- W empik go
Pamiętniki młodej sieroty - ebook
Pamiętniki młodej sieroty - ebook
Klasyka na e-czytnik to kolekcja lektur szkolnych, klasyki literatury polskiej, europejskiej i amerykańskiej w formatach ePub i Mobi. Również miłośnicy filozofii, historii i literatury staropolskiej znajdą w niej wiele ciekawych tytułów.
Seria zawiera utwory najbardziej znanych pisarzy literatury polskiej i światowej, począwszy od Horacego, Balzaca, Dostojewskiego i Kafki, po Kiplinga, Jeffersona czy Prousta. Nie zabraknie w niej też pozycji mniej znanych, pióra pisarzy średniowiecznych oraz twórców z epoki renesansu i baroku.
Kategoria: | Klasyka |
Zabezpieczenie: | brak |
Rozmiar pliku: | 224 KB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
przez
Paulinę K…..
Warszawa
Nakładem Księg. Bióra Informacyjnego przy ulicy Krakowskie przedmieście Nro 415.
W Drukarni Maxym. Chmielewskiego.
1839.
Za pozwoleniem Cenzury Rządowej.
15 Września.
Nie wiem do prawdy dla czego Mama i Podbielska ciągle powtarzają, że pisanie dziennika jest nie tylko potrzebnem, lecz i zajmującem zatrudnieniem. Jutro skończę lat trzynaście; od sześciu już lat zapisuję co dzień wszystko cokolwiek mi się przytrafi, i zawsze jedno; nauki, przechadzki, goście, odwiedziny w sąsiedztwo, cóż w tem proszę tak zajmującego? Jednakże jutro, oh! pewna jestem że coś ważniejszego napisać będę mogła; to dzień moich urodzin! od tygodnia już widzę jak Mama z Podbielską potajemnie szepcą, i najstaranniej mnie od wielkiej szafy oddalają, pewno mi miłe jakie przygotowały zdziwienie…. A ojciec co od tygodnia do Warszawy pojechał, zapewne także jutro powróci, wiem że po urodzinach Mamy i po rocznicy swych zaślubin, dzień mego urodzenia najmilszym mu jest w roku; mógł że by go z dala od domu przepędzić? będę więc, o! będę miała co pisać jutro; kto wie nawet czy nie dziś jeszcze, bo słyszę turkot powozu na moście, a któżby jeśli nie ojciec mógł do nas tak późno przyjechać…
……………………………………………
16 Września.
Żaliłam się wczoraj że nie mam co zapisywać w dzienniku, byłoż to przewinieniem? i czyż tak prędko Bóg za nie karze?……. Ten turkot na moście co mi tyle radości wczoraj zwiastował, był tylko strasznego smutku przepowiednią…… Mój ojciec wrócił; wy – biegłyśmy wszystkie na przeciw niemu, ledwie nas poznał; nie przywitał wcale; w milczeniu wszedł do bawialnego pokoju, usiadł na sofie i załamał ręce. Matka rzuciła mu się na szyję, ja przestraszona jego bladością zaczęłam z płaczem całować mu ręce i kolana, lecz długo, długo siedział smutny i zamyślony, nakoniec łzy mu się z oczu puściły, ścisnął nas obie razem i zawołał: – Dzięki Bogu! że mi was jeszcze zachował, ale też nic, nic więcej!………..
Powstał nagle i zaczął prędko chodzić po pokoju, Mama również, jak Ojciec blada siedziała na sofie i nie spuszczała z niego oczu, Podbielska poprawiała ogień na kominie, a biedny Neptun ten ulubieniec Ojca, widząc że wszystkie skoki i przymilenia nie zwracają jego uwagi, przyszedł do mnie, i przytuliwszy mi się do nóg, poglądał smutnie i niespokojnie raz na swego Pana, drugi raz na mnie, jak gdyby się pragnął o przyczynie takiego przyjęcia dowiedzieć. Biedne zwierzę! i ty pierwszy raz byłeś świadkiem takiego smutku w naszym domu, i ty jak ja nie mogłeś pojąć jego źródła lecz dzieliłeś go szczerze i głęboko.
Po długiem milczeniu Ojciec stanął przed Matką i rzekł wolnym głosem: Mrongowicz z bankrutował. Straciliśmy wszystko! Zadrżała Matka, lecz po chwili rzekła łagodnie. – Nie wszystko jeszcze! Wszakże mamy dom i kawał ziemi; nie zabraknie nam chleba.
– Nic nie mamy! zawołał Ojciec okropnym głosem: nic prócz długów, na których zaspokojenie cała nasza posiadłość nie wystarczy!…….
Pod bielska dała mi znak; i obie wyszłyśmy z pokoju. W samej rzeczy nie należało mi bydź nie wezwanym świadkiem ważnej i nieprzyjemnej między rodzicami rozmowy; położyłam się, lecz przez całą noc nie zamknęłam oka, bo mnie dochodził głos Ojca i płacz Matki, i jakieś ciężkie, niepojęte uczucie ściskało mi serce…..
Wstałam raniej jak zawsze, raniej mnie na śniadanie wezwano, zastałam już rodziców przy stole; Ojciec byt blady okropnie, Matka miała zapłakane oczy, ale oboje uściskali mnie serdecznie i Ojciec rzekł: Moje dziecię! wielkie nas dotknęło nieszczęście! ale kiedy nam Bóg ciebie jeszcze zostawił, niech się dzieje Jego święta wola!….. Widziałaś nas wczoraj w okropnem strapieniu; ale dziś nie należy się smucić, jest to dzień twoich urodzin, niech ten raz jeszcze będzie dla nas dniem pociechy.
Zapomniatam była zupełnie o tem, ale gdy Ojciec przestał mówić, zalałam się łzami, bo mi przyszło na myśl że ten dzień tak dawniej mity, stanie się teraz rocznicą nieszczęścia. Dobrzy moi rodzice inaczej może te łzy zrozumieli, Matka szepnęła coś Podbielskiej do ucha, a ta wkrótce przyniosła ogromne pudło, i wyjmując z niego sztuka po sztuce ładne suknie, kołnierzyki i pelerynki, całą nową garderobę rozłożyła na krzesłach. Ścisnęło mi się serce jeszcze bardziej. Biedna moja matka! gotując dla mnie te kosztowne drobnostki nie przewidziała zapewne strapienia, które ją w tym dniu właśnie dotknąć miało, w którym mnie i sobie tyle przyjemności obiecywała……… Ojciec dobył z kieszeni małego pudełeczka, a oddając mi je powiedział; i ja nie zapomniałem o tobie, droga moja Ido!…. ale może to będzie ostatni kosztowny podarunek który odemnie odbierzesz, zachowaj go więc na wsze……
O pewno! pewno na wieki zachowam ten miły upominek. Jest to medalion złoty, a wewnątrz portrety moich rodziców. Przez cały dzień prawie nim się tylko zajmowałam, Jak też wyobrażenia mojego Ojca i Matki są do nich podobne! ale nie dziś, oh nie! znikł ten uśmiech z ust,żywość z oczu, świeżość z twarzy….. Daj Boże żeby znów z czasem wróciły!…..
Cały dzień zszedł nam smutnie, nikt nie przyjechał, rodzice przeglądali rachunki, pisali listy, i teraz nie śpią jeszcze zapewne bo widzę światło w bawialnym pokoju. Nie mogę im ulżyć strapienia, będę się więc przynajmniej o ich pomyślność modliła; będę gorąco błagała Boga aby im te święte słowa wyraźnie stanęły w pamięci. "Bóg dał, Bóg wziął, niech będzie błogosławione święte imie Jego."
17 Września.
Boże! Boże! czyliż mnie karzesz za to, że ciche spokojne życie któreś mi przez trzynaście lat pędzić pozwolił, nie dość mi się zajmującem zdawało? Zaledwie napisałam te nieszczęsne wyrazy, alić co dzień nowe, co dzień mocniejsze zsyłasz mi umartwienia. Czyliż z nowym rokiem mojego życia nowe jego pasmo się zacznie?…… Mój Ojciec chory…. zapewne zbytnie wzruszenie mu zaszkodziło…. pracował jeszcze wczoraj przez dzień cały, nie spał przez kilka nocy, nie posilał się niczem….. oh czemuż, czemuż tak mocno straty tego majątku żałować, kiedy przy pracy i wytrwałości może by go jeszcze odzyskać można. Ale zapominam że dobry mój Ojciec nie nad swoim cierpi losem; tylko niedostatek który matka i ja znosić będzie – my, serce jego rozdziera…… gdyby mu tylko zdrowie wróciło!… zęby tez; Bóg czem prędzej zeslał nam lekarza, bo próżno oddalono mnie z pokoju, czuję że nie zasnę dopóki się stan ojca nie polepszy, lub przynajmniej póki nas lekarz o tem nie zapewni.
18 Września.