- W empik go
Perveriada - ebook
Perveriada - ebook
Znany kreator mody Herro przegrywa aukcję dwóch obrazów z końca XVI wieku autorstwa holenderskiego malarza van der Hoesa. Wkrótce otrzymuje zaproszenie od zwyciężczyni aukcji, tajemniczej Larfy d’Arras, która proponuje mu bezterminową dzierżawę obrazów w zamian za podpisanie pewnej umowy. Od tej chwili Herro zaczyna przygotowywać pokazy, które okazują się zbyt kontrowersyjne nawet dla tolerancyjnego świata mody... Perwersyjna relacja, jaka połączy tych dwojga, stanie się kanwą historii z pogranicza sztuki, erotyki, mody i powieści sensacyjnej. Kim okaże się ekscentryczna Larfa d’Arras? Jaką tajemnicę kryje seria niedokończonych portretów z XVI wieku? Kto tak naprawdę stoi za tą diaboliczną intrygą?
Kawał literatury z najwyższej półki. Choć fabuła „Perveriady” osadzona jest współcześnie, nie sposób pozbyć się wrażenia, że gęsta atmosfera, nasycone barwy narracji i niejednoznaczni bohaterowie pochodzą wprost z mrocznych zakamarków epoki fin de siècle. Debiut Jana Jamińskiego należy czytać w towarzystwie lampki – koniecznie! – czerwonego wina.
Agnieszka Rachwał-Chybowska
Jan Jamiński rozprawia się ze schematami fabularnymi. Gdy już czytelnikowi wydaje się, że wie, dokąd zmierza historia, okazuje się, że dał się zwieść. Bo, czytając tę powieść, najlepiej przestać przewidywać, a pozwolić się zaskakiwać. Malarskie opisy, błyskotliwe dialogi i świeże metafory pozwalają czerpać przyjemność z nieprzewidywalności.
Joanna Wrycza-Bekier
Jan Jamiński (ur. w 1975 r.) – z wykształcenia fizyk. W 1996 roku zadebiutował jako poeta w poznańskim Arkuszu. Jego wiersze oraz eseje ukazały się w antologii Beatus qui amat(1997) w zbiorze Zanim wypełni się wiek (2000) a także w czasopismach Odra i Pro Arte. Obecnie pracuje jako analityk biznesowy w sektorze medialnym. Hobbistycznie projektuje i wykonuje biżuterię w stylu retro. W twórczości pisarskiej próbuje znaleźć dla siebie niszę w obszarze stonowanej fabuły sensacyjnej o wyraźnym erotycznym tle.
Kategoria: | Kryminał |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-8147-236-4 |
Rozmiar pliku: | 2,4 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Herro
FAUX PAS
Hanna nigdy wcześniej nie spotkała mężczyzny, którego przed chwilą śmiertelnie raniła nożem do otwierania listów. Zastygła w pozie przybranej po zadaniu ciosu jak osoba oczekująca na wybudzenie z hipnozy, nie wywołując tym samym paniki u świadków zebranych przy wyjściu z sali aukcyjnej paryskiego Grand Palais. Herro leżał u stóp Hanny, krwawiąc przez palce zaciśnięte na piersi pod świetnie skrojoną marynarką. Nastrojowa muzyka z solowymi partiami skrzypiec sączyła się cicho z głośników, nadając tej scenie intymny charakter. Hanna spojrzała na Herro bez wyrzutu. To nie on był winny zaistniałej sytuacji. To nie z jego powodu odegrała swoją rolę niezgodnie ze scenariuszem.
Na twarzy Herro widać było grymas bólu i oburzenia. Nikt nie uświadomił temu ponad pięćdziesięcioletniemu mężczyźnie, że agonia potrafi być bolesna. Przed oczami Herro przewijały się kadry z jego życia. Nie spodziewał się akurat tych scen. Domu rodzinnego na wsi, stołu, przy którym siedział na kolanach u ojca obok uśmiechniętej matki, gdy rodzice byli jeszcze razem. Wydało mu się, że poczuł smak chleba prosto z pieca, smak, którego później już nie odnalazł. Nie spodziewał się widoku gumowej piłki, zbyt miękkiej, by jako dzieciak kopniakiem mógł nadać jej większą prędkość. Wśród tych scen nie ujrzał żadnego ze swych pokazów. Zaskakująca to puenta dla kreatora mody. Przemknął wzrokiem po twarzach zebranych osób. Milczeli, nie wiedząc, czy mają do czynienia z jego kolejnym happeningiem, czy z autentycznym atakiem wariatki.
Dla Hanny odegranie jej roli miało być spłatą długu. Zaciągnęła go w czasach dzikiej młodości u wierzycielki, która ukryła wtedy swą prawdziwą tożsamość. Niech będzie przeklęte imię jej. Hanna pojęła, że te słowa, ostatnio tak często powtarzane przez nią w myślach, nie miały sensu. Tamta była przeklęta od dawna, a ona ją oszukała. Tak, oszukała ją. Uwolniła się od niej. Jak krew po posadzce po ciele Hanny rozlało się odczucie ulgi. Fala rozluźnienia dotarła do przedramienia, nadgarstka i palców. Nóż do otwierania listów wysunął się z dłoni. Po latach ćwiczeń przy otwieraniu parafialnej korespondencji awansował na narzędzie zbrodni, którym otworzono tętnicę sławnego projektanta mody. Nóż uderzył o podłogę w momencie, gdy w głośnikach wybrzmiał finałowy akord kontrabasu. Ten odgłos wybudził Hannę z letargu. Zdała sobie sprawę z tymczasowości wybawienia, którego doświadczyła. Oszukała swoją wierzycielkę, ale nie uwolniła się od niej. Poczucie bezsilności powróciło. Emanowało z twarzy Hanny, jakby to ona była ofiarą, wprowadzając zamęt interpretacyjny u tych, którzy wierzyli jeszcze w wersję happeningu. Dotarła do niej świadomość oblężenia czekającego ją ze strony tych wszystkich specjalistów od wydobywania zeznań. Jej jedyną powinnością względem Boga i sumienia będzie milczenie. Na wieki wieków. Amen.
Herro próbował unieść głowę. Napinał mięśnie szyi, by utrzymać ją w powietrzu. Twarz nieprzeciętnej urody, która z wiekiem nabrała wyrazistości, stężała pod wpływem wysiłku. W końcu uległ fizyczności śmierci. Głowa opadła mu na kamienną posadzkę, zimną jak skalisty brzeg Styksu. Zdołał otworzyć usta z zamiarem wyznania czegoś, czego nie udało mu się już wypowiedzieć, może słowa pożegnania, które zostałoby przekazane jego bliskim. Woda Styksu zalała mu gardło. Wykonał ruch głową, który wydawał się odruchem tonącego starającego się chwycić jeszcze jeden haust powietrza. Był jednak zaprzeczeniem, ostatnią ekspresją woli, próbą zanegowania tego, co właśnie sobie uświadomił. Herro zrozumiał, że nie było jej tutaj. Nie przyszła.