Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Panika - ebook

Wydawnictwo:
Tłumacz:
Data wydania:
5 września 2018
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment
Produkt niedostępny.  Może zainteresuje Cię

Panika - ebook

Jak neuronauka pomaga pozbyć się ataków lęku

Klaus Bernhardt uważa, że większość stosowanych obecnie terapii strachu to podejścia przestarzałe o całe dziesięciolecia. Proponuje nowy rodzaj terapii, korzystającej z wiedzy na temat tego, jak ludzki mózg przetwarza informacje. Zdaniem autora dzięki tej metodzie pacjenci cierpiący na zaburzenia lękowe mogą bardzo szybko znów odzyskać kontrolę nad swoim życiem.

Tysiące osób skorzystały już z metody Bernhardta, łączącej najnowsze osiągnięcia neuronauki oraz najbardziej użyteczne elementy terapii poznawczo-behawioralnej i psychologii pozytywnej.

Dzięki prostym i sprawdzonym ćwiczeniom możemy w ciągu zaledwie kilku tygodni zrozumieć funkcjonowanie „maszynerii” strachu, pozbyć się nawyków wywołujących lęk i zbudować nowe pozytywne połączenia neuronalne.

Klaus Bernhardt, ur. w 1968 roku w Mühldorf am Inn w Niemczech, psychoterapeuta, dziennikarz specjalizujący się w tematyce naukowej i medycznej, członek Akademii Edukacji Neuronaukowej. Dzięki dostępowi do wyników najnowszych badań nad funkcjonowaniem mózgu opracował nowatorską terapię zaburzeń lękowych. Mieszka i pracuje w Berlinie.

Kategoria: Poradniki
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-8015-831-3
Rozmiar pliku: 815 KB

FRAGMENT KSIĄŻKI

Przedmowa

Tylko w krajach niemieckojęzycznych zaburzenia lękowe zdiagnozowano u ponad dwunastu milionów osób, z czego ponad dwa miliony to przypadki chronicznych napadów paniki. Największym marzeniem ludzi dotkniętych takimi dolegliwościami jest powrót do normalnego życia, do życia bez strachu przed strachem.

Ze względu na osobiste doświadczenia postanowiłem zrobić wszystko, co w mojej mocy, by osoby cierpiące na ataki paniki mogły liczyć na szybszą i bardziej wszechstronną pomoc. Prowadząc praktykę lekarską w Berlinie, wyspecjalizowałem się w leczeniu zaburzeń lękowych i jako jeden z pierwszych terapeutów w Niemczech proponuję zupełnie nowy rodzaj terapii. Opiera się ona na najnowszych badaniach nad funkcjonowaniem mózgu i nie ma nic wspólnego z tym, czego zwykle spodziewają się pacjenci z zaburzeniami lękowymi. Nie zajmuję się terapią przez ekspozycję, desensytyzacją, ćwiczeniami oddechowymi, stopniowym rozluźnianiem mięśni ani analizowaniem dzieciństwa. Poza nielicznymi wyjątkami zdecydowanie odrzucam podawanie antydepresantów i środków uspokajających. Oczywiście, często zatem słyszę pytanie, dlaczego proponowana przeze mnie forma terapii tak bardzo różni się od tego, co robi większość moich kolegów po fachu. Chętnie przywołuję wtedy niezwykle trafną sentencję Einsteina:

„Zostawiać wszystko po staremu i liczyć, że coś się zmieni, to czyste szaleństwo”.

Ten mądry cytat opisuje sposób, w jaki bywają dziś często traktowani pacjenci z zaburzeniami lękowymi. Powszechnie stosowane formy terapii albo są nieskuteczne, albo pomagają bardzo powoli. Jednocześnie ignoruje się najnowsze, przełomowe odkrycia dotyczące funkcjonowania mózgu. Zamiast wykorzystać zdobytą wiedzę do wprowadzenia nowych standardów terapeutycznych, nadal wypisujemy recepty na środki antydepresyjne i stosujemy metody, które w zasadzie nie zmieniły się od dziesięcioleci. A przecież w ostatnich dwudziestu latach zgromadziliśmy ogromną wiedzę o działaniu mózgu. Dzięki technikom obrazowania na żywo przyglądamy się działaniu szarych komórek; obserwujemy wpływ konkretnych myśli i ćwiczeń, a specjaliści wymieniają się swoimi odkryciami za pośrednictwem internetu. Dzięki temu wiemy dziś dokładnie, co dzieje się w mózgu, gdy pojawia się napad paniki, a także co należy zrobić, by go uśmierzyć. Wszystkie techniki opisane w tej książce testowałem i doskonaliłem przez lata pracy z pacjentami. Być może trudno w to uwierzyć, ale ponad 70 procent moich pacjentów całkowicie pozbywa się napadów paniki w ciągu nie więcej niż sześciu sesji terapeutycznych. Oczywiście, moja książka nie zastąpi nikomu spotkań z doświadczonym lekarzem czy terapeutą. Może jednak pomóc w zrozumieniu, skąd biorą się napady paniki. Przedstawia też ciekawe i nieskomplikowane techniki, które wielu pacjentom pozwoliły powrócić do życia bez strachu. Mam nadzieję, że jej Czytelnicy osiągną ten cel równie szybko.

Klaus Bernhardt

psychoterapeuta, dziennikarz naukowy i medyczny, członek AFNB (Akademii Edukacji Neuronaukowej)Rozdział 1

Przyczyny napadów paniki

Różne formy lęku – do których zaliczają się również napady paniki – to przede wszystkim całkowicie prawidłowa, zdrowa reakcja ludzkiego organizmu. Strach ma tylko jedno zadanie: ma nas chronić. Gdy z zarośli wyskakuje lew, nasze ciało natychmiast wydziela adrenalinę, serce zaczyna pracować na najwyższych obrotach i w ułamku sekundy decydujemy, czy będziemy walczyć (co w przypadku lwa bym odradzał), czy uciekać. To normalna i niezbędna reakcja, zapewniająca nam przetrwanie. Co jednak wtedy, gdy żaden lew nie szykuje się do ataku, a nasze serce zaczyna szaleć zupełnie bez powodu, gdy przestajemy panować nad sytuacją, dopadają nas mdłości, zawroty głowy, drętwiejemy i nie możemy złapać oddechu?

Co dzieje się wtedy w mózgu i dlaczego zachowuje się on w ten sposób? Istnieją cztery powody takiej reakcji. Każdemu z nich poświęciłem jeden rozdział; warto przeczytać je wszystkie po kolei, gdyż napady paniki często mają więcej niż jedną przyczynę. Szybkie i trwałe przezwyciężenie strachu będzie możliwe tylko wówczas, gdy poznamy całe jego podłoże i sięgniemy po odpowiednie techniki. Zacznijmy więc od krótkiego przeglądu czterech najczęstszych powodów występowania napadów paniki.

1.1. Lekceważenie sygnałów ostrzegawczych

Wszystkie moje doświadczenia z ostatnich lat przemawiają za tym, że głównym powodem wystąpienia pierwszego napadu paniki jest ignorowanie sygnałów ostrzegawczych.

Jakie zjawiska zaliczamy do sygnałów ostrzegawczych? Najczęściej wszystko zaczyna się od tego, że zbyt długo bagatelizujemy przeczucia. Przeczucie to rzecznik naszej podświadomości, naszej psyche. Im częściej sięgamy po rozsądne argumenty, by nie słuchać przeczuć, tym bardziej stanowczo domagają się one uwagi. Nasza psychika przy użyciu najróżniejszych sygnałów zarówno natury somatycznej, jak i psychicznej próbuje nas skłonić do przeprowadzenia zmian w naszym życiu.

Do sygnałów ostrzegawczych natury psychicznej zaliczamy na przykład epizody nagłego osłabienia uwagi, a także utratę inicjatywy, uczucie bezsilności i stany na pozór nieuzasadnionego smutku. Napad paniki to zresztą najsilniejsza postać psychicznego sygnału ostrzegawczego.

Do somatycznych sygnałów ostrzegawczych zaliczamy między innymi sensacje żołądkowe, problemy z trawieniem, nagłe pogorszenie wzroku, podrażnienia skóry, mimowolne skurcze mięśni (tzw. tiki) oraz częstomocz. Udowodniono, że nawet wypadnięcie dysku czy półpasiec miewają przyczyny psychosomatyczne, zatem także i te dolegliwości wypada uznać za oznaki pogorszenia się stanu pacjenta. W rozdziale 2. dość szczegółowo omawiamy wzajemne powiązania podobnych objawów, a także sposoby na uwolnienie się od nich.

1.2. Substancje mogące wywołać napady paniki

Istnieją dowody, że napady paniki mogą zostać wywołane zażywaniem niektórych lekarstw, na przykład neuroleptyków podawanych w przypadku schizofrenii, czy syntetycznej tyroksyny stosowanej w leczeniu schorzeń endokrynologicznych. Nieodpowiednie dawki tyroksyny mogą skutkować napadami paniki, zwłaszcza u kobiet, u których zdiagnozowano chorobę Hashimoto. Warto więc sprawdzić, czy zażywamy właściwą dawkę leku. Znam też przykład pacjentki, której samopoczucie poprawiło się po przejściu na preparat pochodzenia naturalnego. Więcej informacji na ten temat zawiera podrozdział 3.1.

Jednak znacznie częściej panika jest rezultatem zażywania nie leków, lecz narkotyków. Jako substancje czynne wymienić trzeba przed wszystkim THC, ekstazy, czyli MDMA, oraz kokainę. Także psylocybina, psychoaktywna substancja obecna w niektórych grzybach, zalicza się do najczęstszych przyczyn paniki. To samo dotyczy wielu nowych, syntetycznych narkotyków zalewających rynek. Wszystkie te substancje w ogromnym stopniu naruszają gospodarkę neuroprzekaźników i na pewien czas wyłączają niektóre funkcje obronne mózgu. Co ciekawe jednak, staje się on dzięki temu wydajniejszy w pewnych dziedzinach. Niektóre dzieła znanych malarzy czy pisarzy, na przykład Stephena Kinga, powstały ponoć pod wpływem narkotyków.

Wyłączenie przy pomocy narkotyku filtrów ochronnych mózgu można porównać do usunięcia filtrów oczyszczających z wodociągów. Woda wprawdzie popłynie znacznie szybciej, zanieczyści jednak cały system, powodując duże szkody. Szkodą taką w przypadku mózgu będzie powstanie szlaków neuronalnych stanowiących podłoże napadów paniki. Jeśli doszło do tego choć raz, dalsze zażywanie narkotyków zwiększa prawdopodobieństwo wystąpienia kolejnych ataków. Jeżeli napad paniki pojawił się w ciągu czterdziestu ośmiu godzin od zażycia danej substancji, nie powinniśmy jej nigdy więcej stosować. To, czy spróbowaliśmy jej pierwszy raz, czy też mamy z nią do czynienia od lat, nie ma w tym wypadku znaczenia. Z chwilą, gdy nasz organizm reaguje na daną substancję lękiem napadowym, powinna ona zostać objęta bezwarunkowym zakazem. Także wtedy, a może nawet zwłaszcza wtedy, gdy znowu czujemy się lepiej. Niebezpieczeństwo, że dany narkotyk wywoła kolejny atak paniki, jest wyjątkowo wysokie dlatego, że w mózgu zapisały się związane z nim doświadczenia.

Czy zdajemy sobie sprawę, że większość ludzi przeżyła w swoim życiu jedną albo dwie sytuacje do złudzenia przypominające napad paniki? Epizod taki może mieć różną intensywność i różne przyczyny, na przykład reakcję alergiczną na antybiotyk, chwilowy niedobór witaminy B12, krótkotrwałą niedoczynność tarczycy związaną z dietą albo nietolerancję pokarmową. Z niedoborem witamin albo innych składników odżywczych nasz organizm zwykle radzi sobie sam – dostajemy wilczego apetytu na potrawę zawierającą mnóstwo brakującego składnika i uczucie paniki znika również szybko, jak się pojawiło.

Przy okazji chciałbym poradzić wegetarianom i weganom, którzy zrezygnowali z wielu źródeł witaminy B12, na przykład wątróbki, mięsa, mleka i jajek, by zażywali ją w postaci suplementu diety.

1.3. Negatywne myśli i ich fatalny wpływ na mózg

Niektórzy z nas nawet po jednorazowym napadzie paniki zaczynają się niepokoić, co im dolega. Czy był to objaw wady serca, raka mózgu, a może jakiejś innej okropnej choroby? Z duszą na ramieniu jadą na ostry dyżur, żeby się zbadać. Szpital najczęściej odsyła ich do domu z rozpoznaniem, że był to przypuszczalnie „tylko” atak paniki i że z ich organizmem jest wszystko w porządku. Trudno spokojnie przyjąć taką informację, gdy mamy wyraźne poczucie, że w naszym ciele coś szwankuje. Martwimy się więc dalej. Umawiamy się na kolejne konsultacje lekarskie i poddajemy dalszym badaniom, które w końcu mają wskazać problem. Takie właśnie postępowanie przyczynia się do przekształcenia jednorazowego przeżycia w nawracające napady paniki. Udowodniono bowiem, że regularne zamartwianie się, któremu towarzyszą negatywne stany emocjonalne, zmienia strukturę naszego mózgu. Taki strach przed strachem w ciągu kilku tygodni, a nawet dni, utrwala się w automatycznie działający schemat myślowy zakodowany w połączeniach synaptycznych. Jak to się dzieje?

Ponieważ jesteśmy w stanie przypominać sobie nasze dawne myśli, muszą być one zarejestrowane gdzieś w naszej głowie. Nie mamy jednak w środku żadnego dysku twardego, na którym można by przechowywać informacje jak w komputerze. Myśli zapisywane są w kodzie biologicznym, w formie połączeń synaptycznych. Z każdą myślą w naszej głowie powstają nowe połączenia neuronalne. Odkrycie tego zjawiska zostało uhonorowane w roku 2000 Nagrodą Nobla w dziedzinie medycyny i w znacznym stopniu przyczyniło się do opracowania nowych, skutecznych metod walki ze stanami lękowymi. Wiedzę tę zawdzięczamy profesorowi Ericowi Kandelowi, jednemu z najwybitniejszych współczesnych badaczy mózgu.

Profesor Kandel¹ zdołał jednoznacznie udowodnić, że wszystkie myśli i wrażenia są zapisywane w mózgu w postaci połączeń synaptycznych. Połączenia te są tym wydajniejsze, im silniejsze towarzyszą im emocje, tak pozytywne, jak i negatywne. Można więc powiedzieć, że powracające negatywne myśli tworzą neurobiologiczne podłoże, na którym powstają napady paniki. Długotrwałe zaabsorbowanie negatywnymi myślami nieuchronnie prowadzi do powstania „infostrad” zmierzających do negatywnych uczuć i strachu, podczas gdy do radości i rozluźnienia wiedzie wąska polna droga.

Pacjenci często zadają mi pytanie, dlaczego strach pojawia się akurat wtedy, gdy się uspokajają, na przykład, kiedy odpoczywają wieczorem na kanapie, są na urlopie albo oddają się jakiejś rutynowej czynności, jak prowadzenie samochodu na autostradzie. Odpowiedź jest bardzo prosta: ludzki mózg, nie tylko w stresie, lecz także w chwili rozluźnienia, reaguje automatycznie w sposób wynikający z takiej, a nie innej sieci połączeń neuronalnych. Co gorsza, nasza głowa zawsze chce coś robić, działać. Dopóki jesteśmy czymś zajęci – na przykład rozmową telefoniczną czy jakimś skomplikowanym zadaniem – albo żyjemy pod presją czasu, dopóty nasza świadomość ma co robić i nie dokuczają nam żaden lęk ani zmartwienie. Jednak gdy tylko pojawia się chwila spokoju, zaczynamy myśleć o swoich problemach. Nasz mózg stara się jak najszybciej czymś zająć. Na której ścieżce szybciej postawi na swoim? Na szerokiej infostradzie negatywnego myślenia i strachu czy na wąskiej polnej drodze radości i rozluźnienia? Oczywiście, w tym wyścigu wygra infostrada. Sieć istniejących połączeń sprawia, że strach pojawia się łatwiej niż uczucie spokoju i opanowania.

Sposób, w jaki myślimy, nieustannie tworzy nowe połączenia neuronalne. Każdego dnia ponad sto tysięcy nowych połączeń zapisuje w naszej głowie to, o czym myśleliśmy. Z myślami pojawiającymi się najczęściej mamy żywy kontakt, podczas gdy z tymi, do których od dawna nie wracamy, kontakt jest utrudniony. Z tego względu wzory matematyczne, których kiedyś nauczyliśmy się w szkole, nie pojawiają się już w naszej pamięci na zawołanie. Nie stosowaliśmy tej wiedzy w praktyce, zatem nie jest obecna w naszych myślach i bezpośredni dostęp synaptyczny do niej został zerwany. To samo stało się z pozytywnym myśleniem.

Mózg działa na zasadzie automatyzmu, w trybie, jaki wynika ze struktury najczęściej używanych połączeń. Oznacza to, że na poziomie biologicznym dopasowuje się do sposobu, w jaki jest używany. Powstają automatyczne funkcje, które sprawiają, że nie tyle my sterujemy mózgiem, ile mózg steruje nami. Wyjątkowo perfidnie działa tak zwany ostentacyjny pesymizm: zamiast chronić nas przed rozczarowaniem nasz mózg wprawia się w wyłapywaniu zjawisk negatywnych, a nie pozytywnych. Innymi słowy, stajemy się ślepi na otaczające nas piękno i wszystkie możliwości, które mogłyby uprzyjemnić nam życie. W rozdziale 4. opowiem dokładniej, co dzieje się wówczas w naszym mózgu.

Nie ma znaczenia, czy za naszą skłonność do skupiania się na mrocznej stronie życia i jego brakach odpowiadają nasze minione doświadczenia, czy też przejęliśmy taki styl myślenia od rodziców. Ważne jest wyłącznie to, byśmy przy pomocy kilku prostych zabiegów odpowiednio ukierunkowali dynamikę mózgu. Wymaga to, oczywiście, ćwiczeń, ale warto podjąć ten wysiłek! Wystarczy zapoznać się ze wszystkimi technikami opisanymi w tej książce, wybrać z nich odpowiednie dla nas i samodzielnie zaprogramować nasz mózg na życie pełne radości i wolne od strachu.

Ogólnie rzecz biorąc, mózg automatyzuje wszystkie nasze powtarzalne czynności. Dotyczy to w takim samym stopniu mycia zębów, prowadzenia samochodu, pisania dziesięcioma palcami jak martwienia się czy wpadania w panikę. Posiadacze prawa jazdy z odrobiną praktyki za kierownicą wiedzą, co mam na myśli. Doświadczony kierowca nie zastanawia się, kiedy wcisnąć sprzęgło, jak uruchomić silnik, przełączyć bieg, albo kiedy spojrzeć w lusterko wsteczne. To wszystko, przy czym początkujący musi się napocić, doświadczony kierowca robi mechanicznie i podświadomie, do tego stopnia, że w czasie jazdy może zająć się czymś zupełnie innym – pogrążyć w myślach, słuchać radia albo prowadzić ożywioną rozmowę z pasażerem. Nasz mózg bowiem nieustannie pracuje nad tym, by jak najbardziej odciążyć świadomy umysł. Z chwilą gdy rozpozna pewien schemat – na przykład powtarzające się działania albo myśli – jego dalsza, następująca podświadomie obróbka, zostaje przeniesiona do móżdżku. Dzięki temu świadomy umysł ma do dyspozycji odpowiednie zasoby pamięci operacyjnej, które może uruchomić w obliczu nowych, nieznanych wyzwań.

Jeśli przez naszą głowę od lat płynie strumień negatywnych myśli i nie potrafimy zrezygnować z deliberowania nad mroczną stroną życia, być może trudno nam sobie wyobrazić, że wyłączenie automatyzmu takiego myślenia, a tym samym wyeliminowanie nawyku popadania w stany lękowe, jest w ogóle możliwe. Żadna ze standardowych terapii oferowanych w Niemczech nie oddziałuje na mózg równie szybko i skutecznie, jak opisane tu techniki. Ani bowiem konfrontacja z lękami (ekspozycja), ani wiwisekcja zdarzeń z dzieciństwa (psychoanaliza), ćwiczenia oddechowe czy progresywna relaksacja nie przeciwdziałają powstawaniu negatywnych połączeń synaptycznych. Mało tego, pierwsze dwa podejścia wręcz wzmacniają struktury, które powinny zostać jak najszybciej zdemontowane. Kwestię tę omówiliśmy szczegółowo w podrozdziale 4.2. Chętnie przepisywane antydepresanty i środki uspokajające również nie są w stanie odpowiednio wpłynąć na strukturę mózgu, w najlepszym razie łagodzą jedynie odczuwanie lęku.

Skuteczna terapia powinna doprowadzić do szybkiego powstania jak największej ilości połączeń synaptycznych przechowujących zapis pozytywnego nastawienia do życia. Przy odpowiedniej ilości takich połączeń mózg samodzielnie inicjuje powiązania nowych informacji z móżdżkiem, co powoduje pozytywną automatyzację funkcji mózgu i odczuwalną zmianę w sferze naszych uczuć. Najnowsze odkrycia badań nad mózgiem umożliwiły opracowanie specjalnego treningu mentalnego, który znacznie przyspiesza ten proces. Pierwsze zmiany dają się odczuć po kilku dniach, a w okresie od trzech do sześciu tygodni ich pozytywny wpływ staje się zupełnie oczywisty. W tym też czasie 82 procent moich pacjentów całkowicie pozbywa się napadów paniki. W drugiej części tej książki opisałem wszystkie odmiany treningu mentalnego, z których korzystam w swojej pracy. Chciałbym jednak poprosić Czytelników o cierpliwość. Aby proces, o którym tu mowa, przebiegał optymalnie, warto dokładnie zapoznać się również z wcześniejszymi rozdziałami. Tylko wtedy można liczyć na szybki i trwały powrót do zdrowia.

1.4. Ukryte zalety napadów paniki

Choć niektórzy z moich pacjentów szybko pozbywają się napadów paniki, to po kilku tygodniach czy miesiącach zmagają się z nawrotami. Często odpowiada za to tak zwany wtórny zysk z choroby. O wtórnym zysku z choroby mówimy, gdy z jednej strony dotknięta nią osoba faktycznie cierpi, z drugiej jednak stan ten ma pewną ukrytą zaletę, której chory często sobie nie uświadamia. Może się na przykład zdarzyć, że wskutek naszych napadów paniki współmałżonek zaczyna zachowywać się taktowniej i uważniej albo nie musimy już kontynuować pracy, która i tak od dawna nie sprawiała nam satysfakcji. Może przez całe lata opiekowaliśmy się chorym krewnym i tylko zły stan zdrowia wybawił nas od tego obowiązku. Lista potencjalnych wtórnych korzyści jest długa. Tego typu problem najczęściej powstaje w życiu osób o ogromnym poczuciu odpowiedzialności, którzy wyłącznie w wyjątkowych przypadkach odmawiają udzielenia pomocy. Zaburzenia lękowe mogą okazać się jedyną szansą na uwolnienie się od zobowiązań przerastających nasze siły.

W mojej praktyce terapeutycznej spotykam się z tym zjawiskiem bardzo często. Napady paniki znikają z dnia na dzień tylko dlatego, że nękana nimi osoba wreszcie zebrała się na odwagę, by znaleźć nową, lepszą pracę albo postarać się o znalezienie do opieki nad chorymi rodzicami kogoś z zewnątrz. Niedawno spotkałem się z wyjątkowo ciekawym przykładem takiego podejścia.

1.5. Wtórny zysk z choroby – studium przypadku

W lutym 2015 roku pojawiła się u mnie kobieta, która od lat cierpiała na napady paniki podczas prowadzenia samochodu. Najgorzej czuła się, przejeżdżając przez długie tunele. Doszło do tego, że na rodzinne wakacje jechała tylko tam, gdzie prowadziła trasa pod gołym niebem. Napady paniki u tej trzydziestodwuletniej kobiety – poza tym zupełnie zdrowej – utrudniały planowanie wakacji i wywoływały coraz większą frustrację u dwójki jej dzieci i męża. Gdy pacjentka pojawiła się w moim berlińskim gabinecie, miała już za sobą dwa lata terapii i półtoraroczną kurację lekami antydepresyjnymi. Mimo to stany lękowe nadal jej dokuczały. Przepisywanie antydepresantów w przypadku zaburzeń lękowych jest zresztą częstą praktyką. Poza nielicznymi wyjątkami z zasady odradzam sięganie po leki. Dalej przedstawię sporo ważnych informacji na ten temat. Nastrój mojej pacjentki dodatkowo psuło to, że w wyniku przyjmowania leków znacznie przybrała na wadze.

Zapraszamy do zakupu pełnej wersji książki
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: