Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

  • Empik Go W empik go

Pamiątki domowe - ebook

Wydawnictwo:
Data wydania:
1 stycznia 2011
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
, MOBI
Format MOBI
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najczęściej wybieranych formatów wśród czytelników e-booków. Możesz go odczytać na czytniku Kindle oraz na smartfonach i tabletach po zainstalowaniu specjalnej aplikacji. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
(2w1)
Multiformat
E-booki sprzedawane w księgarni Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu - kupujesz treść, nie format. Po dodaniu e-booka do koszyka i dokonaniu płatności, e-book pojawi się na Twoim koncie w Mojej Bibliotece we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu przy okładce. Uwaga: audiobooki nie są objęte opcją multiformatu.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Pamiątki domowe - ebook

Klasyka na e-czytnik to kolekcja lektur szkolnych, klasyki literatury polskiej, europejskiej i amerykańskiej w formatach ePub i Mobi. Również miłośnicy filozofii, historii i literatury staropolskiej znajdą w niej wiele ciekawych tytułów.

Seria zawiera utwory najbardziej znanych pisarzy literatury polskiej i światowej, począwszy od Horacego, Balzaca, Dostojewskiego i Kafki, po Kiplinga, Jeffersona czy Prousta. Nie zabraknie w niej też pozycji mniej znanych, pióra pisarzy średniowiecznych oraz twórców z epoki renesansu i baroku.

Kategoria: Klasyka
Zabezpieczenie: brak
Rozmiar pliku: 232 KB

FRAGMENT KSIĄŻKI

PA­MIĄT­KI DO­MO­WE

przez

Ada­ma Płu­ga.

Ze czcią skła­dam, co zda­le­ka

Bli­sko ser­ca zdaw­na nio­sę:

Kil­ka wspo­mnień świę­tych z wie­ka,

Pierw­szych na­tchnień bożą rosę……

Bo wszak uczy myśl po­boż­na:

Za­cne pro­stem po­czcie moż­na.

Win­cen­ty Pol.

War­sza­wa.

Na­kła­dem Bra­ci Be­li­nów

Księ­ga­rzy Miń­skich.

1858.

Wol­no dru­ko­wać, pod wa­run­kiem zło­że­nia w ko­mi­te­cie Cen­zu­ry, po wy­dru­ko­wa­niu, pra­wem prze­pi­sa­nej licz­by exem­pla­rzy.

W War­sza­wie dnia 30 Li­sto­pa­da (12 Grud­nia) 1857 r.

p… o. Star­sze­go Cen­zo­ra As­se­sor Kol­le­gial­ny,

A . Bro­niew­ski.

W Dru­kar­ni J. Ungra.

Igna­ce­mu Chodź­ce

w do­wód naj­głęb­sze­go sza­cun­ku

i na pa­miąt­kę go­ści­ny swo­jej w Dzie­więt­niach

po­świę­ca

Au­tor.DO CZY­TEL­NI­KA.

Sam ty­tuł tej ksią­żecz­ki naj­le­piej treść jej i cha­rak­ter ma­lu­je, i nie mam po­trze­by mó­wić, jak bliz­kim jest ser­ca mo­je­go zbio­rek tych wier­szy,i jak­bym pra­gnął zjed­nać im życz­li­wość czy­tel­ni­ków mo­ich! Nie­ste­ty! wiem z góry, że mi nie­ła­two to przyj­dzie; i choć z pew­no­ścią li­czę na współ­czu­cie nie­któ­rych, a na­wet wie­lu, nie wąt­pię też, ze wie­lu znaj­dzie się i ta­kich, któ­rzy su­ro­wym są­dem po­tę­pią au­to­ra i książ­kę, któ­rzy wy­rzek­ną, że pa­miąt­ki do­mo­we w domu zo­stać były po­win­ny; i ie zu­chwal­stwem jest tak na­tręt­nie na­rzu­cać się ogó­ło­wi z oso­bi­sto­ścią swo­ją. – Przy­zna­jąc słusz­ność temu wy­ro­ko­wi któ­ry prze­czu­wam, moge tyl­ko o prze­ba­cze­nie i po­błaż­li­wość sę­dziów mo­ich upra­szać, moge tyl­ko na to zwró­cić ich uwa­gę, ze uczu­cia i my­śli te oso­bi­ste, któ­re im w mo­jej ksią­żecz­ce po­da­ję,wspól­ne są wszyst­kim ser­com czuć umie­ją­cym.Niech więc za­po­mnieć ra­czą o au­to­rze, niech

wi­dzą to nim tyl­ko czło­wie­ka, a jesz­cze le­piej, nie­chaj się sami na jego miej­scu po­sta­wią; a może, je­śli nie o współ­czu­cie, to przy­najm­niej o prze­ba­cze­nie, któ­re­go pro­szę, ła­two im bę­dzie.Nie ko­niec na­tem. Gdy­bym i wy­jed­nał choć odro­bi­nę ła­ska­wo­ści dla pa­mią­tek i ele­gij, to ża­den już spo­sób jej się spo­dzie­wać nie mogę dla wier­szy sztam­bu­cho­wych; a prze­cież to dzia­twa moja, i jej opie­kę i obro­nę wi­nie­nem. Ale cóż po­wiem na ich uspra­wie­dli­wie­nie? chy­ba to tyl­ko, że chcia­łem w nich za­cho­wać i utrwa­lić pa­mięć chwil mi­łych ser­su, i dro­gich nut osób, chcia­łem we­dług moż­no­ści uczcić jed­ne i dru­gie. Wy­bacz­cie więc… choć­by przez wzgląd na te chę­ci nie­win­ne, a je­śli bę­dzie­cie czy­ta­li al­bum mo­ich przy­ja­cioł, to, nie szu­kaj­cie w niem tego, cze­gom nie wło­żył, i co wło­żo­nem być nie mo­gło; nie bierz­cie go za to za co po­da­wać nie my­ślę.

Adam Pług.DO IGNA­CE­GO CHODŹ­KI.

Lat nie­zli­czo­nych zbo­la­ły tę­sk­no­tą,

Tu­łacz, w ro­dzin­ne po­wró­co­ny pro­gi,

Pieśń, jako mir­rę, ka­dzi­dło i zło­to

Skła­dam, by uczcić swe do­mo­we bogi.

O! pieśń to wiel­ka, uro­czy­sta, świę­ta,

Hymn ar­cha­niel­ski na Ja­snym Sy­onie!

W niej cu­dem szczę­ścia du­sza wnie­bo­wzię­ta

W naj­ser­decz­niej­sze swo­je stro­ny dzwo­ni.

Wszyst­kie ra­do­ści, wszyst­kie ser­ca bole,

Wszyst­kie na­dzie­je i za­wo­du męki,

Ica­łą dolę, i cała nie­do­le

W rzew­nych akor­dów prze­ista­cza dźwię­ki.

Oj­czy­stą zie­mię i grzę­dę do­mo­wą,

I bło­go­sła­wieństw ro­dzi­ciel­skich wia­no,

Wszyst­ko co w ży­ciu ser­cem uko­cha­no,

Wszyst­kie świę­to­ści prze­ista­czam w sło­wo.

Lecz z Nie­bios szczę­ścia mego i we­se­la,

Pieśń moja, pły­nąc nad ro­dzin­ną niwą,

Znaj­dzież słu­cha­czy dru­ży­nę życz­li­wą?

Znaj­dzież współ­czu­cie, co graj­ka ośmie­la? '

O! zda­wien daw­na go­ścin­na tam strze­cha,

I zda­wien daw­na Li­twi­ni ser­decz­ni!

Śród nich graj­ko­wi bło­go i bez­piecz­nie,

Śród nich głos ser­ca nie zgi­nie bez echa.

O naj­wier­niej­szy po­mię­dzy Li­twi­ny!

Coś w ser­cu swo­jem, jak w świę­tej skarb­ni­cy,

Za­warł­szy czy­stą treść na­szej zie­mi­cy,

Dał świa­tu po­znać jej cno­ty i czy­ny!

Po Bogu w Nie­bie, po oj­czy­stej cha­cie,

Bądź Ty naj­pierw­szym mej pie­śni słu­cha­czem:

Niech Ci w niej ser­ce dług naj­święt­szy spła­ci

Za owę, ra­dość, co w ży­ciu tu­ła­czem

Zna­ło w tę­sk­no­cie, tru­dzie i bo­le­ści,

Gdy raj­skim ja­kimś uro­kiem owia­na,

Dzię­ki ksiąg Two­ich cu­do­twór­czej tre­ści,

Wciąż mu świe­ci­ła Li­twa uko­cha­na.

Ileż­to razy, za­chwy­co­ny nie­mi,

Rzu­ciw­szy cia­ło to w jego nie­wo­li,

Duch mój roz­wi­jał dziel­ny lot so­ko­li,

I rzeź­wy bu­jał śród ro­dzin­nej zie­mi!

A więc w Bo­ru­nach, gdzie szkol­na gro­mad­ka,

Pła­tał nie­win­ne fi­giel­ki i pso­ty;

W bło­go­sła­wio­nym Dom­ku Twe­go Dziad­ka

Czcił świę­te wzo­ry nie­ska­żo­nej cno­ty;

Na Brze­gach Wil­ji z we­so­ła dru­ży­ną

Go­nił za zwie­rzem, lub w go­ścin­nym dwo­rze

Hu­lał ocho­czo, miód spi­jał i wino,

Od­bi­ja­ne­go wiódł Li­twin­ki hoże.

Albo na pły­tach fala uno­szo­ny,

Z ster­ni­kiem sta­re przy­po­mi­nał cza­sy,

Lub z za­chwy­ce­niem wi­tał peł­ny kra­sy

Cud­nych wi­do­ków sze­reg nie­skoń­czo­ny.

Albo z Kwe­sta­rzem od dwor­ka do dwor­ka

Sław­ną dro­pia­tą ru­szał z pro­wo­dy­rem,

I wszę­dy ser­cem przyj­mo­wa­ny szcze­rem,

Gar­nął ofia­ry do woza i wor­ka.

Bło­go mi było w tym uro­czym świe­cie,

Stwo­rzo­nym sło­wa Two­je­go po­tę­gą!…

I nie­raz ma­rząc tak nad Two­ją Księ­gą,

Słod­kie­mi łza­mi pła­ka­łem jak dzie­cię.

Bo gdy za­gra­ły mi ro­dzin­ne zdro­je,

Gdy za­szu­mia­ły puszcz ro­dzin­nych so­sny,

Li­tew­skich pta­sząt chór dźwięk­nął ra­do­sny,

Za­szcze­bio­ta­ły Li­tew­skie dzie­wo­je;

Gdy cnót li­tew­skich ode­tchnął świę­to­ścią;

To bied­ne ser­ce w bło­giem oma­mie­niu

Mnie­ma­ło jawę wi­dzieć w swem ma­rze­niu,

I łka­łem, rzew­ną prze­ję­ty lu­bo­ścią:

Jak­bym wró­co­ny z cięż­kie­go wy­gna­nia,

Do nóg się rzu­ci} ro­dzi­com w za­chwy­cie,

Jak­bym tą jed­ną chwi­lą po­wi­ta­nia,

Wszy­stek trud ży­cia oku­pił so­wi­cie.

Dziś wy­ma­rzo­ne zi­ściw­szy roz­ko­sze,

Za urok ma­rzeń To­bie skła­dam dzię­kę,

I ra­dość moję ująw­szy w pio­sen­kę,

W ser­decz­nym da­rze To­bie ją przy­no­szę.

Ale nie­tyl­ko pła­cę dłu­gi sta­re,

Dzi­siaj na nowo me ser­ce Ci dłuż­ne….

Że­brak, gdy świę­tą od­bie­rze jał­muż­nę,

Mo­dli­twa zwy­kle od­wdzię­cza ofia­rę.

Więc moja piosn­ka, to niby mo­dli­twa,

Za tę jał­muż­nę naj­święt­szą na zie­mi,

Wzię­tą, w Twym domu, gdzie mi cała Li­twa

Na raz się dala uj­rzeć z cno­ty swe­mi.

Więc pieśń ta k'To­bie sama się wy­ry­wa,

Bo śpie­wa Li­twę, któ­rejś Ty ozdo­ba,

Bo czy­sta, pro­sta, i rzew­na i tkli­wa,

Jako to ser­ce któ­re rzą­dzi Tobą.

Przyjm­że ją ser­cem, gdy z ser­ca wy­snu­ta,

A niech się ra­zem to w niej upa­mięt­ni,

Że mi jej pierw­sza, dro­ga dla mnie nuta,

Za­brzmia­ła w du­szy u Cie­bie w Dzie­więt­ni.

W owej Dzie­więt­ni, co u Li­twy ca­łej,

God­na ser­decz­nej mi­ło­ści i cze­ści.

Jako świą­ty­nia i cno­ty, i chwa­ły,

I dro­gich wspo­mnień któ­re w so­bie mie­ści.

Dzi­siaj mam w du­szy jej ob­raz uro­czy,

I kie­dy bło­giem ma­rze­niem się ba­wię,

Kie­dy cza­row­ne sny roję na ja­wie,

To wnet i ona sta­je mi przed oczy.

I świe­ci niby w tę­czy wy­ką­pa­ny

Sta­ry ów dwo­rzec, ze swym sta­rym ła­dem,

I sta­rem do­brem, i ze… sta­rym sa­dem,

Kędy ale­je, cie­ni­ste al­ta­ny

Gwa­rzą po­waż­nie z wia­trem w roz­ho­wo­rze,

Snać wspo­mi­na­jąc owe świę­te dło­nie,

Co na oj­czy­stym sa­dząc je za­go­nie,

Bło­go­sła­wień­stwo na nie zla­ły Boże;

Aby w ich cie­niu, z cnót wień­cem na czo­le,

Sę­dzi­wy pra­wnuk, swo­ich wnu­cząt gro­no

Zle­ca­jąc Bogu my­ślą roz­mo­dlo­ną,

Dziś bło­go­sła­wił na po­dob­nąż dolę..

A może bliż­sze przy­szły na myśl spra­wy?

Może po­wta­rza sta­rusz­ka al­ta­na,

Echo we­so­łej ró­wie­śni­ków wrza­wy:

Igna­ce­go, Edwar­da, Ada­ma, Jul­ja­na? (1)

Nie­gdyś tu nie­raz przy­ja­cie­le mło­dzi,

Dziel­ny bój to­czą w par­na­skiej go­ni­twie,

Nie­gdyś nie­jed­na ztąd piosn­ka wy­cho­dzi,

By wdzięcz­nem echem biedz po ca­łej Li­twie.

A ówże w zie­mię za­klę­sły głaz sza­ry.

Gdzie mech już po­krył wy­rzeź­bio­ne sło­wa,

Toż­że to oł­tarz ser­decz­nej ofia­ry,

Swię­te pod sobą re­li­kwi­je cho­wa.

–- (1) Igna­cy Chodź­ko, Edward Ody­niec, Adam M., Jul­jaa Kor­sak.

Czte­rech tych du­chów chwa­leb­ne imio­na,

Tam za­cho­wa­ne leżą w par­ga­mi­nie,

Czte­rech więc mę­żów pa­mięć uwiecz­nio­na,

Któ­ry­mi dum­ni chlu­bią się Li­twi­ni.

Dziś dwaj już sto­ją przed Bożą sto­li­cą,

Wień­ce ich sła­wy au­re­olą świe­cą;

Lecz w ser­cu Li­twy, jak pod owym gła­zem,

Wie­ki prze­trwa­ją wszy­scy czte­rej ra­zem.

A oweż brzo­zy, trzy pięk­ne sio­strzy­ce,

Wdzięcz­ne i hoże mimo wiek po­de­szły,

Cóż się tak ra­zem w jed­no gro­no ze­szły?

Ja­kie tam so­bie szep­cą ta­jem­ni­ce?

Niby wes­tchnie­nia sły­chać, niby śmie­chy,….

Ejże do­praw­dy przy­słu­chać się war­to…

Przy­po­mi­na­ją mi­nio­ne ucie­chy,

Przy­po­mi­na­ją zmar­łą druż­kę czwar­tą,

Z któ­rą we­spo­ły dźwi­ga­ły ocho­czo,

Pod swych ko­na­rów na­mio­tem zie­lo­nym,

Niby ru­sa­łek ko­leb­kę uro­czą,

Wdzięcz­ny kruż­ga­nek, zwa­ny He­li­ko­nem.

Gwa­rzą jak nie­gdyś gdy du­szę wiesz­czo­wą,

Kie­dy mi­ło­ści świę­tym ogniem plo­nie,

Jed­no dzie­wi­cy uko­cha­nej sło­wo

Ra­jem ota­cza na tym He­li­ko­nie.

Tylu pa­mią­tek uro­kiem owia­ny,

Two­jem życz­li­wem wie­dzio­ny ra­mie­niem,

Przy owym gła­zie, śród owej al­ta­ny,

Co pięć po­ko­leń da­rzy­ła swym cie­niem,

Przy He­li­koń­skich brzo­zach w Twym ogro­dzie,

Taką nie­biań­ską, dziw­ną bło­gość czu­łem,

Iz pieśń cu­dow­ną w mej du­szy osnu­łem;

Cze­muż, nie­ste­ty, inna w świat wy­cho­dzi!

Choć Two­jem pió­rem, u Twe­go sto­li­ka,

Wy­ją­łem z ser­ca naj­pierw­sze jej zwrót­ki,

O cze­muż świę­ty ów za­pał tak krót­ki?

Cze­muż na­tchnie­nie bły­ska­wi­cą zni­ka?

Cze­muż nie dłuż­sza u Cie­bie go­ści­na?

Kto wie, aża­li mię­dzy temi drze­wy,

Gdzie nie­gdyś wiesz­czów gwa­rzy­ła dru­ży­na,

Same pta­szę­ta uro­cze­mi śpie­wy

Wdzięcz­niej­szej nuty mnie­by nie po­da­ły?

Dziś się ra­tu­je i dźwi­gam złu­dze­niem,

I dar­mo tu­taj go­niąc za na­tchnie­niem,

Du­szą w Dzie­więt­nie prze­no­szę się cały.

I oto wi­tam Twą ci­chą pra­cow­nię,

Wi­tam Twój la­mus, ten skar­biec li­tew­ski,

Co samą na­zwą już świad­czy wy­mow­nie,

Czem jest dla Li­twy. Do gro­bo­wej de­ski

Prze­cho­wam w ser­cu o nim pa­mięć tkli­wą!

Ach! bo ten skrom­ny, ten pro­sty bu­dy­nek,

Kędy po pra­cy Twój z pió­rem spo­czy­nek,

Tak mi Twą du­szę od­zwier­cie­dla żywo!

Nie sy­ba­ryc­kie ja­kieś ga­bi­ne­ty,

Stroj­ne w za­mor­skie świe­ci­deł­ka zło­te,

La­mus pra­cow­nią dla mę­dr­ca-po­ety,

Co wsła­wił za­cną li­tew­ską pro­sto­tę.

Sza­re tu ścia­ny, z tar­cicz­ną pod­ło­gą,

Ze skrom­niut­kie­mi sprzę­ty do­oko­ła,

A z ła­ski Bo­żej w domu nie ubo­go!

Lecz żad­ne w świe­cie bo­gac­two nie zdo­ła

Wy­rów­nać skar­bom, co się tu­taj miesz­czą!….

Do­brze na­zwa­ny, tak, skar­biec to szcze­ry,

Bo nad klej­no­ty droż­sze te pa­pie­ry,

Na któ­reś prze­lał Two­ję du­szę wiesz­czą!

Tam to dla du­cha mo­je­go go­ści­na,

Tam się prze­no­szę dziś z moją pio­sen­ką:

I sta­ry ogród wi­dzę przez okien­ko,

I sły­szę tur­kot i szum ode mły­na.

I za­chwy­co­ny tym rzew­nym ob­ra­zem,

Czu­ję w mem ser­cu wiesz­czy ogień świę­ty;

Gdy­by go w sło­wa tchnąć tak jed­nym ra­zem!…

Nie­ste­ty, zni­ka w iskry roz­pry­śnię­ty;

I ar­cha­niel­ska owa pieśń mnie­ma­na,

Brzmi jak nie­wdzięcz­na, po­spo­li­ta nuta!…

Przyjm jed­nak ser­cem, gdy z ser­ca wy­snu­ta,

I Two­jem dro­giem wspo­mnie­niem owia­na.

1856 r. 15 grud­nia.

Pa­miąt­ki do­mo­we.

Li­two moja! Li­two dro­ga!

Wy­mo­dlo­na, wy­pła­ka­na,

Wy­cier­pia­na mi u Boga,

Zie­mio moja obie­ca­na!

Dziś na Oj­ców świę­tym pro­gu,

We łzach słod­kich na twarz pa­dam,

I hołd wiel­ki w mo­dłach Bogu,

Hołd mój w pie­śni to­bie skła­dam.

Dłu­go, dłu­go, za łez stru­gą.,

Jak za mo­rzem sta­łaś mi!

W cu­dzej stro­nie, z bó­lem w ło­nie

Duch o to­bie wiecz­nie śni.

I choć w kra­ju tym, jak w raju,

I współ­czu­cia czło­wiek syt,

Ser­cu chłod­no, du­szy głod­no,

I wy­gnań­czy cięż­ki byt!

Cza­ro­dziej­koż moja zło­ta!

Raj­ska moja nie­za­bud­ko!

Coś w za­ra­niu dni ży­wo­ta

Kwi­tła jed­nę chwi­lę krót­ką!

Cóż mi wro­słaś tak do du­szy?

Zkąd uro­czy czar twój ten,

Ze twych wspo­mnień nic nie zgłu­szy,

Że ich peł­ne jaw i sen?

Cze­mu w cięż­kich trosk mę­czar­ni,

Jak ptak w bu­rzy, duch znu­żo­ny;

Niby w na­miot drzew zie­lo­ny,

Na spo­czy­nek tam się gar­nie,

Gdzie nad Nie­mnem, Wil­ją, Słu­czą,

Mię­dzy pia­ski i to­pie­le,

W dzi­kich bo­rach wi­chry hu­czą,

Po­nad niwą mgła się ście­le;

Gdzie lud w czar­nej chat­ce sie­dzi,

Siły krze­pi chle­bem czar­nym,

Nie­raz w gło­dzie, czę­sto w bie­dzie,

Przy­gnę­bio­ny tru­dem mar­nym?…

Cze­mu wciąż się myśl tam błą­ka,

Czem jej dro­ga owa stro­na,

Kędy Nie­men i Ja­czon­ka

Wzię­ły wy­spę w swe ra­mio­na?

Gdzie śród fali pia­sków płon­nych,

Ster­czy kil­ka li­chych zrę­bów,

Kil­ka so­sen i ja­rzę­bów,

I cze­rem­szyn kil­ka won­nych?

Cze­mu w owej raj­skiej chwi­li,

Kie­dy sło­dząc ży­cia nę­dzę,

Anioł Nie­ba mi przy­chy­li

I da osnuć ma­rzeń przę­dzę;

To wnet w oczach ta je­dy­na,

Ta wy­sep­ka uko­cha­na?

Sły­chać wody szmer u mły­na,

Sły­chać kle­ko­ty bo­cia­na.

U ka­plicz­ki dzwo­nek dzwo­ni,

Szep­cą pa­cierz sta­re so­sny,

A za Nie­mnem gdzieś na bło­ni

Sły­chać trzód­ki ryk do­no­śny.

I po­waż­nie a wspa­nia­le,

Przez Nie­mno­wą by­stra falę

Mkną wi­ci­ny, spła­wy drze­wa,

I we­so­ły fli­sak śpie­wa.

A rój dzia­twy w ko­szu­li­nie

Po wy­brze­żu bie­gnie pia­skiem,

I we­so­łym wita wrza­skiem

Każ­dy sta­tek, co nad­pły­nie.

A w tej zgrai, któż to przo­dem,

Z goła głów­ką, z węd­ką w dło­ni,

Bosą nóż­ką raź­no goni,

Nie­zra­żo­ny desz­czem, chło­dem?

Być­że może?!… jak Bóg w Nie­bie!

Wszak­ci wi­dzę tu sam sie­bie!

Ach! sam sie­bie, bo ten dwo­rek,

To mój dro­gi Ż ukow­bo­rek!

Bo pia­sczy­sta ta wy­sep­ka,

To mło­do­ści mej ko­leb­ka,

To gniaz­decz­ko me ró­ża­ne,

Gdziem sny prze­śnił mło­do­cia­ne,
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: