Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Penis, czyli o seksualności mężczyzn - ebook

Wydawnictwo:
Tłumacz:
Data wydania:
31 stycznia 2022
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
, MOBI
Format MOBI
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najczęściej wybieranych formatów wśród czytelników e-booków. Możesz go odczytać na czytniku Kindle oraz na smartfonach i tabletach po zainstalowaniu specjalnej aplikacji. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
(2w1)
Multiformat
E-booki sprzedawane w księgarni Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu - kupujesz treść, nie format. Po dodaniu e-booka do koszyka i dokonaniu płatności, e-book pojawi się na Twoim koncie w Mojej Bibliotece we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu przy okładce. Uwaga: audiobooki nie są objęte opcją multiformatu.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment
39,99

Penis, czyli o seksualności mężczyzn - ebook

Książka dla wszystkich mężczyzn i tych, którzy ich kochają

Gdyby ludzkość poświęcała tyle uwagi Kosmosowi, co problemom z penisem, czytałbyś tę książkę na Marsie. Czas najwyższy, by odrzucić mity i mętne porady doktora Google i stać się świadomym użytkownikiem męskiego sprzętu. Ten przewodnik po męskiej seksualnościsprawi, że mężczyźni poczują dumę z własnego ciała.

• Czy mężczyźni naprawdę myślą o seksie co siedem sekund?

· Dlaczego kochankowie zasypiają tuż po orgazmie?

· Czy potencja ma coś wspólnego z kolarstwem?

• Co z tym męskim punktem G?

• I wreszcie: czy rozmiar naprawdę ma znaczenie?

Sturla Pilskog jest prawdopodobnie najbardziej błyskotliwym urologiem na świecie. W tej książce jasno i logicznie odpowiada na wiele pytań dręczących pacjentów, a po drodze snuje barwne opowieści o starożytnej viagrze, organach amerykańskich prezydentów i pośmiertnych przygodach klejnotu Napoleona.

FRAGMENT KSIĄŻKI:

Historyczny ideał penisa

Rzeźby pochodzące ze starożytnej Grecji przedstawiają mężczyzn o imponujących parametrach fizycznych. Są wysocy, atletyczni, a pod ich skórą drgają nabrzmiałe, dobrze widoczne mięśnie. Na pierwszy rzut oka wygląda więc, że greckie przemyślenia na temat doskonałego męskiego ciała zgadzają się z ideałem mężczyzny naszych czasów. Jeśli jednak przyjrzymy się tym rzeźbom nieco dokładniej, zauważymy, że jeden drobiazg wyraźnie różni je od ideału naszej epoki: organy płciowe są nieduże, wręcz maleńkie. Rzeczywiście ich rozmiar jest znacznie mniejszy niż przeciętny.

Przyczynę tego, że niewielki penis był uważany za cechę pozytywną, znajdziemy w mitologii. Starożytni Grecy wierzyli w cały szereg bogów, duchów, gigantów i w inne mitologiczne istoty, które aktywnie uczestniczyły w życiu na ziemi. Do najbardziej znanych należeli satyrowie, mieszkające w dziczy męskie istoty, znane z nienasyconego apetytu na seks. Satyrowie byli opisywani na różne osoby, ale najbardziej znany wizerunek przedstawia istotę będącą mieszanką mężczyzny i kozła, z wielkim fallusem w pełnym wzwodzie. Uważano ich za głupich, prymitywnych i zdradliwych, a więc absolutne przeciwieństwo ówczesnego ideału cywilizowanego mężczyzny. Niewielki organ był zatem uważany za znak, że jego posiadacz kontroluje popędy i nie pozwala, by kierowały nim impulsy oraz pragnienie ulotnej rozkoszy.

Rozmiar normalny

Powtórzmy: co trzeci mężczyzna uważa, że jego organ jest za mały. Wynika to z nieporozumienia w kwestii normalnego rozmiaru, za co winę w pewnym stopniu ponosi branża pornograficzna. Chłopcy i mężczyźni od młodych lat oglądają pornografię w internecie, gdzie od różnych form seksu dzieli użytkownika zaledwie parę kliknięć. W filmach porno bardziej niż zdolności aktorskie liczą się inne kwalifikacje, a aktorzy często stają się niefortunnymi wzorcami, z którymi wielu się porównuje.

Istnieje inna hipoteza tłumacząca, dlaczego wielu mężczyzn nie docenia wielkości swojego penisa. Otóż dzieci, które obserwują starszych chłopców i mężczyzn, nie wierzą, że ich własny narząd kiedykolwiek stanie się tak wielki. U wielu przekonanie to pozostaje silne aż do dorosłości. Wygląda więc na to, że nieświadomość samych mężczyzn zdejmuje z pornografii część odpowiedzialności za poczucie gorszości.

Średnia

Przeprowadzono różne badania dotyczące wielkości penisa. Opierają się one w dużym stopniu na deklaracjach, mają więc spore słabości ‒ między innymi taką, że w badaniach takich chętnie uczestniczą przede wszystkim mężczyźni zadowoleni z długości swojego organu. Okazało się również, że panowie często dodają sobie centymetr lub dwa.

Pierwsze badanie opierające się na pomiarach wykonanych przez personel służby zdrowia przeprowadzono w roku 2015, a opracowano je w King’s College w Londynie. Było to badanie zbiorcze bazujące na 17 innych badaniach z całego świata i obejmowało ponad 15 000 mężczyzn.

Wyniki pokazują, że przeciętna długość penisa we wzwodzie wynosi 13,1 cm, podczas gdy w stanie miękkim średnia to 9,2 cm. Równie ważna jak długość jest grubość, a tu stwierdzono, że przeciętny sztywny organ ma obwód 11,6 cm.

Badacze wzięli się również za bary z mitami na temat związku między rozmiarem penisa a wielkością stóp czy długością palców. Mity te zostały zdecydowanie obalone. Duże buty mówią więc niewiele o tym, jak dobrze natura wyposażyła mężczyznę. Jedyny punkt, w którym znaleziono pewne powiązanie, to zależność między wzrostem a długością penisa, ale nawet tutaj korelacja jest bardzo słaba.

Picuś i pracuś

Naturalny wydaje się domysł, że im większy jest organ w zwisie, tym większy będzie, gdy zesztywnieje. Wiele badań udowodniło, że to nieprawda. Duży wiotki organ niewiele rośnie w stanie wzwodu, podczas gdy penis niewielki po wypełnieniu krwią może stać się ogromny. Od tego wzięły się angielskie określenia grower i shower, co można by po polsku oddać jako pracuś i picuś. Przeprowadzone w 2014 roku badanie pozwoliło zdefiniować penisa, który po zesztywnieniu zwiększa długość o ponad 4 centymetry, jako pracusia. Jeśli różnica jest mniejsza od 4 cm, to mówimy o picusiu. To samo badanie pokazało, że trzech na czterech mężczyzn należy do drugiej grupy, a reszta do pierwszej.

Istnieje oczywiście pewien związek. Organ, który jest potężny i gruby w stanie zwisu, nie skurczy się przecież we wzwodzie, ale jednocześnie nie będzie o wiele większy niż na początku. I podobnie, niewielkich rozmiarów narząd raczej nie osiągnie imponującej wielkości, gdy obudzi się do życia. Podobnie jak w wielu innych obszarach naszego życia, nie należy oceniać książki po okładce.

Czy wielkość ma znaczenie?

Możemy prowadzić długie dyskusje na temat średniej i odmian normalności, ale najważniejsze pytanie brzmi oczywiście: czy wielkość ma znaczenie? Czy duży organ ułatwi znalezienie partnerki? I czy duży penis zwiększy szansę na jej zadowolenie?

Odpowiedź na oba te pytania to zdecydowane: tjaaaa…

Ludzki penis jest całkiem spory w porównaniu z penisami większości pozostałych naczelnych. Taki na przykład goryl nie ma co z nami konkurować, ponieważ wśród tych zwierząt rzadko spotyka się narząd o długości przekraczającej cztery centymetry w stanie sztywnym. A to u ssaka, który może spokojnie ważyć 200 kilogramów.

Męska część ludzkości wyhodowała tak imponujące organy rozrodcze prawdopodobnie dlatego, że kobiety wykorzystywały wielkość penisa jako kryterium wyboru partnera. Zgodnie z teorią doboru naturalnego Darwina, ewolucja stopniowo faworyzowała mężczyzn z dużymi członkami. Funkcjonowało to oczywiście przede wszystkim wtedy, gdy poruszaliśmy się mniej lub bardziej nago, tak że potencjalne partnerki mogły bez przeszkód oceniać walory panów. W naszych czasach tylko nieliczne kobiety mają okazję ocenić wielkość organu, zanim dojdzie do intymnych chwil. Wyjątkiem są te, którym mężczyźni nieproszeni przesyłają kutafotki. Jak jednak wskazują badania, wątpliwe, by była to ze strony nadawców udana strategia.

Choć możliwości oceny wielkości penisa potencjalnych partnerów są ograniczone, przeprowadzono badania kobiecych preferencji. Ich wyniki dowodzą, że wielkość rzeczywiście ma pewne znaczenie, jednak znacznie mniejsze, niż wielu uważa. W jednej z prac stwierdza się, że męska siła przyciągania rośnie tym bardziej, im większy jest organ w stanie zwiotczałym. Sprawdza się to jednak tylko do pewnego momentu. Gdy długość zwisającego penisa przekracza 7,6 cm, atrakcyjność przestaje rosnąć niezależnie od rozmiarów. W badaniu tym porównywano ponadto dwie inne cechy: sylwetkę i wzrost. Dla postrzegania męskiego ciała jako atrakcyjnego przez kobiety zdecydowanie najważniejsza jest sylwetka, podczas gdy wzrost i penis wypadają mniej więcej tak samo.

Badano tutaj, co wolą kobiety, gdy mogą swobodnie wybierać między zwisającymi członkami, jednakże, jak już wiemy, rozmiar w tym stanie nie powie nam, jaką wielkość organ osiągnie po usztywnieniu. Aby dowiedzieć się, czy panie preferują jakiś rozmiar penisa w pełnej gotowości do działania, kalifornijscy naukowcy przeprowadzili inne badanie, w którym wykorzystali drukarkę 3D do stworzenia modeli prącia o różnej długości (od 10,2 do 21,6 cm) i grubości (obwód od 6,6 do 17,7 cm). Również tutaj okazało się, że kobiety wolą członki plasujące się w górnej połówce skali, warto jednak zwrócić uwagę, że idealny penis wcale nie był tym największym. Gdy poproszono panie o wybranie takiego, jaki chciałyby widzieć u przyszłego małżonka, miał on długość 16 cm, a obwód 12,2 cm. Nie jest to więc wiele ponad średnią wielkość tego organu w naszej części świata.

Innym ciekawym wnioskiem z badania jest fakt, że kobiety poszukujące krótkotrwałej relacji, na przykład skoku w bok lub partnera na jedną noc, wskazywały prącie większe niż w przypadku potencjalnego męża. Jurny ogier jest więc dobry na krótki dystans, lecz w dłuższej perspektywie panie wolą wiernego i wytrwałego konia roboczego. Wszystkie poważne badania z tego obszaru obejmowały relacje heteroseksualne, nie wiadomo więc, czy przedstawiciele innych preferencji mają inne ideały.

We wszystkich badaniach dotyczących tego tematu wspólne jest to, że kobiety nigdy nie przywiązują największej wagi do wielkości penisa. Wyższe miejsca na liście zajmują poczucie humoru, inteligencja, uprzejmość, sylwetka i wiele innych cech. Najcenniejszym być może wnioskiem z badań jest to, że 85% wszystkich kobiet wyraża zadowolenie z wielkości mężowskiego organu. Ważne więc jest przede wszystkim, jak jest on użytkowany.

Powyższy opis pochodzi od wydawcy.

Kategoria: Poradniki
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-240-7730-4
Rozmiar pliku: 1,7 MB

FRAGMENT KSIĄŻKI

Męski organ płciowy jest ponadczasowym źródłem rozkoszy, wstydu, ale też debaty. I choć pogląd na penisa zmieniał się w różnych epokach i w różnych kulturach, pierwotna funkcja tego narządu pozostała niezmieniona od 30 000 lat – a jest nią dbanie o to, byśmy parli naprzód przez kolejne pokolenia. Fakt, że to zadanie niesie ze sobą również zadowolenie i rozkosz, jest tak naprawdę pewnym bonusem, który ewolucja wprowadziła, by motywować nas do rozsiewania genów.

Można by pomyśleć, że organ, który stał się przedmiotem tak wielkiej uwagi, nie kryje już w sobie żadnych tajemnic. Wcale tak nie jest. Wielu chłopców i mężczyzn boryka się z niepewnością, lękiem i strachem, że coś z nimi jest nie tak albo że odróżniają się od innych. Jako urolog spotykam ich całe mnóstwo. Takich, którzy się zastanawiają, czy ich członek jest wystarczająco długi, czy wytrysk następuje zbyt szybko, czy gulka w worku mosznowym to złośliwy guz albo czy trzeba się tam golić, by zdobyć dziewczynę. Dzisiaj wielu woli najpierw zapytać doktora Google w internecie, zanim przyjdą do mnie. Jest to zazwyczaj dość słaby pomysł. Współczesne wolne społeczeństwo informacyjne ma wiele dobrych stron, potrafi jednak również przemieniać mity w prawdy.

Wiele z tego, co o penisie się pisze, mówi i wyraża, opiera się na jego funkcji jako organu płciowego – przecież z tego właśnie słynie. Jest on jednakże dodatkowo ważnym elementem innego zespołu organów występującego w naszym ciele. Razem z nerkami i pęcherzem moczowym stanowi część męskich dróg moczowych, a również w tej roli napotyka niemało wyzwań. Książka o penisie nie byłaby więc kompletna bez omówienia zarówno pozostałych organów płciowych, jak i dróg moczowych.

Niezależnie od tego, czy używa się go do sikania czy rozmnażania, funkcje tego narządu są efektem współdziałania szeregu innych części ciała, gdzie „wszystko się ze sobą wiąże”. Patrząc na to w ten sposób, książkę tę można by skonstruować różnorako. Naturalne jest, że będą się w niej powtarzać informacje podane w innych kontekstach. Mam nadzieję, że ich dublowanie przyczyni się do lepszego zrozumienia zagadnienia i nie będzie czytelnika irytować.

Napisałem tę książkę na podstawie danych historycznych. Gromadząc je, starałem się sięgać daleko w przeszłość. Wykorzystałem hipotezy, które jako historyk hobbysta uznałem za najbardziej prawdopodobne, ale z którymi zawodowi historycy mogą się nie zgadzać. W takim przypadku z wdzięcznością przyjmę krytykę.

Tak czy inaczej, mam nadzieję, że ewentualne skazy nie umniejszą wartości książki i spełni ona swoje główne zadanie, czyli uporządkuje wiedzę o męskim organie płciowym, pozwalając na poznanie faktów i odrzucenie nieprawdziwych informacji, oraz nauczy odróżniać niegroźne dolegliwości od bardziej poważnych objawów. Jednocześnie przyjrzymy się, jak kwestie związane z penisem wpływały na społeczeństwa w różnych epokach. Liczę, że po lekturze tej książki nieco więcej mężczyzn przestanie twierdzić, że nie są normalni. Tak naprawdę normalni są niemal wszyscy, a jeśli ktoś nieco wystaje poza normę, to w sumie jest to też całkiem normalne.

Pilskog Sturla

Oslo, grudzień 2019

Wszyscy je widzieliśmy: rysunki penisów w toaletach publicznych, kolejowych wagonach i na szkolnych ścianach. Jest to element prastarej tradycji. W 2004 roku na zapomnianej wyspie Astypalaia znaleziono kamień, na którym pewien Grek mniej więcej 2500 lat temu wyrył sterczący organ wraz ze słowami: „Był tu Nikasitimos i dosiadł Timiona”. Nic dziwnego, że oba imiona są męskie. Starożytni Grecy mieli znacznie bardziej liberalne podejście do homoseksualizmu niż wiele dzisiejszych społeczeństw.

Penis odgrywał ważną rolę w starożytnej Grecji, jego obecność była też bardzo widoczna w innych kulturach od początków historii.

Postrzegano ten organ jako wyraz zbiorowej siły i zdolności społeczeństwa do rozwoju. Aby osiągać taki cel, ludność musiała się rozmnażać. Penis nie tylko jest do tego niezbędnie potrzebny, ale też łatwo go narysować. Stał się przez to wyraźnym znakiem płodności, rozwoju i dobrobytu.

Graffiti z Astypalai w żadnym wypadku nie jest pierwszą ilustracją penisa. Najstarsze jaskiniowe malowidła i rysunki naskalne z tym motywem pochodzą z wczesnej epoki kamiennej, mają więc nawet 40 000 lat.

NAPALENI RZYMIANIE

Chociaż zarówno zamieszkujący jaskinie nasi przodkowie, jak i starożytni Grecy bardzo interesowali się męskim narządem płciowym, w porównaniu z Rzymianami to doprawdy pikuś. W starożytnych rzymskich miastach trudno było zrobić kilka kroków, by nie natknąć się na wizerunki prącia lub inne odniesienia do seksualności.

Rzymianie mieli zupełnie inny stosunek do nagości i seksualności, niż obserwujemy to w późniejszych epokach. Przez większość istnienia Cesarstwa Rzymskiego penis, zwłaszcza we wzwodzie, stanowił symbol siły i potęgi. Na seksualność patrzono jak na całkiem naturalną sferę życia, ale również na sposób zaakcentowania dominacji. Wolni Rzymianie mogli uprawiać seks, niemal z kim tylko chcieli – nie miało znaczenia, czy była to małżonka, kochanka czy przypadkowa niewolnica. Seks między tymi samymi płciami również akceptowano. Trzeba było uważać tylko na jedną rzecz: należało być stroną aktywną. Pozwolenie komuś na penetrację oznaczało rezygnację z wpływu i potęgi. Dla żołnierza kara za to była taka sama jak za dezercję – skazywano go na śmierć.

Niewiele jest miejsc, w których stosunek Rzymian do seksu widać lepiej niż w Pompejach – mieście, które w 79 roku naszej ery zostało w ciągu trzech dni pogrzebane w popiołach po gwałtownym wybuchu Wezuwiusza. Kiedy w 1748 roku rozpoczęto wykopaliska, archeolodzy znaleźli miasto zatrzymane w czasie, które nadal zaskakuje nas bezcennymi informacjami o codziennym życiu starożytnych.

Szybko się okazało, że Pompeje były w swoim czasie miastem wakacyjnym, miejscem, do którego się jechało, by wypocząć i zająć się sobą – między innymi uprawiając seks. Wszędzie na ulicach i na ścianach domów w Pompejach znaleziono wygrawerowane obrazy sztywnych penisów, wskazu­jące drogę do niezmiernie licznych miejskich burdeli. W samych domach uciech odkryto malowidła i mozaiki, które niewiele pozostawiają fantazji. W burdelu o nazwie Lupanar (Wilcza Jama) można podziwiać ponad sto przedstawień erotycznych pozycji i czynności.

Równie interesujący jak obrazy i mozaiki jest ogromny wybór inskrypcji zdobiących ściany w całych Pompejach. Wiele z nich bardzo przypomina napisy znane z publicznych toalet, co pokazuje, że w pewnych obszarach nie zmieniliśmy się szczególnie przez niemal 2000 lat. Pozostawili je prawdopodobnie zwykli Rzymianie, a ich treść jest bardzo różna – od niewinnego „Marcus kocha Spendusę” po bardziej grubiańskie, takie jak „Spałem tu z wieloma kobietami” i „Theophilus, nie uprawiaj seksu oralnego z kobietami przy miejskim murze, jak pies!”.

W tego rodzaju społeczeństwie nie zaskakuje więc, że pośród bogów odpowiadających za węże, śmiertelność niemowląt i złamane obietnice istnieje również osobny bóg – patron penisa, Fascinus. Imię to pochodzi od łacińskiego czasownika _fascinare_, oznaczającego stosowanie czarów lub używanie magii.

W Cesarstwie Rzymskim całkiem zwyczajne było noszenie drogiej biżuterii w kształcie uskrzydlonego fallusa – jest to tak zwane fascinum. Ozdoby te często wieszano na szyi nowo narodzonych chłopców w celu ochrony przed złem i szkodliwą magią. Skrzydlatego penisa znajdujemy też na płaskorzeźbach i mozaikach w całym Rzymie, a także w innych miastach z tego okresu.

KUTAFOTKI

Dziś wizerunki penisa przeniosły się z jaskiń i rzymskich lupanarów do Snapchata i Tindera. Wysyłanie zdjęć penisa, czyli kutafotek (_dick pics_), do całkiem obcych osób stało się dość powszechne.

W emitowanym w norweskiej telewizji NRK programie _Innafor_ przedstawiono w 2018 roku badanie, w którym mieszkające w Norwegii osoby w wieku 18–30 lat pytano o ich doświadczenia z tym zjawiskiem. 59% kobiet przyznało, że dostały kiedyś takie zdjęcia i większość z nich uznała to przeżycie za niepożądane. Jednocześnie co trzeci mężczyzna odpowiedział, że wysyłał zdjęcia swojego organu, ale zaledwie 6% spośród badanych stwierdziło, że uczynili to bez zachęty drugiej strony. Istnieje więc między kobietami a mężczyznami pewna rozbieżność w kwestii tego, co stanowi zachętę.

Norweskie statystyki zgadzają się też z większymi badaniami między innymi ze Stanów Zjednoczonych i nic nie wskazuje na to, by fenomen kutafotek miał w najbliższym czasie zniknąć. A skoro tak, to mężczyźni wysyłający takie zdjęcia powinni również zdawać sobie sprawę, co dzięki temu osiągają. Gdy się ich pyta, odpowiadają zazwyczaj, że robią to, by rozpocząć erotyczną rozmowę. Niektórzy z nich uważają, że jeżeli pozytywnie zareaguje jedna kobieta na sto, to było warto. Inni mówią, że są niepewni siebie i swojego sprzętu. Wysyłanie zdjęć penisa i otrzymanie raz na jakiś czas pozytywnego komentarza staje się więc metodą na poprawę samooceny.

Niezależnie od powodu wysyłania kutafotek przez chłopców i mężczyzn warto się przyjrzeć, jak są one postrzegane przez odbiorczynie. Badanie pokazało, że niemal 70% kobiet uważa otrzymywanie takich zdjęć za doświadczenie nieprzyjemne i naruszające prywatność. Tylko dla 12% jest to zabawne, a żadna nie zadeklarowała, że te zdjęcia ją podniecają. Wysyłanie wizerunku swojego organu osobom, które o to nie prosiły, mieści się ponadto w kategorii obnażania się, co może być karalne. Tak więc nawet jeśli wydaje się komuś, że penis jest fotogeniczny, roztropnie będzie zachować takie fotki dla osób, które rzeczywiście chcą je oglądać.

W fascynacji członkiem nie ma nic złego, bez względu na to, czy jest przyczepiony do własnego czy cudzego ciała. Fascynacja ta, jak już wiemy, pozostaje żywa od czasów naszych odległych przodków. Niezależnie jednak od tego, jak pięknie penis jest opakowany i przedstawiony, to, co rzeczywiście się liczy, znajduje się w środku.

Penis to nie jest po prostu penis. Ten dziwaczny organ może wyglądać bardzo różnie u różnych mężczyzn. A gdy porównamy się z innymi ssakami, różnice będą jeszcze wyraźniejsze. Podobne, niezależnie od wyglądu i tego, czy zwisa z człowieka, myszy czy szympansa, jest jednak to, że narząd ten ma tylko jedno zadanie: jest wyrzutnią dla plemników. Dba, by 2–3 miliony komórek uwalnianych podczas wytrysku znalazły się jak najbliżej kobiecej macicy. Mamy penisa po to, byśmy mogli się rozmnażać.

Rzeczywiście, narządu tego używa się również do oddawania moczu, ale tak naprawdę nie jest on do tego niezbędny. Gdyby jego jedynym zadaniem było usuwanie moczu z organizmu, zarówno mężczyźni, jak i kobiety mogliby mieć po prostu krótką cewkę moczową i otwór w dogodnym miejscu na ciele.

ZACZYNAMY JAKO OSOBY DWUPŁCIOWE

Dzięki badaniom ultrasonograficznym możemy od 16. tygodnia ciąży stwierdzić, jaką płeć ma płód. Dlaczego jednak nie jesteśmy w stanie się tego dowiedzieć wcześniej? Powód jest taki, że zewnętrzne organy płciowe wykształcają się dopiero w okolicach 17. tygodnia. Wcześniejsze stwierdzenie z pewnością, czy płód jest chłopcem czy dziewczynką, jest trudne, o ile nie niemożliwe.

Przez niemal dwa miesiące płód nie ma określonej płci. Potem, w siódmym tygodniu, zaczyna dawać o sobie znać męski chromosom Y. Nasz materiał genetyczny, DNA, podzielony jest na 46 chromosomów, czyli 23 pary. Jedna z nich występuje w dwóch wariantach: XX i XY. To ona decyduje o płci: XX staje się kobietą, a XY – mężczyzną.

W siódmym tygodniu ciąży w chromosomie Y uaktywnia się gen, który nakazuje ciału wytwarzać pewne konkretne białko (SRY). Gdy jego produkcja ruszy, zaczynają powstawać jądra płodu. Jedne z pierwszych komórek tworzących się w organie, który stanie się jądrami, to komórki Sertolego, odgrywające później ważną rolę w produkcji plemników. Początkowo jednak ich zadaniem jest wytwarzanie innego typu komórek – komórek Leydiga, które mają olbrzymie znaczenie dla rozwoju mężczyzny, zarówno w życiu płodowym, jak i długo po porodzie. Są one bowiem odpowiedzialne za produkcję męskiego hormonu – testosteronu. Gdy tylko pojawi się testosteron, zaczynają się rozwijać zewnętrzne męskie organy płciowe. W ciągu kolejnych tygodni płód wykształci penis i worek mosznowy.

GĄBKI I RURKI

Widziany z zewnątrz ludzki penis to organ dość nieciekawy. Prawda, że można go używać do wielu wesołych rzeczy, ale sama forma nie jest zbyt fascynująca.

Z grubsza rzecz biorąc, prącie składa się z trzonu, żołędzi i napletka – to części, które widać z zewnątrz. Ma jednak znacznie więcej do zaoferowania, ale żeby się temu przyjrzeć, trzeba zagłębić się do wewnątrz. Jeśliby przeciąć penisa w poprzek w połowie długości (nie róbcie tego w domu!), wówczas można zobaczyć, że w środku zbudowany jest z czterech głównych części.

Pierwsze, na co zwracamy uwagę, to dwie duże cylindryczne poduszki, biegnące po wierzchu przez całą długość prącia. Nazywają się _corpora cavernosa_, a po polsku – ciała jamiste. Pod nimi znajdziemy nieco mniejsze _corpus spongiosum_, czyli ciało gąbczaste, a przez środek przebiega _urethra_, znana lepiej pod nazwą cewki moczowej.

Penis w przekroju podłużnym i poprzecznym

To właśnie te dwa duże jamiste ciała pozwalają mężczyznom osiągnąć erekcję. Podobnie jak gąbki zbudowane są z setek połączonych ze sobą drobnych jam, nazywanych zatokami. Ciała jamiste i ciało gąbczaste otacza mocna błona o nazwie powięź Bucka, przykrywająca je na mniej więcej całej długości.

Pod nią znajduje się kolejna mocna błona, powięź biaława (_tunica albuginea_), która otacza oba duże ciała jamiste.

Bez tych błon penis we wzwodzie wyglądałby bardziej jak jabłko niż banan. O tym, w jaki sposób decydują one o kształcie stojącego organu, opowiem dokładniej w rozdziale dotyczącym erekcji.

Dlaczego stoi krzywo?

Penis rzadko jest prosty jak linijka, czy to w stanie wiotkim, czy sztywnym. Wyjaśnienie, które słyszę najczęściej, brzmi, że skręca w stronę dominującej ręki – a więc w prawo u praworęcznych, a w lewo u leworęcznych. Uzasadnieniem takiej hipotezy jest to, że organ wykrzywia się w stronę ręki, którą mężczyzna się onanizuje.

Hipoteza ta ma niewątpliwy czar i logikę, ale jest całkowicie błędna. Powód tego, że penis skręca w lewo lub w prawo, ma charakter czysto genetyczny. Chociaż nasze ciało wy­daje się dość symetryczne, przy bliższym przyjrzeniu się oczy­wiste się stają liczne drobne różnice między lewą a prawą połówką. Dotyczą one również małych ścięgien mocujących prącie do miednicy. Jedno z nich jest zazwyczaj krótsze od drugiego, przez co organ ściągany jest w bok.

Można więc masturbować się do woli, a penis i tak będzie celował w tę stronę, w którą zechce.

Przekrój penisa wśród pozostałych struktur miednicy

ŻOŁĄDŹ

Przy końcu ciało gąbczaste zmienia kształt, jest to część zwana _glans penis_. Często porównuje się ją do grzyba, ale słowo _glans_ pochodzi z łaciny i oznacza owoc dębu, czyli żołądź. Nawet gdy penis jest maksymalnie sztywny, żołądź zachowuje dość miękką teksturę zapewniającą amortyzowanie uderzeń, które mogą następować podczas entuzjastycznej działalności seksualnej. Pełni więc funkcję poduszki, która chroni resztę penisa przed uszkodzeniami.

Na szczycie żołędzi znajduje się ujście cewki moczowej, _meatus urethra_. Jest podłużne i wąskie, ale u niektórych mężczyzn może mieć okrąglejszy kształt. Zazwyczaj rozciąga się nieco w dół żołędzi. Czasami cewka moczowa otwiera się w innych miejscach na penisie. Nazywa się to spodziectwem – jest to wada wrodzona dotycząca mniej więcej trzech chłopców na tysiąc. W przypadku spodziectwa ujście cewki moczowej leży po dolnej stronie penisa, czasami blisko zwykłego miejsca, lecz w innych przypadkach może występować tuż przy trzonie. Zjawisko to nie stanowi zagrożenia, ale jeśli ujście jest bardzo nieprawidłowo umieszczone, wadę koryguje się chirurgicznie. U większości uzyskuje się w ten sposób niemal normalny kształt i prawidłowe działanie.

Zaokrąglona krawędź otaczająca żołądź nazywana jest koroną (_corona glandis_), czasem także kołnierzykiem. Trochę ciemniejsza niż reszta żołędzi, jest niezwykle wrażliwa i odgrywa ważną rolę w osiągnięciu wytrysku.

Między _corona glandis_ a trzonem penisa tworzy się bruzda. Podobnie jak wszystkie inne części ciała również ona ma włas­ną nazwę – jest to rowek zażołędny (_sulcus coronarius_). Ten sam łaciński termin używany jest również na określenie bruzdy wieńcowej na powierzchni serca.

Zważywszy na podstawową funkcję penisa, trudno się dziwić, że organ ten jest dobrze unerwiony. Od 6000 do 8000 nerwów łączy żołądź z ośrodkami w mózgu związanymi z przyjemnością. Sprawia to, że żołądź jest jednym z najbardziej wrażliwych obszarów ciała i to przede wszystkim jej stymulacja prowadzi do orgazmu oraz wytrysku u mężczyzny. Większość zakończeń nerwów znajduje się wokół korony i na spodniej stronie, tam gdzie do żołędzi przymocowany jest napletek. Drobne nerwy żołędzi zbierają się w większy nerw grzbietowy prącia, który biegnie wzdłuż jego górnej powierzchni, prowadząc do wnętrza miednicy. Tutaj spotyka się z drugim nerwem z tego obszaru, przechodząc w duży nerw sromowy, po czym biegnie dalej w górę do rdzenia kręgowego. Jest to ta sama trasa, którą pokonują impulsy nerwowe z kobiecej łechtaczki, co znów pokazuje, jak podobni są w zasadzie do siebie mężczyźni i kobiety.

Penis widoczny od spodu

Podejrzane białe kropki

U niemal połowy wszystkich chłopców na krawędzi żołędzi pojawiają się białawe grudki. Budzą one spory niepokój. Z setek pytań, jakie otrzymywałem, gdy kiedyś odpowiadałem przez internet na związane ze zdrowiem pytania od młodzieży, mniej więcej jedną trzecią zadawali chłopcy podejrzewający, że to jakaś poważna choroba. Obawiali się szczególnie chorób wenerycznych, niektórzy również raka. Na szczęście perliste grudki prącia – bo taka jest nazwa tych wykwitów – są całkowicie niegroźne i stanowią efekt zmian hormonalnych w okresie dojrzewania. Nie przenoszą się drogą płciową i nigdy nie zmieniają w poważniejszą chorobę. Zazwyczaj zanikają w kolejnych latach.

ODPORNA, ALE WRAŻLIWA

Skóra na żołędzi dostaje w ciągu życia mocno w kość. Całkiem dobrze to znosi, przydarzają się jej jednak pewne dolegliwości. Wielu chłopców i mężczyzn w każdym wieku niepokoją wysypka, zaczerwienienie, swędzenie lub wrażliwość żołędzi. W niemal wszystkich takich przypadkach przyczyną jest łagodne, powierzchniowe zapalenie skóry. Tego typu stan zapalny nosi łacińską nazwę _balanitis_ – chyba lepiej pasowałaby do zapalenia innej części męskich organów płciowych.

Zapalenie żołędzi jest bardzo częste, zazwyczaj przejściowe i krótkotrwałe. U niektórych przeradza się w większy problem – z powodu przewlekłości albo nieustannych nawrotów. Przyczyn może być wiele, od czysto mechanicznego podrażnienia po infekcje bakteryjne lub grzybicze. Nie jest to samo w sobie oznaką niewłaściwej higieny, z tym że szansa na pojawienie się zapalenia rośnie, jeśli przez długi czas nie dba się o czystość. Jednocześnie nie należy przesadzać z myciem. Większość mężczyzn dba o higienę i pielęgnację penisa, warto jednak wiedzieć, że przesadna czystość może sprawić, że żołądź stanie się bardziej wrażliwa. Skóra na niej jest cienka i narażona na silne oddziaływania, ważne jest więc, byśmy chronili jej mechanizmy obronne.

Myć – ale nie przesadzać

Penis w miejscu, gdzie zwisa, jest łatwo dostępny do mycia i pielęgnacji. Dlatego panowie często poświęcają mu dużo uwagi pod prysznicem lub w wannie. Jednakże nadmierne mycie, a zwłaszcza używanie mało delikatnych mydeł, może prowadzić do wysuszenia skóry i usunięcia ochronnych substancji, które powinny tam się znajdować. Dobrą radą będzie więc zalecenie korzystania do tego celu z samej wody, a w razie potrzeby z neutralnego i nieperfumowanego mydła do higieny intymnej albo podobnych środków. Nieco ciepłej wody zupełnie jednak wystarczy, a przy tym ograniczone zostanie ryzyko podrażnienia skóry.

Za mało mycia – też niedobrze. Mimo że warstwa tworząca się pod napletkiem ma działanie ochronne, należy ją często wymieniać. Jeśli będzie zalegać, to stanie się dobrym podłożem dla rozwoju bakterii. Dość szybko zacznie też mało zachęcająco pachnieć. Wokół penisa i worka mosznowego rozmieszczonych jest także wiele gruczołów potowych, a skoro ten obszar ciała jest zazwyczaj trzymany w cieple, również on stosunkowo szybko zacznie wydzielać swoistą woń. Należy więc penisa i jego otoczenie myć co najmniej co drugi dzień.

_Dalsza część książki dostępna w wersji pełnej_
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: