Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

  • Empik Go W empik go

Pierścionki Babuni czyli Bieg życia kobiety w pięciu oddziałach. Tom 4 - ebook

Wydawnictwo:
Data wydania:
1 stycznia 2011
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
, MOBI
Format MOBI
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najczęściej wybieranych formatów wśród czytelników e-booków. Możesz go odczytać na czytniku Kindle oraz na smartfonach i tabletach po zainstalowaniu specjalnej aplikacji. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
(2w1)
Multiformat
E-booki sprzedawane w księgarni Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu - kupujesz treść, nie format. Po dodaniu e-booka do koszyka i dokonaniu płatności, e-book pojawi się na Twoim koncie w Mojej Bibliotece we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu przy okładce. Uwaga: audiobooki nie są objęte opcją multiformatu.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Pierścionki Babuni czyli Bieg życia kobiety w pięciu oddziałach. Tom 4 - ebook

Klasyka na e-czytnik to kolekcja lektur szkolnych, klasyki literatury polskiej, europejskiej i amerykańskiej w formatach ePub i Mobi. Również miłośnicy filozofii, historii i literatury staropolskiej znajdą w niej wiele ciekawych tytułów.

Seria zawiera utwory najbardziej znanych pisarzy literatury polskiej i światowej, począwszy od Horacego, Balzaca, Dostojewskiego i Kafki, po Kiplinga, Jeffersona czy Prousta. Nie zabraknie w niej też pozycji mniej znanych, pióra pisarzy średniowiecznych oraz twórców z epoki renesansu i baroku.

Kategoria: Klasyka
Zabezpieczenie: brak
Rozmiar pliku: 354 KB

FRAGMENT KSIĄŻKI

OD­DZIAŁ CZWAR­TY.

CZĘŚĆ CZWAR­TA.

OD­DZIAŁ CZWAR­TY.

CZĘŚĆ CZWAR­TA.

OBY­WA­TEL­KA.

1.

"Myśl o kra­ju gdy swo­je wy­cho­wu­jesz dzie­ci,

A gwiaz­da szczę­ścia sko­rzej dla wszyst­kich za­świe­ci."

* * *

Lubo ko­bie­ta w każ­dem po­ło­że­niu jest oby­wa­tel­ką, prze­cież jako zona i mat­ka w peł­nej sto­jąc sile, wię­cej kra­jo­wi dzia­łal­no­ścią swo­ją przy­słu­żyć się może, sko­ro tyl­ko poj­mie obo­wią­zek jaki ma dla kra­ju i nie da się uwo­dzić sa­mo­lub­nym a cia­snym wi­do­kom.

Zwy­czaj­nie świat uwa­ża w nas tyl­ko go­spo­dy­nie, pia­stun­ki, rząd­czy­nie domu i na­uczy­ciel­ki; oby­wa­tel­ka­mi zwie­my się bo je­ste­śmy żo­na­mi oby­wa­te­li, a i ci czę­sto praw swo­ich kosz­tu­jąc swo­bod­nie, ani po­my­ślą źe każ­de pra­wo za sobą obo­wią­zek nie­sie.

Z tego niz­kie­go sta­no­wi­ska na wyż­sze po­stą­pić, i do rów­ne­go po­stę­pu męż­czyzn za sobą po­cią­gnąć: te­go­cze­snych ko­biet – oby­wa­te­lek win­no być sta­ra­niem. Do nich na­le­ży ro­dzi­nę ści­ślej z oj­czy­zną po­łą­czyć, i wy­cho­wy­wać mło­de ple­mię nie dla do­god­no­ści wła­snej lub wy­ma­gań świa­ta, lecz dla szczę­ścia po­zy­ska­ne­go peł­nie­niem wszyst­kich po­win­no­ści.

Mat­ka za­po­mi­na­ją­ca o kra­ju ze wzglę­du na dzie­ci, grze­szy względ­nie tych­że sa­mych dzie­ci, bo one nie będą, i nie mogą być rze­tel­nie szczę­śli­we je­że­li dro­ga cno­ty nie bę­dzie ich dro­gą, a cno­ta każ­dy ro­dzaj sa­mo­lub­stwa ko­niecz­nie po­tę­pia. Za­mknię­cie po­jęć wy­cho­wa­nia w szczu­pły za­kres in­te­re­su wła­sne­go, jako pierw­szą kare wy­wró ce­nią naj­święt­szej za­sa­dy, do­mo­we kło­po­ty i co­dzien­ne zmar­twie­nia po­cią­gło za sobą: roz­strze­lo­ne wy­obra­że­nia skie­ro­wa­ły się w roz­ma­ite stro­ny, oso­bi­ste wi­do­ki po­pę­dzi­ły do roz­ma­itych ce­lów, a tak prze­pa­dła jed­ność, bez któ­rej tak do­brze spo­łecz­ne jak i do­mo­we sto­sun­ki, są tyl­ko źró­dłem cięż­kich za­wo­dów i cią­głej go­ry­czy.

Dzi­siaj o praw­dzi­wą zgo­dę, o szcze­rą przy­jaźń, o rze­tel­ne uczu­cie nad­zwy­czaj jest trud­no; na­mno­ży­ło się za to wy­ma­gań, na­mięt­no­ści, po­pę­dów bez liku; każ­dy cze­goś pra­gnie, za czemś tę­sk­ni, z cze­go sam so­bie spra­wy zdać nie może, – każ­dy czu­je w swo­jem kół­ku ja­kąś nie­do­god­ność, każ­dy pra­wie na­rze­ka i cier­pi, a to wszyst­ko dla tego że nie­roz­sąd­ne wy­cho­wa­nie ze­rwa­ło bra­ter­ski wę­zeł łą­czą­cy umy­sły, że za­miast kształ­cić lu­dzi zdol­nych, źyć wspól­nie dla sie­bie, poj­mo­wać, ce­nić, i ko­chać się wza­jem, za­miast wi­dzieć przy­szłą spo­łecz­ność w nie­do­ro­słej mło­dzi, – utwo­rzo­no mnó­stwo jed­no­stek nie­zdol­nych nig­dzie przy­zwo­ite­go zna­leźć po­miesz­cze­nia, wy­wo­ła­no na świat nie­sfor­ną tłusz­czę osob­ni­ków pra­gną­cych tyl­ko swe­go do­bra, swe­go wy­wyż­sze­nia, go­to­wych piąć się do wła­snej ko­rzy­ści na­wet po szcze­blach grze­chu i nie­cno­ty.

3Iat­ka oby­wa­tel­ka po­win­na dla sie­bie inne przy­jąć sta­no­wi­sko, po­win­na umy­sły po­tom­stwa in­a­czej na­stro­ić, a tak do­pie­ro za­słu­ży na po­wszech­ną wdzięcz­ność, tak do­pie­ro bę­dzie so­bie mo­gła po­wie­dzieć że była mat­ką w ca­łej peł­ni tego pięk­ne­go wy­ra­zu. W jej rę­kach tez jest owa cała przy­szłość o któ­rej wie­le mó­wią i pi­szą a bar­dzo czę­sto z za­po­zna­niem źró­dła.

?ró­dłem przy­szło­ści jest prze­szłość, prze­szło­ścią dzie­ci zaś ro­dzi­na, któ­rej du­chem opie­kuń­czym, na­tchnie­niem jest mat­ka. Czło­wiek od na­uczy­cie­li po­bie­ra wia­do­mość, od świa­ta po­pę­dy, od mat­ki zaś zwy­czaj­nie ma du­szę, ma ten grunt na któ­ry rzu­co­ne ziar­no tej sa­mej ro­śli­ny, u jed­nych daje kwiat pu­sty u dru­gich zaś peł­ny. Ego­izm, sob­ko­stwo, jest pa­so­żyt nem zie­lem co zwy­kle z zie­mi wy­sy­sa naj­lep­sze jej soki, – obok tego zie­la wszyst­ko inne sła­bo tyl­ko ro­śnie, nie­dać więc jemu się ko­rze­nić, to pierw­szy dzi­siaj wa­ru­nek po­rząd­nej upra­wy: tyl­ko pole wol­ne od chwa­stów buj­ne wyda plo­ny, – pa­mię­taj­źe mło­da mat­ko aby two­je pole nic zna­ło ką­ko­lu.

Wy­rzuć z my­śli swo­jej cia­sne wi­do­ki, a ser­cu nie­do­zwa­laj wy­łącz­nej mi­ło­ści: mi­łość two­ja po­win­na być słoń­cem co całą zie­mię twem świa­tłem ob­le­wa, cho­ciaż sil­niej się od­bi­ja w nie­któ­rych przed­mio­tach. Niech dzie­ci two­je pod wpły­wem szla­chet­nych po­jęć wzra­sta­ją na lu­dzi, niech nie ro­zu­mie­ją na­wet jak­by moż­na tyl­ko źyć dla sie­bie, obo­wiąz­ki zaś spo­łecz­ne uży­wać je­dy­nie za przed­miot roz­mo­wy. W ta­kim uspo­so­bie­niu nie za­zna­ją wca­le tego roz­dwo­je­nia tak czę­ste­go w świe­cie, któ­re zwy­kle za­cho­dzi tam gdzie były da­wa­ne inne za­sa­dy do pro­wa­dze­nia się, inne do po­pi­su, – czy­li ra­czej gdzie ukła­da­no mło­dzież tyl­ko jed­no­stron­nie, dla niej sa­mej, bez wzglę­du na to że ona prę­dzej czy po­źniej musi z kola do­mo­wych sto­sun­ków prze­cho­dzić w spo­łecz­ne.

Roz­dwo­je­nie o któ­rem ci mó­wię naj­więk­szą jest szko­dą, jaką nie­ostroż­ność na­sza może mło­de­mu po­tom­stwu wy­rzą­dzić; przez nie to lu­dzie błą­dzą w swej dro­dze a po­stę­pu­jąc na­przód nie­świa­do­mi celu, prze­szka­dza­ją, za­miast so­bie po­ma­gać wza­jem­nie, psu­ją kędy prze­ciw­nie po­pra­wiać­by mo­gli, – sło­wem kształ­ce­ni w dziw­nem za­po­mnie­niu wiel­kich praw ludz­ko­ści, wszyst­kie ma­rze­nia, chę­ci, usi­ło­wa­nia, sku­pia­ją dla sie­bie, i gorz­ki tyl­ko za­wód znaj­du­ją u mety.

Czło­wiek od dzie­ciń­stwa kształ­co­ny na oby­wa­te­la, za­wsze ja­sno wi­dzi swą dro­gę przed sobą, nie pod­le­ga żad­ne­mu wa­ha­niu, żad­nej nie­pew­no­ści, po­ży­tecz­nym być umie w każ­dem po­ło­że­niu, i bliż­szym jest wła­sne­go szczę­ścia niź­li każ­dy inny, – to szczę­ście zaś mat­ka oby­wa­tel­ka dla nie­go zdo­by­wa, – to szczę­ście z pod cie­nia do­mo­wej strze­chy wy­bie­ga na po­ży­tek kra­ju.

Niech ro­dzi­ce pa­mię­ta­ją ze przy­szłe­go oby­wa­te­la, zwłasz­cza w kra­ją na­szym, jest obo­wiąz­kiem być na­przód jak dru­dzy, a bar­dzo do­brze kie­dy po­tem sta­nie sie nad dru­gich. Nie­szczę­śli­wy zaś ten któ­ry sie tak wy­kształ­ci, że bę­dzie cał­kiem inny, i w ca­łym kra­ju tyl­ko so­bie sa­me­mu po­dob­ny.:"

* * *

Wy­pusz­cza­jąc z uwa­gi wzglę­dy od­dziel­ne od ści­śle bra­ne­go in­te­re­su wła­sne­go, i kształ­cąc dzie­ci nie w mia­rę ogól­nych po­trzeb oby­wa­tel­stwa, tu­dzież spo­łecz­no­ści któ­rej uro­dze­nie czy­ni ich człon­ka­mi, ale po­dług ja­kie­goś szcze­gól­ne­go wi­dzi mi się, któ­re w so­bie sa­mem tyl­ko ma cel osta­tecz­ny. Ro­dzi­ce,– jak ci już po­wie­dzia­łam, – oprócz że grze­szą wzglę­dem kra­ju, krzyw­dę czy­nią dzie­ciom, bo mi­mo­wol­nie ro­bią z nich jak­by lu­dzi ob­cych na wła­snej swej zie­mi, a prze­to nie mo­gą­cych ani jej po­rząd­nie słu­żyć, ani tez do­brze zro­zu­mieć się z ni­kim, – lu­dzi może bar­dzo po­czci­wych i za­cnych, któ­rzy w in­nej sfe­rze przy­zwo­ite sta­no­wi­sko zna­leźć dla sie­bie by mo­gli, ale któ­rych teo­rye i wi­do­ki jako wca­le nie­sto­sow­ne do miej­sca i cza­su, próż­nym są tyl­ko cię­ża­rem, nie po­moc ale jesz­cze prze­szko­dę sta­no­wiąc.

Na­wy­kli od­daw­na cu­dzo­ziem­czyź­nie słu­żyć i dwo­ro­wać *), za­po­mnie­li­śmy o tem że każ­dy kraj, choć­by naj­nędz­niej­szy, ma swo­je -

*) Przez ten wy­raz: dwo­ro­wać ro­zu­mie­my tu fran­cuz­kie sło­wo co­ur­ti­sez, fa­ire la cour. Są­dzi­my ze jest tak do­syć wła­ści­wie uży­ty, lubo nie­któ­rzy bio­rą go wła­śnie w zna­cze­niu prze­ciw­nem.

Wy­żej po­wie­dzie­li­śmy coś o uro­dze­niu, – ale by­najm­niej w zna­cze­niu ary­sto­kra­tycz­nem, tyl­ko w tej, dla każ­de­go po­dob­no bar­dzo ja­snej my­śli że uro­dze­nie na­sze w tym lub owym kra­ju, a więc w tej lub owej spo­łecz­no­ści wła­ści­we nam do szczę­ścia i ży­cia wa­run­ki na­kła­da. P. A.

wła­sne, szcze­gól­ne po­trze­by, swo­ją że tak rze­kę, w oby­cza­jach fi­zy­ono­mią wła­sną, któ­rych pod karą waż­ne­go dla sie­bie sa­mych uszczerb­ku po­mi­jać w ra­chun­ku nie mo­iem. Wy­cho­wa­nie po­win­no wy­ka­zy­wać nam te po­trze­by, dać nam do­kład­ne wy­obra­że­nie tej­że fi­zy­onom­ji, a nad­to uczy­nić nas zdol­ne­mi w mia­rę po­sia­da­nych wia­do­mo­ści, od­dzia­ły­wać na to­wa­rzy­stwo do któ­re­go na-le­źym, rów­nie jak jego dzia­ła­nie przy suo-wać,– poj­mo­wać go, zga­dzać się z niem, i być od nie­go po­ję­te­mi tak­że.

Oświa­ta nie­od­po­wia­da­ją­ca tym ży­wot­nym wa­run­kom, choć­by z sie­bie była naj­lep­sza, ma za­wsze coś chy­bio­ne­go, coś nie­do­kład­ne­go, co ją od celu od­wo­dzi: razi ona w tych co ją po­sia­da­ją, i spra­wia że są przez ota­cza­ją­ce ich oko­licz­no­ści na­wza­jem ra­że­ni, nie­jest już tedy czem być po­win­na, prze­wod­ni­czem świa­tłem, ale owszem wpro­wa­dza­jąc nas w po­ło­że­nie fał­szy­we, czy­ni po­dob­ny­mi do in­no­wie­ko­wych lu­dzi, któ­rzy­by przez ja­kie cza­ry prze­nie­sie­ni byli w te­raź­niej­szość dla nich zu­peł­nie obcą, w obec nich zdzi­wio­ną.

To się ma tak do­brze do wy­cho­wa­nia dziew­cząt jak i chłop­ców. Aby cór­ka po­sia­da­ła ta­len­ta i wia­do­mo­ści, a więc po­wierz­chow­ne ukształ­ce­nie któ­rych świat wy­ma­ga, obo­jęt­nem zda­je się mat­ce kędy się wy­cho­wa, – w kra­ju czy za kra­jem. Ta cała ogła­da wszak­że, sto­sow­na tyl­ko do ży­cia sa­lo­nów, któ­re jest ko­smo­po­li­tycz­ne czy­li jed­no w ca­łym świe­cie, nie­za­peł­nia żad­nej próż­ni w do­mo­wem obej­ściu, i two­rzy, jak to już wy­ra­zi­łam isto­ty po­nie­kąd obce na swej wła­snej zie­mi.

Nie­obo­jęt­ną to wszak­że dla kra­ju, dla spo­łecz­no­ści, dla ro­dzin jest rze­czą, czy przy­szłe oby­wa­tel­ki, żony, mat­ki go­spo­dy­nie, prze­sią­kły na­ro­do­wym pier­wiast­kiem, albo też ob­czy­zną, czy będą sto­so­wać się do tego co jest, żyć w tem co być może, czy tez roić i two­rzyć so­bie ja­kieś od­mien­ne sto­sun­ki.

Nie­obo­jęt­nem to dla wła­sne­go na­szej inło dzi szczę­ścia, – czy ona wcze­śnie za­po­zna­na z po­trze­ba­mi, po­ło­że­niem, in­te­re­sem kra­ju, wie jak ma w każ­dym ra­zie za­kie-ro­wać sobą, – czy też wcho­dzi w na­ro­do­wą spo­łecz­ność jak­by do ob­ce­go domu, któ­re­go nie zna­jąc ukła­du, bra­ków i za­so­bów, nie wie zu­peł­nie jak się w nim urzą­dzić wy­pa­da.

Szczu­płe po­sia­da­jąc środ­ki, a z nie­mi pra­gnąc jak naj­więk­sze osią­gnąć ko­rzy­ści, oprócz tego przy­ci­śnie­ni róż­ne­mi oko­licz­no­ścia­mi, nie­je­ste­śmy za­wsze w sta­nie wy­bie­rać to co w rze­czy jest naj­lep­sze, ale mu­sim przy­jąć to co z naj­mniej­szą trud­no­ścią, naj­więk­sze­ni po­do­bień­stwem do­bre­go skut­ku osią­gnąć się daje.

Nie­po­wiem tedy że­by­śmy so­bie ko­niecz­nie tej lub owej dro­gi od­ma­wiać po­win­ni; przyj­dzie za­pew­ne ten czas, – ale dzi­siaj jest jesz­cze da­le­kim, gdzie nie po­trze­bu­jąc pusz­czać się w od­le­głe stro­ny, wszę­dzie pod ręką, mię­dzy swe­mi, znaj­dzie­my dla dzie­ci swo­ich przy­zwo­ite ukształ­ce­nia źró­dła. Sko­ro to na­stą­pi, zgrze­szy moc­no prze­ciw do­mo­wym świe­to­ściom ten co po­mię­dzy nich ze­chce ob­czy­znę wpro­wa­dzać, – Jecz do­pó­ki tak jesz­cze nie jest, do­pó­ki trwa obec­ne po­ło­że­nie na­sze, mamy pra­wo do­bra swych gJe­ci szu­kać gdzie je znaj­dziem, jed­nak z tem za­strze­że­niem aby­śmy nie tra­ci­li z oczu do­bra ogól­ne­go, i że­by­śmy nie mnie­ma­li że obce ziar­no, bez wła­snej miej­sco­wej upra­wy, przy­dat­ne do wspól­ne­go użyt­ku wy­dać może plo­ny.

Bierz­my świa­tło kędy je osią­gnąć mo­że­my, ale je umiej­my za­wsze sto­so­wać do stro­ny oj­czy­stej, – uni­kaj­my tedy da­wa­nia dzie­ci ob­cym za oczy w cza­sie kie­dy mięk­ki jesz­cze ich umysł nie tyl­ko zwierzch­nią umie­jęt­ność lecz tak­że i grunt ob­czy­zuą na­pięt­no­wać może; le­piej aby mia­ły mniej ogła­dy, nauk i ta­len­tów, a nie prze­sta­wa­ły du­szą i ser­cem do swe­go na­ro­du na­le­żeć, – le­piej żeby w do­mo­wą strze­chę nie nio­sły cnot cu­dzych, jak żeby mia­ły tam tak­że cu­dze wady, cu­dze błę­dy wno­sić; kie­dy więc ma my dać je pod obce nie­bo da­le­ko od sie­bie, na­le­ży uprzed­nio pier­wia­stek ro­dzin­ny sil­nie do ży­cia przy­wo­łać, – a tak obce la­to­ro­śle kie­dyś będą szcze­pem wła­snym.

Szko­dę po­nie­sio­ną przez wy­cho­wa­nie za­gra­nicz­ne co­dzien­nie w spół­cze­snych uwa­żać mo­że­my: – tu mło­dzian pe­łen pięk­nych na­dziei, grun­tow­nie ukształ­co­ny, prze­sią­kły na­uką, ale nie ma­ją­cy w so­bie nic na­ro­do­we­go, nie zna­ją­cy ni swe­go kra­ju, ni swej złe­mi, ni swej oko­li­cy, ob­cho­dzi spo­łecz­ność z ob­fi­tym skarb­cem do­stat­ków któ­rych uży­wać nie umie, – tam pa­nien­ka wy­cho­wa­na w ko­smo­po­li­ty­zmie, staw­szy się wiej­ską go­spo­dy­nią po­dob­nież roli swo­jej nie poj­mu­je, i miła w to­wa­rzy­stwie, ogład­na w obej­ściu, ozdo­bio­na mnó­stwem ta­len­tów i do­brych przy­mio­tów, prze­cież w po­ło­że­niu swo­jem, jak na­le­ży, zna­leźć się nie umie, i nie do­ko­nu­je wszyst­kich swo­ich po­win­no­ści, – bo jed­no i dru­gie wy­cho­wy­wa­ne było z za­po­mnie­niem tego do cze­go tu, nie gdzie in­dziej im ro­dzić się ka­żąc, sam Stwór­ca po­wo­łał.

To nie­na­ro­do­we, nie­oby­wa­tel­skie wy­cho­wa­nie, wy­da­rza się nie­raz i w kra­ju, po pen­sy­ach, gdzie na­uczy­cie­le za­ję­ci tyl­ko samą dres­su­rą, sa­mem nada­niem wia­do­mo­ści w pro­gram­mie uję­tych, nie trud­nią się wca­le, i nie mają cza­su za­trud­niać przy­szłem po­ło­że­niem, przy­szłym lo­sem po­wie­rzo­nej so­bie mło­dzi. Do­brze by więc było, – je­że­li ko­niecz­na za­do­mo­we­go wy­cho­wa­nia jawi się po­trze­ba, – to przy­najm­niej tak dłu­go od­kła­dać, do­pó­ki nie bę­dzie­my pew­ni że uczeń, co mu uie­do­sta­nie, sani z sie­bie wy­ro­bi, bo już jest zdol­nym poj­mo­wać i te­raź­niej­sze oto­cze­nie swo­je, i przy­szłość po za­tem oto­cze­niem dla nie­go scho­wa­ną.

Pen­sya wy­cho­wu­je zwy­czaj­nie naj­głów­niej dla mia­sta, dla świa­to­wych sto­sun­ków, dla sztucz­ne­go ży­cia, pen­sya jest skła­dem róż­nych nauk i umie­jęt­no­ści, któ­re jak naj­le­piej mogą przy­cze­pia­ją każ­de­mu ucznio­wi, bez wzglę­du jed­nak na po­ło­że­nie i oko­licz­no­ści w któ­rych mu tego wszyst­kie­go uży­wać wy­pad­nie.

Po­win­no­ścią za­tem ro­dzi­ców, oby­wa­te­li, tak wzglę­dem kra­ju, ro­dzi­ny, jak i wzglę­dem sa­mych dzie­ci jest, kształ­ce­nie ich sta­wić na rów­ni z du­chem cza­su, z miej­sco­wą po­trze­bą, aby nie tyl­ko mia­ły sa­lo­no­we ozdo­by, ale tak­że co­dzien­ny po­ży­tek, aby zdol­ne były iść da­lej śmia­łym kro­kiem na dro­dze ro­zum­ne­go, trwa­łe­go, i do­brze prze­my­śla­ne­go po­stę­pu. Ko­bie­ta, bę­dąc anio­łem stró­żem ro­dzi­ny, i ma­jąc od Boga so­bie po­wie­rzo­ną mo­ral­ną jej pie­czą, po­dob­nie jak męż­czy­zna stro­nę ma­te­ry­al­ną, ko­bie­ta mó­wię, – mniej od­da­na za­cho­dom utrzy­ma­nia i tru­dzą­cej pra­cy, wię­cej może mieć cza­su do roz­wa­że­nia du­cho­we­go kie­run­ku swo­jej epo­ki, tu­dzież onej po­trzeb, – prę­dzej się leż z tym du­cho­wym kie­run­kiem zjed­no­czy, zro­zu­mie go, po­zna jego wady, oce­ni wiel­kość, doj­rzy sła­bą stro­nę, i te wszyst­kie ści­śle uję­te, do­brze upo­rząd­ko­wa­ne wi­do­ki, pod­da pod sąd męża.

Ko­bie­cie tedy ko­niecz­nie wy­pa­da my­ślą wy­chy­lać się nie­kie­dy z cia­sne­go za­kre­su co­dzien­nych za­trud­nień, in­a­czej przyjść może chwi­la w któ­rej od­dzie­liw­szy się du­chem od po­stę­pu świa­ta, wraz ze swo­ją ro­dzi­ną po­zo­sta­nie w tyle, i stra­ciw­szy z oczu bieg ogól­ne­go kie­run­ku, po­ża­łu­je zbyt póź­no źle zro­zu­mia­nej skrom­no­ści, albo tez le­ni­stwa któ­re jej nie­do­zwo­li­ły iść na rów­ni z cza­sem. Od tej szko­dy, od tego smut­ne­go opusz­cze­nia, ko­bie­ta oby­wa­tel­ka za­wsze bę­dzie wol­na, uchro­ni tez od nie­go całe swo­je gniaz­do, nie po­zwo­li by wszyst­ko co ją ota­cza na za­wsze za­mknę­ło się w so­bie, mo­ral­nie od­dzie­li­ło od spo­łecz­no­ści któ­rej skła­do­wą jest czę­ścią, i zrze­kło się pięk­ne­go pra­wa słu­że­nia kra­jo­wi.

Poj­mie ona że nie­ko­niecz­nie sza­blą i pió­rem, nie­ko­niecz­nie w sa­mem po­dej­mo­wa­niu obo­wiąz­ków' pu­blicz­nych, lecz tak­że w ob­ro­cie naj­skrom­niej­szych za­trud­nień, moż­na się wy­wię­zy­wać god­nie z dłu­gu spo­łecz­ne­go, moż­na czyn­no­ścią i cno­tą zrów­nać się z dru­gie­mi, albo na­wet, co lep­sza, ce­lo­wać nad dru­gich. Dla męża i dzie­ci nie­ko­niecz­nie więc ma­rzyć bę­dzie o zna­cze­niu, ale całą myśl swo­ją, całą po­tę­gę du­cha ku temu skie­ru­je, aby każ­de z nich w ob­ra­nym za­wo­dzie jak naj­pięk­niej po­stę­po­wa­ło, jak naj­da­lej za­szło, aby żyło ży­ciem na­ro­du, i w każ­dej chwi­li go­to­wem było na jego usłu­gi.

Ogól­ne do­bro bę­dzie dla niej słoń­cem w któ­re­go pro­mie­niach świa­tła dla sie­bie i swo­ich po­szu­ka, to świa­tło zaś tak jest zba­wien­ne że je­że­li bez­po­śred­nio nie wie­dzie do szczę­ścia, pro­wa­dzi przy­najm­niej nie­chyb­nie do spo­koj­no­ści we­wnętrz­nej, tego naj­droż­sze­ge skar­bu ludz­kie­go. I mało ja mó­wię spo­koj­no­ści ego­ista czy po­je­dyn­czy, czy­li tez zbio­ro­wy, to jest ten któ­ry po za in­te­re­sem ro­dzin­nym, do­mo­wym, nic Avca­le zaj­mu­ją­ce­go dla sie­bie nie wi­dzi, sto razy wię­cej na­ra­żo­nym jest na nie­po­wo­dze­nie, jak ten co umie tak­że żyć w dru­gich, łą­czyć się z dru­gi­mi. Ego­ista pod­le­ga róż­nym cier­pie­niom, róż­nym na­mięt­no­ściom, któ­re jemu sa­me­mu tyl­ko są wła­ści­we, a nig­dzie ze­wnątrz nie znaj­du­jąc dla sie­bie spół­czu­cia, za­mknię­ty jak­by w ma­gicz­nem kole, w cia­snych ob­rę­bach swej oso­bi­sto­ści, pod wzglę­dem mo­ral­nym wca­le nie uży­wa świa­ta, bo duch praw­dzi­wie spo­łecz­ny ule­ciał od nie­go.

Ale nie­tyl­ko ego­ista, – i czło­wiek naj­szla­chet­niej­szy, naj­le­piej my­ślą­cy, gdy nie­bę­dzie uspo­so­bio­ny do łącz­no­ści z du­chem swe­go cza­su, gdy zo­sta­nie ob­cym wi­do­kom słu­żą­cym kra­jo­wi, gdy nie­po­tra­fi zro­zu­mieć opin­ji pu­blicz­nej, uj­rzy się na­ra­żo­nym na róż­ne bo­le­sne za­wo­dy,. szwan­ki, utra­pie­nia, – co gor­sza, im lep­sze chę­ci, im peł­niej­sze po­sią­dzie on ser­ce, tem przy­krzej mu bę­dzie, bo sam w so­bie nio­sąc przy­czy­nę swo­ich nie­po­wo­dzeń, w ni­czem upra­gnio­ne­go nie do­mie­rzy celu, i wiecz­nie za­po­zna­ny, z roz­pa­czą uj­rzy więd­ną­ce w swo­ich rę­kach naj­pięk­niej­sze kwia­ty, naj­mil­sze i naj­słusz­niej­sze na­dzie­je, zmar­nu­je bez po­żyt­ku siły, na­ukę i pra­cę.

Strzeż pil­nie, ko­cha­na Wik­tu­siu, dzie­ci swo­je od ta­kich umy­sło­wych zbo­czeń któ­re sie czę­ściej zda­rza­ją ni­że­li są­dzi­my, a któ­re są za­wsze waż­ną prze­szko­dą do szczę­ścia. Niech by­stre po­ję­cie do­zwa­la im za­wsze być na rów­ni z po­ło­że­niem swo­jem, niech szcze­re pra­gnie­nie ogól­ne­go do­bra ich du­szę przej­mu­je, a wszel­ki prze­sąd, wszel­kie uprze­dze­nie, wszel­kie skrzy­wie­nie wy­obra­żeń niech od nich bę­dzie da­le­kie. Wte­dy tak pod wzglę­dem usług spo­łecz­nych jak i po­wo­dze­nia wła­sne­go, uży­wać będą mo­gły wszyst­kich swych zdol­no­ści, bo tych kie­ru­nek chro­my nie skrę­pu­je, – wte­dy przy­jaźń i wy­ro­zu­mie­nie wszę­dzie znaj­dą koło sie­bie, a roz­sze­rze­nie na ze­wnątrz mo­ral­ne­go ży­cia, ze­spo­le­nie się ści­słe z uczu­ciem na­ro­du, w naj­drob­niej­szych oko­licz­no­ściach war­tość bytu im pod­nie­sie, w każ­dem po­ło­że­niu więk­szą siłę i więk­szą też po­cie­chę za­pew­ni.

3.

"Czło­wiek jest, przedew­szyst­kiem isto­ta spo­łecz­ną, dla tego to ma ko­niecz­ną, z na­tu­ry du­cha swe­go wy­ni­kłą po­trze­bę, żyć spo­łecz­nie, ob­ja­wiać się jako spo­łecz­na isto­ta."

* * *

Czło­wiek za­mknię­ty w cia­snej iz­deb­ce choć czy­stem na­peł­nia­nej po­wie­trzem, dłu­go w niej zo­sta­jąc do­zna­je przy­kre­go uczu­cia, cier­pi jak gdy­by się miał udu­sić, bo jego płu­ca po­trze­bu­ją więk­sze­go roz­par­cia, bo jemu pod czy­stem skle­pie­niem nie­ba w wol­nem prze­stwo­rzu świa­ta od­dy­chać na­le­ży.

Co się tu dzie­je pod wzglę­dem fi­zycz­nym, dzie­je się też pod wzglę­dem mo­ral­nym dla każ­de­go co uda­rzo­ny do­sta­tecz­ne­mi wła­dza­mi umy­słu, nie ma prze­cież spo­sob­no­ści do­brze ich roz­wi­nąć; cier­pi on tak­że, dusz­no mu, nie­wy­god­nie, tę­sk­no, choć może sam nie wie dla cze­go, – bo tyl­ko nie­do­łę-źność nic pra­gnie czyn­no­ści, bo tyl­ko duch sła­by, cia­ło scho­rza­łe, za­mknię­tem się kon­ten­tu­ją po­wie­trzem.

Ko­bie­ta uję­ta w ście­śnio­ny za­kres do­mo­we­go ży­cia musi my­śla­mi swe­mi wy­chy­lać się za nie, lub tę­sk­nić do wyż­sze­go po­lo­tu, je­że­li jej uspo­so­bie­nie samo w tych cia­snych ją nie za­my­ka gra­ni­cach. Bo też ko­bie­ta, jak­kol­wiek ma­ją­ca po­świę­cać swe ży­cie męż­czyź­nie, sta­ra­nia swo­je ro­dzi­nie, za­ję­cia do­mo­wi, czu­je się prze­cież isto­tą spo­łecz­ną, jako taka ma­ją­cą bez­po­śred­nie pra­wa w spo­łecz­no­ści.

Tłu­mić w so­bie to czu­cie, dąż­ność tę za­bi­jać, nie­jest by­najm­niej peł­nić obo­wiąz­ki zba­wien­nej po­ko­ry, ale uchy­lać się do­bro­wol­nie od chwa­leb­nej, a przez opatrz­ność samą na­zna­czo­nej pra­cy, – ale roz­wi­cie mo­ral­nej isto­ty swo­jej chro­mem, nie­do­kład­nem czy­nić.

Być oby­wa­tel­ką jest ko­bie­cie prze­zna­czo­no za­wsze, bez wzglę­du na ko­lej w któ­rą kie­dyś los ją rzu­ci, – być oby­wa­tel­ką, jest więc świę­tym obo­wiąz­kiem, od któ­re­go tyl­ko zu­peł­na nie­moc uchy­lić jest wład­ną.

Stan każ­dy, każ­de po­ło­że­nie, każ­dy ro­dzaj ży­cia po­da­je ko­bie­cie spo­so­by wy­wią­zać się z cią­żą­ce­go na niej spo­łecz­ne­go dłu­gu, – tyl­ko nie­chęć, le­ni­stwo i nie­wia­do­mość mogą temu prze­czyć, mogą wma­wiać nie­wie­ście że staw­szy się raz wła­sno­ścią jed­ne­go, nie ma pra­wa nic tej wła­sno­ści na ko­rzyść ogó­łu uj­mo­wać.

Zona zwy­czaj­na trud­ni się tyl­ko za­rzą­dem domu i wy­go­dą męża, żona oby­wa­tel­ka sta­ra się w do­dat­ku aby ten mąż przy do­mo­wem ogni­sku nie za­był o in­nych tez spra­wach, pra­cu­je nad tem aby on nie sa­mo­lu­bem fa­mi­lij­nym, ale uży­tecz­nym spo­łecz­no­ści był oby­wa­te­lem. Rzu­co­ną cza­sem myśl wyż­szą prze­cho­wa tro­skli­wie, przy­po­mni w po­trze­bie, mi­ło­ścią swo­ją obej­mu­ją­cą ludz­kość na­tchnie du­szę męża, i pra­gnie uczy­nić go wiel­kim, nie w próż­nych sła­wy ma­rze­niach, nie w błysz­czą­cych świet­no­ścią sa­lo­nach, ale na sta­no­wi­sku któ­re z woli opatrz­no­ści zaj­mu­je.

Zona zwy­czaj­na, aby tyl­ko było jej do­brze, aby mąż chwa­lił po­rzą­dek do­mo­wy i zdro­wo cho­wa­ły się dzie­ci, nic wię­cej nie szu­ka, nie pra­gnie, chy­ba za­ba­wy i stro­ju. Zona oby­wa­tel­ka oglą­da się na to żeby nie wszyst­ko, ze swe­go na­wet, za­bie­rać dla sie­bie, ale cho­ciaż po­śred­nio usłu­żyć kra­jo­wi, żeby wspie­rać usta­no­wie­nia pu­blicz­ny po­ży­tek nio­są­ce za sobą, żeby do­rzu­cać ile moż­na do bu­do­wy po­wszech­ne­go do­bra. Nie bę­dzie ona wda­wać się w nie­po­trzeb­ne roz­pra­wy któ­re zwy­czaj­nie tyl­ko od­wo­dzą od celu, – ale przy każ­dej zda­rzo­nej spo­sob­no­ści, swe­go wpły­wu ku wy­ko­na­niu pięk­ne­go ja­kie­go po­my­słu, ku po­pra­wie losu cier­pią­cych i ulep­sze­niu oby­cza­jów uży­je.

Ko­bie­ta sa­mo­lub­na mar­twić się bę­dzie uwa­gą wy­cho­dzą­cą po za ob­rę­by domu i ro­dzi­ny, ona prze­ciw­nie z ucie­chą pa­trzeć be – dzie na chę­ci i usi­ło­wa­nia do po­żyt­ku dru­gich mie­rzą­ce, – i cho­ciaż nie czy­nem, to sło­wem (ziar­nem i za­ro­dem czy­nu), dług swój w oby­wa­tel­stwie wy­pła­ci.

Jako mat­ka, w wy­cho­wa­niu dzie­ci, oglą­dać się bę­dzie na ogól­ny po­ży­tek, jako Pani, w słu­gach ze­chce za­szcze­piać oświa­tę, jako wła­ści­ciel­ka po­nie­sie ta­ko­wą pod ubo­gą kmiot­ków swo­ich strze­chę, jako są­siad­ka wresz­cie sta­rać się bę­dzie dom swój nie gniaz­dem plo­tek i ob­mo­wy, nie ka­wiar­nią albo szu­ler­nią, ale miej­scem przy­zwo­itych za­baw, umy­sło­wej roz­ryw­ki, i gniaz­dem roz­ma­itych po­lep­szeń uczy­nić; za­miast z to­wa­rzysz­ka­mi swe­mi zaj­mo­wać się je­dy­nie za­gra­nicz­ną li­te­ra­tu­rą, stro­ja­mi, frasz­ka­mi, – ze­chce obu­dzić w nich to wyż­sze czu­cie któ­rem pło­nie sama, któ­re uta­jo­ne jest pra­wie w ca­łej płci nie­wie­ściej, ze­chce pil­nie ze spo­łecz­no­ści wszel­kie złe usu­wać, i w tej mi­łej pra­cy znaj­dzie na­wet po­cie­chę po do­mo­wem zmar­twie­niu.

Jej ży­cie bę­dzie da­le­ko pięk­niej­sze, peł­niej­sze od ży­cia po­spo­li­tej ko­bie­ty, bo nam każ­de wyż­sze za­ję­cie lu­bo­ścią się pła­ci, bo nam każ­dy krok po­stą­pio­ny na ze­wnątrz, każ­de od­rzu­ce­nie czy to oso­bi­ste­go czy­li tez zbio­ro­we­go ego­izmu, otwie­ra nowe źró­dło nie­zna­nych do­tąd przy­jem­no­ści.

Tak więc do­peł­nia­jąc wa­run­ków szla­chet­nej swo­jej na­tu­ry, wy­cho­dząc po za gra­ni­ce ście­śnio­nych wi­do­ków, do szczę­ścia się ra­zem zbli­ża­my, – tak więc w ca­łem ży­ciu ludz­kiem jaw­nie wry­bi­ja ta praw­da, że o po­win­no­ści tyl­ko, o po­stę­pie i udo­sko­na­le­niu my­śleć na­le­ży, a resz­ta przyj­dzie sama z sie­bie, – po­dług owych słów Chry­stu­sa któ­ry po­wie­dział: szu­kaj­cie na­przód kró­le­stwa Bo­że­go, a resz­tę otrzy­ma­cie w do­dat­ku.

Zy­cie po­spo­li­tej ko­bie­ty ogra­ni­czo­ne w kole drob­nych sta­rań, jest jak zdrój ską­py co le­d­wie brze­gi swo­je po­trzeb­ną wil­go­cią za­si­li, – ży­cie ko­bie­ty oby­wa­tel­ki, ko­bie­ty poj­mu­ją­cej sta­no­wi­sko swo­je w du­chu cza­su, je­st­to ożyw­cza kry­ni­ca, któ­ra na wszyst­kie stro­ny czy­sty swój krysz­tał roz­le­wa, i w ja­snem wód swo­ich prze­zro­czu od­bi­ja tło nie­ba. Nic to że cza­sem jej wła­sny wi­do­krąg chmu­rą się oto­czy, nic to że zmien­na ko­lej losu cza­sem przy­no­si zmar­twie­nie, – ona nie w so­bie i nie w swo­im domu tyl­ko żyje, ona przy­stęp­na każ­de­mu ro­dza­jo­wi spół­czu­cia, ma­cie­rzyń­ską mi­ło­ścią swo­ją ogar­nia świat cały, – chęt­nie zaj­mu­je się dru­gi­mi, po­dzie­la wzru­sze­nia spół­cze­snych, i gdzie jej ró­wien­nicz­ki tyl­ko pole próż­nych uwag i bła­hej roz­mo­wy, ona znaj­du­je po­cho­py do pięk­ne­go czy­nu.

Taką że bę­dziesz, ko­cha­na wnucz­ko moja, śmiem so­bie po­chle­biać, – ty od dzie­ciń­stwa cho­wa­ną je­steś w prze­ko­na­niu, że uży­wa­jąc ko­rzy­ści spo­łe­czeń­stwa-, każ­da ludz­ka isto­ta, bez wzglę­du na płeć po­win­na tak­że spo­łecz­ne po­no­sić cię­ża­ry, ty nie­po­tra­fi­ła­hyś prze­nieść za­ra­żo­ne­go, choć­by tyl­ko po­nie­wol­nym ego­izmem, ży­cia, – ty więc pil­ną chę­cią swo­ją uzu­peł­nisz ten ob­raz któ­ry ci sła­bą ręką skre­śli­łam.
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: