- W empik go
Piotr Iwanowicz Wyżygin Tom 1 - ebook
Piotr Iwanowicz Wyżygin Tom 1 - ebook
Klasyka na e-czytnik to kolekcja lektur szkolnych, klasyki literatury polskiej, europejskiej i amerykańskiej w formatach ePub i Mobi. Również miłośnicy filozofii, historii i literatury staropolskiej znajdą w niej wiele ciekawych tytułów.
Seria zawiera utwory najbardziej znanych pisarzy literatury polskiej i światowej, począwszy od Horacego, Balzaca, Dostojewskiego i Kafki, po Kiplinga, Jeffersona czy Prousta. Nie zabraknie w niej też pozycji mniej znanych, pióra pisarzy średniowiecznych oraz twórców z epoki renesansu i baroku.
Kategoria: | Klasyka |
Zabezpieczenie: | brak |
Rozmiar pliku: | 263 KB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
W WARSZAWIE
1835.
Za pozwoleniem Cenzury Rządowej.
W DRUKARNI PRZY ULICY DŁUGIEJ N. 591
TREŚĆ ROZDZIAŁÓW
TOMU PIERWSZEGO.
Rozdział I. Książę Kurdiukow.– Jak się rozstrzygają niekiedy sprawy ua świecie? zaoczne rządzenie majątkiem.– Rządca.– Beczka bezdenna i kopalnia złota, czyli marnotrawstwo i podstępy……… 1.
Rozdział II. Księżna Kurdiukowa i jej pochodzenie.–- Lekcya, jak się za- * mieniają liczby na zera, a zera na liczby; czyli zniszczenie i spekula-cye.– Gorzkie prawdy.– Domowa rozmowa o pomyślności familii.– Przygotowanie do balu.. 28.
Rozdział III. Sprzeczka przyjaciół. –-Co jest kotwicą szczęścia? Na nieszczęście ze tak jest!– Człowiek młody naszego wieku.– Gniew.. 53.
Rozdział IV. Księżniczka Paulina.__.Slr'
Objaśnienie stanowcze. –- Jakie uczucia zastępują miłość w sercu ko-biefy wielkiego świata.–Sprzeczność, albo ludzie z sercem i duszą. 77
Rozdział V. Cnotliwa familia.– Miłość.–
; Wykład muzyki. – Urzędnik. –, Szczęście krótkotrwałe. – Pośrednik.–-Nadzieje……..III.
Rozdział VI. Trzy sceny z życia światowego.–i 1. Przejrzała jagoda;– 2. Żurawie które się odłączyły od stada:– 3. Pokolenie nowe…. 141.
Rozdział VII. Doświadczenie i pokusa.– Filozof XVIII wieku. – Intryga. – Porwanie.– Zagadka.. 175,
PRZEMOWA AUTORA.
Nazwałem mój romans historycznym dla tego, że w nim znajduje się opis kilku prawdziwych zdarzeń z wojny 1812 roku i że sa wprowadzone na scenę niektóre osoby historyczne i ich mowy, wyjęte że ścisłością dyplomatyczną z pism publicznych i innych pamiętników ówczesnych. Wszystko co mówi Napoleon i otaczające go osoby, nic jest moim wymysłem, lecz jest czerpane z dzieł do których się odwołuję. Ja jedynie akcyę zwyczajną w formę dramatyczną przybrałem.
W ogólności: mniemania Francuzów i Rossyan skreślone przezemnie podług opowiadań naocznych świadków, sa pra-
wdziwym obrazem ówczesnego sposobu myślenia.
Uważając za rzecz nieprzyzwoitą i niezgodną z powagą historyi, wprowadzać na scenę w romansie bohaterów Piossyi 1812 roku, wspomniałem tylko o nich w rozmowach, zniewalając niejako osoby urojone, by powtarzały to, co mówili znakomici mężowie tej pamiętnej wojny i opisywały ich zwycięztwa. Z resztą,-wojna 1812 roku, stanowi tylko ustęp w tym romansie.
Widząc konieczność powiedzenia stów kilku o charakterze niniejszego romansu, śmiać sie musze w duchu, nie bez pewne – go że tak powiem uczucia smutku, znaglony do tłumaczenia się przed publicznością z moich zamiarów i do zapewnienia jej, że bohaterowie romansu sa mojej wyobraźni utworem, źe obrazy śmieszności, uprzedzeń i wad naszego towarzystwa, są bez żadnej osobistości skreślone i tylko na mocy przysłowia: od ziarnka do ziarnka i t… d. Gdybym pisał mój romans w jeżyku obcym a podobnie sic usprawiedliwiał, zapewnie byłbym wyśmiany. Lecz doświadczeniem nauczony, muszę z ściśnio-nćm sercem uniewinniając się powiedzieć prawdę moim czytelnikom – źe publiczność nasza nie jest jeszcze przyzwyczajona, nietylko do zwyczajnych utworów literackich, ale nawet i do samych literatów, i wiele zdań w przeciwnem zupełnie bierze znaczeniu. Znajdują sic tacy, którzy literackie prace uważają za próżność i bagatelę – i nie wierzą jeśli im kto powie, źe naród bez literatury ginie w odmęcie wieków, nakształt pro-znej łodzi w przepaściach morza, nie
IV.
zostawując po sobie żadnego śladu. Są jeszcze u nas i tacy, którzy satyryka, komika i srogiego chociaż sprawiedliwego recenzenta, uważają za ludzi złych – w każdej zmyślonej osobie, upatrują podobieństwo do znajomych, w każdem zmyślonćm zdarzeniu znajdują związek z teraźniejszem – w każdem wyrażeniu, w każdem słowie, szukają tajemniczej myśli lub tez dwuznaczność widzą. Panie! odpuść im: albowiem nie wiedzą co czynią.
Do tej klassy należą także ludzie dobrzy i prosto myślący; lecz na świecie są także ludzie źli i źle myślący, którzy tłumaczą każde słowo, każde wyrażenie i w każdym moralnym obrazie utworzonym w wyobraźni autora, upatrują podobienstwo z tą osobą, którą udręczyć pragną – ci tłumacze wiedzą co czynią!
obmowa dla nich jest tem, czćm wist lub tez boston dla innych. Kto raz chwycił się satyrycznego pióra, ten Czuwać powinien, ażeby sumienie jego było czyste i powinien być gotowym jak żołnierz do boju. – Pisarzu! jeżeli żądasz spokojności, chwały, mecenasowskich objadów, i miejsca w wyższem towarzy-stwic,pisz madrygały, pochwalne ody, i czułe bajeczki.– Lecz jeżeli w duszy twojej wre namiętność do dobrego, jeżeli chcesz być uczestnikiem rozszerzania moralności i prawdy na tej ziemi, a wykorzeniania występku, bądź stałym, i nie narzekaj na losy I Wprzód jeszcze powinieneś był wiedzieć, co cię czeka w walce za słuszność – nie powinno ci być tajemnem, pomiędzy innemi: że oczerniono pamięć Zoila za wykazanie nudnych miejsc i słabych wierszy wilia dzie Homera, chociaż i dziś wielbiciele tego poety często zasypiają nad popra-wnćm już dziełem. Powinieneś był przewidzieć, jak niebezpieczną jest rzeczą walczyć z namiętnościami i uprzedzeniami ludzi! Tak więc cierp i nie dąsaj się.
Szanowni i niezmordowani krytycy i recenzenci, posłuchajcie dobrej rady. Jeżeli już macie takie upodobanie, nicować wszystkie dzieła, to zwróćcie uwagę nie ua odrębnie wzięte wyrazy i wyrażenia, lecz na całą myśl i cel pisma, nie szukajcie w obrazach fantazyi, podobieństwa z wam znajomemi osobami, ale pamiętajcie na to, że u wszystkich ludzi usta znajdują się niżej nosa, że stu z niejednako-wemi charakterami mogą podlegać jednemu i temuż samemu dziwactwu, albo rn jednej jakowej wadzie. Książki tworzą się na ziemi, a nie na księżycu, następnie więc i zdarzenia wymyślone, powinny być ziemskie, a co mogło zdarzyć sic raz jeden, to może być powtórzone i milion razy – czego zaś nie było to i być nie może. Jeżeli więc wam czcigodni krytycy przytrafi się gdzie znaleźć, zc autor wyśmiewa tych, którzy dopuszczają sic nadużyć, albo którzy fałszywie tłumaczą znaczenie praw, nie myślcie i nie mówcie, że on przez to naśmiewa się z praw; jeżeli mu uda sic wykryć, jak niektórzy przebiegli na swoje korzyść takowe tłumaczą, to zagrodzi drogę innym chcącym doskonalić się w podobnym zawodzie.
Jeżeli autor wystawi na scenę człowieka, który przez niewiadomość albo dla złych jakowych zamiarów sądzi przewrotnie o rzeczach, przez to oświeca i przestrzega innych. Pamiętajcież więc o tem wszystkiem panowie krytycy, a ja dla dania warn przestrogi opowiem jedne anekdote.
Ojciec naszej komedyi von Wizin, wiele ucierpiał przez obmowę, kiedy zjawiła się jego komedya pod tytułem: Nieletni () obwiniono autora o złe zamiary, o chęć obrazy i poniżenia szlachty. Najbardziej zaś krytykom nie podobała się w piątym akcie, scena czwarta, gdzie się znajduje:
skotinin.
Albożto szlachcicowi nie wolno kiedy zechce wytuzować sługę?
PRAWDIN.
Kiedy zechce! I cóż to za chęć? ty jesteś prawdziwy Skotinin. Nie, panie! nikt nie ma prawa bydź nieludzkim!
pani prostakowa.
Nie ma prawa! Szlachcic, kiedy żechce to i sługi wybić munia wolno? a na cóż wydany ukaz o wolności szlachty?
starodum.
Mistrzyni tłumaczyć ukazy?
I jak świadczy ś.p. Nartow Prezydent Rossyjskiej Akademii, von Wizin był oskarżony o nieszanowanie praw i szydzenie z nich. Katarzyna Wielka na to z uśmiechem odpowiedziała: jeżeli kto rozumie tak prawa „ jak Prostakowa, i sądzi, że jest obrażonym, to może podać na autora urzędowe zaskarżenie. Lecz nikt sie taki nic znalazł.
Teraz wiec obracam sic do was ludzie zacni, szlachetni synowie Rossyi, którzy za dacie jej dobra! przypomnijcie sobie–
co powiedziałem w przemowie do Jana Wyźygina. Wszystko cokolwiek znajdujemy wRossyi wielkiego i pożytecznego dla rozszerzenia oświaty, wszystko to pochodzi z woli rossyjskich Władz-ców! zachowajmyż więc Im największą wdzięczność, kochajmy Najjaśniejszą Rodzinę Romanów, najbardziej przykładającą sic do tego, co może powiększyć sławę, potęgę i oświatę państwa! Pomyślność, sława i korzyści dla kraju, zależą od przywiązania i ufności, jaką naród powinien mieć dla Tronu, albowiem wszystko dobre ztamtąd pochodzi.– Jeżeli zaś nie jest w czem uzupełniona albo też przeistoczona, wola Cesarzów – to my sarni jesteśmy tego przyczyną. Tak więc, przyczyniajmy się wspólnemi siłami, jak nam nakazuje sumienie, do wypełniania monarszych rozkazów, a w tenczas szczęście nasze szybko wzrastając, stale się utwierdzi.-– Niech każdy pracuje stosownie do swoich sit i zdolności! Satyra jak dzwonek obudzi śpiących i jak rózga nastraszy zwracających się z drogi prawdy! Byleby tylko ogół zyskiwał, z chęcią poświęcę się na ofiarę obmowie, krytyce, przesądom, epigramatom i obelgom – nagroda dla mnie będzie własne me przekonanie i szacunek osób cnotliwych; z resztą nie myślę o niczem innem i jestem zadowolonym z mojego losu… łaskawi czytelnicy! bądźcie przychylni dla nowego dziełka, albowiem zdaje mi się, że nie prędko się zobaczymy w innem miejscu, chyba w Północnej Pszczole i w Synu Ojczyzny (*). Przeciwnicy moi (*) Rossyjskie pisma pod tytułami: Cieep-nan Hizesia u Chinz Omezecmea p… t.
nawet przyznają mi, że moją pracą przyczyniłem się do obudzenia uśpionej naszej literatury; jeżeli tak jest istotnie – cieszę się!– Niechaj teraz inni piszą lo – piej odemnie, czytać będę z radością__
Jednakże spodziewam się, że publiczność nic zapomni, kto jej przez tyle lat wiernie i prawdziwie służył.
PIOTR IWANOWICZ
WYŻYGIN.
ROZDZIAŁ I.
Książę Kurdiukow. – Jak sic rozstrzygają nie* kiedy sprawy na świecie? zaoczne rządzenie majątkiem – Rządca – Beczka bezdenna i kopalnia złota, czyli marnotrawstwo i podstępy.
W kosztownie umeblowanym pokoju, siedział na sofie w domowym surducie książę Antoni Antonowicz Kurdiukow, i układał grandes patiences. Widać było w jego włosach resztki trzymającego się pudru, który przykrywał osiwiałą juz głowę. Twarz blada okryta zmarszczkami okazywała jakieś cierpienia; ciągle kładł karty i poprawiał sobie okulary, które nie mogły się utrzymać na jego długim i cienkim nosie, i zażywał z pudełka na strawność pigułki.–Na wielkiej sofie siedziała w zamyśleniu księżna Anna Petrowna w czepku z blondyny i w jedwabnej sukni;
a około stolika ua krzesłach z poręczami ich córka Paulina z swoją towarzyszką Mademoiselle Sucre. Przy oknie na brzegu krzesła siedział młody urzędnik z krzyżykiem w pe-tlicy i w okularach koło drzwi stał silny i czerstwy mężczyzna, pełnomocnik i rządca dóbr księcia, radca tytularny Gawryło Gawryłowicz Chodaków. Służący roznosił na srebrnej tacy herbatę i tylko brzęk filiżanek przerywał cichość w pokoju. Książę nakoniec mieszając karty, obrócił się do urzędnika z krzyżykiem i rzekł:
– a Pamiętaj, że za dwa dni bę,dzie sessya, a więc koniecznie potrzeba przyśpieszyć de-cyzyę w sprawie dzierżawcy Judelowa. Czy wygotowałeś ją tak, jak ci powiedziałem?
– Wygotowałem, tylko tak nie wypada jak mi Książę Jegomość mówiłeś.
– Jak to nie wypada! Dzierżawca powinien wziąć że skarbu pieniądze… to już dawno zadecydowano!
– ccjak się podoba Waszej Książęcej Mości, lecz widocznie okazuje się że sprawy, że dzierżawca nie wypełnił warunków a przez to zrobił uszczerbek dla skarbu: odpowiedzialność której ma podlegać jest az nadto sprawiedliwa.
– ((Sprawiedliwa! czy wiesz co to jest sprawiedliwość? Tę sprawę roztrząsali ludzie daleko rozumniejsi od ciebie, dzierżawcą interesuje się sam hrabia Chochlenkow, a więc nie tobie rozprawiać o sprawiedliwości. Ja nie pojmuję jakie wyobrażenia mają dziś ci młodzi ludzie, o wszystkiem chcą rezonować, sprzeczać się, nieustanne rozprawy o prawach, o sprawiedliwości!
– Na czem że się opierać jeżeli nie na prawach JO. Książę?
– To parno liberalizm, jakobinizm i nic więcej! w Waćpaiia wieku i stopniu nie należy rozprawiać, tylko robić to cokazą, rozumiesz mię Wacpan?
Urzędnik postawił filiżankę, wstał z krzesła i spuściwszy oczy powiedział: –Jestem posłuszny i wypełniam to co Wasza Książęca Mość rozkazujesz, a że W – Ks. Mości podobało się polecić, ażebym napisał decyzyę stosownie do praw, znalazłem więc że one nie są na korzyść dzierżawcy… z resztą wypełniam mój obowiązek tak jak tylko moge go pojąć..
"Poleciłem Waćpanu napisać moje anie twoje własne zdanie, a więc powinno być tak jak ja chcę – jakiż z ciebie urzędnik, kiedy nie możesz zastosować rzeczy, tak jak potrzeba! wstydź się, wstydź się, Semenie Semenowiczu. Wszakże twój ojciec oddał mi ciebie z tym warunkiem, ażebym cię wykierował ua człowieka… Siadaj więc – i nie trwóż się–ja cię nauczę jak trzeba postępować. Weź przyjacielu konotatkę, którą mi podał dzierżawca i zacytuj też same artykuły prawra, które się w niej znajdują. Przecież on powinien odwoływać się do jakichbądź praw!
– Czytałem Mości Kżę tę konotatkę, lecz dzierżawca odwołuje się do praw fałszywych, opuszczając zupełnie najnowsze postanowienia.
– Co ci do tego! co jest opuszczone to opuszczaj, wszakże sędzia nie odpowiada za swoje zdanie – a ja wiedz o tem, dałem słowo hrabiemu Chochlenkow – przerób więc konotatkę dzierżawcy innemi wyrazami i przynieś mi do podpisania. Proszę postąpić tak jak rozkazuję, bez żadnych rozumowań, gdyż tego znieść nie moge! Za naszych czasów mój kochany, nie tak działano, na wszystko znalazły się sposoby, tylko trzeba było uważać, dziwić się i zazdrościć biegłym w tej sztuce. Nie zarażaj się więc szkodliwemi ma-xymami, a pamiętaj tylko na to, że dla podwładnych jest jedno prawo-– to jest: wola zwierzchnika;, i cała umiejętność zależy natem, ażeby umieć zastosowywać prawa zgodnie z jego chęcią. Tak było za dawnych czasów i tak być powinno. Wszystko zaś co się temu sprzeciwia jest wolnomyślnością, nieposłuszeństwem, które są wpajane przez, ludzi niespokojnego charakteru, a te należy wytępiać – niech więc to wszystko zostanie dobrze ugruiitowaneni w pamięci Waćpana."