- W empik go
Pasterstwo na Huculszczyźnie. Gospodarka - Kultura - Obyczaj - ebook
Pasterstwo na Huculszczyźnie. Gospodarka - Kultura - Obyczaj - ebook
Praca zbiorowa pod redakcją naukową Janusza Gudowskiego
Gospodarka pasterska w górach stanowi szczególną formę działalności rolniczej ze względu na proces petryfikacji struktur społecznych oraz organizacji i technik wytwarzania. Regionem, gdzie funkcjonowała taka gospodarka, jest Huculszczyzna. Książka próbuje m. in. odpowiedzieć na pytanie, czy kolektywizacja po II wojnie światowej a następnie gospodarka rynkowa zachwiały tradycyjnymi układami w tym regionie.
Kategoria: | Popularnonaukowe |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-8002-090-0 |
Rozmiar pliku: | 5,3 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Obszary górskie z reguły charakteryzuje daleko posunięta niezależność ekonomiczna, polityczna i kulturowa mieszkańców oraz niski standard życia. Niemal zawsze pojawia się tu trwałość kulturowych archaizmów. Gospodarka pasterska w górach stanowi szczególną formę działalności rolniczej, nie tyle ze względu na chów zwierząt i wytwarzanie produktów mleczarskich, ile na petryfikację struktur społecznych, organizacji i technik wytwarzania, czyli przetrwanie układów tradycyjnych. Społeczności pasterskie, zamieszkujące rejony górskie, niemal wszędzie są uznawane za szczególnie konserwatywne, odporne na procesy akulturacyjne ze strony silniejszych i lepiej wyposażonych systemów kulturowych. Ta odporność dotyczy zarówno technologii i organizacji, jak i struktury społecznej, wierzeń oraz religijnych obrzędów.
Regionem, gdzie tego rodzaju gospodarka funkcjonowała od stuleci, jest Huculszczyzna. Tu właśnie wytworzył się specyficzny typ kultury i działalności gospodarczej, o charakterze na poły koczowniczym. Czy odgórne wprowadzenie gospodarki kolektywnej, centralnie planowanej, jak to miało miejsce na Huculszczyźnie po II wojnie światowej, było w stanie zniweczyć ten dawny układ? Czy z kolei budzenie się indywidualnej przedsiębiorczości w warunkach gospodarki rynkowej, co obserwujemy w tym regionie w ostatnich latach, przyniesie jeszcze inny model gospodarowania na wschodniokarpackich połoninach, terenach wprost idealnych do sezonowego wypasu zwierząt? Temu, między innymi, jest poświęcona niniejsza praca.
Na powyższe pytania można by odpowiedzieć cytując motto z Prawdy starowieku Stanisława Vincenza, będące fragmentem Praw Platona: ”... ci, którzy uniknęli zagłady, byli to nie więcej niż jacyś górscy ludzie, pasterze gdzieś po szczytach. Ocalały malutkie iskry życia, resztki rodzaju ludzkiego. Naprzód samotność usposobiła ich przyjaźnie, życzliwie, lubili się wzajemnie. Nie było wśród nich ani biedaków, ani kłótni wynikłej z biedy. Nie znając złota ani srebra nigdy nie stali się bogaczami. A w społeczeństwie, w którym ani bogactwo, ani ubóstwo nie zamieszka, najłacniej jeszcze można znaleźć obyczajność najrzetelniejszą. Zatem co w podaniach słyszeli, że to piękne, a tamto brzydkie, to w prostoduszności swej uważali za najbardziej prawdziwe i temu wierzyli, a uważając za prawdę, co się opowiada o bogach i ludziach, żyli podług tego.”
Badania, których wyniki są przedstawione w niniejszej pracy, były prowadzone przez wielodyscyplinarny zespół polsko-ukraiński w latach 1998-2001. Miały one miejsce na dziewięciu wybranych połoninach w paśmie Czarnohory i Świdowca, na których prowadzono wypas krów lub owiec, a formą organizacyjną był odtwarzany obecnie wypas prywatny o charakterze gospodarki jednorodzinnej lub zbliżonej do prywatnego przedsiębiorstwa. Ciekawym przyczynkiem była próba uchwycenia niektórych podobieństw pasterskiej kultury Hucułów i innych kultur pasterskich, z obszarów Bałkanów, Anatolii czy regionu śródziemnomorskiego, świadczących o zbliżonych mechanizmach, a w niektórych przypadkach nawet o wspólnym rodowodzie.
Autorzy niniejszej pracy pragną wyrazić podziękowania przede wszystkim głównym bohaterom tej pracy, na ogół anonimowym rozmówcom-pasterzom: pastuchom, watahom, korowarom, mejerkom, dorosłym i dzieciom pracującym na połoninach. Przyjęli oni zespół badawczy do pasterskiej wspólnoty, dzięki czemu możliwe było bardziej szczegółowe poznanie zawiłości tej gospodarki i tworzącego jej osnowę systemu kulturowo-społecznego. Podziękowania należą się także władzom Wydziału Geografii i Studiów Regionalnych Uniwersytetu Warszawskiego, Wydziału Geografii Państwowego Uniwersytetu im. I. Franka we Lwowie oraz Instytutu Architektury i Urbanistyki Politechniki Łódzkiej za pomoc przy organizacji badań i przy prezentacji wyników.
Janusz GudowskiMaciej Ząbek Góry a kultura ludów górskich
Ludy zamieszkujące regiony górskie niemal na całym świecie cieszą się opinią szczególnie konserwatywnych i odpornych na procesy akulturacyjne ze strony silniejszych i lepiej wyposażonych systemów kulturowych. Ta zachowawczość dotyczy zarówno technologii, struktury społecznej, jak wierzeń i obrzędów religijnych. Przyciąga uwagę wielu etnologów, geografów, ekonomistów oraz innych badaczy zafascynowanych kulturami mniejszościowymi, czy chęcią przeżywania doświadczeń międzykulturowych. Jak pisał Kazimierz Dobrowolski studia nad tymi kulturami „mają dużą doniosłość teoretyczną, niosą też ogromny urok badawczy”. Według niego kultury te cechuje, „niski poziom sił wytwórczych, ekstensywne przystosowanie się do środowiska geograficznego i pozostająca w związku z tym ścisła łączność człowieka z przyrodą”¹. Dzięki tej fascynacji wiele ludów górskich, w przeciwieństwie do nizinnych, zostało stosunkowo dość dobrze poznanych i spopularyzowanych. W Europie lepiej niż inne grupy kulturowe znani są górale szkoccy, baskijscy, tyrolscy czy bałkańscy i karpaccy. Na terenach pozaeuropejskich sławni są m.in.: Kurdowie, tureccy Jörükowie, kaukascy Czeczeni, afgańscy Pasztunowie, himalajscy Szerpowie i Gurkhowie, a w Afryce Berberowie z Atlasu i Dogonowie z masywu Bandiagara.
Zainteresowanie górami i ludami górskimi ma wiele wspólnego z zaciekawieniem i preferencją badawczą tzw. peryferiów świata, szukaniem egzotyki, „dzikich” czy „prawdziwych tubylców”. Obszary górskie, niezależnie od swego położenia są postrzegane z perspektywy centrów kultury europejskiej, w pewnym sensie jako „obszary dziewicze”, „jądra ciemności” czy też „marginesy świata”, które chce się odkryć. Jak pisze współczesny antropolog Wojciech Burszta: „Cóż z tego, że właściwie wszystko już zostało poznane, ostatni prawdziwy ‘dziki’, ostatnia samotna wioska w buszu i ostatni ‘oryginalny’ obrzęd pogrzebowy. Dopóki mnie tam nie było ‘tamten świat’ jakby nie istniał naprawdę, dopiero gdy dotknę go osobiście, wiedzieć będę, że obcuję z rzeczywistością inną od tej, w której poruszam się na co dzień...”². Faktem jest, że peryferyjność i marginalność to podstawowa cecha większości terenów górskich, choć oczywiście przypisanie jej jakiemuś obszarowi bywa często bardzo subiektywne i etnocentryczne. Poza tym do końca nie wolno uogólniać, gdyż w przeszłości niektóre cywilizacje lokowały swe centra polityczne w górach, a przynajmniej na terenach panujących nad dolinami (np. państwo etiopskie, czy Inków). Peryferyjność przejawia się przede wszystkim w braku samodzielności politycznej oraz gospodarczym i kulturowym uzależnieniu od dominującego „centrum”, położonego w dodatku w znacznym od nich oddaleniu. W dodatku czasem na obszarze peryferyjnym ścierają się wpływy więcej niż jednego centrum. Dzieje ludów górskich to bardzo często historia ich uporczywych, odważnych walk z silniejszym przeciwnikiem o niezależność i ciągle ponoszonych na drodze do tego celu klęsk. Karpaty Wschodnie są także tego przykładem. W zasadzie nigdy tereny te nie były naprawdę samodzielne politycznie, choć stale występowały tu pewne regionalne tendencje separatystyczne. Najbardziej ujawniły się one 1920 r., gdy powstała w Jasini tzw. Republika Huculska³. Był to jedyny jak dotąd przykład, udanej mobilizacji etnicznej na Huculszczyźnie. Jej kres położyła wkrótce skuteczna interwencja wojsk rumuńskich. Nie zmienia to jednak faktu, że Karpaty Wschodnie w swej historii stale podlegały oddalonym ośrodkom władzy, mieszczącym się z jednej strony jeśli nie w Budapeszcie, to w Wiedniu lub Pradze, z drugiej, jeśli nie w Kijowie, Wilnie, to w Krakowie, Warszawie lub Moskwie. Z perspektywy tych centrów, Huculszczyzna jawiła się oczywiście jako obszar wyjątkowo odległy, egzotyczny i tajemniczy. Jak pisał Oskar Kolberg pod koniec XIX wieku, był to kraj „bardzo mało odwiedzany prawdziwa ziemia nieznana”⁴. Ziemia, która budziła dawniej respekt i strach, ale od kiedy podróżowanie i kolekcjonerstwo (zaborczość) stało się jedną z zasadniczych cech kultury europejskiej, to podróże tam oraz prace badawcze stały się bardzo częste. Zorganizowana turystyka pojawiła znacznie później, choć też stosunkowo wcześnie bo już w 1876 roku⁵. Jednak zajęcie Karpat Wschodnich po II wojnie światowej przez ZSRR, zlikwidowanie prawie zupełnie turystyki indywidualnej, a tym bardziej możliwości odwiedzania tych terenów przez obcokrajowców, spowodowały, że dziś, nie tylko z perspektywy polskiej, Huculszczyzna wydaje się niemal tak samo tajemnicza, peryferyjna i wymagająca odkrywania, jak na początku XIX wieku.
Inną, często spotykaną cechą terenów górskich jest to, że były to nierzadko tzw. „obszary refugialne” (uchodźcze, schronieniowe) – jak określa się je w etnologii. Góry, jako tereny trudniej dostępne i przez to łatwiejsze do obrony, wszędzie na świecie stanowiły miejsce schronienia różnych grup ludności zagrożonych w okresie wojen i niepokojów. Strefy te zazwyczaj skupiały kolejne fale migracyjne, szukające azylu na trudno dostępnej „ziemi niczyjej”. Środowisko górskie wszędzie na świecie nie tylko konserwowało szereg dawnych wzorów kulturowych, ale przez swój charakter refugialny spełniało zarazem funkcję „tygla”, w którym poszczególne grupy uchodźcze mieszały się ze sobą, stapiając się i tworząc nowe grupy etniczne i etnograficzne. Etnosy te wyróżniające się z otoczenia, zostały również nazwane „ludami refugialnymi”. Na każdym kontynencie można wymienić przykłady takich społeczeństw uchodźczych. W Afryce był nim masyw Atlasu czy obszary górzyste północnego Kamerunu, a na Bliskim Wschodzie góry Libanu czy tereny Kurdystanu⁶. W Europie Alpy, gdzie przetrwały resztki ludności retoromańskiej pod germańskim nawarstwieniem oraz górzyste rejony Półwyspu Bałkańskiego, Szkocji czy Walii⁷. Wszędzie tam, przed wiekami, doszło do powstania zamkniętych obszarów ucieczki, a współcześnie swoistych wysp starej archaicznej kultury. Archaiczność kultur góralskich nie oznacza jednak niezmiennego w formie charakteru tej kultury, ale raczej szczególne bogactwo folkloru i przede wszystkim mniejsze zaawansowanie w rozwoju społeczno-gospodarczym w stosunku do otaczających społeczności.
Karpaty Wschodnie były także takim obszarem uchodźczym w Europie Środkowo-Wschodniej, a Huculi ludem refugialnym. Według Kolberga⁸, są oni prawdopodobnie zasymilowaną z ludnością ruską pozostałością dawnych pasterzy, koczujących niegdyś nad morzami Kaspijskim i Czarnym. Badacz wysuwał hipotezę, że pochodzą od plemienia tureckich Uzów, przytaczając na jej dowód przesłanki filologiczne i historyczne. Na stepy czarnomorskie ciągle przybywały z głębi Azji kolejne fale turecko-mongolskich koczowników, które zlewały się ze sobą lub wypierały coraz bardziej na zachód jedne drugich (Scytów, Sarmatów, Alanów, Hunów, Awarów, Madziarów, Peczyngów, Połowców (Kumanów), Tatarów). Uzowie, jak pisze Kolberg, wypierani przez Kumanów w 1050 roku uderzyli na Peczyngów, a ci ostatni przeszli przez Dunaj, pustosząc Bułgarię i Macedonię. Później, nie mogąc się oprzeć Kumanom, Uzowie dobrowolnie poddawali się zwierzchnictwu Księstwa Halickiego i osiedlili się w górskich lasach. Niezależnie od tego, czy i na ile hipoteza Kolberga jest trafna, to istotne są wiarygodnie opisane przez niego procesy migracyjne, które faktycznie w tym rejonie występowały. Różne grupy, zarówno ludności pasterskiej ze stepów, jak i rolniczej z Rusi, chroniły się w Karpatach w czasach ustawicznych najazdów czy to Litwinów, czy ludów stepowych. Pisze o tym m.in. także Ł. Gołębiowski: „W czasie napadów tatarskich ludy poza Dniestrem mieszkające szukały zwykle schronienia z dobytkiem w sąsiedzkich im Karpatach, a niektóre z nich w tychże górach obrały stałe siedlisko”⁹. Ponadto pasterski chów zwierząt, będący niegdyś podstawą gospodarki górali karpackich, wyklucza w zasadzie ich pochodzenie wyłącznie od rolniczej ludności z północy. Osiadli rolnicy bowiem wyjątkowo rzadko przechodzili na pasterski tryb życia, a Słowianie – jak pisze Kazimierz Moszyński – pierwotnie pasterstwa górskiego w ogóle nie znali¹⁰.
Z kolei od XIV wieku, w wyniku względnego przeludnienia i braku pastwisk na Bałkanach, wzdłuż łuku Karpat napływały inne fale migracyjne ludności pasterskiej, nazywanej wołoską. Ludy te pochodziły nie tylko z terenów dzisiejszej Rumunii, ale również z Bułgarii i Albanii, krzyżując się stopniowo ze słowiańską ludnością rolniczą.¹¹ Proces ten trwał kilka stuleci, aż do XVIII wieku, przy czym, według Kazimierza Dobrowolskiego, terytorium huculskie miało najsilniejszy wkład żywiołu rumuńsko-bałkańskiego, a najsłabszy ruskiej ludności z północy¹².
Tak więc ludność zasiedlająca Karpaty, podobnie jak na innych obszarach refugialnych, wywodzi swą genezę prawdopodobnie z różnych etnosów, z których każdy wniósł elementy własnej tradycji. Kultura pasterska w Karpatach według Dobrowolskiego jest niesłowiańskiego pochodzenia. Udowadnia to poczynając od wprowadzonych tu niegdyś gatunków owiec, charakterystycznych dla krajów bałkańskich, poprzez prawo pasterskie regulujące sprawy sporne, aż po wierzenia i najrozmaitsze zabiegi magiczne, mające na celu zabezpieczenie trzód przed złymi wpływami. Zwyczaje te wykazywały ogromną różnorodność nawet w obrębie tej samej osady. Specyfika procesów etnicznych górskich „obszarów refugialnych” wykształciła przeciwstawne mechanizmy, z których jeden prowadził do względnej unifikacji wzorów kulturowych, drugi zaś wywoływał silne tendencje izolacjonistyczne, prowadząc w konsekwencji do miniaturyzacji systemów społeczno-gospodarczych. Niemniej jednak, jak pisze Dobrowolski, można ustalić wśród nich zasadniczy zrąb o genealogii archaicznej, związanej z Bałkanami i pasterstwem rumuńskim w Siedmiogrodzie¹³. Poza tym styczność z bałkańskimi kulturami ludowymi w zakresie języka, stroju, muzyki i tańca oraz zdobnictwa i budownictwa też jest niewątpliwa. Tak więc jednym z czynników z pewnością sprzyjającym kulturowej autonomii i trwałości społecznej marginalności zarówno w Karpatach Wschodnich, jak i na innych górskich obszarach uchodźczych, była także odmienna od otoczenia geneza etniczna tych terenów.
Góry dawały schronienie rozmaitym uciekinierom, nie tylko ludności zagrożonej obcym najazdem, ale również chłopom zbiegającym przed pańszczyzną, jak i pospolitym przestępcom uciekających przed wymiarem sprawiedliwości. Wszyscy oni przyłączali się do ludności już wcześniej osiadłej w górach. Nierzadko tworzyli grupy, które zajmowały się rozbojem. Według Kolberga: „Zbiegi te wcielały się w plemię huculskie, coraz to bardziej nadając mu piętno ruskie. Z mieszaniny różnych tych ludów utworzył się z czasem rodzaj korporacji, więc potrzebę wspólnych dążności i interesów wywołał żywot społeczny hajdamacki, tj. ludzi w pewien jakoby złączony zakon, nęcący ku sobie młodzież junactwem, włóczęgą i nadzieją łupu”¹⁴. Te cechy górali wymienione przez Kolberga dostrzegane są przez wielu obserwatorów i na innych obszarach górskich w świecie. Prawie wszędzie społeczności góralskie mają legendy o swoich najsławniejszych rozbójnikach, uchodzących w ich w oczach za bohaterów. W Karpatach Wschodni nazywani oni byli opryszkami, tworzyli bandy, które rozbijane przez policję czy straż graniczną, ciągle na nowo powstawały. Nie brakło też lokalnych sław typu Janosik, jak żyjący w pierwszej połowie XVIII wieku Dobosz z Peczeniżyna niedaleko Kołomyi. Życie w górach w tych warunkach wiązało się oczywiście z ustawicznym zagrożeniem. Być może ono legło u podstaw wykształcenia się specyficznej dla większości obszarów górskich, tak często podkreślanej przez zewnętrznych obserwatorów, psychiki ludzi gór. Stanowiła wszędzie jedną z podstawowych przeszkód w integracji z resztą społeczeństwa danego państwa. Charakterystyczna potrzeba niezależności i nieuznawania autorytetów zewnętrznych były bronione przez nich za wszelką cenę, przyczyniając się do wykształcenia nie do końca przecież prawdziwego stereotypu „dzikiego”, wojowniczego górala. O Hucułach Dobrowolski pisał, że „cechowała ich skłonność do rozboju”¹⁵, a Kolberg, że „oznaczają się wyraźnie jakimś dzikim junactwem”¹⁶. Dzisiaj dziennikarze, donosząc o walkach toczonych przez Pasztunów, Kurdów czy Czeczeńców, ciągle na nowo ten stereotyp umacniają.
Najważniejszą jednak cechą charakterystyczną kultur góralskich są bardziej widoczne, niż gdzie indziej, wzajemne zależności między przyrodą a człowiekiem. Klimat górski jest zwykle bardziej chłodny i wilgotny od klimatu nizin w danej strefie, zaś gleby przeważnie słabiej wykształcone i mniej żyzne. W dodatku oczywiste trudności z uprawą ziemi na stokach i zbyt krótki okres wegetacyjny, wyjątkowo nie sprzyjają rolnictwu, przynajmniej w strefie klimatu umiarkowanego. Latem jednak łąki wysokogórskie dostarczają znakomitej jakości paszy. Te niejednolite, często zmienne warunki niesione przez przyrodę górską, z jednej strony przyczyniają się do wytworzenia w krótkim okresie lata źródeł utrzymania, a z drugiej strony zmuszają do opuszczenia gór w okresie zimy. W tych warunkach w strefie klimatu umiarkowanego czy nawet podzwrotnikowego, wszędzie na terenie Eurazji, najczęściej podejmowaną strategią przez człowieka w środowisku górskim była nomadyczna lub seminomadyczna gospodarka pasterska. Polegała ona na letnim wypasie stad w górach i zimowym w dolinach lub na nizinach. Jak pisze Bernard Campbell: „Pasterze tego rodzaju występują w wielu częściach świata – wszędzie, gdzie istnieją góry lub wyżynne pastwiska zbyt chłodne, aby je spasać kiedy indziej niż tylko latem. Najwyraźniej jest to wysoce wydajny sposób wykorzystania produktywności obszarów nienadających się do zamieszkania i nieproduktywnych przez część roku”¹⁷. Pastwiska górskie – jak pisał Moszyński – wykorzystywane były także przez ludy typowo stepowe, jak Kirgizi. Roślinność na halach odznacza się na ogół bardzo dużą wartością jako pasza dla zwierząt, zaś z drugiej strony stepy w okresach letnich są zupełnie spalone przez słońce, co zmuszało pasterzy do peregrynacji na obszary mniej suche, a więc jeśli góry były w pobliżu – to na hale, gdzie słońce mniej dawało się we znaki¹⁸. Dość podobnie było w tureckiej Anatolii, na Saharze czy w górach na Morzem Czerwonym, gdzie w suchej porze roku pasterskie plemiona Jörüków, Tuaregów, Tubu i Bedża chroniły się w górach z tych samych powodów.
Inna sytuacja była tylko na terenach górzystych w Afryce subsaharyjskiej, czy w Azji południowo-wschodniej, położonych w strefie klimatu równikowego lub zwrotnikowego. Tam wręcz przeciwnie wysokie położenie upraw nad poziomem morza często wręcz im sprzyjało, zwłaszcza na żyznych glebach typu wulkanicznego, a niekorzystne warunki związane z ukształtowaniem powierzchni zmieniano przez budowanie tarasów na zboczach, które w tej strefie klimatycznej występują czasami nawet na kilku tysiącach metrów nad poziomem morza. W Afryce subsaharyjskiej tereny górzyste nie były atrakcyjne dla pasterzy i tam właśnie ludność rolnicza chroniła się przed nomadami (Wyżyna Abisyńska, Góry Nuba w Sudanie, Attakora w Beninie, Bandiagara w Mali i inne).
Wszędzie natomiast pasterstwo wędrowne polegało na wykorzystaniu nadmiaru paszy znajdującej się w różnych strefach ekologicznych w różnych porach roku zarówno na azjatyckich stepach, na afrykańskich półpustyniach i sawannach, jak i na terenach górskich w strefie klimatu umiarkowanego. W innym bowiem przypadku sezonowe zasoby paszy byłyby niewykorzystane. Pasterstwo rozwinęło się prawdopodobnie w wyniku tego, że pierwotni łowcy towarzyszyli przemieszczającym się stadom dzikich kopytnych, które stopniowo zaczęły być przez nich udomowione. Ten pierwotny wzorzec relacji między zwierzętami a ludźmi ciągle występuje jeszcze w północnej Skandynawii u Lapończyków, gdzie stadom wędrującym w góry, od jednego pastwiska do drugiego towarzyszą ludzie, ale nie kontrolują wędrówek zwierząt ani ich rozmnażania, tylko podążają za nimi. Nieliczne tylko sztuki są chwytane, udomowione i wykorzystywane jako zwierzęta pociągowe¹⁹. Dlatego pasterstwo wywodzące się z naturalnego ruchu zwierząt poszukujących pastwisk wraz ze zmieniającymi się porami roku uznaje się (o ile wydajność środowiska nie zostanie przekroczona) za bardzo „ekologiczny” tzn. dostosowany do środowiska²⁰. Z drugiej jednak strony, nieobce były pasterzom próby przekształcania środowiska przyrodniczego w taki sposób, aby móc prowadzić wypas zwierząt domowych na znacznie większym obszarze niż pierwotnie było to możliwe. Zarówno na sawannie, jak i w górach (czego rozległe połoniny w Karpatach są dowodem) wypalano lub karczowano krzaki i zarośla, uzyskując w ten sposób powiększenie obszaru pastwisk.
W Europie, typowe, koczownicze pasterstwo, bez gromadzenia paszy latem, spotykano jeszcze do początków XX wieku nie tylko nad dolną Wołgą u Kałmuków czy na dalekiej północy u Lapończyków, ale właśnie na terenach górskich w południowo-wschodniej Europie, gdzie jego reprezentantami były przede wszystkim społeczności rumuńskie (Aromuni, Macedorumuni, Własi)²¹. Głębokie przemiany polityczne i ustrojowe, jakie zaszły w XX wieku na Bałkanach (trudności przy przekraczaniu granic państwowych, obowiązek szkolny, rozwój gospodarki rolnej, znaczny przyrost ludności, powstanie spółdzielni produkcyjnych) spowodowały i tu ograniczenie, a potem stopniowe przejście do form mieszanych pastersko-rolniczych zwanych transhumancją, pasterstwem halnym lub alpejskim²². Nadal w okresach letnich wykorzystywano górskie pastwiska, ale wędrówki ze stadami nie obejmowały już całych zespołów ludności pasterskiej (mężczyzn, kobiet i dzieci), tylko opiekę nad nimi powierzano wybranym spośród siebie „zawodowym” pasterzom, podczas gdy inni zmuszeni byli gromadzić siano na zimę i zajmować się, nie dającą im zbyt wiele satysfakcji, uprawą ziemi w dolinach.
W Karpatach Zachodnich i Wschodnich to przejście z pasterstwa nomadycznego do transhumancji dokonało się dużo wcześniej. Według Dobrowolskiego nie ulega wątpliwości, że pasterze wołoscy próbowali kontynuować nomadyczny tryb życia i na okres zimowy opuszczali Karpaty, kierując się przede wszystkim na tereny nizinne po południowej stronie Karpat. Dopiero gdy na południowych pastwiskach zimowych możliwości wypasu uległy skurczeniu wskutek przyrostu liczby ludności i zwierząt, a przede wszystkim nacisku osadnictwa rolnego i utrudnień ze strony właścicieli ziemskich, pasterze zaczęli szukać zimowisk po północnej stronie Karpat. Udawali się dolinami rzecznymi nieraz i 300 kilometrów na północ, do puszczy Sandomierskiej, Niepołomickiej, ziemi lwowskiej i bełskiej. Zachowały się na ten temat źródła, dotyczące tych wędrówek lub prób wykupywania miejsc na zimowiska na terenach leśnych, jeszcze z początków XVII wieku. Pojawiły się jednak te same trudności jak po południowej stronie Karpat, a w dodatku obszary leśne po północnej stronie Karpat, w przeciwieństwie do Niziny Węgierskiej, czy tym bardziej bałkańskich nadmorskich i dolinnych terenów miały wprawdzie dłuższy okres wegetacji roślin niż w górach, ale jednak normalnie pokrywały się szatą śnieżną²³. Odejścia od gospodarki pasterskiej nigdy nie następowało jednak w sposób natychmiastowy. Dobrym tego przykładem jest proces osadnictwa Jörüków, Turkmenów i Kurdów, który opisuje de Planhol²⁴. Władza osmańska już na przełomie XVIII i XIX wieku próbowała siłą zmusić pasterzy do porzucenia koczowniczego trybu życia, natrafiając z ich strony na skuteczny opór. W wyniku tego jeszcze na początku XX wieku znaczny ich procent prowadził nomadyczny styl życia. Władze jednak, wspierając gospodarkę rolną, doprowadziły do tego, że tereny dawnych zimowych pastwisk w dolinach i nad morzem zostały zajęte przez rolników (niekiedy wcześniej osiedlonych pasterzy), zaś na letnich pastwiskach w górach i na płaskowyżach wypas ograniczali pracownicy leśni. Jednocześnie nie przyznawano koczownikom żadnej ziemi na osiedlenie się, stawiając ich czasami w sytuacji bez wyjścia, gdy nie mogli ani kontynuować gospodarki pasterskiej ani rozpocząć uprawy ziemi. Pasterstwo typu alpejskiego w Turcji, według de Planhola, powstawało stopniowo i tylko tam, gdzie były sprzyjające warunki: duże stada, bliskość górskich pastwisk i dobrze prowadzona uprawa ziemi. W pierwszym etapie tylko około 1/4 grupy osiedlała się i uprawiała ziemię na miejscu pastwisk zimowych, pozostała część wędrowała dalej ze stadami, schodząc z gór tylko na okres żniw. Ostatecznie zaś, tak jak dzisiaj, uprawia się ziemię zarówno w dolinach, jak i w górach, gdzie wykorzystuje się praktycznie wszystkie miejsca nadające się pod uprawę, łącząc ją jednak z wypasem owiec i kóz.
Brak źródeł, które by szczegółowo opisywały ten proces w Karpatach. Dobrowolski przytacza jednak pewne relacje, według których rodziny pasterskie zaczęły się osiedlać w dolinach górskich, ale drużyny pasterskie dozorujące stado kontynuowały wędrówki ze stadami, w zimę do lasów na nizinach, a latem na hale. Były jednak i takie grupy, które zimowały w górach, wykorzystując zgromadzone siano, koszone w okresie letnim na łąkach górskich²⁵. W zasadzie tylko całkowita utrata stad powodowała odejście od gospodarki pasterskiej. Nawet jednak i wtedy starano się je odbudować. Jest to bardzo charakterystyczne dla ludów pasterskich, nie tylko z terenów górskich, ale i sawann afrykańskich, że nigdy dobrowolnie nie rezygnowały z wędrownego chowu zwierząt. Powodem nie są bynajmniej jakieś motywy pozaracjonalne, jak wydawało się niektórym wcześniejszym badaczom. Po pierwsze, środowisko górskie w klimacie umiarkowanym najlepiej zawsze nadawało się do gospodarki hodowlanej, łąkowo-paszowej, a produkcja zbożowa była nieekonomiczna, ponieważ nie odpowiadała warunkom przyrodniczym. Po drugie, gospodarka typowo pasterska, czy transhumentalna była wszędzie na świecie nie tylko najlepszym sposobem wykorzystania okresowych zasobów paszowych, ale także opłacalna, zwłaszcza jeśli uwzględni się wkład pracy, dużo mniejszy niż przy uprawie ziemi. Dopiero procesy globalizacyjne w końcu XX wieku sprawiły, że ta teza nie jest już tak oczywista.
Pasterstwo halne w górzystych rejonach Europy: Alpach, Pirenejach czy górach Skandynawii, tak jak i w całych Karpatach było do niedawna jeszcze dość powszechne. Obecnie i ta forma działalności zachowała się już tylko w niektórych okolicach i wydaje się odchodzić w przeszłość. Kres jej rozwoju położyła przede wszystkim światowa obniżka cen wełny, zwłaszcza owczej, oraz przemysłowe fermy bydła położone w bezpośrednich okolicach miast, co dotyczy produkcji mleka. Tendencja ta może się jednak jeszcze odwrócić. Moda na „ekologiczną” żywność i „choroba szalonych krów”, które spowodowały klęskę metody „przemysłowej” hodowli bydła w Europie Zachodniej, może jeszcze przywrócić nieopłacalny dziś chów halny. Jacek Olędzki, etnolog, który prowadził badania m.in. w Mongolii, przedstawiając szczególne związki łączące pasterzy ze zwierzętami, pisze o tym z pewną nadzieją: „Każda postać pasterstwa, nawet takiego niepełnego, podporządkowanego rolnictwu – jak to jest w całej Europie – przybliża nam prawdziwy wymiar pojęcia pokory, jej majestat, jak też święte reguły uległości i naszej zależności od innych jawnie żywych istot. Radujmy się, że nie wszystkie one na świecie zostały uwięzione w wymyślnych konstrukcjach, gwarantujących oczekiwany efekt ekonomiczny...²⁶”
Nie ma wątpliwości, że różne dziedziny kultury są w różny sposób uzależnione od środowiska. Na te zależności zwracali już dawno antropogeografowie, a bardziej współcześnie ekolodzy kulturowi. Nie ma tych wątpliwości, zwłaszcza jeśli chodzi o sferę technologiczno-gospodarczą. Mamy tu wpływ bezpośredni zwłaszcza w przypadku hodowli zwierząt i rolnictwa. Środowisko kształtuje jednak czasem nawet najbardziej wyrafinowane elementy kultury ludzkiej, choć może niekoniecznie w sposób tak oczywisty, jak w przypadku samego pasterstwa. Na przykład stosunek do zwierząt w kulturach pasterskich różni się stanowczo od kultur chłopskich. Olędzki, obserwując Mongołów, utrzymuje, że nigdy nie zarejestrował u nich brutalnego traktowania, któregoś z hodowanych zwierząt²⁷. Powszechnie znana jest też szczególna „miłość” Masajów i innych nilotyckich pasterzy do swoich krów. U innych grup pasterskich, czy nawet pastersko-rolniczych wskaźnik poszanowania zwierząt wydaje się być także wyższy niż u rolników. Przykładem szczególnie uderzającym jest wśród arabskich pasterzy pozytywny, pełen sympatii stosunek do psów, zwierzęcia nieczystego i ledwie tolerowanego na odległość u innych muzułmanów. Istnienie pewnych wzorów kulturowych jest często wręcz uwarunkowane zamieszkaniem w takim, a nie innym środowisku, jak np. szczególna trwałość systemu rodowego, organizacja segmentarna i charakter osadnictwa w społecznościach pasterskich i górskich. Kolberg pisze o tym w ten sposób: „Przyroda gór karpackich wielce sprzyja podziałowi na rody i rodziny: rody osiadły nad rzekami, a rodziny, każda z osobna, po wyniosłych wzgórzach. U polskich górali napotykamy zwykle sioło ciągnące się dolinami nad rzeką, tak że nie wiesz gdzie się jedna wieś kończy a druga zaczyna; bo nawet miejscowy góral nie rzadko wsi swej nazwać nie umie; lecz wie bardzo dobrze kędy ten lub ów z ojców rodziny ma swoje mieszkanie”²⁸ (czyli zna swój ród). Pod tym względem do dzisiaj niewiele się zmieniło. Nadal występują siedliska rozrzucone po całej okolicy i zwarte ciągi wsi w niektórych dolinach. Na całym świecie osiedla ludzkie w swych pierwocinach podporządkowane były regułom wzajemnego bezpieczeństwa oraz współdziałania w grupie. Nie tylko w kulturze chłopskiej znane są zwarte osiedla typu okolnic, szeregówek, rzędówek, ale i w Mongolii, czy u Masajów w Afryce, osiedla pasterskie podporządkowane są regule bliskiego sąsiedztwa. Natomiast osadnictwo jednodworcze, rozproszone, ma albo charakter późniejszy (jak w Europie) albo jest zdeterminowane środowiskowo, jak np. osiedla pasterskie na Saharze czy Sahelu²⁹.
Podsumowując, należy stwierdzić, zarówno na podstawie badań prowadzonych w Karpatach Wschodnich przez autorów niniejszej pracy, jak i innych licznych badań terenowych wśród społeczności góralskich całego świata³⁰, że obszary górskie najlepiej odpowiadają cechom obszarów peryferyjnych. Huculszczyzna w oczach przybyszów zarówno z Warszawy, jak i Kijowa czy Pragi zawsze wydawała się daleka i obca. W czasach ZSRR, gdy cudzoziemcom nie można było jej odwiedzać, Huculi stali się prawie mityczni. Znając system totalitarny, w którym przyszło im żyć, można było się spodziewać całkowitej ich akulturacji i pozbawienia własnej tożsamości. Dziś można stwierdzić, że to się nie udało, a Huculi w dużym stopniu nadal są przywiązani do swojego trybu życia i wielu swoich zwyczajów. Góry sprzyjają kulturowej autonomii i trwałości pewnych wzorów kulturowych. Istotą ich specyfiki, obok peryferyjności, jest często odmienna etnogeneza góralskich grup etnicznych i etnograficznych, na który to wpływ miał zwykle refugialny charakter górskich obszarów. Przede wszystkim jednak surowe i wymagające górskie środowisko przyrodnicze w strefie klimatu umiarkowanego, narzuciło wszędzie jedyną skuteczną strategię gospodarczą – pasterstwo wędrowne, później ograniczone do transhumancji, która przetrwała do naszych czasów. Wszystkie te czynniki razem: środowisko, etnogeneza i pasterski chów zwierząt wykształciły szereg szczególnych dla górskich i pasterskich społeczności wzorów kulturowych jak np. tradycję hajdamacką, poczucie honoru, solidarności, odpowiedzialności grupowej obywającej się często bez struktur państwowych i państwowej pomocy. Coraz więcej pojawiających się przykładów szczególnej przedsiębiorczości tak wśród polskich górali podhalańskich, jak i także jej oznaki na ukraińskiej Huculszczyźnie, dają nadzieję, że w zmienionych warunkach gospodarki rynkowej, te cechy i wzory kultur góralskich zatriumfują.