- W empik go
Pisma Stosława Łaguny - ebook
Pisma Stosława Łaguny - ebook
Klasyka na e-czytnik to kolekcja lektur szkolnych, klasyki literatury polskiej, europejskiej i amerykańskiej w formatach ePub i Mobi. Również miłośnicy filozofii, historii i literatury staropolskiej znajdą w niej wiele ciekawych tytułów.
Seria zawiera utwory najbardziej znanych pisarzy literatury polskiej i światowej, począwszy od Horacego, Balzaca, Dostojewskiego i Kafki, po Kiplinga, Jeffersona czy Prousta. Nie zabraknie w niej też pozycji mniej znanych, pióra pisarzy średniowiecznych oraz twórców z epoki renesansu i baroku.
Kategoria: | Klasyka |
Zabezpieczenie: | brak |
Rozmiar pliku: | 1,0 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
SZKIC HISTORYCZNY(1)
Wśród upowszechnionego w czasach obecnych zamiłowania w badaniach historycznych, troskliwe poszukiwania po archiwach z każdym dniem nieledwie wyprowadzają z ukrycia nieznane dotąd pomniki przeszłości, zaznajamiające nas częstokroć z nowemi zupełnie wypadkami lub przynajmniej rzucajace nowe światło na znane. Jednemu właśnie z takich odkryć Dra Napierskiego, badacza dziejów inflanckich, zawdzięczamy siedm dokumentów słowiańskich, które stanowią ważne źródło do dziejów Białorusi i Smoleńska, a tem samem niemałe mają znaczenie i dla historyi naszego kraju.
Białoruś połączona z Litwą na początku XIII wieku, weszła następnie z nią razem w skład Rzeczypospolitej: dwaj ostatni Jagiellonowie musieli długie i krwawe staczać nad Dźwiną boje, nim w końcu zwycięstwa Stefana Batorego ostatecznie ją związały z Polską. Odtąd dzieliła Białoruś jej złe i dobre losy aż do końca zeszłego stulecia.
Smoleńsk nie mniej ważną w dziejach naszych odgrywał rolę… linię tego miasta przywodzi na pamięć dnie najpiękniejszych tryumfów wojennych i lata klęsk najsmutniejszych. Posiadanie Smoleńska zapewniało przed dwoma set laty przewagę w całej północnej Europie: nic więc dziwnego, iż Rzeczpospolita nie żałowała szlachetnej krwi swoich synów dla utrzymania go pod swoją władzą.– (1) Przedruk z Pisma zbiorowego Obryzki II str. 232 – 272.
W roku 1654 Smoleńsk utracony został na zawsze; ale pozostała w kraju pewna część jego mieszkańców, często wzmiankowana w konstytucyach sejmowych pod nazwą exulantów smoleńskich; która składała sobie sejmiki i obierała urzędników ziemskich; pozostał tytuł województwa, pozostały godności senatorskie. Za udzielony sobie przytułek exulańci wysługiwali się krajowi gorliwie czy w polu, czy w radzie, a w jednym z nich – Franciszku Kniaźninie, literatura powitała poetę.
Ale to tylko wspomnienia. Są przecież inne, ważniejsze względy, które miłośnika dziejów krajowych skłaniać winny do bacznego rozważania historyi tych prowincyj, choćby też w najodleglejsze sięgającej czasy. Chwilkę się nad tem zastanówmy. "Jeżeli się kto dobrze zastanowi nad historyą starożytną – mówi Machiawel – musi nabrać przekonania, iż rzeczypospolite powiększały się trojakim sposobem. Pierwszy jest ten, którego chwycili się starodawni Toskanowie, tworząc ligę wielu rzeczypospolitych, z których żadna nie przewyższała drugich ani w powadze, ani w godności, i przypuszczając inne miasta do udziału w podbojach. Drugim sposobem jest związanie się ze sprzymierzeńcami, zachowując sobie wszakże przywództwo, stolicę rządu i chwałę przedsięwzięć: tak zawsze postępowali Rzymianie. Trzeciego środka używali Spartanie i Ateńczycy, którzy nie sprzymierzali się z sąsiadami, lecz robili ich bezpośrednio sobie podległemi"(1). Gdybyśmy koniecznie mieli się zgodzić na powyższe zdania, wahalibyśmy się w oznaczeniu, czy rozszerzanie granic naszego kraju pierwszym lub drugim sposobem się dokonywało. Ale to, co wyrzekł słynny publicysta epoki odrodzenia , nie da się żadną miarą do naszej zastosować przeszłości.
Połączenie różnych prowincyj z Polską było dziełem ich dobrej woli, wypływającej z sympatyi ku naszym konstytucyom i ze wspólnego interesu: prowincye więc nie zatracały w połączeniu swego miejscowego charakteru, i Rzeczpospolita nie mogła i nie chciała tych miejscowych cech zacierać. Wypiętnowały się też one nie raz w naszych dziejach, i żeby te ostatnie dokładnie zrozumieć, należy zgłębić pierwsze. Zgłębić zaś ich nie można, nie poznawszy dawniejszych dziejów tych prowincyj, kiedy jeszcze własną szły koleją, bo one to właśnie wpłynęły na urobienie miejscowego charakteru.
Temi uwagami powodowany, przełożyłem na język polski siedm dokumentów, objaśniających stosunki Białorusi i Smoleńska ze związ- – (1) Discorsi sopra la prima decà di T. Livio, c. VI. w tłum franc. 1858 r. str. 312
kiem hanzeatyckim, a mianowicie z Rygą, załączając na wstępie kilka słów o hanzie nad Dźwiną w XIII wieku.
* * *
Jeszcze przed podbiciem Kijowa przez Waregów, już to miasto słynęło swemi bogactwy, ludnością i rozległym handlem, jaki prowadziło z Grecyą i innemi krajami Lewantu. Kosztowne materye, wyrabiane na wschodzie i rzadkie owoce ciepłych krajów, sprowadzane przez morze Czarne i Dniepr, ściągały tu kupców z całej wschodniej i północnej Europy, którzy rozwozili je w różne strony. Jedni na Przemyśl ciągnęli do Krakowa i Wrocławia, gdzie były także wielkie targowiska wschodnich towarów; drudzy, przebywszy Karpaty, dążyli ku bogatej dolinie Dunaju; inni w reszcie wyprawiali się w górę Dniepru do Smoleńska. Tutaj droga rozchodziła się w dwie strony: jedna na północ, do Wielkiego Nowogrodu, równie prawie bogatego, jak Kijów, a stąd morzem do Gotlandyi; druga na zachód, korytem Dźwiny wiodła przez miasto Połock ku Bałtykowi, gdzie towary, po przeładowaniu ich na okręty, dostawiane były do znaczniejszych portów, jak głośna temi czasy na Pomorzu Wineta, lub też późniejszy Julin. Ta ostatnia jednak droga mało była w początku uczęszczaną z powodu zbiegu różnych nieprzyjaznych okoliczności. Połock, pornimo całej swojej pozycyi tak sprzyjającej handlowi, nie mógł się nim zająć, nie tyle z przyczyny ubóstwa ziemi, której był stolicą, jak raczej dla małego jej zaludnienia: wielka przestrzeń gruntów zajętą była lasami, a i ta cząstka, którą uprawiano, zbyt mały plon wydawała; nieraz też trzeba było sprowadzać zboże z okolic bliżej morza położonych. Nieliczna ludność, rozsypana po szerokiej krainie, przy utrudnionych komunikacyach, rzadko wydalała się z rodzinnego kąta; poprzestając na zaspokojeniu pierwszych potrzeb życia, nie troszczyła się o nabycie przedmiotów zbytkowniejszych, używanych oddawna w innych krajach. Książęta tutejsi z rodu nieprzyjaznego potomkom Ruryka, panującym w Kijowie, napadali bezustannie ich posiadłości, czem wywołując z tej strony odwet, sprowadzali na kraj im podwładny klęski wojny, zostawiającej po sobie zgorzelisko i wyludnienie. Zniszczony najazdem rolnik zajmował się przedewszystkiem zabudowaniem chaty i zebraniem koniecznego zapasu żywności. Gdzież mu wtedy było myśleć o handlu, kiedy zbywało na środkach zaspokojenia własnych potrzeb! Zresztą Dźwina, owa główna arterya handlowa w tej stronie, przed ujściem do morza, przepływała ziemie zamieszkane przez Łotwaków i Liwów, plemiona obce językiem, wiarą i oby – czajami, a będące w stanie blizkim dzikości(1). Była to jedna z najważniejszych okoliczności, powstrzymujących rozwój handlu nad Dźwiną; nadeszła jednak chwila, w której usuniętą być miała.
Z upadkiem bogatej Winety r. 1043, Wisby, stolica Gotlandyi, stałą się głównym punktem handlu na morzu Baltyckiem. Kupcy Pomorza, Danii, Szwecyi, a nawet odległej Holandyi, zaczęli stale co rok przybywać do Wisby, gdzie sprzedawali wyroby rękodzielni zachodnich kupcom z Nowogrodu, za które w zamian, oprócz surowych produktów, nabywali towary sprowadzone lądem z Azyi. Miasta Brema i Hamburg, rozszerzając ciągle w tych stronach swoje stosunki handlowe, pozakładały jednocześnie w Wisby i innych nadmorskich miastach swoje kantory. Ciągła emulacya tych miast jeszcze bardziej pobudzała kupców do wyszukiwania nowych rynków, na którychby mogli zbywać płody swej pracy i zręczności. Armatorowie bremeńscy, żeglując po Bałtyku około r. 1158, pominęli Gotlandyę i posunęli się aż do wschodnich brzegów morza; wpłynęli następnie w ujście Dźwiny i rozpoznali jej brzegi. Wkrótce po nich przybyli tu kupcy z Lubeki, i od tego czasu statki handlowe rok rocznie już przybijały do brzegów inflanckich. Korzyści mogące wyniknąć 7. zawiązania stosunków, z przybyszami, były dla mieszczan połockich aż nadto widoczne; okazali się też dla nich przychylnymi, a książę Wołodar, zwany przez Henryka Łotwaka(2) królem połockim (3), pozwolił biskupowi Mejnhardowi na założenie kolonii niemieckiej nad Dźwiną (około 1191 r.). Ale istnienie nowej osady było niepewne; dla uzyskania bezpieczeństwa, dla podniesienia się handlu, trzeba było granice swych posiadłości rozszerzyć, a do tego brakowało sił odpowiednich. Okoliczności jednak posłużyły Niemcom.
Właśnie wtedy toczyły się na wschodzie ostatnie wojny krzyżowe. Zapał religijny i kupiecka chęć zysku zagrzewały pobożnych chrześcian do wyprawiania się przeciw Saracenom: lecz gdy spodziewane zyski zaczęły chybiać, papieże dla obudzenia na nowo stygnącej już gorliwości nadawali odpusty i liczne inne przywileje ludziom ślubującym walczyć w ziemi świętej z poganami. Miasta niemieckie brały dotąd udział w krucyatach: teraz, gdy klęski zaczęły spadać na – (1) Charakterystyczny rys prostoty tych ludów przytacza Stryjkowski, Kron. I 257; wyd. Warszaw.
(2) Nowsze badania wyjaśniły, że pierwszy kronikarz Inflant Henryk nie był Łotwakiem lecz Niemcem (przypisek wydawcy).
(3) Był nim najprawdopodobniej Włodzimierz Świętosławicz książe Nowogrodu i Pakowa, który wedle kontynuat. Nestora, żył około tego czasu, a którego syn Jarosław wojował w Inflantach w r. 1191.
krzyżowców, spostrzegły one, że korzystniej będzie użyć swych sił do rozpostarcia władzy nad Dźwiną, i w tej stronie rozpocząć krucyatę. Na ich prośbę papież Celestyn III dobrodziejstwa służące krzyżownikom w ziemi świętej rozciągnął i na wojujących z poganami w Inflantach; stało się to w r. 1192 za Mejnhardowego następcy Bertolda(1). Przywilej ten wsparł znakomicie osadę, gdyż odtąd cała północna część Europy dostarczała im wojska. Zaraz więc w roku 1198 przedsięwzięto pierwszą wyprawę przeciw Liwom pod przewodnictwem tegoż Bertolda, a w roku następnym osada Rygi podniesioną została do godności miasta. Pomimo to, niebezpieczeństwa ze strony pogan nie ustawało; ich napady stawały się coraz częstsze i groźniejsze, i jedyny środek ratunku widziano w utworzeniu zakonu rycerskiego, mającego, na wzór istniejących już w Palestynie, obowiązek ciągłego walczenia i nawracania zwyciężonych pogan. Tym sposobem powstał w r. 1204 Zakon Kawalerów Mieczowych. Kiedy oni staczali w polu bitwy, biskup Albert tymczasem pracował nad polepszeniem bytu Rygi. W r. 1208 nadane jej zostały przywileje, zatwierdzone w roku 1225 w umowie między mieszczanami z jednej, a biskupem Albertem, Janem proboszczem i rycerzami z drugiej strony: miasto otrzymało w ogólności prawo gockie, a w szczególności, co do handlu – wolność od opłaty cła i od zaboru rozbitych towarów, co do sądownictwa – zwolnienie od sądów bożych przez pojedynek i przez rozpalone żelazo. Umowa ta, zawarta za pośrednictwem legata papieskiego Wilhelma, biskupa Modeny, uzyskała w roku następnym najwyższą sankcyę od papieża Honoryusza III. Od tego czasu Ryga zaczęła się uważać za jeden z ważniejszych portów Bałtyku. Sąsiednie kraje i jej własne okolice, zarosłe odwiecznemi lasami, przedstawiały niewyczerpany prawie zapas materyałów, nieodbicie potrzednych do budowy okrętów, jak drzewo, smoła, konopie, i ściągały do niej kupców z dalekich miast zachodu. Tutaj odbywał się wielki handel na kosztowne futra z licznie w lasach mieszkającego zwierza; tutaj wreszcie sprzedawano wosk, nierównie więcej w owe wieki ceniony, niż dzisiaj. Wszak to wytłoczyny woskowe, wyrzucane przez Lotwaków, jako rzecz na nic im nieprzydatna, miały tu przynęcić pierwszych żeglarzy. Obok monety futrzanej, wosk zastępował niekiedy pieniądze w kursie, i podobnie, jak w Polsce, opłacano nim jeszcze w końcu XIII wieku niektóre kary sądowe(2). We dwa wieki później, – (1) Wedle innych źródeł, Mejnhard dopiero w r. 1196, a nawet 1199 zakończył życie.
(2) Skra Nowogrodzka z XIII w., porównaj art. 6 z Rzyszcz. Cod… dipl. II. 149.
chociaż wiele lasów wytrzebiono, właściciel 1000 uli uważał się za średnio zamożnego, a komora połocka w ciągu dwóch lat tylko przepuściła 19, 283 kamieni wosku, co czyniło zaledwie piątą część ogólnego wywozu z całego kraju(1). Ważność przemysłu bartniczego skłaniała prawodawców do szczególnej dlań troskliwości(2), do nieznanej w Polsce (z wyłączeniem Mazowsza) surowości dla złodziei pszczół, których po ujęciu na gorącym uczynku, na gardle karano(3). W samych nawet traktatach zastrzegano oddzielnie własność braci, których pnie służyły często za znaki graniczne(4).
Sława takiej zamożności Inflant rozeszła się od razu po Europie. Gotlandya, Lubeka, Münster, Greninga, Dortmen, Bremen i inne miasta w stałe weszły stosunki z Rygą. Ich interesy, tak były ściśle 7. sobą powiązane, że posłowie wszystkich tych grodów uczestniczyli w roku 1228 w zawarciu traktatu z Mścisławem, księciem smoleńskim. Wypadek ten pozwala przypuszczać, że pomiędzy temi miastami istniał już poprzednio pewnego rodzaju związek – zarodek przyszłej Hanzy, której początek historycy dopatrują zwyczajnie dopiero w traktacie z r. 1240 między Hamburgiem i Lubeką, poręczającym wzajemną swobodę handlu, pomoc i opiekę. Cóżkolwiekbadź, nie ulega wątpliwości, że zamożność i potęga Rygi coraz bardziej wzrastały. Z jej portu wyprowadzano morzem drzewo w masztach, deskach i żebrach do statków, bydło, mięso marynowane, wełnę surową i przędzioną, skóry baranie i kozie, futra, miód, wosk, chmiel, węgiel i popiół; znakomitym także artykułem wywozu były ryby w słodkich wodach łowione.
Ale najponętniejsze korzyści przedstawiał handel produktami wschodu, który dotąd znajdował się wyłącznie w rękach Nowogrodu. Ryżanie umieli ocenić jego ważność i założyli kantory w Smoleńsku, gdzie nabywając z pierwszej ręki towary przywiezione Dnieprem, sprzedawali je na zachodzie z ogromnemi zyskami. Na rynkach Rygi widziano cienkie tkaniny indyjskie, perły mórz wschodnich, wreszcie południowe aromaty i korzenie. W r. 1313 zjawił się na targu w Bruge szafran, pieprz, cynamon i imbier. pierwszy raz tą drogą sprowadzone do Europy(5).
–- (1) Lelewel Polska, jej rzeczy i dzieje, IV., str. 525 i następne, przytacza tę ilość pod r. 1506 i 1507 z rachunków w metryce litew. zachowanych.
(2) W Statucie Lit… r. 1529 cały XII rozdział poświęcony bartnictwu.
(3) Stat. Lit. X. 14.
(4) Porównaj niżej Akt Nr. 2, z Prawdą Ruską w rozdziale, o borti i o dubie".
(5) Roux de Rochelle, 94, 1.
Znaczną część tych towarów ładowali Ryżanie na własne okręty. Marynarka miasta była w stanie kwitnącym, a jej czarna flaga z białym krzyżem pośrodku powiewała we wszystkich portach nietylko Bałtyku, lecz i Oceanu. W nocy latarnia przywieszona do masztu wyróżniała jej statki od obcych, gdyż morski kodeks Rygi, aby zapobiedz uderzeniu się okrętów w ciemności, nakładał obowiązek oświecenia ich w ten sposób(1) .
Przy takich środkach szybko podnosiło się znaczenie Rygi pomiędzy portami morza Bałtyckiego. Już przed rokiem 1284 przystąpiła ona do związku hanzeatyckiego; jakie zaś wkrótce zajęła w nim stanowisko, można z tego powziąć dostateczne wyobrażenie, iż razem 7. Gdańskiem, Królewcem i Rewlem zaliczoną została przez prawo związkowe do miast pierwszego rzędu, które obowiązane były do ponoszenia nadzwyczajnych kontrybucyj, w razie jeśli składki zwyczajne nie wystarczały na zaspokojenie wydatków Hanzy(2). Ale ten świetny stan miasta wymagał wielu zachodów i starań. Im dalej w głąb ludu zapuszczali się kupcy, – im obszerniejsze tworzyły się stosunki, – tem więcej zależało na zachowaniu przyjaźni i pokoju z licznymi w koło sąsiadami; im bogatsze spływały z handlu korzyści, – tem pilniej potrzeba było dbać o podtrzymanie wszystkich jego żywiołów. A te żywioły Ryga czerpała od sąsiadów, którzy w każdej chwili zmienić się mogli w groźnych nieprzyjaciół. Potężni a bitni książęta litewscy przywykli byli co wiosnę wyprawiać się za łupem; niespokojnym władzcom Połocka nie raz przychodziła ochota najechać niemiłych im "łacińskich ludzi", którem to imieniem odznaczali katolickich Niemców, Duńczyków i Szwedów; wreszcie Psków, a bardziej jeszcze Wielki Nowogród z nietajoną zawiścią spoglądały na rosnący rozgłos targu naddźwińskiego, który z niemi podzielił służący im dotąd monopol handlu azyatyckiego. Wtakiem położeniu rzeczy, uniknąć wojny ze wszech stron grożącej – było walnem zadaniem dyplomacyi mieszczańskiej. Ale nie łatwo było tego dokonać: bo samo istnienie ryce- – (1) Ryga przyjęła najprzód kodeks wisbyjski, a w r. 1270 dołączyła doń większą część artykułów ze statutów hamburskich.
(2) Udział w zarządzie związkowym nie równo był między stowarzyszonemi rozdzielony: miasta wolne wpływały bezpośrednio z prawem głosowania, którego nie miały miasta podległe monarchom; jedne korzystały tylko z przywilejów handlowych, inne miały w swych rękach kasę, archiwum, stanowiły o przypuszczeniu do związku nowego członka i t.d. Wojnę wypowiadano za zgodą czterech miast sąsiednich; pokój zawierała cała liga, a nikomu pojedyńczo nie wolno było traktować o wyłączne dla siebie przywileje.
rzy inflanckich, ślubujących wieczną walkę z poganami, było jakoby nieustającem wyzwaniem do boju, który też z małemi przerwami trwał około lat dwieście. Jeżeli wojna w czasach dzisiejszych ciężkie zadaje handlowi ciosy, – o ileż sroższe klęski sprowadzała nań w owych wiekach, gdy pierwszym celem wodza było znaczyć swe ślady mordem i zniszczeniem. Posłuchajmy, jak Włodzimierz Monomach opowiada w testamencie jedną ze swoich wypraw, właśnie w okolice przyległe Dźwinie odbytą. "Tąż drogą za Wszesławem paliłem ziemie i wojowałem do Łukomla. Łohojska i Drucka… I tejże jesieni, mając za sobą Czerniechowców i Połowców Czetejewiczów najechałem Mińsk i zniszczyłem go tak, że w nim nie pozostało ani pacholęcia, ani sztuki bydła"(1). Dodajmyż tu, że Monomach uchodził za najłagodniejszego z książąt swojego czasu. Ulęknąć się takiej wojny mogło bitniejsze nawet plemię od kupczących mieszkańców Rygi: bo jeżeli walki z Litwinami i Waldemarem, królem duńskim, były w stanie tak silnie zachwiać mieczowym zakonem, iż w r. 1237 szukał ocalenia w opiece Krzyżaków, – Jakiegoż losu mogło się spodziewać miasto? A chociażby nieprzyjaciel nie przełamał murów miejskich, które Ryga zawdzięczała swemu dobrodziejowi biskupowi Albertowi, – to nie mniej smutne były skutki wojny. Wojna zrywała wszelkie komunikacye; taki sąsiad, jak książę połocki albo smoleński, mógł odrazu zatamować dowóz towarów lądem, nie dopuścić spławu na Dźwinie, powięzić kupców i skonfiskować leżące na składach towary. Jedna taka wojna mogła zachwiać byt miasta, a przynajmniej zabić na długi czas jego zamożność. Nie pominęli też Niemcy żadnego środka, mogącego im zapewnić błogosławiony pokój. Z każdym sąsiadem zawarto traktat, odnawiany potem przy każdej nadarzonej sposobności. Stosunki z Litwą stanęły na bardzo przyjaznej stopie, gdy w połowie XIII wieku wielki książę Mendog przyjął religję chrześciańską. Apostolstwo zakonu przyniosło mu zaraz świetne owoce w hojnych nadaniach Mendoga(2), z których Ryga niemałe także ciagnęła korzyści. Nadto magistrat był w ciągłej korespondencyi to z biskupem, to znowu z księciem połockim(3), a posłańcy miejscy biegali często do Smoleńska. Jeden tylko Nowogród, nie mogąc przebaczyć Rydze jej olbrzymiego wzrostu, trwał w swej dawnej zawziętości. Archiwa Rygi i Królew- – (1) Testament Monomacha przytacza w opisaniu Mińska Syrokomla. Tek. Wil… str. 207.
(2) Raczyń. Cod… dipl. Litw akta z lat 1253, 1255, 1257, 1259, 1290, s. 3, 7 i nast.
(3) Patrz niżej akta Nr. 1, 2, 5.
ca dochowały tylko w części dokumenta z owych czasów, a jednak rozpatrując się w nich, jakże nam żywo staje przed oczyma obraz tego życia kupiecko-dyplomatycznego.
Oto już w pierwszej ćwierci XIII wieku widzimy kupców z Rygi i wielu innych miast hanzeatyckich, osiadłych stale w Smoleńsku. Ich sklepy znajdowały się w osobnym budynku, gdzie, oraz czasowo do miasta przybywający "goście" znajdują odpowiednie pomieszczenie; skąd budynek nazwano "Gościnnym dworem". Dwór ma swoją kasę z powszechnych składek powstającą; rządzi się własną ustawą na wzór Skry Nowogrodzkiej ułożoną, a najwyższy nadzór nad jej wykonaniem powierzony "Oldermarowi" albo "Staroście Łacińskiemu'". Niemcy mają także w mieście "łacińską cerkiew", zwaną czasem przez mieszkańców "łacińską bożnicą", w której zachowane są urzędowe wagi i miary. Drugie takież znajdowały się w cerkwi "Bogarodzicy na górze.". Jeżeli waga targowa złamała się, albo była podejrzaną – sprawdzano ją z tamtemi.
Goście niemieccy wzbogacali się prędko, ale swem postępowaniem wyrobili sobie u krajowców powszechną niechęć. Właściwy im po wszystkie czasy egoizm, dążący otwarcie do wyłącznego zagarnięcia wszelkich korzyści handlowych, ze szkodą innych narodowości, liczne wyrządzał straty kupcom miejscowym. Wspomnieliśmy dopiero o ustawie gości niemieckich; otóż ustawa ta pomiędzy rozmaitemi przepisami, dotyczącemi wewnętrznego porządku, oznaczała także kary za przewinienia członków gminy. Tak naprzykład, ten kto zaciągnął pożyczkę nie od Niemca, lecz od Rusina, Flamandczyka lub Anglika, płacił kary i o grzywien srebra od każdej setki długu, a jeśli sam pożyczył cudzoziemcowi, tracił całą wypożyczoną sumę. Niemiec, który wszedł w spółkę z kupcem ruskim, walijskim, flamanckim lub angielskim albo gdy przyjął ich towary na fracht, ulegał karze 50 grzywien srebra(1).
Nic też dziwnego, że cudzoziemcy, rządzący się takiemi zasadami, zostali znienawidzeni od miejscowych kupców, i że ci ostatni starali się im różnemi sposobami szkodzić. Często np. towary nabyte od Niemca, zwracano po niejakim czasie, domagając się oddania pieniędzy. Kupiec, narażony tem na straty, stawiał opór niesłusznym żądaniom; stąd spór, a następnie sprawa wytacza się przed w. księcia.
–- (1) Skra Nowogrodzka, art. 28, 29, 31, 103; traktat Mścisława 1228 i Akt z r. 1298 (Cod… dipl. Lubecen. DCLXXVI p. 607), w którym Ryga zobowiązuje się wypełniać Skrę Nowogr.
Niechże wyrok wypadł pomyślnie dla krajowca, to przeciwnik musiał jeszcze uiścić uciążliwe opłaty sądowe, czyli tak zwany "peresud". Gorzej jeszcze było, gdy sprawa dostała się w ręce któremu z niższych urzędników książęcych; od arbitralności jego sądu nic nie mogło zasłonić, a zesłany urzędownie egzekutor, noszący tytuł "dzieckiego", aresztował gościa, a często i zakuwał w dyby(1); bywało też, że własność jego ulegała częściowo lub w całości zaborowi. Jeśli książę wyprawiał się na wojnę – nowy kłopot dla kupca, bo częstokroć jego czeladź albo i on sam gwałtem zmuszani byli do uczestniczenia w wyprawie. Nadto same zatrudnienia kupieckie ulegały wielu ograniczeniom. Niemiec przywozi towary do Smoleńska i zatrzymawszy się tu dni parę, wyrusza na głębszą Ruś, gdzie sprzedaż korzystniejsze mogła wydać rezultaty: Smoleńszczanie zatrzymują go, twierdząc, że Niemcom tylko do tutejszego miasta przywozić wolno towary, a handel w dalszych ku wschodowi ziemiach, wedle ich mniemania, służy tylko kupcom miejscowym.
Nawzajem Niemcy, chcąc zagarnąć wszelkie zyski frachtu, zaprzeczali kupcom smoleńskim prawa prowadzenia towarów morzem; w najlepszym razie dozwalali na komunikacyę nie dalej, jak z Gotlandyą. Ale znowu starali się temu przyzwoleniu odebrać całą rzeczywistą wartość, nakładając wysokie cła na statki spławiane Dźwiną do Rygi, lub co gorsza, wykonywając na swoją korzyść groźne w średnich wiekach, a upowszechnione w północnej Europie, prawo o rozbitkach (jus naufragii). Był to zwyczaj przywłaszczania wszelkich przedmiotów, po rozbiciu statku wyrzuconych przez wodę na brzeg, a surowy przepis nie ograniczając się towarami, poddawał nawet uratowaną z wody osadę statku w wieczną niewolę właścicielowi brzegu. Albo znowu przy ważeniu towarów w Rydze, niemiecki ważnik żąda od sprzedającego Rusina opłaty wagowego. Nieświadomy miejscowych zwyczajów, już się zgadza zapłacić, ale sprzeczka o ilość; taksa smoleńska wspomina o "kunach, skórkach i nogatach", a w Rydze tymczasem inny gatunek monety w obiegu. Ledwie, że się ta sprzeczka zakończyła, już nowy powód do kłótni: oto ów sprzedawca kupuje teraz grzywnę srebra i każą mu znowu opłacać wagowe; to się sprzeciwia praktykowanym w jego ziemi zwyczajom(2) Rusin więc odmawia zupełnie opłaty i nawet obawa, aby go "biryc" nie osadził w areszcie, nie jest w stanie skłonić go do zgody. Dodajmyż jeszcze szykany – (1) Trakt. Jarosł. 1195, i trakt. Mścisiawa 1228.
(2) Traktat Mścistawa 1228: "aże prodast ne dati niczego że".
sądów miejskich, które obok właściwego Niemcom zamiłowania w przewlekłych formach, nie ustępowały pewnie sądom smoleńskim co do uciążliwości.
Nie brakowało tedy… jak widzimy, powodów do obustronnych niechęci, a gdy przepełniła się miara cierpliwości, wybuchała wojna, jeżeli tylko tego wyrazu użyć wolno na oznaczenie owego pośredniego położenia pomiędzy otwartym bojem w polu, a prostem zerwaniem stosunków przyjaznych; położenia, które tem dłużej trwało, że nie prędko wiodło do kroków stanowczych, a które trafnie nazwano w traktacie r. 1228 "pokojem, co był niespokojny"(1) Jednakże obiedwie strony spostrzegają smutne skutki tego stanu niepewności, sprowadzającego zupełną stagnacyę w interesach; skłaniają się więc do zgody. I oto, gdy "dobry człowiek Tumasz Smolanin" zachęca współziomków do załagodzenia kłótni z Niemcami, jeden z rycerzy mieczowych, "boży dworzanin Rolfo z Kaszela", skłania drugą stronę do pokoju. Jakoż wkrótce, panujący w Smoleńsku książę Mścisław mianował posłów:" swego lepszego popa Jeremieja, a z nim umnego męża Pantaleja". Ci dwaj zaraz wybrali się do Rygi, gdzie umówiwszy się z mieszczanami o punkta wstępne, pojechali "na brzeg" Gocki" do sławnego miasta Wisby. Tutaj stan kupiecki wydelegował do traktowania z nimi "umnych kupców Regneboda, Dietiarta i Adama", z którymi posłowie smoleńscy, usunąwszy wszelkie trudności, ułożyli warunki pokoju. Pozostawało już tylko spisać akt uroczyście i przywiesić doń pieczęcie. Dla dopełnienia tej ważnej czynności posłowie powrócili do Rygi, i tu wobec biskupa i proboszcza rygskich, Volquina mistrza kawalerów mieczowych, w przytomności miejscowych obywateli i wszystkich łacińskich kupców przystąpiono do napisania traktatu. Nauczone świeżem doświadczeniem strony, oświadczają, że "działają w dobrej wierze, bo ona jedna nadaje trwałość umowom", i stanowią przedewszystkiem, iż chcą mieć umowę niewzruszoną, tak dalece, "że chociażby, co nie daj Boże, zdarzyła się bójka, albo nawet człowiek utracił życie", to nie ma wcale naruszać między nimi pokoju, lecz będzie załagodzonem w ten sposób, iżby obie strony były zadowolnione. Następnie oznaczono szczegółowe kary za różne przestępstwa oraz moc i rodzaj dowodów; zabezpieczono niewzruszoność zobowiązań cywilnych i handlowych, tudzież raz zapadłych wyroków; wreszcie określono granice różnych opłat i podatków. Najważniejszym jednak punktem całej umowy było zniesienieI.
UMOWA KSIĘCIA LITEWSKIEGO GERDENIA, PANA NA POŁOCKU I WITEBSKU Z MISTRZEM KAWALERÓW MIECZOWYCH; W RYDZE 1264 ROKU (1).
Kniaź Gerdeń kłaniajetsia wsem' tem' kto widit' suju hramotu tie ludi szta nyne żiwi sut' a tem' kto naposle priidut… tiem' wiedomo budi(2) kak mir esmy stworili promezi mesteria i s rar'many riżskymi… i s połoczany i wid'blany… tako kako hramotie napisano(3), tako im nado wseju zemleju otstupiti… szto est' lotygolskaja zemlja kak ne w'stupati sia na tuju zemlju… szto kniaź konstiantin dał mesterju s swojem brateju s swoeju hramotoju i s peczat'ju… kako bole togo na tu zemlju ne poiskywati… werchu togo pro tu pakost(6) szto sia w rozmir'i stworiło… kak im oto oboju storonu otstupiti(7) szto ruśkaja zemlja slowet' połoczkaja… ot toe zemli mesterju i brati ego otstupiti s wseju prawdoju(8). werchu togo nemeczkomu gostiu w połoczskuiu wolno echati i torgowati kupiti i prodati… takoże poloczanom i widibljaninu wolno gostitf w rigu i na got'sky bereg… a gde budet' kto komu witiowat w tom' gorode prawiti(11) gde tot czefowiek żiwet'. inde sud emu ne iskati… w kotoroi wołosti czełowiek izwinitsia(12) tu emu prawda dati.(13) ili wina ego(14) a staromu miru stoiati… kniazia gerdenia… kniaź tyich kto po tiem budet'. szto poklepani na riezne(15) i szto słowet… łotygolskaja zemlia ot togo sia otstupili s wseju prawdoju mester' takoże brafia ego otstupili… szto slowet' pofoczskaia zemlja so wseju
Książę Gerdeń kłania się tym wszystkim, którzy patrzą na tę hramotą Tym ludziom, co teraz żyją, i tym, którzy potem przyjdą (na świat) niniejszem niech będzie wiadomo, iżeśmy uczynili pokój między mistrzem i rajcami Rygskimi a Połoczanami i Witebszczanami. Według tego iak napisano w hramocie, powinni oni (t.j. Połoczanie) ustąpić z całej ziemi Lotygolskiei(4) i nie wkraczać do tej ziemi, gdyż książę Konstanty(5) dal ją mistrzowi i braci iego, z listem swoim z pieczęcią (zapewniającym), iż nie będzie nigdy rościł do niej praw. Nadto, co się tyczy poczynionych w czasie wojny krzywd, obie strony zrzekają się pretensyi. Mistrz i bracia jego ustępują z wszelkiemi prawami ziemię ruską, która się zowie połocką. Nadto, wolno będzie gościowi niemieckiemu(9) do ziemi połockiej jeździć i handlować (tam), kupować i sprzedawać; podobnież Połoczanom i Witebsczaninowi… wolno będzie gościć w Rydze i na Gockim brzegu(10); a gdziekolwiek kto komo zawini, w tem mieście najeży się rozprawić, w którem ten człowiek mieszka; gdzieindziej zaś sądu nań nie szukać – jeśli w której włości ten człowiek usprawiedliwi się tam go uniewinnić, chyba że istotnie winien. A dawny pokój niech zachowa moc swoją.
Książę Gerdeń i książęta jego następcy zrzekli się ze wszelkiemi prawami tego, do czego rościli prawa i tak zwanej ziemi Lotygolskiej; podobnież mistrz i bracia jego zrzekli się tak zwanej ziemi Połockiej ze wszelkiemi prawami(16).
(1) Pierwszy ten dyplomat ważny jest pod tym względem, że zaznajamia nas z Gerdeniem ks. na Połocku i Witebsku, o którym ani kronika Bychowca, ani Stryjkowski nie wspominają. Z dotąd znanych źródeł wiadomo jest, że wygnany przez Mendoga Towciwilł, przed śmiercią jeszcze jego znowu panował na Połocku. Pierwsza kronika Nowogrodzka opowiada pod r. 1262, że Towciwiłł, książę połocki brał udział w wyprawie książąt ruskich pod Jurjew. Wkrótce po śmierci Mendoga zaszłej na jesieni w r. 1263 ks. Towciwiłł został zamordowany, "togda Litwa posadiła swoj kniaź w Połot'sk" powiada pierwszy kronikarz Nowogr. pod r. 6771. Niewątpliwie więc był nim Gerdeń, a nie Izasław, jak przypuszcza p. Kunik, bo ten dla Litwy nie był "swój". Gerden Gordon, według tablicy genealogicznej Lelewela, zaślubił Praksedę, córkę księcia Germunda, i był ojcem Andrzeja biskupa Tweru, zmarłego 1323 r. On to podobno jest wyliczony pomiędzy baronami i krewnymi Mendoga w akcie z 1260 r. którym Mendog de consilio voluntate et consensu Heredum nostrorum nostrorumque nobilium darowuje zakonowi mieczowemu całe swoje królestwo: "testes sunt… Languinus sororius noster Lijgeykc Schawe Bixe Bunemri… Barones et consanguinei Parbusse de vere Gerdine de Nulffwege Uesegele ibidem et Parbusse lunior de fratribus predictis fratres Sinderamus de fratribus minoribus frater Adolphus et sui socii et alij quam plures etc. " (Lites ac res gest. Crucif. I, II – 43; Racz. Cod… dipl. Litv… p. 19). Wspomniany w akcie mistrz jest ten sam, którego kronika Bychowca (str. 12) zowie "Fladra Liflanski", a Stryjkowski (1, 322) "mistrzem Liflandskim Flandrą". Istotne nazwisko owego mistrza było Konrad von Mandern (od 1263 lub 1264 do 1267).
(2) Pierwszy ustęp tego traktatu jest prawie dosłownem tlómaczeniem używanej w zachodniej Europie początkowej formuły traktatów: omnibus qui nunc sunt aut erunt, has literas visuris vel audituris siguilicamus tenore praesentium etc. Ztąd też można wnosić, że niniejszy odpis zrobiony jest nie z oryginału lecz z przekładu z języka łacińskiego; formuła przytoczona jest tak dalece obcą umowom zawieranym na Rusi, iż w żadnym ze znajomych nam traktatów, jak np. Olega i Igora z Grekami, Mścisława z Rygą i Gotlandyą, Nowogrodu z Niemcami, i w niżej zamieszczonych pomnikach jej… nie znajdujemy. Liczne omyłki w pisaniu, zdaje się, że jeszcze więcej domysł ten wspierają, zwłaszcza, że akt datowany w Rydze.
(3) TAK OKAKO ГPAMO HAПИCAHO. W wydaniu Komissyi Archeograncznej, przedrukowano w ten sposób: "tak kako gramota napisana". W podobiznie wyraz ostatni wyraźnie daje się odczytać "napisano"; dlatego skrócenie грамо czytać zapewne należy "gramotie". W pomnikach języka cerkiewnego, równie jak w przywilejach używany bywał locativus bez przyimka (np. Кыквв, льтв); w traktacie ks. Jarosława z posłami niemieckimi 1195 roku powiedziano: Aże boudet' soud knięziu Nowgorockomu Nowiegorodie etc.
(4) Ziemia Łotygolska, czyli Łotygolia leżała nad morzem na prawym brzegu Dżwiny, gdy na lewym rozciągała się długim pasem Semigolia. "… quam Lettoniam ipsi nunc possident que in vulgari Lithwanico vocatur Latiholij… " (Litea ac res gest.
prawdoju… siju hramotu togdy napsana w rize koli boh byl 1000. liet… i… 200 i 60. Bet… i 4. liet po rożen bożii dni za tri' dni).
A akt ten spisano w Rydze w 1264 lat od bytności Boga (t.j… od narodzenia Chrystusa) na trzy dni przed świętem Bożego Narodzenia.
Crucifer. III, 183). "Nekotoryje lude na imia Łatyhoły kotoryi sedeli nad berehom morskim" (kronika Bychow. str. 3). "Wszakże Kiernus z Gimbutem bratem zaraz się swojej szkody pomścili, bo z onym gotowym wojskiem przeprawiwszy się za Dźwinę wszystką Lotewską, albo Lotihalską, dziś zowią Liflandską ziemię, wszerz i wzdłuż zwojowali". (Stryjkowski I, 87).
(5) W istocie ks. Konstanty ustąpił rycerzom rzeczoną ziemię, jak się przekonywamy z bulli papieża Urbana VI 1264 roku, 20 śierpnia, w której na prośbę zakonu zatwierdza tę darowiznę. Ale trudno zgadnąć, jakiem prawem ks. Konstanty mógł taką darowiznę robić? Z daty bulli wnosić można, że cessya ziemi zakonowi zaszła niewiele wcześniej r. 1264; tymczasem, jak okazuje cytata w pierwszym przypisku przytoczona, w r. 1262 panował Towciwiłł, który zamordowany został w początku r. 1264. Kto był ten ks. Konstanty? także trudno odpowiedzieć. P. Kunik przypuszcza, że był bratem Mścisława Dawidowicza. Pierwsza kronika nowogrodzka pomiędzy książętami, którzy w r. 1262 przyjęli udział w wyprawie pod Jurjew, zamieszcza ks. Konstantego, zięcia Aleksandra; być więc może, iż to jest jedna i ta sama osoba. Kto wie wszakże, czy owym Konstantym nie jest raczej syn Wszewołoda w. księcia Włodzimierza nad Klazmą, a wnuk Jerzego Długorękiego? Konstanty wysłany był przez ojca w r. 1206 na objęcię księstw nowogrodzkiego i pskowskiego, i umarł w r. 1219. Był on spółczesnym Alberta III biskupa Rygi, do niego więc odnosi się ustęp kroniki Arnolda: " verum inter haec prospera, non defuerunt adversa. Siquidem rex Russiae de Plosceke, de ipsis Livonibus quandoque tributum colligere consueverat, quod ei episcopus (Albert) negabat, unde saepius graves insultus ipsi terrae et civitati supradictae faciebat. Sed Deus semper suos protegebat. " (Chron. Slav… lib. VII, cap. VIII). Bardzo być może, iż skutkiem owej bożej protekcyi, Konstanty ustąpił Niemcom pewną część ziem pogranicznych, i, że o tem ustępstwie list księcia Gerdenia wzmiankuje.
(6) Słowiański wyraz "pakost" rozmaite pokrewne ma znaczenia; i tak znaczy jak w niniejszym dyplomacie krzywdę, szkodę: "i da ne pakostiat storonie toj", niech wstrzymają się od czynienia szkód w tej okolicy (traktat Igora § 9); używa się też w znaczeniu obelgi: "aże posłowi prigoditsia pakost' ili popowi w wsiakoj obidie za dwa czełowieka płatiti dań. " (Traktat Mścisława z Rygą 1229 r.); w znaczeniu złośliwości, psoty: "A kto pakoszczami koń zarieżet", a kto konia przez złość zabije (Ruska Prawda § 58, u Rakowiec… tom II, str. 98); w znaczeniu nieprzyzwoitego postępowania: "wchodia że Ruś w gorod, da nie tworiat pakosti. " (Traktat Igora); w znaczeniu przeszkody: "choditi Niem'czem i Gtianom w Nowgorod bez pakosti nie obidim nikymże, Aże boudct' soud księziu Nowgorockomu Nowiegorodie ili Niemieckomu w Niemczech a w tom' miru iti gostiu domow' bez pakosti. " (Trak. Jarosł. Włodzimierzowicza 1195). "Nowgorociu gostiti na Gockyi bereg bez pakosti. " (Traktat Aleksandra Jarosławicza 1257 – 1259); "Łatineskomu jest' wołno u Smolneske, kotoryi towar choczet kupiti bez pakosti". (Traktat Mścisława z Rygą 1228).
(7) Interpunkcya w tem miejscu jest tak mylną, że utrudnia samo zrozumienie tekstu; w tłómaczeniu więc ostatniego zdania wcale na nią nie zważałem, idąc za główną myślą aktu.
(8) "Otstupi s wseju prawdoju" przełożyłem w ten sposób: "ustępują ze wszelkiemi prawami*; może to znaczyć także: odstąpić z całą rzetelnością, szczerością. "Prawda" wyraz czysto słowiański używany był w rozmaitych znaczeniach: prawda, prawo, kodeks, zasada, propozycya, warunek, wyrok. Oto kilka przykładów: "swoju prawdu wozmut" (traktat Jarosława Włodzimierz. 1195); "na sej prawdie" (tamie i w trakt. Aleksandra Jarosławicza 1257 – 1259); "wziati jemu tuja prawda kotoraja w tom gorodie" według miejscowego prawa rozsądzić; "taja prawda jest Rusi" – takież prawo służy Rusinom (traktat księcia Mścisława z Rygą). "A my prawdu damy po boż'i prawdie" (list Arcbpa Rygi zamieszczony niżej). Z pomiędzy tych wszystkich znaczeń najwłaściwszem zdawało mi się to, którego w tłómaczeniu użyłem. Podobnie powiedziano w tłómaczeniu Statutu Wiślickiego. "A on dół starej rzeki ma zostać przy dziedzinie ku niej przyległem ze wszystkiem prawem". (Ustawy prawa ziemskiego wydane w Krakowie 1579, przedrukowane w Bibl. Pol. Turowskiego).
(9) "Gość, " kupiec zagraniczny, gościć – handlować w obcej ziemi. Ztąd po polsku gościniec znaczył wielką drogę handlową. W dawnych czasach ludzi wyłącznie oddających się handlowi zapewne nie było; kupcy przyjeżdżający z zagranicy g iścili w ziemiach Słowian tylko przez pewien czas, dopóki towarów nie wyprzedali, ztąd powstała nazwa gość.
(10) Dzisiejszą wyspę Gotlandyę nazywali dawniej Rusini brzegiem Gockim. Jej stolica Wisby, prowadząca najznaczniejszy handel na Baltyku, była zwiedzana przez kupców ruskich już na początku XII wieku; Mścisław w traktacie r. 1228 reguluje stosunki wzajemne, już oddawna istniejące: Wyrazem Got znaczącym mieszkańca Gotlandyi, nazywano często i Niemców wogóle.
(11) "W tom gorode prawiti. " Prawili, oprawili, odpowiada dawnemu polskiemu sprawić, t… j… rozprawić się, udowodnić. W ust. Zygmunta, zamieszczonej w Ustawach prawa ziemskiego (str. 10) czytamy: A gdyby pozwany którego świadka naganił w szlachectwie, tedy oni drudzy świadkowie, prostą powieścią mają sprawić, iż jest szlachta osiadły i na wojnę służy; a gdy go sprawią tedy ma być przyjęty za świadka. "Da aszcze kto… sotworit kriwo, da oprawlajet"; a jeśli kto… dopuści się czego złego niech będzie sądzony wedle prawa (traktat Igora).
(12) "W kotoroj wołost czełowiek izwinitsia; " wyrażenie to dwojako może być rozumiane: 1) w której włości człowiek stawi się do tłómacenia, lub, w której włości człowiek uniewinni się. Podobne wyrażenie znajduje się w traktacie Mścisława: "Aże izwinitsia Rusin u Rizie.., aże izwinitsia Łatynin u Smolneskie. " Rakowiecki tłómaczy to tak: jeśli Rusin przewini w Rydze… jeśli Łacinnik przewini w Smoleńsku nie ma być wrzucony do lochu. Sądzę, że raczej należy tłómaczyć: jeśli Łacinnik zadłuży się w Smoleńsku, nie należy go więzić; dalej bowiem powiedziano, że jeśli nie da za sobą poręki, to można go uwięzić.
(13) "Prawda dati, ma odpowiednie wyrażenie, "prawda wziati; " ostatni znaczy… rządzić się prawem, pierwsze zaś stosować prawo. "A naszim uriadnikom dati prawo na obie storone" – a nasi urzęduicy mają uczynić sprawiedliwość obudwu stronom, mówi Kazimierz Jagiellończyk w Statucie r. 1492 § 10 (w Zbiorze Działyń… str. 44); "wziati jemu taja prawda kotoraja w tom gorodie" (traktat Mścisława).
(14) "Ili wina ego, "– chyba, że istotnie winien. Podobnie w Ruskiej Prawdzie: "to winy jemu w tiem niet" – to nie należy go o to winić.
(15) "Poklepani na riezne". Cały peryod wogóle niejasny, a przytoczone wyrażenie jeszcze bardziej czyni go niezrozumianym. W Ruskiej Prawdzie pod tytułem: "O poklepnoj wirie", czytamy: "Aszcze na kogo budiet poklepnaja wira to oże budiet 7 posłuchow toż wywiediet wiru, to ti umut' wieru"… a dalej: "Oże swierżet wiru to griwna kun smietnaja otroku, a kto isklepał (i kl'pał) a tomu dati drugaja griwna" – jeżeli będzie na kogo poklepna wira, a będzie siedmiu świadków i ci jej dowiodą, to będą mieli wiarę… "Iskaw że li posłucha, a ne nalezet, a istca nacznet gołowoju klepati, tomu dati isprawa żeliezo. Takoż i wo wsiech tiażach, i w tat'bie, i w poklepie, oże ne budet lica to togda, dati emu isprawa żeliezo iż newoli do poługriwny zołota. " Gdy szukając świadków, nie znajdzie ich, a oskarżonego o zabójstwo obwiniać będzie, niech będzie sądzony na dowód przez żelazo. Podobnież i we wszystkich sprawach, i o kradzież i o pretensye, gdy nie będzie lica musi być poniewolnie sądzony z dowodu przez żelazo. Podobnie w tytule "O borodie: " "a jeże bez ludej a w poklepie-to nietu prodazi" – a gdy nie ma świadków, tylko proste oskarżenie, etc. W tytule "O pokłazi: " "No aszcze nacznet bolszim klepati" – a jeżeli będzie rościł prawa do większej ilości… Z tych przytoczeń widzimy, że klepati znaczy rościć pretensyę, pociągać do sądu, skarżyć i t… d. Rakowiecki utrzymuje, że w Galicyi i na Wołyniu używają w mowie wyrażenia "wklepać się w co, " w znaczeniu rościć do czego pretensye. Trudniej jednak odgadnąć znaczenie wyrazu riezna. W Prawdzie Ruskiej użyte wyrazy riez, riezoimstwo znaczą procent, lichwę; znaczenie to jednak niedałoby się w niniejszym dyplomacie zastosować. Może riezń, riezna ma związek z wyrazem riezat' i oznacza wojnę, napad, najazd albo rabunek, – tu poklepani na rieznie znaczyłoby pretensye wojenne?
(16) Cały ten ostatni ustęp przepełniony jest licznymi błędami; nie obejmuje on w sobie nic nowego, ale jest niby zakończeniem traktatu, powtarzającym w krótkości wszystkie jego warunki. Właściwy traktat kończy się potwierdzeniem dawnych umów zawartem w znanej formule "a staromu miru stojati, ' która razem, albo naprzemian z obietnicą zaprzysiężenia traktatu, zwykle stoi przy końcu. Uważając ten ustęp za… rekapitulacyę, przekonywamy się, że owe "poklepani na riezne" – odpowiada w samym traktacie zrzeczeniu się pretensyi z czasu wojny: "pakost' szto sia w rozmirii stworiło.. otstupiti, " – co wspiera domysł w poprzedzającym przypisku zamieszczony.