- W empik go
Plama po kawie - ebook
Plama po kawie - ebook
Tomik składa się z dwóch rozdziałów, w pierwszym autor odkrywa pesymistyczny obraz świata i neurotycznej natury człowieka XXI w. doświadczonego różnymi problemami i pokusami życia codziennego. Natomiast w drugim rozdziale znajdują się bardziej optymistyczne utwory, w których nawet trudne tematy ukazane są poprzez humor. Autor w tomiku przedstawia świadomie obraz współczesnej obyczajowości, nacechowany pozytywnymi, jak i negatywnymi emocjami, aby każdy czytelnik mógł znaleźć w nim coś dla siebie.
Kategoria: | Poezja |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-8189-979-6 |
Rozmiar pliku: | 654 KB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Proste drogi są kręte, drabina się chwieje,
znów jest ślisko, w odbiciu kałuży poszukujesz siebie.
Myślisz, że niektóre rzeczy dzieją się same.
Powiązanie szybko rozwiązuje życie.
Wyglądasz obco, zdrapujesz tatuaże.
Mówisz, że wdychasz pustkę. Unoszą się opary.
Smugi rysują pętle na szyi — niebo zachodzi.
W rzece puszki odpływają w wirze, jak ty.
Później wypływasz na drugą stronę,
w sam piach, którego niedługo już nie wyplujesz.W pryzmacie
rozpędzeni jak chmury
ciągle czekamy na słoneczną pogodę
mijamy ludzi w mętnych kałużach
kiedy śnimy dźwięk budzika
sprowadza nas na ziemię
oślepieni ślubnym blaskiem
wciskamy obrączki na palce
z nadzieją że nic nas nie rozdzieli
nadciągają ciemne obłoki
po przebudzeniu wypadamy z siebie
grzmi pioruny uderzają w drzewa
po burzy wychodzi słońce
kolejna zmiana budzi w nas zdziwienie
znowu się kochamy w domu nazywanym
rajem zakazany owoc krąży w naszych głowachTriada poznawcza
podobno dusza waży dwadzieścia jeden
gramów najlepiej wiedzą o tym psychoterapeuci
komponując diagnozy
sekretarka podaje kawę w gorącym kubku
pyta czym się zajmuję
mówię — wyjściem z sytuacji
wzrokiem opiera się o mnie
uchylone okno przemyciło prześwity
przeczuwam o pacjentach wie tyle co ja
w poczekalni przeklinam guziki w dżinsach
piszę na kolanie erotyk
niełatwo wyleczyć się z toksycznych ludzi
wypieram strome myśli
na kozetce trudno zachować pion
dzielimy się na dziedziczne przypadkiDomy towarowe
w południe nastolatki zaczynają pracę w galerii
wystawiają biust i odprawiają czarną magię
w toalecie szminką pociągają usta
poprawiają włosy
w banknot zwijają swoje lęki
na pierwszy rzut oka sypie się kokaina
nie zgadłbyś kto zostawia im znaki na ciele
gasną jedna po drugiej jak uliczne latarnie
a czas skacze w przód to w tył
nie zaznały ciepła roznosi się smród siarki
nie wszystkie trafiają tam gdzie spłonęła GomoraCień śmierci
w gitarze pękły struny
wszystko przestało grać
na tarasie zachód słońca
wieszasz na mnie łańcuch pełen rachunków
jesteśmy sprasowani kredytem i dziećmi
był czas kiedy nie rywalizowaliśmy ze sobą
razem piliśmy herbatę
zaczęłaś znikać bez powodu
nie będę podążać
zgodnie ze wskazówką twojego zegara
terapia nam nie pomogła
nie dotrzemy do Rzymu
drzwi trzasnęły
to nie tylko moja wina
dzieli nas ściana
rzucam kostką
wszyscy szukamy szczęścia
i przesuwamy się o tyle oczek ile wypadnie
tak w nieskończonośćNiesmak
Emilia nie jada pieczywa,
odbicie jest jej chlebem powszednim.
Przed snem odmawia litanię,
żeby jutro nie padało,
chce pobiegać w parku.
Powoli traci smak,
na wadze nie spłynęła z niej ulga.
Zawsze chciała wyglądać jak Amy Winehouse.
Wymienia czynności: zumba, joga.
Nagle skreśla z listy seks,
jest już wyczerpana.
Kiedy jest pewna, że nikt nie patrzy,
ukrywa posiłki w szufladach.
Zdejmuje z siebie gruby sweter,
przy opuszczonych roletach
ledwo tańczy z cieniem w lustrze.
Matka przygotowała dla niej trumnę.Oślepienie
pamiętam surowy klimat
kłótnie z byle powodu
chłód wdzierał się pod kołdrę
teraz nie trzeba przesuwać ścian
całość powraca w czarno-białych zdjęciach
jak zdmuchnięty kurz i bibeloty bez śladów po
powodzi mówią że seks na zgodę działa lepiej niż
terapia
okno podaje obraz pędzących ludzi
komornicy walą w domofony sąsiedzi skaczą
z balkonów do kontenerów na śmieci
jakby to było ostateczne wyjście
w przypływie rzeka nas nie dosięga
w pozamykanych głowach zagnieździły się schematy