- W empik go
Pamiętnik Mierosławskiego: 1861-1863 - ebook
Pamiętnik Mierosławskiego: 1861-1863 - ebook
Klasyka na e-czytnik to kolekcja lektur szkolnych, klasyki literatury polskiej, europejskiej i amerykańskiej w formatach ePub i Mobi. Również miłośnicy filozofii, historii i literatury staropolskiej znajdą w niej wiele ciekawych tytułów.
Seria zawiera utwory najbardziej znanych pisarzy literatury polskiej i światowej, począwszy od Horacego, Balzaca, Dostojewskiego i Kafki, po Kiplinga, Jeffersona czy Prousta. Nie zabraknie w niej też pozycji mniej znanych, pióra pisarzy średniowiecznych oraz twórców z epoki renesansu i baroku.
Kategoria: | Klasyka |
Zabezpieczenie: | brak |
Rozmiar pliku: | 399 KB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Do licznego zbioru dotychczas już opublikowanych pamiętników i wspomnień z czasów powstania styczniowego dołączamy dzisiaj wspomnienia Ludwika Mierosławskiego.
Ludwik Mierosławski – głośna, w swoim czasie, osobistość i wielce wpływowa wśród szerokich, demokratycznym zasadom hołdujących kół politycznych w kraju i na obczyźnie, odegrał, jak wiadomo, nietyle w samem powstaniu 1863 roku, ile w przygotowaniach i poczynaniach przedpowstańczych, w ll. 1861 – 62, rolę zgoła niepoślednią. Założyciel kursów wojskowych w Paryżu, inicjator i faktyczny fundator szkoły wojskowej w Genui, przeniesionej później do Cuneo, przez długi czas głowa pozakrajowa organizacji spiskowej Czerwonych, kierowanej w kraju przez Karola Majewskiego i Jana Kurzynę, pierwszy, wprawdzie nominalny tylko dyktator powstania, później zaś organizator jeneralny sił zbrojnych zagranicą, Mierosławski był jednym z głównych węzłów ostatniego wielkiego sprzysiężenia narodowego.
Obdarzony, niewątpliwie, wielkiemi zdolnościami pisarskiemi i krasomówczemi, wykształcony w rzeczach historyczno-militarnych autodydakta, człek wysokiej inteligencji, był przecież Mierosławski naturą psychicznie skomplikowaną, równolegle obdarzoną wieloma wadami, neutralizującemi całkowicie niepośledniej miary talenty i przymioty osobiste. Zarozumiały, nieznoszący zdań i opinij przeciwnych, zapatrzony w jedną na niebie Polski gwiazdę – w samego siebie, chorobliwie namiętny w dyskusjach i polemikach, nierzadko nieprzebierający w środkach i sposobach zwalczania osób niemiłych i opinij odmiennych, opanowany do tego dziwaczną manją czynienia wynalazków wojennych, wynajdywania cudownych, częstokroć śmiesznych środków i narzędzi wojowania, Mierosławski odpychał od siebie ludzi przekonań nawet bliskich, zniechęcał do siebie własnych stronników.
W początkowym okresie budzenia się i ożywiania ruchu narodowego w kraju w ll. 1860 – 61, Mierosławski był bożyszczem całego młodego pokolenia ówczesnego, przez młodzież desygnowanym zbawcą ujarzmionej Ojczyzny i wodzem w nadchodzących walkach o wyzwolenie. Na ucztach i zebraniach studenckich ze szczególnym zapałem, według świadectwa Bolesława Limanowskiego, śpiewano: "Mierosławski nasz kochany w ręce da nam oręż!" Ale w miarę napływu młodzieży z kraju do Paryża czy Genui, w miarę bliższego stykania się jej z Mierosławskim, następowało oziębienie stosunku, zobojętnienie a nawet zniechęcenie, podsycane przez ataki wpływowych i nierzadko utalentowanych przeciwników Jenerała, jak potocznie w kołach młodzieży i stronników nazywano Mierosławskiego.
A do tego Mierosławski był już wówczas całkowicie pokłócony z londyńską Centralizacją Towarzystwa Demokratycznego Polskiego; zerwał również zupełnie z demokratyczną grupą paryską, związaną w tak zwane Koło Polskie, powstałe w czasie wojny wschodniej. W działaniach tedy swoich, poczynaniach i wystąpieniach nie mógł opierać się na żadnej znanej na emigracji podstawie organizacyjnej. Był on naprawdę w tym czasie samotnikiem, pokłóconym z większością olbrzymią demokratycznego odłamu emigracji, zwalczanym przez stronnictwa zachowawcze na tułactwie i w kraju.
Nie miejsce tutaj na dokładne wyjaśnianie istotnych powodów ostrej niechęci, a nawet nienawiści, żywionej do Mierosławskiego przez szerokie gospodarczo i politycznie wpływowe koła ziemiańskie w kraju i ich polityczne odpowiedniki na emigracji. Ograniczyć się musimy tylko do przypomnienia, że wspomnienia, jakie dzisiaj ogłaszamy, pisane były przez człowieka, który czuł cały ciężar swego odosobnienia, który rozumiał, że ma znacznie więcej wrogów niżeli przyjaciół, który – była to jedna z najujemniejszych cech charakteru Mierosławskiego – nie umiał pisać o swych przeciwnikach jak tylko nienawistnie, zaś o sobie – jeno z przesadą, wyrosłą na gruncie organicznej zarozumiałości. Czasami przy czytaniu niektórych kart oryginału, zdawało nam się, że są one zapisane krwią serdeczną; ale, niestety, wrażenie takie zacierała świadomość, że karty wielkiego zeszytu, zapełnione pięknem, charakterystycznem pismem Ludwika Mierosławskiego, nierzadko kreślone były piórem, maczanem w żółci.
* * *
Wspomnienia Ludwika Mierosławskiego z czasów powstania styczniowego, a ściślej z lat 1861 – 1863, ani ze względu na swą istotę, ani też konstrukcyjnie nie są pamiętnikami. Dzisiaj, po latach mniej więcej sześćdziesięciu, trudno ustalić, jakie było istotne przeznaczenie rękopisu nigdzie nieogłoszonego, a który razem z innemi papierami Mierosławskiego, po śmierci tegoż w roku 1878, przekazany został przez najbliższych krewnych i przyjaciół Muzeum Narodowemu w Rapperswilu. Prawdopodobnie, pierwiastkowe przeznaczenie tego rękopisu, niedokończonego zresztą i niewykończonego, było zgoła inne. Mianowicie, Mierosławski chciał był, tak rzec, własnoręcznie zobrazować udział swój, a raczej niepowodzenia swoje, ich przyczyny i skutki w okresie przedpowstańczym, w ciągu owych dwóch lat 1861 i 1862 tudzież w samem powstaniu oraz w bolesnych, przykrych i szkodliwych dla sprawy i imienia polskiego zatargach i publicznych sporach emigracyjnych w roku 1864. Chciał był, słowem, na wzór swego "Powstania Poznańskiego", swej "Kampanji Badeńskiej" i "Wyprawy Sycylijskiej" dać własny rys historyczny powstania styczniowego od najpierwszych momentów sprzysiężenia w kraju i przygotowań insurrekcyjnych na obczyźnie aż do całkowitego wygaśnięcia ruchu zbrojnego na obszarze krajowym oraz likwidacji zagranicą spraw związanych z powstaniem styczniowem, a to przed sądami belgijskiemi.
"Nie piszemy kroniki – mówi w swych wspomnieniach Mierosławski – ale tylko spisujemy sens moralny narodowego bezrozumu dla użytku narodowego rozumu". To też znajdujemy tutaj bardzo wiele ekskursów historjozoficznych, socjologicznych, uwag, rad, napomnień i przestróg nierzadko bardzo ciekawych, niekiedy wielce oryginalnych, a prawie zawsze przesiąkniętych jaskrawą niechęcią do rzeczy i ludzi Mierosławskiemu niemiłych.
Główną atoli kanwę niniejszych wspomnień Mierosławskiego tworzą najmniej dotąd znane i wyświetlone momenty z przedstyczniowych i styczniowych dni powstania 1863 roku. Mierosławski porusza i przedstawia tutaj ze swego punktu widzenia genezę szkoły wojskowej w Genui oraz jej rozbicie. Uwydatnia i tłumaczy na swą korzyść powody antagonizmu, istniejącego już oddawna pomiędzy nim a Józefem Wysockim; kreśli warunki, wśród jakich powstał w Warszawie współzawodniczący z Komitetem Centralnym – Komitet Narodowy Rewolucyjny. Obszernie omawia wreszcie krótkotrwałe istnienie pierwszej Dyktatury, dyktatury Mierosławskiego, jej upadek na polu bitewnem pod Krzywosądzem i Nową Wsią oraz dokonywaną nieco później w Krakowie próbę jej restytucji.
* * *
Wspomnienia niniejsze zostały ułożone przez Mierosławskiego w taki sposób, iż czytelnik odnosi wrażenie, że ktoś inny, nie Ludwik Mierosławski, jest ich autorem, że osoba Mierosławskiego została wprowadzona przez autora do opowiadania jako Jenerał albo też wprost jako Mierosławski. Tego rodzaju konstrukcyjne ujmowanie przedmiotu było również częstym zwyczajem Mierosławskiego, który, chcąc nadać opowiadaniom swoim większą cechę bezstronności czy prawdy, krył się za nazwiska oddanych sobie przyjaciół, sam zaś występując w nich w osobie drugiej czy trzeciej. Tak się rzecz miała z jego "Wyprawą Sycylijską" którą opatrzył nazwiskiem J. Jerzmanowskiego; tak było również ze słynnym w swoim czasie raportem Leopolda Kraczkiewicza, drukowanym w "Dokumentach urzędowych do dziejów Organizacji Jeneralnej"; tak wreszcie rzecz się miała z broszurą Eustachego Petyona, polemizującą z Agatonem Gillerem.
Co więcej, broszura Petyona, wydana w Paryżu w roku 1868 p… n. "Wyjątek z pamiętnika Eustachego Petyona w odpowiedzi na wstęp do dziejów 1863 roku p. Agatona Gillera" jest dosłownym prawie wypisem z rozdziału IV niniejszych wspomnień. Kto wie czy pierwotnym zamiarem Ludwika Mierosławskiego nie było wydanie tych wspomnień, co do autorstwa których nie może zachodzić absolutnie żadna wątpliwość, są bowiem pisane własną ręką Mierosławskiego; kto wie, powtarzamy, czy nie miały one być wydane w całości pod nazwiskiem Petyona.
Ludwik Mierosławski wspomnień swych nie wykończył i nie skończył. Oprócz pięciu rozdziałów, objętych wydaniem niniejszem, rękopis Mierosławskiego zawiera jeszcze część szóstą, ostatnią, w której przedstawiony jest stosunek Mierosławskiego do Aleksandra
Guttrego, a to z powodu i na tle przeciw Mierosławskiemu skierowanej książki, wydanej w Leodjuw roku 1870 p… t. "Pan Ludwik Mierosławski, jego dzieła i działania". Ta część wspomnień Mierosławskiego ogłoszona będzie oddzielnie.
* * *
Wspomnienia Ludwika Mierosławskiego obejmują tylko niektóre momenty okresu przedpowstańczego w ll. 1861 i 1862 oraz pierwszych miesięcy powstania 1863 r. Mierosławski jednak porusza tyle spraw pochodnych, dotyka tylu drugorzędnych wypadków, sporów i działań różnych osób, w latach poprzednich, że omówienie, ich szczegółowsze wyjaśnienie, porównanie czy sprostowanie, na podstawie innych źródeł jest tutaj zgoła niemożliwe; wymagałoby bowiem oddzielnego studjum.
W przypisach tedy musieliśmy się ograniczyć tylko do bardzo treściwego wyjaśnienia najbardziej niejasnych czy całkowicie zapomnianych wypadków i osób oraz do ustalenia imion i nazwisk tych wszystkich, których Mierosławski oznacza niewyraźnie bądź kryptonimowo.
Obraz, przedstawiony przez Mierosławskiego, różni się bardzo nietylko pod względem barw, ale również, powiemy, rysunku: faktów, okoliczności i postępowania wielu osób, od obrazów powstania styczniowego, stworzonych przez innych historyków i pamiętnikarzy ostatniego powstania. Jest tedy obowiązkiem wydawcy zwrócić raz jeszcze uwagę czytelnika na tę okoliczność, przypomnieć, że wspomnienia Mierosławskiego, jak zresztą pamiętniki wielu innych uczestników powstania styczniowego, nie są ścisłem, absolutnie bezstronnem odbiciem omawionych wypadków i osób, biorących w nich udział.
* * *
Obraz, poniżej narysowany ręką Ludwika Mierosławskiego, jest miejscami ponury, miejscami przygnębiający. W pamięci tedy odradzają się słowa Starego Pisma:
"Zaklinam tych, którzy czytać będą tę księgę, aby nie gorszyli się tyloma klęskami, jeno by się przekonali, że te klęski ściągnięte zostały na nas nie dla wyniszczenia, ale dla ukarania naszego narodu" (Machabeusze, Ks. II. rozdz. VI, 12).
I. Szkoła Wojskowa w Genui
Pierwsze przejawy życia narodowego po śmierci Mikołaja i zawarciu traktatu paryskiego. Pierwsza przemowa propagandystyczna jen. Mierosławskiego do młodzieży krajowej na 28-ej rocznicy powstania listopadowego. – Gwałtowny wybuch wszechorganów reakcyjnych przeciwko temu manifestowi rewolucyjnemu, streszczony w Katechizmie Nierycerskim Hotelu Lambert. Cały kraj zasypany tą diatrybą na jen. Mierosławskiego. – Replika Mierosławskiego na liczniejszem jeszcze zebraniu emigrantów i wojażerów szereguje we dwa diametralnie przeciwne obozy kraj i emigrację; jednakże wstręt zabobonny nowego pokolenia do przyjęcia karności i nazwy demokratycznej już wtedy zapowiada bliski rozpad obozu rewolucyjnego na mierosławszczyków i anarchistów.
Rozpad ten pojawił się już między starymi emigrantami podczas wojny wschodniej w przysposobieniach Legjonu demokratycznego. Mianowicie: wierzchołki dawnego Zjednoczenia, zgrupowane około jen. Wysockiego pod nazwą Radnego Koła, już były wytknęły nowemu pokoleniu podkopy, krzyżujące cały programat jen. Mierosławskiego. – Nieliczni jego zwolennicy na emigracji zrazu ogromnie poparci przez pozorną jednomyślność młodzieży krajowej i nieustanne jej poselstwa z ziemi ucisku na ziemię wygnania. Dedykacja szabli honorowej jen. Mierosławskiemu na symbolicznej uczcie 35-ciu księstw, ziem i Województw niepodzielnej Rzeczypospolitej scysję tę uwydatnia obecnością jednego tylko męża z dawnej emigracji – majora Rudzkiego. – Od tej manifestacji Czytelnia Demokratyczna, zapełniona dotąd wszystkiemi odcieniami demokracji, poczyna się wypróżniać z dawnych emigrantów, i staje się aulą szkoły, piszącej się na Ostatnie
Słowo To w. Demokratycznego z 29-go listopada 1845, jednakże opłakana odraza młodzieży krajowej do ścisłych przykazań i dogmatów obowiązujących wytrąca z jej słownika patrjotycznego wyraz demokracji i bardzo zgubnie dla następnego rozwoju sprzysiężenia zostawia przy niej nazwę mierosławszczyków.
Odnowienie kursów powstańczo-wojennych po ich upadku z traktatem paryskim. Zupełny zawód ze strony p. Kraszewskiego, który nierzetelnie zobowiązał się u B. Zaleskiego przy świadectwie i rękojmi doktorów Gałęzowskiego i Hłuszniewicza zebrać na ten cel 15.000 franków rocznie przez trzy lata. Zawód ten redukuje przez półtora roku kurs sztuki wojennej do jednych prelekcyj jen. Mierosławskiego, skąd pierwsze na niego wyrzekania o uzurpowanie dyktatury. – Pierwsza odprawa posłów krajowych z Ostatniem Słowem To w. Dem… i formularzem ludowej propagandy. – Misję Ignacego Maciejowskiego do zawiązania pierwszego regularnego komitetu w Warszawie czyni zbyteczną przybycie Jana Kurzyny z mandatem od X. od już przez nich sprzysiężonej Akademji Medycznej; tym posłem cały związek oddaje się pod nieograniczoną władzę jen. Mierosławskiego pod warunkiem, że X. będzie jedynym jego odpowiedzialnym agentem w kraju, a Jan Kurzyna jedynym między nimi dwoma pośrednikiem; Jen… przyjmuje absolutny kierunek związku i owarunkowanie takowego. – J. Kurzyna sonduje usposobienia innych znakomitości emigracyjnych we wszelkich odcieniach dawnej demokracji, lecz nigdzie, prócz u jen. Mierosławskiego, nie znajduje wiary dla swojego mandatu, a w Radnem Kole jen. Wysockiego staje się odrazu przedmiotem najczarniejszych podejrzeń i nieubłaganej nienawiści. – Sew. Elżanowski, dotąd namiętny zwolennik jen. Mierosławskiego i wydawca pod jego myślą Przeglądu Rzeczy Polskich, odrywa się gwałtownie od niego i za pośrednictwem wojażerów białych, którzy w trop za Kurzyną zjechali do Paryża, zakłada formalne stałe biuro oszczerstw tajnych na jen. Mierosławskiego i Kurzynę. – Wbrew kursom wojskowym i propagandzie powstańczej w Czytelni, wojażerowie biali zbierają się u Sew. Elżanowskiego na konferencje ekonomji politycznej.
Wojna włoska. – Przemowa jen. Mierosławskiego na 29-tą rocznicę listopadową, pod inwokacją: Narodzie, przebudź się; wrażenie, wywarte przez tę odezwę na najdalsze prowincje dawnej Rzeczypospolitej. – Pierwsi na to hasło stawiają się po odzew uczniowie Uniwersytetu kijowskiego, po nich Litwini z Uniwersytetu moskiewskiego, następnie Sierakowski, jako pełnomocnik związku oficerów Polaków w wojsku rosyjskiem. – Z Galicji, przeciwnie, bardzo mało wysianych po rozkazy do jen. Mierosławskiego, a i z tych żaden się więcej aż do r. 1862 z żadnym raportem nie zgłosił. – Z Prusami Zachodniemi niejakie stosunki, ale Poznańskie zupełnie, bez wyjątku, usuwa się od udziału w tern sprzysiężeniu narodowem. Wszyscy delegaci Rusi, Litwy i Królestwa jednomyślnie poddają się paktom, zawartym między X., Kurzyną i Mierosławskim, uznając tego ostatniego jedynym swoim naczelnikiem.
Całe sprzysiężenie streszczone w trzech usiłowaniach: 1. Odegrzać masy ludowe z odrętwienia niewoli zaręczeniem im bezwarunkowego zwrotu ziemi polskiej, ich własnym orężem odzyskanej; 2. Zebranie skarbu powstańczego pod rozporządzenie jen. Mierosławskiego; 3. Postawić zagranicą pierwszą kadrę wojenną powstania. – Okólnik Jenerała o pierwszy fundusz na założenie szkół wojskowych. – Mnóstwo młodzieży stawia się na apel; kursa regulaminowe i ćwiczenia praktyczne: w Paryżu, w Szwajcarji, Włoszech i Belgji, a gdzieniegdzie i w Niemczech. Na przekorę tym przysposobieniom Tow. Agronomiczne i partja sybiraków, inaczej zwana jurgeńszczyzną lub millenerami, wyprawiają najzabieglejszych swoich pacyfikatorów zagranicę z poleceniem wchodzenia do wszystkich tych zakładów czy zebrań dla czernienia zamiarów i osoby jen. Mierosławskiego. – Główna kuźnia tego kontraspisku w samym Paryżu, w Kole, przeciwstawiającem mu się firmą jen. Wysockiego. – Hotel Lambert bardzo politycznie się zacisza, ażeby tego rozpadu nie ostrzec wspólnem niebezpieczeństwem, dopóki zupełny rozbrat między demokracją rewolucyjną a szlacheckim demokratyzmem tego drugiego odcienia nie wyda Czartoryskim i Zamoyskim na łaskę czy niełaskę.
Wyprawa Garibaldiego do Sycylji nastręcza jen. Mierosławskiemu niespodzianą sposobność postawienia dwóch kardynalnych filarów narodowej insurekcji: skarbu i kadrów wojennych. – Zapóźno uzyskawszy wezwanie do uformowania Legjonu Internacjonalnego, nie zdąża do Neapolu, aż po schronieniu się wielkiego patrjoty na Caprerę, ale zmawia się z nim na powołanie Polski do "saladynowej dziesięciny na miljon karabinów". – Co do utworzenia kadrów polskich udawać się musi do ministra Cavoura, który, przeciwnie, usiłuje zniewolić byłego dowódcę armji sycylijskiej do wydalenia się z Włoch, ażeby się nie stał przeszkodą do uznania nowego królestwa przez Prusy i Rosję; na pokusę minister proponuje Jenerałowi, ażeby tytułu i pensji emerytalnej, dekretem parlamentu przyznanych wszystkim zasługom z 1848 i 49-go roku, używał zagranicą królestwa. – Jenerałowi przychodzi myśl zlikwidowania osobistych należności na subsydja dla szkoły polskich podchorążych do czasu ograniczonego. Trudne w tym przedmiocie negocjacje przeciągają się przez rok cały i ledwie przed śmiercią Cavoura dochodzą do skutku, głównie za pośrednictwem p. Bixio, znakomitego patrjoty francuskiego, a brata włoskiego jenerała. Jen… bezwarunkowo zrzeka się beneficjów dekretu parlamentu, dotyczącego zasług z lat 1848 i 1849; wzamian otrzymuje do osobistego rozporządzenia na trzy lata po 3000 fr. miesięcznie z tajnych funduszów i tolerancję na fundowanie we Włoszech Szkoły Polskiej Wojskowej, ale pod osobistą odpowiedzialnością i na osobiste ryzyko, że ta formacja pozostanie w najściślejszych granicach szkoły wojskowej w stanie pokoju. – Najuciążliwszym warunkiem tej likwidacji było datowanie subsydjów dopiero od dnia dokonania fundacji polskim nakładem, a najdelikatniejszym – niezłomna tajemnica co do pochodzenia tych subsydjów, w kontrolowanym budżecie niemogących figurować. Ponieważ zrzeczenie się Jenerała osobistej sytuacji było na piśmie, a zobowiązania ministra tajne i słowne, wszelka niedyskrecja szła na ruinę naszej strony, a na zysk polityce rządowej; trzeba było wielkiej wiary we wspaniałomyślność hr. Cavoura ze strony polskiego rewolucjonisty, ażeby taki cyrograf na siebie podpisać; jednakże i ten minister i jego dwaj następcy z najściślejszą rzetelnością wy – wiążą się z danego słowa, dopóki sami Polacy nie wytrącą jen. Mierosławskiemu z ręki i nie zniszczą jego dzieła. Tak negocjację, jak i jej następstwa grubo i szczęśliwie obsłonił przesąd powszechny o przepaściach, odgradzających Jenerała od wszelkiej władzy urzędowej w Europie, a rozgłoszona i istotna zażyłość jego z Garibaldim, który prócz zacnem imieniem i jałowemi życzeniami niczem do takiego dzieła przyczynić się nie mógł. Ale stąd konieczność okazałego wystawienia kasy legjonowej, tak dla bezzwłocznej fundacji nakładem narodowym, tyle kosztownej instytucji, jakoteż dla zupełnego okrycia przed dyplomacją subsydjów tajnych.
Wyprawa N. W. na Ruś, Sierakowskiego na Litwę i do Petersburga, a żywe naleganie na X. o przyśpieszenie zbyt dotąd leniwych składek na miljon karabinów. – Cavour Jenerałowi i Sierakowskiemu na 3.000.000 fr. oznaczył kaucję moralną, jakiej rząd włoski potrzebował dla tolerowania wszelkich robót polskich na swoim gruncie, mówiąc słusznie: "la discretion, c'est l'argent dans une seule main" a dodając równie słusznie: "mais ce n'est pas a l'Italie de racheter la Pologne".
Przed odjazdem jen. Mierosławskiego do Włoch na wielkiem zebraniu, skąd rozjechać się mieli we wszystkie strony Polski emisarjusze z instrukcjami propagandystycznemi i poborczemi, młodzież zaprosiła jen. Wysockiego z wezwaniem o zerwanie wszelkich stosunków z Kołem, jeżeli się to nie rozwiąże, a o bezwarunkową submisję jen. Mierosławskiemu. – Przysięga jen. Wysockiego na wojskową subordynację względem Mierosławskiego i pozorne rozwiązanie się Koła, wskutek czego jen. Wysocki pozostał w Paryżu, jako jego alterego w sprawie przysposobień wojskowych. – Cały wydział spiskowy i finansowy poruczony J. Kurzynie. Ale ledwie emisarjusze i Mierosławski się rozjechali, Koło napowrót się skupia około jen. Wysockiego i wydaje od siebie skryty cyrkularz do kraju także o fundusz legjonowy, nierzetelnie opierając się na upoważnieniu jen. Mierosławskiego. Krzyżowanie się dwóch tych konkurencyjnych odezw poborczych w ciemnicach krajowych rozbija cały systemat podatkowy pierwotnego sprzysiężenia. – Kurzyna odkrywa te przeniewierstwo; ale wytknięcie go jen.
Wysockiemu drażni tylko zawiść jego doradców na siebie i na Mierosławskiego, bez możności naprawienia szkody; cała bowiem reakcja krajowa bierze obłudnie pochop z tej dwoistości poborów, ażeby odwodzić kraj od wszelkiego podatkowania zagranicę, a Wszystkie składki wykradać pod swoje rozporządzenie pacyfikacyjne. Od tego występku jen. Wysockiego i jego doradców datować należy śmiertelne podkopanie sprawy narodowej.
Za powrotem jen. Mierosławskiego z Wioch znowu kłamliwa submisja Wysockiego i znowu kłamliwe rozwiązanie się jego Koła. Dla rękojmi jen. Wysocki: 1. rozpisuje własnoręczny cyrkularz do wszystkich swoich przyjaciół, nakazujący im pójść za jego przykładem bezwarunkowej uległości względem jen. Mierosławskiego; 2. odsunięcie Sew. Elżanowskiego od wszelkich narad i zwierzeń; 3. podpis jen. Wysockiego zaręczony na wszystkich drukowanych odezwach jen. Mierosławskiego.
Ta sama dwoistość i te same zawady stawiane skrycie wszystkim edukacyjnym, technicznym i zbrojowniczym przysposobieniom jen. Mierosławskiego przez doradców jen. Wysockiego, skąd niezmierna przewłoka w wydaniu regulaminów wojskowych, koszt podwójny, niekiedy potrójny, a co najgorsza, zamącenie ich sprzeczną teorią. Zresztą pomocy żadnej, bo jen. Wysockiego noga na żadnym kursie czy ćwiczeniu nie postała; zerwać atoli stanowczo z tym szyldem umiarkowanej demokracji było to reakcji dać całą sprawę za wygraną i do szczętu rozbić sprzysiężenie; upilnować znowu tak chwiejną, niedołężną a zawistną miernotę od podszeptów reakcji pokazało się niepodobieństwem.
W lecie r. 1860 deputacja młodzieży warszawskiej do Mierosławskiego z wynurzeniem pierwszych jej podejrzeń Względem X. i zapowiedzią wybuchu podczas zjazdu trzech carów do Warszawy; ale jednocześnie raporta X. pełne wiarogodnych wyrzekań na zupełny brak przysposobień z naszej strony, a na ogromną przewagę konserwatywną Jęd. Zamoyskiego i Tow. Agronomicznego, zniewalają jen. Mierosławskiego do pominięcia tej zachcianki; X. zatwierdzony jedynym poufnikiem i pełnomocnikiem jen. Mierosławskiego w Warszawie. Podobnaż manifestacja z podobnychże względów na rocznicę 29 listopada powstrzymana. Dopiero wyprawienie trzeciej deputacji do jen., wracającego z Włoch do Paryża, z J. F. na czele od wszystkich szkół wyższych warszawskich, na początku lutego 1861, decyduje go do przewidzenia i zarządzenia nieunikalnego wybuchu ile, że tym razem sam X. nie taił niepodobieństwa poskromienia dłużej niecierpliwości stołecznej.
Plan wybuchu, obliczony na przerażeniu władz moskiewskich, a mianowicie starego Gorczakowa, na wyjątkowej o tej porze słabości garnizonu moskiewskiego i porozumieniu między oficerami polskimi a związkowymi, ale głównie na bezbronności zamku w pośród najpatrjotyczniejszej ludności warszawskiej, co lada manifestacji tłumnej oddawało w zakład klucz i głowę całego ciemięstwa moskiewskiego i neutralizowało cytadelę. Data 25 go lutego, jako rocznica bitwy grochowskiej, już była przewidziana ze stron obu dla wielkiej manifestacji; J. F. przywiózł nawet zapowiedziany programat takowej na polach grochowskich, czemu Gorczakow wcale nie myślał przeszkadzać, – i owszem, bo mu taka peregrynacja cała wpadała w ręce za swoim powrotem przez most praski. – Dwóch najmłodszych asystentów F. J., którzy swoją gadatliwością mogli wszystko zepsuć w Paryżu, odprawiono natychmiast, ażeby dalej popularyzowali ten romans po Warszawie, a F. J. odwiózł plan następujący: Manifestacja, zebrana na Starem Mieście, jakoby procesja do przejścia na Pragę, niespodzianie obsaczy zamek; przygotowana z niej kolumna wpadnie do zamku za deputacją, wysłaną dla otrzymania pozwolenia przejścia mostu, i Gorczakowa z całą rodziną jego porwie w zakład; stąd, pchając przed sobą zakładników w odkrytych dorożkach na ogień moskiewski, wylew powstania wymiatać pocznie rozrzucone oddziały garnizonu pod samą cytadelę, póki gubernator nie nakaże zupełnej ewakuacji i miasta i cytadeli. Wypuszczenie zakładników (pomnożonych w rozruchu wszystkiemi rodzinami urzędników i oficerów moskiewskich, jakie się odkryje) nie nastąpi, aż po zajęciu cytadeli przez powstańców i oddaleniu się całego garnizonu o dwie mile na prawy brzeg Wisły; w brnieniu na ogień moskiewski jedne tylko osobę gubernatora starannie ochraniać.
Faktycznych rozporządzeń plan Jenerała żadnych nie przepisywał, bo wszystkie same miały się naturalnie improwizować ku poparciu tej zakładniczej zdobyczy. Plan ten, jednemu tylko
F. J. udzielony, miał być też wykonany za ścisłą między nim a X. umową i, aż do wysiania deputacji petycyjnej do zamku, absolutnie nikomu innemu niewiadomy. Kolumnę poświęceńców, z krótką bronią pod suknią, dobrać mieli na samym już placu X. ze Szkoły Medycznej, a F. J. ze Szkoły Sztuk Pięknych, dokładnie im znanych z ducha i personaljów. Jen… przygotowywa się w najściślejszej tajemnicy do wyjazdu, za otrzymaniem umówionego telegramu, jeżeli zamach się powiedzie. – Ażeby wszystkie domysły zamącić, występuje na parę dni przed terminem wybuchu odezwa Jenerała o układzie, zawartym między nim a Garibaldim, z kontrasygnacją jen. Wysockiego, bardzo zresztą na czasie, w przypadku nieudanego zamachu. Ale o tym samym czasie Jenerał i Kurzyna dowiadują się o przyaresztowaniu X., nazajutrz widzenia się z F. J., za powrotem tegoż do Warszawy. – Czy przez X. ostrzeżona, czy z własnego natchnienia, cała Akademja Medyczna odosobnia się od przygotowań manifestacji, a udaje się po radę do Jęd. Zamoyskiego.
Stąd zupełne rozprzężenie zamierzonego planu i niedoczyn powstańczy 25-go lutego; tylko ujemna strona jego dokonana i tu wątek wszystkich następnych niedoczynów, zwanych manifestacjami. – Zdenerwowanie polskiej rycerskości w dziadowskich lamentach i bezpłodnem męczeństwie; zapanowanie towianizmu, rezygnacji millenerskiej i sybiryzmu, oddanie całego sprzysiężenia na łaskę Towarzystwa Rolniczego i Rady Miejskiej ze Szkołą Medyczną na konstablów. – Za pośrednictwem X., wypuszczonego z więzienia po dokonaniu tej kontrarewolucji, Jędrzej Zamoyski i Kronenberg ogarniają wszelką władzę nad sprzysiężeniem w jedynym celu zniszczenia wszystkich przysposobień jen. Mierosławskiego i niedopuszczenia kraju do zbrojnego powstania. Jednakże przeniewierstwo X., z taką ostrożnością przeprowadzone, iż niepodobna mu go dowieść przed szkodą, a wszystkie psoty jego kładzione na karb kunktatorskich planów samegoż Jenerała, skąd bunt przeciw niemu całej strony skrajnej sprzysiężenia. – Do 8-go kwietnia atoli jen. Mierosławski pozostaje jedynym uznanym regentem całego ruchu narodowego, a wszystkie podkopy reakcyjne jeszcze z nim rachować się muszą.