- promocja
Panie Białego Domu - ebook
Panie Białego Domu - ebook
„Dobra żona – powiedział prezydent Grover Cleveland – to taka kobieta, która kocha swojego męża i swój kraj, ale nie pragnie rządzić ani jednym, ani drugim”.
Żona prezydenta, Pierwsza Dama Ameryki, jest niewątpliwie jedną z najważniejszych kobiet w Stanach Zjednoczonych. Mimo to niewiele żon prezydentów dzięki własnej pracy i osiągnięciom znalazło trwałe miejsce w historii USA. Mówi się żartobliwie, ale w znacznym stopniu słusznie, że pozycja żony prezydenta jest najwyższym, nieobieralnym, niepłatnym stanowiskiem nie tylko w Stanach Zjednoczonych, ale na całym świecie.
Jest to książka zarówno o miłości, przywiązaniu, wzajemnej pomocy, jak też o konfliktach, zdradzie, egoizmie. Niewiele wiemy o żonach amerykańskich prezydentów, zwłaszcza tych z XVIII i XIX wieku. Rzadko się o nich wspomina w podręcznikach historii, częściej w biografiach prezydentów. Pierwsze Damy Ameryki bardzo się różniły. Żony pierwszych prezydentów Stanów Zjednoczonych wywodziły się na ogół z bogatych rodzin. Do dziś tylko mężczyźni zajmowali urząd prezydenta Stanów Zjednoczonych. Jednym z konstytucyjnych warunków, które trzeba spełnić, aby ubiegać się o ten zaszczytny urząd, jest ukończenie trzydziestu pięciu lat. Oto dlaczego kobieta nigdy nie została prezydentem Stanów Zjednoczonych – wyjaśnia anegdota amerykańska. Żarty na bok. Może już lada dzień zobaczymy w Gabinecie Owalnym prezydenta w spódnicy. Wówczas być może pojawi się tytuł First Gentleman jako odpowiednik First Lady, a ktoś za ileś tam lat napisze książkę pod tytułem "Panowie Białego Domu".
Kategoria: | Historia |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-11-14401-9 |
Rozmiar pliku: | 6,6 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
„Dobra żona – powiedział prezydent Grover Cleveland – to taka kobieta, która kocha swojego męża i swój kraj, ale nie pragnie rządzić ani jednym, ani drugim”.
Żona prezydenta, Pierwsza Dama Ameryki, jest niewątpliwie jedną z najważniejszych kobiet w Stanach Zjednoczonych. Mimo to niewiele żon prezydentów dzięki własnej pracy i osiągnięciom znalazło trwałe miejsce w historii USA. Mówi się żartobliwie, ale w znacznym stopniu słusznie, że pozycja żony prezydenta jest najwyższym, nieobieralnym, niepłatnym stanowiskiem nie tylko w Stanach Zjednoczonych, lecz także na całym świecie. Żona prezydenta nie otrzymuje bowiem żadnego wynagrodzenia za swoją pracę. Niektóre żony, np. Rosalynn Carter i Betty Ford, obie bardzo aktywne i zaangażowane w różne programy społeczne, publicznie popierały propozycję, aby żona Prezydenta Stanów Zjednoczonych otrzymywała stałą pensję.
Począwszy od Eleonory Roosevelt, żony Prezydentów USA angażują się aktywnie w działalność społeczno-polityczną. Poniższy wykres podaje liczbę artykułów, które ukazały się w dzienniku „New York Times” na temat działalności żon Prezydentów USA w pierwszym pełnym kalendarzowym roku prezydentury. Wykres obejmuje żony Prezydentów Stanów Zjednoczonych od początku obecnego stulecia i odzwierciedla stopień aktywności Pierwszych Dam Ameryki.
Określenie First Lady (Pierwsza Dama) pojawiło się dopiero w drugiej połowie XIX stulecia, po raz pierwszy nazwano tak w 1870 r. Julię Grant, ale powszechnie zaczęto używać tego określenia dopiero od czasów Lucy Hayes. Wcześniej używano różnych tytułów, m.in. Lady Washington, Mrs. President, Presidentess, Republican lub Democratic Queen, Mistress of the White House, Lady of the White House. Żonę Woodrowa Wilsona, Edith, nazywano „asystentem prezydenta” (Assistant President). Według prasy amerykańskiej Nancy Reagan podniosła status Pierwszej Damy do funkcji „zastępcy prezydenta” (Associate Presidency).
W konstytucji i prawie amerykańskim nie wymienia się w ogóle żony prezydenta, jak również nie przewiduje się dla niej żadnej funkcji. Funkcje i znaczenie biorą się z utrwalanych zwyczajów. Jak pisze Myra Gutin: „nie istnieje coś takiego, co Pierwsza Dama musi robić, ale oczekuje się od niej wielu osiągnięć”.
„The Congressional Directory”, wydawnictwo, które ukazuje się regularnie w Stanach Zjednoczonych od 1834 r. i zawiera nazwiska wszystkich osób zajmujących oficjalne stanowiska w Waszyngtonie, do marca 1965 r. w ogóle nie wymieniało żon prezydentów.
Obecnie żona Prezydenta Stanów Zjednoczonych coraz bardziej staje się oficjalną instytucją polityczną. Niektórzy podatnicy amerykańscy narzekają nawet, że staje się zbyt kosztowną instytucją. Oczywiście Pierwsza Dama Ameryki nie jest prezydentem Ameryki, ale ma możliwość wpływania na prezydenta i jego politykę.
W czasach współczesnych żona prezydenta pełni różnorodne funkcje: jako pani Białego Domu, jako gospodyni Białego Domu, a także jako osoba publiczna odgrywająca ważną rolę społeczną i polityczną. Często jest również traktowana jako wyrocznia mody kobiecej. Przyjrzyjmy się niektórym z tych funkcji.
Funkcję organizatora życia towarzyskiego żona prezydenta pełniła od początków istnienia urzędu prezydenckiego. Począwszy od Marty Waszyngton, żony prezydentów organizowały herbatki, bankiety i oficjalne przyjęcia państwowe. Zwykle osobiście ustalały menu, dekoracje, część artystyczną przyjęcia i tym podobne szczegóły. Dbały także o wystrój pomieszczeń Białego Domu. Mamie Eisenhower np. wymieniła wszystkie krzesła w sali bankietowej, uznając, że poprzednie były zbyt małe i niewygodne.
Niektóre żony, np. Dolley Madison (1809–1817) czy Julia Tyler (1844–1845), znane były z wielkich i olśniewających przyjęć. Inne zaś unikały angażowania się w życie towarzyskie Białego Domu, jak np. Letitia Tyler (1841–1842), Margaret Taylor (1849–1850) czy Abigail Fillmore (1850–1853). Cedowały one rolę gospodyni Białego Domu na córki lub kogoś innego z rodziny.
Biały Dom to nie tylko oficjalne miejsce pracy prezydenta, nie tylko muzeum, lecz także miejsce zamieszkania jego i rodziny. Żona prezydenta, tak jak każda inna gospodyni, zarządza domem, dba o zaopatrzenie w żywność, czystość, wystrój wnętrz itp.
Stopień zaangażowania żon prezydentów w sprawy „domowe” był oczywiście bardzo zróżnicowany. Eleonora Roosevelt, zajęta swą działalnością społeczną, praktycznie „odpuściła” Biały Dom. Jeden z gości, zdegustowany brakiem zainteresowania Eleonory Roosevelt sprawami domowymi, kąśliwie oświadczył, że żona Franklina Delano powinna mniej czasu spędzać na podróżach, więcej natomiast czasu poświęcać sprzątaniu Białego Domu. Bess Truman ciągle walczyła ze służbą, aby bardziej dbała o czystość i porządek. Mamie Eisenhower osobiście dobierała dywany do salonów i nalegała, aby odkurzano je kilka razy dziennie. Ona również osobiście wybierała menu na każde przyjęcie.
Personel Białego Domu oczywiście nie lubi, kiedy żona prezydenta ingeruje we wszystkie szczegóły dotyczące zarządzania rezydencją, i na tym tle dochodziło często do konfliktów. Niektóre kończyły się dymisją personelu. Jeżeli żona prezydenta przy czymś się uparła, to zazwyczaj jej ustępowano.
Wyborcy oczekują, by żona prezydenta była dobrą gospodynią i by tak gospodarowała funduszami, aby zmieścić się w przyznanym budżecie.
Pierwsza Dama jest, oczywiście, osobistością publiczną.
Do czasów Franklina Delano Roosevelta żony prezydentów unikały publicity i – z nielicznymi wyjątkami – niechętnie podejmowały się publicznych funkcji. Owszem, uczestniczyły w przyjęciach, ale żyły w cieniu mężów. Starały się grać rolę osób apolitycznych, nieangażujących się w brudną grę polityczną i przestrzegających pewnych manier i norm zachowania. Marta Waszyngton czuła się więźniem u boku męża prezydenta. Elizabeth Monroe unikała angażowania się w życie towarzyskie Waszyngtonu, podczas gdy np. Dolley Madison w nim królowała. Mądra i inteligentna żona drugiego Prezydenta Stanów Zjednoczonych, Abigail Adams, udzielając rad mężowi, czyniła to niezwykle dyskretnie, tak by opinia publiczna nie dostrzegła tego i aby w ten sposób nie zaszkodzić mężowi. Nic więc dziwnego, że w ubiegłym stuleciu wiele żon prezydentów, np. Letitia Tyler (1841–1842), Margaret Taylor (1849–1850), Abigail Fillmore (1850–1853), Jane Pierce (1855–1857) czy Eliza Johnson (1865–1869), unikało publicznego eksponowania swojej osoby. Pewnymi wyjątkami pod tym względem były Julia Tyler (1844–1845) i Mary Lincoln (1861–1865).
W drugiej połowie XIX wieku wzrosło zainteresowanie Amerykanów paniami Białego Domu. Przyczynił się do tego m.in. rozwój prasy oraz aktywność ruchu feministek. Sensacyjne pisma amerykańskie zaczęły zaglądać za kulisy Białego Domu i doszukiwać się wpływu żon na decyzje prezydentów. Wykorzystała to zręcznie Edith Roosevelt (l901–1909), skupiając uwagę mass mediów na sobie i rodzinie. Nie angażowała się ona aktywnie w politykę, ale wiadomo było, że prezydent zasięgał jej rad. Spotkania z żonami członków gabinetu, a także regularnie organizowane w Białym Domu wieczory i koncerty podniosły jej prestiż. Po raz pierwszy żona prezydenta miała własną sekretarkę, co było początkiem powołania zespołu współpracowników pani Białego Domu, który był niezależny od personelu prezydenta.
Kolejne żony już nie kryły się ze swymi ambicjami. Wszyscy wiedzieli, że to dzięki Helen Taft (1909–1913) jej mąż został Prezydentem Stanów Zjednoczonych, a Ellen Wilson (1913–1914) była pierwszą, która w Kongresie publicznie popierała projekt ustawy o budownictwie. Druga żona Wilsona, Edith (1915–1921), zastępowała dyskretnie męża w niektórych obowiązkach, gdy ten był chory.
Naprawdę pierwszą współczesną, w dzisiejszym tego słowa znaczeniu, First Lady była Eleonora Roosevelt (1933–1945). Angażowała się w akcje społeczne, udzielała wywiadów, odbywała własne konferencje prasowe, publikowała artykuły i książki. Jej działalność, w tym także polityczna, była bezprecedensowa. Czasami tak wierciła mężowi dziurę w brzuchu różnymi sprawami, że zmuszony był opuszczać pokój. Była swego rodzaju łącznikiem między opinią publiczną a prezydentem. Od tego czasu wyborcy amerykańscy oczekują od żony prezydenta aktywnej postawy wobec trapiących kraj problemów.
Z powojennych żon niektóre, np. Bess Truman czy Mamie Eisenhower, ograniczały się wyłącznie do odgrywania roli ceremonialnej. Inne zaś, np. Lady Bird Johnson, Betty Ford, Rosalynn Carter czy Hillary Clinton, brały na siebie rolę alter ego prezydenta.
Jacqueline Kennedy (1961–1963) udowodniła, co Pierwsza Dama może zrobić na rzecz popularyzacji kultury amerykańskiej. Lady Bird Johnson (1963–1969) nie miała stylu swej poprzedniczki, ale zachęciła miliony obywateli do „upiększania Ameryki”. Betty Ford (1974–1977) w swoich Rozmowach przy poduszce starała się pozyskać poparcie prezydenta dla swego programu.
Jak więc z powyższego wynika, publiczna rola żony prezydenta, w porównaniu z 1789 r., ulegała zasadniczej zmianie. Początkowo Pierwsza Dama była widziana, ale niesłyszana. Później bywały takie okresy, że jej nawet nie widziano. W czasach współczesnych żona prezydenta jest członkiem jego drużyny. Bierze aktywny udział w kampaniach wyborczych i pełni przy mężu-prezydencie określone funkcje polityczne. Dziś żonę zwycięzcy w wyborach prezydenckich natychmiast pytają dziennikarze: „A jaki będzie pani program w Białym Domu?”.
Rosalynn Carter nie ukrywała swych ambicji, że chce być uznana za doradcę i partnera prezydenta. Pojawiała się przed komisjami Kongresu, na posiedzeniach gabinetu czy uczestnicząc w prezydenckich misjach zagranicznych. Nancy Reagan udowodniła, co żona prezydenta może zdziałać, sterując polityką kadrową w Białym Domu.
Kati Marton przeanalizowała 12 małżeństw prezydenckich od Woodrowa Wilsona do George’a W. Busha. Określa ona Barbarę Bush jako najbardziej wpływową Pierwszą Damę w najnowszej historii Stanów Zjednoczonych, ponieważ była żoną jednego prezydenta i wychowała drugiego. Nancy Reagan charakteryzuje jako żonę kontrolującą, Lady Bird Johnson jako mieszaninę litości i hartu, Eleanorę Roosevelt jako szanowaną i dążącą do zmian, Jackie Kennedy jako poważną, a Laurę Bush jako wielki atut w Białym Domu.
Niektóre żony były przeciwne temu, aby ich mężowie zostali prezydentami. Jane Pierce zemdlała na wieść, że jej mąż uzyskał nominację jako kandydat na prezydenta. Sarah Polk modliła się każdego dnia, aby mąż przegrał wybory. Niektóre żony przeszkodziły temu, aby mąż ubiegał się o drugą kadencję. Były również i takie, jak np. Helen Taft, które od pierwszych dni małżeństwa tak sterowały karierą męża, aby wprowadzić go do Białego Domu.
Amerykanie oczekują od kandydata na prezydenta, by miał unormowane stosunki rodzinne. Dlatego tylko dwóch kawalerów wybranych zostało na fotel prezydencki: James Buchanan i Grover Cleveland. Ten drugi szybko się ożenił po wprowadzeniu się do Białego Domu. Rozwodnik ma mniejsze szanse na zwycięstwo, o czym świadczą porażki Adlai Stevensona w latach 1952 i 1956, oraz Nelsona Rockefellera w 1964 r.
Żona może być zarówno atutem, jak i ciężarem dla prezydenta. Dolley Madison, niezwykle towarzyska osoba, była przeciwieństwem chłodnego samotnika Jamesa Madisona. Na widok pięknej, pełnej werwy Frances Cleveland, jeden z republikanów lamentował, iż trudno wygrać wybory z panem i panią Cleveland. Podziwiana i szanowana Eleonora Roosevelt miała udział w czterech kolejnych zwycięstwach wyborczych Franklina Roosevelta. Była „oczami i uszami” przykutego do wózka inwalidzkiego męża. John Kennedy był popularny, ale jego żona jeszcze bardziej. W czasie podróży do Paryża prezydent przedstawił się żartobliwie prasie jako ten facet, który towarzyszy Jacqueline Kennedy. W wyborach 1976 r. pojawiło się hasło „Mąż Betty na prezydenta”, odzwierciedlające popularność Betty Ford. George Bush, tuż przed wyborami w 1992 r., publicznie twierdził, że Barbara Bush z pewnością wygrałaby wybory prezydenckie. Nie ulega wątpliwości, że niektóre panie Białego Domu były bardziej popularne niż ich mężowie. Niektóre były również inteligentniejsze i mądrzejsze od mężów, choć starały się, by takie wrażenie nie utrwaliło się w opinii publicznej.
Nie wszystkie żony umacniały autorytet swoich mężów w Białym Domu. Elizabeth Monroe swą arystokratyczną wyniosłością odpychała ludzi. Mary Lincoln wybuchami zazdrości często wprawiała prezydenta w zakłopotanie i kompromitowała go w towarzystwie.
Niewłaściwa postawa żony może zniweczyć prezydenckie aspiracje męża. W 1972 r. Edmund Muskie, wybitny polityk amerykański polskiego pochodzenia, miał duże szanse uzyskania nominacji Partii Demokratycznej na jej kandydata na prezydenta. Jednakże zachowanie jego żony, Jane, przedstawiono w prasie jako zaprzeczenie postawy kandydatki na Pierwszą Damę Ameryki. Pisano o niej, że publicznie żuje gumę, rano pali papierosy, a wieczorem popija drinki, opowiada świńskie dowcipy itp. Kiedy po raz kolejny na wiecach wyborczych zapytano o to samo Muskiego, ten tak się zdenerwował i tak żarliwie bronił małżonki, że miał łzy w oczach. Całą Amerykę obiegły zdjęcia płaczącego Muskiego z komentarzem, że nie ma on odporności psychicznej, potrzebnej Prezydentowi Stanów Zjednoczonych.
Miarą wzrastającej roli żony prezydenta jest rozbudowa jej personelu w Białym Domu. Do początków obecnego stulecia Pierwsza Dama nie miała współpracowników. Dopiero w 1901 r. Edith Roosevelt zatrudniła sekretarkę, Bellę Hagner. Eleonora Roosevelt, która tylko w 1933 r. otrzymała około 300 tysięcy listów, miała zaledwie jedną osobę na pełnym etacie, ale korzystała z pomocy personelu prezydenta. W ostatnich latach tzw. wschodnie skrzydło Białego Domu, pracujące na rzecz First Lady, zatrudnia 25–30 osób. Rosalynn Carter stanowczo, ale bezskutecznie domagała się zwiększenia liczby swojego personelu.
Zwykle to żona prezydenta decyduje o tym, jaki będzie podział zadań jej współpracowników. Na ogół osoby pracujące we wschodnim skrzydle zatrudnione są w takich działach jak: prasa, dział imprez, społeczny, polityczny, koordynacji kalendarza, korespondencji itp.
Wspomniałem o tym, że żona jest na ogół atutem prezydenta. Najlepszym tego dowodem jest fakt, że tylko jeden prezydent w historii USA, James Buchanan, przetrwał przez całe życie w stanie kawalerskim. Oto kilka ciekawostek związanych z żonami prezydentów:
Trzech prezydentów ożeniło się w czasie sprawowania urzędu. Pierwszym był John Tyler (w 1844 r., było to jego drugie małżeństwo). Następnym był Grover Cleveland (w 1886 r., pierwsze małżeństwo), trzecim zaś Woodrow Wilson (w 1915 r., drugie małżeństwo).
Cztery żony prezydentów (Jeffersona, Jacksona, Van Burena i Arthura) zmarły, zanim zasiedli oni w Białym Domu. Sześciu prezydentów ożeniło się ponownie (Tyler, Fillmore, B. Harrison, T. Roosevelt, Wilson i Reagan). Pięciu ożeniło się z córkami pastorów (J. Adams, Fillmore, Pierce, B. Harrison i Wilson). Sześciu ożeniło się z wdowami, w tym trzech spośród czterech pierwszych prezydentów (Waszyngton, Jefferson, Madison, Fillmore, B. Harrison, Wilson). Pięciu ponownie się ożeniło po śmierci pierwszej żony. Najmłodziej ożenił się Andrew Johnson, miał 18 lat i 127 dni. Najstarszym, który brał po raz pierwszy ślub, był Cleveland – 49 lat i 76 dni. Benjamin Harrison miał 62 lata i 229 dni, kiedy ożenił się po raz drugi. Największa różnica wieku między małżonkami była w drugim małżeństwie Tylera. On liczył wówczas 54 lata i 89 dni, ona zaś, Julia Gardiner, 24 lata i 59 dni. Najmłodszą żonę wziął A. Johnson. W dniu ślubu Eliza McCardle miała 16 lat i 213 dni. Najstarszą wziął sobie Fillmore. Caroline Carmichael McIntosh, kiedy wychodziła za niego, miała 44 lata i 112 dni. Było to jej drugie małżeństwo. Najstarszą żoną, która po raz pierwszy wychodziła za mąż, była Bess Truman – 34 lata i 135 dni. Pięciu prezydentów ożeniło się z kobietami starszymi od siebie: Waszyngton, Fillmore, B. Harrison, Harding i Nixon. Dwaj prezydenci (Tyler i T. Roosevelt) wzięli ślub w dniu swych urodzin.
W dniu zaprzysiężenia męża najstarszymi żonami były: Anna Harrison (65 lat), Barbara Bush (64 lata), Abigail Fillmore (62 lata), Florence Harding (60 lat), Margaret Taylor (60 lat), Bess Truman (60 lat). Najmłodszymi zaś były: Frances Cleveland (21 lat), Julia Tyler (24 lata) Jacqueline Kennedy (31 lat), Edith Roosevelt (40 lat), Dolley Madison (40 lat). Wiek Frances Cleveland i Julii Tyler dotyczy daty ślubu.
Cztery małżeństwa doczekały się złotych godów: John i Abigail Adamsowie (54 lata), John Quincy i Louisa Adamsowie (54 lata), Harry i Bess Trumanowie (53 lata) oraz Dwight i Mamie Eisenhowerowie (52 lata). Najkrócej trwało pierwsze małżeństwo Teodora Roosevelta z Alice Lee – tylko trzy lata. Alice zmarła w wieku 22 lat. Prezydenci Millard Fillmore i Andrew Johnson ożenili się z kobietami, które nauczyły ich czytać i pisać.
Trzy żony prezydentów były uprzednio rozwódkami: Rachel Jackson, Florence Harding i Betty Ford. Ronald Reagan jest jedynym rozwodnikiem wśród prezydentów amerykańskich.
Osiem żon prezydentów zostało wdowami w czasie, gdy zamieszkiwały w Białym Domu: Anna Harrison, Margaret Taylor, Mary Todd Lincoln, Lucretia Garfield, Ida McKinley, Florence Harding, Eleonora Roosevelt, Jacqueline Kennedy. Spośród nich tylko ta ostatnia wyszła ponownie za mąż (za Arystotelesa Onassisa).
Piętnaście żon zostało wdowami po opuszczeniu Białego Domu: Marta Waszyngton, Dolley Madison, Louisa Catherine Adams, Julia Gardiner Tyler, Sarah Polk, Eliza Johnson, Julia Dent Grant, Frances Cleveland, Edith Kermit Roosevelt, Helen Taft, Edith Bolling Wilson, Grace Coolidge, Bess Truman, Mamie Eisenhower, Lady Bird Johnson. Spośród nich tylko jedna ponownie wyszła za mąż – Frances Folsom Cleveland (za Thomasa J. Prestona).
Sześć żon zmarło wcześniej od swych mężów po zakończeniu prezydentury: Abigail Adams, Elizabeth Monroe, Abigail Fillmore, Jane Pierce, Lucy Weeb Hayes i Lou Hoover.
Najdłużej żyły: Bess Truman (97 lat), Lady Bird Johnson (95 lat), Edith Wilson (89 lat), Anna Harrison (88 lat), Sarah Polk (87 lat), Edith Roosevelt (87 lat), Lucretia Garfield (85 lat), Frances Cleveland (83 lata), Helen Taft (82 lata), Mamie Eisenhower (82 lata), Dolley Madison (81 lat), Pat Nixon (81 lat).
Dwaj wdowcy zostali wybrani prezydentami (Jefferson i Jackson). Millard Fillmore był jedynym prezydentem, który po opuszczeniu Białego Domu ponownie się ożenił.
W sumie 41 prezydentów miało 151 dzieci, w tym 89 synów i 62 córki. Tylko sześciu prezydentów nie miało chłopców (McKinley, Wilson, Truman, L. Johnson, Nixon i Obama). Najwięcej dzieci miał John Tyler. Był dwukrotnie żonaty i z obu małżeństw miał aż piętnaścioro dzieci. Tego rekordu nie pobił żaden z prezydentów.
William Henry Harrison ożenił się raz, ale był ojcem dziesięciorga dzieci. Miał sześciu synów i cztery córki. Tego rekordu także nie pobił żaden z prezydentów amerykańskich. Następni w kolejności są: Rutherford Hayes – ośmioro; James Garfield – siedmioro; Tomasz Jefferson, Zachary Taylor, Teodor Roosevelt, Franklin Roosevelt, George Bush – po sześcioro, John Adams, Andrew Johnson, Grover Cleveland i Ronald Reagan – po pięcioro dzieci.
A oto prezydenci, którzy nie mieli biologicznych dzieci: Jerzy Waszyngton, James Buchanan, Andrew Jackson, James Polk, James Madison (Waszyngton i Jackson mieli dzieci adoptowane).
Spośród prezydentów amerykańskich najmłodszym ojcem był Andrew Johnson. Miał on 19 lat, kiedy został ojcem po raz pierwszy. Najstarszym ojcem był John Tyler, ostatni raz został nim w wieku 70 lat.
W 1984 r. żyło 25 dzieci prezydentów amerykańskich. Najstarszym dzieckiem była wówczas 92-letnia Helen Taft Manning, córka Williama Howarda Tafta, 27. prezydenta USA. Żył także podówczas 81-letni Francis Grover Cleveland, syn Grovera Clevelanda, 22. i 24. prezydenta USA.
Niektórzy prezydenci (w okresie pełnienia funkcji lub wcześniej) byli uwikłani w pozamałżeńskie romanse. Kariery wielu z nich mogłyby zostać zniszczone, gdyby ich żony ujawniły publicznie to, co wiedziały, lub to, co podejrzewały, gdyby przedłożyły swoje uczucia i chęć zemsty nad karierę polityczną męża. A oto lista prezydentów, którzy mieli lub byli podejrzani, że mieli, kochanki: o Jerzym Waszyngtonie Anglicy rozpuszczali plotki, że jego kochanką jest Mary Gibbons; Tomasza Jeffersona, kiedy był w Paryżu, łączono z Angielką, mężatką Marią Cosway, oraz z murzyńską niewolnicą Sally Hemings; James Garfield miał romans z panią Lucią Gilbert Calhoun, 18-letnią reporterką „New York Timesa”; Woodrow Wilson w czasie pobytu na Bermudach poznał Mary Hulbert Peck, z którą się zaprzyjaźnił i utrzymywał z nią korespondencję (po śmierci pierwszej żony Wilson utrzymywał kontakt z panią Peck; dopiero druga żona Wilsona, Edith, zmusiła go do zerwania tej znajomości); Warren Harding najpierw miał kochankę Carrie Phillips, a następnie Nan Britton, z którą miał dziecko; Franklin Delano Roosevelt miał romans z Lucy Pages Mercer, sekretarką swojej żony, oraz z własną sekretarką, Marguerite „Missy” Le-Hand. Podobno łączyły go bliskie stosunki ze skandynawską księżniczką Martą, która mieszkała w Białym Domu w czasie II wojny światowej; Dwight Eisenhower w czasie II wojny światowej miał za kierowcę Angielkę Kay Summersby. Napisała ona książkę o swoim romansie z Eisenhowerem; Johna Kennedy’ego łączono z wieloma kobietami, m.in. Marilyn Monroe, Angie Dickinson, Judith Exner Campbell, a także pracownicami Białego Domu – Priscillą Weir i Jill Cowan; Lyndon Johnson przez 30 lat romansował z Alice Glass; Richard Nixon podobno miał romans z chińską kelnerką Marianną Liu, którą spotkał w Hongkongu, gdy był wiceprezydentem. Liu zaprzeczała temu; George’a Busha łączono z Jennifer Fitzgerald, pracownicą Białego Domu. Oboje zaprzeczali doniesieniom na ten temat; Bill Clinton miał wiele romansów, za które o mało nie zapłacił utratą fotela prezydenckiego. Wymienię tylko: Paulę Jones, Gennifer Flowers i Monikę Lewinsky.
Inne ciekawostki o paniach Białego Domu:
Pierwszą kobietą, która ubiegała się o prezydenturę, była Victoria Claflin Woodhull. W dniu 10 maja 1872 r. w Apollo Hall w Nowym Jorku odbyła się konwencja sufrażystek z udziałem około 500 delegatek z 26 stanów. Utworzono wówczas Equal Rights Party (Partię Równych Praw). Kandydatem tej partii na prezydenta była właśnie pani Woodhull.
Trzynaście żon prezydentów ukończyło studia wyższe: Lucy Hayes, Lucretia Garfield, Frances Cleveland, Grace Coolidge, Lou Hoover, Jacqueline Kennedy, Lady Bird Johnson, Pat Nixon, Rosalynn Carter, Nancy Reagan, Hillary Rodham Clinton, Laura Bush i Michelle Obama.
Spośród wszystkich żon prezydentów amerykańskich tylko dwie nie miały portretu: Marta Jefferson i Margaret Taylor. Biografowie mają tylko wyobrażenie, jak one wyglądały, a malarze namalowali ich portrety na podstawie wizerunków córek, które ponoć były podobne do swych matek.
Dwie żony późniejszych prezydentów wystąpiły w filmach. Patricia Ryan, późniejsza żona Nixona, była statystką w takich filmach jak Ben Hur, The Great Ziegfeld, Becky Sharp. Również obie żony Reagana, Jane Wyman i Nancy Davis, były aktorkami. Druga żona Reagana, Nancy, zanim zagrała w filmie, wystąpiła w sztuce Broken Dishes. Grała też w wielu filmach, m.in. w Donovan’s Brain. W swym ostatnim filmie pt. Hellcats of the Navy z 1956 r. występowała wraz z Reaganem.
To żonom prezydentów przypisuje się fakt, że życie artystyczne i kulturalne wkroczyło do Białego Domu. Żona Teodora Roosevelta, żona Tafta i obie żony Wilsona wprowadziły wieczory muzyczne do rezydencji prezydenckiej, przy współpracy Steinway Piano Company. Z inicjatywy Grace Coolidge Siergiej Rachmaninow trzykrotnie dał tu koncerty w 1927 r. Nie każdy rodzaj muzyki akceptowano. Bess Truman bezskutecznie usiłowała na początku lat 50. doprowadzić do koncertu pianisty Liberace w Białym Domu.
Podobizny czterech żon prezydentów pojawiły się na amerykańskich znaczkach pocztowych: Marty Waszyngton, Dolley Madison, Eleonory Roosevelt i Abigail Adams.
Dwanaście kobiet pełniło rolę pań Białego Domu, nie będąc żonami prezydentów; oto ich lista: Dolley Madison – pełniła rolę gospodyni Białego Domu w czasie, gdy prezydentem był wdowiec Tomasz Jefferson; Emily Donelson, siostrzenica Andrew Jacksona – honory pani Białego Domu pełniła po śmierci jego żony Rachel; Angelica Van Buren, synowa prezydenta (kiedy owdowiał, organizowała przyjęcia); Jane Harrison, synowa prezydenta (zastępowała jego chorą żonę); Priscilla Tyler, synowa prezydenta (zastępowała jego chorą żonę); Bettie Bliss, córka prezydenta Taylora – pełniła obowiązki pani Białego Domu, ponieważ żona prezydenta Margaret odmawiała udziału w życiu towarzyskim; Mary Abigail Fillmore, córka prezydenta (jak wyżej); Harriet Lane, siostrzenica prezydenta Jamesa Buchanana, który był kawalerem; Martha Patterson, córka prezydenta Andrew Johnsona (zastępowała chorą żonę prezydenta Elizę); Mary Arthur McElroy, siostra prezydenta, który był wdowcem; Rose Cleveland, siostra prezydenta, pełniła rolę pani Białego Domu do czasu ślubu prezydenta z Frances Folsom; Helen Woodrow Bones pełniła rolę gospodyni Białego Domu po śmierci Ellen, żony prezydenta Wilsona.
A teraz lista pań, które odrzuciły oświadczyny późniejszych prezydentów Stanów Zjednoczonych. Jeśliby powiedziały,,tak”, byłyby Pierwszymi Damami Ameryki: Betsy Fauntleroy odrzuciła zaloty Jerzego Waszyngtona, uważając, że nie jest on dostatecznie zamożny; Mary Eliza „Polly” Philipse – również odrzuciła oświadczyny Waszyngtona; Hannah Quincy czekała na oświadczyny Johna Adamsa, który zwlekał, aż stracił dziewczynę; Rebecca Burwell – Tomasz Jefferson zamierzał się jej oświadczyć, ale nic z tego nie wyszło; Kitty Floyd zgodziła się wyjść za Jamesa Madisona, ale później się rozmyśliła; Ellen Randolph – zalecał się do niej Martin Van Buren, ale do małżeństwa nie doszło; Anna Coleman, narzeczona Jamesa Buchanana – zerwała z nim, ponieważ naplotkowano jej o niewierności narzeczonego; Mary Owens – zalecał się do niej Abraham Lincoln, ale bez rezultatu; Sara World zerwała z Andrew Johnsonem z powodu nacisku rodziców; Panny G. Pepkins odrzuciła oświadczyny Rutherforda Hayesa, ponieważ nie chciał on opuścić Ohio i przenieść się do Connecticut; Frances Anna Caunon była dziewczyną Johna Kennedy’ego w czasie studiów na Harwardzie; Phyllis Brown przez cztery lata chodziła z Geraldem Fordem, ale nie chciała opuścić Nowego Jorku i przenieść się do Grand Rapids w Michigan; Jane Wyman rozwiodła się z Ronaldem Reaganem.
W Białym Domu pojawiają się ponoć duchy nieżyjących prezydentów i ich żon. Najczęściej wymienianym i widywanym jest duch Abrahama Lincolna. Eleonora Roosevelt, która przekształciła sypialnię Lincolna w swój gabinet, wiele razy zwierzała się współpracownikom, że czuła za plecami obecność ducha wielkiego prezydenta. Pani Coolidge twierdziła, że widziała Lincolna stojącego w oknie Gabinetu Owalnego, z którego zwykł on przyglądać się wojskom maszerującym do Wirginii.
W Białym Domu pojawiają się ponoć również duchy prezydenckich małżonek. Kiedy druga żona prezydenta Wilsona przekopała ogródek założony niegdyś przez Dolley Madison, ukazał się tam rozwścieczony duch tej prezydentowej. Duch Abigail Adams krąży po Białym Domu w poszukiwaniu miejsca na suszenie upranej bielizny. Pojawia się również duch pani Cleveland, która jako pierwsza z żon prezydentów USA urodziła dziecko w Białym Domu. Towarzyszy jej ponoć dziecięcy krzyk: „Mama!”.
Amerykanie stosunkowo mało wiedzą o żonach swoich prezydentów, zwłaszcza tych z XVIII i XIX wieku. Rzadko się o nich wspomina w podręcznikach historii, częściej w biografiach prezydentów. Pierwsze Damy Ameryki bardzo się różniły. Żony pierwszych Prezydentów Stanów Zjednoczonych wywodziły się na ogół z bogatych rodzin. Część pochodziła z ubogich środowisk.
Do dziś tylko mężczyźni zajmowali urząd Prezydenta Stanów Zjednoczonych. Jednym z konstytucyjnych warunków, które trzeba spełnić, aby ubiegać się o ten zaszczytny urząd, jest ukończenie trzydziestu pięciu lat. Oto dlaczego kobieta nigdy nie została prezydentem Stanów Zjednoczonych – wyjaśnia anegdota amerykańska. Żarty na bok. Sądzę, że jeszcze za naszego życia zobaczymy w Gabinecie Owalnym prezydenta w spódnicy. Wówczas być może pojawi się tytuł First Gentleman, jako odpowiednik First Lady, a ktoś za ileś tam lat napisze książkę pod tytułem Panowie Białego Domu.
Longin Pastusiak
------------------------------------------------------------------------
1 Betty Houchin Winfield, Anna Eleanor Roosevelt’s White House Legacy, „Presidential Studies Quarterly” Spring 1988, Vol. XVIII, No. 2, s. 335.
2 Betty Boyd Caroli, First Ladies, New York 1987, s. XV.
3 „New York Times”, 13 VII 1986, s. E 7.
4 Myra G. Gutin, The First Lady in the Twentieth Century, New York 1989, s. 2.
5 Kati Marton, Hidden Power: Presidential Marriages That Shaped Our Recent History, New York 2003.