- W empik go
Piekło kobiet PL - ebook
Wydawnictwo:
Data wydania:
2 marca 2023
Format ebooka:
EPUB
Format
EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie.
Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu
PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie
jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz
w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu.
Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu.
Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
Format
MOBI
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najczęściej wybieranych formatów wśród czytelników
e-booków. Możesz go odczytać na czytniku Kindle oraz na smartfonach i
tabletach po zainstalowaniu specjalnej aplikacji. Więcej informacji
znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu.
Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu.
Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
Multiformat
E-booki sprzedawane w księgarni Virtualo.pl dostępne są w opcji
multiformatu - kupujesz treść, nie format. Po dodaniu e-booka do koszyka
i dokonaniu płatności, e-book pojawi się na Twoim koncie w Mojej
Bibliotece we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego
tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na
karcie produktu przy okładce. Uwaga: audiobooki nie są objęte opcją
multiformatu.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną
aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego,
który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire
dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu
w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale
Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy
wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede
wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach
PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu
w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale
Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną
aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego,
który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla
EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu
w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale
Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment
Pobierz fragment w jednym z dostępnych formatów
Piekło kobiet PL - ebook
Oto Polska po zmianie prawa aborcyjnego z 2020 roku. Piekło matek, córek, żon, narzeczonych, przyjaciółek. „Chcieli ze mnie zrobić taki żywy inkubator” – podsumowuje jedna z bohaterek książki. Inna dodaje: „Aborcja nie jest żadnym złotym środkiem, ale dziś nie ma ani wyboru, ani systemu”.
Daria Górka przeprowadza czytelnika przez osobiste dramaty rodzin, które dowiedziały się o nieuleczalnych wadach płodu. Demaskuje brak systemowego wsparcia i pomocy psychologicznej. Pokazuje hipokryzję rządzących i Kościoła.
To nie jest wyłącznie rzeczywistość tysiąca kobiet rocznie, które do tej pory legalnie przerywały ciążę ze względu na ciężkie wady płodu, a po wyroku Trybunału Konstytucyjnego nie mogą tego robić. To rzeczywistość nas wszystkich. Rzeczywistość, którą kształtuje język, narracja, opowieść – nie tylko o aborcji, lecz także o wartościach, w które wierzymy, o Polsce, jakiej pragniemy.
Daria Górka - dziennikarka, reporterka i prezenterka telewizyjna. Autorka głośnych reportaży i książki Aż do śmierci. Stworzyła cykl „Za zamkniętymi drzwiami” opowiadający o różnych formach przemocy. Laureatka złotej nagrody na World Media Festiwal Hamburg 2022 i nagrody im. Dariusza Kmiecika. Absolwentka dziennikarstwa i dokumentalistyki Uniwersytetu Warszawskiego. W latach 2013–2022 związana z TVN24. Autorka podkastu „Na górze róże”. Mama trzyletniej Amelii.
Spis treści
Wstęp Część pierwsza.
Głos kobiet
- Czarny Poniedziałek
- „Sprawa profesora Chazana”
- Zmiana prawa aborcyjnego w Polsce
- Trzydzieści sześć godzin życia
- Serce w podziemiu
- Poza krajem
- Trisomia 21
- Zaświadczenie od psychiatry
- Iza z Pszczyny
Część druga. Głos ekspertów
- Psychologia. Rola matki
- Prawo. Ochrona życia?
- Efekt mrożący ustawy
- Medycyna. „Nic się nie da zrobić”
- Zagrożenie dla życia lub zdrowia kobiety
- Aborterka
- Położna z pokoju pożegnań
- Religia. Druga Irlandia?
- Retoryka i narracja. Kwestie językowe
- Aborcja za granicą
- Hospicja perinatalne
Od autorki
Podziękowania
Kategoria: | Literatura faktu |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-8151-718-8 |
Rozmiar pliku: | 1,5 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Wstęp
Zaryzykuję twierdzenie, że ten temat istnieje od zarania ludzkości. Odkąd czujemy popęd seksualny, odkąd rodzą się dzieci, odkąd ludzie wiedzą, że na posiadanie potomstwa można wpływać, odtąd o aborcji i antykoncepcji się dyskutuje, choć nie zawsze tak się je nazywa. Tę dyskusję trafnie opisują słowa sprzed niemal stu lat:
Jest splotem mnóstwa rzeczy, obrosły ją całe warstwy pojęć i przesądów, gromadzących się na przestrzeni wieków. Względy prawne, etyczne, lekarskie, społeczne mają tu głos (…). A wszystko to pokrywa swoim płaszczem obłuda społeczna… przesłaniająca cały kompleks najbardziej żywotnych zjawisk.
Tak o dyskusji dotyczącej prawa do aborcji w 1929 roku pisał felietonista i działacz społeczny Tadeusz Boy-Żeleński, z wykształcenia lekarz. „Piekło kobiet” – hasło będące tytułem jego książki – od lat jest w Polsce tak popularne, że można by przypuszczać, iż powstało na potrzeby czarnych protestów, które odbywały się w 2016 roku. Wtedy pojawiało się na tysiącach transparentów. Wypowiadały je setki kobiet. Ale prawda jest taka, że jego aktualność sięga co najmniej wieku wstecz.
