Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

  • Empik Go W empik go

Pan chirurg - ebook

Tłumacz:
Data wydania:
18 października 2022
Ebook
39,90 zł
Audiobook
39,90 zł
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
, MOBI
Format MOBI
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najczęściej wybieranych formatów wśród czytelników e-booków. Możesz go odczytać na czytniku Kindle oraz na smartfonach i tabletach po zainstalowaniu specjalnej aplikacji. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
(2w1)
Multiformat
E-booki sprzedawane w księgarni Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu - kupujesz treść, nie format. Po dodaniu e-booka do koszyka i dokonaniu płatności, e-book pojawi się na Twoim koncie w Mojej Bibliotece we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu przy okładce. Uwaga: audiobooki nie są objęte opcją multiformatu.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Pan chirurg - ebook

Piątego maja 2007 roku pod penthouse w bogatej dzielnicy Malmö podjeżdża policja. Po chwili funkcjonariusze wyprowadzają z mieszkania mężczyznę. Okazuje się, że to Carl-Åke Troilius. Chirurg plastyczny oskarżony o gwałt na dwudziestotrzyletniej kobiecie.

Zaczyna się jeden z najbardziej zdumiewających procesów sądowych w Szwecji, w którym prawda w najstraszniejszy sposób przerasta wyobrażenia.

 

W swojej książce Leone Milton przywołuje wydarzenia związane ze sprawą Troiliusa, nazywanego przez media „Panem chirurgiem” i „Trollem”. Opowiada o narcyzmie, szaleństwie, technikach nacisku i milczących świadkach.

Kim był człowiek, który dopuścił się zbrodni? Czemu je popełnił? Czy poniósł za nie odpowiednią karę?

Kategoria: Literatura faktu
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-91-8054-003-2
Rozmiar pliku: 750 KB

FRAGMENT KSIĄŻKI

WSTĘP

To książka o męż­czyź­nie, który cie­szył się wy­so­kim sta­tu­sem i wpły­wami. A także o jego oto­cze­niu, które po­sta­no­wiło przy­mknąć oko, cho­ciaż wie­działo, że coś jest nie tak.

De­dy­kuję ją mło­dej ko­bie­cie, Ame­lii, za jej od­wagę i siłę, które po­zwo­liły jej zgło­sić się na po­li­cję. Za­częła mó­wić, gdy nikt inny się nie ośmie­lił. Wal­czyła o swoją sprawę.

Przed­sta­wiony tu opis wy­da­rzeń opiera się na do­ku­men­tach, wy­wia­dach i ar­ty­ku­łach pra­so­wych. Na­zwi­ska Ame­lii, jej ro­dziny, a także ko­biet, któ­rych wy­po­wie­dzi tu za­miesz­czam, zo­stały zmie­nione.CARL-ÅKE TRO­ILIUS

Na­zwi­sko Carla-Åkego, Tro­ilius, po­cho­dzi od chłopa Trulsa Lars­sona, który miesz­kał w pa­ra­fii Hyl­tinge w okręgu Söder­man­land w szes­na­stym wieku. Truls przy­jął na­zwi­sko Tro­ilius, sta­jąc się w ten spo­sób za­ło­ży­cie­lem rodu, któ­rego po­tom­ko­wie mieli póź­niej za­wie­rać związki mał­żeń­skie z wie­loma po­tęż­nymi szla­chec­kimi ro­dzi­nami, ta­kimi jak Sil­fver­stolpe, Stiern­crona, Ter­sme­den i af Sil­lén. Po­tom­kiem Trulsa w pią­tym po­ko­le­niu był ar­cy­bi­skup Sa­muel Tro­ilius ży­jący w la­tach 1706–1764. Dwaj jego sy­no­wie zo­stali uszlach­ceni i wpro­wa­dzeni do szwedz­kiej Izby Ry­cer­skiej z no­wym na­zwi­skiem – von Troil. Ród von Tro­ilów wy­marł w Szwe­cji na po­czątku dwu­dzie­stego wieku, na­to­miast jego ga­łąź wciąż żyła w Fin­lan­dii. Jed­nak w 1982 roku na­zwi­sko von Troil znów zo­stało włą­czone do szwedz­kiej Izby, gdy człon­ko­wie fiń­skiej ga­łęzi von Tro­ilów prze­nie­śli się do tego kraju.

Mówi się, że rów­nież ga­łęzi Carla-Åkego za­pro­po­no­wano szla­chec­two, jed­nak oferta z nie­zna­nych po­wo­dów zo­stała od­rzu­cona. Pew­nego razu Carl-Åke pró­bo­wał wsta­wić „von” mię­dzy swoje imię a na­zwi­sko. Skon­tak­to­wał się z Izbą Ry­cer­ską i za­py­tał, czy może zo­stać uszlach­cony ze względu na swo­ich fiń­skich krew­nych. Cze­ka­jąc na od­po­wiedź, zle­cił druk złotą farbą wi­zy­tó­wek i pa­pieru li­sto­wego z no­wym, zna­ko­mi­tym na­zwi­skiem i her­bem. Izba od­mó­wiła jed­nak i roz­cza­ro­wany Carl-Åke mu­siał się roz­stać za­równo ze swoim ma­rze­niem, jak i za­ku­pami.

Ro­dzice Carla-Åkego, Ann-Ma­rie i Gun­nar, mieli opi­nię roz­sąd­nych i trzeź­wych lu­dzi. Miesz­kali w nad­mor­skim mie­ście Oskar­shamn w Sma­lan­dii, w po­bliżu elek­trowni ją­dro­wej. Kiedy jed­nak Ann-Ma­rie za­szła w ciążę, nie chciała dłu­żej tam zo­stać i para po­sta­no­wiła się prze­nieść do re­gionu Hal­land. Krótki okres spę­dzili w Lund, gdzie stu­dio­wali, przy­go­to­wu­jąc się do za­wodu na­uczy­ciela. To wła­śnie tam Carl-Åke spę­dził pierw­sze lata ży­cia.

Kiedy miał cztery lata, uro­dził się jego bra­ci­szek Es­björn, a dwa lata póź­niej na świat przy­szedł naj­młod­szy brat – Jo­achim.

W Hal­land za­równo Ann-Ma­rie, jak i Gun­nar pra­co­wali jako na­uczy­ciele. Kilka lat póź­niej zo­stali rów­nież wła­ści­cie­lami cam­pingu. Gmina Var­berg miała dwa ta­kie miej­sca – jedno w za­toce Ape­lvi­ken, a dru­gie w Get­te­rön – które od dawna przy­no­siły straty. Po­sta­no­wiono więc wy­dzier­ża­wić je pry­wat­nemu przed­się­biorcy – ta­kiemu, który byłby w sta­nie za­mie­nić de­fi­cyt na zy­ski. Ann-Ma­rie i Gun­nar zło­żyli ofertę na oba cam­pingi i ku swo­jemu spo­remu za­sko­cze­niu wy­grali.

Cam­ping w Get­te­rön do dziś po­zo­staje w po­sia­da­niu ro­dziny. Pro­wa­dzi go średni syn Es­björn ra­zem ze swymi do­ro­słymi dziećmi, a Carl-Åke za­siada w za­rzą­dzie.

Carl-Åke, lub Carl, jak woli być na­zy­wany, już we wcze­snej mło­do­ści wie­dział, że zo­sta­nie chi­rur­giem. W gim­na­zjum w Halm­stad roz­po­wia­dał o swo­ich pla­nach na przy­szłość wszem i wo­bec. Był osobą, którą się sły­szało i wi­działo, i miał ogromne am­bi­cje. Za­mie­rzał wy­bić się z ano­ni­mo­wego tłumu i wejść do sza­no­wa­nej elity. My­ślał o za­wo­dzie chi­rurga, bo wie­dział, że to za­pew­nia wy­soki sta­tus.

W 1974 roku Carl do­stał się na me­dy­cynę w Lund ze sto­sun­kowo do­brym śred­nim wy­ni­kiem – 4,3 na 5,0. Krótko po­tem spo­tkał Agnetę. Była od niego o dwa lata star­sza i za­mie­rzała zo­stać pie­lę­gniarką. Z cza­sem chciała uczyć się da­lej i zdo­być dy­plom le­kar­ski. Miała rów­nież zo­stać żoną Carla, matką dwojga jego dzieci i wspól­niczką w biz­ne­sie.

Dziew­czyna miała wspa­niałą fi­gurę, blond loki, ja­sno­nie­bie­skie oczy i ele­gancko za­ry­so­wany nos. Kla­syczna szwedzka pięk­ność. Spo­tkali się po raz pierw­szy na przy­ję­ciu w Lund, ale nie był to pierw­szy raz, kiedy on ją zo­ba­czył. Agneta była mo­delką w re­kla­mie firmy far­ma­ceu­tycz­nej. Na zdję­ciu no­siła uni­form pie­lę­gniarki i trzy­mała pu­dełko le­ków. Wielu męż­czyzn wy­trzesz­czało oczy, pa­trząc tę­sk­nie na piękną mo­delkę – nie ina­czej było z Car­lem.

Ży­cie z Agnetą stało się nie­usta­ją­cym przy­ję­ciem. Oboje byli bar­dzo to­wa­rzy­scy i od przy­tul­nego do­mo­stwa wo­leli im­prezy. Naj­le­piej wy­so­kiej klasy. Ra­zem zbu­do­wali roz­le­głą sieć kon­tak­tów w Ska­nii i czę­sto spo­ty­kali się z lo­kalną śmie­tanką to­wa­rzy­ską.

W 1983 roku uro­dził się syn Sa­muel, a po dwóch la­tach córka Ale­xan­dra. Jed­nak Carl i Agneta nie pro­wa­dzili ta­kiego ży­cia, ja­kiego ocze­kuje się od ro­dzi­ców ma­łych dzieci, co ozna­cza spę­dza­nie z po­tom­stwem czasu w week­endy i po­szu­ki­wa­nie za­jęć, któ­rym można się od­da­wać ra­zem z dzie­cia­kami. Nie, oni wciąż pre­fe­ro­wali przy­ję­cia i na­sta­wiali się przede wszyst­kim na ro­bie­nie ka­riery. Czę­sto wy­jeż­dżali bez dzieci.

Gdy po­tom­stwo było jesz­cze małe, Carl i Agneta ku­pili dużą willę na eks­klu­zyw­nym przed­mie­ściu Malmö – Lim­hamn. Dom wy­ma­gał re­montu, a Carl po­sta­no­wił dużą jego część zro­bić wła­snymi rę­kami. Sa­muel uwiel­biał tatę i chciał brać udział w bu­do­wie. Do­stał mały cie­siel­ski pas z pla­sti­kową piłą i rów­nież pla­sti­ko­wym młot­kiem. Z ta­kim rynsz­tun­kiem bie­gał po po­se­sji, na­śla­du­jąc to, co ro­bił oj­ciec.

Je­den z krew­nia­ków przy­po­mniał so­bie sy­tu­ację, kiedy mały Sa­muel chwy­cił piłę i za­czął ciąć li­stwę – tak jak jego tata. Mimo że zęby były z pla­stiku, udało mu się zro­bić na­cię­cie. Kiedy Carl pod­niósł wzrok znad tego, czym się wła­śnie zaj­mo­wał, i zo­ba­czył, czego do­ko­nał jego syn, wrza­snął:

– Co ty ro­bisz, prze­klęty ba­cho­rze, zni­kaj stąd, za­nim cię za­tłukę!

Krewny za­uwa­żył, jak oczy ma­lu­cha wy­peł­niły się łzami, za­nim za­wsty­dzony po­biegł do swo­jego po­koju. Carl nie­wzru­szony po­wró­cił do swo­ich za­jęć. Dzieci Carla i Agnety nie za­znały biedy. Miały wszyst­kie za­bawki, ja­kich tylko za­pra­gnęły, i czę­sto wy­jeż­dżały za gra­nicę. Jed­nak wiele osób z ich oto­cze­nia uwa­żało, że są za­nie­dbane emo­cjo­nal­nie. Zda­rzyło się, że Sa­muel, kiedy miał za­le­d­wie pięć czy sześć lat, po­wie­dział do te­goż krew­niaka:

– Moi ro­dzice mnie nie ko­chają.

„Nie wie­dzia­łem, co mam od­po­wie­dzieć. Nie­stety zda­wa­łem so­bie sprawę, że Sa­muel w pew­nym stop­niu miał ra­cję. Jego ro­dzice ko­chali sa­mych sie­bie bar­dziej niż dzieci” – opo­wia­dał krewny.PA­SJA CARLA

Nie­któ­rzy uwa­żają, że chi­rur­gia pla­styczna to no­wo­cze­sny wy­na­la­zek. Jed­nak pod­da­wa­nie się ope­ra­cjom, by się upięk­szyć, nie jest ni­czym no­wym. Pięć­set lat przed na­szą erą w In­diach żył męż­czy­zna o imie­niu Su­śruta. Uważa się go za pierw­szego chi­rurga pla­stycz­nego. Spe­cja­li­zo­wał się w mo­de­lo­wa­niu ze ścią­ga­nej z czoła skóry no­sów ko­bie­tom, któ­rym tę część ciała od­cięto (w tam­tym cza­sie była to po­pu­larna kara za nie­wier­ność).

Od­bu­do­wy­wa­nie no­sów było rów­nież po­pu­larne w szes­na­stym wieku w po­łu­dnio­wej Eu­ro­pie. Sza­lał sy­fi­lis, któ­rego jedną z kon­se­kwen­cji była de­for­ma­cja tej czę­ści ciała. Chi­rurg Ga­sparo Ta­glia­cozzi, za­trud­niony na uni­wer­sy­te­cie w Bo­lo­nii, jako pierw­szy po­bie­rał ka­wałki chrząstki z róż­nych miejsc w ciele pa­cjen­tów i bu­do­wał z nich nowe ko­ści nosa.

Mimo że chi­rur­gia pla­styczna po­trafi bar­dzo pod­nieść ja­kość ży­cia lu­dzi, dys­cy­plina ta przez długi czas uwa­żana była za coś dzi­wacz­nego i po­dej­rza­nego. Do­piero pod ko­niec dzie­więt­na­stego wieku, gdy w me­dy­cy­nie po­czy­niono ważne kroki na­przód, ta­kie jak uśmie­rza­nie bólu i ste­ry­li­za­cja in­stru­men­tów, chi­rur­gia pla­styczna zy­skała więk­szą ak­cep­ta­cję. Aż do lat pięć­dzie­sią­tych dwu­dzie­stego wieku tego ro­dzaju za­biegi wy­ko­rzy­sty­wane były przede wszyst­kim do le­cze­nia ura­zów wo­jen­nych. Jed­nak po dru­giej woj­nie świa­to­wej po­zo­stał nad­miar zdol­nych chi­rur­gów, co spo­wo­do­wało, że za­częto za­sta­na­wiać się nad ope­ra­cjami wy­ko­ny­wa­nymi wy­łącz­nie dla po­pra­wie­nia urody. Ko­bie­tom ofe­ro­wano przy­wró­ce­nie mło­do­ści. Albo stwo­rze­nie cze­goś, czego na­tura im nie dała. W ame­ry­kań­skich cza­so­pi­smach dla pań za­częły po­ja­wiać się ogło­sze­nia o ta­kich ty­tu­łach jak „Po­że­gnaj się z brzy­dotą” czy „Nowy nos w 40 mi­nut”.

W Szwe­cji upo­wszech­nie­nie chi­rur­gii pla­stycz­nej wśród ko­biet po­trwało nieco dłu­żej. Do­piero wtedy, gdy Carl otwo­rzył w 1992 roku swoją kli­nikę, Cen­trum Chi­rur­gii Pla­stycz­nej, a chi­rur­dzy Per He­den i Jan Jern­beck za­ło­żyli w 1991 roku Aka­de­mi­kli­ni­ken, Szwedki ze­tknęły się z tym, co na­zy­wano „urodą dzięki na­uce”, jak brzmiał slo­gan Aka­de­mi­kli­ni­ken. W tych no­wych pla­ców­kach ope­ra­cjom pod­da­wały się z po­czątku przede wszyst­kim za­możne pa­nie. Jed­nak z cza­sem kli­nik przy­było i ceny za­częły spa­dać, co za­owo­co­wało tym, że zmo­dy­fi­ko­wać swój wy­gląd mo­gły ko­biety z in­nych klas spo­łecz­nych – po pew­nym okre­sie oszczę­dza­nia lub wzię­ciu kre­dytu. Od po­czątku lat dzie­więć­dzie­sią­tych liczba za­bie­gów stop­niowo ro­sła. Nie wia­domo do­kład­nie, o ilu ope­ra­cjach można mó­wić, ale dziś wy­ko­nuje się ich rocz­nie dwa­dzie­ścia pięć–trzy­dzie­ści ty­sięcy. Je­żeli do­damy do tego wszyst­kie za­strzyki, ta­kie jak bo­toks i wy­peł­nia­cze, które w ostat­nim dzie­się­cio­le­ciu są bar­dzo modne, łączna liczba za­bie­gów zna­cząco wzro­śnie.

Carl to, że za­jął się wła­śnie chi­rur­gią pla­styczną, za­wdzię­cza w pew­nym stop­niu przy­pad­kowi. Z hi­sto­rii jego ży­cia, opra­co­wa­nej przez dzien­ni­ka­rzy To­biasa Bark­mana i Jo­akima Palm­kvi­sta z ga­zety „Syd­sven­skan”, do­wia­du­jemy się, że dwu­dzie­sto­pię­cio­letni Carl prak­ty­ko­wał u pew­nego kar­dio­chi­rurga w San Diego w Ka­li­for­nii. Pew­nego razu w ja­dalni na­tknął się na kilku chi­rur­gów pla­stycz­nych. Opo­wie­dzieli mu, czym się zaj­mują, a on uznał to za wielce in­te­re­su­jące. Po­nie­waż nie był szcze­gól­nie za­do­wo­lony z swo­jej prak­tyki kar­dio­chi­rur­gicz­nej (uwa­żał, że jego pro­mo­tor po­święca mu zbyt mało uwagi), po­sta­no­wił, że to wła­śnie z nimi spę­dzi czas, który po­zo­stał mu w szpi­talu w San Diego.

Bły­ska­wicz­nie za­ko­chał się w tej dzie­dzi­nie, a za­uro­cze­nie to z cza­sem prze­kształ­ciło się w głę­bo­kie uczu­cie. Chi­rur­gia pla­styczna stała się jego wielką pa­sją, nie­mal nar­ko­ty­kiem – mniej wię­cej po­dob­nie, jak tol­kie­now­ski Gol­lum nie mógł żyć bez pier­ście­nia, tak Carl nie mógł ist­nieć bez swo­jej chi­rur­gii.

Wielu stu­den­tów me­dy­cyny do ostat­niej chwili się waha, jaką spe­cja­li­za­cję wy­brać. Z drże­niem ocze­kują dnia, w któ­rym będą mu­sieli pod­jąć de­cy­zję. Z Car­lem było ina­czej. Już prze­cież jako chło­piec po­sta­no­wił, że bę­dzie chi­rur­giem, a te­raz wie­dział rów­nież, którą dzie­dziną się zaj­mie. Wy­bór chi­rur­gii pla­stycz­nej po­dyk­to­wany był nie­wąt­pli­wie w du­żym stop­niu nie­ustan­nym dą­że­niem do pod­no­sze­nia wła­snego sta­tusu. Uj­rzał przed sobą szansę sta­nia się w Szwe­cji kimś. Dzie­dzina ta była tu wciąż w po­wi­ja­kach, kiedy więc Carl spoj­rzał w szklaną kulę, zo­ba­czył sie­bie sa­mego jako naj­po­tęż­niej­szą oso­bi­stość w branży o ogrom­nym po­ten­cjale roz­woju.

Po eg­za­mi­nie w Lund w 1980 roku Carl od­by­wał staż w Kri­stian­stad, Ljungby, Fal­ken­bergu, Sztok­hol­mie, a na­wet przez krótki czas w Tel Awi­wie. W 1988 ukoń­czył spe­cja­li­za­cję. Te­raz mógł wresz­cie roz­po­cząć ko­lejny roz­dział swo­jego ży­cia i za­cząć ro­bić to, o czym od tylu lat ma­rzył. Wresz­cie sta­nie się tym, kim od dawna chciał zo­stać: chi­rur­giem pla­stycz­nym Car­lem Tro­iliu­sem.IDE­ALNE WY­CZU­CIE CZASU

Matka Carla, Ann-Ma­rie, miała dłu­go­let­nią przy­ja­ciółkę Gu­nillę, którą znała jesz­cze z Oskar­shamn. Była ona na­uczy­cielką w ma­łej szkole. W głębi du­szy ma­rzyła jed­nak o czymś więk­szym. Chciała zo­ba­czyć świat. Py­ta­nie tylko, jak to zro­bić. Ann-Ma­rie, która wtedy była już ste­war­dessą, za­pro­po­no­wała, by Gu­nilla spró­bo­wała swo­ich sił w tym za­wo­dzie. Ame­ry­kań­ska spółka Pan Am po­szu­ki­wała per­so­nelu po­kła­do­wego i miała wła­śnie ro­bić na­bór w sztok­holm­skim Grand Ho­telu. Ann-Ma­rie za­brała przy­ja­ciółkę do sto­licy, gdzie wspól­nie od­wie­dziły fry­zjera i naj­lep­sze bu­tiki, by za­pew­nić Gu­nilli bo­ski wy­gląd. Opła­ciło się – do­stała pracę.

Gu­nilla za­częła zwie­dzać świat jako ste­war­dessa i pod­czas jed­nego z lo­tów spo­tkała Jerry’ego, bar­dzo za­moż­nego Ame­ry­ka­nina. Ma­jątku do­ro­bił się dzięki glo­bal­nemu pa­ten­towi na da­chówki do du­żych bu­dyn­ków.

Jerry by­wał twardy w in­te­re­sach, lecz miły i wy­ro­zu­miały dla bli­skich. Carl o tym wie­dział i udało mu się prze­ko­nać matkę, by ona z ko­lei prze­ko­nała Gu­nillę, że Jerry po­wi­nien za­in­we­sto­wać w jego ma­rze­nie.

A było nim ku­pie­nie ho­telu Strand w Lim­hamn i prze­ro­bie­nie go na cen­trum chi­rur­gii pla­stycz­nej. Jerry był po­cząt­kowo bar­dzo scep­tyczny, przede wszyst­kim dla­tego, że ży­wił spore wąt­pli­wo­ści co do Carla jako czło­wieka. Od chwili, kiedy kilka lat wcze­śniej po­znał go we Fran­cji, miał z nim kilka oso­bi­stych spięć.

Carl sporo czasu spę­dzał we Fran­cji na bo­ga­tej Ri­wie­rze, gdzie jego ro­dzice mieli nie­wiel­kie miesz­kanko. Znaj­do­wało się ono w ma­je­sta­tycz­nym za­meczku w Ro­qu­ebrune-Cap-Mar­tin, zbu­do­wa­nym w 1910 roku na skale za­pew­nia­ją­cej fan­ta­styczny wi­dok na za­tokę Mo­nako.

Jerry za­uwa­żył, że Carl miesz­kał tam, kiedy tylko miał na to ochotę. Je­żeli w tym sa­mym cza­sie z lo­kum pra­gnęli sko­rzy­stać jego ro­dzice, wy­co­fy­wali się i od­da­wali pole sy­nowi i Agne­cie. Z ka­wa­lerką tą są­sia­do­wało więk­sze, dwu­po­ko­jowe miesz­ka­nie, które Ann-Ma­rie i Gun­nar od wielu lat wy­naj­mo­wali. Rów­nież na nim Carl po­ło­żył rękę. Nie pła­cił ani gro­sza za ko­rzy­sta­nie w żad­nego z tych lo­kali. Carl chęt­nie jed­nak udo­stęp­niał je­den z nich in­nym lu­dziom. Za­po­mi­nał tylko po­wie­dzieć swoim go­ściom, któ­rymi czę­sto byli znani chi­rur­dzy pla­styczni z in­nych kra­jów, że miesz­ka­nia nie na­leżą do niego, a do ro­dzi­ców.

Jerry i Gu­nilla mieli w tym sa­mym za­meczku pię­cio­po­ko­jowe miesz­ka­nie. Po­nie­waż Carl czę­sto tam by­wał, Jerry raz na ja­kiś czas na niego wpa­dał. Wie­lo­krot­nie za­uwa­żył, że Carl w róż­nych sy­tu­acjach za­cho­wy­wał się bez­tro­sko i sa­mo­lub­nie, nie uwa­żał więc go za osobę, któ­rej można ufać. Jed­nak za­równo Gu­nilla, jak i Ann-Ma­rie wsta­wiły się za mło­dym chi­rur­giem i Jerry osta­tecz­nie dał się prze­ko­nać. Do ak­cji wkro­czyła firma ar­chi­tek­to­niczna White Ar­ki­tek­ter i za­częła pro­jek­to­wać prze­bu­dowę ho­telu na su­per­no­wo­cze­sny obiekt prze­zna­czony do ope­ra­cji pla­stycz­nych. Carla to przed­się­wzię­cie tak pod­nie­cało, że nie był w sta­nie od­cze­kać ze świę­to­wa­niem do za­koń­cze­nia ro­bót. Jesz­cze przed roz­po­czę­ciem prze­bu­dowy za­pro­sił przy­ja­ciół i zna­jo­mych na wiel­kie przy­ję­cie, które od­było się w ho­telu Strand la­tem 1987 roku. Lo­kal wy­peł­nił się pa­niami w fan­ta­stycz­nych kre­acjach i odzia­nymi w smo­kingi męż­czy­znami. Carl prze­cha­dzał się z gru­bym cy­ga­rem w ustach i pla­nami pod pa­chą, chęt­nie roz­wi­ja­jąc je na stole przed tymi, któ­rzy chcieli się im przyj­rzeć. Jed­nak kilka mie­sięcy po tej in­au­gu­ra­cyj­nej im­pre­zie, wła­śnie gdy miały się za­cząć prace przy prze­bu­do­wie, Car­lowi z nie­zna­nej przy­czyny prze­stały po­do­bać się ry­sunki firmy White i cały in­te­res. Wy­co­fał się w ostat­niej chwili. Jerry po­zo­stał z mi­lio­no­wymi stra­tami. Ki­piał z wście­kło­ści i prze­kli­nał sam sie­bie za to, że nie po­słu­chał in­tu­icji. Chciał po­zwać Carla i już pra­wie to zro­bił, ale Ann-Ma­rie wy­bła­gała, by się wy­co­fał. Od­pu­ścił więc.

Krótko po tym, jak pro­jekt Strand wy­lą­do­wał w ko­szu, Carl zna­lazł no­wego part­nera. Jego ró­wie­śnik, rów­nież le­karz, otrzy­mał wła­śnie spory spa­dek i ko­rzy­sta­jąc z tych pie­nię­dzy, ra­zem otwo­rzyli kli­nikę przy sta­cji ko­le­jo­wej Trian­geln w Malmö. Zaj­mo­wała się la­se­rową ko­rek­cją wzroku.

W tam­tych cza­sach le­cze­nie wad wzroku przy uży­ciu la­sera sta­no­wiło no­wość, oka­zało się więc, że klien­tów nie było tak wielu, jak się spo­dzie­wali. Za­le­d­wie dwa lata po otwar­ciu kli­nika upa­dła, a spółka zban­kru­to­wała. Ko­lega to­nął w dłu­gach i jesz­cze przez wiele lat ko­mor­nicy uprzy­krzali mu ży­cie. Carl bez zwłoki za­czął od nowa i za­ło­żył Cen­trum Chi­rur­gii Pla­stycz­nej.

W grud­niu 1992 roku roz­po­czął dzia­łal­ność w utrzy­ma­nym w mo­der­ni­stycz­nym stylu bu­dynku przy Fri­dhem­stor­get w Malmö. To cen­tralna lo­ka­li­za­cja w lep­szej dziel­nicy. Nowa firma miała spore ob­roty, które nie­ustan­nie ro­sły. Agneta, po­świę­ca­jąca się te­raz ba­da­niom skóry, zo­stała współ­wła­ści­cielką i dzie­liła swój czas mię­dzy kli­nikę a pracę na­ukową w szpi­talu uni­wer­sy­tec­kim Ska­nii. Pań­stwo Tro­iliu­so­wie spra­wili, że ich kli­nika stała się mekką urody. Ma­rzące o po­pra­wie wy­glądu ko­biety, na­le­żące w więk­szo­ści do lo­kal­nej so­cjety, ścią­gały tu, by po­pra­wiać pła­skie biu­sty i ob­wi­słe po­wieki.AME­LIA

Ame­lia Ko­wal­ski była ko­bietą pełną ener­gii i siły, od mło­dych lat sa­mo­dzielną i za­ra­bia­jącą pie­nią­dze. Ma­rzyła o ży­ciu na wyż­szym po­zio­mie niż w Malmö, nie­długo po skoń­cze­niu szkoły śred­niej prze­nio­sła się więc do Mo­nako. Z za­an­ga­żo­wa­niem pra­co­wała w po­śred­nic­twie nie­ru­cho­mo­ści, a z cza­sem za­częła rów­nież tłu­ma­czyć na kilka ję­zy­ków, mię­dzy in­nymi na nie­miecki i fran­cu­ski. Poza tym cza­sami do­ra­biała so­bie jako oso­bi­sta tre­nerka i die­te­tyczka. Naj­chęt­niej spę­dzała czas na si­łowni, lu­biła zdrowy tryb ży­cia i nie ty­kała al­ko­holu.

Ame­lia zbli­żyła się do ro­dziny Tro­iliu­sów dzięki swo­jej li­ce­al­nej mi­ło­ści, Sa­mu­elowi. Zo­stali parą w 2001 roku, ale po trzech la­tach zwią­zek się za­koń­czył. Ame­lia po­sta­no­wiła wtedy prze­nieść się do Mo­nako, by da­lej się uczyć. Rów­nież Sa­muel do­stał się na stu­dia za gra­nicą – w Lon­dy­nie, gdzie od­był dwu­let­nie wpro­wa­dze­nie do kon­struk­cji sa­mo­lo­tów i stat­ków ko­smicz­nych.

Gdy Sa­muel i Ame­lia po­sta­no­wili ze­rwać, roz­stali się po przy­ja­ciel­sku i wciąż utrzy­my­wali spo­ra­dyczne kon­takty, na­wet wtedy, gdy Sa­muel zna­lazł so­bie nową dziew­czynę. Była to młoda ko­bieta, którą ope­ro­wał jego oj­ciec Carl – a póź­niej wy­swa­tał z sy­nem.

Rów­nież ro­dziny Tro­iliu­sów i Ko­wal­skich utrzy­my­wały kon­takt po roz­sta­niu mło­dych. Agneta i Carl spo­ty­kali się z ro­dzi­cami Ame­lii, wszy­scy nie­rzadko wy­mie­niali się usłu­gami. Ja­nek, oj­ciec Ame­lii, pro­wa­dził firmę bu­dow­laną i po­ma­gał Car­lowi i Agne­cie w ich pro­jek­tach. Carl z ko­lei ope­ro­wał matkę Ame­lii Olgę ze znacz­nym ra­ba­tem. Kiedy Ame­lia mu­siała wy­mie­nić za­szyty w ra­mie­niu im­plant an­ty­kon­cep­cyjny, oczy­wi­ście miał się tym za­jąć Carl. Na­pi­sał też jej młod­szemu bratu list po­le­ca­jący, który po­mógł mu się do­stać na stu­dia me­dyczne. Dziś pra­cuje on za gra­nicą jako chi­rurg pla­styczny.

Po­dob­nie jak wiele in­nych mło­dych ko­biet Ame­lia dużo my­ślała o wiel­ko­ści i kształ­cie swo­ich piersi. Przez długi czas sporo tre­no­wała i ze­szczu­plała. Kiedy jed­nak prze­stała tak in­ten­syw­nie ćwi­czyć, ki­lo­gramy po­ma­lutku po­wró­ciły – ale nie na biu­ście. Uwa­żała, że jej piersi nie wy­glą­dają tak jak kie­dyś. Są mniej­sze. Po dłuż­szym na­my­śle do­szła do wnio­sku, że nie wy­glą­dają tak, jak by chciała, i zde­cy­do­wała, że coś z tym trzeba zro­bić.

To, że w spra­wie po­więk­sze­nia piersi zwró­ciła się wła­śnie do Carla, po­stron­nym oso­bom mo­gło wy­da­wać się dziwne – osta­tecz­nie był oj­cem jej by­łego chło­paka. Ta dwójka jed­nak od dawna się znała, a Carl był bar­dzo zdol­nym chi­rur­giem. Może też udzieli jej ra­batu?

Ame­lia i Carl wy­mie­niali uwagi i po­my­sły na te­mat ro­dzaju im­plan­tów dla dziew­czyny. Umó­wili się też jesz­cze na kilka za­bie­gów – po­prawkę nosa i wło­że­nie ma­łej pro­tezy pod­bródka, by go nieco po­więk­szyć, co po­winno optycz­nie zmniej­szyć pro­fil nosa. Usta­lili, że sko­ry­gują też le­ciutko po­wieki. Miała rów­nież przejść za­bieg IPL, by trwale usu­nąć włosy na li­nii bi­kini.

Kiedy dawni zna­jomi Ame­lii ze szkoły do­wie­dzieli się, ile ma so­bie zro­bić ope­ra­cji, trudno im było to zro­zu­mieć. Była nie­zwy­kle piękną młodą ko­bietą, a po co na­pra­wiać coś, co nie jest ze­psute? Ame­lia miała wspa­niałą fi­gurę, szma­rag­dowe oczy i ele­gancko roz­ja­śnione włosy. Uznali, że musi być płytka, skoro wy­daje tyle pie­nię­dzy na urodę i tak bar­dzo się na niej sku­pia. Fakt, że miesz­kała aku­rat w Mo­nako, miej­scu ocie­ka­ją­cym luk­su­sem, spra­wiał, że wśród sta­rych przy­ja­ciół za­częły krą­żyć plotki. Nie­któ­rzy z nich mó­wili, że zo­stała łow­czy­nią ma­jąt­ków_, a _może na­wet luk­su­sową pro­sty­tutką. Ci jed­nak, któ­rzy do­brze ją znali, wie­dzieli, że to bzdura.
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: