- W empik go
Pisma ks. Jana Koźmiana. Tom 2 - ebook
Pisma ks. Jana Koźmiana. Tom 2 - ebook
Klasyka na e-czytnik to kolekcja lektur szkolnych, klasyki literatury polskiej, europejskiej i amerykańskiej w formatach ePub i Mobi. Również miłośnicy filozofii, historii i literatury staropolskiej znajdą w niej wiele ciekawych tytułów.
Seria zawiera utwory najbardziej znanych pisarzy literatury polskiej i światowej, począwszy od Horacego, Balzaca, Dostojewskiego i Kafki, po Kiplinga, Jeffersona czy Prousta. Nie zabraknie w niej też pozycji mniej znanych, pióra pisarzy średniowiecznych oraz twórców z epoki renesansu i baroku.
Kategoria: | Klasyka |
Zabezpieczenie: | brak |
Rozmiar pliku: | 677 KB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
(1861.)
Chcąc sobie zdać sprawę z tego co się dzieje obecnie w kraju naszym, a zawsze obowiązkiem jest śmiało i trzeźwo w położeniu rzeczy rozglądać się, trudno przyjść do wniosków stanowczych, do wniosków któreby nieodzownie za, regułę służyć mogły. Agitacya umysłów nie zmniejszyła się zgoła, owszem wzmaga się i zwykłą koleją długo trwających wzruszeń przechodzi nieraz w draźliwość i niecierpliwość. Nastrój ogólny, wysoki, pełen siły cudownej i wzniosłych obietnic istnieje dotąd i przemaga prawie wszędzie; ale już coraz częściej słychać niesforne głosy, narzucające pewniki z innych sfer i z innych kierowników. Otóż w tem niebezpieczeństwo. Cała nasza moc i cała nadzieja w utrzymaniu uczuć i zdań na stanowisku, o jakiem marzył, jakie przeczuwał wieszcz Psalmów przyszłości, jakie wskazały umysły gorętsze dzisiaj, jakie zajęły tłumy warszawskie na pogrzebie ofiar marcowych, jakie się odznaczyło wybitnie w obec gwałtu żołnierskiego w Kownie i w Dubience, jakie uznały, uczciły i podparły podniosłe serca zagranicznych przyjaciół naszych, księdza Gratry, Wiktora de Laprade i innych. Jeśli kraj wytrwa w trudnem, ale czystego, dojrzałego i rozumnego natchnienia postanowieniu poprzestania na oporze biernym, walczenia moralnemi czynnikami, wycierpienia wszystkiego bez oporu zbrojnego i bez odwetu, jeśli się umiarkuje i spoważnieje w objawach uczuć narodowych, nadewszystko jeśli chroniąc się sideł uczuciowości religijnej i odrzucając niepotrzebne nowości, prościej, pokorniej i pobożniej na grunt kościelny wstąpi, zwycięztwo nasze jest niezawodne. Czy podobna oczekiwać takiej wzniosłej dojrzałości, takiej cierpliwej miary, takiej ostrożności przy zaufaniu w siebie i takiego powstrzymania przy istotnej sile? Czy podobna, czas to pokaże, a obowiązkiem wszystkich gorliwych synów ojczyzny mierzyć śmiałem okiem trudności, zapuszczać wzrok w przepaście przydrożne, wołać, ostrzegać i przypominać nauki doświadczenia.
Mówiliśmy o nadziejach i o obawach przed kilku tygodniami, znowu nam o obawach i o nadziejach powinność mówić nakazuje. Wyłożymy prawdę tak jak ją pojmujemy. Szczerość gorszy słabych lub zarażonych nienawiścią, ludzi dobrej woli wzmacnia i do zastanowienia prowadzi.
Rzeczy kościelne w Królestwie zawsze w nas obudzają wielką troskliwość. Z jednej strony widzimy pocieszające objawy ducha religijnego, wzmagającą się pobożność, ufność do duchowieństwa ustalającą się z dnia na dzień; z drugiej napełnia nas obawą ciągłe wkraczanie świeckich w zamknięty dla nich zakres działalności duchownej, słabość wielu księży przyzwalających na przeciwne wszelkim przepisom wdzierstwa, jawne a w każdym razie do zgubnych prowadzące następstw nieposłuszeństwa kleru względem Biskupów i uczuciowość religijną biorącą nieraz miejsce orzeźwiającej praktyki. Nam dzisiaj potrzeba zasad pewnych i silnej reguły, chrześciańskich sposobów i wierności starej praktyce kościelnej. Nie o to chodzi ilu ludzi pieśni śpiewa, choć i pieśni śpiewać dobrze, ale ilu, pamiętając, że trzeba gotować drogi pańskie i łasce Bożej wstęp torować, do Sakramentów świętych przystępuje. Wspomnieliśmy o pieśniach; są pieśni czystego natchnienia, pieśni podnoszące serca, uśmierzające złe poruszenia, są inne wątpliwe, osłabiające ufność w Bogu, draźniące namiętności i siejące w sercach gorycz. Pierwsze śpiewajmy wszyscy, drugie odrzucajmy wytrwale. Drukują ie nie oglądając się za pozwoleniem władzy duchownej, rozdają ludowi bez zatwierdzenia, poburzając go przez to na szkodę przyszłego czasu do lekceważenia wszelkich "rękojmi prawowierności, zaprowadzają po kościołach bez upoważnienia biskupiego, a często wbrew woli biskupiej. Takie nadużycia ustać powinny co prędzej. Pójdźmy dalej, Kościół sam jeden ma prawo święta stanowić i przepisywać jak je obchodzić należy; Kościół szanuje uroczystości narodowe i bierze w nich udział, ale nie zna świąt narodowych. Pamiątki nasze unii Litwy z koroną lub wyswobodzenia Wiednia śliczne są i poruszają do głębi każdą duszę polską, każde katolickie sumienie, ale jeśli jest rzeczą chwalebną zwracać na nie uwagę powszechną, by naród na wysokości dostojnych natchnień utrzymać, nie godzi się dawać im znaczenie kościelne i to jeszcze samowolnie, bez odwołania się do Biskupów, stróżów zasad i jedynych szafarzy łasic kościelnych. Owóż wyszła od ludzi świeckich odezwa nakazująca modlitwy i rozporządzająca jak się nabożeństwa odbywać mają. Takich wdzierstw dopuszczali się jeno prześladowcy Kościoła. Żaden cel ich nie upoważnia, co gorsza one otwierają drogę naciskowi z innej strony. Nas w tem całem postępowaniu z rzeczami kościelnemi uderzają podobieństwa z zasadami i ze sposobami Towiańszczyzny. Uczuciowość religijna w miejscu tradycyjnej praktyki, obrachowane podnoszenie ducha, zastępowanie świąt kościelnych innemi świętami, współka ze Starozakonnemi za daleko, bo aż do komunikacja w rzeczach świętych posunięta, wreszcie obojętność dla Rzymu i dla Ojca św. obok napoleońskich uniesień, są to rzeczy, które powiązane w pewną całość uderzają umysł i wzniecają w nim obawę.
O rzeczach kościelnych więcej na teraz nie powiemy, dość się napomknęło dla ludzi zdolnych zastanawiać się i chcących jasno prawdę widzieć. Przejdźmy do niebezpieczeństw innego rodzaju.
Głośno już mówią, że wszystkiem w kraju kierują ludzie, których nikt wskazać nie zdoła. Podziwiamy zręczność tej tajemnej organizacyi, wynosimy wielkie cnoty posłuszeństwa i taktu politycznego w masach; ale nie możemy zbyć wszelkiej troskliwości. Władza nieodpowiedzialna moralnie przystępna jest złym wpływom, omyłkom i uniesieniom, a tu jedna omyłka zgubić może. Organizacya to rzecz zewnętrzna. My przenosimy siłę ducha w narodzie nad najwytworniejszą mechanikę.
Mnóstwo ludzi woła, że wszystko idzie dobrze i na ślepo daje się nieść prądowi, wielu znowu trwoży się i przypuszcza najczarniejsze przewidzenia, a nie śmie głośno powodów trwogi objawić. Ani jedni, ani drudzy nie pokazują rozumu narodowego (uczucie narodowe nie wystarcza) i odwagi cywilnej, koniecznych warunków przezorności i sumienności obywatelskiej. Że cieszą się, że potakują bezwzględnie, ci co trzymają w ręku sprężyn}*, albo ci co mają nadzieję dostać je rychło w ręce, to pojmujemy; nie rozumiemy zgoła uniesień ze strony takich, których ruch usiłuje na stronie zostawić ba nawet wyłączyć.
Do najgroźniejszych pojawów położenia w Polsce pod Rosyanami należy ciągle trwające obojętne, albo złe usposobienia włościan. I tu brak przezorności ze strony duchownych wznieca w nas pewną niepokojność. Duchowni dzielą i dzielić powinni uczucia patryotyczne kraju, wszelako mają powinność zachować pewną spokojność i pewną niezależność nawet śród najzacniejszych uniesień. Lud widząc ich namiętność, chociaż najpoczciwiej poruszoną, traci powoli uszanowanie i stracić może ufność, tem bardziej, że podejrzywa ruch obecny.
W tej chwili zdawać się może, że łagodniejsze usposobienia ze strony cesarza Aleksandra, że postępowanie pełne taktu jenerała Lambert usuwa wiele trudności. Owóż są to tylko wielowroty, które tem mniej mogą mieć wpływ stanowczy, że na Litwie srogie dźwięczą rozkazy i sroga panuje przemoc. Nie jedna część kraju, jeno cały kraj poruszył się do głębi; częściowe ustąpienia nie uśmierzą fal szeroko rozkołysanych.
W Galicyi i w Księstwie Poznańskiem oczy zwrócone są na Królestwo i na prowincye zabrane, uczucia starają się podnieść do wysokości uczuć tamtejszych. Deputowani galicyjscy w Wiedniu zabrali właściwe stanowisko na posiedzeniu z dnia 19 czerwca, kiedy Smolka roztropnie a silnie i wymownie oświadczył, że Galicya żąda autonomii, że na wolności cywilnej poprzestać nie może. W Księstwie niedługo nastąpią wybory na sejm. Mocno pragniemy, aby w tej czynności przewodniczyły prawdziwie pojednawcze usposobienia, aby nie było z żadnej strony wyłączności, jeno dobra i szczera zgoda.
Jakiekolwiek są poznaki groźb przyszłych, jakiekolwiek niebezpieczeństwa obecne w położenia ojczyzny naszej, my trwamy w oczekiwaniu pomyślniejszej doli, bo wierzymy wytrwale w obowiązek. Zkądinąd przejęci do głębi pociechą na widok wysokiego stanowiska, na jakie wzniosła się sprawa nasza, drżymy, aby namiętność lub słabość ludzka nie zepchnęła jej na pochyłość dawnych błędów i dawnej niemocy. W tym celu podnosimy glos acz słaby, aby ostrzegać o skałach podwodnych, co lodzi rozbiciem zagrażają. Strzeżmy wszyscy od szwanku dolę kraju naszego; widzimy co może siła moralna i jakie zwycięztwa odnosi; pilnujmy, aby znużenie, zniecierpliwienie, fałszywa rachuba lub nieudolność ku innym obfitym w szkopuły stronom nawy ojczystej nie zwróciły.GDZIE OBOWIĄZEK?
(1861).
Brakło nam sposobności od blisko pól roku mówić o wszystkiem, co się dzieje w Polsce pod rządem rosyjskim. Tymczasem tyle tam zaszło wypadków i tak ważnych. Gala ojczyzna doznawała ciągłych wzruszeń, podzielaliśmy je. Zdawało się, że polskie serca zahartowane na najcięższe boleści, że już nie zdolne przemiennych wzruszeń, a tu dotąd cały kraj żyje pod wpływem nie już tylko żywości lecz nawet draźliwości narodowego cierpienia.
Nie nadmieniliśmy dotąd o chwalebnem upomnieniu się Biskupów, by w Polsce wrócono swobodę Kościołowi i o wszystkiem co nastąpiło po śmierci ks. Arcybiskupa Fijałkowskiego, mianowicie o zacnej nieugiętości, jaką ks. Biskup Dekiert ostatnie dni życia swego zaszczycił, o zbezczeszczeniu dwóch kościołów, o zamknięciu kościołów wszystkich, o niezłomnej odwadze ks. Białobrzeskiego w obec groźnego ucisku i o tem ciężkiem prześladowaniu, jakie odtąd po całym kraju polskim wre nieustannie.
Przyjdzie pora, że jeszcze wrócimy do tych spraw wielkiego znaczenia dla narodu.
Dziś chcemy słowo powiedzieć o położeniu obecnem i, jak przystało na pismo czasowe, wskazać jak pojmujemy obowiązek.
Piszemy pod wrażeniem pierwszych wiadomości o otworzeniu kościołów w Warszawie przez nowego arcybiskupa ks. Felińskiego. Fakt ten był do przewidzenia a sposób w jaki nastąpił, poważnym wymaganiom odpowiada. Co się tyczy śpiewów narodowych po kościołach, zwracamy uwagę, że ks. arcybiskup nie zakazał ich; on jeno przekładał i prosił w imie dobra kraju, aby zaprzestano śpiewać. Ufność jego w obietnice cesarskie nas jeszcze nie przekonała, ale nie długo czekać trzeba, aby się przekonać kto lepiej widzi rzeczy, czy ci co się spodziewają czegoś od rządu rosyjskiego, czy ci co niedowierzają petersburgskim przyrzeczeniom. W każdym razie cała Polska czuje mimo chwilowych niepewności, że w ks. arcybiskupie warszawskim ma pasterza, który nigdy nie zapomni wierności kościołowi, nigdy nie odstąpi sprawy krajowej i zawsze najzacniejszemu pobudkami powodować się będzie.
W lepsze chęci rządu rosyjskiego wtedy dopiero choć w części uwierzymy, gdy nastąpi stanowcze odłączenie i usamowolnienie władzy cywilnej w Warszawie, i gdy wszyscy księża, obywatele, kupcy, rzemieślnicy wywiezieni w głąb Rosyi, powrócą.
My w kraju naszym rozróżniamy obecnie trzy prądy. Jeden ogólny, potężny, który dzięki Bogu zdołał się do dziś dnia utrzymać na wysokościach idealnych, zapał miarkując uczuciem obowiązku, słuszny żal serc nadzieją łagodząc, chroniąc kraj od pokusy niedojrzałych postanowień, odrzucając mamidła dawniej niezmiennie zalecanych sposobów. Drugi dążący do porozumienia na drodze legalnej, oczekujący czegoś od Rosyi, to prąd, któremu przewodniczy margrabia Wielopolski i do którego należeć się zdaje ks. Arcybiskup. Trzeci radykalny, przyjmujący kierunek z zagranicy.