- W empik go
Plamka mazurka - ebook
Plamka mazurka - ebook
Który ptak jest najmłodszy? Którego historia sięga najdalej? Który zjawił się w mitach, który w Biblii, które weszły do przysłów? O którym poeci piszą najczęściej? Czy Adam Mickiewicz byłby dobrym ornitologiem?
Marek Pióro zabiera wszystkich w fascynującą wyprawę. Opowiada o tokach batalionów, o tym, czy naprawdę bąk bączy, wkładając dziób pod wodę, o ostatnich w Polsce dziewięciu dropiach, o magicznym znaczeniu kosów, o obronnym i niezwykle precyzyjnym paćkaniu kwiczołów, o związku paszkota z ziębą, o tym, jak (wraz z czubkiem) zadomowił się w polszczyźnie dudek, o złej sławie dzięcioła wśród pierwszych chrześcijan, o staroegipskich korzeniach gęsi białoczelnej, o tym, czy jaskółki zimują na dnie rzeki (i czy część z nich zmienia się w żaby).
Głównym zadaniem Plamki mazurka jest przede wszystkim poszukiwanie miejsca ptaków w życiu człowieka od czasów antycznych po współczesne. Nie chodzi tylko o ptaki w sensie biologicznym, choć takich ciekawostek nie brakuje, lecz także o ich obecność w kulturze, mitologii, religii czy nawet zabobonach, w które, powiedzmy, niejedno z nas wierzy. Kto z nas każdej wiosny nerwowo nie wypatruje pierwszego bociana, bo dzięki niemu dowie się, jaki czeka go rok, a na tydzień przed domniemanym przylotem kukułki któż nie rozstaje się z jakąś sumką pieniędzy?
Kategoria: | Literatura faktu |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-66140-55-4 |
Rozmiar pliku: | 7,1 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Za naszego życia niemal zniknęły w Polsce lęgi bataliona, ptaka legendy wśród naszych byłych już, niestety, gatunków lęgowych. Jego rzekome zamiłowanie do walki zachowało się w nazewnictwie wielu języków, na terenach, gdzie on występuje albo występował. To przykre, że w naszym kraju zabrakło dla niego miejsca. Obecnie bataliony możemy spotkać jedynie na przelotach. Zdecydowanie barwniejsze i ciekawsze są przeloty wiosenne, z ich widowiskowymi tokami.
Ktoś kiedyś zauważył, że wśród samców batalionów nie ma dwóch tak samo wybarwionych osobników. Najwybitniejszy polski ornitolog XX wieku, profesor Jan Sokołowski, nazwał to efektowne zjawisko „największą osobliwością, niespotykaną u żadnego innego gatunku na całej kuli ziemskiej”. Rzekome nieprawdopodobieństwo spotkania dwóch samców jednakowych zarówno pod względem kolorów, jak i rysunku, mocno nakręciło myśliwych. Usprawiedliwiali nim bezsensowne zabijanie tych ptaków dla trofeum. Po wypchaniu zbierały kurz na jakiejś półce. Nie tylko myślistwo stało się jednak przyczyną zaniku lęgów tego gatunku. Najwięcej szkód poczyniły zmiany w środowisku powodujące zarastanie torfowisk, jak też osuszenie terenów, na których występowały bataliony.
Losy pięknego, dumnego i walecznego bataliona są dla mnie smutną pieśnią o przemijaniu. Kiedyś był „u nas pospolity na wszystkich większych błotach” – pisał w najdoskonalszym dziele ornitologicznym drugiej połowy XIX wieku, Ptakach krajowych, współtwórca nowoczesnej polskiej ornitologii Władysław Taczanowski.
Wypada w kilku słowach opowiedzieć o niewątpliwym misterium przyrody, jakim są toki batalionów. Na łąkach lub pastwiskach grupa samców toczy w ciszy bezkrwawe boje o samice. Co jakiś czas ptaki podrywają się do lotu, po czym znowu zbierają się w jednym miejscu do dalszych godów. Niesamowitości temu niezwykłemu rytuałowi dodają kryzy samców. Co ciekawe, znacznie większe wzięcie wśród samic mają bruneci, czyli samce z ciemnymi kryzami. Możemy nazwać ich samcami dominującymi. Ich koledzy z jasnymi kryzami łatwo nie dają się zbyć i usiłują przekonać dziewczyny, że najwięksi bruneci są najlepszymi przyjaciółmi blondynów. Ci drudzy nie są dopuszczani do walk godowych, trzymają się więc na uboczu. Tak się jednak dobrze składa, że na uboczu czekają też samiczki, więc... na razie blondynów nie zabraknie. Zdarza się też trzeci typ samców (około 1 procenta) – te uciekają się do mimikry i wyglądem przypominają... samice! Jak widzimy, gdy chodzi o zachowanie genów, do przewrotności uciekają się nawet poczciwe bataliony.