W latach 20. XIX wieku aborcja była w Polsce nielegalna i karana. W każdym przypadku. To prawne dziedzictwo, które pozostało nam po zaborcach. Była też faktem. Szacuje się, że rocznie przeprowadzano nawet trzysta tysięcy terminacji. W podziemiu. Setki albo tysiące z nich kończyły się śmiercią kobiet. Odzyskana niepodległość wiązała się z koniecznością uchwalenia nowego prawa, także reprodukcyjnego. Ostatecznie w kodeksie karnym z 1932 roku zapisano, że za aborcję czy raczej za „spędzenie płodu”, jak to ówcześnie określano, kobiecie grożą trzy lata więzienia, a osobom, które jej pomagają, pięć. Dopuszczono dwa wyjątki: zagrożenie życia matki i ciąża, która jest wynikiem przestępstwa. Skąd my to znamy? Tadeusz Boy-Żeleński, walczący razem z Ireną Krzywicką (publicystką, feministką i pisarką) o dostęp do legalnej i bezpiecznej aborcji, tak opisywał działania Komisji Kodyfikacyjnej II Rzeczypospolitej, która pracowała nad stworzeniem nowego prawa:
Ot, schodzi się kilku poważnych – och, jak poważnych! – panów, którzy wchodząc do sali obrad, starają się pilnie zapomnieć o tym, że są ludźmi, że tam za oknami gabinetu huczy i pędzi życie, że to, co oni piszą na papierze, to jest pisane na ludzkiej skórze, że to, co dla nich jest przedmiotem kontrowersji prawniczej, jest dla innych nie raz kwestią życia i śmierci. I pichcą sobie od niechcenia te prawa, a to, co oni upichcą, w tym potem męczą się całe pokolenia.
Co było później? W Polskiej Rzeczpospolitej Ludowej, a konkretnie w 1956 roku, prawo zliberalizowano. Uchwalono ustawę, która dopuszczała aborcję z powodów medycznych (wady płodu lub zagrożenie życia matki), gdy ciąża powstała w wyniku przestępstwa lub gdy potwierdzone zostały złe warunki socjalne rodziny. Po upadku żelaznej kurtyny – jak w dwudziestoleciu międzywojennym – trzeba było stworzyć nowe prawo. „Nasze”, „polskie”, „niekomunistyczne”. Tym razem wyjątkowo silny w dyskusji o jego kształcie był głos Kościoła katolickiego, wokół którego kształtowała się antykomunistyczna tożsamość Polaków. Wypracowano „kompromis” na ponad dwadzieścia lat. Odstąpiono od karania kobiet za przerywanie ciąży i zezwolono na aborcje w trzech przypadkach: stwierdzonych wad płodu, zagrożenia życia matki i ciąży w wyniku przestępstwa. I wydawało się, że sprawa jest zamknięta. Pozornie była.
W Polsce 2016 roku – posługując się metaforą Boya-Żeleńskiego – prawo próbowano upichcić od nowa. Zaostrzyć. Przygotowywano składniki, kucharzy, badano grunt. Ostatecznie się nie udało. Kobiety masowo wyszły na ulice, by walczyć o swoje prawa. Plan powrócił pięć lat później i tym razem się powiódł. W Polsce 2021 roku sędziowie Trybunału Konstytucyjnego prawo zmienili. Czy pamiętali o tym, że za oknem huczy i pędzi życie?
O tym życiu jest ta książka. I o śmierci czasem też. Zapraszam Państwa do rzeczywistości po zmianie prawa aborcyjnego w Polsce. Rzeczywistości skrywanej. Rzeczywistości niewidzialnych dla systemu kobiet i ich rodzin. Rzeczywistości, w której prawo pisane na skórze zostawia niedające się usunąć blizny. Rzeczywistości, w której wielka potrzeba posiadania dziecka przeplata się z jeszcze większym bólem po stracie, co jedna z moich rozmówczyń opisuje tak: „Każde dziecko, które się straciło, to całe życie, którego nie będzie. To są te pierwsze kroki, których nie będzie, to są te pierwsze słowa, których nie będzie, to są te oczy, które się do ciebie nie zaśmieją”.
To nie jest rzeczywistość tysiąca kobiet rocznie, które do tej pory legalnie przerywały ciążę ze względu na wady płodu, a teraz nie mogą tego robić. To rzeczywistość nas wszystkich; rzeczywistość, która bezpośrednio dotyka około dziewięciu milionów osób, bo tyle w populacji Polski stanowią kobiety w wieku rozrodczym. Dotyka też ich rodzin. To rzeczywistość, którą kształtują język, ramy, narracja, opowieść – nie tylko o aborcji, lecz także o wartościach, w które wierzymy, o Polsce, jakiej pragniemy.
Trudno znaleźć temat, który bardziej dzieli. Trudno znaleźć temat, w którym równie ciężko o porozumienie i spokój w dyskusji między konserwatystami a liberałami. Trudno znaleźć temat, po którym łatwiej określić przynależność do jednej z tych grup. Ten jest jak papierek lakmusowy.
Dziennikarz jest od pokazywania rzeczywistości. I to staram się w tej książce zrobić. Pokazać tę skrywaną, i to z różnych perspektyw. I jeszcze coś: to nie jest książka o aborcji w ogóle. O tej powstało wiele publikacji. To jest książka o granicy, która została postawiona przed tymi wszystkimi, którzy chcą mieć wybór, gdy słyszą okrutną diagnozę, i o ich bliskich. To książka, która potencjalnie jest o nas wszystkich.
Daria Górka
Warszawa, wiosna 2022 rokuCzarny Poniedziałek
Od uchwalenia 7 stycznia 1993 roku Ustawy o planowaniu rodziny, ochronie płodu ludzkiego i warunkach dopuszczalności przerywania ciąży kilkukrotnie próbowano zmieniać prawo reprodukcyjne w Polsce; w 1996 roku je zliberalizowano i dodano zapis zezwalający na aborcję ze względu na trudne warunki życiowe lub sytuację osobistą kobiety. Rok później wrócono do stanu z 1993 roku, bo ówczesny Trybunał Konstytucyjny uznał, że tak zwana przesłanka społeczna jest niezgodna z obowiązującą wówczas Konstytucją Rzeczypospolitej Polskiej. Od tamtej pory (od maja 1997 roku) do opublikowania wyroku współczesnego Trybunału Konstytucyjnego (do stycznia roku 2021) w Polsce obowiązywał tak zwany kompromis aborcyjny.
Przerwanie ciąży było możliwe w trzech przypadkach:
1. gdy ciąża stanowiła zagrożenie dla życia lub zdrowia kobiety;
2. gdy badania prenatalne lub inne przesłanki medyczne wskazywały na duże prawdopodobieństwo ciężkiego i nieodwracalnego upośledzenia płodu albo nieuleczalnej choroby zagrażającej jego życiu;
3. gdy zachodziło uzasadnione podejrzenie, że ciąża powstała w wyniku czynu zabronionego.
Przez lata funkcjonowania „kompromisu” organizacje pro-life razem z Kościołem i skrajną prawicą oraz feministki i lewica nie raz wytaczali przeciwko sobie najcięższe działa, próbując wpłynąć na postrzeganie tej sprawy przez opinię publiczną. Organizowano akcje protestacyjne, próbowano zmieniać konstytucję i walczono o język. Były głośne sprawy i jeszcze głośniejsze wyroki Sądu Najwyższego i Europejskiego Trybunału Praw Człowieka. Były zmiany w funkcjonowaniu klauzuli sumienia, na którą mogą powoływać się lekarze. Zwykle jednak aborcję uznawano za temat zastępczy, a kobiety robiły swoje.
„Kompromis”, choć według wielu nieidealny, i często istniejący jedynie na papierze, jakoś funkcjonował. A jeżeli nie obowiązywał, kobiety brały sprawy w swoje ręce. Byle cicho. Ich historie od czasu do czasu przedstawiane były w książkach lub filmach.
W 2016 roku zrobiło się głośno. Kobiety masowo wyszły na ulice po tym, jak sejm w pierwszym czytaniu odrzucił obywatelski projekt „Ratujmy kobiety” proponujący liberalizację przepisów aborcyjnych, a do dalszych prac w komisjach skierował przepisy opracowane przez komitet „Stop aborcji”. Radykalny projekt zakładał wprowadzenie całkowitego zakazu przerywania ciąży. Wizja zmiany prawa stała się realna. Przepisy oficjalnie poparli niektórzy politycy partii rządzącej. O potrzebie zmiany ówcześnie obowiązującego status quo zaczął mówić też Kościół. Od 25 września 2016 roku w całym kraju odbywały się czarne protesty kobiet sprzeciwiających się modyfikacji przepisów. 3 października doszło do Ogólnopolskiego Strajku Kobiet, zwanego inaczej Czarnym Poniedziałkiem. Wiele kobiet nie poszło tego dnia do pracy, inne ubrały się na czarno. W kraju i poza jego granicami odbywały się demonstracje. W strajkach, według różnych szacunków, wzięło udział od dziewięćdziesięciu ośmiu do nawet dwustu tysięcy osób. Polacy swój sprzeciw manifestowali też w internecie.
O możliwości przerywania ciąży w określonych przypadkach zaczęto rozmawiać w tradycyjnych mediach. Polskie miasta zalały transparenty z napisami: „Nie będziemy umierać za wasze sumienia!”, „Myślę, czuję, decyduję!”, „Łapy precz od naszych ciał!”. Hasła o wolności i prawie do decydowania o swoim życiu, które do tej pory były podnoszone przez feministki lub środowiska lewicowe, teraz stały się powszechnie dyskutowane i używane. Powstał niespotykany wcześniej, oddolny, wsparty przez media społecznościowe ruch kobiet, który głośno upominał się o swoje prawa. Trzy dni po Czarnym Poniedziałku, 6 października, sejm odrzucił restrykcyjny projekt.„Sprawa profesora Chazana”
„Ja naprawdę czekałam na to, żeby urodzić dziecko, by mogło umrzeć. Tylko po to.
Zamiast noska miało po prostu niekształtny fałd skóry nieprzypominający niczego. Obok tego, co powinno być nosem, była kilkucentymetrowa szpara. Był to rozszczep twarzy. Oko było w prawie całkowitym wytrzeszczu, dziecko nie miało powiek, nie miało też części czaszki, kości czaszki. Był za to otwór w głowie (...).
Nasze dziecko umierało dziesięć dni. Zarówno lekarze, jak i pielęgniarki robili wszystko, by oszczędzić mu bólu. Dostawało morfinę, ale ten ból umierania i tak było widać. Myśmy go widzieli”.Trzydzieści sześć godzin życia
Marika i Bartłomiej Kossowscy mieszkają w Warszawie. Gdy ich syn rodził się i umierał, za okami szpitala trwały protesty po ogłoszeniu wyroku Trybunału Konstytucyjnego zmieniającego prawo aborcyjne w Polsce. Oni starali się w nie nie wsłuchiwać. Staś miał zespół Patau – jedną z najcięższych i najrzadziej występujących wad genetycznych. Przeżył trzydzieści sześć godzin.
Marika Kossowska: Kiedy wzięliśmy go na ręce, poczuliśmy wielką radość, że jest już z nami. A później… żegnaliśmy się z synkiem kilkanaście razy w ciągu tych godzin. I coś, co kiedyś wydawało mi się jakąś totalną abstrakcją, dziś rozumiem. Robienie pamiątek jest bardzo ważne, bo po dziewięciu miesiącach ciąży wychodzisz do domu bez dziecka i nagle się okazuje, że nie masz nic. Nie masz nikogo, kogo możesz przytulić (…).Poza krajem
Niedaleko Amsterdamu jest klinika aborcyjna, do której każdego dnia przyjeżdżają pacjentki z Polski. Wjazd, który trudno dostrzec z głównej ulicy, spokój, dużo zieleni, a w głębi zabytkowy budynek zupełnie nieprzypominający szpitala. Przed nim zaledwie trzy samochody, w tym jeden z polską rejestracją. Tak wyglądało to miejsce, gdy odwiedziłam je w sierpniu 2021 roku. Do środka mogły wejść tylko wcześniej zapowiedziane osoby. Ja i mój operator byliśmy umówieni. Na miejscu recepcjonistka Elisabeth zaprowadziła nas do lekarki Elles Garcii. Usłyszeliśmy, że są tu cztery dziewczyny z Polski. Dwie z nich zgodziły się na rozmowę przed kamerą. Były już po aborcjach, czekały na nas.Psychologia. Rola matki
Rodzicielstwo to zmiana. Zawsze. Z punktu widzenia psychologicznego to sytuacja kryzysowa. Dlatego drugą część tych reportaży rozpoczynam od rozmowy dotyczącej tego, co kryje się za sformułowaniami „być mamą” czy „być tatą”. Świadomość istnienia procesów, które opisuję w tym rozdziale, jest niezbędna do zrozumienia sensu tej książki. Dlaczego? To podpowiadają liczby. Szacuje się, że nawet co trzecia kobieta może doświadczać depresji okołoporodowej. Osiem na dziesięć przeżywa trudności, które wiążą się z macierzyństwem, choć objawy im towarzyszące nie spełniają kryteriów zaburzeń psychicznych. Ciężki okres może jednak trwać miesiącami, a nawet latami po porodzie. Za chwilę przeczytasz o tym, dlaczego to moment pełny tak trudnych emocji.Prawo. Ochrona życia?
Bartłomiej Wróblewski był jedną z osób, przez które w Polsce zmieniło się prawo aborcyjne. To on tę zmianę zainicjował. W 2017 roku złożył, a dwa lata później wraz z posłem Piotrem Uścińskim z PiS-u ponowił wniosek do Trybunału Konstytucyjnego o zbadanie, czy aborcja ze względu na duże prawdopodobieństwo ciężkiego i nieodwracalnego upośledzenia płodu albo nieuleczalnej choroby zagrażającej jego życiu jest zgodna z Konstytucją Rzeczypospolitej Polskiej. Potem jako przedstawiciel wnioskodawców odpowiadał na pytania sędziów podczas rozprawy 22 października 2020 roku. To wtedy zapadł wyrok zmieniający prawo reprodukcyjne Polsce.Efekt mrożący ustawy
Fundacja na rzecz Kobiet i Planowania Rodziny (FEDERA) to najstarsza i najważniejsza organizacja zajmująca się prawami reprodukcyjnymi w Polsce. Jej misja to „działanie na rzecz podstawowych praw człowieka, w szczególności prawa kobiet do decydowania o tym, czy i kiedy mieć dzieci. FEDERA stoi na stanowisku, że możliwość korzystania z tego prawa jest dla kobiet warunkiem samostanowienia, a także warunkiem zrównania szans życiowych kobiet i mężczyzn.Medycyna. „Nic się nie da zrobić”
– Jak to? Nie mogę przerwać ciąży? Przecież dziecko nie ma głowy! Przecież to jest bez sensu! – takie słowa profesor Marzena Dębska słyszała w swoim gabinecie tuż po ogłoszeniu wyroku Trybunału Konstytucyjnego zmieniającego prawo aborcyjne w Polsce. Pacjenci mówili, że polityką się nie interesują. Ona odpowiadała, że to szkoda, bo polityka interesuje się nimi, i to bardzo. Z biegiem czasu takich sytuacji było coraz mniej. Mniej było też pacjentek ze stwierdzonymi wadami płodu. Te kobiety znikały tuż po rozpoznaniu i więcej się nie pojawiały.Zagrożenie dla życia lub zdrowia kobiety
„Współczesna medycyna jest w stanie przewidzieć, jak może zareagować kobieta w ciąży, która dowiaduje się, że stwierdzono wadę letalną albo inne ciężkie uszkodzenia płodu, i jest zmuszana do kontynuowania takiej ciąży, kiedy czuje, że nie da rady przez to przejść. Naprawdę medycyna jest w stanie przewidzieć konsekwencje tej sytuacji. I gdy najpierw rozmawiam z tymi kobietami, a potem słyszę, że w mediach padają sformułowania o «furtce psychiatrycznej», to myślę sobie, że to jest po prostu nieludzkie” – mówi psychiatra Aleksandra Krasowska.Aborcja za granicą
Do organizacji Aborcja Bez Granic do 2020 roku zgłaszały się kobiety, które były w niechcianych ciążach. Po prostu. Wolontariuszki pomagały im zorganizować tabletki wczesnoporonne lub wyjechać za granicę. Część z tych, które dziś to robią, w przeszłości sama dokonała aborcji. Uważają, że kobiety powinny mieć prawo do decydowania o swoim ciele. Zawsze. Na swojej stronie internetowej same o sobie piszą: „Chcemy mówić o aborcji normalnie, bez tabu, bez dramatu, bez przekłamań, bez strachu”.Od autorki
Cieszę się, Droga Czytelniczko i Drogi Czytelniku, że ta książka trafiła w Twoje ręce. Gdy Wydawnictwo RM zaproponowało mi jej napisanie, byłam umówiona sama ze sobą, że już nie zajmę się obciążającymi tematami. Mimo to zastanawiałam się nie dłużej niż parę minut, pewnie dlatego, że widziałam ją oczami wyobraźni od wielu lat. Nie przypuszczałam jednak, że stanie się ona dla mnie tak ważna.
Ta publikacja to podsumowanie co najmniej sześciu lat mojej dziennikarskiej pracy. Wracam do bohaterów reportaży, które realizowałam dla programu „Czarno na białym” w TVN24 w latach 2016–2021. Spotykam też nowych. Rozmawiam ze specjalistami, przedstawiam różne punkty widzenia i przeciwstawne światopoglądy. Poruszam wiele kontekstów, także ten najaktualniejszy – zmianę prawa aborcyjnego w Polsce. W pierwszej części książki niektóre imiona (a w jednym rozdziale także okoliczności) zostały zmienione na wyraźną prośbę bohaterek reportaży, a także dlatego, żeby zapewnić im szczególną ochronę.
Na koniec pragnę podkreślić: to nie jest książka o aborcji, nie ma w niej tematu niechcianej ciąży. Ta publikacja opowiada o decyzjach podejmowanych w obliczu informacji o nieuleczalnej chorobie dziecka. Jest o cierpieniu. O bólu. O żalu. O rozpaczy. O strachu. O oczekiwaniu. O stracie. O granicy życia i śmierci. O świadomości, że nie można pomóc swojemu dziecku wyzdrowieć. O tym, że ludzie w takich momentach różnie myślą, czują i decydują – i że to dobrze. Marzy mi się, żebyśmy żyli w świecie, w którym indywidualne decyzje są szanowane.Podziękowania
Dziękuję wszystkim Wam, moi Drodzy Bohaterowie i Rozmówcy, za to, że podzieliliście się ze mną swoim światem i że mi zaufaliście.
Dziękuję Mojemu Mężowi, najwierniejszemu kibicowi i najlepszemu przyjacielowi, przede wszystkim za to, jak dobrze znosił wszystkie moje załamania i wątpliwości i jak perfekcyjnie ogarniał logistykę opieki nad zbuntowaną trzylatką, żebym mogła pisać. Bez Niego ta książka by nie powstała.
Dziękuję moim Rodzicom, Teściom i Przyjaciołom. Za wsparcie, inspiracje, przejmowanie opieki nad Amelią, kiedy było trzeba, za motywujące SMS-y na ostatniej prostej, a nawet za pomoc w doborze rozmówców. Jestem szczęściarą, że Was mam.
Daria Górka
Zaryzykuję twierdzenie, że ten temat istnieje od zarania ludzkości. Odkąd czujemy popęd seksualny, odkąd rodzą się dzieci, odkąd ludzie wiedzą, że na posiadanie potomstwa można wpływać, odtąd o aborcji i antykoncepcji się dyskutuje, choć nie zawsze tak się je nazywa. Tę dyskusję trafnie opisują słowa sprzed niemal stu lat:
Jest splotem mnóstwa rzeczy, obrosły ją całe warstwy pojęć i przesądów, gromadzących się na przestrzeni wieków. Względy prawne, etyczne, lekarskie, społeczne mają tu głos (…). A wszystko to pokrywa swoim płaszczem obłuda społeczna… przesłaniająca cały kompleks najbardziej żywotnych zjawisk.
Tak o dyskusji dotyczącej prawa do aborcji w 1929 roku pisał felietonista i działacz społeczny Tadeusz Boy-Żeleński, z wykształcenia lekarz. „Piekło kobiet” – hasło będące tytułem jego książki – od lat jest w Polsce tak popularne, że można by przypuszczać, iż powstało na potrzeby czarnych protestów, które odbywały się w 2016 roku. Wtedy pojawiało się na tysiącach transparentów. Wypowiadały je setki kobiet. Ale prawda jest taka, że jego aktualność sięga co najmniej wieku wstecz.
W latach 20. XIX wieku aborcja była w Polsce nielegalna i karana. W każdym przypadku. To prawne dziedzictwo, które pozostało nam po zaborcach. Była też faktem. Szacuje się, że rocznie przeprowadzano nawet trzysta tysięcy terminacji. W podziemiu. Setki albo tysiące z nich kończyły się śmiercią kobiet. Odzyskana niepodległość wiązała się z koniecznością uchwalenia nowego prawa, także reprodukcyjnego. Ostatecznie w kodeksie karnym z 1932 roku zapisano, że za aborcję czy raczej za „spędzenie płodu”, jak to ówcześnie określano, kobiecie grożą trzy lata więzienia, a osobom, które jej pomagają, pięć. Dopuszczono dwa wyjątki: zagrożenie życia matki i ciąża, która jest wynikiem przestępstwa. Skąd my to znamy? Tadeusz Boy-Żeleński, walczący razem z Ireną Krzywicką (publicystką, feministką i pisarką) o dostęp do legalnej i bezpiecznej aborcji, tak opisywał działania Komisji Kodyfikacyjnej II Rzeczypospolitej, która pracowała nad stworzeniem nowego prawa:
Ot, schodzi się kilku poważnych – och, jak poważnych! – panów, którzy wchodząc do sali obrad, starają się pilnie zapomnieć o tym, że są ludźmi, że tam za oknami gabinetu huczy i pędzi życie, że to, co oni piszą na papierze, to jest pisane na ludzkiej skórze, że to, co dla nich jest przedmiotem kontrowersji prawniczej, jest dla innych nie raz kwestią życia i śmierci. I pichcą sobie od niechcenia te prawa, a to, co oni upichcą, w tym potem męczą się całe pokolenia.
Co było później? W Polskiej Rzeczpospolitej Ludowej, a konkretnie w 1956 roku, prawo zliberalizowano. Uchwalono ustawę, która dopuszczała aborcję z powodów medycznych (wady płodu lub zagrożenie życia matki), gdy ciąża powstała w wyniku przestępstwa lub gdy potwierdzone zostały złe warunki socjalne rodziny. Po upadku żelaznej kurtyny – jak w dwudziestoleciu międzywojennym – trzeba było stworzyć nowe prawo. „Nasze”, „polskie”, „niekomunistyczne”. Tym razem wyjątkowo silny w dyskusji o jego kształcie był głos Kościoła katolickiego, wokół którego kształtowała się antykomunistyczna tożsamość Polaków. Wypracowano „kompromis” na ponad dwadzieścia lat. Odstąpiono od karania kobiet za przerywanie ciąży i zezwolono na aborcje w trzech przypadkach: stwierdzonych wad płodu, zagrożenia życia matki i ciąży w wyniku przestępstwa. I wydawało się, że sprawa jest zamknięta. Pozornie była.
W Polsce 2016 roku – posługując się metaforą Boya-Żeleńskiego – prawo próbowano upichcić od nowa. Zaostrzyć. Przygotowywano składniki, kucharzy, badano grunt. Ostatecznie się nie udało. Kobiety masowo wyszły na ulice, by walczyć o swoje prawa. Plan powrócił pięć lat później i tym razem się powiódł. W Polsce 2021 roku sędziowie Trybunału Konstytucyjnego prawo zmienili. Czy pamiętali o tym, że za oknem huczy i pędzi życie?
O tym życiu jest ta książka. I o śmierci czasem też. Zapraszam Państwa do rzeczywistości po zmianie prawa aborcyjnego w Polsce. Rzeczywistości skrywanej. Rzeczywistości niewidzialnych dla systemu kobiet i ich rodzin. Rzeczywistości, w której prawo pisane na skórze zostawia niedające się usunąć blizny. Rzeczywistości, w której wielka potrzeba posiadania dziecka przeplata się z jeszcze większym bólem po stracie, co jedna z moich rozmówczyń opisuje tak: „Każde dziecko, które się straciło, to całe życie, którego nie będzie. To są te pierwsze kroki, których nie będzie, to są te pierwsze słowa, których nie będzie, to są te oczy, które się do ciebie nie zaśmieją”.
To nie jest rzeczywistość tysiąca kobiet rocznie, które do tej pory legalnie przerywały ciążę ze względu na wady płodu, a teraz nie mogą tego robić. To rzeczywistość nas wszystkich; rzeczywistość, która bezpośrednio dotyka około dziewięciu milionów osób, bo tyle w populacji Polski stanowią kobiety w wieku rozrodczym. Dotyka też ich rodzin. To rzeczywistość, którą kształtują język, ramy, narracja, opowieść – nie tylko o aborcji, lecz także o wartościach, w które wierzymy, o Polsce, jakiej pragniemy.
Trudno znaleźć temat, który bardziej dzieli. Trudno znaleźć temat, w którym równie ciężko o porozumienie i spokój w dyskusji między konserwatystami a liberałami. Trudno znaleźć temat, po którym łatwiej określić przynależność do jednej z tych grup. Ten jest jak papierek lakmusowy.
Dziennikarz jest od pokazywania rzeczywistości. I to staram się w tej książce zrobić. Pokazać tę skrywaną, i to z różnych perspektyw. I jeszcze coś: to nie jest książka o aborcji w ogóle. O tej powstało wiele publikacji. To jest książka o granicy, która została postawiona przed tymi wszystkimi, którzy chcą mieć wybór, gdy słyszą okrutną diagnozę, i o ich bliskich. To książka, która potencjalnie jest o nas wszystkich.
Daria Górka
Warszawa, wiosna 2022 rokuCzarny Poniedziałek
Od uchwalenia 7 stycznia 1993 roku Ustawy o planowaniu rodziny, ochronie płodu ludzkiego i warunkach dopuszczalności przerywania ciąży kilkukrotnie próbowano zmieniać prawo reprodukcyjne w Polsce; w 1996 roku je zliberalizowano i dodano zapis zezwalający na aborcję ze względu na trudne warunki życiowe lub sytuację osobistą kobiety. Rok później wrócono do stanu z 1993 roku, bo ówczesny Trybunał Konstytucyjny uznał, że tak zwana przesłanka społeczna jest niezgodna z obowiązującą wówczas Konstytucją Rzeczypospolitej Polskiej. Od tamtej pory (od maja 1997 roku) do opublikowania wyroku współczesnego Trybunału Konstytucyjnego (do stycznia roku 2021) w Polsce obowiązywał tak zwany kompromis aborcyjny.
Przerwanie ciąży było możliwe w trzech przypadkach:
1. gdy ciąża stanowiła zagrożenie dla życia lub zdrowia kobiety;
2. gdy badania prenatalne lub inne przesłanki medyczne wskazywały na duże prawdopodobieństwo ciężkiego i nieodwracalnego upośledzenia płodu albo nieuleczalnej choroby zagrażającej jego życiu;
3. gdy zachodziło uzasadnione podejrzenie, że ciąża powstała w wyniku czynu zabronionego.
Przez lata funkcjonowania „kompromisu” organizacje pro-life razem z Kościołem i skrajną prawicą oraz feministki i lewica nie raz wytaczali przeciwko sobie najcięższe działa, próbując wpłynąć na postrzeganie tej sprawy przez opinię publiczną. Organizowano akcje protestacyjne, próbowano zmieniać konstytucję i walczono o język. Były głośne sprawy i jeszcze głośniejsze wyroki Sądu Najwyższego i Europejskiego Trybunału Praw Człowieka. Były zmiany w funkcjonowaniu klauzuli sumienia, na którą mogą powoływać się lekarze. Zwykle jednak aborcję uznawano za temat zastępczy, a kobiety robiły swoje.
„Kompromis”, choć według wielu nieidealny, i często istniejący jedynie na papierze, jakoś funkcjonował. A jeżeli nie obowiązywał, kobiety brały sprawy w swoje ręce. Byle cicho. Ich historie od czasu do czasu przedstawiane były w książkach lub filmach.
W 2016 roku zrobiło się głośno. Kobiety masowo wyszły na ulice po tym, jak sejm w pierwszym czytaniu odrzucił obywatelski projekt „Ratujmy kobiety” proponujący liberalizację przepisów aborcyjnych, a do dalszych prac w komisjach skierował przepisy opracowane przez komitet „Stop aborcji”. Radykalny projekt zakładał wprowadzenie całkowitego zakazu przerywania ciąży. Wizja zmiany prawa stała się realna. Przepisy oficjalnie poparli niektórzy politycy partii rządzącej. O potrzebie zmiany ówcześnie obowiązującego status quo zaczął mówić też Kościół. Od 25 września 2016 roku w całym kraju odbywały się czarne protesty kobiet sprzeciwiających się modyfikacji przepisów. 3 października doszło do Ogólnopolskiego Strajku Kobiet, zwanego inaczej Czarnym Poniedziałkiem. Wiele kobiet nie poszło tego dnia do pracy, inne ubrały się na czarno. W kraju i poza jego granicami odbywały się demonstracje. W strajkach, według różnych szacunków, wzięło udział od dziewięćdziesięciu ośmiu do nawet dwustu tysięcy osób. Polacy swój sprzeciw manifestowali też w internecie.
O możliwości przerywania ciąży w określonych przypadkach zaczęto rozmawiać w tradycyjnych mediach. Polskie miasta zalały transparenty z napisami: „Nie będziemy umierać za wasze sumienia!”, „Myślę, czuję, decyduję!”, „Łapy precz od naszych ciał!”. Hasła o wolności i prawie do decydowania o swoim życiu, które do tej pory były podnoszone przez feministki lub środowiska lewicowe, teraz stały się powszechnie dyskutowane i używane. Powstał niespotykany wcześniej, oddolny, wsparty przez media społecznościowe ruch kobiet, który głośno upominał się o swoje prawa. Trzy dni po Czarnym Poniedziałku, 6 października, sejm odrzucił restrykcyjny projekt.„Sprawa profesora Chazana”
„Ja naprawdę czekałam na to, żeby urodzić dziecko, by mogło umrzeć. Tylko po to.
Zamiast noska miało po prostu niekształtny fałd skóry nieprzypominający niczego. Obok tego, co powinno być nosem, była kilkucentymetrowa szpara. Był to rozszczep twarzy. Oko było w prawie całkowitym wytrzeszczu, dziecko nie miało powiek, nie miało też części czaszki, kości czaszki. Był za to otwór w głowie (...).
Nasze dziecko umierało dziesięć dni. Zarówno lekarze, jak i pielęgniarki robili wszystko, by oszczędzić mu bólu. Dostawało morfinę, ale ten ból umierania i tak było widać. Myśmy go widzieli”.Trzydzieści sześć godzin życia
Marika i Bartłomiej Kossowscy mieszkają w Warszawie. Gdy ich syn rodził się i umierał, za okami szpitala trwały protesty po ogłoszeniu wyroku Trybunału Konstytucyjnego zmieniającego prawo aborcyjne w Polsce. Oni starali się w nie nie wsłuchiwać. Staś miał zespół Patau – jedną z najcięższych i najrzadziej występujących wad genetycznych. Przeżył trzydzieści sześć godzin.
Marika Kossowska: Kiedy wzięliśmy go na ręce, poczuliśmy wielką radość, że jest już z nami. A później… żegnaliśmy się z synkiem kilkanaście razy w ciągu tych godzin. I coś, co kiedyś wydawało mi się jakąś totalną abstrakcją, dziś rozumiem. Robienie pamiątek jest bardzo ważne, bo po dziewięciu miesiącach ciąży wychodzisz do domu bez dziecka i nagle się okazuje, że nie masz nic. Nie masz nikogo, kogo możesz przytulić (…).Poza krajem
Niedaleko Amsterdamu jest klinika aborcyjna, do której każdego dnia przyjeżdżają pacjentki z Polski. Wjazd, który trudno dostrzec z głównej ulicy, spokój, dużo zieleni, a w głębi zabytkowy budynek zupełnie nieprzypominający szpitala. Przed nim zaledwie trzy samochody, w tym jeden z polską rejestracją. Tak wyglądało to miejsce, gdy odwiedziłam je w sierpniu 2021 roku. Do środka mogły wejść tylko wcześniej zapowiedziane osoby. Ja i mój operator byliśmy umówieni. Na miejscu recepcjonistka Elisabeth zaprowadziła nas do lekarki Elles Garcii. Usłyszeliśmy, że są tu cztery dziewczyny z Polski. Dwie z nich zgodziły się na rozmowę przed kamerą. Były już po aborcjach, czekały na nas.Psychologia. Rola matki
Rodzicielstwo to zmiana. Zawsze. Z punktu widzenia psychologicznego to sytuacja kryzysowa. Dlatego drugą część tych reportaży rozpoczynam od rozmowy dotyczącej tego, co kryje się za sformułowaniami „być mamą” czy „być tatą”. Świadomość istnienia procesów, które opisuję w tym rozdziale, jest niezbędna do zrozumienia sensu tej książki. Dlaczego? To podpowiadają liczby. Szacuje się, że nawet co trzecia kobieta może doświadczać depresji okołoporodowej. Osiem na dziesięć przeżywa trudności, które wiążą się z macierzyństwem, choć objawy im towarzyszące nie spełniają kryteriów zaburzeń psychicznych. Ciężki okres może jednak trwać miesiącami, a nawet latami po porodzie. Za chwilę przeczytasz o tym, dlaczego to moment pełny tak trudnych emocji.Prawo. Ochrona życia?
Bartłomiej Wróblewski był jedną z osób, przez które w Polsce zmieniło się prawo aborcyjne. To on tę zmianę zainicjował. W 2017 roku złożył, a dwa lata później wraz z posłem Piotrem Uścińskim z PiS-u ponowił wniosek do Trybunału Konstytucyjnego o zbadanie, czy aborcja ze względu na duże prawdopodobieństwo ciężkiego i nieodwracalnego upośledzenia płodu albo nieuleczalnej choroby zagrażającej jego życiu jest zgodna z Konstytucją Rzeczypospolitej Polskiej. Potem jako przedstawiciel wnioskodawców odpowiadał na pytania sędziów podczas rozprawy 22 października 2020 roku. To wtedy zapadł wyrok zmieniający prawo reprodukcyjne Polsce.Efekt mrożący ustawy
Fundacja na rzecz Kobiet i Planowania Rodziny (FEDERA) to najstarsza i najważniejsza organizacja zajmująca się prawami reprodukcyjnymi w Polsce. Jej misja to „działanie na rzecz podstawowych praw człowieka, w szczególności prawa kobiet do decydowania o tym, czy i kiedy mieć dzieci. FEDERA stoi na stanowisku, że możliwość korzystania z tego prawa jest dla kobiet warunkiem samostanowienia, a także warunkiem zrównania szans życiowych kobiet i mężczyzn.Medycyna. „Nic się nie da zrobić”
– Jak to? Nie mogę przerwać ciąży? Przecież dziecko nie ma głowy! Przecież to jest bez sensu! – takie słowa profesor Marzena Dębska słyszała w swoim gabinecie tuż po ogłoszeniu wyroku Trybunału Konstytucyjnego zmieniającego prawo aborcyjne w Polsce. Pacjenci mówili, że polityką się nie interesują. Ona odpowiadała, że to szkoda, bo polityka interesuje się nimi, i to bardzo. Z biegiem czasu takich sytuacji było coraz mniej. Mniej było też pacjentek ze stwierdzonymi wadami płodu. Te kobiety znikały tuż po rozpoznaniu i więcej się nie pojawiały.Zagrożenie dla życia lub zdrowia kobiety
„Współczesna medycyna jest w stanie przewidzieć, jak może zareagować kobieta w ciąży, która dowiaduje się, że stwierdzono wadę letalną albo inne ciężkie uszkodzenia płodu, i jest zmuszana do kontynuowania takiej ciąży, kiedy czuje, że nie da rady przez to przejść. Naprawdę medycyna jest w stanie przewidzieć konsekwencje tej sytuacji. I gdy najpierw rozmawiam z tymi kobietami, a potem słyszę, że w mediach padają sformułowania o «furtce psychiatrycznej», to myślę sobie, że to jest po prostu nieludzkie” – mówi psychiatra Aleksandra Krasowska.Aborcja za granicą
Do organizacji Aborcja Bez Granic do 2020 roku zgłaszały się kobiety, które były w niechcianych ciążach. Po prostu. Wolontariuszki pomagały im zorganizować tabletki wczesnoporonne lub wyjechać za granicę. Część z tych, które dziś to robią, w przeszłości sama dokonała aborcji. Uważają, że kobiety powinny mieć prawo do decydowania o swoim ciele. Zawsze. Na swojej stronie internetowej same o sobie piszą: „Chcemy mówić o aborcji normalnie, bez tabu, bez dramatu, bez przekłamań, bez strachu”.Od autorki
Cieszę się, Droga Czytelniczko i Drogi Czytelniku, że ta książka trafiła w Twoje ręce. Gdy Wydawnictwo RM zaproponowało mi jej napisanie, byłam umówiona sama ze sobą, że już nie zajmę się obciążającymi tematami. Mimo to zastanawiałam się nie dłużej niż parę minut, pewnie dlatego, że widziałam ją oczami wyobraźni od wielu lat. Nie przypuszczałam jednak, że stanie się ona dla mnie tak ważna.
Ta publikacja to podsumowanie co najmniej sześciu lat mojej dziennikarskiej pracy. Wracam do bohaterów reportaży, które realizowałam dla programu „Czarno na białym” w TVN24 w latach 2016–2021. Spotykam też nowych. Rozmawiam ze specjalistami, przedstawiam różne punkty widzenia i przeciwstawne światopoglądy. Poruszam wiele kontekstów, także ten najaktualniejszy – zmianę prawa aborcyjnego w Polsce. W pierwszej części książki niektóre imiona (a w jednym rozdziale także okoliczności) zostały zmienione na wyraźną prośbę bohaterek reportaży, a także dlatego, żeby zapewnić im szczególną ochronę.
Na koniec pragnę podkreślić: to nie jest książka o aborcji, nie ma w niej tematu niechcianej ciąży. Ta publikacja opowiada o decyzjach podejmowanych w obliczu informacji o nieuleczalnej chorobie dziecka. Jest o cierpieniu. O bólu. O żalu. O rozpaczy. O strachu. O oczekiwaniu. O stracie. O granicy życia i śmierci. O świadomości, że nie można pomóc swojemu dziecku wyzdrowieć. O tym, że ludzie w takich momentach różnie myślą, czują i decydują – i że to dobrze. Marzy mi się, żebyśmy żyli w świecie, w którym indywidualne decyzje są szanowane.Podziękowania
Dziękuję wszystkim Wam, moi Drodzy Bohaterowie i Rozmówcy, za to, że podzieliliście się ze mną swoim światem i że mi zaufaliście.
Dziękuję Mojemu Mężowi, najwierniejszemu kibicowi i najlepszemu przyjacielowi, przede wszystkim za to, jak dobrze znosił wszystkie moje załamania i wątpliwości i jak perfekcyjnie ogarniał logistykę opieki nad zbuntowaną trzylatką, żebym mogła pisać. Bez Niego ta książka by nie powstała.
Dziękuję moim Rodzicom, Teściom i Przyjaciołom. Za wsparcie, inspiracje, przejmowanie opieki nad Amelią, kiedy było trzeba, za motywujące SMS-y na ostatniej prostej, a nawet za pomoc w doborze rozmówców. Jestem szczęściarą, że Was mam.
Daria Górka
więcej..