- W empik go
Pamiętnik - ebook
Pamiętnik - ebook
Klasyka na e-czytnik to kolekcja lektur szkolnych, klasyki literatury polskiej, europejskiej i amerykańskiej w formatach ePub i Mobi. Również miłośnicy filozofii, historii i literatury staropolskiej znajdą w niej wiele ciekawych tytułów.
Seria zawiera utwory najbardziej znanych pisarzy literatury polskiej i światowej, począwszy od Horacego, Balzaca, Dostojewskiego i Kafki, po Kiplinga, Jeffersona czy Prousta. Nie zabraknie w niej też pozycji mniej znanych, pióra pisarzy średniowiecznych oraz twórców z epoki renesansu i baroku.
Kategoria: | Klasyka |
Zabezpieczenie: | brak |
Rozmiar pliku: | 243 KB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Niewątpliwie jest to dla mnie czas krytyczny: młodość przeszła doszczętnie i nastał czas, w którym nie wolno już zapowiadać, lecz trzeba dawać rzeczy mogące istnieć, mające chociażby pewne tylko prawa do istnienia. I jednocześnie coraz jaśniej występują wszystkie braki w przygotowaniu, wszystkie zaniedbania. Rozpacz jest rzeczą łatwiejszą, niż spokojne i zimne spojrzenie na rzeczy tak, jak są one. Bardziej niż wszelkie braki kultury ciąży i jest groźniejszy wewnętrzny rozstrój woli, wzrastający brak odwagi. Do pewnego stopnia on to szukając dla siebie usprawiedliwienia stwarza poczucie owych braków, chociaż byłoby rzeczą śmieszną wprost przeczyć, że są one straszliwe.
W Revue Bleue notatka o Meredicie. Stwierdzają, że i angielska krytyka uznaje >>że nie zostawił on dzieła w rodzaju Misérables W i k t o r a H u g o
siebie za pewien rodzaj Roi Soleil intelektualnego świata. Jedyną pożyteczną rzeczą notatki, jest dla mnie wzmianka, że Carlyle zwrócił uwagę na Feverel'a. Naturalnie, zupełnie błędnie ta Angielka wówczas zbagatelizowała moje zestawienie Carlyle'a i Mereditha. Carlyle wywarł na Mereditha wpływ niewątpliwy i nawet nie sądzę, by można było zrozumieć budowę meredithowskiego świata nie oparłszy się na Carlyle'u jako na pewnego rodzaju introdukcyi.
Inna rzecz, że Meredith zdołał zattycyzować Carlyle'a, nadać mu Platoński wdzięk, sharmonizować ten świat wulkanów i gorączki. Nawet myślę, że możnaby studyum nad umysłem Mereditha prowadzić w tym kierunku: rozpatrywać tworzenie się jego umysłowej samoistności, jako pracę nad uzdrowieniem Carlyle'a, nad usunięciem tego, co występuje u Carlyle'a jako p a t h o s w y j ą t k o w o ś c i…
Meredith bowiem należał do umysłów, które obchodziły się bez pierwiastka katastroficznego w swem myśleniu. I tu znowu Francuz ze swym romantyzmem i Wiktorem Hugo! – Pierwiastek katastroficzny odgrywa nieskończenie wielką rolę w składzie myśli każdego romantyka. Aby logika, jego logika, zyskała władzę nad życiem, aby nagle nabrały znaczenia objektywnego stany dotychczas subjektywne, romantyk, człowiek naszej kultury, musi apelować do czegoś, co wywoła przewrót, co przerwie wieczną imanentną tkaninę życia , roztworzy nowe a capite.
Meredith myśli bez tego a cap. Sam zawikłany styl jego jest wynikiem dążenia, by uniknąć takiego teroryzmu, by nigdzie nie narzucać swej subjektywnej dowolności. W tym pięknym umyśle wszystko jest wynikiem jednego i tego samego prawa: jest to istotnie organizm duchowy, w którym panuje własna harmonia. Dlatego tak przykro widzieć, że może to być tak całkiem niezrozumiane.
Starać się, aby ani jeden dzień nie przechodził bez wzniesienia się myślą do zasadniczych celów i zadań. Nazbyt już wielką władzę ma nademną zasada »wyrównania«, nazbyt łatwo niweluje mnie powszedniość tj. miejsce przecięcia wszelkich punktów widzenia – punkt ich neutralizacyi absolutnej.
Pierwsze wrażenie pierwszych kilkunastu stronic Bradley'a raczej odstręczające. Koncept o kochance ma w swym stylu coś, co nie wróży dobrze. Ale to naturalnie należy już do dziedziny niemal histerycznej; myślę jednak, że jest i coś innego w tem wrażeniu. Czy nie znajdę już człowieka, lub czy nie znajdę siły – by być d i r e k t w metafizyce – zawsze z ukosa. Pierwszy rozdział Bradley'a niewątpliwie, że jest zupełnie udany, jeżeli chodzi o to, by wznowić poczucie obecności problematu przez n o w e, a więc z natury rzeczy dziś wyrafinowane przedstawienie sprawy, przez pominięcie argumentów >>common place
wykonać.
Renan, Sainte Beuve, Hegel, Balzac, niewątpliwie nabrałbym otuchy, gdybym zdołał ich opracować. Przemódz to niedołęstwo, które rozpościera się we mnie. Módl się. Modlitwa jest obecnością w dziedzinie praw i celów, zatopieniem się w tych sferach, gdzie istnieją prawa i cele. Tam jest granica. Stamtąd możesz myśleć o Bogu bez bałwochwalstwa. Staraj się żyć modlitwą, a nie polemiką i przeciwstawieniem. Siła ginie w tem tarciu i nie rodzi się pewne światło.
B l a k e ma dla mnie znaczenie niezrównane. Jest on dla mnie wielkim świadkiem. Dość pomyśleć o nim, by odrazu wydobyć się na poziom wysokiej myśli.
Stan duszy powstający przy czytaniu pierwszego tomu poezyi S w i n b u r n e'a. Świat przedstawia się w kształtach piękna najrozmaitszych epok, nie możemy wyrzec się żadnego z tych kształtów – są one wszystkie razem na jednej płaszczyźnie i powstają pomiędzy nimi stosunki, porównania. Nie ma żaden z tych światów władzy nad nami bezwzględnej, nie jest naszym światem i mając ich tyle, nie mamy jakby żadnego. Dla tego też istnieje w tej poezyi pierwiastek ciemnego, zdławionego żaru. Miłość piękna, wielkość życia i jednocześnie przemijanie, jakby bez śladu, bez powietrza. Jednocześnie ten sam moment jest naszem bogactwem: rozporządzamy wszelkiem pięknem, nie wyrzekamy się żadnego. Bogactwo niewątpliwie już tylko artysty, gdyż u Goethego – jeżeli nie u rzeczywistego, to u Goethego pomyślanego, że tak powiem, jako idea Platońska – życie osobiste posługuje się całą historyą jako swym organem i tworzy w niej swój organizm. Tu historyą panuje, poprzedza życie, nie dopuszcza do ustalenia się żadnego sensu, żadnego własnego nie "artystycznego" kształtu. Pierwsze wrażenie to jednak tylko.
U A r n o l d a:………… – jak przetłumaczyć ten wyraz. Świat sobie i ja sobie. Pluralizm nietykalskiego. I pomimo wszystko właściwie o n może jest bliższym mi, niż kto inny, z tej właśnie mało zachęcającej strony. Pomimo wszystko s y t u a c y j n i e, pokrewieństwo z Carlyle'm bardzo wielkie.
N e w m a n niewątpliwie ulega jakiemuś procesowi we mnie. Nie wydaje mi się paradoksem, gdy powiem, że w skali Meredith'owskiej Byron i Newman, (John Henry – byłby oburzony i zgorszony), są możliwymi etapami jednego i tego samego procesu. Amazing Marriage. Katolicyzm w Anglii może być istotnie rozpatrywany, jako wynik arystokratycznego egotyzmu, jako wytwór tej samej psychologii: nadmiaru bogactwa.
U Moore'a rozmowa czyjaś (nie pamiętam – ach, tak, Walter Scotta) z Byronem. Walter Scott twierdzi, że jeżeli Byron się nawróci, katolicyzm prawdopodobnie skusi go najprędzej.
B y r o n i z m, N e w m a n i z m z punktu widzenia Carlyle'owskiej fenomenologii Anglii, złe sumienie bogactwa, arystokracyi nie umiejącej rozkazywać, a nie mogącej, nie chcącej – ale przedewszystkiem nie mogącej (psychicznie) zrzec się rozkazywania, myśleć o sobie w innej formie. Trzeba pamiętać o tem.
Religia twoja nie powinna być nawróceniem. Strzeż się, strzeż się tego i tamtego błędu. Katolicyzm niewątpliwie… ale a n i m o m e n t u nie wolno ci uronić.
Aby dobrze zrozumieć poezyę angielską takich ludzi jak S. T, Coleridge, Blake, Keats, Meredith, Shelley. T r z e b a nie tracić z oczu ani na jedną chwilę przeświadczenia o metafizycznej istocie poezyi, trzeba widzieć w niej istotnie……., tworzenie życia, nowych taktów duszy ludzkiej, jej nowych organów, nowych bytów duchowych. Tylko taki pogląd broni nas od anegdotyzmu i sentymentalizmu w poezyi. Poezya powstaje tam, gdzie syntetyczny obraz świata, zespół myśli, słowem pewien byt duchowy, pewna forma idealna człowieczeństwa jest odczuta jako radość i trzyma się mocą swego czaru nad duszą i umysłami, nad calem życiem… – gdy więc pewna idealna forma człowieczeństwa zostaje stworzona, wydobyta z samego wnętrza życia; przy ocenie jej idzie nam o tę formę właśnie, o jej jakość, zakres, i tylko mocno stojąc na tym gruncie zdobędziemy swobodę od ilościowego niejako punktu widzenia, zrozumiemy, że istotnie jeden fragment poetycki Keatsa może mieć wartość potencyalną, równą wielotomowej twórczości szczęśliwszych poetów.
Pamiętać o tem, jeżeli się chce zachować właściwą oryentacyę. Dalej pamiętać, że ten pogląd – muszę, pisząc, posługiwać się śmiesznemi przeciwstawieniami – nie daje się pogodzić z żadnem lekceważeniem tego co jest, "zmysłowym czarem poezyi". Przeciwnie, ten czar to czyni właśnie poezyę głębokiem dziełem życia, w magii formy jest jej element twórczy, w życiowem, metafizycznem znaczeniu. Dlatego też nie można nawet mówić o współodpowiedniości formy i treści, o bogactwie treści i ubóstwie formy. Poetycko treść jest formą, by być poezyą treść musi się stać radosnym faktem życia, a jest tembardziej sobą, im bardziej całe życie obejmuje. Każdy element obojętności istniejący w nas, mogący istnieć w chwili poetyckiego ujęcia, uszczupla głębokość poezyi, jest połączony z jej uszczerbkiem. Poezya musi być pojmowana jako twórcza autodefinicya człowieka.12. XII.
Przystępuje się najzupełniej spokojnie do analizowania takich zjawisk jak >>rozumwyobraźniapoznanie
Nie idzie tu o to, czem jest życie, człowiek, a l e o stosunek tego wszystkiego do zagadnienia narodowej niepodległości, istnienia narodowego. Ale naturalnie, że dzieje się to nie w formie świadomego rozkładu planów i stosunków, lecz w drodze bezwiednego, instynktownego podporządkowania wszystkich czynności umysłowych zagadnieniom specyalnym, historycznie określonym.
Przy studyach nad poezyą angielską nie można stracić z oczu uwagi, którą znajduję w młodzieńczym szkicu Newmana: A right moral state of heart is the formal and scientific condition of a poetical mind. Jest to niewątpliwie aksyomat… l niewątpliwie jest to, zwłaszcza z przytoczeniem źródła, bezwzględna, niezawodna w działaniu czerwona szmata dla naszych postępowców. Gdyby nie to, że jest im zupełnie obcą i zupełnie obojętną rzeczą, czem jest poezya, jak żyje, skąd czerpie swe źródła i siły, możnaby powiedzieć, że gdyby im tę samą prawdę przetłómaczyć na inne terminy, widzieliby w niej oni objawienie. Nie mogę teraz analizować Newmanowskiego powiedzenia, ale stanowi ono klucz moich pozycyi krytycznych.
Mój tom o Newmanie trzeba będzie bezwzględnie cofnąć i zrobić według całkiem innego planu. Niewątpliwie było to zuchwalstwem przypuszczać, że uda mi się ująć w ciągu tak krótkiego czasu, życie tak zastraszająco głębokiej jednostki, życie zresztą człowieka, który mówi i myśli wielowiekowem historycznem doświadczeniem.16. XII.
Co zastajemy? Życie poprzednich pokoleń ludzkich i nasz do niego stosunek. To jest punkt wyjścia mojej filozofii i jej założenie, określające metodę, charakter, stosunki do innych kierunków.
Stąd roztacza się całkiem inny widok dla krytyki, biografii, historyi. Przedewszystkiem krytyki.
Każdy wybitny, każdy silnie żyjący człowiek z m i e n i a coś w tych postulatach, które są zawiązkiem wszystkich pewników, całej rzeczywistości ludzkiej. W nim chwytamy na gorącym uczynku to rodzenie się nowych tonów, wartości, – nowych właściwości życia. Krytyka jest analizą naszego oddychalnego powietrza. Wykrywa ona genezę jego pierwiastków i ich wartość.
Darwinizm kultury: warunki ekonomiczno-biologiczne, rozstrzygają o żywotności form >>słowa wcielonegosłowem
twórczością. I tu punkt widzenia de Vriesa.