Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Pieniądze dla księcia - Ponadczasowe historie miłosne Barbary Cartland - ebook

Wydawnictwo:
Tłumacz:
Data wydania:
17 marca 2021
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment
Produkt chwilowo niedostępny

Pieniądze dla księcia - Ponadczasowe historie miłosne Barbary Cartland - ebook

Książę Seldon po powrocie z wojskowego frontu zastaje swoje rodzinne posiadłości zadłużone na spora sumę pieniędzy. Jego ojciec,który zmarł dość nieoczekiwanie, prowadził dość rozrzutne życie, nie przejmując się tym, co będzie potem. Starszy brat Seldona też umarł, więc to on pozostaje z kłopotami finansowymi. Pewnego dnia odwiedza go kuzynka, która informuje o kolejnych zobowiązaniach finansowych rodziny. Sytuacja wydaje się beznadziejna. Wyjściem, według kuzynki, jest ożenek księcia. Proponuje mu, aby w poszukiwaniu małżonki udał się do Ameryki, gdyż tam nie tylko może się wzbogacić, ale i jego życie będzie ciekawsze niż w Anglii. Książę jest dość sceptyczny wobec tego planu, choć zdaje sobie sprawę, że może to uratować jego położenie. W międzyczasie poznajemy Magnolię, Amerykankę, której matka, wbrew jej woli, planuje wysłać do Anglii, aby tam poślubiła właśnie księcia Otterburn. Co wyniknie, gdy drogi tych dwóch młodych ludzi się skrzyżują? Czy z tego finansowego układu zrodzi się prawdziwe uczucie?

Kategoria: Romans
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-87-117-7171-6
Rozmiar pliku: 428 KB

FRAGMENT KSIĄŻKI

OD AUTORKI

Pod koniec dziewiętnastego i na początku dwudziestego wieku, za przykładem Jenny Jerome, która w 1874 roku poślubiła lorda Randolpha Churchilla, wiele amerykańskich dziedziczek pragnęło poprzez małżeństwo otrzymać arystokratyczny tytuł.

Historycy twierdzą, że do 1909 roku zawarto pół tysiąca związków małżeńskich, w których rozwiązły, ograniczony umysłowo, homoseksualista czy brutalny pan młody był akceptowany, jeśli legitymował się herbem Debrett czy Almanach de Gotha.

Ceremonie ślubne zawsze były dziwaczne, pełne przepychu i szeroko komentowane. W „Sherrys” — nowojorskiej restauracji — eksplodował monstrualnych rozmiarów ptak, obsypując gości dziesięcioma tysiącami róż. W okolicznościach, o których niechętnie wspominały, panny młode wtapiały się w towarzystwo, do którego przepustkę dawał im ślub.

W dzieciństwie za najpiękniejszą znaną mi osobę uważałam hrabinę Marlborough, czyli Consuelę Vanderbilt, która, choć bardzo nieszczęśliwa, była uwielbiana przez każdego, kto ją spotkał. W biografii „The Glitter and the Gold” opisuje swe cierpienia i sposób, w jaki zaborcza matka groźbami, a nawet przemocą, zmusiła ją do ślubu z hrabią.ROZDZIAŁ 1

ROK 1882

— Zgodnie z twą prośbą, jaśnie panie, przygotowałem pełne rozliczenie.

Księgowy położył na biurku plik kartek.

Książę spojrzał na nie i zamarł, jakby nie dowierzał własnym oczom.

Po dłuższej chwili, gdy przerzucił kilka stron, powiedział:

— Fossilwaithe, czy to możliwe, że mój ojciec zaciągnął tyle długów, a ty czy ktokolwiek inny, nie próbowałeś go upomnieć?

— Jaśnie panie, zapewniam cię — z szacunkiem odparł księgowy — że zarówno ja, jak i moi współpracownicy kilkakrotnie rozmawialiśmy ze starszym jaśnie panem, ale on nie chciał nas słuchać. Raz nawet mi powiedział, że powinienem się zająć własnymi sprawami!

Książę westchnął.

Był pewny, że księgowy mówi prawdę, bo pamiętał, iż jego ojciec był wyjątkowo niecierpliwy, gdy ktoś sprzeciwiał się mu czy miał inne zdanie.

Jeszcze raz zerknął na kolumny liczb, jakby miał nadzieję, że cudownym zrządzeniem losu mogą się zmienić. Potem rzekł:

— Dobrze, Fossilwaithe, i co proponujesz?

Książę nie zauważył, że starszy człowiek spogląda na niego ze współczuciem.

Księgowy bezradnie rozłożył ręce i powiedział:

— Jaśnie panie, całymi nocami spędzało mi to sen z oczu i, szczerze mówiąc, nie wiem.

Książę oparł się na swym krześle.

— Może podejdźmy do tego bardziej rzeczowo: co mogę sprzedać?

I tym razem pan Fossilwaithe — starszy z udziałowców firmy adwokackiej, która od lat zarządzała majątkiem rodziny Otterburn, nie znał odpowiedzi na jego pytanie.

Jakby nie mógł znieść tej sytuacji, książę wstał zza biurka, przeszedł przez pokój i utkwił wzrok w widoczną za oknem Park Lane i zieleniące się za nią drzewa Hyde Parku.

Londyński dom Otterburnów był ogromny, imponujący i w pełni zasługiwał na miano miejskiej rezydencji rodziny, której imię nosił.

Czwarty książę Otterburn rozmyślał o zamku i o olbrzymich posiadłościach w Buckinghamshire, które niespodziewanie odziedziczył i dla których przed miesiącem powrócił ze Wschodu.

Nigdy nie spodziewał się, że przypadnie mu tytuł księcia Otterburn, gdyż poza ojcem, który w wieku pięćdziesięciu lat sprawiał wrażenie młodego człowieka i wydawało się, że będzie żył kolejne czterdzieści, miał jeszcze starszego brata.

Jednak księcia seniora niespodziewanie powaliła epidemia, która przeszła przez kraj zeszłej zimy, zbierając większe żniwo ofiar niż przeciętna mała wojna, w jakie Anglia regularnie angażowała się w różnych częściach świata.

Seldon Burn dowiedział się o śmierci ojca, gdy jeszcze dochodził do siebie po wiadomości, iż jego ukochany, starszy brat zginął na polowaniu.

Informacja dotarła do niego ze sporym opóźnieniem, bo na granicy Afganistanu brał udział w ciężkiej kampanii przeciwko zbuntowanym plemionom i nie mógł skontaktować się ze swym ojcem, tak jak planował przed powrotem do Peszawaru.

To właśnie tam czekał na niego telegram z wiadomością, że ojciec także nie żyje, a on sam jest potrzebny w Anglii i powinien wrócić tak szybko jak to możliwe.

Bez trudu uzyskał zgodę na wyjazd.

W czasie, gdy pociągiem albo wolniej, ale znacznie w takich warunkach wygodniej, konno, podróżował przez skwarne równiny, uświadomił sobie, że jego żołnierskie życie dobiegło końca.

Jako młodszy z synów, od wczesnej młodości wiedział, że nie otrzyma od ojca nic poza niewielką, pensją więc sam musiał ułożyć sobie życie.

Później zrozumiał, że choć od śmierci dziadka jego ojciec prowadził rozrzutny i ekstrawagancki tryb życia, wiele wskazywało na to, że dochody z posiadłości nie pokrywały wydatków i długi zaczynały się piętrzyć.

Nie miało to jednak nic wspólnego z Seldonem, który wstąpił do armii, a po kilku potyczkach w różnych częściach świata, między innymi w Sudanie, został wysłany do Indii i tam, bez wzlędu na wszystko, mógł wieść życie według własnych upodobań.

Ponieważ był doskonałym żołnierzem i urodzonym przywódcą, dowodził kompanią która przetrwała wojenne zawieruchy dzięki jego nieustraszonej odwadze i spostrzegawczości.

Taki właśnie był Seldon Burn, więc szybko zyskał sobie sławę przedsiębiorczego, może trochę nieprzewidywalnego oficera, na którym dowództwo mogło polegać w nagłej potrzebie.

A na północno-zachodnim froncie wciąż były nagłe potrzeby, bo w tej części Indii za każdą skałą, za każdym głazem czaił się wróg.

Seldon ze swymi ludźmi zawsze potrafił przechytrzyć wyszkolonych i uzbrojonych przez Rosjan buntowników.

Płynąc przez Morze Czerwone i Kanał Sueski, wiedział, że ten etap jego życia jest już zamknięty.

Nie był pewny, co czuje będąc czwartym księciem Otterburn.

Gdy trzy lata temu ostatni raz był na urlopie, dyskutowali o tym z jego bratem.

W zaufaniu dowiedział się, że Lionel, gdy odziedziczy tytuł, będzie musiał naprawić, zrujnowane przez ojca, rodzinne finanse.

— Staruszek przepuszcza pieniądze jak wodę — powiedział Lionel.

— Skąd on je bierze? — zainteresował się Seldon.

— Diabli wiedzą! Sam dobrze wiesz, że nie rozmawia ze mną o swym prywatnym życiu.

— Czy naprawdę musi żyć tak rozrzutnie? słyszałem, że mamy teraz dwunastu służących w Buckinghamshire i sześciu w Londynie, a stajnie są tak przepełnione, że szpilki by tam nie wsadził!

— Wiem — jęknął Lionel — a tata postanowił je jeszcze rozbudować w naszej posiadłości w Newmarket. Nie zwyciężył w tym roku i dlatego wpadł w furię!

— Poza końmi — odparł Seldon — są jeszcze stawiane ponad wszystko piękności!

Bracia roześmiali się. Oczywiście, skoro ich ojciec był nieprzeciętnie przystojnym mężczyzną i lubił piękne kobiety, nie mogło to umknąć ich uwagi.

— Powinieneś zobaczyć ostatnią — odrzekł Lionel. — Doskonale prezentowały się na niej diamenty od ojca!

— Kto to jest?

— Jedna ze słynnych Gaiety Girls. Nie potrafi tańczyć, nie potrafi śpiewać, ale wygląda jak bogini, szczególnie w biżuterii od taty!

Brat znów się roześmiał. Seldon spoważniał:

— Wiesz, Liónelu, będzie ci bardzo ciężko, gdy dostaniesz to wszystko w spadku.

Markiz wzruszył ramionami.

— Nie ma się o co martwić — powiedział. — Tata jest tak silny i zdrowy, że wielce prawdopodobne, iż przeżyje nas obu!

Myśląc o swym bracie, Seldon dostrzegł teraz jego beztroskę, a wraz z nią proroctwo, które się wypełniło.

Dzisiaj Lionel, który nawet nie zdążył się ożenić, już nie żył, a Seldonowi, któremu przez myśl nie przeszło, że zostanie księciem, pozostała w spadku, znacznie większa, niż się spodziewał, ilość długów.

Odwrócił się od okna.

— Panie Fossilwaithe, musimy znaleźć jakieś rozwiązanie.

— Oczywiście, jaśnie panie.

— Podejrzewam, że nie ma szans na sprzedaż tego domu?

— To rodowa posiadłość, panie. Proszę wybaczyć mi śmiałość, ale w przeciwnym razie pański ojciec sprzedałby ją dawno temu.

Książę znowu usiadł za biurkiem.

— Podejrzewam, że to samo odnosi się do zamku, a szczególnie do płócien?

— Niemal jakby pierwszy książę, a twój pradziadek, jaśnie panie, przewidział, że coś takiego może się zdarzyć, je także zabezpieczył. Natomiast pański dziad scalił majątek w taki sposób, że jest niemal niemożliwe, by go naruszyć.

Pan Fossilwaithe przerwał, a po chwili dodał:

— Lecz oczywiście jest pięćset akrów gruntu na północnym zachodzie posiadłości, które pierwotnie należały do babki jaśnie pana.

Spojrzenie księcia rozjaśniło się.

— Ile przyniesie wystawienie ich na przetarg?

— Niewiele, jaśnie panie. Myślę, że powinienem panu przypomnieć, iż właśnie na tych terenach stoją nie tylko przytułki, ale i wiele domów zamieszkanych przez poddanych.

Zgasło radosne spojrzenie księcia.

Nazbyt dobrze wiedział, że jeśli sprzeda ten grunt, czy to spekulantowi, czy nawet uczciwemu obszarnikowi, jego poddani zostaną wysiedleni, przytułki opustoszeją, a potem zapełnią je najemcy, którzy będą w stanie zapłacić odpowiedni czynsz.

Spoglądał na leżące przed nim kartki, jakby nadal nie potrafił uwierzyć, że pan Fossilwaithe nie wymyślił tych monstrualnych kwot.

Potem powiedział:

— Myślę, że najlepiej będzie, gdy uważnie przeczytam przyniesione przez pana papiery. Chciałbym także otrzymać remanent posiadłości Otterburn, który, jak rozumiem, pańska firma przygotowała po śmierci mego ojca.

— Kopia jest na zamku, jaśnie panie — odparł pan Fossilwaithe — lecz tu mam drugą, jeśli chce pan, bym ją zostawił.

— Dziękuję.

Pan Fossilwaithe wyjął kopię, a potem z szacunkiem powiedział:

— Przykro mi, jaśnie panie, że nie przyniosłem lepszych wieści i nie mogłem przedstawić przyszłości w bardziej optymistycznych kolorach.

— Powiedziałeś prawdę — odparł książę — a myślę, że zgodzisz się ze mną, iż tylko znając całą prawdę mogę znaleźć wyjście z tego galimatiasu.

Gdy wypowiadał dwa ostatnie słowa, w jego głosie zabrzmiała ostra nuta, a księgowy, spoglądając na niego, zrozumiał, jak bardzo ciąży księciu cała ta sprawa.

Prawdę mówiąc czuł się tak, ponieważ długi osiągnęły astronomiczną kwotę, która kalała dobre imię rodziny.

— Wiesz, jaśnie panie — cichym głosem rzekł pan Fossilwaithe — że w mojej firmie uczynimy wszystko co w naszej mocy, aby ci pomóc.

Książę wstał i wyciągnął rękę.

— Wiem i mogę tylko podziękować za to, co do tej pory zrobiliście, za wasz takt i zrozumienie trudnej sytuacji, w jakiej się znalazłem.

— Dziękuję, jaśnie panie.

Pan Fossilwaithe uścisnął dłoń księcia i skierował się w stronę drzwi.

Gdy wyszedł, książę opadł na krzesło, jakby leżące przed nim rachunki opiewające na ogromne sumy pieniędzy odebrały mu siły.

Pytanie, niczym rytm bębnów, powracało do niego wciąż i wciąż.

— Co mam zrobić, do diabła?

W pewnym sensie był zadowolony, że to on, a nie Lionel, musi się zmierzyć z tym problemem.

Lionel nigdy nie był silny i pewnie nie potrafiłby być bezwzględny i stanowczy, czego wymagały zaistniałe okoliczności.

Po pierwsze, trzeba zamknąć zamek.

Wiedział, że samo to przerazi krewnych Burnów, których życie właśnie tu się skupiało.

To właśnie do zamku przybywali przy każdej nadarzającej się okazji, nazywając to „klanowymi spotkaniami”.

Przyjeżdżali na śluby, pogrzeby, rocznice, zjazdy z okazji Bożego Narodzenia czy Wielkanocy, tu chrzcili swoje dzieci i toczyli dyskusje o problemach, których nie potrafili pokonać w pojedynkę. Mogli zatrzymać się w zamku, a z pomocą krewnych znajdywali wyjście z tarapatów.

Książę wiedział, że gdy zamknie zamek, odczują to tak, jakby zostali pozbawieni głównego elementu swego istnienia.

Cóż innego mogę zrobić? — rozmyślał. — To olbrzymi dom, a jego utrzymanie kosztuje fortunę.

Pojechał do zamku, gdy tylko wrócił do Anglii. Zauważył, że w ciągu ostatnich pięciu lat ojciec, nie licząc się z kosztami, nadał najpiękniejszym pokojom nowy wystrój, ale kuchnie, zmywalnie i spiżarnie były zaniedbane, a pomieszczenia dla służby nie różniły się wiele od slumsów.

Nie zastosowano żadnych nowoczesnych rozwiązań, a ojciec nie zdawał sobie sprawy, ile pracy przysparza służbie jego dbałość o higienę. Nie dostrzegał tego, że dwóch młodych osiłków musiało dźwigać wodę do jego kąpieli przez dwie klatki schodowe i nie kończące się korytarze.

Złota i srebrna zastawa z jadalni była bezcenna, a popękane, gliniane naczynia dla służby nadawały się tylko do śmieci.

Szklarnie z brzoskwiniami i orchideami utrzymywano w wyśmienitym stanie, a jednocześnie ogrodnicy narzekali, że brakuje im narzędzi, a dachy w ich domach przeciekają.

Rozglądając się wokoło, książę pomyślał, że bałby się przesunąć choćby jeden kamień w obawie, co tam znajdzie.

Konie trzeba sprzedać, to nie ulegało wątpliwości.

Stajnia koni wyścigowych przez trzy lata nie odniosła żadnych sukcesów i należało wątpić, czy odniesie je kiedykolwiek.

Chociaż w zamku trzymano niezwykłe zwierzęta, pieniądze z ich sprzedaży będą tylko przysłowiową kroplą w morzu długów jego ojca.

Czując, że nie zniesie dłużej ślęczenia nad kolumnami cyfr pana Fossilwaithe’a, książę wrzucił kartki do szuflady.

Wyszedł z biblioteki pełnej oprawnych w skórę woluminów i korytarzem dotarł do salonu, którego okna wychodziły na ogród ciągnący się z tyłu domu.

Ojciec zatrudnił jednego z najdroższych londyńskich dekoratorów wnętrz, by pokrył ściany salonu jedwabnym brokatem, usunął gzymsy i umieścił zdobienia ze złotych liści.

Poza tym sprowadził z Włoch wziętego malarza, by wykonał na suficie malowidło przedstawiające Wenus w otoczeniu amorków.

Wszystko to było niezwykle piękne. Salon bez wątpienia znakomicie pełnił funkcje reprezentacyjne, lecz nic stąd nie nadawało się do sprzedania, a niezaprzeczalnie cudowne i cenne obrazy stanowiły rodową własność.

Książę z przygnębieniem rozejrzał się wokół, podszedł do tacy z trunkami stojącej zgodnie z instrukcją jego ojca w rogu każdego pokoju.

Ojciec bynajmniej nie nadużywał alkoholu, ale gdy chciał porozmawiać z jedną z pięknych dam, które przewijały się przez jego życie, nie życzył sobie, aby służący przerywali mu podając drinki i wolał je nalewać własnoręcznie.

Książę dostrzegł butelkę szampana chłodzącą się w złotym wiaderku zdobionym rodowym herbem, karafkę z brandy, whisky i sherry oraz tacę makaroników.

Wspominając minione lata, nie mógł sobie przypomnieć, by kiedyś zauważył, jak ktokolwiek sięga po choćby jeden makaronik, choć, zgodnie z poleceniem ojca, były codziennie rano i wieczorem wymieniane na świeże.

Miał tylko nadzieję, że służący z przyjemnością pałaszowali te zdjęte wieczorem ze stołów, by następnego dnia zastąpić je świeżą porcją.

Właśnie nalał sobie małą brandy i dopełnił szklaneczkę wodą z syfonu, gdy drzwi się otworzyły, a majordomus zaanonsował:

— Jaśnie panie, lady Edith Burn!

Książę odwrócił się i ze zdziwieniem popatrzył na swą kuzynkę, która, mimo niemłodego już wieku, wciąż wyglądała nie tylko elegancko, ale świeżo i pięknie.

— Edith! — powiedział zaskoczony, odstawiając szklaneczkę. — Co za niespodzianka! Myślałem, że bawisz za granicą.

— Wróciłam specjalnie, żeby się z tobą spotkać, Seldonie — odparła lady Edith. Szczerze mówiąc, wczoraj rano przybiliśmy do Southampton.

— Więc byłaś w Ameryce.

Lady Edith przytaknęła.

Przeszła przez pokój, by spocząć na niebieskiej, obitej brokatem sofie i ze współczuciem spojrzała na kuzyna spod eleganckiego, zdobionego strusimi piórami kapelusza.

Książę patrzył na nią z błądzącym na ustach uśmiechem. Po chwili zapytał:

— I cóż? Jaki werdykt?

Lady Edith zaśmiała się.

— Seldonie, nie jesteś takim młokosem, by nie zdawać sobie sprawy ze swej urody, a na widok tak przystojnego mężczyzny setki angielskich serc zabiją żywiej!

— Wątpię — odparł szorstko książę.

Lady Edith uniosła brwi.

— Co to ma oznaczać? — zapytała.

— Książę bez grosza przy duszy, za to z długami, które odsuną go od czynnego życia towarzyskiego, nie jest najlepszą partią.

Raptownie przybierając delikatny ton, lady Edith odparła:

— Drogi Seldonie, bałam się, że to właśnie odkryjesz po powrocie do domu.

— Wiedziałem, że jest kiepsko — odparł książę — zauważyliśmy to jeszcze z Lionelem, lecz nie spodziewałem się katastrofy!

Lady Edith westchnęła.

— Lubiłam twojego ojca. Był jednym z najbardziej fascynujących ludzi, jakich kiedykolwiek spotkałam, ale nigdy nie potrafił sobie niczego odmówić, a im bardziej kosztowna była to zachcianka, tym mocniej jej pragnął.

— To świetnie, że dobrze się bawił — cierpko odparł książę — tylko że prawda jest taka, iż to ja muszę w jakiś sposób spłacić jego wierzycieli, co na pierwszy rzut oka zajmie mi całe życic. Muszę poszukać pracy, jeśli nie chcę przymierać głodem!

W jego głosie wyraźnie zabrzmiała nuta goryczy i lady Edith powiedziała:

— Seldon, kochanie, tak mi przykro.

— To jest nas już dwoje — odparł książę. — Powiem więcej, wszystkim wam będzie przykro, gdy zamknę zamek i ten dom, lecz nie mam innego wyjścia i im szybciej rodzina to zaakceptuje, tym lepiej!

— Złamiesz im serca — cicho powiedziała lady Edith.

— Byłem pewien, że tak będziecie się czuć — odrzekł książę. — Właśnie był u mnie pan Fossilwaithe. Suma długów mojego ojca mogłaby pokryć koszt kilku bardzo potrzebnych bitew albo zaopatrzyć armię w przynajmniej dwa regimenty żołnierzy!

Jakby nie mógł znieść spojrzenia lady Edith, kolejny raz podszedł do tacy z alkoholami, a stojąc przy niej, zapytał:

— Czego się napijesz?

— Poproszę małą sherry—odparła lady Edith.

Nalewając jej drinka, książę pomyślał, że jest zadowolony, iż to właśnie kuzynka Edith usłyszała tę złą nowinę jako pierwsza.

Była, według niego, jedną z najbardziej uroczych i sympatycznych osób w rodzinie i miała więcej zdrowego rozsądku niż wszyscy pozostali razem wzięci.

Jej historia należała do gatunku smutnych. Jako osiemnastolatka zaręczyła się z przystojnym, bogatym i utytułowanym mężczyzną, który z wzajemnością zakochał się w niej od pierwszego wejrzenia.

Był od niej kilka lat starszy i dużo podróżował po świecie, czasem jedynie dla przyjemności, a czasem jako poliglota spełniał rolę nieoficjalnego, ale utalentowanego wysłannika rządu.

Zaręczyli się, ale jak się należało spodziewać, rodzice lady Edith wymogli na nich zwyczajowe sześć miesięcy narzeczeństwa przed ślubem.

Wtedy to poproszono jej narzeczonego o udział w pewnych nieoficjalnych negocjacjach pomiędzy ministerstwem spraw zagranicznych a sułtanem Maroka.

Nie mógł odmówić, więc czule pożegnawszy się z lady Edith, powiedział, że wypełni swą misję tak szybko, jak tylko zdoła, i wróci najpóźniej dwa miesiące przed umówionym terminem ślubu.

Wyjechał, a lady Edith wyczzekując każdego dnia człowieka, którego rozpaczliwie kochała, próbowała się zająć kompletowaniem ślubnej wyprawy. Jednak gdy nadeszła pora jego powrotu, słuch o jej narzeczonym zaginął.

Minął kolejny miesiąc, zanim zdołała przekonać ojca, by zasięgnął informacji w ministerstwie spraw zagranicznych.

Wtedy okazało się się, że gdy tylko narzeczony lady Edith dotarł do Maroka, zniknął w nie wyjaśnionych okolicznościach.

Upłynęło znów trochę czasu, zanim skontaktowano się z konsulem brytyjskim i jego odpowiedź dotarła do Anglii.

Mijały miesiące, a lady Edith otrzymała jedynie wiadomość, że widziano jej narzeczonego we wrogim sułtanowi plemieniu i że prawdopodobnie był ich więźniem.

To niestety koniec bezpłatnego fragmentu. Zapraszamy do zakupu pełnej wersji książki.
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: