- W empik go
Pieśń losu - ebook
Pieśń losu - ebook
Klasyka na e-czytnik to kolekcja lektur szkolnych, klasyki literatury polskiej, europejskiej i amerykańskiej w formatach ePub i Mobi. Również miłośnicy filozofii, historii i literatury staropolskiej znajdą w niej wiele ciekawych tytułów.
Seria zawiera utwory najbardziej znanych pisarzy literatury polskiej i światowej, począwszy od Horacego, Balzaca, Dostojewskiego i Kafki, po Kiplinga, Jeffersona czy Prousta. Nie zabraknie w niej też pozycji mniej znanych, pióra pisarzy średniowiecznych oraz twórców z epoki renesansu i baroku.
Kategoria: | Klasyka |
Zabezpieczenie: | brak |
Rozmiar pliku: | 190 KB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Chłodny kwiecień – sobota przed Niedzielą Palmową. Na wzgórzu – biały dom Hermana, otoczony młodym sadem, lśni w wiosennym zachodzie słońca, który ogarnia całe niebo. Wielkie okno w pokoju Heleny otwarte na ogród. Kapią krople wody. Ścieżka prowadzi do furtki i wije się pod wzgórzem wśród krzewów i młodych brzózek. Inne wzgórza pokryte są płatami szybko topniejącego śniegu. Ich łańcuch niknie w dali, gubiąc się w łysej i rdzawej przestrzeni błot. Tam ziemia stapia się z zimnym, rześkim i jasnym niebem. W dali zapalają się światełka, słychać ujadanie psa i wczesny samotny ptasi gwizd.
Na schodach ganku, przed wielkim klombem, nad otwartą księgą z ilustracjami drzemie Herman. Helena, cała w bieli, ukazuje się w drzwiach, jakiś czas patrzy na Hermana, potem delikatnie ujmuje go za rękę.
HELENA
Zbudź się, Hermanie! Kiedy spałeś, przynieśli do nas chorego.
HERMAN (w półśnie)
Znowu zasnąłem. We śnie wszystko jest białe. Widziałem wielkiego białego łabędzia; płynął ku temu brzegowi jeziora, piersią prosto na zachód…
HELENA
Zachodzi słońce i razi cię w oczy, a ty ciągle śpisz i majaczą ci się sny.
HERMAN
Wszystko jest białe, Heleno. I ty cała w bieli… A jak jaśniały pióra na piersi i skrzydłach…
HELENA
Obudź się, kochany, lękam się, smutno mi. Przynieśli do nas chorego…
HERMAN
(rozbudzony)
Mówisz – chorego? Dziwne, dlaczego do nas? Przecież tutaj nikt nie zagląda, droga urywa się przy
HELENA
Jest bardzo chory, śmiertelnie blady, nic nie mówi… Tylko spojrzał na mnie wielkimi smutnymi oczyma. Zrobiło mi się nieswojo i zbudziłam cię.
HERMAN
Tylko dlaczego przynieśli go tutaj, skoro do nas nie ma drogi…
HELENA
Kochany, czuję się dziwnie, niepewnie, jakby coś miało się stać… Zajrzyj do niego, Hermanie: leży w moim pokoju na małej sofce. Zupełnie jak anioł z przełamanym skrzydłem.
HERMAN
Jego gen się przedłuża.
HELENA
Nie sen, Hermanie, lecz jawa. To straszniejsze od snu. Oby tylko nie przemówił. Wyraźnie przyszedł, żeby wezwać mnie z tego świata.
HERMAN
Nie trzeba tak myśleć, Heleno, nie lękaj się. Jeszcze i ja jestem gotów się przerazić. Odkąd przebywasz na odludziu, najmniejsze wydarzenia nabierają wielkości… Przecież nic się nie stało, kochanie. Bo i cóż mogłoby się zdarzyć!
HELENA
Pójdźdo niego, Hermanie. Obejrzyj – i wróćdo mnie. A jeżeli zacznie mówić–nie słuchaj.
HERMAN
Ale przecież powiedziałaś, że jest chory? I milczy? A gdyby nawet przemówił… Co może nowego powiedzieć?
Herman wchodzi do domu. Helena krąży wokół klombu. Wchodzi Przyjaciel.
PRZYJACIEL
Dobry wieczór. Dzisiaj wasz dom wydaje się szczególnie jasny. Jeszcze z tego wzgórka ujrzałem twoją białą suknię i jakby wielkie białe skrzydła u ramion.
HELENA
Dziśprzyniesiono do naszego domu chorego. Bardzo jest podobny do anioła, mnie samej się zdawało, że ma wielkie białe skrzydła.
PRZYJACIEL
Jak ty lubisz bajki, dziwna kobieto. Z najmniejszego zdarzenia tworzysz uroczystość . I zawsze z tak poważnym wyrazem. No cóż, wierzę ci: to zabawne.
HELENA
Dla ciebie wszystko zawsze zabawne.
PRZYJACIEL
Wszystko zabawne. Przecież istnieję w czasie i przestrzeni, a nie na błogich wyspach, jak ty. Ludzie są tak tępi, że lepiej śmiać się, bo w przeciwnym wypadku trzeba płakać. Tylko jedno nie jest zabawne.
HELENA
Co? PRZYJACIEL
Ty wiesz… Kocham ciebie, Heleno.
HELENA
Milcz, milcz. Mówisz to już nie po raz pierwszy, ale to nieprawda. W przeciwnym wypadku – jakże byś mógł być przyjacielem Hermana.
PRZYJACIEL
Przecież u was wszystko możliwe. Oboje jesteście całkiem nie z tego świata. Jacyś niezwykli…
HELENA
Śmieszni?
PRZYJACIEL
Powiedziałem: niezwykli. Lubię Hermana. Ale ty, Heleno, stanowisz całą tajemnicę tego domu. Bez ciebie Herman nie istnieje. To jest człowiek bezgranicznie słaby. Herman świeci odbiciem twego światła. Jeśli stąd odejdzie – zostanie w nim tylko ciemność…
HELENA
Zamilcz.
PRZYJACIEL
Milczę… zdumiewająca, niezwykła… Więc to prawda, że Herman wyjeżdża?
Wychodzi na ganek Matka Hermana. Jest wysoka, w podeszłym wieku, w czarnej sukni.
MATKA
Heleno, trzeba zapalić lampką w pokoju Hermana. Widziałam dzisiaj we śnie…
HELENA
(nie słucha)
Herman? Kto di to powiedział?
PRZYJACIEL
Sam tak myślę…
HELENA
Otóż to… Gdzież się… podział Herman, czemu talk długo nie przychodzi? Mamo, mamo, gdzie jest Herman?
MATKA
Herman jest w domu. Przy chorym.
HELENA
Rozmawia?…
MATKA
Herman milczy i słucha. Zaś chory mówi słabym i przerywanym głosem, trudno go zrozumieć.
W tej chwili Herman wyprowadza z domu chorego Mnicha i troskliwie sadowi go na stopniach schodów wiodących na ganek.
MNICH
(mówi słabym głosem i cicho się uśmiecha)
Pokój wam i waszemu domowi. Nie bez powodu poczułem się lepiej. Prosiłem, żeby mnie tu przyniesiono, bo z daleka zobaczyłem, że w waszym domu jasno; jaśniej niż we wszystkich innych na wzgórzach. Czy w tym domu nie ma nikogo więcej?
HELENA
Jest nas tylko troje: Herman, ja i matka.
MNICH
Wspaniały Herman, który mieszka w cichym domu z żoną i matką, albowiem jego dom jaśnieje. A z dalekiego wzgórza dostrzegłem nad nim wielkie białe skrzydła…
PRZYJACIEL
(do Heleny)
Więc i on dojrzał twoje białe skrzydła.
MNICH
…i pomyślałem, że tutaj znajduje się – Faina.
MATKA
Nawet nie znani takiego imienia.
HELENA
To imię zapewne mniszki?
MNICH
Czyżbyście nigdy nie słyszeli o przepięknej Fainie?
HELENA
(tu zamyśleniu)
Nigdy.
MNICH
(do wszystkich z uśmiechem)
Niewiele więc wiecie. Widaćprowadzicie życie samotne. Wszyscy znają Fainę.
HELENA
Osobliwe imię: Faina. Kryje się w nim jakaś tajemnica. Mroczne imię.
MNICH