- W empik go
Pani Teodora - ebook
Pani Teodora - ebook
Klasyka na e-czytnik to kolekcja lektur szkolnych, klasyki literatury polskiej, europejskiej i amerykańskiej w formatach ePub i Mobi. Również miłośnicy filozofii, historii i literatury staropolskiej znajdą w niej wiele ciekawych tytułów.
Seria zawiera utwory najbardziej znanych pisarzy literatury polskiej i światowej, począwszy od Horacego, Balzaca, Dostojewskiego i Kafki, po Kiplinga, Jeffersona czy Prousta. Nie zabraknie w niej też pozycji mniej znanych, pióra pisarzy średniowiecznych oraz twórców z epoki renesansu i baroku.
Kategoria: | Klasyka |
Zabezpieczenie: | brak |
Rozmiar pliku: | 154 KB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Lubiłem zawsze przyglądać się wariatom – nie w szpitalach dla obłąkanych, choć i te są zajmujące – ale wariatom, którzy pozostali w obiegu życiowym, nazwani tak przez ludzi mechanicznie rozumnych. I śmiem nawet twierdzić, że wariat jest dla studiów cenniejszy, niż człowiek przy zdrowo śpiących zmysłach. To coś, co zburzyło równowagę jego pojęć, musiało być w każdym razie wielkim uczuciem, rozbitym na jakimś tragicznym zawrocie istnienia. To coś żyje zazwyczaj pod gruzami pamięci i budzi się czasem przy nieobliczalnym zetknięciu ze światem zewnętrznym, a wtedy błysk duszy, wyzwolonej na chwilę z więzów, jest świeży i szczery, jak rzadko bywają objawy dusz, marniejących w pospolitej mądrości. Zawdzięczam wariatom lub takim, którzy za nich uchodzą, wiele oświetleń życia przeszłego i bieżącego. I odnajduję jedno takie wspomnienie w dawnych swoich zapiskach pamiętnikowych.
Mój zawód historyka ma swe słodycze niezależne od nauki: wprowadza mnie do przeróżnych domów i pałaców, do których bym nigdy w życiu nie zajrzał, gdyby nie konieczność poszukiwań w archiwach prywatnych, pełnych niespodzianek. Jeszcze jeden skutek naszego rozbicia na cztery, przynajmniej na trzy wiatry: dawne akta państwowe polskie zostały wywiezione do dalekich i prawie niedostępnych schowań po obcych stolicach, albo się kryją po bibliotekach prywatnych w kraju. Bywają strzeżone bacznie i zazdrośnie, bywają i w zaniedbaniu i w rozsypce. Ale dla szperacza, którym byłem od lat prawie dziecinnych, mają te zbiory urok odkopalisk: nie wiadomo, co gdzie znaleźć można, gdyż katalogów rękopisów nie ma u nas nigdzie. Więc często jedzie się do archiwów jak do kniei na spotkanie stada jeleni, albo paru zajęcy, albo na próżno.
Bardzo już dawno, w przeszłym wieku, znalazłem się latem na wsi u hrabiego X., który mnie zaprosił do swych archiwów rodzinnych, opowiadając o różnych prastarych dokumentach, a nie wiedząc, że posiada pierwszorzędne papiery z epoki Księstwa Warszawskiego. Pergaminy obejrzałem: były to albo kopie, albo autentyki, stwierdzające dostatecznie znane fakty; w świstkach zaś i listach przedstuletnich, które znalazłem przypadkiem, lubowałem się, jak w rozmowie z przodkami myśli naszej jeszcze żywymi.
Nie chcę jednak dać do zrozumienia, że mój gospodarz pomiatał ową świeższą częścią archiwum, albo pozwalał używać jej pod placki. Bynajmniej. Tylko świadectwa tych bliższych czasów nie służyły mu do popisów, gdyż nie zdawał się rozumieć, o co mnie chodziło. Jemu w każdym razie chodziło o to, aby okazać odwieczny rozwój swojej dynastii, a mnie o różne inne rzeczy, względnie zaś do rzeczonej dynastii – o to, jak się ona sprawiała w naszych dziejach przedstuletnich, probierczych dla kruszcu ludzi ówczesnych, a może i nie bez wpływu na gatunek ich potomstwa.
Jednak ani hrabia X., ani żona jego, bardzo powabna pani, nie byli zupełnymi ignorantami w historii, tylko ją pojmowali, jako szereg królewsko-arystokratycznych anegdot. Znając historię z literatury pamiętnikowej, raczej francuskiej, niż polskiej, mieli w niej swe sympatie i antypatie dość kapryśne, jakby zachodziło pytanie, kogo ze sławnych mężów przeszłości zaprosić by warto do towarzystwa. Naturalnie, że bohaterowie rewolucji pozostaliby za drzwiami: nawet prawnuk Kościuszki lub Dekerta, gdyby istniał, uchodziłby tu za parweniusza: za to potomków rodzin, które swój splendor zawdzięczają sejmowi Delegacyjnemu, widziałem tu na własne oczy i stwierdziłem, że bez przeszkód należą do polskiej arystokracji.