- W empik go
Piotr Skarga - ebook
Piotr Skarga - ebook
Klasyka na e-czytnik to kolekcja lektur szkolnych, klasyki literatury polskiej, europejskiej i amerykańskiej w formatach ePub i Mobi. Również miłośnicy filozofii, historii i literatury staropolskiej znajdą w niej wiele ciekawych tytułów.
Seria zawiera utwory najbardziej znanych pisarzy literatury polskiej i światowej, począwszy od Horacego, Balzaca, Dostojewskiego i Kafki, po Kiplinga, Jeffersona czy Prousta. Nie zabraknie w niej też pozycji mniej znanych, pióra pisarzy średniowiecznych oraz twórców z epoki renesansu i baroku.
Kategoria: | Klasyka |
Zabezpieczenie: | brak |
Rozmiar pliku: | 221 KB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
KSIĄDZ PIOTR SKARGA z obrazu J. Matejki, Kazanie Skargi
WYDAWNICTWO MACIERZY POLSKIEJ NR. 99
NAKŁADEM FUNDACYI IM. TADEUSZA KOŚCIUSZKI Z R. 1894
Nr. 8
PIOTR SKARGA
NAPISAŁ
Konstanty Wojciechowski (Z 23 RYCINAMI)
WE LWOWIE
MACIERZ POLSKA
ADMINISTRACYA W GMACHU SEJMOWYM
1912
We władnej, rządnej i potężnej Rzeczypospolitej polskiej poczęły zjawiać się ze schyłkiem piętnastego wieku, jak plamki na zdrowym owocu, pierwsze złowróżbne zapowiedzi rozkładu.
Majestat królewski zaczął tracić na znaczeniu, władza przechodziła powoli w ręce szlachty, niedorosłej jeszcze do trudnego zadania, wzmagał się ucisk ludu wiejskiego, tracił prawa mieszczanin. Lud katolicki porzucał wiarę przodków, a chwytał się nowinek religijnych, płynących z zachodu. Wzmagał się zbytek, a z nim szła zatrata obyczajów zdrowych i uczciwości. Szerzyła się samowola, zdarzały się coraz częściej wypadki pomiatania prawem. Rozpusta wiodła do dzikości, chciwość na zysk do gwałtów, czasem do niecnych podstępów. Jak gorączka jest zapowiedzią choroby, tak te pierwsze złowrogie oznaki zwiastowały późniejszą niemoc. W zdrowem dotychczas ciele zjawił się grożący zatruciem jad.
Lekarza trzeba było. Nie brakło lekarzy. Dostrzegli choroby ci, co stali na czele Rzeczypospolitej, zabrali się do leczenia królowie: Zygmunt Stary i Zygmunt August i Stefan Batory, szuka! środków skutecznych wielki Zamojski, wołali o poprawę mądrzy pisarze-politycy. Ale nad wszystkich wzbił się głos cichego, pokornego zakonnika.
imię jego Piotr Skarga.
Jak jasnowidz przejrzał do dna duszę narodu, jak ojciec i lekarz w jednej osobie brał się do leczenia ran, by nic dopuścić do rozkładu, jak prorok przewidział i prze powiedział wszystkę, co miało się spełnić.
Gorącem sercem objął naród cały, zlotoustą wymową wstrząsał, zniewalał, podbijał, świętością życia budował.
W jednej osobie kapłan, mędrzec, wielki polityk, prawdziwy wódz duchowy pokoleń.
Więc choć bitw nie wygrywał, w Senacie nie siedział, choć sie za najniższego z sług Bożych uważał, Polska czci w nim bohatera. Bohatera uczucia, bohatera wiary, bohatera zaparcia się wewnętrznego.
Jak słup ognisty przyświeca on swemu narodowi, a wstrząsa nim jak sama Moc.
Król Zygmunt August.
Lata młodości i nauki. Warszawa i Wiedeń.
Na kazalnicy we Lwowie.
Urodził się w Grójcu, miasteczku leźącem na Mazowszu, w roku 1536 z ojca mieszczanina Michała Pawęskiego i Matki Anny z Swiętkowskich. Przydomek Skarga według podania miał otrzymać dziad Piotra z powodu naprzykrzania się księciu Januszowi, panu na Mazowszu, częstem] skargami.
Pierwszymi krokami małego Piotrusia kierowała bogobojna jego matka. Domu Pawęskich nie tknęły jeszcze nowinki religijne, więc tez chłopczyna wzrastał w głębokiej czci dla religii katolickiej i jej obrzędów. Od dziecka, pod wpływem nauk i za przykładem zacnej matki, umiłował prace i znojny trud, od dziecka również – zapewne iakże pod tchnieniem matczynem rozbudziła się w nim delikatność uczuć, miłość łudzi. W rozrzewniającej zgodzie miał źyć ze starszą siostrą, poślubioną później Czarnoleskiemu ze Zdziesek.
Bóg, który sobie male chłopię obrał na sługę najwierniejszego i głosięiela Swego słowa, wcześnie począł na dziecko zsyłać ciężkie krzyże. Miał Piotruś lat ośm, gdy śmierć – mu zabrała, co miał najdroższego w świecie, matkę ukochaną, a nic oschły mu jeszcze oczy z leż serdecznych, gdy w cztery lata po pogrzebie matki spadły grudy ciężkiej ziemi na trumnę ojca. W dwunastym roku życia był chłopczyna zupełnym sierotą.
Ale zajęli się nim dobrzy ludzie. Wiec kończył nauki rozpoczęte w rodzinnem miasteczku, a potem, gdy już liczył lat siedmnaście, wyjechał do stolicy Polski i tu w Krakowie wpisał się w poczet uczniów Uniwersytetu Jagiellońskiego.
Najwyższa nasza uczelnia słynęła szeroko po świecie. W piętnastym wieku zjeżdżali się do niej nawet obcy: z Moraw, Czech, Węgier, co więcej – z Niemiec i z krainy włoskiej. Sława ta przetrwała do polowy wieku szesnastego. Skarga z czasem z wdzięcznością będzie wspominał swych nauczycieli, ludzi na cnotach… osadzonych…, nabożeństwu i nauce oddanych…, pracowitych, a na małych dochodach przestających…
Ale do duszy niezmiernie wrażliwej, prócz nauki, przemawiał – Kraków. Szeptał mu swe tajemnice stary Wawel, groby wielkich królów doń mówiły, bral go w miłościwe ramiona Chrystus rozpięty w Kościele Panny Maryi. Jednakże obok uniesień budziła się w miodem sercu trwoga. Oto cześć Matki Chrystusa szarpią odszczepieńcy, oto domy Boże obracają na zbory różnowiercze, wypędzają kapłanów. Czy Polska to przetrwa, od zarazy nie zginie, czy naród, rozerwany na sekty, utrzyma się w swej jedności?
A w mury wszechnicy przedostawały się wieści coraz groźniejsze. Nauka Lutra szerzyła się i rozlewała jak powódź, odstępców przybywało z dniem każdym. Wzgardzili już wiarą przodków możni Oleśniccy, Firlejowie, Stadniccy, Górkowie, a na Litwie uczynił to samo potężny ród Radziwiłłów. Pozamykane klasztory, księża tułaczami, miejsca ich zajmują ministrowie, sprowadzam z Niemiec.
Ale i natem nie koniec. Za magnatami idzie gmin szlachecki i pożar ogarnia całą Rzeczpospolitą. Obok wiary Lutra szerzy się nauka braci czeskich z Czech wypędzonych, wnet zjawia się nowa sekta Aryanie wnet jeszcze inna Kalwini Róźnowiercami przepełniona już Izba poselska i Senat. Zamęt w pojęciach religijnych nic do opisania, nikt juz nic wie, w co wierzyć, słychać, że ten i ów przeszedł nawet na wiarę żydowska.
Kościoł ŚW. Jana w Warszawie.
Powódź zaś ta nie tylko nie opada, ale wzbiera coraz groźniej. Młódź spieszy na zagraniczne uniwersytety, obcuje z Lutrem czy Kalwinem lub ich towarzyszami, a z powrotem zasila szeregi różnowiercze. Na sejmie, ze branym w r. 1552 w Piotrkowie, wybuchła burza. Przeciw duchowieństwu katolickiemu stanęła cała Izba poselska i Senat, żądano odebrania biskupom władzy sądowej w rzeczach wiary.
Król Zygmunt August starał się pogodzić obie strony, ale usiłowania jego, jakkolwiek nie zupełnie bezowocne, odniosły skutek tylko chwilowy. A tymczasem rozterce religijnej towarzyszyło zepsucie obyczajów. Przyszło do tego pisze jeden ze współczesnych iż bezkarnie teraz bracia siostry, synowicę stryje i inne powinne powinni (powinowaci powinowate) pojmują; są i ci, co po dwie żony mają, są i ci, którzy z cudzemi żonami ślub biorą i mieszkają. Na wspomnianym sejmie piotrkowskim zawieszono chwilowo sądową władzę duchowieństwa w sprawie wiary, nie było więc nikogo, ktoby mogł zapobiedz tym nadużyciom, bo sekty różnowiercze, lękając się utraty wziętości, milczały. Wiodły zresztą między sobą namiętne spory, brakło im więc powagi i siły.
W roku, w którym zebrał się synod róźnowierczy, aby obmyślić sposoby połączenia Kalwinów z Braćmi Czeskimi 1555), Skargi nie było już na Uniwersytecie Jagiellońskim. Pilny młodzieniec po dwu latach nauki uzyskał stopień bakałarza i wysłany został przez Uniwersytet ua dyrektora szkoły parafialnej przy kollegiacie św. dana w Warszawie. Miał wówczas lat zaledwie dziewiętnaście.
Odznaczy! się w idocznie natem stanowisku, bo kiedy kasztelan krakowski, Jędrzej Tęczyński, jeden z pierwszych mężów w Rzeczy pospolitej, począł się oglądać za kimś, ktoby potrafił być nauczycielem i wychowawcą jego syna, wźrok jego padł na Skargę.
I nie zawiódł się dostojnik na wyborze. Przez trzy lata spełnia! Skarga wzorowo swe obowiązki, starając się ukształcić umysł i serce wychowanka. Zył przez ton czas na dworze wielkopańskim, przez dwa lata we Wiedniu blizko dworu cesarza Ferdynanda I. Poznawał życie i łudzi, zaznajamiał się z tokiem spraw politycznych, przejrzał niejedną pobudkę działania. Była to dobra szkoła życia.