- W empik go
Pies, który mówi - ebook
Wydawnictwo:
Data wydania:
Wrzesień 2017
Format ebooka:
EPUB
Format
EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie.
Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu
PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie
jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz
w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu.
Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu.
Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
Format
PDF
czytaj
na laptopie
czytaj
na tablecie
Format e-booków, który możesz odczytywać na tablecie oraz
laptopie. Pliki PDF są odczytywane również przez czytniki i smartfony,
jednakze względu na komfort czytania i brak możliwości skalowania
czcionki, czytanie plików PDF na tych urządzeniach może być męczące dla
oczu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu.
Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu.
Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
Format
MOBI
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najczęściej wybieranych formatów wśród czytelników
e-booków. Możesz go odczytać na czytniku Kindle oraz na smartfonach i
tabletach po zainstalowaniu specjalnej aplikacji. Więcej informacji
znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu.
Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu.
Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
Multiformat
E-booki sprzedawane w księgarni Virtualo.pl dostępne są w opcji
multiformatu - kupujesz treść, nie format. Po dodaniu e-booka do koszyka
i dokonaniu płatności, e-book pojawi się na Twoim koncie w Mojej
Bibliotece we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego
tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na
karcie produktu przy okładce. Uwaga: audiobooki nie są objęte opcją
multiformatu.
czytaj
na laptopie
Pliki PDF zabezpieczone watermarkiem możesz odczytać na dowolnym
laptopie po zainstalowaniu czytnika dokumentów PDF. Najpowszechniejszym
programem, który umożliwi odczytanie pliku PDF na laptopie, jest Adobe
Reader. W zależności od potrzeb, możesz zainstalować również inny
program - e-booki PDF pod względem sposobu odczytywania nie różnią
niczym od powszechnie stosowanych dokumentów PDF, które odczytujemy
każdego dnia.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu
w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale
Pomoc.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną
aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego,
który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire
dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu
w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale
Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy
wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede
wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach
PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu
w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale
Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną
aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego,
który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla
EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu
w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale
Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment
Pobierz fragment w jednym z dostępnych formatów
Pies, który mówi - ebook
Kategoria: | Dla dzieci |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-7859-839-8 |
Rozmiar pliku: | 1,0 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
I Wytęsknione pytanie
– Mamo! – Siedmioletnia Tosia siedziała w oknie patrząc na przejeżdżające samochody. – A co jak koleżanki będą niemiłe?
Mama podeszła do niej, pogładziła po włosach i spytała z troską:
– Dlaczego martwisz się na zapas? Przecież jeżeli ty będziesz miła dla koleżanek, to i one będą miłe dla ciebie.
– Tak. Z Moniką też próbowałam się bawić, ale ona zawsze się do mnie odwracała tyłem.
– Teraz jej nie będzie w twojej klasie.
– Ale tutaj też może się taka znaleźć.
– Dzieci są różne, kochanie. Musisz pamiętać, że też są inne, miłe, takie, które chętnie się z tobą zaprzyjaźnią.
– A wszystkie będą miały tatę?
W życiu Tosi dopiero co rozegrała się tragedia. Nie mogła zrozumieć, dlaczego jej rodzice nie mogą być razem. Przecież było tak miło, z jednej strony mama prowadziła za rękę, a z drugiej strony tata. Teraz jedna ręka będzie pusta. Jej rodzice rozeszli się, a Tosia z mamą przeprowadziły się do dziadków, rodziców mamy, w zupełnie inny rejon miasta. Tutaj było mniej bloków, mniejszy ruch na ulicach, bliżej do parku i więcej przestrzeni. Było ładnie, ale nie było taty. Nie znała tu jeszcze nikogo i nie wiedziała, co z sobą zrobić.
Zbliżał się dzień rozpoczęcia roku szkolnego i Tosia była pełna obaw. Czasami słyszała, że jakieś dziecko nie ma taty, teraz sama znalazła się w takiej sytuacji. Czuła się, jakby część jej życia została odcięta. Miała wrażenie, że gdy ktoś na nią spojrzy od razu będzie widział ten ubytek.
– Pomyślmy o czymś przyjemniejszym – zaproponowała mama.
– Na przykład o czym? – spytała znudzonym głosem dziewczynka.
– Na przykład o twoich urodzinkach. – Mama zajrzała jej w oczy. – Powiedz, co byś chciała?
Ale smutne oczy Tosi same mówiły za siebie. Mama przytuliła ją mocno i szepnęła do ucha:
– Chciałabyś mieć pieska?
Oczy dziewczynki zrobiły się jak pięć złotych, tata nigdy nie chciał się zgodzić na psa w domu.
– Pieska? Prawdziwego pieska? Takiego hauhałka?
– Tak. – Mama widząc radość córeczki, cieszyła się tak samo jak i ona.
– Och mamusiu! Na prawdę mogę mieć pieska? – Ale zaraz trochę spoważniała i spytała: – Ale chyba nie będę musiała ciągle po nim sprzątać? Małe szczeniaczki są milusie, ale cały czas siusiają.
– Możemy wziąć dorosłego pieska ze schroniska – zaproponowała mama. – Tam jest dużo smutnych piesków.
– Oj tak, oj tak! – Tosia klasnęła w rączki, podskakując. – Kiedy idziemy? Kiedy?
– Właśnie skończyłam sprzątać i pomyślałam, żeee... może teraz.
– Hura! Hura! Będę miała pieska! Dużego pieska! Albo jeszcze większego!
– Hola, hola, moja panno, może nie aż tak dużego. – Zaśmiała się mama.
– A jakiego? – Tosia spoważniała.
Mama przyjrzała się córeczce i powiedziała:
– Takiego jakiego sobie wybierzesz.II Jedziemy po pieska
Tosię i jej mamę do schroniska zawiózł dziadek Tosi, ale wejść nie chciał, powiedział, że poczeka w samochodzie. Tosia weszła więc tylko z mamą.
– Ale dużo piesków! – Rozglądała się po boksach. – I wszystkie mają takie smutne oczka. Mamusiu, ile możemy zabrać do domu?
– Jednego, kochanie.
– Ale przecież wszystkie są smutne!
Mama uśmiechnęła się, pogładziła Tosię po głowie i powiedziała:
– Nie musisz się spieszyć. Dobrze się przyjrzyj i wybierz jednego.
Tosia chodziła od boksu do boksu i nie mogła się zdecydować. Wreszcie zauważyła wciśniętego w kąt kudłatego i bardzo wystraszonego psa o nieokreślonej maści. Nie był mały, ale i nie był duży, za to jego sierść była strasznie skudlona i pozlepiana.
– Mamusiu! Popatrz! On wygląda jakby też nie miał taty! I... zobacz! On mnie lubi.
– Skąd ta pewność?
– Jego buzia to mówi.
– Czy to ten jeden? – upewniła się mama.
Tosia pokiwała główką z przekonaniem.
– Będzie miał na imię Ciapek.
– Ciapek?
– Tak! I już!
– Dobrze. Wobec tego idziemy załatwić formalności.
– Idź sama – odpowiedziała Tosia stanowczym tonem. – Ja tu poczekam i porozmawiam z Ciapkiem.
– Zgoda, porozmawiajcie sobie. Zaraz wracam.
Gdy mama poszła, Tosia zbliżyła się do siatki i powiedziała:
– Cześć, mam na imię Tosia, a ty będziesz się nazywał Ciapek. Pojedziesz ze mną do domku i będziemy się razem bawić. Tylko najpierw trzeba będzie cię troszkę umyć i uczesać. Dobrze?
Pies zupełnie jakby zrozumiał, mrugną oczami i mlasnął. Wystawił nos w kierunku Tosi i wciągnął powietrze.
– Hej! Ty mnie rozumiesz!
Pies kichnął.
– Oj! Kiwnąłeś główką! Ale fajnie! Już nie mogę się doczekać kiedy cię przytulę. O, popatrz! Mama idzie z nową obróżką i smyczą.
Pracownik schroniska wszedł do boksu, założył psu obrożę i wyprowadził na smyczy. Podał ją Tosi i powiedział:
– Możesz sama go prowadzić, to wyjątkowo łagodny pies.
Gdy wyszły ze schroniska, dziadek, widząc „chodzącą kupę zlepionych kudłów”, wysiadł z samochodu i z przerażoną miną zapytał:
– Czy szanowne panie chcą zaprosić tego brudaska do samochodu?
– Tak dziadziusiu! Ciapek przecież nie może być przewożony w bagażniku.
– Oczywiście. – Dziadek potarł ręką czoło. – Ale ja... Nie mam nawet żadnego kocyka.
– Nie szkodzi, wezmę go na kolanka.
– Kochanie – mama zaprotestowała. – On jest za duży na kolanka. Tam w kąciku, w klatce wyglądał na... Znacznie mniejszego.
– Mnie też tak wyglądał. Ale to dobrze, będę miała więcej pieska.
– Halo! Proszę pani! – Ze schroniska wybiegł pracownik. – Potrzebuje pani materacyk na siedzenie? Możemy pożyczyć.
– O! – Ucieszył się dziadek. – Jaki pan uprzejmy. Bardzo dziękuję, jutro oddam.
Gdy tylko materac znalazł się na siedzeniu, dziadzio wskazując miejsce, zwrócił się do Ciapka:
– Zapraszam do środka.
Pies wsiadł zajmując wyznaczone miejsce, jakby wszystko rozumiał. Tosia z dumną miną usiadła obok niego i gdy mama i dziadzio już zatrzasnęli drzwi, oświadczyła oficjalnym tonem.
– Możemy jechać do domu.
Całą drogę objaśniała Ciapkowi do czego są przeznaczone mijane budynki.
– Widzisz, to jest hipersupermarket. Tutaj można kupić wszystko, jedzonko dla ciebie też. A to jest warzywniak. Tutaj mamusia kupi włoszczyznę, gdybyś chciał zjeść zupkę. A tutaj są bloki, tu mieszkają ludzie w swoich domkach. No wiesz, takich ludzkich budach. Ty też będziesz w takim mieszkał. A do tego parku będziemy chodzić na spacerki. A tutaj jest sklep z zabawkami i tu ci kupię zabawkę. I piłeczkę też ci kupię i będziemy się razem bawić.
Na chwilę zamilkła patrząc na mijaną szkołę podstawową, do której miała chodzić.
– A tutaj jest szkoła – i z wyrzutem dokończyła – mama każe mi iść do niej za parę dni. A ja nie chcę.
– Skarbie, nie tylko ty idziesz do pierwszej klasy, wszystkie siedmioletnie dzieci idą. Zobaczysz, będzie dobrze. Poznasz nowe koleżanki, nowych kolegów i będziesz im mogła opowiedzieć swoim nowym przyjacielu. Na pewno będzie dumny gdy to zrobisz.
Tosia chwilę pomyślała i po cichu spytała Ciapka:
– Naprawdę będziesz dumny?
Pies spojrzał na dziewczynkę i liznął ją w ucho.
– Mamo, skąd wiedziałaś?
Mama uśmiechnęła się i patrząc ciepło na psa odpowiedziała:
– Mamy dużo wiedzą.
– Mamo! – Siedmioletnia Tosia siedziała w oknie patrząc na przejeżdżające samochody. – A co jak koleżanki będą niemiłe?
Mama podeszła do niej, pogładziła po włosach i spytała z troską:
– Dlaczego martwisz się na zapas? Przecież jeżeli ty będziesz miła dla koleżanek, to i one będą miłe dla ciebie.
– Tak. Z Moniką też próbowałam się bawić, ale ona zawsze się do mnie odwracała tyłem.
– Teraz jej nie będzie w twojej klasie.
– Ale tutaj też może się taka znaleźć.
– Dzieci są różne, kochanie. Musisz pamiętać, że też są inne, miłe, takie, które chętnie się z tobą zaprzyjaźnią.
– A wszystkie będą miały tatę?
W życiu Tosi dopiero co rozegrała się tragedia. Nie mogła zrozumieć, dlaczego jej rodzice nie mogą być razem. Przecież było tak miło, z jednej strony mama prowadziła za rękę, a z drugiej strony tata. Teraz jedna ręka będzie pusta. Jej rodzice rozeszli się, a Tosia z mamą przeprowadziły się do dziadków, rodziców mamy, w zupełnie inny rejon miasta. Tutaj było mniej bloków, mniejszy ruch na ulicach, bliżej do parku i więcej przestrzeni. Było ładnie, ale nie było taty. Nie znała tu jeszcze nikogo i nie wiedziała, co z sobą zrobić.
Zbliżał się dzień rozpoczęcia roku szkolnego i Tosia była pełna obaw. Czasami słyszała, że jakieś dziecko nie ma taty, teraz sama znalazła się w takiej sytuacji. Czuła się, jakby część jej życia została odcięta. Miała wrażenie, że gdy ktoś na nią spojrzy od razu będzie widział ten ubytek.
– Pomyślmy o czymś przyjemniejszym – zaproponowała mama.
– Na przykład o czym? – spytała znudzonym głosem dziewczynka.
– Na przykład o twoich urodzinkach. – Mama zajrzała jej w oczy. – Powiedz, co byś chciała?
Ale smutne oczy Tosi same mówiły za siebie. Mama przytuliła ją mocno i szepnęła do ucha:
– Chciałabyś mieć pieska?
Oczy dziewczynki zrobiły się jak pięć złotych, tata nigdy nie chciał się zgodzić na psa w domu.
– Pieska? Prawdziwego pieska? Takiego hauhałka?
– Tak. – Mama widząc radość córeczki, cieszyła się tak samo jak i ona.
– Och mamusiu! Na prawdę mogę mieć pieska? – Ale zaraz trochę spoważniała i spytała: – Ale chyba nie będę musiała ciągle po nim sprzątać? Małe szczeniaczki są milusie, ale cały czas siusiają.
– Możemy wziąć dorosłego pieska ze schroniska – zaproponowała mama. – Tam jest dużo smutnych piesków.
– Oj tak, oj tak! – Tosia klasnęła w rączki, podskakując. – Kiedy idziemy? Kiedy?
– Właśnie skończyłam sprzątać i pomyślałam, żeee... może teraz.
– Hura! Hura! Będę miała pieska! Dużego pieska! Albo jeszcze większego!
– Hola, hola, moja panno, może nie aż tak dużego. – Zaśmiała się mama.
– A jakiego? – Tosia spoważniała.
Mama przyjrzała się córeczce i powiedziała:
– Takiego jakiego sobie wybierzesz.II Jedziemy po pieska
Tosię i jej mamę do schroniska zawiózł dziadek Tosi, ale wejść nie chciał, powiedział, że poczeka w samochodzie. Tosia weszła więc tylko z mamą.
– Ale dużo piesków! – Rozglądała się po boksach. – I wszystkie mają takie smutne oczka. Mamusiu, ile możemy zabrać do domu?
– Jednego, kochanie.
– Ale przecież wszystkie są smutne!
Mama uśmiechnęła się, pogładziła Tosię po głowie i powiedziała:
– Nie musisz się spieszyć. Dobrze się przyjrzyj i wybierz jednego.
Tosia chodziła od boksu do boksu i nie mogła się zdecydować. Wreszcie zauważyła wciśniętego w kąt kudłatego i bardzo wystraszonego psa o nieokreślonej maści. Nie był mały, ale i nie był duży, za to jego sierść była strasznie skudlona i pozlepiana.
– Mamusiu! Popatrz! On wygląda jakby też nie miał taty! I... zobacz! On mnie lubi.
– Skąd ta pewność?
– Jego buzia to mówi.
– Czy to ten jeden? – upewniła się mama.
Tosia pokiwała główką z przekonaniem.
– Będzie miał na imię Ciapek.
– Ciapek?
– Tak! I już!
– Dobrze. Wobec tego idziemy załatwić formalności.
– Idź sama – odpowiedziała Tosia stanowczym tonem. – Ja tu poczekam i porozmawiam z Ciapkiem.
– Zgoda, porozmawiajcie sobie. Zaraz wracam.
Gdy mama poszła, Tosia zbliżyła się do siatki i powiedziała:
– Cześć, mam na imię Tosia, a ty będziesz się nazywał Ciapek. Pojedziesz ze mną do domku i będziemy się razem bawić. Tylko najpierw trzeba będzie cię troszkę umyć i uczesać. Dobrze?
Pies zupełnie jakby zrozumiał, mrugną oczami i mlasnął. Wystawił nos w kierunku Tosi i wciągnął powietrze.
– Hej! Ty mnie rozumiesz!
Pies kichnął.
– Oj! Kiwnąłeś główką! Ale fajnie! Już nie mogę się doczekać kiedy cię przytulę. O, popatrz! Mama idzie z nową obróżką i smyczą.
Pracownik schroniska wszedł do boksu, założył psu obrożę i wyprowadził na smyczy. Podał ją Tosi i powiedział:
– Możesz sama go prowadzić, to wyjątkowo łagodny pies.
Gdy wyszły ze schroniska, dziadek, widząc „chodzącą kupę zlepionych kudłów”, wysiadł z samochodu i z przerażoną miną zapytał:
– Czy szanowne panie chcą zaprosić tego brudaska do samochodu?
– Tak dziadziusiu! Ciapek przecież nie może być przewożony w bagażniku.
– Oczywiście. – Dziadek potarł ręką czoło. – Ale ja... Nie mam nawet żadnego kocyka.
– Nie szkodzi, wezmę go na kolanka.
– Kochanie – mama zaprotestowała. – On jest za duży na kolanka. Tam w kąciku, w klatce wyglądał na... Znacznie mniejszego.
– Mnie też tak wyglądał. Ale to dobrze, będę miała więcej pieska.
– Halo! Proszę pani! – Ze schroniska wybiegł pracownik. – Potrzebuje pani materacyk na siedzenie? Możemy pożyczyć.
– O! – Ucieszył się dziadek. – Jaki pan uprzejmy. Bardzo dziękuję, jutro oddam.
Gdy tylko materac znalazł się na siedzeniu, dziadzio wskazując miejsce, zwrócił się do Ciapka:
– Zapraszam do środka.
Pies wsiadł zajmując wyznaczone miejsce, jakby wszystko rozumiał. Tosia z dumną miną usiadła obok niego i gdy mama i dziadzio już zatrzasnęli drzwi, oświadczyła oficjalnym tonem.
– Możemy jechać do domu.
Całą drogę objaśniała Ciapkowi do czego są przeznaczone mijane budynki.
– Widzisz, to jest hipersupermarket. Tutaj można kupić wszystko, jedzonko dla ciebie też. A to jest warzywniak. Tutaj mamusia kupi włoszczyznę, gdybyś chciał zjeść zupkę. A tutaj są bloki, tu mieszkają ludzie w swoich domkach. No wiesz, takich ludzkich budach. Ty też będziesz w takim mieszkał. A do tego parku będziemy chodzić na spacerki. A tutaj jest sklep z zabawkami i tu ci kupię zabawkę. I piłeczkę też ci kupię i będziemy się razem bawić.
Na chwilę zamilkła patrząc na mijaną szkołę podstawową, do której miała chodzić.
– A tutaj jest szkoła – i z wyrzutem dokończyła – mama każe mi iść do niej za parę dni. A ja nie chcę.
– Skarbie, nie tylko ty idziesz do pierwszej klasy, wszystkie siedmioletnie dzieci idą. Zobaczysz, będzie dobrze. Poznasz nowe koleżanki, nowych kolegów i będziesz im mogła opowiedzieć swoim nowym przyjacielu. Na pewno będzie dumny gdy to zrobisz.
Tosia chwilę pomyślała i po cichu spytała Ciapka:
– Naprawdę będziesz dumny?
Pies spojrzał na dziewczynkę i liznął ją w ucho.
– Mamo, skąd wiedziałaś?
Mama uśmiechnęła się i patrząc ciepło na psa odpowiedziała:
– Mamy dużo wiedzą.
więcej..