- W empik go
Pamiętniki do panowania Augusta II - ebook
Pamiętniki do panowania Augusta II - ebook
Klasyka na e-czytnik to kolekcja lektur szkolnych, klasyki literatury polskiej, europejskiej i amerykańskiej w formatach ePub i Mobi. Również miłośnicy filozofii, historii i literatury staropolskiej znajdą w niej wiele ciekawych tytułów.
Seria zawiera utwory najbardziej znanych pisarzy literatury polskiej i światowej, począwszy od Horacego, Balzaca, Dostojewskiego i Kafki, po Kiplinga, Jeffersona czy Prousta. Nie zabraknie w niej też pozycji mniej znanych, pióra pisarzy średniowiecznych oraz twórców z epoki renesansu i baroku.
Kategoria: | Klasyka |
Zabezpieczenie: | brak |
Rozmiar pliku: | 562 KB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Po świetnem co do czynów wojennych panowaniu Jana Sobieskiego wstąpił na tron polski Fryderyk August, elektor saski, pod którego berłem przodkowie nasi spodziewali się szczęścia i świetności wieków jagielońskich. Inaczej przecież Opatrzność zrządziła, i panowanie tego monarchy oznaczone było klęskami i nieszczęściami wszelkiego rodzaju, jako to, napaścią nieprzyjacielską, wojną domową, głodem, powietrzem morowem, a co gorsza zupełnym w kraju nierządem i wpływem obcych; słowem, tem wszystkiem co spokojność i szczęście narodu niweczy. Los zawistny Polsce chciał nawet, aby się wtenczas nikt w narodzie nie znalazł, któryby cierpienia jego za Augusta II poniesione skreślił i do wiadomości przyszłych wieków podał; bądźto, że wystawienie opłakanego Stanu Rzeczypospolitej obrażało miłość własną Polaka, bądź, że przezorność nieradziła uchylać zasłonę, smutniejszej jeszcze przyszłości, bądź też, co podobniejszy do prawdy, że w upadku nauk, wśrod powszechnego zamięszania i odurzenia zaginął był wszelki popęd do nauk, który pobudzał dawniejszych naszych przodków do zapisywania zdarzeń potocznych i spraw publicznych kraju swego. Wszakże i w tym opłakanym czasie znalazł się pisarz, który w zaciszu domowem, a może i pod namiotem, zapisał zdarzenia, których przecież drukiem nieogłosił. Tym jest autor rękopismu, który dziś na widok publiczny wydaje. Kto on był, niewiadomo; nie wymienia bowiem nazwiska swego w całem tem dziele (1), Autor ten nie jest pro- – (1) Na okładce rękopismu współczesnego, któryśmy oglądali położone jest nazwisko: Erazm Otwinowski, stym kronikarzem, zapisującym pojedyńcze zdarzenia, jak jedne po drugich następowały, lub jak o nich zasłyszał. Zgłębia on ich przyczyny, wykazuje skutki, odsuwa zapłonę wielu tajemnic i odkrywa sprężyny, które do złych lub dobrych czynów osoby działające pobudzały. Wziąwszy sobie za hasło godło rzymskiego autora: Tros Tyriusque mihi nullo discrimine agetur (Virgil Aen.I) nieprzepuszcza nikomu i nie sprzyja wyłącznie żadnemu z panujących w ówczas stronnictw; przycina piórem w żółci maczanem zarówno Augustowi i Leszczyńskiemu, konfederacyi sandomierskiej i warszawskiej a oraz ludziom przeciwnych zupełnie pomiędzy sobą zdań i widoków. Bezstronność, rzadki a niezbędny przymiot historyka, cechuje wszędzie dzieło tego autora. Obrazy jego nie są pochlebne, ale, lubo cierpkie, przecież w większej części wierne. Głównem przecież piętnem pisma jego jest ślepe przy- – który zapewne byt właścicielem, albo też i autorem rękopismu.
wiązanie do nieszczęsnego gminowładztwa stanu ślacheckiego, którem, że tak powiem, autor przesiąkłszy ukrócenie swywoli, rozszerzenie władzy monarchicznej, zaprowadzenie ulepszeń w wojsku i rządzie poczytuje za zbrodnie. I ztądto targa się częstokroć na imiona sławne w rocznikach Polski, jako to: Jabłonowskich, Leszczyńskich, Lubomirskich, Poniatowskich i wielu innych, nie usprawiedliwiając bynajmniej czynionych im zarzutów. Zdanie atoli jego o indywiduach nie wypływa bynajmniej z złości lub nienawiści, albowiem tę samę osobę tu chwali, owdzie potępia, w miarę jak w jego mniemaniu dobrze lub źle działała. Cierpkość i żółć jego pochodzi jedynie z powszechnego w ówczas całego narodu zaślepienia i tej niezachwianej wiary, że dla Polski nie było innego zbawienia, jak w ścisłem utrzymaniu dawnej formy rządu.
Oto jest główna cecha księgi, którą drukiem ogłaszam. O stylu i sposobie wykładania rzeczy zamilczam. Któryż bowiem z czytelników wymagać będzie po pisarzu z wieku Augusta II. stylu i układu historyi Naruszewicza? Komuż nieznajomą jest z tego czasu mowa szumna i łacińskiemi wyrazami napchana, oraz styl ciemny, zawiły? Ale za te wady, które na wiek złożyć należy, wynagradza autor czytelnika wystawieniem wiernego i bardzo szczegółowego obrazu panowania Augusta II. Wielu zdarzeń, które tu czytamy, nadaremniebyśmy szukali w pisarzach historyi Karola XII. Nordbergu i Adlerfeldzie; w pisarzach życia Piotra wielkiego Rabnerze, Wolterze; w pisarzach życia Augusta II. Parthenaju, Fasmanie i innych, i w wszelkich innych pismach ściągających się do tej epoki dziejów polskich. Pisarze zagraniczni opisują nam bitwy, konfederacye, pochody wojsk; o tem zaś co kraj polski za panowania Augusta II. ucierpiał, każą się tylko domyślać, lub też z lekka namieniają. Czytając zaś dzieło niniejsze zdaje nam się, że widzimy łuny płonących miast i wsi, że słyszymy jęki mordowanych bezkarnie obywateli, lub pędzonych w jassyr od obcego żołdactwa tłumów ludu polskiego; zdaje nam się, że widzimy kto i kiedy nasze piękne miasta, nasze wspaniałe zaniki w stósy ruin zamienił, kto kraj wyludnił i na obszarach uprawnych łanów lasom rość kazał.
WYDAWCA.ROK PAŃSKI 1696.
§. 1. Fatalna na Rzeczpospolitą naszę polską nastąpiła roku tego okazya przez śmierć królewską primusque dies criticus erat sequentium (i pierwszy dzień był krytykiem następnych). A jako Rzym, urbium, gentium Dea Catonem suum parvum putavit, (miast, narodów głowa poczytywał swego Katona za małego) tak Polska nasza straciwszy wielkiego Scypiona, Jana trzeciego, króla polskiego, dopiero poznała, jak wielkie zaszczyty i obrony utraciła. Co za turbacye, ruiny i konfuzye po śmierci tego niewyżałowanego Pana klimakteryczne narobiły fata, tu poniekąd, ile możność moja każe wyrażę i potomnym do wiadomości podam wiekom,
§. 2. Umarł ten Pan, Sobieski, Jan trzeci, król polski, cum summa gloria gentis (z największą sławą narodu) panujący w Polszcze lat 22. i dni 19. R. P. 1696. dnia 10. Czerwca w Wilanowie, mila od Warszawy w sam dzień Trójcy S.; ale to piękna i godna uwagi, że też w toć Święto królem był obrany w R. P. 1674. dnia 21. Maja. Respondent Ultima pramis, (Początki odpowiada ją końcowi) gdy sub iisdem sacratissimis auspiciis (pod tąż samą najświętszą wróżbą) i do ziemskiej i do niebieskiej zawołany korony. Król zacny i niewyżałowany, terror gentium, clipeus patriae (postrach narodów, tarcz ojczyzny) którego pochwały, dosyć wiem, wyencomizowali wdzięcznego serca przeciwko niemu dziejopisowie. Ja o tego Pana niewychwalonych nigdy zadosyć czynach nie śmiem mówić, znając niezdolność moję, bo bardziej supprimerem (ująłbym) a niż sufficerem (zdołałbym) dostatecznie wyrazić. Dosyć mitu przypomnieć wielkiego Prymasa Olszewskiego o nim zdanie , który powiedział: Non surrexit major Joanne inter Poloniae natos (niebyło większego od Jana pomiędzy Polakami). Sam też ten Pan napisał o sobie jako per gradus (po stopniach) wstępował na tron, miles eram, post signa ferens, Dux , Scipio, Rexque (byłem żołnierzem, potem dowódzcą, wodzem, Scypionem, królem.) Kto się w historyi czynów tego wielkiego króla przejrzy, może mówić, że miał felicitatem Caesaris, potentiam Augusti, justitiam Trajani, affabilitatem Titi, magnitudinem Constantini, pietatem Gratiani, sapientiam Theodosii, quorum omnium iste unus expressit decora (szczęście Cezara, potęgę Augusta, sprawiedliwość Trajana, ludzkość Tytusa, wielkość Konstantyna, pobożność Gracyana, mądrość Teodozyusza, których wszystkich zalety on sam wyraził).
§. 3. Praesagium (przepowiednia) śmierci królewskiej inter alia (między innemi) które opuszczani zgorzenie pałacu kazmirowskiego w Warszawie, w dzień Młódzianków w Wtorek R. P. 1695. Mieszkał w nim syn najstarszy królewski Jakób, który miał żono Xiężna Neoburgską, siostrę rodzoną Cesarzowej Leopoldowej.
§ . 4. Po śmierci królewskiej poszło wojsko kwarciane w związek za Buławy Stanisława Jabłonowskiego ; Authores jego byli Panowie Lubomierscy, życząc sobie tym sposobem osiąść który z nich tron królewski. Stolicę rezydencyi marszałkowskiej założył Marszałek związkowy, Baranowski, w Samborze. Niepróżnowało jednak wojsko i w owej rebellii, bo odpierali mocno najazdy Tatarskie w zimie. Trwał ten związek do elekcyi królewskiej, gdzie się rozwiązał.ROK PAŃSKI 1697.
§. 1. Roku tego nastąpiła elekcya królewska pod Warszawą, na której marszałkował Kazimirz Ludwik Bielinski, podkomorzy koronny. Między ośmnasta kandydatami był też Xiąże de Conti, synowiec króla francuskiego Ludwika XIV-go Tego interes wyrabiał podczas elekcyi Polignac Opat i Nuncyusz; z Polskich zaś Panów Radziejowski Michał, Primas Regni, który był i Kardynałem, z wielu inszymi promował owego Xięcia de Conti, i przyszłoby było podobno do tego, żeby byli owego Francuza utrzymali. Lecz Hetman, koronny, Stanisław Jabłonowski, kontrował temu dużo, mając znaczną partyą po sobie, a chciał koniecznie dom królewski utrzymać, żeby było którego z królewiczów na tron wsadzić (których było trzech). Jakób; ten podczas elekcyi na Jasnej Górze w Częstochowie mieszkał, i wiele pieniędzy rozdał różnym chcąc bydź królem; Alexander i Konstanty. Ale jeżeli nie tych, to przynajmniej zięcia królewskiego, Xiążęcia bawarskiego usiłował królem uczynić, a gdy w tej materyi expostulował z Prymasem prywatnie, obruszył się na to Radziejowski i tem mocniej począł promować na tron polski Xięcia de Conti, a tym czasem wlekła się elekcya na owych tylko dissensach; aż (jeźli się nie mylę): na dzień, czyli na dwa przed wyjściem czasu elekcyi, wszczął się nowy kandydat na królestwo, Fryderyk, Elektor Xiążę saski (ten Pan urodzony 12. dnia Maja. R. P. 1670.) od którego przyjechał Jenerał Fleming, a przez Prebendowskiego, kasztelana na ów czas elblągskiego (który potem był Wojewodą malborskim a na ostatku Podskarbim koronym) promował interes pryncypała swego Xiążęcia saskiego. Hetman w kontr idąc Prymasowi, chwycił się zaraz owej fakcyi na złość
de Contistów począł fortisime (najusilniej) promować Elektora saskiego, i ztąd poczęło się wszystko złe, bo owi dwóch, Prymas i Hetman, przeciwiąc się jeden drugiemu, zrobili in campo electorati (na polu elekcyjnem) scyssyą i w tym owym króciusieńkim czasie przy expiracyi elekcyi obrali dwóch krolów. Prymas nominował Xiążęcia de Conti, a biskup kujawski, Stanisław Dąbski, będąc jednej fakcyi z Hetmanem, nominował Elektora saskiego. Ztąd przychodziło między prywatnemi osobami do zabójstwa, bo jeden drugiego potkawszy pytał kogo trzyma, a gdy jeden Niemca, a drugi powiedział że się Francuza trzyma, zabijali się po drogach, ulicach i namiotach. Około szopy stojąc ledwie do formalnej batalii między Wojewodztwami nie przyszło, i zabito tam szlachcica Wojewodztwa sieradzkiego, P. Papieskiego.
§. 2. Hetman W. koronny Stanisław Jabłonowski, kasztelan krakowski począł był trochę vacillare (wachać się) oddalając serce od Elektora saskiego, niechcąc Germanismum do Polski wprowadzać; lecz syn jego Wojewoda ruski, Stanisław Jabłonowski animavit (zachęcał) ojca w tem, że się deklarował przy nim stać. Co potem fatalissime (fatalnie) P. Bóg oddał temu Wojewodzie ruskiemu.
§ 3. I tak po nominacyi dwóch królów rozjechali się z pola elektoralnego w wielkiem zamieszaniu, a że bliżej polskich granic leży Saxonia niż Francya, zbiegł Fryderyk, nowy Elekt, Elektor saski, bardzo prędko na góry tarnowskie (miasteczko jest szląskie 12. mil od
Krakowa); tam do niego pojechał Stanisław Jabłonowski, Wojewoda ruski invitando (zapraszając) go do korony, a tak poprzysiągłszy Pacta conventa w Piekarach (gdzie obraz cudowny pod strażą OO. Jezuitów był), mila od gór tarnowskich, tamże przy wyznaniu wiary katolickiej królem mianowany był nowy Elekt. Ztamtąd jechał do Krakowa mając z sobą 6. tysięcy wojska saskiego, gdzie stanął na Łobzowie.
§. 4. A druga partya, którzy Xiążęcia de Conti promowali na tron, obwołali rokosz pod laską Humieckiego, Wojewody podolskiego, półkownika artylerji koronnej przeciwko Elektorowi saskiemu armata assistentia (w zbrojnem towarzystwie) do tronu idącemu.
W tym rokoszu było kilka Wojewodztw a osobliwie płockie, a Principalis Michał Radziejowski, Prymas, przy nim Hetman W. Litewski Sapieha i z bratem swoim Podskarbim W. X. Lit. Kącki Wojewoda kijowski, generał artyleryi, i Lubomirscy.
§ . 5. Tym czasem Stanisław Dąbski, biskup kujawski, koronował Augusta w Krakowie dnia 15. 7 bris, ponieważ Arcybiskup gnieznieński w rokoszu był. Assystowali koronacyi Hetmani w kilka tysięcy wojska stojąc w szyku po prawej ręce. Zaś podczas samych ceremonii przy koronacyi się odprawujących, osobliwie gdy król wszedł na theatrum w rynku krakowskim, lubo stały polskie chorągwie około rynku, jednak Sasi niedowierzając Polakom, wszystkie ulice swoimi rajtarami opanowali i zamek infanteryą osadzili, A że nigdy koronacyi publicznej nie widzieli Sasi dziwowali się ceremoniom i szpecili Luteranie Polaków, mówiąc, że dziwa niezwyczajne z ich Panem robią. Żona królewska niechciała z królem do Polski jechać, niechcąc wiary luterskiej porzucić i nie była koronowaną, ponieważ prawo mieć chce: rex et regina catholici sunto (król i królowa powinni bydź katolikami); król też niedbał mając insze. Przyjechała by – łaz nim niejaka Esterle, która męża miała w Saxonii, ale i bez tej i tu ich miał król dosyć, bo i same Folki lgnęły do niego.
(Notandum. Lubo prerogatywą koronowania królów polskich Arcybiskupom jest daną, ale dekretem Stanów anni 1576. 25. Aprilis pozwolono koronować krolów polskich biskupom kujaskim, jeżeliby arcybiskup niechciał, albo był czem impeditus (w trudność wprawiony). Dla tego Stefana, Batorego koronował biskup kujawski, Stanisław Karnkowski, gdyż arcybiskup gnieznieński, Jakób Uchański, niechciał na koronacyą zjechać, trzymając strono Maxymiliana Arcy-Xiążęcia Rakuskiego i brata cesarskiego. O czem vide Piaseckiego fol. 2. Tenże świadczy sub anno (pod rokiem) 1605. o inszej prejudykacie, że gdy Maciejowskiemu, arcybiskupowi gnieznieńskiemu sacra z Rzymu nie przyszła tak prędko, Piotr Tylicki biskup kujawski, Konstancyi królowej koronę na głowę kładł, żonie Zygmunta 3go)
§. 6. Sejm Coronationis odprawił się pod laską Zawiszy Starosty minskiego, na którym król mocno się starał, żeby było wojsko jego saskie na zimę w Polszcze zostało, pod pretextem że de Contiste w rokoszu trwali. Jakoż pozwolono na to, a król na wiosnę miał z tymi ludźmi iść na Turczyna pod Kamieniec, gdzie mieli mieć po dobrach królewskich lokacyą; opisano ich mocno, żeby certum tectum (pewne schronienie) tylko maiąc proprio aere (za własne pieniądze) żyli na konsystencyach; w marszu także , aby za pieniądze kupując bez najmniejszego uciążenia ludzi sprawowali się. Lecz się nie sprawili Sasi według circumskrypcyi: w marszu dobra wszelkie aggrawowali, na konsystencyach pozwalali sobie jako chcieli, a zrzuciwszy z siebię owczą skórę, którą byli wilcza swoją naturę okryli, podczas koronacyi pokazali jadowite kły swoje. Do sejmu coronationis tak się skrommie obchodzili, jakoby dopiero z nieba zstąpili, opłacili wszystko, trawy dla koni, lasy, ktoremi w obozie palili, ściernią nawet gdzie obozy ich stały, Polakom nizko się kłaniali, z dróg ustępowali, ale po koronacyi nie usłyszał nikt z paszczęki ich, słowa inszego tylko: Szelm Polak i stodoły, komory rabowali i zabierali wszystko ludziom ubogim gwałtem, nikomu nic nie płacąc, a to był pierwszy zadatek przyjaźni saskiej.
§. 7. Trafiła się śmieszna rzecz OO. Jezuitom. Gdy z Promnika króla prowadzono na zamek, stały wojska w dwóch liniach ku Kleparzowi, polskie po prawej ręce, które kommenderował teraźniejszy Wojewoda wołyński, przeszły Pisarz koronny, Potocki, a saskie po lewej ręce. Przyszło Sasom stanąć na rzepie jezuickiej. Że Ojcowie pod czas koronacyi nie mogli mieć przystępu upomnieć się o zapłatę owej rzepy ztretowanej końmi, a gdy po koronacyi już nikomu za szkody niechciano nic dać i OO. Jezuitów zbyto komplementem; zaczem oni udali się do samego króla, traktując przez Jezuito Włocha, Xiędza Wotę, królewskiego spowiednika, który widząc ich niesłuszną pretensyą wszedł do antykamery, a wyszedłszy w godzino powiedział im: " Nuntiavi Serenissimo, sed modo non est de tempore. Postquam Serenissimus rex, absolverit negotia publica deinde convocabit Senatum et incipiet cogitare de vestris rapis. (Doniosłem o tem IV. Panu, ale teraz niema czasu. Gdy N. Pan odbędzie sprawy publiczne, natenczas zwoła Senat i pomyśli o waszej rzepie).
§. 8. Gdy się to w Krakowie działo, aż też przybył Xiążę de Conti morzem pod Oliwo. Tam się zbiegli do niego partyzanci jego, mianowicie Jerzy Lubomirski teraźniejszy Oboźny koronny, mając z sobą zbieranej drużyny około tysiąca koni, oininowali Xiążęciu de Conti wszystko dobrze, inwalidowali dyskursami koronacyą Augusta, że nie przez Prymasa koronowany; lecz to za nic były te mowy podchlebne, bo było trzeba na zgładzenie owej tranzakcyi krakowskiej z 15. tysięcy zbrojnych jurystów postawić, toby byli mogli w nic obrócić koronacyą Au – gusta, a de Conti bardzo mało miał ludzi z sobą, bo tu był miał zasiać w Polszcze nowe wojska dla siebie zaciągnione, na które Polignac rozdał kilka milionów; jakoż zaciągali de Conliste w rożnych miejscach, ale ich wszędy Hetman rozganiał, i podczas samej koronacyi poczęła się była pokazywać partya nie mała ludzi około Pinczowa, których Lanckoroński, Podkomorzy krakowski, zebrał, ale i tych rozpłoszono. Atoli cieszyli Lubomirscy de Contego, że idą sukursy nowo zaciężne, do tego i Tatarów obiecywali, a ssali tymczasem Francuza dobrze. Opat oliwski tuendo partes (trzymając stronę) Augusta króla, dawał sekretnie znać o wszystkiem do Krakowa. A w tem gdy w oliwskim klasztorze częstował owych swoich przyjaciół Xiążę de Conti, ledwie co ku wieczorowi wszedł na okręt swój po traktamencie, przyszedł wysłany od Hetmanów Generał Brandt z partyą mocną kwarcianych, uderzył w nocy na ową dywizyą Lubomirskich bezpiecznie sobie w karczmie i po chłopach stojących, rozegnał, drugich dezarmował a Kondeusz też zaraz w nocy ruszył od brzegów i poszedł spieszno do Francyi nazad, straciwszy kilka milionów w Polszcze, które wydał na fakcye,
§. 9. Strona jednak Xiążęcia de Conti, choć Principalis do Francyi wrócił, niechciała pójść i uznać za króla Augusta, aż Ojciec S. przysłał umyślnego Ablegata swego Pauluciego; ten dopiero perswazyą swoją ledwie u Prymasa wymógł, że się ów rokosz uspokoił, aż R. P. 1699. na Sejmie pacificationis.
§. 10. Tegoż roku na Sejmie stanęły Pacta Riświckie już w jesieni, między Francyą a Rzymskiem Państwem, Hiszpanią, Anglią, Hollandyą, którzy w lidzę przeciwko Francyi byli.
§. 11. Prawdo mówiąc łakomstwo wielkie uwiodło Polaków, króla Augusta posadzili na tron, bo wielka była sława o jego skarbach, udawano że miał mieć tak wielkie sztuki srebra w skarbie swoim jako kamienie młyńskie; a na koronacyą obiciów, łóżka, pawilonu i wszelkich apparencyi pożyczono u Pani Stolnikowej Wodzickiej dla króla. Pieniędzy też, na które to sobie fakcyanci ostrzyli zęby, mało od Augusta wzięli, bo choć koniu deklarowano 10. tysięcy talarów bitych, ledwie potem tysiąc dano, albo nic. Co się dobrze działo potomnym wiekom na reflexyą, żeby Polacy nie przedawali tronu królewskiego. Obiecał też był król August zapłacić kilka ćwierci wojsku koronnemu, ale z tego nie było nic, ledwie niektórzy principales wojskowi wzięli byli coś nie wiele, bo pieniędzy takich nie było u Augusta, jako o nich powiadano, i owszem sam król pożyczał się u różnych w Polszcze, którym wiele poprzepadało. Gomolinski, biskup kijowski, ten dobra dość wielkie pozostawiał i dawał królowi pieniędzy, co mu się nigdy niewróciło.ROZDZIAŁ III, ROK PAŃSKI 1698,
§. 1. August król mając na ten rok Sasów w Polszcze, myślał pod jakim pretextem na drugi rok mógłby ich trzymać, obawiając się jeszcze Kondeuszowskiej partyi; a że mu było Sejmem Coronationis pozwolono prowadzić Sasów pod Kamieniec na Turków, i Senatus Consillo R . P. 1698. w Krakowie agitującym się, toż potwierdzono, więc weszło Sasów więcej do Polski na wiosnę, że ich miał do 15, tysięcy król, i artyleryą bardzo piękną, ci wolniusieńkim marszem jako żółwie z okrutną wyniosłością a ruiną nieznośną kraju ku Ruskiej prowincyi pomykali się, pod kommendą Feldmarszałka Wittenberga.
§. 2. Poszło tez wojsko kwarciane na kampanią bardzo wcześnie, bo się Hetmani spodziewali, że król szczerze zechce począć i złączyć swoje wojska z nimi, a słusznie się chwycić wojny z nieprzyjacielem Krzyża Ś. Stali długo Wodzowie polscy pod Monasterzyskami; naostatek niemogąc się doczekać królewskiego wojska, gdy usłyszeli że Han krymski w 80. tysięcy wyszedł z ordami, ruszyli się przeciwko nim mając do 40000. wojska bardzo pięknego. Litewskie też wojsko stanęło na kampanią bardzo wcześnie i czekali na króla. A gdy wojska kwarciane szły pod Podhajce po południu w dzień Najświętszej Panny Narodzenia, uderzyli Tatarowie na nich okrutnym tłumem., właśnie gdy oboz stawał, wpadli między tabor obces, ale odbici z wielką szkodą ich poszli nazad, tylko czeladzi na czatach będących nabrali dużo.
§. 3. A król porzuciwszy swojo Esterlę chwycił się żony Podstolego koronnego; przywiodł ją był potem król do rozwodu z mężem, a spłodziwszy z nią syna po dwóch rokach porzucił, opatrzywszy ją znaczną summą pieniędzy, które duł na Xięstwo Cieszyńskie Cesarzowi na zastaw. Gdy poczynał swoje przyjaźni król z ową damą, bawił się długo amorami z nią na lato, a Saskie wojska postawając coraz, powoli się wlekły ku Rusi. In Augusto dopiero się ruszył król do Lwowa, nie zastał nic gotowego w swojej armii, lubo byli Sasi założyli magazyn w Haliczu, poczęli piece piekarskie budować, zboża skupować, ztamtąd mieli prowianty Dniestrem prowadzić pod Kamieniec; lecz to wszystko było tylko ad apparentiam (na pozor) a szczerze nic. Do tego uczynili Sasi exkuzę, że im konie pod armatami długiem ciągnieniem na gorącach szwankowały; a tak król miał znowuż okazyą niby konie skupować dla artyleryi i z tej racyi siedział długo we Lwowie i aż dopiero zbywając się suspicyi (podejrzenia) in N-bri ruszył się z owymi swymi Sasami ku Podolowi, ale nie dalej tylko w Brzezanach odprawił kampanią, o czem zgroza i wspomnieć, bo gdyby był dobrym porządkiem a nie obłudnie postąpił, mógłby był z tak pięknemi wojskami polskiemi i litewskiemi, mając do tego i swoich Sasów, pod Dunaj z rąk tureckich oswobodzić kraje. I tak nie zrobiwszy nic, tylko naniszczywszy krajów przyszło nulla habita vatione (bez żadnej przyczyny) wrócić sio z kampanii, niedoszedłszy ani do celu zamierzonego pod Kamieniec, napustoszywszy ostatków ruskich krajów (co od pogańskiej jeszcze zostało ręki) furażami i rabunkami. Ale i tameczni ruscy chłopi, świeżą wojną z bisurmanami wyćwiczeni, dosyć Niemców nabili i natopili; że prędzej w stawach Sasa, niż rybę niewodem wyciągnął.
§. 4. Tu owych próżniaków darmojedzów Sasów trze ba było po nijakiej kampanii do Saxonii wyprowadzić, czego się królowi żadną miarą uczynić niechciało, chcąc ich koniecznie na drugą zimę utrzymać w Polszcze. Więc złożył Senatus Consilium w Brzezinach, na którem pozwolono część milicyi Saskiej zostawić in visceribus (wewnątrz) Państw Rzeczypospolitej, a król wymyślił pretext, że dobra Radziwiłowskie, Kretynga i insze w Litwie leżące, wielkie gravamina od Panów litewskich cierpią, a mianowicie od Sapiehów, do których niby proszony był król o załogę, od Xiążęcia Neoburgskiego, brata Cesarzowej Leopoldowej, męża dziedziczki dóbr owych. I tak sub specioso nowine (pod pięknem nazwiskiem) o wej załogi posłał król kilka tysięcy Sasów do Litwy, a to tylko byle było Sasów utrzymać in visceribus Rcipub. (wewnątrz Rzeczypospolitej). Wielkie tam excessa czynili Sasi, kościołom samym nie przepuszczając, w ornaty się ubierali, w nich tańcowali i insze wielkie profana wyrabiali.
§. 5. Gdy o tem Wołynianie słyszeli, że Sasi pójdą do Litwy prosto z pod Brzezanów, a trakt nie może bydź inszy z Podola tylko przez Wołyń, przyjechali wielu ex Magnatibus Wołynia do króla, expostuluiąc de securitate et immunitate (o bespieczeństwo i nietykalność) dóbr ich, ponieważ niewymownie hardzi a swywolni byli Sasi. Zastali Prebendowskiego, już natenczas Woiewodę malborgskiego, pierwszego królewskich fak – cyi promotora i konsyliarza, przed namiotami krolewskiemi; poczęli w owej materyi z nim traktować o marszu Sasów, gdzie Michał Potocki, naówczas Starosta krasnostawski, syn Felicyana Potockiego, Hetmana w tenczas polnego, owego Prebendowskiego słowami zgromiwszy obuchem uderzył, który uchodząc wpadł do namiotu królewskiego wołając po francuzku: "królu na Ciebie czynią gas" ztąd się tak wielki tumult stał, że aż królewskie namioty poobrywano. Wojsko kwarciane usłyszawszy o owym hałasie (żałośni bodąc, że ich tak przez kampanią daremną niszczono) gwałtem do związku chcieli iść, gdyby ich byli Hetmani wielką pracą od tego nie odwiedli. Król zaś tegoż momentu po owej akcyi kazał wojska swoje szykować, chcąc Polaków znosić, a niewiedział, że już na jego ludzi zęby kwarciani ostrzyli i trafiłby był na gotową. I ledwie królewicz Konstanty z Szczuką Referendarzem litewskim, stawiając przed oczy periculum (niebespieczeństwo) tak dalekiego w cudzy kraj wejścia; którędy (czy tak, czy owak los fortuny padnie) wyniść nazad? tóż samo generalissimus wojsk królewskich perswadował, i dla tego wojska umyślnie powoli szykował, aż król z gniewu opłonie.
§. 5. Powracając król z owej kampanii Brzezańskiej na wielkie nieszczęście Rzptej naszej, w ruskiej Rawie potkał się z Carem moskiewskim Piotrem Alexowiczem, powracającym z Hollandyi. Tam z sobą podpijając wiecznej przyjaźni zawzięli związek umówiwszy między sobą sekretnie wojnę z Szwedem. Choć w tym roku na wiosnę wyprawił był król Wojewodę inowrocławskiego Galeckiego do Szwecyi , z oświadczeniem, że zostawszy królem polskim, nietylko ex nexu vicinitatis (z związków sąsiedztwa) ale z obowiązku pokrewieństwa bardzo bliskiego, jako ofiaruje Szwedowi przyjaźń swoję. Co król szwedzki mile akceptował, o wzajemości upewnił i namienił posłowi naszemu o wojnie przeciwko Moskwie; jakoż słuszniej się było Moskalowi upomnieć o swoje, niż Szweda zaczepiać niewinnie.ROK PAŃSKI 1699.
§. 1. Nastąpił tego roku zaraz na początku pokój z Turczynem, bo in Januario zkonkludowany, szesnastoletniej wojny, która się była poczęła od Wiedeńskiego oblężenia Turków w R. P. 1683. do którego wysiała była Rzpta Stanisława Małachowskiego, Wojewodę natenczas kaliskiego. Ten wielki Pan, lubo nie zkonkludował pokoju, lecz tak wiele u Porty wyrobił, że traktat z Turkami miał się w Stryju agitować, na co Cesarz i Wenecya pozwolić musieli, którzy w tej wojnie w ligę z Polską przeciwko Turczynowi wchodzili. Ale jako vanae sunt spes hominum (czcze są nadzieje ludzkie) tak i temu wielkiemu Wojewodzie zazdrosne Parki zagrodziły drogę do kończenia z wiekopomna narodu Polskiego sławą, na umówionem miejscu traktatu. Zfatygowany bowiem to dziennem i nocnem około samego aktu staraniem, to daleką i niewygodną drogą, powróciwszy do Polski, ledwie co relacya nieśmiertelnych prac swych uczynił, ultimum periodum vitae clausit (ostatni kres życia skończył). A jak wiele w ojczyznie zkoncyliował sobie cnotami miłości, tak wielkie wzbudził po śmierci swojej w sercach ludzkich żale.
§. 2. Za króla Augusta odmieniło się to wszystko bo ten Pan nie ciągnąc niczego ad gloriam gentis (na sławę narodu) pozwolił snadno na to, że dyspozycyą umówionego miejsca do traktatów w Stryju odmieniono, i w Węgrzech, w miasteczku Karłowice nazwanem, skończono traktat z Turkami za medyacyą Anglii i Hollandyi. Po ratyfikacyą traktatu z naszej strony wysłany był Leszczyński, Generał Wielkopolski, który potem Podskarbim koronnym zmarł; jeździł ten Pan do Konstantynopola w tymże roku. Temi paktami Karłowickiemi ustąpiono Turkom Wołoszczyzny, Dniestr za granicę umówi – wszy. Turcy wyrzekli się Ukrainy, do której sobie (vigore traktatu Zurawińskiego w R. P. 1675. spisanego) prawo rościli. Kamieniec oddali dnia 22. 7bris, który byt w ich roku (od R. P. 1672. za króla Michała wzięty) lat 27. Poczęło sio po pokoju uczynionym Podole osadzać, dokąd wiele tysięcy poszło chłopów od Wisły, a osobliwie od Przemyśla i Sanoka, że prawie całe wsi pustkami pozostawały w Podgórzu. Zeszło się toż tam i Rusi potrosze a ci nasi Mazurowie successu temporis (z biegiem czasu), w Ruś się poobracali, i może się tam teraz nazwać ten kraj polskoruski. Szlachta wracali się do swoich antecessorów dóbr, ale niewiedząc granic dóbr swoich wielkie prawowania i kłótnie wiedli z sobą osiadając w owych pustyniach. Bo lubo Turcy tak sacrosancte akta kancelaryi w Kamieńcu zostawili, jak własne swoje skrypta konserwując, ale cóż że granice zrzadka były czyje opisane, tameczni obywatele z dawności w złem sąsiedztwie z Poganami mieszkając, bardziej wojny niż prawa pilnowali; druga że exilium (wygnanie) tamecznej szlachty już 50 lat trwało od buntów Chmielnickiego. Warowali też to sobie Turcy, żeby im Wołochów w Rusi osiadłych oddawano, ponieważ im się Wołoszczyzna dostała, a tak gdzie byli podczas wojny na Wołyniu przy miastach Panów wielkich osiedli, wszystkich oddać musiano. Instabat Resplica (Nalegała Rzeczpospolita) przez posła swego serio, żedy Budziak, jako własny kraj Wołoski, oddano Wołochom do osiadania, a Tatarów z niego wypędzono, o co Wołosza bardzo Posła polskiego prosili mówiąc: gdy nas ludu Chrześciańskiego odstępujecie i Turkom w ręce oddajecie, przynajmniej to nam wyświadczcie i wymóżcie traktatem, żeby ordy tatarskie spędzono z Budziaku, a nam oddano kraj tamten jako nasz własny. Zaczem wielkie miał Poseł nasz na to uwagi, żeby Budziackie ordy wypędzono z Budziaku, a najbardziej z tej racyi, żebyśmy tak blisko polskich granic nie mieli złych sąsiadów Poganów. Pozwolili na to Turcy, ale do skutku nie przywiedli, czy to z umysłu, czy też nie mogąc tego dokazać. Pierwszej zimy po traktacie posiał był Cesarz turecki do owychże Budzackich ordów, aby wychodzili do Krymu i tam osiadali, czego gdy uczynić niechcieli, ordynował drugie ordy różne, aby ich wygnali, ale Budziaccy Tatarowie wsiadłszy na konie, tak mocny odpor owym dali, że ich zagnali aż do Nachaju, a wpędziwszy ich za lody, kilka dni w oblężeniu trzymali, gdzie im musieli tamci Tatarowie przysiądz, że nigdy za Emirem tureckim porywać się na nich nie będą, i tak z tryumfem wrócili na Budziak, gdzie dotychczas siedzą.
§. 3. Mieli też Turcy na praesidium (załodzę) w Kamieńcu oprócz Janczarów, Tatarów, Lipków, którzy między gorami nad Smotryczą w samej fortecy mieszkali. Ci prawie wszyscy byli z naszych Chrześcianów a z Czeremisów Tatarskiego narodu. Był między nimi jeden Murza z Lwowa rodem, świeczarczyk nazywany, jego matka świece w Lwowie w piwnicy przedawała, a ten przez wiele lat niewymowne najazdy czynił w ruskich krajach. Ci Lipkowie najbardziej pustoszyli kraje przy Podolu leżące, bo ich nikt ani z mowy, ani z stroju uznać nie mógł, gdyż się stroili i mówili jako i nasi Polacy, wypadali z Kamieńca w małej kwocie, a świadomi bodąc kraju, miasta, wsi wybierali z ludzi i palili mieszkania, a najbardziej podczas jarmarków wpadali do miasteczek, tak dalece, że wielkich ordów tatarskich incursia (napaść) takich szkód wielkich uczynić w ludziach niemogła, jako Lipkowie, bo o wielkich tłumach Tatarów wcześnie wiedziano, i ludzie zawczasu przed nimi pouciekali do miast i zamków ukrywając się. Po oddaniu Kamieńca, naznaczyli Turcy tym Lipkom do osiadania miejsca między odnogami Dunajowemi, gdzie ta rzeka siedmiu fluksami w czarne morze wpada, i tam dotychczas siedzą.
§. 4. Złożył też tego roku król August w zimie w Warszawie Sejm pacificationis, przez który ufundował i umocnił tron swój i panowanie, gdzie marszałek Izby poselskiej Szczuka, Referendarz litewski wielka pracą i fatygą wszystkie dissydencye zachodzące między stanami uśmierzył. De Contiste wszyscy przyszli do jedności i Prymas Radziejowski. Diplomata et invicem a Majestate i Majestati pooddawane były. Największa na tym Sejmie materya była, którą królowi wypełnić dla jego skrytych intencyi bardzo było trudno, żeby saskie wojska wyszły z Polski, ponieważ nie stawało już pretextu do trzymania ich dłużej, gdy i partya Xiążęcia de Conti trzymająca przyszła in adorationem (do uznania) Pana. Lecz po długich wzbranianiach się pozwolił król na ewakuacyą exoticae militiae (zagranicznego wojska) mając swoje sztuki w sercu. Opisano tedy mocno konstytucyą, aby saskie wojska in spatio (w przeciągu) dwóch niedziel z Polski i Litwy wyszły za granico, ale cxecutio sancitorum nulla successit (ale nie przyszło do wykonania uchwał) bo król po Sejmie szukał przecie sposobów, jakiemiby zostawić Sasów gdziekolwiek in visceribus (wewnątrz) królestwa. Miał też do tego pochlebców rady Rzptej zdrajców własnych Polaków, którzy królowi ustawicznie insusurrabant (podszeptywali) że nie jest securus (bezpieczny), stawiali przed oczy przeszłorocznią tragedyą Prebendowskiego z Potockim, i sami przypochlebiając się (dla robienia sobie kredytu u dworu, dawali sposoby do trzymania saskich trupów (wojsk) w Polszce, albo Litwie. Trafiła się też była akcya podczas owego Sejmu, że przy kostkach żołnierz saski zabił jednego wyrostka posła litewskiego, zkąd wielki wszczął się tumult, Sasów wielu po ulicach nazabijano a owego trupa chłopcy litewscy, i wartom się królewskim nie dawszy uhamować, do Izby Poselskiej przynieśli i ledwie ów hałas uspokojono. Tem bardziej tineae aulae (mole dworskie) pochlebiając i akkommodując się królewskim intencyom poświadczali, aby nie alienować Sasów z granic królestwa, a gdy król niewiedział sposobu sami go podali, bo na Senatus Consilium (radzie senatu) postkomicyalnym (po sejmie) postanowiono, aby na reparacyą por – tu w Połądze wojska saskiego część zostawić, a to na macy (1) konstytucyi roku 1690. o naprawieniu tamtego portu, i tak pod tym pozorem zostało saskiego wojska kilka tysięcy w Litwie. Prawda jest, że to było w tymże roku 1690. na Sejmie pozwolono kompanii angielskich kupców wystawić ten port, ale że ci zaniedbali, zostało to tak, aż to dopiero król August dla utrzymania wójsk saskich w Litwie podjął się owego portu budować; lecz to była maska, wewnątrz zaś wszystko przeciwnie. A jeżeli ten Port tak bardzo był potrzebny, mogłaby go była infanterya litewska restaurować, niepotrzeba było cudzych do tego zaciągać.
§. 5. Na tym Sejmie pacificationis gdy już pokój stanął z Turczynem, zwijano wojsko i milicyi kozackiej wypowiedziano służbę przez sejmową konstytucyą, zkąd o troche niewybuchnął wielki pożar, gdyby temu była nie zapobiegła przezorność W. Hetmana. Podczas wojny tureckiej oswobodziwszy król nasz Jan 3. Ukrainę Bracławską, oddaną Turkom żorawińskim traktatem R. P. 1676. a utrzymując Kozaków lud swawolny, żeby buntów, zwyczajnych im, nie podnosili, i na pomoc przeciwko nieprzyjacielowi całego Chrześciaństwa stawali, gdy się między nimi niejaki Palej wodzem obrał, konfirmował go król i pozwolono mu dobra do biskupstwa kijowskiego należące, Chwastów z attynencyami osadzić sobie, dopóki wojna z Turczynem trwać będzie, a posługę Rzptej czynić pewną kwotą Kozaków; co ten Palej i bardzo dobrze czynił, przez całą wojnę turecką przywodząc po kilka tysięcy wojska kozackiego na kampanie do Obozów generalnych, w zimie zaś podczas inkursyi tatarskich w Podole i insze kraje, znosił nieprzyjaciela na przeprawach i różnych miejscach. Po zakończonej wojnie z Turczynem – (1) Zachowawszy w pierwszym arkuszu, dla pokazania czytelnikom stylu autora, wszystkie jego makaronizmy, w dalszych zdało mi się rzeczą potrzebną opuścić takowe, albowiem to nie zmieniaiąc bynajmniej rzeczy, czyni ją dla wszystkich zrozumialszą.
posługi Paleja tak bardzo nie potrzebowała Rzpta, a do tego niebespiecznie było owego sąsiada chłopa trzymać, który nietylko ordynansów Hetmańskich nigdy słuchać niechciał, ale też i dobra różnych Panów w około Chwastowa leżące do swoich intrat akkommodował, i ledwie co z wielkich Panów konin z nich intraty pozwolał brać, a swoim na konsystencye ich obracał Kozakom. Zaczem zabiegając wszelkiemu niebespieczeństwa kazano Palejowi konstytucyą owego sejmu pacificationis wstrzymać się od broni i dobra Chwastów oddać. Gdy tam biskup kijowski kommissarzów swoich xięży wysłał na odebranie dóbr swoich, Palej xięży do więzienia wsadził a potem wygnał precz, i z Chwastowa nie ustąpił, powiadając: że on w wolnej Ukrajnie kozackiej osadził się, do czego nic nie ma Rzpta, tylko on jako prawdziwy Kozak i Hetman tego narodu. Hetman koronny Jabłonowski z obowiązku swego mając straż Rzptej w ręku, zabiegając owemu złemu, chciał ten animusz chardego chłopa uskromić bez wielkiego ognia, dawszy ordynans Generałowi Brandtowi w Białej Cerkwi konsystującemu, żeby Paleja złapać a do Hetmana odprowadzić. Zesłał Brandt kilkadziesiąt ludzi, którzy się w lesie około pasiek przyczaili a do Chwastowa żyda jednego wysłali, który często handle swoje prowadził z Palejem, namówiwszy go i wtenczas żeby miody targował a Paleja wywiódł do pasiek; lecz ten będąc podpity wysłał tylko pasierba swego Siemaszka z żydem do pasiek swoich, a gdy już o ćwierć mili byli od miasta, tymczasem pasiecznik jeden dał Palejowi znać o ludziach w lesie zasadzonych, którzy konie i siebie gałęziami ponakrywali. Zaczem Palej czemprędzej posłał chłopca dając o tem informacyą Siemaszkowi, który jak o tem usłyszał, żyda natychmiast w polu ściął a sam wróciwszy do miasta, wypadł w kilkaset koni i zniósł ową w zasadzce będącą rajtaryą Brandtowską. A tak Hetman zabiegając rzeczom, żeby rozdrażniony Palej czego złego nie wyrobił, posłał cztery tysiące łudzi z regimentarzem Cieńskim już w jesieni pod Chwastów , a Palej dowiedziawszy się o tem, kazał z wszystkich okolicznych miasteczek ludziom z żonami i dziećmi uciekać do Chwastowa, i niżej starego miasta urobił z palisadów przygrodek, gdzie wiele zbóż i sian nawieziono i w sterty poukładano, chcąc się długo bronić. Lecz gdy wojsko kwarciane podstąpiło a drugiej nocy Oberszterlentnant Goltz z dwiema sty grenadyerów w nocy przyszedłszy, zapalił granatami sterty w przygrodku, gdzie i kozactwa wiele nagorzało, w kilka dni okupił się Palej dawszy kilka beczek pieniędzy Hetmanowi (1), a wojska polskie około Chwastowa po miasteczkach na zimo rozłożono. Palej zaś nietylko Chwastowa nie oddał, ale i okoliczne różnych Panów dobra naokół Chwastowa w jego protekcyi trzymał i intraty z nich zabierał. Suspikowano o Hetmanie W. Jabłonowskim, że on po uczynionym pokoju z Turczynem, chciał nową wojnę zrobić z okazyi tego Paleja z Moskwą; jakoż dawał mu Car protekcyą i Mazeppa, natenczas gdy nasi obiegli Chwastów, posłał był na odsiecz Palejowi 10. tysięcy Kozaków z Zadniepru, ale się wrócili gdy się Palej okupił. Jeżeli słusznie cenzorowany był w tem Hetman, widzieć to będziemy na dolinie Józefata.
§ 6. Gdy te wojnę fabrykował Hetman Wielki w Rusi, król też tu drugą w Polszcze, ale nie tak dobrą intencyą jako tamten; bo Hetman zrozumiawszy intencye królewskie z akcyi, które król tego roku wyrabiał, chciał przeszkodzić lidze królewskiej z Moskalem i raczej na niego obrócić szablo polską, niż z nim wchodzić w przyjaźń. Król bowiem tego roku myśląc jakoby i na czwartą zimę gdziekolwiek utrzymał Sasów swoich w granicach królestwa z rady niektórych zdrajców Senatorów, umyślił – (1) Powtarza się tu, co się w przemowie o niepowściagliwości piora autora powiedziało. To, co w tem miejscu o Jabłonowskim mówi jest potwarzą i sprzeciwia się świadectwa wiarogodnych autorów współczesnych, którzy cnotom W. H. Jabłonowskiego hołd oddają.
wojnę zacząć z Szwedem o Inflanty pod płaszczykiem punktu w paktach konwentach opisanego o przywróceniu oderwanych części. Gdy o tem sekretnie mocno radzono w Warszawie , wtem diabeł (podobno) sporządził królowi większy suscytament do wojny owej. Ślachcic jeden inflantski, Patkul, zwadził się z komendantem Rygi o pewne amory, a że był dobrego obrotu i możny, zbuntował tak Inflanty, że mu się popodpisowali tameczni obywatele na skrypt szukając protekcyi w ucisku ich, który był taki: Gdy przez pakta oliwskie ustąpiła Szwedom Rzpta nasza Inflantów, król szwedzki Karól XI. w r. P. 1694. gospodarując jako absolutny Pan, poodbierał tamtecznej szlachcie dobra wszystkie, które oni podczas ich rozruchu od stołu królewskiego poszarpali miedzy siebie; i mało w tem przestąpił. Ale to był gwałt, że także starostwa i różne justiliae distributi od dzierzawy, które za przywilejami od dawnych królów trzymali, possessorom poodbierał, a co największa, że zaległości dawne intrat za upłynione lata od czasów danych im przywilejów na owe dobra płacić im kazał, co surowo exekwował, tak dalece że szlachta inflantska dobra swe własne dziedziczne musiała królowi w owym długu dawać, niemając inszego sposobu do wypłacenia, że już bardzo mało zostało dóbr szlacheckich w całych Inflantach i wszystko na króla zagarniono. Szlachta musiała, niemając sposobu do życia, pod regimenty iść za piechurów, żony ich zostały markietankami, synowie doboszami. Szukał ów Patkul protekcyi u różnych, u Duńczyka, Moskala i u Brandeburczyka. Ci wszyscy deklarowali się, ale tą kondycyą, żeby jechał do króla polskiego i pretextem z paktu w konwentów o odzyskanie oderwanych części, najpierwszy z Szwedami o Inflanty zaczął.
(Notandum. Prowincyą inflantską król duński Waldemar II. podbił w części w. r. P. 1220. Tam dla nawrócenia Poganów fundował rycerzów de Danebroge nazwanych; tych pro lessy a była wojować z Poganami, którzy Inflanty od króla duńskiego Waldemara III. kupili r. P. 1349. a potem panowawszy w nich lat 300. przeszło, gnębieni od Moskwy, poddali się dobrowolnie królowi polskiemu, Augustowi II. za mistrza ich Gotharda de Kettler, a to r. P. 1561. o które potem wielkie wojny z Moskwą, Duńczykiem i Szwedami z niema tem krwi rozlaniem Rzpta prowadziła. Naostatek za przeciwnemi fatami w r. P. 1660. oliwskim traktatem ustąpiła Inflatów Szwedowi Rzpta po Dzwinę rzekę.)
§. 7. Przyjechał Patkul do Warszawy traktując z królem i Prymasem, obiecując Rzptej sto tysięcy talarów bitych od Inflantczyków za podjętą fatygę, żeby ich eliberować z jarzma ciężkiego szwedzkiego. Na tę propozycją były różne rady między Senatorami, najbardziej uważali słabe zdrowie króla hiszpańskiego, którego śmierć wielkiej wojny w Europie była okazyą. Z tej i z wielu inszych racyi żaden z dobrze życzących Ojczyznie nie życzył tej wojny zaszczepiać. Prymas Radziejowski z Sapiehami i Lubomirskim, Podskarbim koronnym, który potem był Hetmanem Wielkim, ci namawiali króla, aby tak pogodnej nie opuszczał okazyi, gdy mieszkańcy sami inflantscy suplikują o pomoc.