Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

  • Empik Go W empik go

Pierwiastki charakteru narodowego: szkic z psychologii i kultury pierwotnej Słowian centralnych - ebook

Wydawnictwo:
Data wydania:
1 stycznia 2011
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
, MOBI
Format MOBI
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najczęściej wybieranych formatów wśród czytelników e-booków. Możesz go odczytać na czytniku Kindle oraz na smartfonach i tabletach po zainstalowaniu specjalnej aplikacji. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
(2w1)
Multiformat
E-booki sprzedawane w księgarni Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu - kupujesz treść, nie format. Po dodaniu e-booka do koszyka i dokonaniu płatności, e-book pojawi się na Twoim koncie w Mojej Bibliotece we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu przy okładce. Uwaga: audiobooki nie są objęte opcją multiformatu.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Pierwiastki charakteru narodowego: szkic z psychologii i kultury pierwotnej Słowian centralnych - ebook

Klasyka na e-czytnik to kolekcja lektur szkolnych, klasyki literatury polskiej, europejskiej i amerykańskiej w formatach ePub i Mobi. Również miłośnicy filozofii, historii i literatury staropolskiej znajdą w niej wiele ciekawych tytułów.

Seria zawiera utwory najbardziej znanych pisarzy literatury polskiej i światowej, począwszy od Horacego, Balzaca, Dostojewskiego i Kafki, po Kiplinga, Jeffersona czy Prousta. Nie zabraknie w niej też pozycji mniej znanych, pióra pisarzy średniowiecznych oraz twórców z epoki renesansu i baroku.

Kategoria: Klasyka
Zabezpieczenie: brak
Rozmiar pliku: 256 KB

FRAGMENT KSIĄŻKI

BI­BL­JO­TE­KA KUL­TU­RY POL­SKIEJ

Przy­stę­pu­je­my do wy­daw­nic­twa, któ­re­go po­trze­ba wy­da­je się nam ko­niecz­ną. Za­mie­rza­my mia­no­wi­cie w sze­re­gu to­mi­ków zo­bra­zo­wać ca­ło­kształt ży­cia daw­nej Pol­ski od cza­sów naj­daw­niej­szych aż po dni naj­now­sze. Je­śli, z przy­kro­ścią wy­znać na­le­ży, zna­jo­mość dzie­jów po­li­tycz­nych na­sze­go kra­ju po­zo­sta­wia wie­le do ży­cze­nia, że naj­szer­sze­mu ogó­ło­wi zna­ne są za­le­d­wie naj­waż­niej­sze fak­ty z hi­stor­ji pol­skiej – to dzie­dzi­na, o któ­rej mó­wi­my, jest dla więk­szo­ści spo­łe­czeń­stwa zie­mią nie­zna­ną.

Przy­czy­nia się do tego, oprócz bra­ku po­dob­nych ksią­żek o przed­mio­cie tym trak­tu­ją­cych i dro­ży­zna tych, któ­re ist­nie­ją, lub też nie­moż­ność do­sta­nia ich z po­wo­du wy­czer­pa­nia. Lukę tę pra­gnie­my za­peł­nić i w tym celu za­pro­si­li­śmy do współ­dzia­ła­nia wie­lu z wy­bit­nych pi­sa­rzów na­szych.

Zna­jo­mość prze­szło­ści, urzą­dzeń pań­stwo­wych, praw i urzę­dów ko­ron­nych i miej­skich, bytu na­ro­dów i ple­mion wcho­dzą­cych w skład Pol­ski, szlach­ty, miesz­czan, wło­ściań­stwa, sta­nu oświa­ty, wie­rzeń i za­bo­bo­nów, ży­cia we­wnętrz­ne­go, na kre­sach, woj­sko­wo­ści, sztu­ki, han­dlu, rze­miosł, rol­nic­twa, wresz­cie cy­wi­li­za­cji pol­skiej w naj­szer-Szkic z psy­cho­lo­gji i kul­tu­ry pier­wot­nej Sło­wian cen­tral­nych

War­sza­wa

Na­kła­dem i dru­kiem M. Arc­ta

1907

Cześć I.

Nie było w sta­ro­żyt­no­ści cich­sze­go ple­mie­nia nad sło­wiań­skie.

Gdy ludy Po­łu­dnia, Pół­no­cy i Za­cho­du na­peł­nia­ły Eu­ro­pę gwa­rem swo­ich walk i wę­dró­wek, swo­ich tru­dów cy­wi­li­za­cyj­nych i roz­bój­ni­czych, Sło­wia­nie, a przy­najm­niej Sło­wia­nie cen­tral­ni, zaj­mu­ją­cy pusz­cze i mo­cza­ry Eu­ro­py środ­ko­wow­schod­niej, pa­śli swo­je trzo­dy, za­ba­wia­li się ry­bo­łów­stwem i my­śliw­stwem, upra­wia­li zie­mię, o ile się upra­wiać dała, i, ni­ko­mu w dro­gę nie wcho­dząc, czci­li swo­ich bo­gów w dzi­kich uro­czy­skach.

Za­cho­wy­wa­li się tak ci­cho i spo­koj­nie, że przez czas dłu­gi wśród hi­sto­ry­ków utrzy­my­wa­ło się mnie­ma­nie, iż do­pie­ro w koń­cu IV wie­ku po Chry­stu­sie przy­wę­dro­wa­li do Eu­ro­py.

Tym­cza­sem ba­da­nia Sza­fa­rzy­ka, po­par­te przez now­sze pra­ce ar­che­olo­gów, zda­ją, się do­wo­dzić obec­no­ści Sło­wian w Eu­ro­pie już w V w. przed Chry­stu­sem.

Omył­ka za­tym wy­no­si­ła­by oko­ło lat ty­sią­ca!…

Ty­siąc lat ist­nieć na świe­cie i ujść uwa­gi kro­ni­ka­rzy i cie­ka­wo­ści po­dróż­ni­ków – czy po­dob­na?…

Więc chy­ba był to ja­kiś drob­ny lu­dek, w głu­chym za­kąt­ku ukry­ty i dla­te­go tak nie­zna­ny?

By­najm­niej. Jak­kol­wiek li­czeb­ność jego okre­ślić trud­no, i praw­do­po­dob­nie nie była ona wiel­ką, ale prze­strzeń w Eu­ro­pie zaj­mo­wał więk­szą, niż któ­ry­kol­wiek inny na­ród.

Tak przy­najm­niej uka­zu­ją się nam Sło­wia­nie w chwi­li pierw­szej, wy­raź­nej o nich wia­do­mo­ści u Jor­nan­de­sa oko­ło r. 552 i Pro­ko­pa oko­ło 562.

Przy­glą­da­jąc się ma­pie ów­cze­snej 1), wi­dzi­my, że ple­mię sło­wiań­skie zaj­mo­wa­ło całą Eu­ro­pę środ­ko­wo-wschod­nią, od mo­rza Nie­miec­kie­go i Bał­tyc­kie­go aż do Czar­ne­go i Ad­r­ja­tyc­kie­go.

I w tych wa­run­kach mógł świat o nich nie wie­dzieć?

Mógł, a dla­cze­go mógł, po­sta­ram się wy­tłó­ma­czyć, nie bio­rąc zresz­tą od­po­wie­dzial­no­ści za ści­słość wzmian­ko­wa­nej chro­no­lo­gji.

Przedew­szyst­kim trze­ba wie­dzieć, że prze­strzeń po­wy­żej wska­za­na jest wła­śnie mniej wię­cej tą, któ­ra, we­dług ba­dań gie­olo­gów, sta­no­wi­ła nie­gdyś dno mor­skie.

W epo­ce dy­lu­wial­nej Eu­ro­pa była od­cię­ta od Azji mo­rzem, łą­czą­cym mo­rze Nie­miec­kie z Czar­nym i Ka­spij­skim 2); świad­czą o tym licz­ne ska­mie­nia­ło­ści zwie­rząt mor­skich i inne ozna­ki gie­olo­gicz­ne, któ­rych tu wy­li­czać nie będę. Z nie­wia­do­mych nam przy­czyn, mo­rze to, dzie­ląc Azję od Eu­ro­py, po­czę­ło zwol­na opa­dać, two­rząc płyt­ko za­la­ne ob­sza­ry, z głę­bo­kie­mi tu i owdzie je­zio­ra­mi.

Na­stęp­nie, w dal­szym sta­djum wy­sy­cha­nia, uka­za­ły się ba­gna i co­raz licz­niej­sze, choć szczu­płe, miej­sca su­che a uro­dzaj­ne, po­kry­wa­ją­ce się buj­ną ro­ślin­no­ścią.

–-

1) Patrz T. Ko­rzo­na "Hi­stor­ję wie­ków śred­nich." "War­sza­wa, 1884.

2) Ob. Er. Ma­jew­skie­go "Po­top." War­sza­wa, 1883, str. 55.

dzi­siej­sze nie­miec­kie zie­mie mu­sia­ły być w czę­ści za­la­ne; ale tam, jak wo­gó­le od stro­ny za­chod­niej, lądy prę­dzej obe­schły.

W I-ym w. po Chry­stu­sie ży­ją­cy hi­sto­ryk rzym­ski, Ta­cyt (54 – 117), znaj­du­je jesz­cze w Gier­man­ji "peł­no spro­snych ba­gnisk i okrop­nych la­sów" 1), ale za­ra­zem do­da­je, że zie­mia "nie­wszę­dzie jed­no­staj­na," a przy­tym, nie trze­ba za­po­mi­nać, że Ta­cyt włą­cza do ów­cze­snych sie­dzib gier­mań­skich tak­że część sło­wiań­skich.

W tych ostat­nich, zwłasz­cza od stro­ny póź­niej­szych ziem pol­skich, wody utrzy­my­wa­ły się tak dłu­go, że jesz­cze w ty­siąc lat póź­niej nie było żad­nych dróg, tyl­ko wy­rę­by wśród la­sów i gdzie­nieg­dzie do­stęp­ne dla że­glu­gi je­zio­ra. Rze­ki, z po­wo­du nie­sta­łych ło­żysk, zu­peł­nie jesz­cze były nie­spław­ne, tyl­ko tu i owdzie wiły się śród mo­cza­rów i ba­gnisk such­sze prze­smy­ki, gę­sto pod­trzy­my­wa­ne "mo­sta­mi," czy­li ra­czej kład­ka­mi, któ­re nie­raz cią­gnę­ły się na mi­lo­wej prze­strze­ni. Po­pra­wio­no je, co praw­da, w XII wie­ku, ale były to za­wsze tyl­ko "pol­skie" mo­sty, po­dob­ne do nie­miec­kie­go po­stu i do wło­skie­go na­bo­żeń­stwa.

Do­pie­ro w w. XIII moż­na było w Pol­sce po­my­śleć o ja­kiej ta­kiej iry­ga­cji grun­tów i kar­czo­wa­niu la­sów, i wte­dy do­pie­ro rze­ki sta­ły się na­praw­dę spław­ne­mi 2).

–-

1) K. K. Ta­cy­ta "Gier­man­ja" w prze­kła­dzie Na­ru­sze­wi­cza, wy­da­nie z r. 1861, str. 18 i 19.

2) M. Bo­brzyń­ski: "Dzie­je Pol­ski " wy­da­nie 3-cie, War­sza­wa, 1887, str. 100, 158. O dro­gach han­dlo­wych w Pol­sce, a mia­no­wi­cie o dro­gach, któ­re­mi cho­dzi­li kup­cy grec­cy i rzym­scy przez po­rze­cza Odry, Wi­sły, Dnie­pru i Nie­mna, mówi pierw­sza w tym ro­dza­ju pra­ca Jana Sa­dow­skie­go w Pa­mięt­ni­ku wydz. hist. Aka­dem­ji Umie­jęt­no­ści w Kra­ko­wie. Tom III, 1876.

Wie­dząc to wszyst­ko, zro­zu­mie­my, dla­cze­go han­del tak póź­no się roz­wi­nął. A po­nie­waż to­wa­ry z ze­wnątrz przy­wo­zi­li tyl­ko cu­dzo­ziem­cy, usta­li­ło się prze­ko­na­nie dzie­jo­we, że han­del musi być za­wsze czymś ob­cym, i utrwa­lił się bez­myśl­ny, a do dziś dnia trwa­ją­cy na­łóg dzie­jo­wy, że kto tyl­ko może, po­wi­nien wszyst­ko spro­wa­dzać z za­gra­ni­cy.

Ale to są dal­sze kon­se­kwen­cje. W tej chwi­li po­trze­bu­je­my wie­dzieć tyl­ko tyle, że zie­mia sta­ro­sło­wiań­ska skła­da­ła się z rzad­kich miejsc su­chych, po­od­gra­dza­nych bło­ta­mi i za­ro­słych la­sa­mi, któ­re mało kto wy­ci­nał, z po­wo­du trud­no­ści trans­por­tu; roz­ra­sta­ły się więc w pusz­cze nie­prze­by­te.

Dla­te­go to pi­sał Jor­nan­des: "Ba­gna i lasy słu­żą im za gro­dy (for­te­ce)" 1).

Z owej zaś na­tu­ry grun­tu wy­ni­kał cały sze­reg na­stępstw, tło­ma­czą­cych z jed­nej stro­ny, dla­cze­go Sło­wia­nie nie dali się wcze­śniej po­znać Eu­ro­pie, a z dru­giej stro­ny, dla­cze­go taki a nie inny roz­wi­nę­li w so­bie cha­rak­ter.

Roz­rzu­ce­ni na wiel­kiej prze­strze­ni, mu­sie­li z ko­niecz­no­ści na­brać pew­nych dzie­jo­wych na­ło­gów, in­nych, niż na grun­cie su­chym i jed­no­li­tym. Przedew­szyst­kim przy­zwy­cza­ili się do ży­cia w roz­pro­sze­niu, w bra­ku łącz­no­ści, przez dłu­gie bo­wiem wie­ki o ja­kim­kol­wiek sku­pie­niu, a tym sa­mym i o ja­kiej­kol­wiek or­ga­ni­za­cji pań­stwo­wej nie mo­gło być mowy.

Ko­czo­wa­ło się ro­dzi­na­mi i gro­ma­da­mi, to tu,

–-

1) "Pa­lu­des si­lva­sque pro ci­vi­ta­ti­bus ha­bent" – cy­ta­ta w Su­ro­wiec­kie­go "Śle­dze­nie po­cząt­ku na­ro­dów sło­wiań­skich," wy­da­nie kra­kow­skie, 1861, str. 476. Ob… tak­że J. S. Bandt­ke "Dzie­je na­ro­du pol­skie­go." Wro­cław, 1835, t. I, str. 30.

to owdzie, szu­ka­jąc żyź­niej­szych pa­stwisk albo bez­piecz­niej­sze­go schro­nie­nia po za twier­dza­mi z błot i la­sów. A gdy na­resz­cie za­czę­to obie­rać sta­łe sie­dzi­by, mo­gły one no­sić cha­rak­ter tyl­ko osad roz­sy­pa­nych, sku­pio­nych w so­bie z po­wo­du szczu­pło­ści miej­sca, ale od­da­lo­nych i od­cię­tych jed­na od dru­giej z po­wo­du nie­moż­li­wych ko­mu­ni­ka­cji.

Tak też je opi­su­je Pro­kop. Po­wia­da on, że Sło­wian na­zy­wa­no daw­niej Spo­ri, od grec­kie­go wy­ra­zu "spo­ra­den," po­nie­waż nie w sku­pie­niu, lecz w roz­syp­ce, spo­ra­dycz­nie, roz­rzu­co­ne mie­li sie­dzi­by.

Ale je­śli da­le­ko od sie­bie roz­rzu­co­ne były ich osa­dy, to na­to­miast cha­ty sty­ka­ły się z sobą. To też ce­sarz Mau­ri­cius pi­sze, że osie­dla­jąc się nad rze­ka­mi, ba­gna­mi lub trud­ne­mi do prze­by­cia je­zio­rzy­ska­mi, "tak bliz­ko bu­do­wa­li swe cha­ty, iż, po­nie­waż mię­dzy nie­mi żad­nej otwar­tej prze­strze­ni nie­ma, a wszyst­ko la­sa­mi, ba­gna­mi i mo­cza­ra­mi jest po­kry­te, prze­to kto tyl­ko wy­pra­wę do ich kra­ju po­dej­mie, musi się u sa­me­go wstę­pu za­trzy­mać, bo cala dal­sza oko­li­ca bywa bez­droż­na i nie­do­stęp­na 1).

Zu­peł­nie in­a­czej opi­su­je nam Ta­cyt sie­dzi­by Gier­ma­nów, w cza­sach, kie­dy nie były one jesz­cze wy­kwint­niej­sze od sło­wiań­skich:

–-

1) Cy­ta­ta u Szaj­no­chy: "Oby­cza­je pier­wot­nych Sło­wian," Dzie­ła, t. IV, str. 42, War­sza­wa, 1876. Mu­siał tam być na­praw­dę "świat de­ska­mi za­bi­ty," sko­ro jesz­cze apo­sto­ło­wie chrze­ści­jań­scy spo­ty­ka­li po bez­dro­żach pu­stel­ni­cze za­gro­dy lu­dzi, któ­rzy przez wie­le lat nie kosz­to­wa­li chle­ba i soli (Vita S. Ott. 496), a pi­szą­cy już w w. XII Hel­mold wspo­mi­na, że nie­raz cią­gną­ce pusz­cza­mi woj­sko nie­przy­ja­ciel­skie od­kry­wa­ło nie­spo­dzia­nie całe kra­iny osad ludz­kich wśród la­sów i trzę­sa­wisk, któ­rych do­tych­czas nie zna­no na świe­cie (Helm. 927), cyt. w Szaj­no­chy "Lech… pocz. Pol­ski," IV. 266.

"Gier­ma­no­wie cier­pieć na­wet nie zwy­kli, aby ich domy z sobą się sty­ka­ły. Bu­du­ją się każ­dy od­dziel­nie, gdzie się komu gaj, rów­ni­na lub źró­dło ja­kie po­do­ba… a każ­da cha­łu­pa do­oko­ła sie­bie prze­strzeń dużą a wol­ną po­zo­sta­wia" (XVI).

Już w tym szcze­gó­le prze­bi­ja się róż­ne uspo­so­bie­nie du­cho­we dwuch są­sied­nich ple­mion, roz­wi­ja­ją­cych się w róż­nych kie­run­kach: u Sło­wian zbli­że­nie ro­dzin­ne i ro­do­we, ale brak łącz­no­ści ple­mien­nej; u Gier­ma­nów łącz­ność ogól­na więk­sza, ale za to mniej zwar­ta ro­dzi­na i mniej ser­decz­ne są­siedz­two.

Jest to zresz­tą ogól­na ce­cha lu­dów pół­noc­nych i skan­dy­naw­skich i rasy an­glo­sa­skiej. Moż­na prze­je­chać cały dzień po pust­kach Nor­we­gji i nie spo­tkać sze­re­gu dom­ków, czy­li wsi, tyl­ko domy po­je­dyń­cze.

Zaś o An­gli­kach pi­sze Le Bon: "Cu­dzo­zie­miec zwie­dza­ją­cy An­gl­ję, za­uwa­ży żą­dzę nie­za­leż­ne­go ży­cia na­wet w dom­ku naj­nędz­niej­sze­go ro­bot­ni­ka, w miesz­ka­niu nie­wąt­pli­wie cia­snym, ale wol­nym od wszel­kie­go przy­mu­su i od­osob­nio­nym od wszel­kie­go są­siedz­twa 1). Prze­ciw­nie u ludu pol­skie­go, na­łóg sta­wia­nia chat rzę­dem tuż obok sie­bie, jest tak sil­ny, że nie wy­ko­rze­ni­ły go na­wet czę­ste z tego po­wo­du po­ża­ry ca­łych wsi.

Ro­zu­mie się, że z cza­sem bu­do­wa wiel­kich miast róż­ni­ce te za­tar­ła, nie­mniej jed­nak śla­dy róż­nic i w mia­stach od­szu­kać się dają. Ta­kich za­cie­śnio­nych dziel­nic, jak war­szaw­skie Sta­re Mia­sto, mało spo­ty­ka się w Niem­czech, a prze­ciw­nie – tak roz­rzu­co­nych i po­prze­pla­ta­nych ogro­da­mi miast, jak np. Mo­na­chjum, nie­ma u nas wca­le.

–-

1) Le Bon: "Psy­cho­lo­gja roz­wo­ju na­ro­dów " Bi­bl­jo­te­ka Dzieł Wy­bo­ro­wych, 1897, str. 104.

Kil­ku je­śli nie kil­ku­na­sto­wie­ko­wy po­byt na grun­tach, w znacz­nej czę­ści wodą za­la­nych lub pusz­czą za­ro­słych, wy­two­rzył w cha­rak­te­rze ludu pe­wien pa­try­jo­tyzm ro­do­wy i gmin­ny ra­czej, niż ogól­ny, i przy­wyk­nie­nie do ży­cia wpraw­dzie tak­że nie­pod­le­głe­go, ale na spo­sób od­mien­ny.

Nie­pod­le­głym się czuł Sło­wia­nin, bo się czuł bez­piecz­nym za for­te­ca­mi z bło­ta i za­sie­ka­mi z dę­bów i bu­ków.

"Ła­two oni naj­ścia nie­przy­ja­ciół w la­sach pod­słu­chu­ją – mówi Mau­ri­cius, – a po­nie­waż są zręcz­ni i zwin­ni, znie­nac­ka na­jeźdź­ców na­pa­da­ją, tak, iż wy­pra­wio­ne prze­ciw nim woj­ska nig­dy wie­le im nie szko­dzą."

Wy­ro­dzi­ło się z tego tra­dy­cyj­ne po­czu­cie bez­pie­czeń­stwa i lek­ce­wa­że­nie ob­cych na­jaz­dów, któ­re, jako ob­jaw szcząt­ko­wy 1), prze­trwa­ło jesz­cze wów­czas, kie­dy już żad­nej ra­cji bytu nie mia­ło. Gdy Nie­miec każ­de­go ob­ce­go przy­by­sza uwa­żał za in­tru­za, Sło­wia­ni­na ba­wił ra­czej wi­dok no­wych po­sta­ci i przy­zwy­cza­jał do lek­ko­myśl­nie przy­chyl­ne­go trak­to­wa­nia wszel­kie­go przy­pły­wu cu­dzo­ziemsz­czy­zny.

Po­czu­cie nie­pod­le­gło­ści u Sło­wian było też ra­czej wy­ni­kiem za­mi­ło­wa­nia spo­ko­ju w swo­bod­nej pra­cy, niż żą­dzy przy­gód i chę­ci pa­no­wa­nia.

"Ła­twiej Gier­ma­nów na­mó­wić do za­czep­ki nie­przy­ja­ciół, niż do upra­wy roli i ocze­ki­wa­nia żni­wa."
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: