- W empik go
Patchworki - ebook
Patchworki - ebook
Rodzina patchworkowa – wyzwanie, któremu możesz sprostać!
W Polsce rozwodzi się już co trzecie małżeństwo, a to daje ponad 60 tys. rozchodzących się par rocznie. Czy rozwód po polsku musi być dla każdego traumatycznym doświadczeniem i kończyć się wojną totalną? Czy stworzenie nowej, „pozszywanej” rodziny jest aż tak karkołomnym przedsięwzięciem, jak mogłoby się wydawać?
Z jakimi wyzwaniami muszą mierzyć się rodzice samotnie wychowujący potomstwo? Jak rozmawiać z dziećmi, aby były w stanie zaakceptować nowe rodzeństwo oraz nowe domowe zasady i nie marzyły o powrocie rodziców do poprzedniego małżeństwa?
Popularny dziennikarz i doświadczony tata Wojciech Harpula w rozmowach ze specjalistami szuka „złotego środka” na problemy rodziców, którzy się rozstają, myślą o stworzeniu kolejnego związku lub już żyją w patchworkowej rodzinie.
Autor zaprosił do rozmowy: Magdalenę Bajsarowicz – prawniczkę i psycholożkę, dr Annę Cierpkę – psycholożkę i terapeutkę rodzinną, Kasię i Piotra Skrzypczak – patchworkowych rodziców,
Karolinę Małek – psychoterapeutkę par i rodzin, Annę Andrzejczak – pedagoga społecznego, bajkoterapeutkę i macochę oraz Katarzynę Tubylewicz – pisarkę i znawczynię patchworkowych rodzin szwedzkich.
Dzięki tym rozmowom czytelnik otrzymuje kompleksową wiedzę i konkretne wskazówki na temat optymalnych metod postępowania wobec dzieci postawionych w sytuacji rozwodu rodziców, a następnie wchodzenia przez nich w nowe związki.
„Patchworki” to pierwsza tak kompleksowa pozycja na polskim rynku, z której rodzice dowiedzą się, jak w zdrowy sposób ułożyć sobie i swoim dzieciom przyszłość.
Kategoria: | Socjologia |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-08-07875-4 |
Rozmiar pliku: | 1,3 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
MAGDALENA BAJSAROWICZ – absolwentka psychologii na Uniwersytecie Humanistycznospołecznym SWPS we Wrocławiu i prawa na Uniwersytecie Wrocławskim. Ukończyła również studia podyplomowe w Instytucie Psychologii Stosowanej na Uniwersytecie Jagiellońskim, kurs dla psychologa biegłego sądowego oraz kurs doskonalący warsztat biegłego sądowego z dziedziny psychologii. Należy do Stowarzyszenia Psychologów Sądowych w Polsce. Od 2011 roku prowadziła gabinet psychologiczny, od 2018 roku kieruje kancelarią prawną, specjalizującą się w sprawach z zakresu prawa rodzinnego.
.
Rozwód po polsku to wojna?
Często zamienia się w wojnę. Proszę jednak pamiętać, że do kancelarii prawnej nie trafiają ludzie, którzy chcą się rozwieść w sposób ugodowy. Pomocy prawnika szukają osoby skonfliktowane z mężem lub żoną, zdecydowane na walkę przed sądem.
Jest pani także psychologiem. Zdarza się pani mówić klientom: walka nie ma sensu, najlepiej rozstać się polubownie?
Nie mieszam tych ról. Moje wykształcenie psychologiczne pozwala mi sprawnie poruszać się w obszarze badań psychologicznosądowych i doradzać klientom w tym zakresie. Natomiast jeżeli ktoś przychodzi do prawnika, to nie oczekuje, że wejdzie on w rolę psychologa. Reprezentuję klientów przed sądem, pokazuję możliwości i ścieżki osiągnięcia celu na drodze prawnej. Gdy prowadziłam gabinet psychologiczny, udzielałam w nim pomocy dzieciom i dorosłym w kryzysowych sytuacjach życiowych, przede wszystkim w trakcie rozpadu rodziny. Podczas takich spotkań nie poruszałam wątków prawnych.
Ma pan rację, że najlepsze dla wszystkich jest rozstanie oparte na wzajemnym zrozumieniu. Potwierdzają to liczne badania i opracowania. Natomiast życie często odbiega od optymalnego scenariusza. Czasem wystarczy drobna iskra, która zmienia dynamikę rozstania i rozwód przechodzi w fazę konfliktową, trudną, agresywną.
Co się wtedy dzieje?
Jeżeli rozwód przechodzi w tryb walki, to wtedy najczęściej mamy już do czynienia z wojną totalną. Obie strony eksponują wszelkie negatywne informacje, zdarzenia i okoliczności dotyczące małżonka. Także te sprzed wielu lat – opowiadają na przykład o jego problemach w szkole czy leczeniu psychiatrycznym. Niekiedy klienci sięgają do historii rodziny partnera, mówią o przemocy, nadużywaniu alkoholu. Opisują w jak najgorszych barwach życie w małżeństwie, podkreślają złe cechy i zachowania partnerów. Zadaniem prawników jest przedstawienie tego obrazu w pismach procesowych.
Tryb walki występuje w przypadku rozwodów z orzekaniem o winie?
Nie. To dotyczy każdego rozwodu. Także takiego, podczas którego żaden z małżonków nie obwinia drugiego za rozpad pożycia. Teoretycznie takie rozwody powinny być ugodowe. Nie są.
O co walczą małżonkowie, jeśli nie o uznanie drugiego za winnego rozwodu?
Najczęściej o majątek i dzieci. Małżeństwa, które nie mają dzieci, zazwyczaj rozwodzą się szybciej, bez „wywlekania brudów” przed sądem. W takich przypadkach stosunkowo rzadko któraś ze stron potrzebuje wsparcia prawnika. Być może inni koledzy po fachu mają odmienne doświadczenia, ale ja widzę, że do bardzo ostrych konfliktów najczęściej dochodzi w małżeństwach, w których są dzieci.
Dlaczego? Przecież powinni wtedy robić wszystko, żeby rozstać się w „aksamitny” sposób.
Priorytetem dla odpowiedzialnych rodziców powinna być troska o to, by rozwód w jak najmniejszym stopniu zmienił sytuację dziecka (oczywiście, jeżeli matka i ojciec byli obecni w jego życiu przed rozstaniem). Powinno nadal posiadać oboje rodziców, mieć możliwość nieskrępowanego kontaktu z nimi. Rzeczywistość wygląda jednak tak, że zagadnienia związane z dziećmi stanowią istotny „punkt zapalny” w procesie rozwodowym. Rodzicom trudno dojść do porozumienia w kwestiach opieki nad dziećmi i kontaktów z nimi. Natomiast jeżeli para jest bezdzietna, w zasadzie nie ma się o co spierać.
Nie rozumiem. Jeżeli w małżeństwie są dzieci, to dorośli dla ich dobra nie powinni się spierać. A tymczasem jest odwrotnie... Tak?
Gdy ktoś idzie na wojnę z małżonkiem, wykorzystuje każdą broń i każdy instrument nacisku. Także zagadnienia związane z dziećmi.
Czy zatem chodzi o to, że niewielu ludzi w Polsce ma duży majątek, o który można się procesować podczas rozwodu? Dzieci są dobrym narzędziem zemsty na partnerze. Dobrze rozumiem?
Nie chcę dywagować o motywacjach osób, które się rozwodzą. W czasie procesu rozwodowego strony sięgają po przeróżne środki, żeby uzyskać korzystne rozstrzygnięcie. Sami najlepiej wiedzą, w jakim celu to robią.
A pani jak sądzi – dlaczego tak postępują?
Bo chcą ukarać drugą stronę, odegrać się na niej. I tu stawiam kropkę.
Dobrze. O czym w wyroku rozwodowym musi zdecydować sąd w odniesieniu do dzieci?
O pełnieniu władzy rodzicielskiej, o miejscu zamieszkania dziecka i kontaktach rodziców z dzieckiem. Każdy z tych obszarów może stać się polem walki.
Przyjrzyjmy się im. Zacznijmy od miejsca zamieszkania.
W tym przypadku możliwych rozstrzygnięć jest niewiele: dziecko będzie mieszkało z jednym lub drugim rodzicem. Jeżeli matka albo ojciec chcą uzyskać korzystne dla siebie rozstrzygnięcie, muszą wykazać, że tak zwanym centrum życiowym dziecka jest środowisko, które tworzą. Sąd powinien uwzględnić dotychczasowe funkcjonowanie dziecka. Na przykład, jeśli jedno z rodziców pozostało w dotychczasowym domu lub mieszkaniu małżeństwa, położonym blisko szkoły czy przedszkola dziecka, będzie to dla sądu przesłanką przemawiającą za tym, żeby dziecko żyło akurat z tym rodzicem.
Oznacza to, że jeżeli rodzic chce po rozwodzie mieszkać z własnym dzieckiem, nie powinien wyprowadzać się z małżeńskiego mieszkania.
Zdarza się, że małżonkowie podczas rozwodu, a niekiedy i po rozwodzie, zajmują wspólną nieruchomość – wtedy w wyroku rozwodowym musi się znaleźć informacja o sposobie korzystania z mieszkania. Nie sądzę, by było to rozwiązanie komfortowe dla obu stron, ale wtedy rzeczywiście trudniej dowieść, że środowisko tworzone przez jednego z rodziców jest dla dziecka tym podstawowym, najważniejszym.
Dlaczego w Polsce w zdecydowanej większości dzieci mieszkają z matkami? Od lat ten wskaźnik wynosi ponad dziewięćdziesiąt procent. Między innymi z tego powodu stowarzyszenia ojców uważają, że mężczyźni są dyskryminowani w sądach rodzinnych.
Żyjemy w okresie zmian społecznych dotyczących ról płciowych, ale kontekst kulturowy nadal jest dość jednoznaczny – to kobietom przypisuje się większość funkcji związanych z opieką nad dzieckiem. Gdy pojawia się ono w rodzinie, kobieta zwykle przerywa pracę i zajmuje się nim w pierwszych miesiącach i latach życia. Obecność matki w życiu dziecka na tym początkowym etapie jest z pewnością większa niż ojca. Nawiązana wtedy więź utrzymuje się wraz z rozwojem dziecka, zwykle jest pielęgnowana i rozwijana. Nie twierdzę, że ojcowie nie są zaangażowani w ten proces, ale matce łatwiej jest dowieść przed sądem, że dziecko jest mocniej związane z nią.
------------------------------------------------------------------------
Zapraszamy do zakupu pełnej wersji książki
------------------------------------------------------------------------