Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

  • Empik Go W empik go

Pamiętniki historyczne do wyjaśnienia spraw publicznych. w Polsce XVII wieku posługujące, w dziennikach domowych Obuchowiczów i Cedrowskiego pozostałe - ebook

Wydawnictwo:
Data wydania:
1 stycznia 2011
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
, MOBI
Format MOBI
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najczęściej wybieranych formatów wśród czytelników e-booków. Możesz go odczytać na czytniku Kindle oraz na smartfonach i tabletach po zainstalowaniu specjalnej aplikacji. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
(2w1)
Multiformat
E-booki sprzedawane w księgarni Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu - kupujesz treść, nie format. Po dodaniu e-booka do koszyka i dokonaniu płatności, e-book pojawi się na Twoim koncie w Mojej Bibliotece we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu przy okładce. Uwaga: audiobooki nie są objęte opcją multiformatu.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Pamiętniki historyczne do wyjaśnienia spraw publicznych. w Polsce XVII wieku posługujące, w dziennikach domowych Obuchowiczów i Cedrowskiego pozostałe - ebook

Klasyka na e-czytnik to kolekcja lektur szkolnych, klasyki literatury polskiej, europejskiej i amerykańskiej w formatach ePub i Mobi. Również miłośnicy filozofii, historii i literatury staropolskiej znajdą w niej wiele ciekawych tytułów.

Seria zawiera utwory najbardziej znanych pisarzy literatury polskiej i światowej, począwszy od Horacego, Balzaca, Dostojewskiego i Kafki, po Kiplinga, Jeffersona czy Prousta. Nie zabraknie w niej też pozycji mniej znanych, pióra pisarzy średniowiecznych oraz twórców z epoki renesansu i baroku.

Kategoria: Klasyka
Zabezpieczenie: brak
Rozmiar pliku: 364 KB

FRAGMENT KSIĄŻKI

DO WY­JA­ŚNIE­NIA SPRAW PU­BLICZ­NYCH W POL­SCE XVII WIE­KU. PO­SŁU­GU­JĄ­CE, W DZIEN­NI­KACH DO­MO­WYCH OBU­CHO­WI­CZÓW I CE­DROW­SKIE­GO PO­ZO­STA­ŁE, wy­dał z rę­ko­pi­smu, wstę­pem i przy­pi­sa­mi ob­ja­śnił

Mi­chał Ba­liń­ski.

WIL­NO.

NA­KŁA­DEM A. ASSA KSIĘ­GA­RZA

1859.

Po­zwo­lo­no dru­ko­wać z obo­wiąz­kiem zło­że­nia w Ko­mi­te­cie Cen­zu­ry pra­wem ozna­czo­nej licz­by exem­pla­rzy.

Wil­no 13 Paź­dzier­ni­ka 1857 r.

Cen­zor Pa­weł Ku­kol­nik.

Czcion­ka­mi A. Mar­ci­now­skie­go.

WSTĘP WY­DAW­CY

Cią­gle pra­wie i co­raz wię­cej od­kry­wa się nie­tyl­ko w znacz­nych Bi­bl­jo­te­kach, ale i po do­mo­wych ar­chi­wach tak zwa­nych Dia­ri­ju­szów fa­mi­lij­nych, któ­re u nas w daw­nej Pol­sce po­wszech­nym było zwy­cza­jem spi­sy­wać w każ­dej pra­wie ro­dzi­nie szla­chec­kiej. Za­pi­sy te czy­li noty tak da­le­ce były w uży­ciu, że na wsi szlach­cic roli tyl­ko pil­nu­ją­cy, albo mało mie­sza­ją­cy się do spraw pu­blicz­nych, a w mia­stach głów­nych Rzecz­po­spo­li­tej ku­piec pa­try­cjusz miej­ski, choć nie pi­sa­li osob­nych dzien­ni­ków, to jed­nak wspo­mnie­nia nie tyl­ko za­sie­wu i zbio­ru zbo­ża, albo wy­pra­wy fry­oru do Gdań­ska, a Inu do Kró­lew­ca, ale i waż­niej­szych wy­pad­ków Kra­jo­wych, zo­sta­wia­li na kar­tach pa­pie­ru do ka­len­da­rzów przy­kle­jo­ne­go. Ileż się to razy zda­rzy­ło czy­tać po­dob­ne­go ro­dza­ju noty, nie­kie­dy na­wet za­słu­gu­ją­ce na uwa­gę. Lecz w ro­dzi­nach moż­niej­szej Szlach­ty oso­by wpły­wa­ją­ce urzę­dem, radą lub orę­żem na los kra­ju, zda­je się jak­by po­czy­ty­wa­ły za ja­kiś obo­wią­zek, nie tyl­ko w po­de­szłym wie­ku za­siadł­szy na spo­czy­nek pod do­mo­wą strze­chą, osła­dzać sta­rość wspo – ni­nie­nia­mi prze­szło­ści; ale i w cią­gu ży­cia, w po­śród dzia­łań woj­ny lub sej­mów, za­pi­sy­wać spół­cze­śnie co­dzień pra­wie waż­niej­sze wy­pad­ki oso­bi­ste i ca­łe­go kra­ju ty­czą­ce się. Bez wąt­pie­nia Szlach­ta nie­opusz­cza­ła w ta­kich swo­ich Dja­ri­ju­szach na­przód ro­do­wo­du imie­nia swe­go, a po­tem uro­dzin i za­ślu­bin dzie­ci swo­ich; czę­sto na­wet i bar­dzo par­ty­ku­lar­ne no­to­wa­ła zda­rze­nia do­mo­we. Ale i to nie za­wsze lek­ce wa­żyć moż­na i w tym pia­sku cza­sa­mi zło­to od­kryć się zda­rzy. W hi­sto­ryi ge­ne­alo­gicz­ne po­da­nia osób w niej dzia­ła­ją­cych mają swo­je zna­cze­nie; a w no­ta­tach drob­nych na­wet wy­pad­ków ro­dzin­nych, od­kry­je się nie­raz cie­ka­wy i sza­cow­ny wi­ze­ru­nek oby­cza­jów i zwy­cza­jów na­ro­do­wych. Cho­ciaż więc nie wszyst­kie owe dzienn­ni­ki i pa­mięt­ni­ki szla­chec­kie, tak waż­ne i cie­ka­we być mogą, jak daw­ne pa­mięt­ni­ki Pa­ska, albo póź­niej­sze Ochoc­kie­go; wszak­że i nie tyle sza­cow­ne, i zu­peł­nie skrom­ne, byle obej­mo­wa­ły za­pis wy­pad­ków zwią­za­nych z kra­jem, za­słu­gu­ją żeby były przy­najm­niej za­cho­wa­ne od za­tra­ce­nia. Jak zaś ła­two ta­kie rę­ko­pi­sma za­gi­nąć mogą w do­mach pry­wat­nych: do­wo­dem tego wła­śnie są też same djar­ju­sze Obó­cho­wi­czów któ­re te­raz na jaw wy­da­je­my. Ory­gi­nał ich, trze­ci rok mija, jak się znaj­do­wał w ca­ło­ści wy­raź­nym cha­rak­te­rem pi­sa­ny w Ar­chi­wum do­mo­wem; w ma­jęt­no­ści Li­pie, po­wie­cie No­wo­gródz­kim, sta­ro­daw­nym dzie­dzic­twie Obu­cho­wi­czów (1). Ale po­żar wsz­czę­ty w ofi­cy­nie dwor­nej gdzie się to ar­chi­wum znaj­do­wa­ło znisz­czył go ra­zem z in­ne­mi do­ku­men­ta­mi. Przy­najm­niej do­tąd nie­je­ste­śmy pew­ni czy tej czę­ści pa­pie­rów ar­chi- (1) Lipa ma­jęt­ność znacz­na o 3 mile od Nie­świe­ża, te­raz wła­sność Pani Zo­fii z Obu­cho­wi­czów Sta­ni­sła­wo­wej Czap­skiej.

wal­nych, kto­rą zdo­ła­no ura­to­wać, znaj­du­je się tak­że i rę­ko­pism któ­ry te­raz ogła­sza­my. Szczę­ściem, że przed tym nie­szczę­śli­wym wy­pad­kiem ży­ją­cy jesz­cze wów­czas, ostat­ni po­to­mek tej li­nii Obu­cho­wi­czów z któ­rej po­cho­dzi­li au­to­ro­wie ogła­sza­ją­cych się po­mni­ków, ś… p. Ale­xan­der Obu­cho­wicz puł­kow­nik by­łych wojsk pol­skich, po­wie­rzył do prze­czy­ta­nia i zro­bie­nia od­pi­su, cały rę­ko­pism są­sia­do­wi swe­mu Panu Adol­fo­wi Ko­by­liń­skie­mu oby­wa­te­lo­wi Po­wia­tu No­wo­gródz­kie­go. Dru­gą po­dob­nąż ko­pi­ję zdjął dla się­bie oko­ło te­goż cza­su, tak­że z ory­gi­na­łu, zna­ny świa­tu uczo­ne­mu z prac swych hi­sto­rycz­nych P. Mi­ko­łaj Ma­li­now­ski. Tym spo­so­bem oca­lo­ne zo­sta­ły pa­mięt­ni­ki Obu­chó­wi­czów, któ­re te­raz z ko­pii ze wszel­ką do­kład­no­ścią spi­sa­nej i z au­ten­tycz­nym Rę­ko­pi­smem po­rów­na­nej i spraw­dzo­nej, przez P. Ko­by­liń­skie­go, do dru­ku po­da­je­my. Skła­da­ją się one z trzech od­dziel­nych dzienn­ni­ków, przez trzech tak­że Obu­cho­wi­czów pi­sa­nych. Ro­dzi­na tego imie­nia her­bu Ja­sięń­czyk z pew­ną od­mia­ną, a ra­czej her­bu swo­je­go na­zwi­ska, wy­szła po­dług Nie­sięc­kie­go z Wo­ły­nia i osia­dła na­przód w Mo­zyr­skiem, zkąd na­ko­niec prze­nio­sła się do Wo­je­wódz­twa No­wo­gródz­kie­go, w któ­rem naj­pierw­sze­go już zna­cze­nia do­szedł­szy, zna­mie­ni­te urzę­dy od 17 wie­ku w Rze­czy­po­spo­li­tej trzy­ma­ła. Au­tor pierw­sze­go Djar­ju­sza Fi­lip Ka­zi­mierz Obu­cho­wicz Wo­je­wo­da Smo­leń­ski, wie­le zna­czył w kra­ju swo­je­go cza­su. Od­byw­szy po­rząd­nie na­uki w Aka­de­mii Za­moj­skiej, znacz­ny po­stęp w ję­zy­kach sta­ro­żyt­nych zro­bił, tak że jego mowy po­chwal­ne wier­szem prze­pla­ta­ne, były dru­ko­wa­ne w Za­mo­ściu. Bie­gły na swój wiek mów­ca, zna­lazł nie­raz zręcz­ność do­świad­cze­nia swe­go ta­len­tu. Naj­przód woj­skim Mo­zyr­skim i Rot­mi­strzem Kró­lew­skim mia­no­wa­ny, był po­słem z Po­wia­tu Mo­zyr­skie­go ua sejm elek­cyj­ny Wła­dy­sła­wa IV w r. 1632. wcią­gu ży­cia po kil­ka­kroć za­ufa­niem spół­o­by­wa­te­li swo­ich za­szczy­co­ny, w po­sel­skiej funk­cyi na licz­nych kon­wo­ka­cjach i Sej­mach się znaj­do­wał, i to z nie­jed­nych po­wia­tów obie­ra­ny. Już bo­wiem w r. 1645 na sze­ścio­nie­dziel­nym sej­mie War­szaw­skim, po­sel­stwo z No­wo­gród­ka spra­wo­wał. Tym­cza­sem Kró­lo­wie Wła­dy­sław IV i Jan Ka­zi­mierz ze swo­jej stro­ny nie­mniej­sze w nim po­kła­da­li za­ufa­nie, i do roz­ma­itych ukła­dów i po­selstw go uży­wa­li. Na­ko­niec w r. 1648 Fi­lip Obu­cho­wicz do­tych­czas jesz­cze Woj­ski Mo­zyr­ski, do­stą­pił naj­pięk­niej­sze­go za­szczy­tu w Rze­czy­po­spo­li­tej, kie­dy go jed­no­myśl­no­ścią przed­sta­wi­cie­li obu na­ro­dów za Mar­szal­ka Ry­cer­skie­go koła na Sej­mie elek­cyi Jana Ka­zi­mie­rza ob­ra­no. Wy­sła­ny r. 1651, bę­dąc już Pi­sa­rzem W. Li­tew­skim, w po­sel­stwie do Cara Ale­xe­go Mi­chaj­ło­wi­cza, spól­nie z Wi­tow­skim Kasz­te­la­nem San­do-mir­skim, za­warł w Mo­skwie ugo­dę do­syć po­myśl­ną, prze­ciw Ta­ta­rom Krym­skim. Sło­wem Obu­cho­wicz prze­pę­dzał całe ży­cie na usłu­gach Oj­czy­zny. Za­wód jego był tak czyn­ny, tak ru­chli­wy jak wszyst­kiej w owe cza­sy bra­ci szlach­ty. Mało ona w swych do­mach prze­by­wa­ła, na Sej­mach, na zjaz­dach oby­wa­tel­skich, na dwo­rach pań­skich, na po­sel­stwach i na­wy­pra­wach wo­jen­nych czas swój tra­wiąc. A jed­nak za­wsze chęt­nie do do­mów swych wra­ca­ła, stro­niąc od miast zwłasz­cza więk­szych. Tym­cza­sem przy­szła nie­po­myśl­na chwi­la i na Fi­li­pa Obu­cho­wi­cza, któ­ra sta­tecz­ną do­tąd po­myśl­ność ze­rwa­ła, i co gor­sza! do­brą sła­wę jego na szwank na­ra­zi­ła. Król Jan Ka­zi­mierz na­gra­dza­jąc za­słu­gi i tru­dy Obu­cho­wi­cza, zro­bił go Wo­je­wo­dą Smo­leń­skim roku 1653.

Na­przód wie­le przy­kro­ści mu­siał znieść Pan Fi­lip od swe­go spół­za­wod­ni­ka Pana Pio­tra Wia­że­wi­cza Po­dwo­je­wo­dze­go Smo­leń­skie­go, przy ob­ję­ciu swo­je­go urzę­du; a po­tem nie­zna­lazł w Smo­leń­sku ani mu­rów na­pra­wio­nych, ani żyw­no­ści do­sta­tecz­nej, ani żoł­du wy­pła­co­ne­go pie­cho­cie. Choć to on sam w djar­ju-szu swo­im na to się uża­la, ale moż­na miar­ku­jąc po ów­cze­snych oko­licz­no­ściach wie­rzyć, że tak istot­nie było. A tu wkrót­ce, bo ostat­nie­go Maja r. 1654 po­tęż­ny nie­przy­ja­ciel, Car Ale­xy Mi­chaj­ło­wicz w sześć­dzie­siąt ty­się­cy woj­ska sta­nął pod mu­ra­mi mia­sta, opa­sał je ści­śle, i umie­jęt­nie pod kie­run­kiem cu­dzo­ziem­skich in­ży­nie­rów sztur­mo­wać za­czął. Miał jed­nak Obu­cho­wicz do­sta­tecz­ną za­ło­gę; oko­ło 4,000 szlach­ty i 2,000 za­cią­gu cu­dzo­ziem­skie­go nie­miec­kiej pie­cho­ty pod wo­dzą Wil­hel­ma Kor­fa Sta­ro­sty Orzeł­skie­go, Obe­rsz­le­ra czy­li puł­kow­ni­ka. Było z kim się bro­nić, choć do stra­ży roz­le­głych wa­lów i mnó­stwa baszt, wie­le żoł­nie­rza po­trze­ba było. Bro­ni­li się też zra­zu dziel­nie ob­lę­żeń­cy i szturm gwał­tow­ny od­par­li; ale pusz­karz nie­miec prze­szedł do nie­przy­ja­cie­la, to zno­wu do­szła wia­do­mość o po­raż­ce zwy­cię­ża­ją­ce­go do­tąd Ra­dzi­wił­ła pod Szkło­wem, to zno­wu du­cho­wień­stwo bo­jąc się o ca­łość Ko­ścio­łów za­czę­ło sła­bieć w oka­zy­wa­nej do­tąd wy­trwa­ło­ści. Sło­wem że Obu­cho­wicz z gło­wą wpraw­dzie czło­wiek, ale jak się zda­je, więk­szy ora­tor jak żoł­nierz, za­czął i sam wąt­pić o moż­no­ści dłuż­szej obro­ny Smo­leń­ska. Na­przód więc wstrzy­mał za­ło­gę od wy­cie­czek, dla oszczę­dze­nia łu­dzi i amu­ni­cyi, a sły­sząc sar­ka­nie szlach­ty, urzęd­ni­ków i ofi­ce­rów na taką jego nie­czyn­ność, za­czął uni­kać spo­tka­nia się z nie­mi. Do­pil­no­waw­szy go je'dnak raz za­czę­li mu wy­ma­wiać, że tak fol­gu­je nie­przy­ja­cie­lo­wi, że chce ich i twier­dzę zgu­bić, ie co przod­ko­wie po­tra­fi­li na­być oso­bi­stą Wa­lecz­no­ścią, to on swo­ją sza­lo­ną jak na­zy­wa­li mą­dro­ścią usi­łu­je zgu­bić. Naj­dziel­niej­szym z nich i naj­upor­czyw­szym w obro­nie mia­sta był Pod­ko­mo­rzy Smo­leń­ski, któ­ry w tem ob­lę­że­nia umarł, za­kli­na­jąc Szlach­tę, aże­by się do ostat­ka bro­ni­ła. Tym cza­sem po­ło­że­nie ob­lę­żo­nych cho­ciaż nie było jesz­cze roz­pacz­li­wem, sta­wa­ło się jed­nak do­syć trud­nem. Po­sił­ków sko­rych nie­by­ło na­dziei pręd­ko się do­cze­kać, woj­sko nie­przy­ja­ciel­skie po­tęż­ne, dość mia­ło cza­su do wy­war­cia wszyst­kich swych sił na te twier­dzę i do­syć zdol­nych cu­dzo­ziem­ców do umie­jęt­ne­go pro­wa­dze­nia ob­lęż­ni­czych ro­bót; wre­ście Obu­cho­wicz istot­nie więk­szym był mów­cą, wię­cej po­sia­dał przy­mio­tów do rady i urzę­do­wa­nia cy­wil­ne­go, niż do woj­ny. Przy­tem Car Ale­xy dość przy­stęp­ne wa­run­ki pod­da­nia się ofia­ro­wał, a od­mó­wie­nie ich wy­sta­wia­ło w ra­zie wzię­cia sztur­mem mia­sta, wszyst­kich na nie­chyb­ną zgu­bę, Obu­cho­wicz nie­miał do­syć siły zo­stać bo­ha­ty­rem, i na­ko­niec pod­dał Ca­ro­wi 29 Wrze­śnia roku 1654 Smo­leńsk, wa­ru­jąc so­bie i swo­im wol­ny po­wrót do Pol­ski. Do tego utra­pie­nia trze­baź i to jesz­cze do­dać że Korf z na­jem­nem swo­jem żoł­nier­stwem przy­jął służ­bę u Cara. Ten nie­po­myśl­ny wy­pa­dek był wiel­kim cio­sem dla wzię­to­ści Pana Fi­li­pa mię­dzy oby­wa­tel­stwem. Okrzy­cza­ny za zdraj­cę i przedaj­ne­go, wten­czas kie­dy istot­nie był tyl­ko sła­bym do­wodz­cą i nie­mo­gą­cym się wy­nieść nad ota­cza­ją­ce go po­ło­że­nie: po­wró­ciw­szy do domu nie­zna­lazł już po­ko­ju od są­sia­dów i bra­ci szlach­ty w po­wie­cie swo­im. Wszy­scy go ob­wi­nia­li o związ­ki ta­jem­ne z nie­przy­ja­cie­lem, wszy­scy na nie­go jed­ne­go zwa­la­li całą winę. Do tego przy­szło na­przy­kład, ie je­den ze zna­jo­mych mu spół­o­by­wa­te li, nie­ja­ki Cy­prian Ko­mo­nia­ka in­a­czej Ko­mo­neń­ko zwa­ny, szlach­cic tak­że No­wo­gródz­ki, we­ry­dyk sta­ry, człek ru­basz­ny i jak­to po­wia­da­ją z głu­pia Erant, na­pi­sał do Obu­cho­wi­cza list w Piń­skim dia­lek­cie z tak okrop­ne­mi wy­rzu­ta­mi i tak ugryź­li­wie uło­żo­ny, że to jed­no mo­gło nui siać, jako czło­wie­ko­wi dba­ją­ce­mu o sła­wę i cześć swo­ją i tyk wzię­te­mu Se­na­to­ro­wi, za naj­więk­szą karę. Zło­śli­wy Ko­mo­nia­ka urą­ga się w nim po gru­bi­jań­sku nie­szczę­dząc żad­nych po­dej­rzeń, żad­nych naj­obel­żyw­szych oskar­żeń. "Nie gnie­waj się Wa­smość, pi­sze, że ja to­bie ty­tu­łu Wo­je­wo­dy Smo­leń­skie­go nie daję, bo da­jąc go, ze­łgał­bym; kie­dy­ście bo­wiem Smo­leńsk od­da­li, to­ście i ty­tuł swój przeda­li. Le­piej było Pur­dę Fi­li­pie, sie­dzieć to­bie w Li­pie, A te­raz go­rzej się z tobą sta­ło, jak gdy­byś w nowy ko­żuch ubra­ny, ugrzązł w gę­stem bło­cie, bo wpadł­szy w złe ro­zu­mie­nie i ob­mo­wy ludz­kie, w sro­mie, się­dzisz, jak dzię­cioł w dziu­pli, spróch­nia­łe­go drze­wa. Co my dur­ni lu­dzie w ko­żu­chach, siędm lal nie­gdyś Smo­leńsk zdo­by­wa­li, to wy mą­drzy w so­bo­le ubraw­szy się za czter­na­ście nie­dziel go odda-ii. Po­wia­da­ją lu­dzie że za mniej­szą winę na­stra­szo­no nie­bosz­czy­ka Ości­ka, za to tyl­ko, że nie­ostroż­nie kar­tecz­kę do Mo­skwy na­pi­sał. A my i Cara w nogę ca­ło­wa­li i gro­sze po­bra­li, a bez mała nie mi­nie nas to co z tam­tym się sta­ło. Pan Go­sięw­ski nie wie­le po ła­ci­nie umiał, a jed­nak z mniej­szym lu­dem, z mniej­szym apa­ra­tem wo­jen­nym i z mniej­szą żyw­no­ścią Smo­leńsk obro­nił. Mą­drość wiel­ka, kie­dy jej kto nad­to za­ży­wa, po­wia­da­ją lu­dzie, wiel­ce szko­dzi i o nie­po­kój przy­pra­wia. Zo­fi­ja, Fi­lo­zo­fi­ja, ra­dzi­ła się­dzieć wy­so­ko, mó­wić głę­bo­ko, ale nie­wie­ścia rzecz nie ra­dzić, ale pice ołat­ki. Są u mnie sta­re księ­gi w no­wym ką­cie; za­wsze ja lam wie­le wy­czy­tu­ję ko­bie­cej pso­ty, któ­ra z ro­zu­mu nie raz spro­wa­dza, na­wet mą­drych i świę­tych lu­dzi, a jak­że do­pie­ro bać się na­le­ży, aby uas grzesz­nych na ja­kie li­cho iiie­przy­wio­dła. A gdy­byś Wasz­mość do­tąd Pi­sa­rzem był (Pi­sa­rzem wiel­kim Li­tew­skim) to­byś za czło­wie­ka po­rząd­ne­go był mia­ny, i nig­dy­by Wasz­mo­sci nie­po­są­dza­no o żad­ne nie­pra­wo­ści. Wi-nują Wasz­mo­ści za to lu­dzie, że nie kto inny jak Wasz­mość by­łeś przy­czy­ną, do wy­my­śle­nia po­dym­ne­go na sej­mie, któ­rem wy­ku­rzy­li na­szych chło­pów jak cie­trze­wi z mio­teł. Oj z mą­drych ora­to­rów nie­bę­dzie wie­le ra­ta­jów" Da­lej przy­wiódł­szy kil­ka miejsc i słów z mowy nie­gdyś za Zyg­mun­ta III mia­nej na Sej­mie War­szaw­skim przez rana Mie­lesz­kę Kasz­te­la­na Smo­leń­skie­go, za któ­re­go krze­słem Ko­mo­nia­ka stał z kor­dem i któ­ry, jak on po­wia­da, choć nic wię­cej nie umiał jak psał­terz i mo­dli­twy czy­tać, a jed­nak nie lę­kał się)raw­dy wszyst­kim wo­bec Kró­la po­wie­dzieć. Za­czął więc da­lej w tym li­ście, niby praw­dy pil­nu­jąc się, gorz­ko z Pana Fi­li­pa przed­rwi­wae i dziw­ne rze­czy nań wy­pi­sy­wać, do­da­jąc wresz­cie, że jego Ciun (wójt) na tar­gu z sy-rami bę­dąc, do­wie­dział się od ko­goś "że La­chy usa­dzi­li się na Wasz­mość i cze­ka­ją tyl­ko Sej­mu by­le­by do­szedł, żeby Wasz­mość nie la­da­ja­ko po­tur­bo­wać za te utra­tę Smo­leń­ska." List ten koń­czy niby życz­li­we­mi sło­wa­mi: "Miał­by i co wię­cej do Wasz­mo­ści na­pi­sać ale już się le­nię, a po­tom już sta­ry je­stem, nie moge. Nie gnie­waj­że się mój pa­nie, a któż kogo ostrze­że, je­że­li nie miły daw­ny druh? Dati z Til­lan dnia G Lip­ca 1655 roku." List ten cho­dził w swo­im cza­się wszę­dzie po ręku i na wie­le ko­pii zo­stał prze­pi­sa­ny, ale co się z nie go naj­le­piej po­do­ba­ło wszyst­kim, to i do­tąd jako przy­sło­wie w No­Wo­gródz­kiem zo­sta­ło; to jest: „Le­piej było Pa­nie Fi­li­pie, się­dzieć so­bie w Li­pie” Jed­na­kie po­mi­mo tak ostrych za­rzu­tów Obu-cho­wie­żo­wi czy­nio­nych, wi­dać i z tego li­stu na­wet, że nie­wszyst­kie w sa­mej tyl­ko praw­dzie i w za­mi­ło­wa­niu do­bra Rptej źró­dło mia­ły. Wi­dać że Obu­cho­wicz bę­dąc po­słem za­rów­no z in­ne­mi gor­liw-sze­mi to­wa­rzy­sza­mi przy­czy­nił się do usta­no­wie­nia po­dat­ku po­dym­ne­go na obro­nę za­gro­żo­ne­go kra­ju, i tym spo­so­bem na­ra­ził się temu stron­nic­twu mię­dzy wiej­ską szlach­tą, któ­re wię­cej dba­ło o swo­ją kie­szeń jak o ca­łość oj­czy­zny, i któ­re nie­chcia­ła wie­rzyć żeby ona tak)Iiz­ką była zgu­by! Wszak­że nie­baw­nie prze­po­wied­nia ru­basz­ne­go Ko­mo­nia­ki zu­peł­nie się spraw­dzi­ła. Rów­nie Obu­cho­wicz Wo­je­wo­da, jak Wil­helm Korf i Mi­ko­łaj Ty­żen­hauz puł­kow­ni­cy za­ło­gi Smo­leń­skiej, ra­zem z urzęd­ni­ka­mi Ziem­ski­mi i Grodz­ki­mi te­goż Wo­je­wódz­twa, oraz wszyst­ką szlach­tą, na­le­żą­cą do obro­ny mia­sta, uro­czy­ście po­zwa­ni zo­sta­li do uspra­wie­dli­wie­nia się z pod­da­nia Smo­leń­ska Ca­ro­wi Ale­xe­mu, przecz Sejm w War­sza­wie 19 Maja roku 1655 roz­po­czę­ty. Ale był to Sejm dwu­nie­dziel­ny tyl­ko, zwo­ła­ny je­dy­nie av na­głem nie­bez­pie­czeń­stwie kra­ju: nie było więc cza­su trud­nić się czem in­nem, jak tyl­ko samą obro­ną jego. Sta­nę­ło więc na­tem, że Wo­je­wo­da Obu­cho­wicz i pod­ko­mend­ni jego, na na­stęp­nym Sej­mie są­dze­ni być mają, a tym cza­sem Pan Fi­lip nie bę­dzie mogł za­sia­dać w Se­na­cie, aż do uspra­wie­dli­wie­nia się swre­go; puł­kow­ni­kom zaś, ofi­ce­rom i żoł­nie­rzom, co na­le­że­li do pod­da­nia się Mo­skwie, za­trzy­ma­no ich żołd za­le­gły, tak­że do przy­szłe­go Sej­mu. Ci jed­nak wszy­sey, któ­rzy po pod­da­niu się mia­sta zo­sta­li u nie­przy­ja­cie­la i przy­się­gę mu wy­ko­na­li, ogło­sze­ni zo­sta­li za zdraj­ców i nie­przy­ja­cioł Oj­czy­zny. Jed­nak­że Król Jan Ka­zi­mierz zda­je się nie uzna­wał za iak win­ne­go Obu­cho­wi­cza, jak się róż­nym lu­dziom na Sej­mie zda­wa­ło. Zda­je się na­wet, że ra­zem z Sa­pi­cha­mi orę­dow­ni­ka­mi jego, bro­nił Pana Fi­li­pa, ile miał siły, po­mó­gł­szy mu na tym­że sej­mie do odło­że­nia na przy­szły or­dy­na­ry ny Sejm roz­są­dze­nia za­wią­za­nej spra­wy, przy uspo­ko­je­niu roz­ją­trzo­nych na nie­go umy­słów, i zy­ska­niu cza­su do ze­bra­nia do­wo­dów na od­par­cie za­rzu­tów. Sło­wem Obu­cho­wicz miał jesz­cze zręcz­ność słu­że­nia Oj­czyź­nie, przy­wo­dząc puł­kom Li­tew­skim od­da­nym so­bie w do­wódz­two od Paw­ła Sa­pi­chy Het­ma­na W. W. Ks. Li­tew. pod War­sza­wą prze­ciw Szwe­dom. Po od­zy­ska­niu od nich War­sza­wy w Lip­cu 1656 roku Fi­lip Obu­cho­wicz z roz­ka­zu Kró­lew­skie­go po­pro­wa­dził woj­ska swo­je pod Brześć, gdzie wkrót­ce za­cho­ro­waw­szy, skoń­czył czyn­ny i kło­po­tli­wy swej ży­wot 6 Wrze­śnia te­goż roku. Już wiec po zgo­nie jego na Sej­mie zwy­czaj­nym War­szaw­skim roku 1658, na­stą­pi­ło uro­czy­ste na mocy Kon­sty­tu­cya na nim za­pa­dłej uni­win­nie­nie Obu­cho­wi­cza i oby­wa­te­li Smo­leń­skich urzę­du­ją­cych z nim ra­zem pod­czas ob­lę­że­nia (1). Po­nie­waż z oczy­wi­stych do­wo­dów, wy­ra­ża taż Kon­sty­tu­cja, i ze ści­słe­go śledz­twa przez wy­zna­czo­nych od Se­na­tu i Koła Ry­cer­skie­go de­le­go­wa­nych oka­za­ło się ja­śnie, że­nię przez żad­ną zmo­wę z ce­przy­ja­cie­lem, ani też przez nie­czu­łość w obo­wiąz­ku, ale z pew­nych de­fek­tów i przez zdra­dę ta­mecz­nych nie­któ­rych oby­wa­te­low, Za­mek Smo­leń­ski w ręce nie-

1) Vol le­gum IV stro. 523 Oh. Zbiór dy­plo­ma­tów it… d… wy­da­ny przez Kom­mis­sya Ar­che­ogra­ficz­nę. Wil­no 1858 uzęść 1 str. 100. De­kret Sej­mo­wy w spra­wie zmar­łe­go Fi­li­pa Obu­cho­wi­cza przy­ja­cie­lo­wi przy­szedł, prze­to tak po­tom­stwo nie­bosz­czy­ka Wo­je­wo­dy Smo­leń­skie­go, jako i oby­wa­te­li Smo­leń­skich i woj­sko­wych, kló­rey u sądu ua te­raź­niej­szym Sej­mie sta­nę­li, za nie­win­nych i wol­nych od ska­zy ogła­sza­my, wa­ru­jąc; że pierw­sza kon­sty­tu­cja nic ich czci ubli­żać nie­ma i nie­mo­że. Nad­to Król ze Sta­na­mi do tego stop­nia jesz­cze ła­ska­wość swą po­su­nął, że tym, któ­rzy w tej spra­wie nie sta­nę­li na sąd do przy­szłe­go Sej­mu uspra­wie­dli­wie­nie się bez ścią­gnie­nia kary odło­żo­no.

Djar­jusz Ka­zi­mie­rza Fi­li­pa Obu­cho­wi­cza za­czy­na się od roku 1630, a koń­czy się na roku 1654, w któ­rym się od­by­wał Sejm w War­sza­wie, a Chmiel­nic­ki z Ukra­iną pod­da­wał się Ca­ro­wi Ale­xe­mu. Się­ga ża­lem trzech pa­no­wań w Pol­sz­cze Zyg­mun­ta III w sa­mym koń­cu, ca­łych rzą­dów Wła­dy­sła­wa IV i po­cząt­ku pa­no­wa­nia Jana Ka­zi­mie­rza. Już po zda­niu się Smo­leń­ska, nie miał wi­dać ani wol­nej my­śli, ani na­wet cza­su do dal­szych za­pi­sów, bo go wkrót­ce po­wo­ła­no do woj­ska, a po­tem nie­baw­nie i śmierć za­sko­czy­ła. Pi­sał ów Djar­jusz dość wpraw­dzie sum­ma­rycz­nie i zwięź­le, ale to nie ma­łej war­to­ści mu przy­da­je że jed­no­cze­śnie z wy­pad­ka­mi jak się dzia­ły za­pi­sy­wał swo­je noty. Wi­dać zeń że na­le­żał do klien­te­li Sa­pie­źyń­skiej; bo i lata mło­de stra­wił u dwo­ru sław­ne­go Lwa Sa­pi­chy i pod jego do­wódz­twem zo­sta­wał w woj­sku. Wiel­bi­cie­lem tez był wiel­kim syna jego Ka­zi­mie­rza Le­ona Sa­pi­chy Mar­szał­ka Na­dwor­ne­go Li­tew­skie­go, i jego po­tem puł­ka­mi do­wo­dził. Czu­lą tez pa­mięć o Kró­lu Wła­dy­sła­wie IV za­cho­wał, ale Kanc­le­rzo­wi Osso­liń­skie­mu nie­chęt­nym się oka­zu­je. Przy zdol­no­ści i wie­lu przy­mio­tach za­cho­wał i uprze­dze­nia owo­cze­snej szlach­ty, za­wzię­ty na chłop­stwo jak na­zy­wa Ko­zac­kie, czci i wia­ry na nie­mnie zo­sta­wia. Swa­wo­le Chmiel­nic­kie­go ener­gicz­nie ma­lu­je, za­wsze ze wzgar­dą trak­tu­jąc Ko­za­ków. Dys­sy­don­tów nie­przy­ja­ciel, wszę­dzie na nich po­wsta­je gorz­ko. Ob­ru­sza się jed­nak i ze smut­kiem ubo­le­wa nad burz­li­wo­ścią i zry­wa­niem Sej­mów, nad złym przy­kła­dem po­raz pierw­szy do tego po­da­nym, wszę­dzie wi­dać ze moc­no czu­je nad nie­szczę­snym sta­nem kra­ju, i tem sa­mem do­wo­dzi, że pod­da­nie Smo­leń­ska nie moie być skut­kiem ani złej wia­ry w Obu­cho­wi­czu ani bra­ku gor­li­wo­ści jego oby­wa­tel­skiej! Za­słu­gu­ją w tym Djar­ju­szu na uwa­gę szcze­gó­ły o pa­mięt­nym Sej­mie 1646 roku i o trwoż­li­wem uspo­so­bie­niu szlach­ty w mnie­ma­niu, że Wła­dy­sław IV dąży do ab­so­lut­ne­go pa­no­wa­nia, któ­re tez po­pie­ra­ją to co już wie­my o tem z hi­sto­ryi. Sejm ko­ro­na­cyj­ny Jana Ka­zi­mie­rza opi­su­je z ubo­le­wa­niem nad nie­zgo­dą bra­ter­ską. Za bar­dzo krót­ko wspo­mi­na o swo­jem po­sel­stwie do Mo­skwy; ale za to cie­ka­we dość wia­do­mo­ści o Ra­dzie­jow­skim po­da­je. Przy­czy­nę ze­rwa­nia Sej­mu przez Sie­iń­skie­go opo­wia­da, o bi­twach i umo­wach z Chmiel­nic­kim sze­ro­ko roz­pra­wia. Sło­wem choć z daw­ną pro­sto­tą za­pi­sy te robi, wie­le jed­nak god­nych pa­mię­ci fak­tów dla po­tom­no­ści no­tu­je. Do lego Djar-ju­sza do­da­nych jest kil­ka mów i przy­mó­wień się pu­blicz­nych Fi­li­pa Obu­cho­wi­cza, któ­re po­mi­mo zwy­kłej w owym wie­ku na­dę­to­ści i ska­że­nia ję­zy­ka ła­ci­ną; po­ka­zu­ją, że na owe cza­sy, Pan Fi­lip mogł się na­zwać przed­ni­cj­szy­in mów­cą i że za ta­kie­go był uwa­ża­ny w kra­ju.

Na­stę­pu­ją­cy po tym Djar­jusz Teo­do­ra Hie­ro­ni­ma Obu­cho­wi­cza Kasz­te­la­na No­wo­gródz­kie­go, Sta­ro­sty Cy­ryń­skie­go, syna Fi­li­pa Wo­je­wo­dy Smo­leń­skie­go, cho­ciaż nie małą prze­strzeń cza­su obej­mu­je, bo za­czę­ty roku 1656 koń­czy się ai w roku 1700; za­le­d­wo jed­nak czwar­tej czę­ści pierw­sze­go do­rów­ny­wa. Był on przez lat dwa­na­ście po­ko­jo­wym na dwo­rze Kró­la Jana Ka­zi­mie­rza, a po ab­dy­ka­cyi Jego w roku 1669 udał się za nim, ra­zem z inną mło­dą Szlach­tą, na­przód do Wro­cła­wia na Szląsk, a po­tem do Fran­cyi gdzie w Eure mie­ście Nor­mandz­kiem miesz­kał, prze­jeż­dża­jąc się czę­sto z Ex-Kró­lem do Pa­ry­ża. Roku 1670 w mie­sią­cu Lip­cu z kil­ku to­wa­rzy­sza­mi wró­cił z Eure do Pol­ski. Ale po­wró­ciw­szy do domu, to jest do Wsi Do­ro­ho­wa po Ojcu nań spa­dłej, zno­wu w roku 1673 opu­ścił go, uda­jąc się z woj­skiem Li­tew­skiem pod do­wódz­twem Mi­cha­ła Paca Het­ma­na W. Li­tew­skie­go na woj­nę z Tur­kiem pod Cho­cim, gdzie znaj­do­wał się pod­czas zwy­cię­stwa nad Has­san Pa­szą od­nie­sio­ne­go, na cze­le Pe­ty­hor­skiej cho­rą­gwi za­cią­gnio­nej od Wo­je­wódz­twa No­wo­gródz­kie­go. Na­stęp­nie wrr. 1675 pu­ścił się do Rzy­mu i Lo­re­tu na Ju­bi­le­usz, zro­biw­szy wo­tum. To oso­bliw­sza, że na kil­ka mie­się­cy tyl­ko ja­dąc, za prze­kro­cze­niem gra­ni­cy ubior pol­ski zo­sta­wił, fran­cuz­ki spra­wiw­szy, któ­ry wra­ca­jąc w Kra­ko­wie zno­wu przy­wdział na się­bie. W rok po­tem oże­niw­szy się zo­stał po­słem Mo­zyr­skim na sejm w roku 1679, po­raz pierw­szy do Grod­na przez Jana IlI zwo­ła­ny. Dal­szy ciąg tego krót­kie­go dzien­ni­ka obej­mu­je oprócz opi­su elek­cyi Au­gu­sta II, pra­wie wy­łącz­nie wia­do­mo­ści ty­czą­ce się za­mie­szek w Li­twie, z po­wo­du słyn­nej kłót­ni Bi­sku­pa Brzo­stow­skie­go z Sa­pi­cha­mi. Krót­ki do­pi­sek obcą ale spół­cze­sną ręką, uczy uas że Teo­dor Hie­ro­nim Obu­cho­wicz au­tor tego Djar­ju­sza umarł 14 Kwiet­nia roku 1707 w ma­jęt­no­ści swej Do­mho­wie.

Ale naj­waż­niej­sze z tych Obu­cho­wi­czow­skich pa­mięt­ni­ków są dwa na­stę­pu­ją­ce po tam­tych Djar­ju-sze, pi­sa­ne przez Mi­cha­ła Le­ona Obu­cho­wi­cza Straż­ni­ka W. Wiel­kie­go Kstwa Li­tew­skie­go, star­sze­go bra­ta Teo­do­ra. Je­den z nich szcze­gó­ło­wie opo­wia­da nie­wo­lę te­goż Mi­cha­ła w Mo­skwie, pi­sa­ny wcią­gu dwóch lat pod­czas wię­zie­nia od r. 1660, aż do mie­sią­ca Lip­ca r. 1G62, to jest do cza­su po­wro­tu jego do domu. Cie­ka­wy tu się znaj­du­je ob­raz oby­cza­jów dwor­skich w Mo­skwie za pa­no­wa­nia Cara Ale­xe­go Mi­chaj­ło­wi­cza, cie­ka­we wy­ja­śnie­nie sto­sun­ków ja­kie za­cho­dzi­ły mię­dzy jeń­ca­mi a rzą­dem, tak że ten dzien­nik, może być i dla Ros­sjan zaj­mu­ją­cym. Mi­chał Obu­cho­wicz ma­jąc so­bie daną ko­men­dę od Het­ma­na Sa­pi­chy nad trzy­na­stu cho­rą­gwia­mi Ko­zac­kie­mi i Dra­go­nii, ru­szył z Kow­la ku Pru­ża­nie dla opar­cia się wkra­cza­ją­cym w te oko­li­ce woj­skom Rus­skim. Ale spo­tkaw­szy się z prze­ma­ga­ją­cą siłą nie­przy­ja­ciół do­wo­dzo­nych od mło­de­go Knia­zia Pio­tra Cho­wań­skie­go, pod Mal­czem, a nie pod Brud­nem jak pi­sze Nie­sięc­ki, stra­ciw­szy ko­nia, i czte­ry razy ran­ny, do­stał się w nie­wo­lę. Za po­wro­tem do kra­ju w roku 1GG2 w na­gro­dę swych za­sług i tru­dów otrzy­mał god­ność Straż­ni­ka W. Księ­stwa Li­tew­skie­go. Ży­wot Mi­cha­ła Lwa Obu­cho­wi­cza był zu­peł­nie żoł­nier­ski. Dziel­ny wo­jak od­po­cząw­szy nie­co w domu udał się zno­wu z Kró­lem Ja­nem Ka­zi­mie­rzem w roku 1664 na wy­pra­wę prze­ciw Mo­skwie do Ukra­iny. I ta wła­śnie wy­pra­wa przed­mio­tem jest dru­gie­go Djar­ju­sza, któ­ry nie­mniej od pierw­sze­go za­słu­gu­je na to żeby się li­czył do waż­niej­szych ma­ter­ja­łów hi­sto­ryi na­szej w owej epo­ce. Wal­na to była spra­wa w ów­czas dla Kró­la wy­ru­go­wać Ru­skie woj­ska z Ukra­iny Za­dnie­pr­skiej, któ­re pod­bu­dza­jąc do wal­ki Ko­za­ków, w cią­głym nic po­ko­ju i nie­bez­pie­czeń­stwie, już i tak znisz­czo­ną na­pa­da­mi Pol­skę utrzy­my­wa­ły. Ale nie­płat­ne i nie­po­słusz­ne woj­ska oboj­ga na­ro­dów zwią­zek mie­dzy sobą uczy­ni­ły, wy­ła­maw­szy się z po­słu­szeń­stwa Het­ma­nów, i nie in­a­czej przy­rze­ka­jąc doń po­wró­cić, aż póki żołd nie bę­dzie im opła­co­ny. Za­miast wo­jo­wać za­tem z nie­przy­ja­cie­lem, trze­ba było czas tra­wić na trak­to­wa­niu i pro­wa­dze­niu ukła­dów z woj­skiem wła­sne­go na­ro­du. Gdy jed­nak zdo­ła­no choć czę­ścią wy­pła­ty za­spo­ko­ić związ­ko­wych: Król z woj­skiem Ko­ron­nem ru­szył za Dniepr w gra­ni­ce Ru­skie, a woj­ska Li­tew­skie z pod Mści­sła­wia gdzie sta­ły obo­zem, w kon­fe­de­ra­cyi bę­dąc, po­szły w tym­że kie­run­ku dla złą­cze­nia się z Kró­lem. Mi­chał Obu­cho­wicz czyn­ny wziął udział w tej kam­pa­nii do­wo­dząc nie­raz przed­nią stra­żą od­dzia­łu Hi­la­re­go Po­łu­biń­skie­go Pi­sa­rza po­lne­go Li­tew­skie­go, z któ­rą za­biegł był raz aż pod Tru­be­źewsk w Gu­ber­nii te­raz Or­łow­skiej po­ło­żo­ny; prze­szedł­szy 15 Stycz­nia gra­ni­cę Ukra­iny Pol­skiej któ­rą dzie­li­ła od Ros­syj­skiej rze­ka Wo­ro­ni­ca. Po­tem z puł­kiem swo­im po­su­nął się pod mia­sto Siewsk, wten­czas wła­śnie, kie­dy Król za­nie­chaw­szy ob­lę­że­nia Głu­cho­wa zbli­żał się z woj­skiem Ko­ron­nem ku Li­tew­skie­mu. Tym­cza­sem od­by­wa­ły się umo­wy z nimi przez wy­sła­nych wza­jem­nie od Kró­la i od woj­ska Kom­mis­sa­rzy. Trak­to­wa­no z woj­skiem jak­by z jaką po­ten­cją obcą, co dziw­nem się wy­da­je w na­szym wie­ku. A szło o to tyl­ko, żeby się woj­sko nie ro­ze­szło i Kró­la nie­opu­ści­ło. Zgo­da i układ szczę­śli­wie do­pro­wa­dzo­ne zo­sta­ły, a do wszyst­kie­go na­le­żał i Obu­cho­wicz, o ile mu cza­su wol­ne­go od służ­by woj­sko­wej kto­rą bar­dzo gor­li­wie peł­nił, zo­sta­wa­ło. Szes­na­ste­go Lu­te­go po­łą­czy­ły się woj­ska Li­tew­skie z Kró­lem, któ­ry dnia na­stęp­ne­go pod Siew­skiem, mia­stem dziś w Gu­ber­nii Or­łow­skiej le­żą­e­em po­wszech­ny prze­gląd ca­łej ar­mii uczy­nił. – Opi­su­je po­tem szcze­gó­ło­wie bi­twy nad De­sną i pod No­wo­gro­dem Sie­wier­skim, oraz po­wrót swej za Kró­lem do Wil­na, po zo­sta­wie­niu do­wódz­twa na Ukra­inie Czar­niec­kie­mu. W Sierp­niu 1664 po­wstaw­szy z cho­ro­by Mi­chał Obu­cho­wicz udał się do obo­zu pod Szkło w, jako puł­kow­nik do­wo­dzą­cy pra­wem skrzy­dłem i lam czyn­nie do wszyst­kich walk na­le­żał i ra­zem do wszyst­kich ukła­dów Rze­czy­po­spo­li­tej ze swo­jem woj­skiem. Wy­sła­ny od te­goż woj­ska na Sejm r. 1664 od­by­wa­ją­cy się w War­sza­wie zna­lazł sto­li­cę i cały kraj za­kłó­co­ny zna­ną w dzie­jach na­szych spra­wą Je­rze­go Lu­bo­mir­skie­go. Cie­ka­we są szcze­gó­ły Djar­ju­sza Obu­cho­wi­cza ty­czą­ce się jej i wy­to­czo­ne­go pro­ces­su prze­ciw ob­wi­nio­nym o za­bi­cie Het­ma­na po­lne­go Li­tews. Win­cen­te­go Go­sięw­skie­go przez wdo­wę jego Mag­da­le­ne z Ko­no­pac­kich Go­sięw­skę. Opi­su­je da­lej jak na tym­że Sej­mie za­szłym w roku 1665, za­padł wy­rok na win­nych, i jak ich tra­co­no w War­sza­wie przed Ra­tu­szem na Sta­rem mie­ście. Wspo­mi­na o ze­rwa­niu tego i na­stęp­ne­go Sej­mu z po­wo­du tej nie­szczę­snej spra­wy Lu­bo­mir­skie­go, za­wzię­cie pro­wa­dzo­nej przez Jana Ka­zi­mie­rza, któ­ry tym spo­so­bem pod­nie­cał po­żar woj­ny do­mo­wej, wten­czas kie­dy jesz­cze od ze­wnętrz­nych nie­przy­ja­ciół zu­peł­ne­go bez­pie­czeń­stwa nie było. Sta­ra­no się więc za­ra­dzić o ile moż­na ze­rwa­niu sej­mów Kon­wo­ka­cja­mi oby­wa­tel­stwa, ce­lem ob­my­śle­nia za­pła­ty woj­sku i usta­no­wie­nia po­dat­ków. Ta­kie kon­wo­ka­cje dla Li­twy w cią­gu roku 1665, dwie się od­by­ły, w Bia­łej i Grod­nie, na któ­rych był nasz Obu­cho­cho­wicz po­słem z po­wia­tu No­wo­gródz­kie­go. Stąd po­tem spól­nie z AIe­xan­drem Sa­pi­chą Bi sku­pem Żmujdz­kim, Kop­ciom Wo­je­wo­dą Po­toc­kim, i Mar­cja­nem Ogiń­skim Stol­ni­kiem Li­tew­skim, de­le­go­wa­ny do Kró­la, dla zło­że­nia mu po­sta­no­wień Kon-wo­ka­cyi na po­twier­dze­nie: za­stał Jana Ka­zi­mie­rza pod Sie­ra­dzem w obo­zie, za­baw­ne­go jak się wy­ra­ża, woj­ną do­mo­wą z Lu­bo­mir­skim i tam apro­ba­tę żą­da­ną uzy­skał. I na­tem skoń­czył Mi­chat Lew Obu­cho­wicz swej waż­ny i zaj­mu­ją­cy dzien­nik. Zgo­nu jego pew­nej daty dojść nie­mo­gli­śmy, ale zda­je się że mu­siał na­stą­pić oko­ło roku 1670, bo w na­stęp­nym już Mi­ko­łaj Ju­dyc­ki wspo­mi­na­nym jest jako Kasz­te­lan No­wo­gródz­ki.

Do ta­kich Dzien­ni­ków Obu­cho­wi­czow­skich, któ­re istot­nie po­mna­ża­ją li­te­ra­tu­rę na­szą hi­sto­rycz­ną do­syć waż­nym ma­te­ry­ałem; zda­ło się nam do­dać pa­mięt­nik Jana Ce­drow­skie­go, tak­że po wie­lu do­mach w po­wie­cie No­wo­gródz­kim zna­ny w ko­pi­jach. Po­dał go wpraw­dzie do wia­do­mo­ści pu­blicz­nej w roku 1855 w Au­ten­ty­ku Ksiądz Jó­zef Ma­ły­sze­wicz Pro­boszcz z Nie­wod­ni­cy w Bia­ło­stoc­kim po­wie­cie, wy­dru­ko­waw­szy w pi­śmie ros­syj­skiem „Wre­mien­nik” wy­da­wa­nem wr Mo­skwie przez To­wa­rzy­stwo Mo­skiew­skie Hi­sto­ryi i Sta­ro­żyt­no­ści (książ­ka 23 w Roz­ma­ito­ściach stron. 13–33). Obok z ros­syj­skim prze­kła­dem. Ale że to pi­smo mało jest u nas zna­ne, że zaś re­ko­pism Ce­drow­skie­go za­wie­ra wzmian­ki o wy­pad­kach spół­cze­snych pra­wie dzien­ni­ków Obu­cho­wi­czów i że na­ko­niec, je­że­li jest w ob­cej li­te­ra­tu­rze i ma dla niej pew­ną war­tość musi ją mieć i w na­szej; ogła­sza­my je za­tem przy koń­cu pierw­szych par­nięl­ni­ków. Już w roku 1856 wia­do­mość o tem pi­śmie Ce­drow­skie­go umie­ścił w Bi­blio­te­ce War­szaw­skiej na mie­siąc Li­piec, Ju­lian Bar­to­sze-

A T HI

wież, wy­łusz­cza­jąe treść jego i sto­pień war­to­ści oce­nia­jąc. Do­da­my tyl­ko ze Jan Ce­drow­ski po­cho­dzą­cy z ro­dzi­ny Ewan­gie­lic­ko Re­for­mo­wa­ne­go wy­zna­nia; do­tąd nie­wy­ga­słej, cho­ciaż nie był czło­wie­kiem praw­dzi­wie wo­jen­nym, ani tez mę­żem sta­nu zna­ko­mi­tym, ale że w cza­sach burz­li­wych i za­mie­sza­nia peł­nych Rze­czy­po­spo­li­tej ży­jąc, mu­siał być świad­kiem a nie­kie­dy i dzia­ła­czem kil­ku waż­nych wy­pad­ków; nie­dziw za­tem że i ta jego au­to­bjo­gra­fia może choć kil­ku da­ta­mi, kil­ku wzmian­ka­mi po­słu­żyć do wy­ja­śnia­nia i spro­sto­wa­nia dzie­jów na­szych. Cho­ciaż za­nad­to krót­ko i zbyt po pro­stu pi­sa­na, cho­ciaż w znacz­nej czę­ści po­świe­co­na ro­dzin­nym tyl­ko wspo­mnie­niom, za­wie­ra jed­nak nie­któ­re bar­dzo po­ży­tecz­ne do po­szu­ki­wań dzie­jo­wych no­tat­ki. Te na­przy­kład krót­kie uwa­ga­mi prze­pla­ta­ne ne­kro­lo­gi. Bo­gu­sła­wa Ra­dzi­wił­ła ostat­nie­go z li­nii Ru­de­go Ra­dzi­wił­ła, Je­rze­go Ka­ro­la Hle­bo­wi­cza (a nie Chle­bo­wi­cza, jak myl­nie pi­sze Nie­siec­ki) ostat­nie­go po mie­czu swo­je­go imie­nia i in­nych; po­da­ją kil­ka waż­nych dat tyle zna­czą­cych w hi­sto­ryi. Owe znów po­sel­stwa do Cara Ale­xe­go i Sze­re­me­tie­wa, skar­gi na Ar­se­nie­wa… de­le­ga­cja do Kró­la it… p… oka­zu­ją jaki był ów­cze­sny stan kra­ju, jaki rząd za­wo­jo­wa­nych pro­win­cyi. Sło­wem przy­da­nie tego pa­mięt­ni­ka Ce­drow­skie­go nie bę­dzie bez po­żyt­ku dla na­szych dzie­jów, któ­re jesz­cze po­trze­bu­ją wie­le spro­sto­wań w szcze­gó­łach i wiel­kie­go wy­ja­śnie­nia w ogó­le.

Uzna­li­śmy tak­że za rzecz nie­zbęd­ną wy­ra­zy ła­ciń­skie av cią­gu te­xtu znaj­du­ją­ce się, któ­re­mi oby­cza­jem 17 wie­ku prze­pla­ta­no mowę na­szą prze­ło­żyć na pol­skie, a ła­ciń­skie wy­nieść do przy­pi­sów,

A IA

aże­by tym spo­so­bem usu­nąć z oczu czy­tel­ni­ka tę dzi­wo­twor­ną mie­sza­ni­nę, a opo­wia­da­nie uczy­nić do-stęp­niej­szem i po­wab­niej­szem. Na­ko­niec przy­da­ne ob­ja­śnie­nia miejsc i na­zwisk po­słu­żą do ła­twiej­sze­go i pręd­sze­go po­zna­nia tych pnm­ni­ków prze­szło­ści na­szej.

DY­ARY­USZ

KA­ZI­MIE­RZA FI­LI­PA OBU­CHO­WI­CZA

Wo­je­wo­dy Smo­leń­skie­go i Mar­szał­ka Koła Ry­cer­skie­go.

Roku 1630 z na­wie­dze­nia Bo­że­go tak w Ko­ro­nie jako i w Li­twie rzad­ko kędy miej­sca wol­ne od po­wie­trza zo­sta­ły, za­czem i sądy Try­bu­nal­skie w No­wo­gród­ku su­spen­do­wa­ne były, i Sejm sze­ścio – nie­dziel­ny 16 8bra przy­pa­da­ją­cy do dnia 8-go Ja­nu­aryi Król J. M-c odło­żyć ra­czył; a sam z Kró­lo­wą J. M-cią w Ty­ko­ci­nie re­zy­do­wał.

Te­goż roku wiel­kie nie­po­ko­je Ko­za­cy w Ukra­inie czy­ni­li, Szlach­tę na­jeż­dża­li, mor­do­wa­li i pra­wie po nie­przy­ja­ciel­sku po­stę­po­wa­li, na osta­tek przy­szło z nie­mi do woj­ny. Pan Ko­niec­pol­ski Het­man Ko­ron­ny do­by­wał ich z oko­pu pod Pe­re­sto­wem i wie­le utar­czek od­pra­wo­wał, dla żoł­nie­rza nie­pła­co­ne­go mu­siał z nimi trak­to­wać i od­stą­pić z woj­skiem; jak się to zło ukoi trud­no ba­dać Są­dów Bo­żych.

(1) Kon­stan­cja, sio­stra Kró­lo­wej Anny dru­ga zona Zyg­mun­ta IlI.

Roku 1631 in Fe­bru­ario sejm był wal­ny sze­ścio – nie­dziel­ny w War­sza­wie z któ­re­go żad­nych nam z ła­ski Bo­żej po­bo­rów nie­przy­wie­zio­no oprócz czo­po­we­go, a pa­no­wie Ko­ron­ni przy­ję­li na się dwo­je po­dy­iii­ne­go. Po­kej tez za ła­ską Bożą i w oj­czyź­nie i od po­gra­nicz­nych są­siad mie­li­śmy, daj Boże na dłu­go.

Te­goż roku in Ju­lio Kró­lo­wa JMĆ na-) sza Arcy-Kżna Ra­kuz­ka (1) dru­ga mał­żon­ka po pierw­szej sio­strze swo­jej, ten świat po­że­gna­ła w War­sza­wie.

Te­goż roku po­wie­trze się w War­sza­wie zja­wi­ło, któ­re mię­dzy in­ne­mi Jmć Pana Krzysz­to­fa Sa­pi­chę Pi­sa­rza W. X. Li­tew­skie­go, mło­dzień­ca wiel­kiej na­dziei w oj­czyź­nie umo­rzy­ło. Był to syn P. Le­ona Sa­pi­chy Wo­je­wo­dy Wi­leń­skie­go i Het­ma­na W. X. Li­tew­skie­go. W tych­że cza­sach umarł Krzysz­tof Zba­raz­ki Kasz­te­lan Kra­kow­ski, ostat­ni tego domu po­to­mek.

Roku 1632 Apry­lo­wych dni ostat­nich mało cho­ru­jąc Król JMĆ s. p. Zyg­munt zszedł z tego świa­ta, po­cho­wa­ny w Kra­ko­wie po­spo­łu z mał­żon­ką swo­ją, po któ­rej nie­dłu­go ży­jąc w prze­szłym roku umarł. Kró­lo­wał lat 45 roz­ma­iłem szczę­ściem pro­wa­dząc woj­nę czę­sto z po­gra-nie­zne­mi, mory, gło­dy do­pusz­czał Pan Bóg tych cza­sów, a na­de­wszyst­ko iż Osman Suł­tan, Ce­sarz Tu­rec­ki, w roku 1620 Sam oso­bą swo­ją woj­sko siędm-kroć sto­ty­się – cyi da­lej ma­jąc, oprócz Hord Ta­tar­skich, pod Cho­ci­mem sta­nął; gdzie przez kil­ka mie­się­cy czę­ścią po­lną bi­twą, czę­ścią sztur­ma­mi gwał­tow­ne-mi, chcąc woj­ska na­sze znieść, za po­mo­cą Bożą a dziel­no­ścią nie­bosz­czy­ka Pana Jana Ka­ro­la Chod­kie – o

wie za Wo­je­wo­dy Wi­leń­skie­go i Het­ma­na W. W. K. Li­tew­skie­go, z hań­bą od­stą­pił trak­ta­ta­mi ską­czyw­szy woj­nę. Po śmier­ci Kró­la JM. Car Mo­skiew­ski wpadł w Sie­wier­ską zie­mię i Smo­leńsk obiegł, z któ­rym woj­nę te­raz pro­wa­dzi­my. Nie od rze­czy tu bę­dzie przy­po­mnieć iż w roku 1621 w War­sza­wie na sej­mie, nie­ja­kiś Pie­kar­ski Po­lak za­sa­dziw­szy się w Ko­ście­le Ś-go Jana za drzwia­mi, idą­ce­go Kró­la JMci na mszą kil­ka­kroć obu­chem w gio­wę i twarz ude­rzył, i pew­nie­by był za­bił, gdy­by cze­ka­nik nie spadł. Zła­pa­no go w Ko­ście­le za­raz, na qu­estach (tor­tu­rach) któ­ry za sza­lo­ne­go był się udał, są­dzo­ny pu­blicz­nie na koń­cu sej­mu sro­gą i okrut­ną śmier­cią tra­co­ny i spa­lo­ny; cze­go oczy­wi­stym by­łem na tym sej­mie świad­kiem, bę­dąc na funk­cyi po­sel­skiej wten­czas z No­wo­gród­ka. Król JMĆ był uro­dy wy­so­kiej, twa­rzy po­cią­głej, oczu we­so­łych, zdro­wia z razu do­bre­go, ku koń­cu lat swo­ich któ­rych miał 65 albo 6 pa­ra­liż go był w pra­wą stro­nę ude­rzył, jed­nak ra­to­wa­ny żył ltil­ka lat. Rzad­ki za Jego cza­sów z lu­dzi Ry­cer­skich do­ści­gnął na­gro­dy, bo lada komu, odźwier­nym po­ko­jo­wym da­wał kon­ten­ta­ey­je, prze­to na­rze­ka­nia by­wa­ły. To chwa­leb­na, iż wia­ry S-tej Ka­to­lic­kiej wiel­kim za­wsze był obroń­cą i Szy­zma­ty­ków umiał za­wsze ła­go­dzić że nie­krzy­cze-li. Był ro­kosz za pa­no­wa­nia pierw­szych lat jego, o czem hi­sto­ry­cy sze­rzej i do­wod­niej pi­sać nie za­nie­dba­ją.

Po śmier­ci Kró­la JMci Sądy Try­bu­nał – skie, gdziem ja był z Pttu Mo­zyr­skie­go De­pu­ta­tem, usta­ły, a na­stą­pi­ły sady kap­tu­ro­we tak w Ko­ro­nie jako" i w Li­twie. Za – raz po­tem in ju­lio kon­wo­ka­cy­ja wszech sta­now była av War­sza­wie, przez księ­dza Wę­ży­ka Ar­cy­bi­sku­pa, po któ­rej in sep­tem­bri przed S Mi­cha­łem przy­pa­dła Elek­cy­ja; a pro­ces­sa onej pi­sa­łem osob­no, tam­że w War­sza­wie przy­tom­nym bę­dąc Po­słem z Pttu Mo­zyr­skie­go: na któ­rej zgod­nie o bra­ny jest Król JMĆ Wła­dy­sław IV syn pier­wo­rod­ny Kró­la JMci ś… p. Zyg­mun­ta. Ko­ro­na­cia Kró­la JMci od­pra­wi­ła się w Kra­ko­wie Roku 1633 in Febr. gdzie po­dat­ki nie­ma­łe na dwie le­cie uchwa­lo­no na po­par­cie woj­ny Mo­skiew­skiej. Pręd­ko po sej­mie ko­ro­na­cyi ru­szył się Król JMĆ pod Smo­leńsk któ­ry był w cięż­kiem ob­lę­że­niu, i za­raz przy­szedł­szy z woj­skiem in Sep­tem­bri, wol­ne przej­ście od bra­my Kró­lew­skiej uczy­nił, Mo­skwę z szań­ców wy­parł­szy, gdzie na­szych koło sta sa­me­go to­wa­rzy­stwa pa­dło. Boże! bło­go­sław, sił do­da­jąc na­szym prze­ciw­ko nie­przy­ja­cie­la.

Roku 1633 in Ju­lio ś… p. JMĆ Pan Leon Sa­pi­cha Wo­je­wo­da Wi­leń­ski i Het­man W. W. X. Ltgo w Wil­nie pod byt­ność Kró­la JMci zszedł z tego świa­ta, pe­łen wszel­kich da­rów Bo­żych. Pie­częć mniej­szą i wiel­ką lat 0 trzy­mał, do­bra po­spo­li­te­go wiel­ki mi­ło­śnik, przy któ­rym z mło­do­ści czas nie­ma­ły baw­ri­łem tak u Dwo­ru jako i w woj­sku. Po­cho­wa­li w Wil­nie w ko­ście­le S. Mi­cha­ła.

ITe­goż roku dnia 2-go Mar­ca Król JMĆ

Wła­dy­sław IV pod Smo­leń­skiem z Woj­skiem na­szem bę­dąc, zło­żyć ra­czył Con – vo­ca­cyę w Wil­nie dla kon­try­bu­cii no­wych do po­par­cia Woj­ny Mo­skiew­skiej. Na któ­rej Co­nvo-ca­cyi gdym był z Pttu Mo­zyr­skie­go po­słem, szczę­śli­wa nas od Kró­la JMci z pod Smo­leń­ska do­szła no­wi­na, iż Szejn Wo­je­wo­da i Het­man Mo­skiew­ski któ­ry wię­cej sta ty­się­cy lu­dzi ma­jąc cięż­kiem ob­lę­że­niem Smo­leńsk był utra­pił, sam po­tem od nie­rów­nie mniej­szej cząst­ki woj­ska JKM­ci tak po­tęż­nie w ta­bo­rach swo­ich był ob­lę­żo­ny, że nie mo­gąc na­tar­czy­wo­ści wy­trzy­mać, przez trak­ta­ty, pra­wie jako wię­zień gar­dła tyl­ko upro­siw­szy, z oko­pu swe­go z woj­skiem wy­szedł. Sto kil­ka­dzie­siąt cho­rą­gwi rzu­ca­ła Mo­skwa pod nogi Kró­la JMci i nie wprzód pod nie­śli się ai Ksią­że JMĆ Ra­dzi­wiłł (1) Wo­je­wo­da Wi­leń­ski, imie­niem Kró­la JMci dat im po­zwo­le­nie. Dział sto­dwa­dzia­ścia kosz­tow­nych zo­sta­wił na­mSzejn w upo­min­ku, in­szej strzel­by i rynsz­tun­ków bez licz­by. Na­ko­niec sam z przed­niej­szy mi">przed­niej­szy­mi Puł­kow­ni­ka­mi, czo­łem aż do zie­mi Kró­lo­wi Imci ude­rzył, a wziąw­szy przy­sta­wa od Kró­la JMci po­szedł z woj­skiem i u sto­li­cy. Po tak szczę­śli­wej roz­pra­wie za­raz się Król zpod Smo­leń­ska i da­lej w zie­mię ru­szył, pro­szo­ny od Mo­skwy aby o po­ko­ju trak­to­wać po­zwo­lić ra­czył, w czem Pa­nic Boże Kró­lo­wi JMĆ racz bło­go­sła­wić ku do­bru Rzpl­tej.

Roku 1635 swa­wol­ny Ko­zak na­zwa – ny Su­li­ma, z 800 ko­za­ków for­tel­nie nie-wia­do­mie zmo­rzą do Dnie­pru prze­kradl – szy się śmiał ude­rzyć na for­te­cę, któ­rą Król JMĆ Wła­dy­sław na pierw­szym poro – hu Dnie­pro­wym ka­zał wiel­kim kosz­tem Rzpl­tej bu­do­wać i wa­ła­mi oto­czyć, dla ko­zac­kiej wy­uz­da­nej swa­wo­li, aby na mo­rze wię­cej czół­na­mi nie cho­dzi­li, i Tur­czy­na nie draż­ni­li. Któ­rą for­te­cę Su­li­ma na­padł­szy, w nocy straż po­za­bi­jaw­szy, po­tem ka­pi­ta­na i wie­lu lu­dzi sza­blą wy­gu­bił, pie­nię­dzy Rze­czy­po­spo­li­tej nie mało po­brał i świe­żą for­te­cę w kil­ku miej­scach roz­ko­pał. Po­tem za roz­ka­za­niem Kró­la Jmci od re­ge­stro­wa­nych Ko­za­ków był ob­lę­żo­ny tam­że na Ostro­wie Dnie­pro-wskim, a gdy mu drew na opał nie­sta­ło, od swo­ich był wy­da­ny i za­pro­wa­dzo­ny do War­sza­wy na sejm dwu­nie­dziel­ny, któ­ry się w roku 1636 na po­cząt­ku roku od­pra­wo­wał. Tam­że z kil­ku ta­kich­że ło­trów ścię­ty i ćwier­cia­mi na pal wbi­ty, god­ną za­pła­tę zbrod­ni swej od­niósł.

Roku 1637 JKMć. Wła­dy­sław IV Sep­tem­bris 13 d… w War­sza­wie gody mał­żeń siue z Ce­sa­rzów­ną JMĆ ś… p. Ce­sa­rza JMĆ Fer­dy­nan­da II cór­ką Re­na­tą, so­len­ną pom­pa od­pra­wo­wał; gdziem i ja przy Jmć Panu Ka­zi­mie­rzu Sa – (I) Krzysz­tof Ra­dzi­wiłł.

pie­zie Mar­szał­ku Na­dwor­nym W. X. Li­tew­skie­go jako do­bry domu jego przy­ja­ciel bę­dąc przy­tom­ny po­dar­kiem od­da­wał.

Roku 1638 sejm wal­ny był od­pra – wo­wa­ny, na któ­rym mię­dzy wi­cią pu­blicz­nych Con­sul­ta­cyi sta­nę­ła Kon­sty­tu­ci­ja o cło mor­skie, któ­re­go Gdańsz­cza­nie z wiel-Ką szko­dą Rze­czy­po­spo­li­tej naj­mniej­sze­go gro­sza do skar­bu nie da­jąc, uży­wa­ją. Zgod­ne jest wszyst­kich zda­nie, ii gdy­by Rzecz­po­spo­li­ta mia­ła te cło w swo­jej dys­po­zy­cyi, nig­dy­by po­bo­rów na żad­ną i naj­głów­niej­sza Rzecz­po­spo­li­tej expe­dy­cy­ją nie była po­trze­ba. Lecz Gdańsz­cza­nie har­dzi i upor-ni pu­ścić tego z rąk nie­chcą, lek­ce wa­żąc wszyst­kie sta­ny, co się jaw­nie uka­za­ło na ko­mis­syi w tym­że roku w War­sza­wie, gdziem też był obec­ny, że do żad­nych trakt ak­tów z Ko­mi­sa­rza­mi przy­stą­pić nie­che­ie­li. Król Jmć też nie­ostro na­cie­rał, co wie­dzieć z ja­kich re­spek­tów, łac­no się do­my­śleć, i zgo­ła na­dzie­ja sła­ba, że­by­śmy co spra­wi­li, bo ła­kom­stwo wszyst­kich jako mówi pro­rok sta­nę­ło na gło­wie.

Te­goż roku bez kon­sen­su Rze­czy­po-Król Jmć in Au­gu­sto z Kró­lo­wą i je­chał za gra­ni­cę do Wied­nia i da­lej za gdzie mało co zdro­wia ra­to­wał, z Ce­sa­rzem Jmć wi­dział się w dro­dze i kil­ka dni z sobą kon­wer­so­wa­li. Nie wsmak ta dro­ga wszyst­kim sta­nom była, bo rzad­ka i za wie­kow na­szych rzecz nie­sły­cha­na.

Te­goż roku do­szła no­wi­na że Kró­le­wi­cza Jmć Ka­zi­mie­rza ro­dzo­ne­go Kró­la

Jmci bra­ta, Gu­ber­na­tor Mar­sy­lii Kró­la Fran­cuz­kie­go for­te­cy, na tem­że mo­rzu pod tym­że zam­kiem pnj­mał i więź­niem osa­dził. Po­wia­da­ją że Kró­le­wic Ka­zi­mierz ja­dąc do Kró­la Hisz­pań­skie­go na służ­bę, bo mu Ad­mi­ral­stwo Hisz­pan był kon­fe­ro­wał; pod­je­chał pod mia­no­wa­ną for­te­cę, i ja ko nie­przy­ja­cie­la go wzię­to, ro­zu­mie­jąc ie eplo­ra-to­rem albo szpie­giem z umy­słu tam za­je­chał, pod­czas nie­przy­jaź­ni mię­dzy tymi Pany. Nie­po­mo­glo i to że Kró­le­wic w Ce­sar­skie rn woj­sku Re­gi­men­tów kil­ka miał prze­ciw­ko Frau­cuz­kie­go Kró­la, któ­ry w li­dze bę­dąc z re­be­li­zan­ty, z Ce­sa­rzem woj­nę pro­wa­dzi! do­tąd; o czem snadź we wszyst­kiem pań­stwie Fran­cuz­kiem za od­kry­te­go nie­przy­ja­cie­la Kró­le­wic był ob­wo­ła­ny.

Roku 1G39 Jmć Pan Ka­zi­mierz Leo Sa­pi­cha Mar­sza­łek Na­dwor­ny W. X. Li­tew­skie­go po­to­mek nie­śmier­tel­nej sta­wy god­ne­go Jmć Pana Le­ona Sa­pi­chy Wo­je­wo­dy Wi­leń­skie­go i Het­ma­na W. X. Li­tew­skie­go z przej­rze­nia Bo­że­go wstań ś-ty mał­żeń­ski wziąt Jmć Pan­nę Teo­do­rę Tar­now­ską Hra­bian­kę, Wo­je­wo­dzian­kę Weń­deń-ską; we­sel­ny akt od­pra­wił się w Lu­bli­nie.

Te­ą­oż roku in 8bri był Sejm wal­ny, zna­cze­nie sej – szes­cio­nie­dziel­ny od Kró­la JMci zło­żo­ny – w War­sza­wie z nie­sma­kiem wszyst­kich sta­now Rzpl­tej; czę­ste­go nad pra­wo Sej­mi­ko­wa­nia. By­łem z Wo­je­wódz­twa No­wogr. po­słem. Ten Sejm ro­ze­rwa­ny nie do­szedł, dla kil­ku exor­bi-tan­cii, to jest dla nie­sto­sow­no­ści przy Bi­skup­stwie Prze­my­skiem Księ­dza Gę­bic­kie­go Kanc­le­rza Ko­ron­ne­go Opac­twa Mie­chow­skie­go z Pro­bo­stwem Płoc­kiem. Tą rze­czą acz nie­wiel­ką, ale przez za­zdrość, Pie­czę-ta­rze Ko­ron­ni mię­dzy sobą trud­ni­li całe trzy nie­dzie­le koło Po­sel­skie. Po­tem nie­któ­re wa­kan­cy­je pro­ste­go sta­nu lu­dziom roz­da­wa­ne były mimo pra­wo. Król JMĆ ode­brać nie­chciał, jako: Nowy Dwór od Ja­kob­so­na do Eko­no­mii Mal­bor­skiej na­le­żą­cy; Woj­tow­stwo Czę­sto­chow­skie, So­bwiusz na ze­sła­nie do Gdańsz­cza­now. Więc Kur­landz­kie len­ność mimo sta­nu Ry­cer­skie­go i wia­do­mość Księ­cia, Ja­ku­bo­wi Sy­no­wi Wil­hel­ma Ban­ta od­da­no. Tak­że i o dro­gę do Cie­plic bez wia­do­mo­ści sta­nów Se­na­tus Con­sul­ta wzię­ty wię­cej ty­go­dnia cza­su. A na­osta­tek ty­tu­ły Ksią­żąt przed unią w Rzpł­tej bę­dą­cych, Kon­sty – tu­cy­ją 16-18 ura­żo­ne że Ich za­ka­za­no ty­tu­ło­wać Ksią­żę­ta­mi, z kan­ce­la­ryi za upo­rem ko­ron­nych Wo­je­wództw aby kon­sty­tu­cia me­lio­ro­wa­na nie­by­ła, Sejm ten do­mo­rzy­ły. Nie­bez­piecz­ny to przy­kład w Rzpl­tej gdy się naj­przed­niej­sze uraz wszel­kich le­kar­stwa, Sej­my roz­ry­wa­ją. Roże racz wnętrz­ne nie­na­wi­ści uspo­ko­ić, har­de ani­mu­sze skró­cić, a te oj­czy­znę dzie­dzic­two chwa­ły i Imie­nia Two­je­go Świę­te­go w bło­go­sła­wień­stwie Two­jem i mi­ło­sięr­dziu racz za­cho­wać.

Roku 1640A­pri­li, zno­wu KrólJmć

Sejm szes­cjo-me­dziel­ny, dla po­stra­chu woj­ny Tu­rec­kiej zło­żył. By­łem na­ten­czas po – z No­wo­gród­ka, i ten sejm mało się nie­ro­ze­rwał, bo żad­na nie sta­nę­ła kon­sty-tu­cy­ją tyl­ko woj­sku ko­ron­ne­mu za­pła­tę na­mó­wi­li PP. Po­la­cy a xtwo Li­tew­skie nie przy­ło­ży­ło się do tego. Na tym Sej­mie de­kret sta­nął Sej­mo­wy o Wi­leń­ski zbor, żeby na wie­ki w nim na­bo­żeń­stwo Kal­wiń­skie nie było od­pra­wo-wra­ne; i sam Zbor gdy­by na pry­wat­ne miesz­ka­nie był ob­ró­co­ny, a przy­tem z pię­ciu ob­ża­ło­wa­nych, trzech gar­dło dać osą­dzo­no, z tej oka­zii że w tym zbo­rze Mi­ni­ster nie­ja­kiś Jur­ski, chrzci­ny, od­pra­wu­jąc był oka­zy­ją strze­la­nia do Ko­ścio­ła Ś-go Mi­cha­ła Pa­nień­skie­go. Ja­koż gdy ko­mi­sa­rze lu­dzie wiel­cy ex Se­na­tu tę spra­wę prze­glą­da­li, strzał kil­ka­na­ście Pan­na Star­sza uka­za­ła, a nie mo­gły z ni­skąd jeno ze Zbo­ru Kal­wiń­skie­go być wy­pusz­czo­ne, i w Aniel­skich fi­gu­rach była jed­na strza­ła. Do tego kil­ku ubo­gich ze zbo­ru za­bi­to na­za­jutrz te strze­la­nie uda­jąc, ja­ko­by na zbor mia­no na­cho­dzić, wie­le się sta­ło exces­sow. Na­ka­za­no tedy Pan­nie Star­szej sa­mo­sió­di­nej z sio­stra­mi, tako ze zbo­ru wła­śnie strze­la­no, jako za wia­do­mo­ścią Mi­ni­strów tam bę­dą­cych. W nie­dziel 8 po de­cy­zyi sej­mo­wej sta­wi­ły się Pan­ny w Wil­nie ad com­po­si­tum ju­di­cium (1)
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: