- W empik go
Pani Branican. Część druga - ebook
Pani Branican. Część druga - ebook
Rok 1875. Kapitan John Branican opuszcza Stany Zjednoczone na pokładzie trzymasztowca "Franklin" i udaje się w drogę do Indii. Kilka miesięcy później jego młoda żona, Dolly, pada ofiarą katastrofy w Zatoce San Diego. Uratowana od utopienia się, popada w obłęd, gdy dowiaduje się, że w tym wypadku zginęło jej małe dziecko. W międzyczasie "Franklin", o którym nie ma żadnych wiadomości, zostaje uznany za zaginiony.
Seria wydawnicza Wydawnictwa JAMAKASZ „Biblioteka Andrzeja” zawiera obecnie już 24 powieści Juliusza Verne’a i każdym miesiącem się rozrasta. Publikowane są w niej tłumaczenia utworów dotąd niewydanych, bądź takich, których przekład pochodzący z XIX lub XX wieku był niekompletny. Powoli wprowadzane są także utwory należące do kanonu twórczości wielkiego Francuza. Wszystkie wydania są nowymi tłumaczeniami i zostały wzbogacone o komplet ilustracji pochodzących z XIX-wiecznych wydań francuskich oraz o mnóstwo przypisów. Patronem serii jest Polskie Towarzystwo Juliusza Verne’a.
Kategoria: | Dla młodzieży |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-64701-47-4 |
Rozmiar pliku: | 9,0 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Podczas żeglugi
Od dnia, kiedy pana Lesseps1 przebił przesmyk Suezu, można było powiedzieć, że kontynent afrykański stał się wyspą. Gdy zostanie ukończony Kanał Panamski2, to również Amerykę Północną i Amerykę Południową będzie można zaklasyfikować jako wyspy. Faktycznie, owe olbrzymie połacie ziemi ze wszystkich stron będą otoczone wodą. Ponieważ jednak ze względu na swoje rozmiary zachowują nazwę kontynentu, zatem jest logiczne, by zastosować ją także Nowej Holandii, czyli Australii, która położona jest w podobnych warunkach.
Rzeczywiście, Australia wzdłuż swej największej szerokości ze wschodu na zachód mierzy trzy tysiące dziewięćset kilometrów, a trzy tysiące dwieście kilometrów po swej największej długości z południa na północ. Przemnożenie tych dwóch wymiarów daje obszar o powierzchni około czterech milionów ośmiuset trzydziestu kilometrów kwadratowych, czyli mniej więcej siedem dziewiątych obszaru Europy3.
Kontynent australijski według autorów najnowszych atlasów dzieli się na siedem kolonii4, które rozgraniczają arbitralnie przyjęte linie tnące się pod prostymi kątami, zupełnie nie licząc się z warunkami orograficznymi czy hydrograficznymi.
Na wschodzie, w najbardziej zaludnionej części, znajdują się Queensland ze stolicą w Brisbane, Nowa Południowa Walia, której stolicą jest Sydney, oraz Wiktoria ze stolicą w Melbourne.
W części centralnej leżą Australia Północna i Ziemia Aleksandra5, bez stolic, oraz Australia Południowa ze stolicą w Adelajdzie.
Na zachodzie rozciąga się z północy na południe Australia Zachodnia, której stolica znajduje się w Perth.
Należy dodać, że Australijczycy starają się utworzyć konfederację pod nazwą Commonwealth of Australia6. Rząd angielski odrzuca tę propozycję, ale bez wątpienia niedługo do tego dojdzie i rozdział stanie się faktem dokonanym7.
Wkrótce zobaczymy, w jakich najniebezpieczniejszych i najmniej znanych stanach tego kontynentu pojawi się pani Branican z tą nieokreśloną nadzieją, z tą myślą prawie nieziszczalną, by odnaleźć kapitana Johna, by wyrwać go z rąk plemienia, które od dziewięciu lat przetrzymywało więźnia. A przecież istniało uzasadnione pytanie, czy Indasowie zachowali go przy życiu po ucieczce Harry’ego Feltona?
W swoich projektach pani Branican założyła, że opuści Sydney tak szybko, jak to będzie możliwe. Mogła liczyć na bezgraniczne poświęcenie Zacha Frena, na dużą i praktyczną inteligencję, jaka go cechowała. W czasie długiego posiedzenia, mając przed sobą rozłożoną mapę Australii, oboje dyskutowali o najszybszych i najskuteczniejszych środkach, które miały zadecydować o powodzeniu nowej, kolejnej próby. Rozumie się samo przez się, że absolutnie najważniejszy był wybór miejsca początku wyprawy. Oto co postanowiono:
1° Staraniem pani Branican i na jej koszt zostanie zorganizowana karawana wyposażona w najlepsze środki do poszukiwań i do obrony oraz wszelki ekwipunek wymagany przy podróżach przez pustynie centralnej Australii.
2° Wyprawa musi się zacząć jak najszybciej, ustalono więc, że będą się poruszać najszybszymi drogami lądowymi lub morskimi do końcowego punktu komunikacji ustanowionej między wybrzeżem a środkiem kontynentu.
Na pierwszym miejscu została postawiona i przedyskutowana kwestia dotarcia do północno-zachodniego wybrzeża, to znaczy w tę część Ziemi Tasmana, gdzie wylądowali rozbitkowie z „Franklina”. Jednakże tak długi objazd spowodowałby ogromną stratę czasu i pociągnąłby za sobą poważne trudności z powodu liczby ludzi i sprzętów, gdyż jednych i drugich musiałoby być naprawdę dużo. Krótko mówiąc, nie było pewne, że atakując kontynent australijski od zachodu, wyprawa szybciej i z większą pewnością napotkałaby plemię, które przetrzymywało kapitana Johna Branicana, tych koczowniczych tubylców mogących równie dobrze przemierzać rejony zachodniej Australii, jak tereny Ziemi Aleksandra. W konsekwencji na to pytanie odpowiedziano negatywnie.
Następnie dyskutowano o kierunku, jaki należało obrać na początku wyprawy. Był to oczywiście kierunek, w którym musiał się poruszać Harry Felton podczas pokonywania terenów środkowej Australii. Chociaż nie znano go dokładnie, był mniej więcej wskazany przez punkt, w którym znaleziono pierwszego oficera z „Franklina”, to znaczy brzeg rzeki Paroo, na granicy Queenslandu i Nowej Południowej Walii, na północnym zachodzie tej kolonii.
Od 1770 roku – czasu, gdy kapitan Cook8 badał Nową Południową Walię i wszedł w imieniu króla Anglii w posiadanie kontynentu już znanego przez Portugalczyka Manuela Godinho9 i przez Holendrów: Verschoora10, Hartoga11, Carpentera12, Tasmana13 – jego wschodnia część była w wielkiej mierze skolonizowana, rozwinięta i ucywilizowana. W 1787 roku14, kiedy premierem był Pitt15, komodor Phillip16 założył kolonię karną przy Botany Bay17, z której mniej więcej w ciągu stulecia ukształtował się naród liczący blisko trzy miliony ludzi. Obecnie nie brakuje w tej części kontynentu niczego, co tworzy wielkość i bogactwo kraju, czyli: dróg, kanałów, kolei żelaznych łączących niezliczone miejscowości Queenslandu, Nowej Południowej Walii, Wiktorii i Australii Południowej oraz linii pasażerskich i handlowych statków parowych obsługujących porty wybrzeża.
Otóż skoro pani Branican znajdowała się w Sydney, to ta bogata i gęsto zaludniona stolica mogła jej dostarczyć wszystkiego, co niezbędne do zorganizowania karawany, tym bardziej że przed opuszczeniem San Diego otworzyła sobie za pośrednictwem pana Williama Andrew znaczny rachunek kredytowy w Central Australian Bank. Mogła zatem swobodnie pozyskiwać ludzi, pojazdy, zwierzęta pod siodło, juczne i pociągowe, których wymagała wyprawa poprzez Australię, być może kompletna podróż ze wschodu na zachód na dystansie dwóch tysięcy dwustu mil18. Czy jednak Sydney miało zostać wybrane jako punkt wyjścia?
Wszystko razem wziąwszy i głównie za radą amerykańskiego konsula, który był bardzo obeznany z obecnym stanem geografii Australii, na bazę całej operacji najbardziej nadawała się Adelajda, stolica kolonii Australia Południowa. Posuwając się za linią telegraficzną, której druty ciągną się z Adelajdy do Zatoki van Diemena, to znaczy z południa na północ, mniej więcej po krzywej, jaką wyznacza sto trzydziesty dziewiąty południk, inżynierowie ułożyli pierwszą część torów kolei żelaznej, które przekraczają równoleżnik, do jakiego dotarł Harry Felton. Kolej żelazna pozwoliłaby członkom wyprawy dotrzeć szybciej i wniknąć głębiej na tereny Ziemi Aleksandra i Australii Zachodniej, które do tej pory odwiedziło niewielu podróżników.
Tak więc podjęto pierwszą decyzję i trzecią wyprawę mającą na celu poszukiwanie kapitana Johna postanowiono zorganizować w Adelajdzie. Miała się przenosić koleją aż do krańca torów rysujących linię ciągnącą się na północ na przestrzeni około czterystu mil, czyli siedmiuset kilometrów19.
Teraz nasuwało się pytanie, w jaki sposób pani Branican przedostanie się z Sydney do Adelajdy? Gdyby istniały nieprzerwane tory kolejowe między tymi dwiema stolicami, nie byłoby powodu do wahania. Istnieje linia kolejowa, która pokonuje rzekę Murray płynącą na granicy kolonii Wiktoria w Albury i dalej ciągnie się przez Benallę i Kilmore aż do Melbourne. Począwszy od tego miasta, kieruje się ku Adelajdzie, ale dochodzi tylko do stacji Horsham20. Dalej nie ma prawie żadnej komunikacji, co mogłoby spowodować poważne opóźnienia.
Z tego powodu pani Branican postanowiła udać się do Adelajdy drogą morską. Byłaby to czterodniowa podróż, a dodając czterdzieści osiem godzin na postój, na który pasażerskie statki zatrzymują się w Melbourne, znalazłaby się w stolicy Australii Południowej po sześciu dniach żeglugi wzdłuż wybrzeża kontynentu. Co prawda obecnie był sierpień, który to miesiąc odpowiada lutemu na półkuli północnej, ale w atmosferze panował spokój i przy wiatrach dmuchających z północnego zachodu statek parowy byłby osłonięty przez ląd, jak tylko dotrze do Cieśniny Bassa21. Poza tym skoro pani Branican przepłynęła z San Francisco do Sydney, to jak miała się obawiać rejsu z Sydney do Adelajdy.
Tak się szczęśliwie złożyło, że następnego dnia o jedenastej wieczorem wychodził w morze parowiec „Brisbane”. Po zawinięciu po drodze do Melbourne przybyłaby do Adelajdy rankiem dwudziestego siódmego sierpnia. Na statku zarezerwowano dwie kabiny, a pani Branican podjęła niezbędne kroki, by kredyt, który miała otwarty w banku w Sydney, został przeniesiony do banku w Adelajdzie. Dyrektorzy obu banków zgodzili się uprzejmie na jej dyspozycję i bez trudu dokonano transferu.
Opuściwszy szpital Marynarki Handlowej, pani Branican udała się do hotelu, by wziąć pokoje, w których miała zamieszkać do czasu wyjazdu. Wszystkie jej myśli skupiały się na jednym: „John żyje!”. Uparcie wpatrywała się w mapę kontynentu australijskiego, a jej spojrzenie gubiło się pośród ogromnych pustkowi środka i północnego zachodu. Majakami swej wyobraźni szukała męża… spotykała go… ratowała…
Tego samego dnia, po ich decydującej rozmowie, Zach Fren, pojmując, że lepiej zostawić ją samą, poszedł na spacer ulicami Sydney, którego wcale nie znał. Przede wszystkim – co wcale nie może dziwić u marynarza – zamierzał popatrzeć na „Brisbane”, by się upewnić, że pani Branican będzie miała odpowiednie warunki podróży. Statek wydawał mu się jak najlepiej przystosowany do żeglugi wzdłuż wybrzeża. Poprosił o pokazanie kabiny zarezerwowanej dla pasażerki. Poprowadził go do niej młody praktykant. Bosman wydał kilka dyspozycji zmian, które miały uczynić pomieszczenie wygodniejszym. Dobry Zach Fren! Można by pomyśleć, że chodziło o jakąś długą podróż!
W chwili gdy zamierzał opuścić pokład, zatrzymał go praktykant i trochę poruszonym głosem zapytał:
– Czy jest pan pewny, bosmanie, że mistress Branican wsiądzie jutro na statek do Adelajdy…?
– Tak, jutro – odparł Zach Fren.
– Na „Brisbane”…?
– Oczywiście.
– Może jej ekspedycja się powiedzie i odnajdzie kapitana Johna!
– Zrobimy, co się da, możesz mi wierzyć.
– Jestem o tym przekonany, bosmanie.
– Należysz do załogi „Brisbane”…?
– Tak, bosmanie.
– A więc do jutra, mój chłopcze.
Ostatnie godziny, jakie spędził w Sydney, Zach Fren wykorzystał na wałęsanie się po Pitt Street i York Street obramowanych pięknymi budowlami z pomarańczowego piaskowca, potem po Victoria Parku i Hyde Parku, w którym wznosi się pomnik poświęcony pamięci kapitana Cooka. Odbył także wspaniałą przechadzkę po Ogrodzie Botanicznym położonym nad brzegiem morza, w którym zebrano różne rodzaje roślin z umiarkowanych i gorących stref klimatycznych: dęby, araukarie22, kaktusy, mangostany23, palmy i drzewa oliwne. Krótko mówiąc, Sydney zasługuje na reputację, jaką się cieszy. Jest to najstarsza ze stolic kolonii australijskich, a jeśli ma mniej regularną zabudowę niż młodsze Adelajda i Melbourne, to okazuje się bogatsza w nieoczekiwane piękno i malownicze widoki.
Następnego wieczora pani Branican i Zach Fren wsiedli na pokład statku pasażerskiego. O jedenastej „Brisbane” opuścił port i ruszył poprzez zatokę Port Jackson. Po opłynięciu Inner South Head obrał kurs na południe, trzymając się kilka mil morskich od wybrzeża.
Przez pierwszą godzinę Dolly pozostawała na pokładzie i stojąc na rufie, przypatrywała się różnym formom brzegu rozciągającym się jak pomieszane masy pośród okrywającej je mgły. To był więc ten kontynent, w głąb którego próbowała przeniknąć jak do ogromnego więzienia, z którego do tej pory nie udało się uciec Johnowi. Już od czternastu lat byli oddzieli jedno od drugiego!
– Czternaście lat! – szepnęła.
Kiedy „Brisbane” opuścił Botany Bay, pani Branican poszła trochę odpocząć. Jednak już od świtu następnego dnia znowu pojawiła się na pokładzie w chwili, gdy na horyzoncie pojawiła się Mount Dromedary, a nieco z tyłu Góra Kościuszki, należące do systemu Alp Australijskich.
Zach Fren dołączył do Dolly stojącej na spardeku24 parowca i oboje rozmawiali o jednej sprawie, która ich w tej chwili interesowała.
W tym momencie młody praktykant, wahając się i drżąc, zbliżył się do pani Branican i zapytał ją w imieniu kapitana, czy czegoś nie potrzebuje.
– Nie, moje dziecko – odparła Dolly.
– Ejże, to jest ten chłopak, z którym wczoraj rozmawiałem, kiedy przeglądałem kabiny na „Brisbane” – powiedział Zach Fren.
– Tak, panie bosmanie, to ja.
– Jak się nazywasz…?
– Godfrey.
– A zatem, Godfrey, możesz się obecnie upewnić, że pani Branican wsiadła na pokład twego parowca… i wyobrażam sobie, że jesteś zadowolony…?
– Tak, panie bosmanie, a także my wszyscy na statku. Tak! Wszyscy pragniemy, żeby poszukiwania mistress Branican się powiodły i żeby znalazła kapitana Johna!
Mówiąc to, Godfrey patrzył na nią z takim szacunkiem i uwielbieniem, że Dolly poczuła wielkie poruszenie. Dodatkowo uderzył ją głos młodego praktykanta… Ten głos już kiedyś słyszała… powróciło jego wspomnienie.
– Moje dziecko – powiedziała – czy to nie ty pytałeś mnie przy drzwiach szpitala w Sydney…?
– Tak, to ja.
– Pytałeś, czy kapitan John jeszcze żyje…?
– Tak, mistress.
– Należysz do załogi „Brisbane”?
– Tak… od roku – odparł Godfrey – ale jeśli spodoba się Bogu, to go wkrótce opuszczę.
Po tych słowach, niewątpliwie nie chcąc albo nie mając śmiałości więcej powiedzieć, Godfrey odszedł, by przekazać dowódcy wiadomości od pani Branican.
– Ten chłopiec wygląda mi na takiego, w którego żyłach płynie marynarska krew – zauważył Zach Fren. – Ma szczere, jasne, zdecydowane spojrzenie… a jednocześnie głos mocny, ale łagodny…
– Jego głos! – szepnęła Dolly.
Przez jakieś złudne działanie zmysłów wydało jej się, jakby słyszała Johna mówiącego tonem nieco łagodniejszym, co wynikało zapewne z wieku.
Poczyniła również jeszcze jedno spostrzeżenie – spostrzeżenie może bardziej znamienne. Prawdopodobnie robiła sobie złudzenia, ale rysy twarzy chłopca przypominały jej rysy Johna… Johna, który nie miał trzydziestu lat, gdy „Franklin” zabrał go daleko od niej i na tak długo!
– Jak pani widzi, mistress Branican – odezwał się Zach Fren, zacierając wielkie ręce – Anglicy czy Amerykanie, wszyscy z panią sympatyzują… W Australii natknie się pani na takie same grzeczności jak w Ameryce… Takie same więzi w Adelajdzie jak w San Diego… Wszyscy życzą tego samego, co ten młody Anglik…
– To Anglik? – zapytała Dolly, głęboko poruszona.
Pierwszego dnia żegluga przebiegała bardzo przyjemnie. Morze było absolutnie spokojne i gładkie, mimo północno-zachodniego wiatru dmuchającego od strony lądu. Stan morza był taki sam, kiedy „Brisbane” opływał Przylądek Howe’a25, położony w narożniku kontynentu australijskiego, w drodze do Cieśniny Bassa.
W ciągu tego dnia pani Branican prawie nie opuszczała spardeku. Pasażerowie okazywali jej niezwykły szacunek, jak również żywe pragnienie dotrzymywania jej towarzystwa. Pragnęli widzieć tę kobietę, której nieszczęścia były powszechnie znane, która nie wahała się stawić czoło tylu niebezpieczeństwom, zmagać się z wielkimi trudami w nadziei uratowania męża, jeżeli Opatrzność będzie chciała, by przeżył. W jej obecności nikt nie śmiał wyrazić wątpliwości na ten temat. Jakże nie mieli podzielać jej zaufania, gdy wszyscy, którzy z nią rozmawiali, słyszeli, jak mężne postanowienia zamierzała wprowadzić w czyn? Zupełnie nieświadomie odważyli się zapuścić razem z nią na terytoria środkowej Australii. I rzeczywiście, niejedna osoba gotowa była pójść za nią nie tylko w myślach.
Czasami zdarzało się, że gdy Dolly im odpowiadała, przerywała wypowiedź, a jej spojrzenie przybierało osobliwy wygląd, w oczach zapalał się ogień, i tylko Zach Fren potrafił zrozumieć, co zajmowało jej umysł.
Tak się zdarzało, kiedy dostrzegała Godfreya. Postawa młodego praktykanta, jego gesty, wytrwałość, z jaką śledził ją wzrokiem, ten rodzaj instynktu, który wydawał się przyciągać go ku niej – wszystko to ją chwytało, wzruszało i poruszało do takiego stopnia, że John i chłopak w jej myślach mieszali się z sobą.
Dolly nie mogła ukryć przed Zachem Frenem, że znajduje uderzające podobieństwo między Johnem a Godfreyem. Dlatego Zach Fren nie bez niepokoju spoglądał, jak poddawała się temu wrażeniu, wywołanemu czysto przypadkową okolicznością. Nie bez powodu obawiał się, że znajomość ta zbyt mocno przywoła wspomnienie dziecka, które straciła. Było naprawdę godne pożałowania, że pani Branican stawała się nadmiernie podrażniona w obecności tego chłopca.
Tymczasem Godfrey nie powrócił do niej, gdyż obowiązki nie wzywały go na rufę statku, zarezerwowaną wyłącznie dla pasażerów pierwszej klasy. Ale ich spojrzenia często krzyżowały się z daleka i Dolly była w stanie zawołać go… Tak! Gdyby dała sygnał, Godfrey przybiegłby skwapliwie… Jednak Dolly nie dała tego znaku, i Godfrey nie przyszedł.
Tego wieczora, w chwili gdy Zach Fren odprowadzał panią Branican do jej kabiny, powiedziała do niego:
– Zachu, trzeba się wywiedzieć, kim jest ten młody praktykant… do jakiej rodziny należy… gdzie się urodził. Może z pochodzenia nie jest Anglikiem…
– To możliwe – odparł Zach Fren. – Być może jest Amerykaninem. Jeśli pani sobie tego życzy, pójdę zapytać kapitana „Brisbane”.
– Nie, Zachu, nie, sama zapytam Godfreya.
Potem bosman usłyszał, jak mówi półgłosem do siebie:
– Moje dziecko, mój biedny Wat, byłby teraz mniej więcej w tym samym wieku…!
– Zdarzyło się to, czego się obawiałem! – mruczał bosman, wracając do swojej kabiny.
Nazajutrz, dwudziestego drugiego sierpnia, „Brisbane”, który w nocy opłynął Przylądek Howe’a, kontynuował żeglugę w doskonałych warunkach. Gippsland26, jedna z głównych prowincji kolonii Wiktoria, po skręceniu na południowy wschód łączyła się z Półwyspem Wilsona27, najbardziej na południe wysuniętym krańcem kontynentu. Wybrzeże to jest mniej bogate w zatoki, porty, przesmyki, przylądki posiadające geograficzne nazwy niż część brzegowa, która w prostej linii ciągnie się od Sydney do Przylądka Howe’a. Jak okiem sięgnąć ciągną się równiny, których granic, obwiedzionych linią gór, nie dało się dostrzec z morza.
Pani Branican, o pierwszym brzasku słońca opuściwszy kabinę, zajęła swoje miejsce w tylnej części spardeku. Wkrótce dołączył do niej Zach Fren i natychmiast zauważył bardzo znaczną zmianę w jej postawie. Jej spojrzenia nie przyciągała już ziemia rozciągająca się na północnym zachodzie. Zajęta swoimi myślami, zaledwie odpowiedziała bosmanowi, gdy ten zapytał, jak spędziła noc.
Bosman nie nalegał. Grunt, żeby Dolly zapomniała o osobliwym podobieństwie między Godfreyem a kapitanem Johnem, żeby nie pragnęła go zobaczyć, by go wypytywać. Było możliwe, że jej myśli przybrały inny bieg i chyba tak było, gdyż nie poprosiła Zacha, by przyprowadził chłopca, którego zajęcia służbowe zatrzymywały na dziobie parowca.
Po śniadaniu pani Branican wróciła do kabiny i ponownie pokazała się na pokładzie dopiero około trzeciej czy czwartej po południu.
W tym momencie „Brisbane” pędził pełną parą ku Cieśninie Bassa, która oddziela Australię od Tasmanii, inaczej nazywanej Ziemią van Diemena.
Że odkrycie Holendra Janszoona Tasmana było korzystne dla Anglików, którzy tę wyspę, naturalną przybudówkę kontynentu, włączyli pod dominację rasy anglosaksońskiej, to nie ulega żadnej wątpliwości. Od 1642 roku, daty odkrycia wyspy, długiej na dwieście czterdzieści osiem kilometrów, gdzie ziemia jest nadzwyczaj urodzajna, której lasy wzbogacają wspaniałe gatunki drzew, jest pewne, że jej kolonizacja postępowała wielkimi krokami. Począwszy od początków tego wieku, Anglicy zarządzają nią tak, jak mają zwyczaj zarządzać: uparcie, nie przejawiając żadnej troski o los tubylców. Podzielili wyspę na obwody, założyli ważne miasta, stolicę Hobart Town28, George Town29 i wiele innych; oni zagospodarowali liczne wcięcia wybrzeża i zbudowali w nich porty, do których setkami zawijają ich statki. Wszystko to jest dobre. Ale co się stało z czarną ludnością, która początkowo zajmowała ten kraj? Bez wątpienia ci ludzie byli prawie zupełnie nieucywilizowani, byli postrzegani jako najbardziej nieokrzesane okazy rasy ludzkiej; stawiano ich poniżej afrykańskich Murzynów, poniżej Fuegeńczyków30 z Ziemi Ognistej31. Jeżeli unicestwienie rasy to ostatnie słowo kolonialnego postępu, to Anglicy mogą się pochwalić, że doprowadzili swoje dzieło do dobrego końca. Ale z okazji zbliżającej się światowej wystawy w Hobart Town32, to niech z nią spieszą, jeśli chcą pokazać choćby kilku Tasmańczyków… gdyż pod koniec XIX wieku nie pozostanie ani jeden!
1 Ferdynand Marie de Lesseps (1805-1894) – francuski dyplomata i przemysłowiec; w latach 1859-1869 budował Kanał Sueski, potem rozpoczął budowę Kanału Panamskiego.
2 Kanał Panamski – droga morska łącząca Ocean Spokojny z Oceanem Atlantyckim, w Panamie, na Przesmyku Panamskim; ukończony w 1914 roku.
3 Rozciągłość równikowa wynosi 4100 km, południkowa 3150 km, powierzchnia 7741220 km2; powierzchnia Europy wynosi 10 180 000 km2; proporcje się zgadzają, jeśli brać pod uwagę dane przyjęte w przypisie.
4 …dzieli się na siedem kolonii – obecnie na sześć stanów i trzy terytoria federalne.
5 Australia Północna i Ziemia Aleksandra – obecnie jest to Terytorium Północne ze stolicą w Darwin; podział przedstawiony przez J. Verne’a autor zaczerpnął z mapy Petermanna z 1874 roku.
6 Commonwealth of Australia (ang.) – Związek Australijski.
7 Związek Australijski powstał w 1901 roku.
8 James Cook (1728-1779) – słynny angielski podróżnik i odkrywca; kierował trzema wyprawami dookoła świata; w latach 1768-1771 zbadał Wyspy Towarzystwa, odkrył cieśninę między wyspami Nowej Zelandii (Cieśnina Cooka), wschodnie brzegi Australii, przepłynął Cieśninę Torresa; w latach 1772-1775 odkrył Hawaje, dotarł do brzegów Alaski i na Morze Czukockie; został zabity przez krajowców na wyspach Sandwich (Hawajach).
9 Manuel Godinho de Eredia (1563-1623) – u J. Verne’a: Godebho, portugalski (malezyjski, gdyż urodził się i żył Malakce) pisarz; zamierzał odkryć Złote Wyspy, znane z malezyjskich legend, które według niego leżały gdzieś w okolicach północno-zachodniej Australii (wówczas nieodkrytej); przypisywanie mu odkrycia Australii w 1601 roku przez Richarda Henry’ego Majora (1818-1891), brytyjskiego geografa, opiekuna kolekcji map w Muzeum Brytyjskim, wynikło zapewne z tego, że Godinho otrzymał w 1894 roku od Filipa I Portugalskiego (1527-1598), króla Portugalii w latach 1580-1598, tytuł „Descobridor e Adelantado da Nova Indie Meridional” (Odkrywcy i Gubernatora Nowych Indii Południowych).
10 Jan Willemsz Verschoor – dyrektor faktorii Bantam (obecnie Bantem na Jawie) należącej do Holenderskiej Kompanii Wschodnioindyjskiej; według jego instrukcji niektóre podróże badawcze odbywał Willem Janszoon (ok. 1570-1630), holenderski podróżnik i odkrywca, pierwszy Europejczyk, który dotarł do brzegu Australii.
11 Dirk Hartog (znany też jako Theodoric Hertoge, 1580-1621) – holenderski kupiec, żeglarz i odkrywca; w latach 1616-1619 dowodził statkiem „Eendracht” (pol. „Jedność”), biorącym udział w ekspedycji Holenderskiej Kompanii Wschodnioindyjskiej do Batawii (obecnie Dżakarta w Indonezji), w czasie której dotarł do zachodniego wybrzeża Australii i jako drugi Europejczyk (po Willemie Janszoonie) stanął na australijskiej ziemi, właściwie na 26º szerokości, na wyspie w Zatoce Rekina (Shark Bay), która teraz nosi nazwę Dirk Hartog Island; ląd ten nazwał od nazwy statku: Eendrachtslandt; później kontynuował badania wybrzeża aż do 22º, a następnie popłynął do Batawii.
12 Carpenter – duży błąd Verne’a, gdyż nie było takiego odkrywcy; chodzi tu o holenderskiego żeglarza Jana Carstensza, który odkrył zatokę Karpentaria i nazwał ją na cześć Pietera de Carpentiera (1586-1659), generalnego gubernatora Holenderskich Indii Wschodnich w latach 1623-1627.
13 Abel Janszoon Tasman (1603-1659) – holenderski żeglarz, odkrywca i kupiec, badacz Australii i Oceanii; był pierwszym Europejczykiem, który dopłynął do Tasmanii i Nowej Zelandii podczas wyprawy statkami „Heemskerck” (kapitan: Abel Tasman) i „Zeehaan” (kapitan: Gerrit Jansz) z Leiden w latach 1642-1643, zorganizowanej przez Holenderską Kompanię Wschodnioindyjską; podczas drugiej wyprawy sporządził mapy północnego wybrzeża Australii.
14 1787 roku – flotylla ze skazańcami dobiła do brzegów Australii 18 stycznia 1788 roku.
15 William Pitt młodszy (1759-1806) – syn W. Pitta starszego, angielski mąż stanu; od 1781 roku poseł do Izby Gmin, w latach 1782-1783 kanclerz skarbu, a w latach 1783-1801 i 1804-1806 premier Zjednoczonego Królestwa Wielkiej Brytanii.
16 Arthur Phillip (1738-1814) – brytyjski wojskowy i administrator kolonialny, dowódca pierwszej ekspedycji osadniczej w Australii oraz pierwszy gubernator Nowej Południowej Walii.
17 Botany Bay (ang., Zatoka Botaniczna) – zatoka odkryta 29 kwietnia 1770 roku przez Jamesa Cooka i początkowo nazwana Sting Ray Harbour (Przystań Ogończy), ze względu na ogromną ilość ryb, jakie w niej zaobserwowano. Dopiero później, pod wpływem odkryć roślin dokonanych przez płynących wraz z Cookiem przyrodników, Cook przemianował zatokę na Botany Bay (z początku była też używana nazwa Botanist Bay); pod koniec XVIII wieku Anglicy utworzyli w Botany Bay kolonię karną (pierwsi więźniowie przybyli 18 stycznia 1788 roku na jedenastu statkach, nazwanych później Pierwszą Flotą, którymi dowodził Arthur Phillip), z której wzięła początek europejska kolonizacja Australii.
18 Dwa tysiące dwieście mil – J. Verne użył tu mili morskiej (1,852 km), choć właściwie powinien użyć mili lądowej (1,609 km); w tym drugim przypadku odległość wynosiłaby około 2550 mil.
19 Tutaj mila ma około 1,75 km.
20 Horsham – u J. Verne’a: Horscham, miasto w stanie Wiktoria, położone około 300 km na północny zachód od Melbourne.
21 Cieśnina Bassa (ang. Bass Strait) – cieśnina między Australią (stan Wiktoria) a Tasmanią; na zachodzie sąsiaduje z Wielką Zatoką Australijską; długość 490 km, szerokość 287 km; odkryta w 1798 przez Matthew Flindersa, który nazwał ją nazwiskiem lekarza ze swojego statku (George Bass).
22 Araukaria (igława, Araucaria) – wiecznie zielone drzewa iglaste z rodziny araukariowatych (Araucariaceae), kilkanaście gatunków rosnących na półkuli południowej; najbardziej znani przedstawiciele to: araukaria chilijska (A. araucana) z Chile i Argentyny, dostarczająca cennego drewna, araukaria brazylijska (A. brasiliana, A. angustifolia), osiągająca wysokość do 50 m, o dużych (wielkości głowy ludzkiej) szyszkach z jadalnymi nasionami, oraz araukaria wyniosła (A. excelsa, A. heterophylla) z wyspy Norfolk, uprawna roślina pokojowa, zwana jodełką pokojową.
23 Mangostan właściwy (garcynia, smaczelina, żółtopla, żółciecz, Garcinia mangostana) – wiecznie zielone drzewo z rodziny kluzjowatych (Clusiaceae), dziko występujące na Malajach, obecnie uprawiane w Azji Południowo-Wschodniej; owoce typu jagody, do 10 cm średnicy, miąższ bardzo smaczny; ze względu na trudności w przechowywaniu rzadko trafiają do Europy.
24 Spardek (ang.) – na statkach starego typu górny lekki pokład rozciągający się od dziobu po rufę; obecnie – pokład środkowej nadbudowy.
25 Przylądek Howe’a (ang. Cape Howe) – przylądek w południowo-wschodniej Australii, wyznaczający początek granicy pomiędzy stanami Nowa Południowa Walia i Wiktoria; został opisany przez Jamesa Cooka 20 kwietnia 1770 roku i nazwany na cześć Richarda Howe’a, skarbnika marynarki wojennej.
26 Gippsland – duży rolniczy region w stanie Wiktoria w Australii; ciągnie się od wschodnich przedmieść Melbourne aż do granicy Nowej Południowej Walii; nazwę zawdzięcza swemu odkrywcy Pawłowi Edmundowi Strzeleckiemu, który w ten sposób oddał cześć ówczesnemu gubernatorowi Nowej Południowej Walii George’owi Gippsowi; największym miastem regionu jest Sale.
27 Półwysep Wilsona (ang. Wilson’s Promontory) – półwysep w stanie Wiktoria (Australia) będący najbardziej na południe wysuniętą częścią lądu Australii (współrzędne: 39°02’ S 146°23’ E), położony około 200 km na południowy wschód od Melbourne; pierwszym Europejczykiem, który dotarł na Wilson’s Promontory, był George Bass (styczeń 1798), który zaproponował nazwę Wilson’s Promontory na cześć Thomasa Wilsona, przyjaciela Mathew Flindersa z Londynu.
28 Hobart Town (obecnie Hobart) – miasto w Australii, w południowo-wschodniej części Tasmanii, nad rzeką Derwent, u jej ujścia do Morza Tasmana; największe miasto i port morski na Tasmanii, ośrodek przemysłowy, kulturalny i turystyczny.
29 George Town – duże miasto na północnym wschodzie Tasmanii, na wschodnim brzegu rzeki Tamar.
30 Fuegeńczycy – mieszkańcy Ziemi Ognistej (hiszp. – Tierra de Fuego).
31 Ziemia Ognista (hiszp. Tierra del Fuego) – archipelag u południowych wybrzeży Ameryki Południowej, oddzielony od kontynentu Cieśniną Magellana, a od Półwyspu Grahama na Antarktydzie Cieśniną Drake’a o szerokości około 1000 km.
32 Jedyna wystawa światowa w tym rejonie świata miała miejsce w Melbourne w 1886 roku.