- W empik go
Pisma polityczne ks. Józefa Wereszczyńskiego, biskupa kijowskiego, opata benedyktyńskiego w Sieciechowie, z wiadomością o jego życiu i pismach i z dołączeniem podobizny własnoręcznego jego podpisu - ebook
Pisma polityczne ks. Józefa Wereszczyńskiego, biskupa kijowskiego, opata benedyktyńskiego w Sieciechowie, z wiadomością o jego życiu i pismach i z dołączeniem podobizny własnoręcznego jego podpisu - ebook
Klasyka na e-czytnik to kolekcja lektur szkolnych, klasyki literatury polskiej, europejskiej i amerykańskiej w formatach ePub i Mobi. Również miłośnicy filozofii, historii i literatury staropolskiej znajdą w niej wiele ciekawych tytułów.
Seria zawiera utwory najbardziej znanych pisarzy literatury polskiej i światowej, począwszy od Horacego, Balzaca, Dostojewskiego i Kafki, po Kiplinga, Jeffersona czy Prousta. Nie zabraknie w niej też pozycji mniej znanych, pióra pisarzy średniowiecznych oraz twórców z epoki renesansu i baroku.
Kategoria: | Klasyka |
Zabezpieczenie: | brak |
Rozmiar pliku: | 390 KB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
WIADOMOŚĆ
O ŻYCIU I PISMACH
KS. JÓZEFA WERESZCZYNSK1EGO,
BISKUPA KIJOWSKIEGO, OPATA SIEC1ECHOWSKIEGO.
Pisma polityczne ks. Józefa Wereszczyńskiego należą do najważniejszych i najrzadszych w literaturze naszej. Dziwić się należy, że się nikt dotąd nie zajął ich przedrukiem, a wdzięczność należy się ks. Hołowińskiemu niemała, za wydanie kazań ks. Wereszczyńskiego *), i zamieszczenie przy nich wiadomości o innych dziełach gorliwego i sumiennego senatora, który nie z autorskiej chętki porywał za pióro, lecz dla dopełnienia najświętszych obywatelskich obowiązków.
Przedmowa ks. Hołowińskiego do wspomnianych wyżej kazań, wyświeca zasługi ks. Wereszczyńskiego, jako biskupa, członka wiernej rady państwa i znakomitego pisarza. Sam zaś ks. Wereszczyński o rodzinie swojej i ojcu tak się wyraża:
„Był nieboszczyk ojciec mój z domu szlacheckiego herbu Korczak, który dom w ziemi chełmskiej jest nąi-starożytniejszy; ojca miał na imie Fedorego Wereszczyńskiego z Wereszczyna, matkę Małgorzatę Sosnowską z Sosnowic, herbu Nałęcz. Owo oboje rodzice miał greckiej wiary. Ojciec jego będąc człowiekiem dobrym a pro
*) W Petersburgu 1854 r. (tr. XXI. 402. So.)
stym, przestawał natem, co mu rodzice zostawili, a Pan Bóg* za staraniem i pilnością jego dawał, który przedsię mogąc, niechciał się piąć do żadnych urzędów, mając też w zatrzymawaniu gospodarstwa dzielnego a pilnego towarzysza, małżonkę swoje, matkę zmarłego teraz rodzica mojego, która to matka jego miała dwu braci rodzonych, jednego który był władyką chełmskim, t… j… biskupem greckiej wiary, na imie Iwan, a drugiego na imie Ereory, który sie wyrzekłszy nad wolą rodziców swoich greckiej wiary, przystał do wiary kościoła powszechnego chrześciańskiego t… j… kościoła rzymskiego, któremu dano imie Grzegorz. Ten, acz już wielkim będąc na wzroście uczył się wiarypowszedniehytniej i czyrak zaczem przyszedł do takiej perfekcyi, źe został kapłanem. Ksiądz Buczacki, biskup chełmski, widząc w nim godność, jaka przynależy prawemu kapłanowi, dał mu kanonia chełmską, przytem i prelaturę officyalską, a tudzież ofiarowano mu dobrowolnie plebanią oleksowską w radomskim powiecie nad Wisłą, w imieniu panów Gniewoszów. Ten tedy przerzeczony officyał mając siostrę swoje rodzoną za Fedorym Wereszczynskim, gdy już dowiedział się być ją obciążoną brzemieniem, bardzo o tem przemyślawał, jakoby ten pierwiastek za pomocą bożą i za staraniem jego, gdyby jedno wyszedł na świat, był ochrzczon na wiarę kościoła powszechnego starożytnego. Władyka też chełmski bardzo na to czuhał dowiedziawszy się o tem, jakoby intencyą odraził księdza brata swego, ale i owszem przemyślawał o tem, żeby go sam ochrzcił na grecką wiarę.
Ale jako słowo boże grzmi w uszach naszych, woli bożej a przejrzeniu jego świętemu trudno się ma kto sprzeciwić; albowiem skoro ksiądz officyał dowiedział się, że siostra jego syna powiła, nim się J. M. ks. władyka wybrał z domu, ks. officyał przyjechawszy wskok, rzkomo względem nawiedzenia w połogu siostry swej, a on upatrzywszy czas, niemoioiątko wziął potajemnie z kolebki, z tymi, z którymi się już był na to nagotował; wnet ochrził go i dał mu imie Andrzej. Sprawiwszy te zbawienną robotę wyjechał co najrychlej, uchodząc mier-zionczki od rodziców tego to dzieciątka a najwięcej tez uchodząc mierziomzhi jego miłości kniazia władyki chełmskiego, brata swego rodzonego, który też iuż był wyjechał na to, jakoby był dzieciątko ono ochrzcił przez się na wiarę grecką. Ks. władyka gdy przyjachał a o ochrzczonem się już dzieciątku dowiedział, uczynił wielki hałas w domu, jakoż i rodzice byli bardzo przeciwni tej uczynności księdza officyałowej; ale iż widzieli iż co się już było stało, rozstać się niemiało, dali pokój, zaczem już ono dziecię w mniejszej wadze było u rodziców swych, a najwięcej u księdza władyki chełmskiego, i zgoła niechciał o niem już nic wiedzieć. Naostatek i rodzice wiódł na to, jakoby w niem bynajmniej nie-korzystali; 'jakoż ojca przywiódł do tego, że się w niem bynajmniej nie kochał, lamentując często a gesto na offi-cyała, że to dziecię, prawi, biesowym lachem uczynił. Wszakoż matka miła naostatek już oto nic niedbała, ale wszystko to Panu Bogu miłemu polecała, przyczytając to z woli więcej być miłego Pana Boga i z przejrzenia jego świętego. Przetoż zawżdy o tem obmyślała, jakoby powinności macierzyńskiej dosyć uczyniła: już piastowała, już kołysała, już żywiła, a gdy mu już było ośm lat, o diaka mu się starała, jakoby go hramoty ruskiej nauczył. Jakoż władyka chełmski na żądanie siostry swej wziął go był przedsię do siebie, u którego się liczył hramoty dwie lecie. Ks. officyał bał się dziwnie o to, by go zaś jako ks. władyka nie przerobił na grecką wiarę, i począł u siebie rozbierać, że i chrzest miał mu co malo pomódz, gdzieby na wierze jako szwankował, ponieważ, prawi, iż w ludziach dorosłych chrzest przez (bez) wiary a wiara przez chrztu, niemają żadnej wagi, ani mocy w sobie. Przeto zasadził intencyą swoje natem, jakoby go od ks. władyki wyważyć mogł; jakoż tego dokazał, albowiem skoro jedno przyjachał do ks. władyki, wezwawszy do siebie Andrzeja na osobne miejsce, namowami wdzięcznemi wnet go ucackał, że za księdzem officyałem nazajutrz piechotą z kursorem, z Chełma do Krasnegostawu przy bieżał. Od tegoż czasu już nietylko u ojca swego; ale i u ks. władyki bardzo spadł z talerza, że już ani ojciec, ani ks. władyka nieprzypuszczali go więcej na oczy swoje, aleks. om r vał, jako mu był przyczyną do niechęci rodziców i przyjacioł inszych jego, źe był wypadł nietylko z łaski, ale i zmyśli ich, tak zasię starał się o tem pilnie, jakoby mii poczciwe wychowanie dał, któreby mu czasu swego było nagrodą sowitą takich szkód, odniesionych prze rodziców swych nieprzyjażu. Do czego, aby snadnie przyjść mogł, dał mu w Krasnymstawie preceptora według myśli swej, jedno, źe był tępego dowcipu, bardzo się o to ks. officyał frasował; co on bacząc intencye wuja swego, tępego dowcipu swego nieudatność pilnością nagradzał, naturę niepotęźną ustawicznością kierując; zaczem przedsię do tego przyszedł, że i ingenium swe wypolerował i wuja swego ku więtszej miłości przeciw – sobie zbudził tak, iż ks. officyał pobaczywszy niemały w naukach proiekt, pragnął tego po nim, jakoby został kapłanem. (A to w ten sposób czynił, aby mu spuściwszy prowenta wszystkie swoje i sam wstąpić mogł w zakon do klasztoru sieciechowskiego). Przeto, gdy mu już było dziewiętnaście lat, pilnie go namawiał, jakoby wziął pierwsze święcenie; co on żądzy jego dogadzając, a poddając się pod wolą bożą, został akolitem w r* 1529., a w tym roku ks. officyał umarł, będąc w plebanii olekso-wskiej, która leży w mili od klasztoru sieciechowskiego. O co prosił pilnie tego ojca mojego zmarłego, aby przezeń nie gdzieindziej był pochowan, jedno w klasztorze sieciechowskim. Po którego tedy zejściu z tego świata, dostała mu się plebania oleksowska, którą trzymał cały rok, akolitem będąc. A wtem uważając godność i zacność stanu kapłańskiego, miarkując tez naturę swą, nie z kogo inszego, ale sam z siebie, wolał się do tego udae co łatwiej, nie tak z wielką skazą konscyencyi swojej znieść mogł; a postanowiwszy to u siebie, w plebanii mało korzyszcząc, starał się o ożenieniu, i wziął był sobie za małżonkę na imie Anne Jarowską we trzynaście lat, dziewkę urodzonego Mikołaja Jarowskiego z Jaroszyna, który był herbu Rawicz, (ten Jaroszyn w radomskim powiecie jest, leży nad samą Wisłą blisko Kazimierza) a z matki Anny Koraczownej z Grzmocina her-, bu Wężyk, mający na głowie koronę złotą, a trzymający w gębie jabłko za szypulkę zieloną, w czerwonem polu, (który Grzmocin jest mila od Radomia), a synowicę księdza Branickiego, biskupa poznańskiego za którego to rozkazaniem, matka moja była dana skoro w ośmi leciech do Lublina, do klasztoru panny Maryi chcąc tego po niej, aby nie gdzieindziej młode swoje lata trawiła, jedno przy takiej szkole, w której się ćwiczą panienki uczciwe bogomyślności żywota świętobliwego i wszelakich cnot chrześciańskich, i dał ją do czasu na opiekę po panie Bodze, onej cnej a bogobojnej ksieni Małeczyńskiej, ciotce jejże własnej, przy której trwając przez pięć lat, wzięta była potem od rodziców swoich z klasztoru, a to przez śmierć ksieni ciotki jej; która potem w domu ćwierć lata mieszkając, oddana była w stan małżeński ojcu memu; z którą skoro się jedno ożenił, w tymże roku 1531 – zaraz przypadła była służba do Obertyna.
Co on niechcąc tylko w domu czeladzi swej albo sąsiadom znajomym być, myślił o tem, jakoby domową ojca swego zabawę posługami swemi, i też siebie samego między ludźmi znacznym uczynił; wnet z miłości rzeczypospolitej naprzód, potem względem dobrej sławy dla rozmnożenia więtszego, utrat majętności i gardła swego nie ważąc, wyprawił się sam na swą szkodę za pieniądze posażne, na trzynaście koni. Na wojnie będąc, iż mu Pan Bóg i sprawa jego znaczna poszczęściła, w dobrem zdrowiu wróciwszy się nazad do małżonki, poratowawszy też poniekąd szczęścia swego, mając tez piękny około siebie dostatek y rozumiejąc też to, iż już nie miał być wzgardzonym lachem u swoich rodziców, ale im być więcej ku pomocy a dobrej sławie, już dłużej niemógł wytrwać, aby ich niemiał nawiedzieć, ale i owszem wezbrawszy się z małżonką swą, udał się do nich; którego przyjazdowi rodzice jego niemałą uciechą byli zjęci, ciesząc się częścią z tego, że pięknie a ozdobnie, przez (bez) nakładu rodziców swych, staniczek swój wiódł, częścią też i z szczęśliwych postępków jego, że się lachowi we wszystkiem fortunnie powodziło. A co wietsza, że już widział po nim, że go miał ze wszystkich trudności wydźwignąć, których był zażył z sąsiady z strony ojczyzny. Co on w krótkim czasie za swoim dowcipem wszytkiego dostąpił, że go nietylko ze wszytkich trudności wykierował, ale naostatek ojczyznę, która mu była od rodziców pod opiekę podana, uspokoił, sąsiady uskromił, że nań wszyscy potem łaskawi byli i jemu w wielu rzeczach deferowali. Potem na żądanie szczęsnego Snopkowskiego sędziego i Piotra Gorzkowskiego natenczas podsędka chełmskiego, jego bardzo bliskich po żonie, został był komornikiem ziemskim chełmskim, i trwał na tym urzędzie kilka lat, a to dla przejrzenia i ćwiczenia postępku prawnego, k'temu tez, gdyby był na większy urząd powołań, żeby się nie wtenczas uczył prawa na czyjej majętności. Jakoż, gdy skoro jedno przerzeczony sędzia umarł, za złożeniem sejmiku wojewody ruskiego, był w Chełmie jednostajnemi a zgodliwemi głosy obran na urząd pod-sędkowski od wszystkiego gminu szlachty chełmskiej, czemu on król sławny Zygmunt August najmniej nie kontradykował, ale owszem potwierdził zgodne głosy ich. W którem to tedy powołaniu będąc ojciec mój, jako urząd swój podsędkowski odprawo wał, wiadoma to jest rzecz wszystkim, bo dalibóg pilnie, wiernie i przez nagany wszech rzeszy szlacheckiej w ziemi chełmskiej sprawował; a opuszczając inne dary miłego Boga, których mnie nie przystoi wyliczać z tego miejsca, synem jego będąc, któremi Pan Bóg go był obdarzył, jako: szczerość natury jego, ludzkość, pobożność etc… etc… a to też niemniej osobliwa była u niego, że nigdy żadnej przyczyny z siebie do złego niedał, tak tego około siebie przestrzegał, i moge to śmiele rzec, okrom bitwy ober-tyńskiej, źe mu się nigdy przeciwko żadnemu kordą swego dobyć niezdarzyło, a tez żadnej rany, ani blizny na ciele swem nie miał, okrom ranki bardzo małej nad czołem, która mu się dostała była w obertyńskiej potrzebie, roku 1531, a to natenczas, gdy się skoro byli położyli obozem u Obertyna, Petryło wołoski wojewoda, mając sprawę o ludziach króla pana naszego, iż równe były poczty przeciw jego wojsku, tem rychlej się gotował z ludźmi swymi, posławszy przodkiem kilka tysięcy łudzi przed sobą, na oglądanie wojska króla pana naszego. W czem gdy byli nasi przestrzeżeni, porazili je nasi na głowę u Gożdzia, w której to bitwie dostała mu sie była ta rana od kopii, bo go był ugodził Wołoszyn S den kopią w głowę, aż przyłbicę na nim kopią z głowy oberwał, że był prawie przestowłosa, którego zasie Wołoszyna przebił kopią Andrzej Gniewosz z radomskiej ziemi, herbu Rawicz, wielki jego przyjaciel, k'temu i drużba. Naostatek miał też na się jednego czasu pokusę świata tego nieprzezpieczną t j… kacerską, mało nie przez cały rok w wierze wąchając się, w czem gdy się obaczył, uciekł się pod opiekę Pana swego; Pan niechcąc go zatracić z zwodzicielami świata tego, wnet go ratował: albowiem wyrwał go bardzo prędko z Babilonu tego, jako świętego Piotra i świętego Pawła na morzu tonącego. Albowiem porzuciwszy skoro błędy, których się był nauczył od zwodnice, od synagogi heretyckiej, przystał do jedności wiary matki świętego kościoła powszechnego ehrześciańskiego, w którym kościele do ostatecznej swej śmierci w wyznaniu wiary świętej trwał mocnie a statecznie." Tyle biskup Wereszczyński o rodzinie i ojcu swoim, a to w Wizerunku swoim na stronnicy 103.
Paprocki w Herbach rycerstwa polskiego na str. 543, to cośmy tu zamieścili, swemi słowy opowiada, o biskupie zaś następującą wiadomość zamieszcza: „Tegoż to (Andrzeja) był syn Józef Wereszczyński opatem sieciechowskim, dobrym a przykładnym kapłanem, nietylko że urzędowi swemu dosyć uczynił każąc, nauczając, panu Bogu pilno służąc, ale też i wiele ksiąg napisał.u Całości niewypisujemy, gdyż obszerniejszą o tem wiadomość znajdzie łaskawy czytelnik w zamieszczonej na końcu nocie (N. I) zawierającej wyjątek z dedykacyi temuż ks. Wereszczyńskiemu tłómaczenia Reguły ś. Benedykta, przez Sebastyana Klonowicza-. Zakończa Paprocki temi słowy: „Był to wszystkich chudych pachołków ojciec prawy i hojny chlebodawca.”
Przejdźmy teraz do zdania znakomitego pisarza i znawcy ks. Hołowińskiego, który tak się wyraża o Wereszczyńskim (w swojem petersburskiem wydaniu jego kazań,): „Słusznie przeto Wereszczyński wchodzi do szczupłego grona wzorów kaznodziejstwa w epoce Zygmuntów. Chęć upowszechnienia tak świetnego pomnika w naszej literaturze, była głównym powodem do wydania tych dziel, nadzwyczaj dziś rzadkich. Wzrósł i wychował się Wereszezyński w Krasnymstawie, tam bowiem przy katedralnym kościełe chełmskim utrzymywali duchowni szkołę; w niej Wereszezyński ćwiczył się wnaukach. W młodych latach wstąpił do stanu duchownego, i szczególna świątobliwość, nauka i gorliwość w spełnianiu obowiązków, otworzyły mu drogę do kościelnej godności. Przed 1577 r. został kanonikiem chełmskim, przez Benedyktynów zaś w Sieciechowie podniesiony został na opata w 1581 r. Przywiązany do rodu Jagiełłów; słowom i pismem starał się o wybór Zygmunta III, ' a ta jego życzliwość zwróciła nań uwagę tego króla, za którego staraniem został biskupem kijowskim i wszedł do senatu 1589 r. a w dziesięć lat, to jest 1599, zakończył życie doczesne.” Zasługi jego w stanie duchownym jako kapłana, kanonika, opata i biskupa, polegając na świadectwach Okólskiego: Chioviensium et Czemichovien-sium Episcoponm Ordo et Numerus; Orłowskiego: Defensa biskupstwa i dyecezyi kijowskiej, tudzież Fryzego: De Episcopatu Kioviensi, obszernie opisuje ks. Hołowiński, za którym ciągle idziemy. „Szczególniej łubił uczonych, mówi tenże, niemi się otaczał i w każdej potrzebie niósł im zapomogę, był rzeczywistym przyjacielem i dobroczyńcą sławnego poety Klonowicza, utrzymywał go długo w klasztorze sieciechowskim; i ten ubogi poeta wiele dziel polskich Wereszczyńskiego przełożył na język łaciński, a znowu biskup przyoblekał wiersze Klonowicza w rzymską mowę. Wiele pisał, ale przez skromność niewiele drukował; czego więc sam za życia nie-wydał, to wszystko przy zwykłej nam obojętności przepadło marnie w rękopismach.” O czem łatwo się przekonać i wyżej wspomnianej dedykacyi Klonowicza, tu przy końcu w wyjątku umieszczonej.
Najcelniejsze i najpożyteczniejsze dzieła Wereszczyńskiego są następujące: 1. Kazania albo ćwiczenia chrześciańskie na ośmnaście niedziel, z wykładem tak na ewanielie, jako też na dwanaście członków wiary chrześciańskiej.
W Krakowie, w druk. AndrzejaPiotrkowczyka 1587 – Jest to najważniejsze dzieło Wereszczyńskiego prze drukowano go też w Petersburgu 1854. '
2. Kazanie na dzień zaduszny. W Krakowie u Andrzeja Piotrkowczyka 1585. – Jestto bardzo gruntowna i praktyczna nauka; przedr. tamże.
3. Instrukcya, albo nauka o spowiedzi. W Krak… u Andr. Piotrk. 1585. Przedr. tamże.
Mieści się tu najpraktyczniejszy wykład sakramentu pokuty. Nauka ta należy do najlepiej wypracowanych i zastosowanych ku pojęciu najpospolitszego słuchacza. Samo wysłowienie jest więcej żywe i obrazowe, jak zwykle bywra u tego pisarza. Obok praktycznych nauk dla ludu, jak się ma spowiadać, są miejsca niepospolitej piękności i wymowy.
4. Kazanie przy przyjmowaniu świętości małżeństwa, w Krak… u Andrz. Piotrk. 1585; przedr. tamże.
W ogólności w kazaniach Wereszczyńskiego niema zapędów i uniesień, ale pełna miłości i nauki staranność wyświecenia do tyla prawdy, aby ją przeciwnicy musieli przyjąć samem cichem przekonaniem. W zbijaniu błędów panuje duch wielkiej łagodności, wielkiego oszczędzenia ludzi, chociaż niemniej gruntownie i mocno powstaje przeciwko fałszom. Ta polemika w duchu miłości, szczególniej go odznacza. Często zbijając błąd, nie wymienia nawet sekty utrzymującej tę fałszywą naukę; często po zbiciu zarzutu prosi Boga o nawrócenie błądzących.
Wykład jego bywa zwykle prosty, ale daleki od pospolitości, dokładny a zwięzły, jasny i wyższym nacechowany smakiem. Często używa w nim trafnych porównań, przysłów i przykładów z codziennego życia, co wielce rzecz ożywia i do przekonania tratia.
Cała rzymska literaturę znał doskonale, a z innemi naukami świeckiemi stosownie do swego czasu był obeznany.
Biskup Wereszczyński między naszymi najlepszymi kaznodziejami, mimo spólnych cech owego wieku, nia oddzielny swój charakter; przechodzi on wszystkich praktyczność, przystępiiością, zastosowaniem się do poję eia prostego ludu, mocą i wyrazistością dziwnie rodową w opisach. Inne jego dzieła, które właściwie nie są kazaniami, obecnie wyliczamy: 5. Gościniec pewny niepomiernym moczygębom a obmierzłym wydmikaflom świata tego, do prawdziwego obaczenia a zbytków swych pohamowania. W Krakowie u And. Piotrk. 1585.
Gościniec w całej metodzie jest rozprawą moralną i stanowi dzieło literackie, jednak ślady kazania w nim pozostały. Cała ta rozprawa czyta się dla przykładów bardzo ciekawie, zwłaszcza że sam opis pijaństwa i opowiadanie różnych wydarzeń i anekdot, są dziwnie doskonałe. Pod tym względem nieustępuje w opisach nawet samemu Rejowi. Tamże znajomy wszystkim doskonały opis obżarstwa i pijaństwa sławnego Reja, a wszystko doborem wyrażeń i szatą prawdziwie narodową nadzwyczaj się podoba. Ma Wereszczyński tę arcy-rzadką zaletę, ze oprócz nauki książkowej, sam głęboko badać umiał ducha języka naszego w osobach sobie spółczesnych, całą więc żywotność słów i wyrażeń chwytał, i temi w pismach swoich tłómaczył się; to go więc zbliża do najstarszego z autorów naszych Reja, a wykształcenie naukowe, którego temu ostatniemu zbywało, na wyższem go umieszcza stanowisku. Wielka to bowiem prawda, że nie żadni autorowie, ale gieniusz narodowy utworzył nasz język; świadkiem tego najstarożytniejsze statuta nasze, ojczystym pisane językiem. Wada nasza ogólna, zcudzoziemszczenie i naśladownictwo obczyzny, pochód trop w trop za badaczami cudzoziemskimi ich historyi literatury, odjęło nam zdrowy pogląd samorodni na rzeczy nasze. 6. Wizerunek nakształt kazania uczyniony, o wzgardzie śmierci i świata tego nędznego, a o chwale onego wdzięcznego a wiecznego królestwa niebieskiego. Krak… u And. Piotrk. 1585. W przedmowie sam autor zeznaje, że ten wizerunek utworzył się z kazania mianego na pogrzebie własnego ojca; lecz wielka szkoda; bo o ile przerobienie kazania o pijaństwie na Gościniec było korzystne i więcej interesujące, z przyczyny szczegółów i przykładów, o tyle Wizerunek stracił, bo to przerobienie, dodaniem uczoności a wyrzuczeniem stanowiących mowe pogrzebową szczegółów, które po śmierci ojc i mogło' uczucie żalu tkliwie mu natchnąć, zatarło całkiem ślad pierwszy, i zamiast kazania pełnego wymowy i miłości synowskiej, mamy uczoną rozprawę o zwyciężaniu bojaźni śmierci? która jeżeli dziś niewiele może zajmować, wyświeca jednak ogromne oczytanie się autora. Są przytem miejsca piękne, a do najmocniej interesujących opisów należy to, gdzie skreśla niektóre szczegóły swego ojca dotyczące, prawdziwie czarującym sposobem. Iteśmy tez właśnie na samym początku tej przedmowy umieścili, a z tego opisu, i stanowisko rodowe autora i myśli kapłańsko-rycerskie, jakie go zajmowały, a które w ośmiu swoich pismach wyraził, najlepiej się wykazują. Jakież uosobienie dwóch obrządków w onvch dwóch braciach matki!
7. Droga pewna do prędkiego i snadniejszego osadzenia w ruskich krainach pustyń rycerstwem królestwa polskiego. 1590.– Toż pismo przerobione wydał pod tytułem:
8. Excytarz księdza Józef. Weresz… z Wereszcz., nominata bisk… kijów, do podniesienia wojny świętej, przeciwko Turkom i Tatarom. Krak. 1592.
I znowu oba te pisma wierszem przerobił pod tytułem:
9. Pobudka na jego cesarską miłość wszystkiego chrześciaństwa, jakoteż na J. K. M. Króla polskiego, tudzież na J. O. kniazia wielk… luoskiew skiego, do podniesienia wojny świętej spoiną ręką przeciw Turkom i Tatarom, trąbiona p… ks. Józ. Wereszczyńskiego z Wereszczyim etc. – Godło: Jedząc i pijąc porwijcie się książęta, a pochwaćcie tarcza. Iza. 21. w Krak… u And. Piotrkowczyka 1594
s in 4to.
Dołączono ryciny wystawiające herby państw: orła dwugłowego, orła białego ze snopkiem i rycerza wałczącego ze smokiem. Po tych herbach następuje przemowa do Rudolfa cesarza, do Zygmunta III i do Fiedora Iwanowicza, po której idzie znowirż rycina, wy stawiająca Zbawiciela ze trzciną w ręku j po niej druga rycina, przedstawiająca chorągiew, a na niej napis: „Christe duce, virtute comite.” Na ostatniej rycinie rycerz w koronie, z tarczą na jednej ręce, a z halabardą w drugiej. Dziesięć kartek wierszem stanowi całość tego dzieła.
10. Publika ks. Józ. Wereszczyńskiego z Wereszczyna etc. J. M. rzpltej na sejmiki przez list objaśniona, tak z strony fundowania szkoły rycerskiej synom koronnym na Ukrainie, jako też Krzyżaków według reguły maltańskiej, w sąsiedztwie z pogany i z Moskwą, na wszytkiem Zadnieprzu, dla snadniejszego ochronienia koronnego od niebezpieczeństwa wszelakiego. Kraków. U Andr. Piotrkowczyka 1594.
11. Pobudka z strony fundowania szkoły rycerskiej na Ukrainie, jako też Krzyżaków na Zadnieprzu. Kraków '1594.
12. Sposób osady nowego Kijowa i ochrony niegdy stolice księstwa kijowskiego od niebezpieczeństwa wszelakiego, bez nakładu J. K. M. i kosztu koronnego, J. M. panom posłom na sejmie krakowskim przyszłym podana. Kraków u And. Piotrkowczyka 1595.
13. Votum ks. Józ. Wereszczyńskiego etc… z strony podniesienia wojny potężnej przeciwko cesarzowi tureckiemu, bez ruszenia pospolitego, a iżby każdy gospodarz w domu swoim mogł bezpiecznie zażywać gospodarstwa swego, J. M. panom posłom na sejmie warszawskim w r. 1597 na piśmie podane. Druk… w Nowym Wereszczynie 1597 r. in 4to.
14. Pobudka z strony podniesienia wojny potężnej przeciw cesarzowi tureckiemu bez ruszenia pospolitego, a iżby każdy gospodarz, zostawszy w domu, mógt zażywać bezpiecznie gospodarstwa swego, posłom na sejmie warszawskim podane. Druk… w Nowym Wereszczynie 1598.
Ostatnie to pismo, którego dostać niemogliśmy, znane było ks. Hołowińskiemu. Jedna i taż sama myśl, rozmaicie i stosownie do wymagań i usposobień rozwinięta, zniewoliła biskupa do wydania tych kilku pism.
a dedykacyą datował z Kijowa. Po swojem przeniesieniu sie na Ukrainę, w niespokojne sąsiedztwo z hordami tatarskiemi które zowie rękami i skrzydłami Padyszacha, widząc że jego dyecezya najpierwszą trwogę zwykła odnosić-widząc grożącą moc Osmanów, nie tylko krajowi ale i całemu chrześciaństwu, pisał do papieża Syxtusa piątego obszerny po łacinie traktat, względem wspólnej wojny przeciw Turkom, i posłał go do Rzymu, na ręce kardynała Radziwiłła, biskupa krakowskiego. Po śmierci ojca świętego tenże sam traktat wydał po polsku W nim opisuje ucisk chrześcian pod Turkami, wzywa litości i współczucia monarchów, wylicza moc turecką i chrześciańską, a ostatniej rokuje przewagę. Następnie wykazuje sposoby usunięcia Turków z Europy i ziemi świętej. W usta Sułtana kładzie surowy pogląd na obyczaje, szczególniej swego kraju, straszy przykładem Węgrów, podówczas ujarzmionych przez Turka, dalej przedstawia, wiele każde państwo chrześcijańskie może dać wojska i pieniędzy, układa plany, daje na hetmana Zamojskiego, prowadzi przez Wołochy, Multany, Adryanopol, do Carogrodu. Ciekawa jest historyczna wzmianka o Stefanie Batorym, którego ś. Pius V. chciał mieć wodzem do nowej wyprawy na Saracenów. Wylicza przygotowania i plany które ku tej wojnie poczynił Król Stefan, a których uskutecznieniu śmierć przeszkodziła. W opisie różnych krajów wielka przebija się znajomość rzeczy, i można tam znaleść wiele ciekawych szczegółów historycznych. Mianowicie dokładnie przedstawia stan wewnętrzny Turcyi i jej siły zbrojnej; umie, pomimo uprzedzeń ówczesnych o wielkości porty otomańskiej, przejrzeć do głębi i zbadać jej słabość. Jego opis zaniedbania przez Turków wszelkich obron twierdz i murów miastowych, jest tak dokładny, jakby dziś patrzał na zwaliska tych ścian i baszt, po których osły i kozy się pasą; równie dobrze widzi nieład i mdłość tego tłumu, spędzanego z różnych stron świata, który co do liczby tylko stanowi wojsko; słowem widać, co,'i sam zeznaje, że od oswobodzonych brańców i od zbiegłych żołnierzy pilnie pozbierał na Ukrainie wszystkie wiadomości. „Często wymowa, a zawsze gorliwe uczucie, zdobią to ciekawe dziełko”– mówi tylokrotnie przytaczany ks. Hołowiński, w edycyi petersburskiej, tak zakończając: "Był to najgorliwszy biskup i senator, człowiek przedsiębierczy i niezmordowany, kiedy szło o dobro wiary i kraju. Prawie do końca życia starał się ocucić z letargu i niedbalstwa względem zabezpieczenia granic, a jego projekta i rady pełne są zdrowego sądu i przewidywania, jak to później następne lata stwierdziły."
Nakoniec wymienimy jeszcze trzy dziełka, z których pierwsze przedrukowaliśmy, to jest: 15. Reguła, czyli nauka albo postępek dobrego życia króla każdego chrześciańskiego, wydana przez ks. Józ. Wereszczyńskiego z Wereszczyna, z zrządzenia bożego opata sieciechowskiego. W Krakowie u Andrz. ' Piotrkowczyka 1587. Dwóch następujących, to jest:
16. Mowy za wyborem na tron Zygmunta III, mianej do rycerstwa po polsku, a tłómaczonej przez Klonowicza po łacinie, jako też:
17. Zachęcenia do zgody i jedności obywateli korony polskiej przed przystąpieniem do elekcyi, po polsku, tłóm… przez Klonowicza, – pomimo wszelkich usilność, nigdzie nam się dostać nieudało.
List męża o którym tu mowa, załąezamy w nocie N. II, i dajemy w końcu podobiznę jego własnoręcznego podpisu, – składając dzięki znanemu w piśmiennictwie P. Kaz Wł. Wójcickiemu, za łaskawe udzielenie nam oryginalnego dokumentu, z którego wzięliśmy tak list jako i podobiznę.
PUBLIKA
Księdza Józefa Wereszczyńskiego z Wereszczyna, z łaski bożej biskupa kijowskiego, a opata Sieciechów-sklego, Ich M. rzeczyposp. na sejmiki przez list objaśniona, tak z strony fundowania Szkoły Rycerskiej synom koronnym na Ukrainie, Jako tez Krzyżaków według reguły malteńsklej, w sąsiedztwie z pogany i z Moskwą na wszytkiem Zadnieprzu, dla snadniejszego ochronienia koronnego od niebezpieczeństwa wszelakiego.
Miłościwi panowie bracia I
Zaleciwszy życzliwe służby w łaskę W. M. swych miłościwych i łaskawych panów braci etc.
Niebezpieczeństwa niezmierne, k'temu częste bezprawie wszytkiej Ukrainy królestwa polskiego i braciej waszej miłej, wycisnęło to pisanie moje do W. M. moich mciwych panów i braci, żebyście W. M. w powinność chrześciańską i braterską wejrzawszy, raczyli obmyśliwać o tem, jakoby ta Ukraina złota opływała pospołu i z koroną polską w lepszem bezpieczeństwie, aniżeli teraz opływa, od pogan, gdyż ci przyrodni nieprzyjaciele niepo-malu dołek pod nią zawżdy kopąją. Jako z tąd miłość, panowie bracia możecie W. M. kolligować, iż nietylko teraz pod niebytność J. K. M pana naszego, odnieśliśmy pod płaszczem zdradliwego przymierza szwank niemały od pogan w państwie J. K. M., ale nawet i od kniazia wielkiego nie mały uszczerbek, który takież pod przyime-
Biblioteka Polska. Publika K: Józefa Wereszczyńskiego 1
izem które ma z Jego Królewską M. panem naszym miłościwym i ze wszytką koroną polską a z wielkiem księstwem litewskiem, (a co do niego naobrażliwsza, jeszcze czasu wtargnienia pogańskiego w państwa J.K.M, wierzę źe z nimi na zmowie, czyniąc zewsząd koronie strach) ważył się zamek zbudować w własnem państwie J. K. M. pana naszego, a na własnym gruncie biskupstwa kijowskiego, nazwiskiem Kuropiem, albo raczej z wieku nazwanym na Horodyszczu Murowiejskiem, od Ostrza, zamku J. K. M. ukrainnego jedno we dwu mil, a od Kijowa we trzynaście mil, gdzie już i miasto niemałe osadza się zbiegi, to jest poddanymi z Wołynia, z Podola i z ruskich krajów. Za którem to zbudowaniem zamku natem przerzeczonem horodyszczu, odjął biskupstwu kijowskiemu gruntu murowiejskiego, w ostatkach księstwa siewierskiego, w własnem państwie J. K. M. pana naszego, między Kuropiem a Czernichowem, na sześć mil, a między Nieprem a Dzieszną rzekami, jako też i za Dzieszną, odjął gruntu tejże Muro wiej czyzny około dziesięci mil. Owo zgoła odjął wszytko Muro wiejsko do biskupstwa z dawna należące. W czem, niebędzieli łaski Pana Boga wszechmogącego, a starania W. M. uprzejmego, niezadługo tego czekać (czego Panie Boże uchowaj), źe wszytka Ukraina wespołek i z koroną polską, pewna jest przyszłego niebezpieczeństwa swego. Do czego aby nie przychodziło, potrzeba w tej mierze W. M. sie wszytkim uciekać do Pana Boga, i w powinności się swej poczuwać, jakobyście tego klejnotu drogiego, filaru i podpory swojej, k'temu szczytu a muru od pogan niedobytego, wespołek i z stolicą kijowską, za swą niedbałością a ospałością, marnie z swoją wielką szkodą i nawet wszytkiego królestwa polskiego, z samemi z sobą nieutracili. Taką jeszcze Ukrainę, która jest dłuższa i szersza niżeli Polska mała i wielka, i tak szerokie i długie państwo za niedbałością sprośnie i nikczemnie utracić, albo na szarpaninę poganom podawać, zaprawdę moi miłościwi panowie, nie masz co chwalić. Przetoż i dla Pana Boga W. M. proszę, jako ten, który jestem w tamtym kraju duchownym senatorem i prawym miłośnikiem rzpltej, wołam na
W. M. jako prawy stróż, in hac lachrymarum oałle abv ście się W. M. oczucili, a złemu wczas zabiegali.' kto remu to niebezpieczeństwu inaczej W. M. niezabieżycie jeśli tego siedmiorakiego sposobu obrony, które W. m' pokażę rzetelnie, bez wielkiego ciężaru i uszczypku prawa pospolitego, w klubę stateczną na wieczne czasy nie wprawicie.
Pierwszy sposób fundowania na Ukrainie szkoły rycerskiej, wszytkieinu niebezpieczeństwu koronnemu zabiegając.
Wszelakiemu niebezpieczeństwu, miłość, panowie bracia, które cz sto z wielu miar przychodzi na korona polską i na wielkie księstwo litewskie, inaczej niezabi życie, jeśli naprzód na Ukrainie kollegium rycerskiego, to jest rycerskiej szkoły dla miłego potomstwa swego krwie szlacheckiej (którzy jednak o domu tylko rodzicom się swym miłym niepotrzebnie przykrzą, a ławy jeno w domu ze wstydem w próżnowaniu pocierają), fundować zgoła niebędziecie, w którejby to szkole rycerskiej tom inter-missione mogło być potomstwa waszego około dziesiąci tysięcy; do tego, żeby to potomstwo wasze, kollegium, bądź też bursy swoje mieli, nie in visceribus regni, po krakowsku na burku, ale w polach dzikich sub dio, pod dachem niebieskim, bądź przy szpichlerzach J. K. M., bądż też przy szpichlerzach rzeczypos., z którychby zawzdy mogli mieć swoje wszytkie necessaria.
Na którą to szkołę rycerską, gdyby wszytka ruska ziemia do tej kwartyktórej jest sto i dwadzieścia tysięcy złotych, którą to kwartę dla rycerskiej krwie W ronnej a dla obrony ruskich krajów, z szczodrobliwej łaski swej J. K. M. świętej pamięci król August od stołu swego sobie odjąwszy, wiecznemi czasy koronie darował, na co tez wzgląd mając korona polska a naw?…; cej ruska ziemia, gdyby też mówie, dla miłego potom
1*
stwa swego, nie czwartą część jako J. K. M., ale dziesiątą część postąpiła z pola urodzaju swego, ponieważ tego dziesiątego urodzaju swego uigdziej nie dają, ani do kościołów swoich, ani nawet poddani ich dają panom swoim, od czego ta w Polszcze jako tez i po innych księstwach, ani sam J. K. M., także tez arcybiskupi, biskupi, opaci i wszytek senat korony polskiej, jako też i szlachta wespołek z poddanymi swymi, nie jest z nich wolen żaden, i owszem każdy z nich daje dziesięcinę, tam gdzie mu z dawna z przodków swych naznaczono dawać. A jeśli J. K. M. ze wszytką Polską małą i wielką i ze wszytkiemi inszemi księstwy nie jest wolen od tego, a nawet i sani stan duchowny, cze-muby też ruska ziemia, a nawet sami dla siebie i potomstwa swego miłego, nie mieli, uchodząc niebezpieczeństwa wszeiakieg'0, postąpić dziesięciny na tę szkołę rycerską? Do tego żeby się na tę szkołę rycerską fundowało i czopowe wszytko po wszytkiej koronie już perpetuis temporibus nemine excepto, gdyż potrzeba tego, aby essent omnia communia; bo jako nas wszytkich trwoga i niebezpieczeństwo wszelakie od nieprzyjaciela pogranicznego dolega, tak też z nas każdy, kto się szynkiem bawi, na tę szkołę rycerską, tak z duchownych dóbr jako i świeckich nie ma zgoła żaden ulegać, i potrzeba aby się każdy do tego przyłożył, na to tez mając wzgląd, gdyż się to czopowe nie na zbytki, nie na marności tego świata, ale na obronę wszytkiej rzeczypospolitej i na ćwiczenia swego miłego potomstwa obracać będzie, aby potomek nie wszytko też cloma albo w kollegium krakowskiem, albo też gdzie indziej w partykularnych kollegiach uczył się scamnum deklinować, albo na kwestye się dyalektyczne zdobywać, ale tez żeby umiał za taż szkolą rycerską, w dorosłych leciech swoich będąc, nieprzyjacielowi każdemu za miłą ojczyznę swoje szablą kwestya solwować.