- W empik go
Pamiętniki - ebook
Pamiętniki - ebook
Pamiętniki, które Pasek spisywał najprawdopodobniej pod koniec życia (w latach 1690-1695), zostały wydane drukiem w 1836 r. przez Raczyńskiego na podstawie uszkodzonego rękopisu. Stanowią one znakomity dokument szlacheckiej obyczajowości i mentalności w XVII w. Dzielą się na dwie części: lata 1655-1666 – żołnierska służba Rzeczypospolitej, lata 1667-1688 – żywot ziemiański (sprawy domowe i publiczne). Bezpośrednie obserwacje, wspomnienia i przeżycia autora dają odzwierciedlenie jego zachowań i przemyśleń, konfrontując sarmackie myślenie z nieznanymi mu obyczajami i ludźmi. Relacja Paska jest barwna, pełna anegdot i przygód, łączy elementy autobiografii i wspomnień, zbliżając się do formy powieści historyczno-obyczajowej. Nie bez powodu nazywano Pamiętniki epopeją Sarmacji polskiej. Stały się one źródłem pisarskiej inspiracji w XIX w. (np. Adama Mickiewicza, Juliusza Słowackiego, Henryka Sienkiewicza, Zygmunta Krasińskiego, Józefa Ignacego Kraszewskiego, Henryka Rzewuskiego) i w literaturze XX w., np. w poezji Jerzego Harasymowicza, Ernesta Brylla, w powieści Witolda Gombrowicza Trans-Atlantyk (parodia gawędy szlacheckiej).
Niniejsza edycja oparta jest na wydaniu Zakładu Narodowego im. Ossolińskich z roku 1979 w opracowaniu edytorskim ze wstępem i przypisami Władysława Czaplińskiego. Publikację wzbogaca przedmowa prof. Janusza Tazbira oraz kolekcja XIX-wiecznych rycin autorstwa Jana Nepomucena Lewickiego.
Kategoria: | Proza |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-244-0258-8 |
Rozmiar pliku: | 7,4 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
I. PAMIĘTNIKI STAROPOLSKIE
Pamiętnik jest jednym z ciekawszych i chyba najpoczytniejszym źródłem historycznym. Wartość pamiętników oceniono już w XIX wieku; wówczas też wydano drukiem najważniejsze pamiętniki staropolskie. Obecnie przeżywa pamiętnik ponowny wzrost zainteresowania. Czytelnicy zapoznają się w pierwszym rzędzie z pamiętnikami ludzi niedawno zmarłych, w których spodziewają się znaleźć niezafałszowaną prawdę o niedawno minionych czasach. W parze z tym rośnie też zainteresowanie dla pamiętników dawniejszych, w których czytelnicy chcą znaleźć wiedzę o ludziach i życiu minionych wieków. Toteż w ostatnich czasach wydano ponownie i starannie różne pamiętniki staropolskie, wydobyto z archiwów i udostępniono szerzej publiczności inne, dotąd niedrukowane. O popularności pamiętników świadczy też zainteresowanie, jakim poczynają darzyć ten rodzaj twórczości historycy literatury poświęcający pamiętnikarstwu coraz to nowe rozprawy. Historycy, którzy dawno już zwrócili uwagę na wartość pamiętników jako źródła historycznego, posługują się nimi chętnie, niemniej jednak zwracają uwagę i na to, że pamiętnik, chociaż czasem niezastąpione źródło historyczne, bywa niejednokrotnie zawodny zarówno ze względu na tendencję autora, jak i nieuniknione – zwłaszcza przy pamiętnikach spisywanych pod koniec życia – usterki pamięci.
Tym niemniej, chociaż czasem zawodny przy ustalaniu poszczególnych faktów, pamiętnik pozostaje nieocenionym źródłem do poznania życia i kultury dawnych wieków. Pod tym względem pamiętnik daje nieraz czytelnikowi więcej niż tomy uczonych dzieł pisanych na ten temat. Toteż słusznie pisał Goethe po przeczytaniu pamiętnika śląskiego rycerza, Hansa Schweinichena: „nigdy nie uświadomiłem sobie tak wyraziście, jak wyglądało życie w Niemczech w drugiej połowie XVI w., jak po zapoznaniu się z losami tego śląskiego rycerza”.
Mimo to żywe zainteresowanie pamiętnikami napotykamy na poważne kłopoty w momencie, gdy chcemy jakiś utwór zaszeregować do kategorii literatury pamiętnikarskiej. Niewątpliwie też zaskoczy niejednego czytelnika wiadomość, że Dzieje w Koronie Polskiej Łukasza Górnickiego niektórzy badacze uważają za pamiętnik, inni zaś traktują Pamiętniki Paska jako romans. Dlatego też, skoro przystępujemy do omówienia literatury pamiętnikarskiej w okresie poprzedzającym Pamiętniki Paska, musimy najpierw ustalić, co będziemy uważali za pamiętnik.
Otóż za pamiętnik będziemy uważali utwór literacki, w którym autor pisze o przeszłości na podstawie własnych bezpośrednich czy też pośrednich wspomnień, z wyraźnym zamiarem pisania wspomnień, a nie historii tego okresu⁴⁹. Jeśli więc przyjmiemy, że piszący o przeszłości autor, biorący za kanwę opowiadania swe wspomnienia, może równocześnie wykorzystywać dla nakreślenia tła dzieła historyczne, to bez trudu zgodzimy się, że Górnicki, który zastrzega się, iż pisze o tym, „co widział, albo czego miał wiadomość dostateczną”, pisze właściwie pamiętnik, chociaż tu i ówdzie czerpie wiadomości z Marcina Bielskiego, a swój utwór nazywa Dziejami. Trudniej naturalnie przyjąć, że Pamiętniki Paska, który postanowił opisać „bieg życia swego”, nie są pamiętnikiem, ale romansem. Rzecz jasna, że nawet przy takim sformułowaniu pojęcia pamiętnika pozostanie jeszcze trochę dzieł, co do których będą nadal istniały rozbieżne zdania: czy zakwalifikować je jako pamiętnik, czy też dzieło historyczne.
Tak pojęte pamiętniki zjawiają się w Polsce na przełomie XV i XVI w.
Nie zamierzamy tu omawiać wszystkich utworów pamiętnikarskich XVI wieku. Zajęłoby to zbyt wiele miejsca, a poza tym, wobec nieprzebadania tego zagadnienia przez uczonych, trudno byłoby dać pełny obraz tej twórczości w okresie renesansu. Ograniczymy się więc do wskazania ważniejszych, lepiej znanych utworów pamiętnikarskich tego okresu. Początki były niewątpliwie skromne. Tak więc na początku stulecia spotykamy się z krótką zapiską biograficzną Biernata z Lublina, będącą, jak słusznie zauważono, małym curriculum vitae pisarza, równocześnie zapowiedzią całego gatunku literackiego, prozą czy wierszem pisanych autobiografii⁵⁰. Wystarczy wskazać na późniejszą, pisaną wierszem biografię Klemensa Janickiego O sobie samym do potomności.
Równocześnie niemal pojawia się inny typ utworu pamiętnikarskiego, mianowicie luźne zapiski osobiste umieszczane na kartach obszernych, drukowanych na kilka lat kalendarzy ówczesnych. Normalnie w tych zapiskach, które nazywamy raptularzami, mieszają się wiadomości osobiste z publicznymi. Ilość tych raptularzy jest pokaźna i nieprzebadana dotąd naukowo. Dla przykładu wymienimy tu raptularz doktora Łukasza Noskowskiego, szlachcica przebywającego w Krakowie i parającego się medycyną. Spotykamy się tu z takimi zapiskami:
19 I 1506. Otrzymałem oznaki doktoratu z Bolonii.
12 XII 1506. Wyjechałem z Bolonii.
20/21 II 1510. Miałem sen o trzech wielkich wężach⁵¹.
Bardziej osobistym jest raptularz doktora medycyny, szlachcica z pochodzenia, Mikołaja Sokolnickiego. Wprawdzie na marginesie jego kalendarza spotykamy się z wielu wiadomościami politycznymi, ale równocześnie ognisty doktor notuje intymne zapiski o swych spotkaniach z różnymi niewiastami podwawelskiego grodu. Toteż poprzez jego zapiski przewijają się różne Katarzyny, Marty, Elżbiety, Barbary, a czasem pojawiają się też mniej wesołe zapiski o oddawaniu owoców tych spotkań, dzieci, na wychowanie kobietom ze wsi podkrakowskich⁵².
Luźne zapiski raptularzowe, z czasem coraz dokładniejsze, poczynają przypominać normalny dziennik. Na pograniczu raptularza i dziennika stoi nazwany przez wydawcę dziennikiem utwór Piotra Myszkowskiego, podkanclerzego, potem biskupa krakowskiego⁵³. Diariusze zostawili po sobie również Filip Padniewski, biskup krakowski, Stanisław Naropiński i inni.
W tym stuleciu specjalnie częste są diariusze podróży, czyli, jak wówczas mówiono, „diariusze peregrynacji”. Do nich należą Itinerariumpodróży do Włoch Jana Ocieskiego, późniejszego podkanclerzego; Dziennik podróży do Włoch Jerzego Radziwiłła; Wypisanie drogi tureckiej, przypisywane Erazmowi Otwinowskiemu; Krótkie wypisanie drogi z Polski do Konstantynopola, a stamtąd zaś do Astrachania, zamku moskiewskiego Andrzeja Taranowskiego i inne. Wśród nich na pierwsze miejsce wybijają się diariusze peregrynacji do Ziemi Świętej. Taki diariusz pisze szlachcic Jan Goryński, przy czym do naszych czasów przetrwał jedynie urywek tego pamiętnika⁵⁴. Najbardziej znanym w tej kategorii diariuszy to tzw. Peregrynacja do Ziemi Świętej i Egiptu Mikołaja Krzysztofa Radziwiłła zwanego „Sierotką” w latach 1582-1584. Utwór ten oparty prawdopodobnie na zapiskach czynionych w czasie podróży, zredagowany potem przez księcia po powrocie do Polski w języku polskim, doczekał się następnie tłumaczenia na język łaciński przez ks. Tomasza Tretera i wydania drukiem w tej wersji. Dzięki temu diariusz ten, wydany w r. 1601, cieszył się dość dużą popularnością nie tylko w Polsce. Tekst polski został wydany dopiero w r. 1925⁵⁵.
Diariusz Radziwiłła stanowi niewątpliwie koronę współczesnych diariuszy podróży. Pisany przez człowieka wykształconego, w miarę krytycznego, spostrzegawczego, władającego dobrze piórem stanowi do dnia dzisiejszego interesującą lekturę pozwalającą nam poznać nie tylko warunki podróży w XVI wieku, ale również mentalność i wrażliwość artystyczną człowieka tego stulecia.
Z innych diariuszy podróży zasługują na uwagę Diariusz peregrynacji włoskiej, hiszpańskiej, portugalskiej z r. 1595, pisany przez jakiegoś, nieznanego bliżej, szlachcica⁵⁶, oraz Księgi peregrynackie spisane przez Macieja Rywockiego dotyczące odbytej przez niego podróży po Niemczech i Włoszech w charakterze preceptora synów wojewody mazowieckiego Stanisława Kryskiego⁵⁷. W pewnym stopniu diariuszem podróży jest również pisany po łacinie diariusz Stanisława Reszki. Reszka bowiem, sekretarz i powiernik kardynała Hozjusza, opisał w swym diariuszu zarówno podróże odbyte do Włoch z synowcem królewskim Andrzejem Batorym, jak i późniejszą podróż przedsięwziętą do Rzymu w celu zawiadomienia papieża o elekcji króla Zygmunta III⁵⁸.
Specjalnym rodzajem pamiętnika, czy też lepiej powiedziawszy – diariusza, są listy pisane przez korespondentów magnatów, opisujące sposobem diariuszowym przebieg pewnych wydarzeń, zwłaszcza wypraw wojennych. Z XVI wieku posiadamy taki klasyczny listowy diariusz pisany przez Jana Piotrowskiego, sekretarza królewskiego, mianowicie Dziennik wyprawy Stefana Batorego pod Psków w latach 1581-1582⁵⁹.
Nie wymieniliśmy wszystkich pozostałych z XVI wieku pamiętników czy diariuszy, a jednak, jak widzimy, stulecie to rozbudowało dość pokaźnie sztukę pamiętnikarską. Nie brakowało również wtedy i pamiętników pisanych ex post, z których wymienimy ciekawy dość pamiętnik Teodora Jewłaszewskiego, znany w tłumaczeniu z języka ruskiego na polski, obejmujący drugą połowę XVI w. aż po pierwsze lata wieku XVII⁶⁰.
W stuleciu tym obserwujemy znaczną ilość różnych odmian pamiętników, od luźnych zapisek raptularzowych poprzez diariusze aż do dojrzałych form pamiętnikarskich. Przy całej jednak rozbudowie tej gałęzi literatury dopiero wiek następny, XVII, miał ujrzeć wielki rozkwit sztuki pamiętnikarskiej.
Przyczyna rozwoju pamiętnikarstwa w XVII w. i rodzaje utworów pamiętnikarskich. Pisząc o wspaniałym rozkwicie pamiętnikarstwa w siedemnastym stuleciu, badacze wymieniają zazwyczaj dwie przyczyny tego zjawiska. Zwracają więc uwagę na to, że dopiero wówczas kultura renesansowa przeniknęła do szerokich kół szlachty i mieszczaństwa, wskazują dalej, że burzliwe dzieje Polski w tym stuleciu skłaniały niejednego mieszkańca ówczesnej Rzeczypospolitej do chwycenia za pióro i spisania swych wspomnień. Wydaje nam się, że takie tłumaczenie owego zastanawiającego zjawiska jest słuszne. Trzeba było bowiem, po pierwsze: pewnego czasu, zanim początkowo dość elitarna kultura Odrodzenia objęła szersze kręgi społeczeństwa, weszła niejako w krew ludzi kształcących się, by sztuka poprawnego, czasem nawet pięknego pisania po polsku stała się udziałem nie tylko wybranych, ale nawet szaraków szlacheckich czy też średniozamożnych mieszczan; po drugie: istotnie trudno by znaleźć w poprzednich okresach dziejów polskich tyle i tak niezwykłych wypadków, jak te, które przeżywali ludzie tego stulecia.
Przecież w tym okresie oręż polski sięgał od Renu po Wołgę, od cieśnin duńskich po Dunaj w Multanach. Oczy współczesnych patrzyły na tak niezwykłe kariery, jak Dymitra Samozwańca czy też Szalbierza (tak nazywano Dymitra II), pasły się widokiem skarbów kremlowskich i barwnością wyrobów wschodnich pozostawianych w obozach pokonanych Turków pod Chocimiem czy też Wiedniem. Wszak przeżywano wówczas triumfy w rodzaju wyboru królewicza polskiego na wielkiego księcia Moskwy i tragedie w postaci niemal zupełnej katastrofy państwa polskiego w r. 1655. Było o czym pisać.
Toteż nic dziwnego, że niejeden uczestnik tych wypadków chwytał za pióro, by uporządkować, utrwalić swe wspomnienia lub wręcz przekazać pamięć o nich potomnym. Motyw to znany dobrze i dzisiejszym pisarzom, będący niejednokrotnie przyczyną powstania osobistych wspomnień czy też reportaży.
Tak więc Jakub Łoś rozpoczyna swój pamiętnik od stwierdzenia: „Na wieczną potomności pamiątkę zdało mi się zaznaczyć, co się którego roku w Polsce za mej pamięci działo i czego po wielkiej części sam jestem oczywistym świadkiem”. Jan Władysław Poczobut Odlanicki stwierdza, że pisze pamiętnik „dla pamięci: a niechaj będzie Panu Bogu ku chwale”. U innych pamiętnikarzy z tą chęcią przekazania potomnym wiadomości o minionych dziejach łączy się i życzenie pozostawienia potomstwu dowodu prac i zasług przodka. Tak więc Jan Cedrowski stwierdza, że notuje swe wspomnienia po to, „żeby dziatki moje wiedziały, jakom województwu memu i Ojczyźnie miłej służył”. Jan Florian Drobysz Tuszyński spisuje swe wspomnienia „dziatkom dla informacji przyszłego wieku”, a więc, jak widzimy, chciałby, aby wspomnienia jego i wypowiedziane w nich uwagi służyły jako wskazówka potomstwu. Wyraźniej i piękniej sformułował ten motyw Jerzy Ossoliński, który we wstępie do swego pamiętnika pisze:
„Należy wiele porządnej rzeczypospolitej do zatrzymania w starożytnych domach wrodzonej cnoty i do rozżarzenia tym gorętszej przeciwko Ojczyźnie miłości, aby potomkom sprawy i dzieje przodków ich pokazane i przed oczy wystawione były. Imie się bowiem tym chętniej szlacheckie serce nagrodzonej i pochwalonej w przodkach swoich cnoty, wzgardzi i strzec się będzie naganionych i pokaranych występków. Ta jedna przyczyna i mnie wzbudziła, żem umyślił wszystek bieg żywota mego porządnie opisać , żebym domu swego potomkom w sobie samym wystawéł wizerunek obojej fortuny”⁶¹.
Niejednokrotnie do wspomnianego wyżej motywu dołączał się wzgląd praktyczny. W Polsce, jak i w innych społeczeństwach feudalnych, udział w służbie państwowej, korzystanie z przywilejów szlacheckich było związane z przynależnością do tego stanu. Równocześnie nie istniał w Rzeczypospolitej żaden urząd rejestrujący szlachetnie urodzonych, ustalający ich genealogię, do którego można byłoby się udać w wypadku podania w wątpliwość szlacheckiego pochodzenia tego czy innego człowieka. Stąd też było ważną rzeczą wiedzieć, kto kogo rodzi, na jakiego krewniaka można się w razie potrzeby powołać, by przed zgromadzeniem sejmikowym stwierdzić, iż pozwany istotnie wywodzi się ze stanu szlacheckiego. Toteż niejeden pamiętnikarz pisał o swych krewnych i przodkach, a przy okazji spisywał swe wspomnienia, aby jego potomkowie wiedzieli,
i którego domu i z kogo ojcowie ich i matki pochodzą, albo poszli i kto kogo spłodził, a tym sposobem aby sam mógł się o krewnych dopytać⁶².
Czasem przyczyną powstania pamiętnika, najczęściej diariusza, było zamówienie. Pisano bowiem na zamówienie poszczególnych magnatów czy też nawet obcych władców diariusze wypraw wojennych, elekcji i tym podobnych wydarzeń. Wiemy, że Eliasz Arciszewski młodszy pisał diariusz wyprawy smoleńskiej dla króla duńskiego Christiana IV. Jerzy Ossoliński pisał diariusz wyprawy królewicza Władysława na Moskwę dla elektora bawarskiego. Ciekawe są wypadki, kiedy przyczyną powstania obszerniejszego diariusza stawał się nawyk nabyty przy spisywaniu diariusza jakiegoś określonego zdarzenia. Tak więc śmierć pobożnego, czczonego przez autora króla Zygmunta III skłoniła Albrychta Stanisława Radziwiłła, kanclerza litewskiego, do skreślenia w formie diariusza ostatnich chwil tego władcy, a potem wyboru nowego króla, Władysława IV Nieoczekiwanie jednak autor zasmakował w spisywaniu takiego diariusza i notuje w pewnym momencie: „I oto koniec diariusza elekcji, odtąd będę krótko jak przedtem spisywał pamiętnik rzeczy, które się działy za mego życia”. Bez trudu też przekonujemy się, że spisywanie dziennika stało się dla autora wewnętrzną potrzebą, że traktował karty swego pamiętnika jako miejsce, w którym mógł swobodnie wyżalić się, poskarżyć się na ludzi i losy.
Jeśli u Radziwiłła nawyk spisywania wspomnień stał się przyczyną powstania ogromnego diariusza, to np. u Jakuba Sobieskiego obserwujemy inne zjawisko. Mianowicie ojciec późniejszego króla Jana, spisawszy wspomnienia swej podróży odbytej w latach młodości, potem jeszcze parę razy chwytał za pióro, pisząc diariusze dalszych podróży czy obrad sejmowych.
Spotykamy się wreszcie w tym stuleciu z wypadkami, kiedy względy polityczne skłoniły danego autora do napisania pamiętnika. Tak np. Stanisław Żółkiewski chwycił za pióro w dużej mierze dlatego, by przedstawić motywy, które nim kierowały, i przebieg wydarzeń, w których był najpoważniejszym aktorem w roku 1610. Tak powstał pamiętnik znany pod nazwą Początek i progres wojny moskiewskiej. W pewnej też mierze chęć usprawiedliwienia siebie podyktowała Bogusławowi Radziwiłłowi karty jego krótkiej autobiografii.
Szperając po różnych pamiętnikach tego stulecia, można by na pewno znaleźć jeszcze więcej przyczyn skłaniających autorów do pisania swych wspomnień. Sądzę jednak, że powyżej wymieniliśmy najpoważniejsze i na tym możemy zamknąć dalsze rozważania na ten temat.
Chcąc następnie omówić najważniejsze pamiętniki XVII wieku, należy z kolei zastanowić się nad głównymi rodzajami tych utworów. Klasyfikacja pamiętników będzie naturalnie zależała od zasady podziału, jaką przyjmiemy. Ta zaś może być różna. Sądzę, że najwygodniejszą podstawą klasyfikacji będzie przyjęcie stosowanych niejednokrotnie zasad formy i treści pamiętnika. Pierwszą zastosujemy przy ogólniejszym podziale, drugą omawiając podział w ramach już określonych rodzajów⁶³.
Wychodząc z tych założeń i pamiętając dalej, że przeprowadzana tu klasyfikacja ma mieć przede wszystkim znaczenie praktyczne, podzielimy, podobnie jak to czynił niegdyś Wiktor Czermak, utwory pamiętnikarskie na diariusze, czyli dzienniki, oraz na właściwe pamiętniki pisane w postaci wspomnień po upływie paru czy parędziesięciu lat.
Chcąc przeprowadzić podział w ramach tych dwu działów, musimy brać pod uwagę raczej ich treść i rozmiary. Tak więc rozróżnimy tu diariusze poszczególnych wydarzeń, a więc diariusze podróży, wojennych wypraw, sejmów czy też elekcji, podróży poselskich, na drugim zaś krańcu postawimy diariusze obszerniejsze, obejmujące większy szmat życia, jak np. diariusz Radziwiłła. Do kategorii diariuszy należałoby jeszcze zaliczyć dwa rodzaje, mianowicie wspomniany wyżej raptularz i dziennik listowy. Obie formy przetrwały jeszcze do XVII wieku. Raptularz przybiera formę zapisek zamieszczanych albo w kalendarzach, albo w zbiorach kopii dokumentów, cieszących się dużą popularnością wśród szlachty, zwanych silva rerum, albo wreszcie, np. u kupców, na marginesie zapisek handlowych i rachunków. Dziennik listowy nie uległ zmianie, a przykładem tej formy mogą być zapiski niejakiego Kazimierza Sarneckiego.
W ramach każdego z tych podziałów można by przeprowadzić inny jeszcze podział, biorąc pod uwagę sposób pisania autora. Chodziłoby w tym wypadku o to, czy autor pisze obiektywnie, usuwając w cień swą osobę, zachowując formę suchej relacji, czy też pisze swe wspomnienia bardziej osobiście, nie ukrywając swych poglądów ani swej osoby oraz udziału w opisywanych wydarzeniach. Ten jednak dokładniejszy podział nie przedstawia dla nas poważniejszego znaczenia i może już interesować specjalistów, piszących szczegółowe rozprawy na ten temat.
Gdy z kolei chodzi o podział właściwych pamiętników, to wydaje mi się, że można je podzielić na pamiętniki mniej czy więcej osobiste, a więc na utwory, w których autor opisuje przede wszystkim swoje życie, i pamiętniki, w których autor główną uwagę poświęca opisaniu wypadków publicznych, pomijając sprawy prywatne. Te ostatnie pamiętniki można by z pewną słusznością nazwać pamiętnikami-kronikami. Do tego rodzaju zaliczylibyśmy Pamiętnik Mikołaja Jemiołowskiego, Łosia i innych. Do kategorii pamiętników osobistych należy w pierwszym rzędzie pamiętnik Jerzego Ossolińskiego, który otwarcie stwierdza: „wszystkie publica, że tu nie należą, opuszczam”⁶⁴. Istotnie też, opisując swój udział w wyprawie moskiewskiej królewicza Władysława, zajmuje się niemal wyłącznie sprawą swego zatargu z Kazanowskimi, o przebiegu wyprawy wspomina niejako półgębkiem. Niektóre pamiętniki stoją pośrodku, albowiem ich autorzy, chociaż zamierzają pisać przede wszystkim o sobie, dają dość dużo wiadomości o sprawach publicznych. Do takich pamiętników zaliczyłbym pamiętnik Paska, który wprawdzie zastrzega się, że zamierza opisać cursum vitae meae (bieg mego życia), jednak mimo to pisze dużo i czasem dość szczegółowo o sprawach publicznych.
Specjalnym rodzajem pamiętnika byłaby wyraźna autobiografia, a więc utwór, w którym autor dałby istotnie pod koniec życia wyłącznie jego opis. Ten typ utworu pamiętnikarskiego może jednak przybierać postać zarówno pamiętnika, jak i diariusza. Podobnie różne formy może przybierać inny, dość specjalny rodzaj pamiętnika, mianowicie pamiętnik spisany o życiu magnata, patrona danego autora. Do tego rodzaju należy pamiętnik o Tomaszu Zamoyskim Stanisława Żurkowskiego czy też pamiętnik o Albrechcie Stanisławie Radziwille pisany przez jego dworzanina Stanisława Tokarskiego.
Rzecz jasna, że wszystkie pamiętniki można by jeszcze podzielić według ich autorów na pamiętniki magnackie, szlacheckie, wreszcie pamiętniki mieszczańskie.
Ważniejsze pamiętniki polskie XVII wieku. Skoro ustaliliśmy najważniejsze rodzaje pamiętników tych czasów, można by, przystępując do omówienia pamiętników tego stulecia, uszeregować je według poprzednio omówionych rodzajów. Sądzę jednak, że dla ułatwienia orientacji w tym dość obszernym materiale, jak i dla zrozumienia pewnej prawidłowości występowania pamiętników, lepiej będzie przedstawić je w porządku mniej więcej chronologicznym.
Jest rzeczą uderzającą, iż pierwszą wielką falę pamiętników wywołały nie dramatyczne dzieje wewnętrzne, rokosz Zebrzydowskiego i wojna domowa, ale czasy zbrojnej interwencji w stosunki rosyjskie w okresie Samozwańców. Wśród licznych pamiętników tego okresu wybijają się na plan pierwszy trzy: Stanisława Żółkiewskiego Początek i progres wojny moskiewskiej⁶⁵, Samuela Maskiewicza Dyjaryjusz⁶⁶, wreszcie Stanisława Niemojewskiego Pamiętnik-diariusz⁶⁷.
Pierwszy z nich poświęcony jest wojnie polsko-rosyjskiej w latach 1609-1611. Autor, wówczas hetman polny koronny, który poprowadził wojsko polskie na Moskwę i przeprowadził elekcję królewicza Władysława na cara, opowiada w nim o tych wydarzeniach w sposób prosty, pięknym staropolskim językiem naśladując sposób opowiadania Cezara.
Dziełko to, niewielkie rozmiarami, ma podwójną wartość. Najpierw jako wiarygodny dokument przeszłości. Wprawdzie tu i ówdzie możemy wykazać, że pamięć zawiodła autora, to jednak w większości wypadków Żółkiewski opierający się na świeżych wspomnieniach, korzystający z notatek i dokumentów daje wierny opis wypadków. Poza tym ta prosta i może chwilami trochę za spokojna dla niejednego relacja stanowi „wzór znakomitej polszczyzny” i, jak słusznie podkreśla Jarosław Iwaszkiewicz, może stanowić klasyczną lekturę szkolną.
Pamiętnik Samuela Maskiewicza stanowi jakby całkowite przeciwieństwo poprzednio omówionego. Umieściliśmy go w rzędzie pamiętników związanych z wojnami moskiewskimi, bo jakkolwiek Maskiewicz opisuje wydarzenia zawarte między latami 1594 a 1621, to jednak opis wojny z Rosją zajmuje u niego przeszło połowę pamiętnika. Sądząc też po tym, że ustępy poświęcone opisowi wojny moskiewskiej i samej Moskwie są pisane najlepiej, możemy przypuszczać, że właśnie przeżycia tej wojny stały się przyczyną spisania wspomnień w paręnaście lat po jej zakończeniu. Widać to i po tym, że poprzednie zapiski pamiętnikarskie są lakoniczne, chwilami nieporadne, podczas gdy ustępy, poświęcone wojnie moskiewskiej, autor pisze z rozmachem i barwnie. Przy tym wszystkim jednak na ogół charakteryzuje pamiętnikarza styl krótki, zwięzły, powiedzielibyśmy wojskowy. W paru słowach ujmuje to, na co inny spożytkowałby parę stron. Przykładem może być zapis z 21 III 1615 r.
„Dnia 21 p Filon Sopocko umarł w Dzięciołowicach; pracowałem siła, nimem ciało ubrał omywszy: w wielkiej łasce u samej , a potem trochę, co diabeł każe”⁶⁸.
Kiedy indziej autor, pisząc o zachowaniu się żołnierzy, deputatów wojskowych na sejmie 1614, napisze: „Mieliśmy wielką wolność na tym sejmie; w nocy, o północy zbroić co, posiec, zabić wolno; żaden nie śmiał słowa rzec”Ibidem, s. 194.. Gdy potem przedstawi skargi mieszczan lwowskich na żołnierzy i powoływanie się lwowian na przywileje, skonstatuje krótko: „ale u nas prawo natenczas u boku”, myśląc w tym wypadku o szabli, która zastępowała żołnierzom prawo.
Maskiewicz czasem opisuje te same wydarzenia, co i Żółkiewski, przy czym w całej pełni występuje różnica w sposobie pisania. Tak np., kiedy Żółkiewski bitwę pod Kłuszynem opisuje ze stanowiska wodza, podając jej przebieg i taktykę obu wojsk, to Maskiewicz, pisząc o tej batalii, zauważa lapidarnie: „Tym zlecam dowodniej i o tym , kto patrzył jeno, ale mnie trudno było, bom też swoją gębę oganiał”⁶⁹.
Chociaż lwia część pamiętnika poświęcona jest wojnom, zwłaszcza wojnie z Rosją, to jednak nie brak w nim również i ciekawych wiadomości z życia pokojowego, z warunków służby szlachcica u możnych panów. W sumie można powiedzieć, że ten pamiętnik husarza przypomina w pewnym stopniu późniejszy pamiętnik Paska.
Trzeci z wymienionych to również pamiętnik ciekawy. Autor, wykształcony szlachcic, znalazł się przypadkowo w Moskwie w przededniu katastrofy Samozwańca pierwszego, przeżył rozruchy i pogrom Polaków w stolicy, potem znalazł się w obozie jenieckim, blisko pół tysiąca km na północ od Moskwy, nad Jeziorem Białym, gdzie spędził prawie dwa lata. Pamiętnik ten, pisany dobrą polszczyzną, aczkolwiek występują w nim liczne wtręty z języka rosyjskiego, użyte przez autora dla oddania barwy otoczenia, w którym przebywał, jest ciekawy po pierwsze ze względu na przedstawienie stosunków panujących na dworze Samozwańca i opis przewrotu, potem ze względu na dokładny i ciekawy opis Rosji, wreszcie jako pierwszy chyba w pamiętnikarstwie polskim opis życia w obozie jeniecko-więziennym. Opis stosunków w obozie zajmuje prawie połowę pamiętnika i aczkolwiek nużące nieco są odpisy licznych pism wysyłanych przez uwięzionych do cara i licznych rokowań z przedstawicielami władz rosyjskich, to jednak przejmujący jest opis stosunków panujących wśród więźniów. Kiedy to w coraz trudniejszych warunkach rozprzęgały się normalne więzy międzyludzkich stosunków, zdarzały się bójki, aż do zabójstw, spory, gry hazardowe, przede wszystkim pijaństwo, a nieliczni próbowali opanować to rozprzężenie poprzez zwiększenie i pogłębienie praktyk religijnych. W sumie opowieść autora jest smutna, jedynie od czasu do czasu błyśnie odwieczny, wówczas nieco rubaszny, humor polski. Oto w mar cu 1607 r. przyszło pismo od cara Wasyla Szujskiego i dla wysłuchania jego treści zwołano wszystkich Polaków na plac. Starsi dwaj przystawowie zdjęli czapki i upomnieli Polaków, aby „na tytuł Wielkiego Kniazia, samodzierżce wsieha Rusi, czapki zdjęli”. Na co Polacy odpowiedzieli: „Byle co pociesznego usłyszeć do odpuszczenia nas , nie tylko czapkę zdejmiem, ale i niższe odzienie opuścim”⁷⁰.
Zajęliśmy się jedynie trzema najciekawszymi, naszym zdaniem, pamiętnikami tych czasów, jest ich jednak o wiele więcej. Spośród nich wymieńmy diariusz Abrahama Rożniatowskiego⁷¹, Historię wojny moskiewskiej Mikołaja Ścibora Marchockiego⁷², Pamiętnik Józefa Budziły⁷³, Cara moskiewskiego wyprawa naonczas do Moskwy Stanisława Borszy⁷⁴.
Wymienione wyżej pamiętniki odnoszą się do wojen moskiewskich, nie brak jednak w pierwszej połowie XVII wieku jeszcze innych diariuszy poświęconych rozprawom orężnym. Dwa z nich stoją na pograniczu pamiętników i rozpraw historycznych. Są to Jakuba Sobieskiego Commentariorum Chotinensis belli libri tres (przetłumaczone na język polski i wydane pt. Pamiętnik wojny chocimskiej) oraz Diariusz transakcyjej wojennej między wojskiem koronnym i zaporoskim w r. 1637 Szymona Okolskiego⁷⁵.
Nie znikają naturalnie i diariusze podróży. Tak więc inteligentny i wykształcony Jakub Sobieski pozostawił po sobie opis podróży po krajach zachodnich, w którym spożytkował widocznie prowadzone w czasie podróży notatki⁷⁶. Stefan Pac towarzyszący w latach 1624 i 1625 królewiczowi Władysławowi w podróży po Europie opisał tę peregrynację, zwracając zresztą uwagę głównie na królewicza⁷⁷. Jerzy Ossoliński napisał ciekawy Diariusz legacji⁷⁸. W pewnym też stopniu diariuszem podróży jest obszerny Diariusz Stanisława Oświęcima obejmujący z przerwami lata 1637-1651⁷⁹, który zasługuje na uwagę chociażby jako ważne źródło historyczne. Autor, dworzanin Stanisława Koniecpolskiego, przemierzając razem ze swym patronem Polskę wszerz i wzdłuż, notował skrupulatnie wiadomości otrzymywane przez hetmana koronnego. W r. 1645 wyruszył z młodymi Koniecpolskimi na Zachód, razem z poselstwem udającym się do Francji po królową Ludwikę Marię i nie omieszkał spisywać swych wrażeń z podróży. Po śmierci Koniecpolskiego przeszedł w służbę u Lubomirskich i w r. 1650 wyruszył z młodym Aleksandrem Lubomirskim do Włoch, skąd powrócił dopiero w r. 1651, by wziąć udział w wyprawie beresteckiej.
Wrażenia swe i wiadomości opisuje Oświęcim stylem prostym, jasnym, unikając chwalebnie zbytnich makaronizmów. Diariusz jego posiada i z tego względu wielką wartość, że autor zamieścił w nim szereg wiadomości branych z awizów, listów różnych, relacji pisanych przez innych ludzi.
Gdy jesteśmy przy diariuszach podróży, warto jeszcze wspomnieć o ciekawym dzienniku podróży pisanym przez Sebastiana Gawareckiego w czasie jego podróży z Sobieskimi, Markiem i Janem, późniejszym królem polskim, po zachodniej Europie⁸⁰. Dziennik jest niewątpliwie dość suchy i zawiera kronikarskie zapiski z rzeczy zwiedzanych. Tym niemniej stanowi ciekawe źródło dla dziejów kultury. Z jednej strony bowiem pokazuje nam, co z licznych dzieł sztuki na Zachodzie interesowało Polaka i jak się do tych dzieł odnosił, po drugie stanowi cenny dokument ilustrujący żywą jeszcze wówczas pasję Polaków do zwiedzania obcych krajów. Okazuje się bowiem, że podróżując po Zachodzie, Sobiescy natrafiają na Polaków nie tylko w Paryżu i w Niderlandach, ale również w Angers, Orleanie, Saumur. Wśród napotykanych tam Polaków nie brak i „kupieckiego syna z Krakowa, który tam (w Angers) mieszkał natenczas dla języka”. Dzięki też temu pamiętnikowi, opisującemu liczne podróże Sobieskiego wszerz i wzdłuż Francji, zrozumiemy lepiej, dlaczego następnie Jan Sobieski tak łatwo znalazł wspólny język z Marią d’Arquien.
Nie znika również w tym stuleciu typ raptularza. Taki jest raptularz pisany przez parę pokoleń rodziny Korycińskich na wydanym w r. 1559 kalendarzu łacińskim. Pierwszy właściciel kalendarza przystąpił do spisywania notatek rodzinnych być może zachęcony przez autora kalendarza, który wzywał właścicieli tej książki do notowania zapisek rodzinnych i memorabiliów. Zapiski te zaczynają się w połowie XVI i sięgają do połowy XVII wieku. Aczkolwiek luźne i niezbyt częste, rzucają one ciekawie światło na karierę średniozamożnych rodzin szlacheckich. Oto charakterystyczna notatka zapisana przez Stefana Korycińskiego:
„1639 die 19 Februarii ożeniłem się z panną Anną Petronelą Gembicką, córką JPana Stefana Gembickiego wojewody łęczyckiego a synowicą rodzoną ks. Piotra Gembickiego, biskupa przemyskiego, kanclerza koronnego, także JMci X. Andrzeja Gembickiego, biskupa łuckiego”⁸¹.
W r. 1643 zanotował tenże sam Koryciński, że otrzymał stolnikostwo krakowskie i zaznaczył otwarcie: „co przez JMKs. Piotra Gembickiego stało się”. Oto początek drogi, która następnie zaprowadziła Stefana Korycińskiego, tym samym torem, do pieczęci wielkiej koronnej.
Z zapisków raptularzowych powstał też chyba z czasem Pamiętnik Zbigniewa Ossolińskiego, późniejszego wojewody sandomierskiego⁸². Tu obserwujemy kolejne rozpisywanie się autora. Po krótkich zapiskach dotyczących wczesnych lat autora, mniej więcej od rokoszu Zebrzydowskiego, przechodzi autor do dokładniejszych zapisów i prowadzi je do r. 1620. Początkowo regalista, z czasem przybrał Ossoliński barwę republikanina, stąd w jego pamiętniku poza dość dokładnymi wiadomościami dotyczącymi spraw majątkowych znajdujemy szereg złośliwych uwag o królu, dworze, z którego, zdaniem autora, „zawsze wszystko złe i plagi na ojczyznę naszą wychodziły”, o „wielebnym hetmanie”, jak z przekąsem nazywa Żółkiewskiego, którego pomawia o prywatę i niedołęstwo.
Wśród pamiętników pierwszej połowy XVII wieku wybija się piękny i ciekawy pamiętnik-autobiografia Jerzego Ossolińskiego⁸³. Rozpada się on wyraźnie na trzy części. Pierwsza w sposób trochę kronikarski omawia studia autora, aczkolwiek i tu nie brak ustępów żywych, dotyczących jego przeżyć. Druga, najciekawsza, to część opisująca pobyt autora na dworze królewicza Władysława w czasie jego wyprawy na Moskwę w latach 1617-1618. Trzecia wreszcie omawia przebieg poselstwa Ossolińskiego do Anglii, po czym pamiętnik urywa się na roku 1621. Od dalszego pisania odwołały autora, zdaje się, zajęcia polityczne, tak że pamiętnik pozostał dziełem nieskończonym, pewnego rodzaju torsem, niemniej jednak należy do piękniejszych pamiętników tego stulecia. Już sam wstęp pozwala przekonać się, że autor dbał o piękną, melodyjną frazę swej prozy. Ustępy też poświęcone pobytowi Ossolińskiego na dworze królewicza tworzą same w sobie opowiadanie o niemal powieściowym zacięciu. Ossoliński bowiem, aczkolwiek trzyma się na ogół stylu narracyjnego, to jednak czasami potrafi przytoczyć dosłownie przemówienia poszczególnych osób. Słyszymy więc, jak królewicz, dowiedziawszy się o zachowaniu Tryzny wobec Ossolińskiego, odzywa się do autora:
„Upewniam cię, mój wojewodziczku, że ten łotr twarzy mojej już więcej nie obaczy i z pokoju zaraz wyrzucony będzie; pokażę ja, jako mię ten postępek obchodzi, a żeś sobie w tym żalu cierpliwie począł, dziękuję i pamiętać będę”⁸⁴.
Kiedy indziej potrafi Ossoliński żywo przedstawiać gwałtowne sceny. Oto Kazanowski w czasie wymarszu wojsk spod Krzemieńska zajął w pochodzie inne miejsce, niż mu hetman nakazał:
„gdy hetman nie obaczył kilku naznaczonych chorągwi, z gniewem począł się o nie pytać. Powiedzą, że p. Marcin Kazanowski nie dopuścieł im z swego pułku . Skoczył ku niemu z okrutną zapalczywością hetman z buzdyganem, którym nań cisnąwszy, po czapce go zajął i wielkim krzykiem mu od matki łając, dalej go gonieł, aż mu między chorągwiami zniknął; chorągwie zaś one, o które się frasował, już dalej nie czekając rozkazania, jakoby ich piorun wytrzasł, z pułku do pułku przypadły. Patrzał na tę tragedyją królewic tak strwożony, żeby się w nim ledwo mógł był krwi dorzezac”⁸⁵.
Przytoczone fragmenty pozwalają przekonać się, że Ossoliński pisze piękną polszczyzną, nieskażoną łaciną.