- W empik go
Pięćdziesięcioletni mężczyzna - ebook
Pięćdziesięcioletni mężczyzna - ebook
Klasyka na e-czytnik to kolekcja lektur szkolnych, klasyki literatury polskiej, europejskiej i amerykańskiej w formatach ePub i Mobi. Również miłośnicy filozofii, historii i literatury staropolskiej znajdą w niej wiele ciekawych tytułów.
Seria zawiera utwory najbardziej znanych pisarzy literatury polskiej i światowej, począwszy od Horacego, Balzaca, Dostojewskiego i Kafki, po Kiplinga, Jeffersona czy Prousta. Nie zabraknie w niej też pozycji mniej znanych, pióra pisarzy średniowiecznych oraz twórców z epoki renesansu i baroku.
Kategoria: | Klasyka |
Zabezpieczenie: | brak |
Rozmiar pliku: | 215 KB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Baronowa, jego siostra, też była mu rada, a gdy Hilaria wyszła szybko, by przygotować śniadanie, major rzekł wesoło:
– Tym razem mogę powiedzieć krótko i węzłowato, że sprawa jest załatwiona. Brat nasz, marszałek dworu, przekonał się, że nie da sobie rady z dzierżawcami i administratorami, wobec czego już za życia odstępuje swoje dobra nam i naszym dzieciom. Wprawdzie pensja roczna, jaką sobie zastrzega, jest dość wysoka, ale stać nas na jej wypłacanie, zyskujemy bowiem wiele od razu, w przyszłości zaś – wszystko. Nowy stan rzeczy będzie wkrótce uregulowany formalnie. Ponieważ zbliża się dla mnie chwila przejścia w stan spoczynku, widzę znów przed sobą czynne życie, które może przynieść nam i dzieciom zdecydowane korzyści. Będziemy się przyglądali spokojnie dorastaniu dzieci i tylko od nas i od nich będzie zależeć przyspieszenie ich związku.
– Wszystko byłoby dobrze – powiedziała baronowa – gdybym ci nie musiała odkryć pewnej tajemnicy, o której sama wiem od bardzo niedawna. Serce Hilarii nie jest już wolne, tak że z tej strony syn twój może mieć niewiele nadziei lub wcale.
– Co ty mówisz? – zawołał major. – Czy to możliwe? My tu się wysilamy, żeby się zabezpieczyć materialnie, a tymczasem uczucie płata nam takiego figla! Powiedz mi, moja droga, powiedz prędko, któż to potrafił zdobyć serce Hilarii? Czy jest z tym aż tak źle? A może to tylko przelotne wrażenie i dałoby się je zatrzeć?
– Musisz najpierw trochę się zastanowić i spróbować odgadnąć – odparła baronowa, potęgując tym jeszcze jego niecierpliwość, która osiągnęła szczyt, gdy Hilaria, wchodząc ze służbą niosącą śniadanie, przeszkodziła w szybkim odgadnięciu zagadki.
Majorowi wydało się nawet, że patrzy na śliczne dziecko innymi oczami niż przed chwilą. Czuł się niemal zazdrosny o szczęśliwca, któremu udało się wyryć swój obraz w tak pięknej duszy. Śniadanie mu nie smakowało, nie dostrzegł nawet, że wszystko jest właśnie tak przyrządzone, jak najbardziej lubi, jak zawsze życzy sobie i wymaga.
Wobec milczenia i przerw w rozmowie nawet Hilaria straciła swoją zwykłą żywość. Baronowa poczuła się zakłopotana i kazała córce usiąść przy klawikordzie, ale jej uduchowiona, pełna uczucia gra z trudem jedynie uzyskała pochwałę majora. Pragnął czym prędzej skończyć śniadanie i pozbyć się siostrzenicy, tak że baronowa musiała przerwać grę córki i zaproponować bratu spacer w ogrodzie.
Ledwo zostali sami, a już major powtórzył z naciskiem poprzednie pytanie, na co siostra po krótkiej chwili odparła z uśmiechem:
– Jeżeli chcesz poznać szczęśliwca, którego Hilaria darzy uczuciem, nie musisz daleko szukać, jest tuż obok: ona kocha ciebie.
Major stanął jak wryty, potem zawołał:
– Byłoby bardzo niewczesnym żartem wmawianie mi czegoś, co na serio uczyniłoby mnie równie zakłopotanym, jak nieszczęśliwym. Bo choć potrzeba mi czasu na ochłonięcie, widzę od razu, jak bardzo ten niespodziewany obrót rzeczy utrudni nasze położenie. Jedyne, co mnie pociesza, to przekonanie, że tego rodzaju skłonności są zazwyczaj tylko pozorne, że kryje się za nimi samoułuda i że zacna, dobra dusza często się otrząsa z takich pomyłek bądź samorzutnie, bądź przy niejakiej pomocy rozsądnych osób trzecich.
– Nie jestem wcale tego zdania – odparła baronowa. – Sądząc ze wszystkich objawów, uczucie Hilarii jest bardzo poważne.
– Czegoś tak nienaturalnego nigdy bym się nie spodziewał po jej naturalnym usposobieniu – zauważył major.
– No, nie jest to aż takie znów nienaturalne – odrzekła siostra. – Z własnej młodości pamiętam swój afekt do człowieka starszego, niż ty jesteś teraz. Masz pięćdziesiąt lat, nie jest to aż tak dużo dla Niemca, chociaż inne, bardziej krewkie narody starzeją się wcześniej.
– Ale co masz na poparcie swego przypuszczenia? – spytał major.
– Nie jest to przypuszczenie, lecz pewność. Bliższe szczegóły poznasz stopniowo.
Hilaria przyłączyła się do nich i nastrój majora wbrew jego woli znów się odmienił. Jej obecność wydawała mu się teraz jeszcze milsza i cenniejsza niż przedtem, sposób bycia tkliwszy i zaczynał już wierzyć słowom siostry. To uczucie było mu niezmiernie miłe, chociaż nie chciał ani się przyznać do niego, ani sobie na nie zezwolić. Istotnie, Hilaria była niesłychanie urocza – w jej zachowaniu lekka nieśmiałość wobec umiłowanego splatała się ściśle ze swobodną poufałością wobec wujka, kochała go bowiem naprawdę, i to z całej duszy. Ogród był w pełnym rozkwicie wiosennym i major, widząc tyle starych drzew znowu pokrywających się liśćmi, był skłonny uwierzyć w powrót własnej wiosny. I któż oparłby się takiej myśli w pobliżu równie uroczej dziewczyny!
Tak upłynął im wspólnie dzień, wszystkie dzienne etapy domowego istnienia zostały przeżyte w jak najmilszy sposób. Wieczorem po kolacji Hilaria znów usiadła do klawikordu, ale teraz major słuchał inaczej niż dziś rano. Jedna melodia przechodziła w drugą, jedna pieśń łączyła się z inną i dopiero północ zdołała rozdzielić małe towarzystwo.
Po przejściu do swego pokoju major znalazł wszystko przygotowane gwoli jego wygodzie i zgodnie z dawno ustalonymi nawykami, przewieszono tu nawet z innych pokojów kilka sztychów, przed którymi spędzał zwykle chwil parę. Rozejrzawszy się uważnie, stwierdził, że zatroszczono się czule o najmniejszy drobiazg, starając się jak najbardziej mu dogodzić.
Tym razem wystarczyło mu niewiele godzin snu, jego siły żywotne obudziły się wcześnie. Zauważył jednak nagle, że nowy stan rzeczy pociąga za sobą sporo niedogodności. Od lat już nie powiedział złego słowa swemu masztalerzowi, który spełniał zarazem funkcję służącego i kamerdynera, gdyż wszystko szło zawsze zwykłym trybem w największym porządku. Dziś też konie były zadbane i wszystkie części ubrania oczyszczone na czas – ale pan wstał wcześniej i jakoś nic mu nie dogadzało.
Inna jeszcze okoliczność wzmogła niecierpliwość i poniekąd zły humor majora. Dawniej wszystko w nim samym, jak i w służącym, odpowiadało mu, teraz jednak, stanąwszy przed lustrem, nie ujrzał się takim, jakim wolałby być. Kilku siwych włosów nie dało się wyprzeć, a i zmarszczek też jakby przybyło co nieco. Wygładzał je i pudrował więcej niż zwykle, ale w końcu musiał jednak wszystko zostawić tak, jak było. Także z ubrania, z jego schludności nie był zadowolony: na mundurze wciąż jeszcze znajdował jakieś nitki i fałdki, a na butach kurz. Stary sługa nie wiedział, co rzec na to, zdumiony, że widzi w panu tak nagłą zmianę.
Mimo tych wszystkich przeszkód major dość wcześnie znalazł się w ogrodzie. Spodziewał się zastać tu Hilarię, i zastał istotnie. Wręczyła mu bukiet, ale on nie miał odwagi ucałować jej, jak dawniej, i przycisnąć do serca. Ogarnęło go najmilsze w świecie zmieszanie i poddał się swym uczuciom nie myśląc, do czego to może doprowadzić.
Również i baronowa nie omieszkała się zjawić i pokazując bratu bilecik, który jej przyniósł przed chwilą posłaniec, zawołała:
– Nigdy nie zgadniesz, kogo nam zapowiada ta kartka!