejm w roku 1828, pragnął z całem wylaniem serca, posłannictwu temu godnie zadosyćuczynić. – Nikomu nieuszedł z pamięci, głos Artura hr. Potockiego na tym sejmie, prawdziwą duszę polską w nim znamionujący: "Za podzwignieniem i zachowaniem od upadku gmachów publicznych przez Kazimierza W. i wiekopomnych następców jego wzniesionych, które coraz widoczniej zawaleniem groziły." (1)
I jakiejżby pociechy dziś serce jego niedo-znało, że to szlachetne przymówienie się, niebyło głosem wołającego na puszczy, – gdyby – (1) Obecnie staraniem Rządu, w znacznej części już odnowione, – z rozradowanem obliczem zdają się poglądać na gorliwość naszego dostojnego Prezesa Senatu, swojego wskrzesiciela, – z jaką od jednych do drugich dźwignienia przystępuje, – łamiąc niezliczone trudności. – Jest to prawda – bez interessu wyrzeczona, zamieniająca się dziś w przysłowie, – zatem jej nikt bezstronny słuszności nieodmówi.
mógł teraz być uczestnikiem spełnionych już w znacznej części tak pięknych jego życzeń? Ale Opatrzność, w wyrokach swych niezgłębiona, inaczej rozrządziła, – odmawiając mu nawet cieszenia się widokiem tej ze wspaniałością monarszą zbudowanej świątyni w Krzeszowicach, – której był założycielem!… –
Już temu lat szesnaście jak ten dobroczynny meteor, – zabłysnąwszy urokiem najpiękniejszych nadziei, zniknął z naszego horyzontu; – lecz żyje w ludzkiej pamięci, – w ludzkich sercach, i nieumrze, – bo zostało jego wspomnienie, – wspomnienie cnotliwego człowieka, przyjaciela i kochanka ludzkości. (1)
O! ktokolwiek zwiedzisz Krzeszowice, – i samotnie błąkać się po nich będziesz, nieoprzesz się temu wspomnieniu, – bo ci je każde ustronie, każde drzewko wleje do duszy! – Bez wspomnień cnotliwych łudzi, – czemże byłoby życie nasze, – czem serce?
A zabierając z sobą tyle miłych, tyle wypie- – (1) Czytaj Elegią F. Jakubowskiego, w przypisach lit. C.
sczonych obrazów z tego siedliska przyjemności, tych ulubionych Krzeszowic, tej zawsze młodej, zawsze kwitnącej dziewiczą świeżością córki pełnego wspomnień Krakowa, – niechcieliżbyście unieść w duszy wyobrażenia świecącej nad nią gwiazdki? – Bo mógłżeby wydać się wam inakszym cień Artura, napotkany w przysionku tej wspaniałej świątyni, na cześć Boga w myśli jego zrodzonej, i dziś z pogodnem czołem, pełnem rzewności wzrokiem, szukającej go w niebie?
* * *III. KRZESZOWICE.
Znajdziesz tu wszystko, co tylko gdzie o tej pięknej włości napisano.
Do moich Czytelników.
Piękne Krzeszowice trzy mile od Krakowa odległe – dziś nazwać można stolicą hrabstwa lenczyńskiego, składającego się z dwudziestu czterech wsi, fantastycznie do koła rozrzuconych, i z miasteczka Nowej góry. –
W dawniejszych czasach stanowił ją właściwie Tenczyn, – zamek którego dziś tylko ruiny widzieć można; dla tego też dawni pisarze nasi, prawie niewspominają Krzeszowic; – dopiero gdy przedostatnia tych dóbr dziedziczka, xiężna Izabella Lubomirska, w końcu zeszłego stulecia, po uznaniu użyteczności wód mineralnych któremi je uposażyła przyroda, – zajęła się Krzeszowicami, i nadawszy tej miłej z położenia swojego wiosce, przez poczynione w niej zakłady i upięknienia, tak uroczą postać i barwę", jaka dziś wszystkich zachwyca, – uczyniła ją, ustroniem pełnem wdzięku, miejscem najprzyjemniejszego pobytu: – włość ta, zwróciła zaraz na siebie powszechniejszą uwagę. –
Z więcej znanych autorów pisali o Krzeszowicach Tomasz Swiecki i Ambroży Grabowski. Pierwszy z nich, nieco dawniejszy, w dziele swoim: " Opis starożytnej Polski, " – odnosząc się wyłącznie do Tenczyna, mówi o Krzeszowicach jako o rzeczy podrzędnej; – drugi nasz Krakowianin, więcej do niej zbliżony, – bliżej więc z tą włością sercem i duszą obeznany, – uważa ją bardziej za punkt środkowy, i daleko obszerniej, serdeczniej maluje, nam wdzięki i powaby Krzeszowic, w szacownem dziele swojem: Kraków i jego Okolice .
Wierna przeznaczeniu swojemu książeczka nasza, wiernie wam tu przedstawi wszystko to, co obadwaj szanowni ci miłośnicy rzeczy ojczystych podali nam w tej mierze. – Że zaś wszystko co w bliższem Krzeszowic i Tenczyna znajduje się sąsiedztwie, co z niemi jedność malowniczą stanowi, nie może bydź dla czytelników obojętnem, pamiątka więc z Krzeszowic byłaby niezupełną, gdyby nieobejmowała w sobie owej wzniosłej roztaczającej na kilkanaście mil dumny swój wzrok Alwerni, – zacienionego stuletnemi bukami, na urwiskach skał sterczącego eremu Czerny, i okwitemi skarbami różnobarwych marmurów pyszniącego się Dębnika; – bo chociaż miejsca te, prawo własności ich dziedziców, pomiędzy sobą rozgranicza; ale żadnym ustawom ludzkim nieuległa przyroda, nigdy nierozerwanem złączyła je braterstwem, –
W powyżej przytoczonem dziele Swięckiego (1) taki znajdujemy opis, bardziej Tenczyna niż Krzeszowic:
"Tenczyn, zamek wielki i niegdyś wspaniały, mówi autor, dziś sterczące na wysokiej górze lasem obrosłej ruiny; – gniazdo niegdyś sławnej w dziejach narodu naszego familii Ten- – (1) Opis starożytnej Polski, wydanie drugie, z roku 1828 karla 123-124.
czyńskich, około roku 1325 żyjącej. Nawoj kasztelan krakowski gmach ten najprzód fundował w miejscu zwanem Przeginia, różnem od tej Przegini, gdzie jak świadczy Niesiecki na karcie 338 Tom IV. inny na górze skalistej widzieć się dawał zamek; w napadzie od Szwedów, jak świadczy Cellariusz w r. 1656 zburzony. Sztych tej warowni przy dziele Puffendorfa de rebus gestis Caroli Gustavi , okazuje mocną posadę na skale wśród lasów, do której przystęp jeden od południa zasłoniony bardzo wysoką wieżą, do samego zaś zamku obsłaniała wejście wieża okrągła i obszerna; na pochyłościach, ku południowi widzieć się dają ogrody i winnica, przy której domek dla pilnujących winorośli, – było to dziedzictwem pod tenczas Ossolińskiego hrabi z Tenczyna, marszałka nadwornego; – ostatni bowiem z imienia Tenczyńskich w kwitnącym wieku młodzieniec, pełen przyszłych nadziei, na polowaniu od dzika nieszczęśliwie zginął. Pod górą na której ten starożytny wznosi się gmach, rozlega naj – przyjemniejsza dolina obejmąca w sobie Tenczynek i Krzeszowice. To ostatnie miejsce sławne mineralnemi lecz dziś nieco osłabionemi wodami, (?) ma piękne domki dla wygody gości pobudowane, przyjemną nad strumieniem z skat Czerny z szumem toczącym wody, przechadzkę… – dom gościnny w którym salon portretami starożytnych Polaków wielkiemi dziełami w narodzie wsławionych ozdobiony, między (temi znajduje się Koniecpolskiego i Czarneckiego hetmanów), i fabrykę naczyń marmurowych w piękności zagranicznym równająca."
"O ćwierć mili leży Czerna, kościół i klasztor 00. Karmelitów przez Annę z Tenczyńskich Firlejowę 1628 roku fundowany, wpośród lasów i skał, prawdziwie pustelnicze mieszkanie; w tem tu miejscu u wsi Dembnika i przyległych miejscach w górach, dobywają rozmaitego koloru marmury; – pod Minkinią wykopują marmur czerwony czyli porfir. Zwiedzał te kopalnie ś… p. Stanisław August w roku 1787, jak świadczy Dyaryusz podróży jego. Od Krzeszowic i Tenczynka aż ku Szląskowi, zalegają w wielu miejscach kopalnie węgla kamiennego. "
W krótkiem napomknieniu o Alwerni, utrzymuje Swiecki, że ustronie to wśród skał i lasów klasztorem bernardyńskim odznaczające się, dostało tę nazwę na pamiątkę Alwerni we Włoszech, niedaleko Florencji w miejscu zwanem Valombrosa, na pochyłościach Apeninów będącej, – gdzie zakon ten pierwiastkowe był założony. –
To cośmy już gdzie indziej (1) wyrzekli o Alwerni, niewachamy się równie i tu powiedzieć: że nic piękniejszego, nic bardziej niemoże bydź malowniczego, – jak tu jest widok rozległej okolicy, nad którą ta pustynia się wznosi. Wioski porozrzucane dokoła, dąbrowy usrebrzone mnóstwem połyskujących pieszczących się z promieniami słońca, rzucających się w objęcie Wisły, – chożych, wesołych strumyków, – (zmiejsca tego wydającej się małą rzecz- – (1) Patrz opis Alwerni w dziełku: "Widok miasta Krakowa i jego okolic – wydanie Friedleina z 24 rycinami na karcie 12.
ką) – szczyty karpatów odwiecznemi śniegami ubielone, – składają obraz wspaniały, który ci mimowolnie nakazuje uwielbienie cudów przyrody.
Grabowski w niemniej krótkiem opisaniu tego czarującego krajowidu naucza nas, że założycielem klasztoru bernardynów w Alwerni był Krzysztof Koryciński kasztelan Wojnicki roku 1630 zmarły j tu pochowany. –
Lecz obszerniej natomiast rozpisał się o Krzeszowicach, Tenczynie, Czerny i Dębniku. –
"Komuż są nieznane, mówi ten miły zbieracz pamiątek ojczystych, piękne Krzeszowice? Miejsce to, sławne kąpielami siarczanem i źródłem wody żelaznej, głośniejsze jeszcze jest z przyjemnego położenia, i zwiedzającym je, powszechnie się podoba.
"Ta piękna wieś z kościołem, na zachód Krakowa o mil 3 odległości, jedna z 24 wiosek (i z miasteczkiem Nową-górą) składających hrabstwo, tenczyńskie, leży w pośród niw urodzajnych w dolinie opasanej do koła wzgórzami. Mineralne wody tutejsze około roku 1780 doktor Loonhardy poznał, i własności ich lekarskie chorym zalecał. Książe August Czartoryski wojewoda ruski, w ówczas dziedzic miejsca, kazał tu niektóre wznieść budowle dla chcących wód tych" używać; lecz zupełne upięknienie Krzeszowic dziełem jest księżnej Izabelli Lubomirskiej marszałkowej koronnej, córki jego, której kosztem stanęły porządne łazienki, piękne dworki, wygodne domy gościenne, dla przyzwoitego pomieszczenia gości, letnią porą kąpiele te odwiedzających.
"Pałac tutejszy zwany Vauxhal, poświęcony jest rozrywkom i zabawom gości, a mury sali górnej w tymże, zdobią portrety naturalnej wielkości sławnych wojowników polskich. (1)
–- (1) Dotąd jeszcze dwie marmurowe tablice wmurowane przy głównych drzwiach togo gmachu, świadczą, że wielu tu goszczących odzyskali zdrowie, i tu dowód swej wdzięczności uwiecznionym mieć chcieli. – Pierwszą położył d. 3 Września 1802 r. Tadeusz Kamiński niegdy kapitan wojsk polskich, – od lat ośmiu jak powiada chorobami trapiony; – drugą dał wmurować Wincenty Turski, dnia 13 Sierpnia
"Gdy przy używaniu kąpieli przechadzka jest nieodzownym warunkiem kuracyi; Krzeszowice przeto pod tym względem w najszczęśliwszem znajdują się położeniu, bowiem okolica ta połącza wszystko, co pięknem nazywać się może. Góry uwieńczone lasami, nagie skały, bujne łąki, uśmiechające się doliny, nęcą oko; ulice z drzew rozłożystych, labirynty cieniste, zachęcają do użycia przyjemności spaceru; sklepienia z gęstych liści odpierają skwar słoneczny, a powiew chłodnego wietrzyku roznosi balsam ożywiający. – Środkiem przechadzek tych płynie rzeczka, tworząc w biegu swym wodospady; a mostki rzucone przez nię z wygodnemi siedzeniami, ułatwiają wytchnienie po utrudzeniu.
"Lecz któż zdoła opisać wrażenie, jakie na podróżnym działa cudny widok, Krzeszowic?….
1808, i na niej wyrytować następujący czterowiersz:
"Niech ten kamień zostanie ku wiecznej pamięci,
Za piękne czyny xiężny i najlepsze chęci; –
Ludzkość tu zawsze wsparta z jej wspaniałej dłoni,
Wzniósłszy ręce ku niebu, łzy wdzięczności roni."
P. A. Pamiątki.
"Tu się schodźcie bogacze! którzy angielskie ogrody zakładać myślicie, i niech ta wielka mistrzyni natura, waszą będzie nauczycielką… Patrząc na ten obraz zawołałem: dobrze twierdził angielczyk ten, który rzekł: Bóg stworzył wieś, a człowiek zbudował miasto." (Nachrichten über Pohlen II. pag. 109.)
"W porze kąpielnej zjeżdżają tu często w znacznej liczbie mieszkańcy Krakowa, a wtedy miejsce to ożywia się tą krótko trwałą ludnością. Bawiący tu goście, przerwę pomiędzy kąpielami poświęcają grom i rozrywkom rozmaitym, krótszym przechadzkom lub dalszym przejażdżkom, w celu poznania pięknych pobliskich okolic, które się tu wymieniają.
"Budujący się teraz kościół w Krzeszowicach, nakładem Zofii z Branickich hrabiny Potockiej, według planu architekta Dworu Najj. Króla Pruskiego C. F. Schinkla, co do murów, facyaty z ciosów i nakrycia miedzią, już jest prawie ukończony, tylko jeszcze wewnętrzne urządzenie czas niejakiś potrwa. Dom ten boży, gustem i wspaniałością budowy mógłby obok najpiękniejszych świątyń w miastach należne sobie zająć miejsce.
"Czerna, kościoł pod wezwaniem ś. Eliasza, i klasztor OO. Karmelitów bosych (pustelników), na górze wśród ponurej pustyni, fundowała r. 1628 Agneszka z hrabiów z Tenczyna Firlejowa, córka Andrzeja Tenczyńskiego, a wdowa po Mikołaju Firleju, obu wojewodach krak (1) i dostatecznie opatrzyła funduszem kilku wiosek, to jest: Siedlec, Paczołtowic, Zbik, Dubie &. z tym wyraźnym na przełożonego konwentu i zgromadzenie włożonym warunkiem: "aby dóbr tych nikomu ani sposobem arendy, ani zastawu lub zamiany, ani żadnym innym sposobem wymyślonym w administracyę ani w posessyą cudzą nie dawali, ale one sami przez się, i bracią, albo – (1) Niesiecki IV. p. 244. pisze: "Agnieszka z Tenczyńskich Firlejowa Eremitorium OO . Karmelitom bosym o 3 mile od Krakowa nie tylko że wspaniale z gruntu wymurowała w roku 1628; ale też dostatecznie uposażyła pod tyt. Ś. Eliasza proroka etc – Widziałem abrys jego na blasze sztychowany. (Pruszcz).
przez swoje sługi i włódarze, urzędniki i gospodarze, trzymali i sporządzali, ani do wiernych rąk żeby nikomu nie puszczali. " – (Przywilej fundacyi dany w r. 1631) – Pomieniona pani r. 1644 zmarła, na zawdzięczenie dobrodziejstwa, w grobie klasztornym została pochowaną.
OO. Karmelici na Czerny, regułą wskazane mieli wykupno jeńców, jak to konstytucya roku 1059 opiewa: "Upatrując szczupłość prowentów tychże-ojców, a przytym obowiązek wykupowania więźniów z rąk nieprzyjacielskich; wsie Paczołtowice ż Siedlcem i Żbikiem, od stacyj, chlebów żołnierskich także stanowisk i przechodów wszelakich, powagą teraźniejszego sejmu do lat trzech uwalniamy." (Vol. Leg. IV. p. 634.) – Król Jan Kazimierz; wyznaczył im pensyą solną w żupach Wielickich: "OO. Siedleckim rocznie bałwanów 3." (Lustr. żup. r. 1661.)
"Ktokolwiek kościół na Czerny odwiedził, przyzna jak miłem jest skromne urządzenie jego. Nie ciężą tu żadne ozdoby, z pomiędzy których częstokroć Pana Boga niewidać: a czarne marmurowe ołtarze przy świetnej białości murów, nadają mu tę uroczystość tak przyzwoitą miejscu chwały Boga.
"Odwiedzający pustynię tę, murem oprowadzoną, na którego ukończenie Piotr Gembicki biskup krak… tysiąc złp… testamentem odkazał; zwykli oglądać most kamienny kilkadziesiąt łokci wysoki, teraz już środkiem zawalony, który dwie góry 1878 stóp wysokie z sobą połączał, i dziwić się wielkości nakładu na wystawienie go. Spodem przedziera się łożeni urwiskami skał zawalonem bystry potok, w górach tutejszych źródło swe mający.
"Dębnik na gruncie tej włoski do Paczałtowic należącej, a przeto Ojców Karmelitów na Czerny własnej, posiada kopalnie marmuru twardszego niż szwedzki zbitego i świetny przyjmującego połysk, licznej rozmaitości kolorów, a przez swą kilku-stopową miąższność ławic zdatnego do wszelkich rzeźbiarskich robót, jakiemi świątynie krakowskie są zapełnione. Również i domy boże (1), gmachy… publiczne i pałace możnych w Polsce, zwykle ztąd pomniki i ozdoby swe sprowadzały, a marmury krakowskie w całym kraju są i były słynne. Wydobywanie ich z łomów tutejszych dalekiej zasięga przeszłości. Marmurowe pomniki katedry krakowskiej na cześć znakomitych mężów, które tam niegdyś istniały, już od najdawniejszych czasów zastanawiały uwagę cudzoziemców, jak to widać z dzieła Hartmana Schedel. – Zygmunt I. utrzymywał pożyteczne kopalnie kruszców olkuskich, marmurów i kamieni, pisze Naruszewicz Dyar, podr. król. II. p. 264, a nie należy wątpić, że tu mowa o marmurach dembnickich. W rachunkach Justa Decyusza (od r. 1552 do r. 1582) zapisaną jest expens złp. 226 gr. 5, na przywóz marmurów z Krakowa do Wilna, przeznaczonych na grobowiec królowej Elżbiety, (żony Zygmunta Augusta r. 1545 zmarłej), który postawiony był w kościele ś. Franciszka. – Król – (1) W r. 1680 ztąd zamawiano marmury na upięknienie kościoła OO. Kamedułów w Wigrach, w W. X. Lit.
Jan Kazimierz wydanym w Krakowie przywilejem, pozwolił tutejszym robotnikom około marmurów, w całym kraju wszelkich podejmować się robót, jako to: stawiania ołtarzów marmurowych, nagrobków, portyków, kominków i wszelkich ozdób pałacowych i t.d., a na przeszkadzających im, kary atu czerw. zł… naznaczył, któryto przywilej król August III. w roku 1752 potwierdził. – Lecz i za granicą znane były tutejsze kopalnie, i ościennych krajów miasta z tąd potrzebnym marmurem opatrywały się, jako to Wiedeń, gdzie w kościele ś. Szczepana wielki ołtarz z czarnego polskiego marmuru jest zbudowany, – oraz Wrocław, gdzie w kościele ś. Maryi Magdaleny sargofag w nagrobku rodziny Arzat, także z czarnego krakowskiego marmuru wyrobiony jest".
"Podniesienie fabryki marmurów w Krzeszowicach, gdzie dotąd włościanie należycie usposobieni różne z tego… kamienia sprzęty i ozdoby wyrabiają, dziełem jest króla Stanisława Augusta, który po zwiedzeniu tych miejsc w r. 1787, łomy marmurowe dembnickie od OO. Karmelitów w dzierżawę wziął za kwotę złp. 4000 rocznie; majstrów biegłych w sztuce dobywania (Dominik Schianta) dłutem wyrabiania, (Leonardo Galii) i polerowania (Edw. Gigli) z Włoch sprowadził, urządzenie i kierunek tą fabryką zleciwszy Marcellemu Bacciarelli. Prócz marmuru znajduje się jeszcze w okolicy Krzeszowic w wielu miejscach, a miano wicie przy wsiach Miękinia, Sanka, Poręba Żegota, piękny ciemnoczerwony, twardy, zatem politurę dobrze przyjmujący porfir (Porfiro roso antico, Eurilporphyr), zdolny do wyrabiania z mego (acz kosztownie) ozdób i różnych sprzętów, tym bardziej, że w wielkich kawałach wydobywać go można.
"Tenczyn zamek którego ruiny szczyt wysokiej góry zalegają, a fundamenta zdają się być wrosłemi w skałę, zbudował w roku 1319 Nawoj z Przegini herbu Topor (syn Zegoty Toporczyka), wojewoda Sandomierski, a potem kasztelan Krakowski. Po śmierci jego Tenczyn przypadł działem synowi jego Jędrzejowi woje – wodzie krakowskiemu, i odtąd familia ta przybrała imię Tenczyńskich i ciągle go używała, a po wygaśnieniu jej, Izabella córka ostatniego z Tenczyńskich, dobra te znakomite wniosła przez małżeństwo w dom Opalińskich. – "Z wielu względów gród ten ważnym jest dla dziejów naszych, był bowiem gniazdem znakomitego plemienia, którego imie obok dzieł przeważnych zawsze wspominane bywa, a o którym pisze Niesiecki w tomie IV. p. 338: "Dom ten (Tenczyńskich) w koronie polskiej bez wątpienia jeden z najcelniejszych, jak zawsze w godnych krzewił się ludzi, tak też najprzedniejsze zasiadał w nagrodę zasług swoich w tej Ojczyznie krzesła. " Z pośród murów zamku… tego, wielu mężów miłością nauk, dzielnością w boju, a zdrową radą u steru rządu sławnych, pochodzenie swe wywiodło; a jak mówi Jan Kochanowski w pamiątce Janowi Tenczyńskiemu wojewodzie Bełzkiemu, któremu śmierć wczesna małżenstwo z Cecylią królewną Szwedzką zawrzeć przeszkodziła:
Wiódłeś swój ród wysoki z domu Tenczyńskiego,
Zkąd ustawicznie, jako z konia trojańskiego,
Jeden po drugim ludzie wielcy wychodzili,
Którzy doma y w polu godni w Polsce byli.
"Między innymi ztąd pochodził Wacław z Tenczyna, syn wyżej wspomnionego Jędrzeja wojewody krak… około r. 1366. Obrawszy o sobie stan duchowny, biegłym prócz tego był budowniczym: i Kazimierz W. umiejętnością i radą jego wspierał się, czyli mu w rzędzie obronnych miasto jakie postawić, czyli też zamek budować przezorność doradzała; a nawet na śmiertelnej już złożony pościeli, jeszcze dokończenie budowy zamku włodzimierskiego staraniu jego poruczał".
"W r. 1410 po bitwie grunwaldskiej, w której Władysław Jagiełło Krzyżaków na głowę poraził, gdzie sam W. Mistrz Ulryk de Jungingen z znaczną liczbą Kawalerów na placu poległ, mnóstwo wodzów i znakomitych Krzyżaków w niewolę dostało się; wielu tych jeńców w różnych warownych miejscach, a przytem i w Tenczynie osadzeni byli.
"Dawna budowla zamku tego, nie wiadomo jaką być mogła; bo Paprocki Herby ryc… pol. p. 42 pisze: Jan hrabia. Tenczyński (1) wielkim kosztem zmurował prawie znowa zamek na Tenczynie, mil tylko cztery od Krakowa:" i następne… wiersze dodaje:DO GÓRY TENCZYŃSKIEJ.
Ciesz się tym góro, iżeś się zdobiła
Pany możnymi, których przodków siła
Na twoim grzbiecie gniazdo sobie słali,
A imię Tenczyn na wieczny czas dali.
Ale się już ciesz więcej z Jana tego,
Który cię z mułu a prochu dawnego
Otarszy, z pracą zozdobił twe czoło,
Mury i wały tak otoczył w koło,
–- (1) Jan Tenczyński kasztelan wojnicki i podkomorzy w. kor. był to ten sam, który uciekającego z Polski Henryka Walezyusza, na granicy Szlązka dopędził i do powrotu bezskutecznie naktaniał, i któremu Henryk pierścień na pamiątkę darował. Umarł bezpotomnie w roku 1593.
Że w krótkim czasie, pozorem, ozdobą,
Sławna Wawelna nie porówna z tobą.
(Wawel).