Nie zapomnę mojego pierwszego spotkania z tymi uroczymi ptakami. Przeszedłem około stu pięćdziesięciu metrów znaną miłośnikom ptaków betonką w Słońsku. Dalej zaczynała się woda. Tuż przed końcem drogi stał młody człowiek z lunetą i jakby trochę znudzony rozglądał się wokół. Zapytałem go, co ciekawego się pojawiło, i usłyszałem, że nic: „Ot, tam bataliony, czaple białe”.
Czar betonki zadziałał na mnie od pierwszego wejścia na nią. Ledwo człowiek wstąpił na tę drogę, a już takie coś! Jedno z moich największych marzeń spełniło się na dzień dobry. To była pierwsza, ale nie ostatnia niespodzianka, jaką przywitał nowych gości Słońsk.
Dziś na pamiątkę dawnego stanu rzeczy pozostały nam wspomniane już widowiskowe toki na przelotach. Nie trzeba jakiegoś gatunku niszczyć fizycznie, aby go wyeliminować. Wystarczy zabrać mu przestrzeń do życia.
Jak już wspomniałem, obecnie batalion widywany jest w Polsce jedynie na przelotach. I na logo Biebrzańskiego Parku Narodowego...
Bączek – ptak długi i cienki jak suchy badyl
Bączka, legendarnego duszka z trzcinowisk i zarośli znad jezior, stawów czy starorzeczy, podobnie jak bąka, znacznie łatwiej jest usłyszeć, niż zobaczyć. Samce tego gatunku są terytorialne. Szczekaniem oraz rozpoczęciem budowy gniazda usiłują zwabić samice. Bączek, w odróżnieniu od spokrewnionego z nim bąka, jest gatunkiem monogamicznym. Gniazdo, każdego sezonu nowe, kończy budować już para. Wysiadywaniem jaj, ogrzewaniem i dokarmianiem piskląt zajmują się zarówno samiec, jak i samica.
Bączek zamieszkuje nie tylko rozległe trzcinowiska i zarośla nad jeziorami, stawami, starorzeczami, a nawet małymi zbiornikami wodnymi. Nieraz zasiedla zbiorniki pokopalniane, oczka wodne czy nadrzeczne łozowiska. Czasami spotyka się go nad zbiornikami w obrębie dużych miast, na przykład nad Jeziorem Wilanowskim w Warszawie. Rezerwat przyrody Morysin od 1995 roku jest własnością Muzeum Pałacu w Wilanowie, a na jego terenie istnieje odpowiedni biotop dla tego pięknego i ciekawego ptaka, nomen omen niemal już odchodzącego w przeszłość.
Nie dość, że bączki w Polsce są nielicznymi ptakami lęgowymi, to w dodatku prowadzą raczej skryty tryb życia. Trudno je dostrzec, gdyż ukrywają się w gąszczu trzcin i w mistrzowski sposób korzystają z barw ochronnych. Czując niebezpieczeństwo, ptaki te potrafią się zakamuflować – wyglądają wówczas jak długi i cienki suchy badyl. Zwykle najbardziej aktywne są o zmierzchu i o świcie, a że w Polsce żyje zaledwie kilkaset par, tym trudniej jest wypatrzyć bączka.Bąk – gwiaździsty byk
Bąk ma ładną nazwę łacińską, Botaurus stellaris. Dosłownie znaczy ona „gwiaździsty byk”, ale lepiej pasuje do niego tłumaczenie „ptak nocny o głosie byka”. Jest bardziej tajemniczy niż don Pedro z Porwania Baltazara Gąbki. Wiemy, że jest, słyszymy go, ale tylko wybrańcom uda się go zobaczyć.
Literatura mówi, że jego głos zbliżony jest do ryku krowy, ale mnie (i wielu innym osobom) kojarzy się raczej z dmuchaniem do pustej, szklanej butelki. Michał Radziszewski w Ilustrowanej encyklopedii ptaków Polski informuje, że bąk ma najdonośniejszy głos spośród wszystkich gatunków ptaków żyjących w naszym kraju. Wielu autorów potwierdza, że słychać go w promieniu kilku kilometrów.
Długo pokutowało dziwne tłumaczenie powstawania głosu tego ptaka. Zygmunt Gloger, wybitny etnograf i folklorysta, w swojej Encyklopedii Staropolskiej napisał: „Bąk jest polską nazwą ptaka błotnego (Botaurus stellaris Steph.), należącego do rzędu brodzących i rodziny czaplowatych, znanego ze swego donośnego głosu, który tylko podczas wieczorów i nocy w porze wiosennej wydaje, przyczem, jak lud utrzymuje, zanurza dziób w wodzie. Z liczby jego odgłosów wróżono sobie, po ile złotych będzie korzec żyta na przednówku. Gdy bąk bączy, przepowiadano, że będzie deszcz”.
O tym dziwacznym ludowym przekonaniu, że bąk wsadza dziób do wody i wówczas wydaje charakterystyczne dla niego dźwięki, przeczytamy także w Ptakach krajowych Władysława Taczanowskiego: „Z wiosny zaraz po przybyciu wydaje osobliwy ryk godowy, który o pół mili przeszło doskonale słyszeć można; za każdym razem zaczyna go głuchem huczeniem, wydającem się jakby ryk kilka razy powtórzony. Pospolicie utrzymywano, że potężny ten głos wydając wsadza koniec dzioba w wodę; mniemaniu temu zaprzeczyli naturaliści, późniejsze jednak postrzeżenie hr. WODZICKIEGO zdaje się dawniejszą opiniję potwierdzać. W czasie nocnych przelotów odzywa się od czasu do czasu tak samo zupełnie jak ślepowron, krótkim grubym głosem, który można naśladować przez zgłoskę k o, grubo i przeciągle wydaną, co pospólstwo gawronowi zwykle przypisuje”.
Z dziobem w wodzie czy ponad nią, bez basów bąka nawet Pan Tadeusz straciłby swój charakter. Bąk z derkaczem i bekasem rozpoczynają najwspanialszy opis koncertu przyrody, jaki przyszło mi kiedykolwiek czytać:
W polu koncert wieczorny ledwie jest zaczęty;
Właśnie muzycy kończą stroić instrumenty.
Już trzykroć wrzasnął derkacz, pierwszy skrzypak łąki,
Już mu z dala wtórują z bagien basem bąki,
Już bekasy do góry porwawszy się wiją
I bekając raz po raz jak w bębenki biją.
W 1891 roku wielki miłośnik twórczości Adama Mickiewicza Józef Chełmoński namalował obraz Czapla bąk. Wiernie, niemal z fotograficzną dokładnością, artysta odtworzył szczegóły upierzenia.
Od tego ptaka wzięło się znane do dziś powiedzenie o... zbijaniu bąków. „Mięso ich podobnie, jak i czapline, niesmaczne i przejęte nieprzyjemnym zapachem” – zauważył w Ptakach krajowych Władysław Taczanowski. Polowanie na ten gatunek było zwyczajnym marnowaniem czasu.
Bąk wiedzie żywot pośród trzcin i szuwarów, skąd rzadko wyściubia dziób. Czasami jednak wyleci z trzcin ptaszysko barwą do snopka słomy podobne. Pomacha kilka razy skrzydłami i z powrotem rozmyje się w trzcinach. W tym środowisku staje się niewidzialny, gdyż barwą jest do trzcin podobny. Uaktywnia się nocą, co jeszcze bardziej utrudnia obserwacje.
Trzciny i szuwary na podmokłych miejscach i brzegach jezior to wymarzone miejsce dla tej oryginalnej czapli. W ich gąszczu samica bąka zakłada trudne do odnalezienia gniazda, tam wysiaduje jaja i samotnie wychowuje pisklęta. Natomiast samiec, lekkoduch taki, że chciałoby się powiedzieć za Arkadym Fiedlerem, letkiewicz, dmuchając w butelkę, usiłuje poderwać następne naiwne samice swojego gatunku.
Spotkanie dwóch samców z góry pachnie konfliktem. Jeśli mądrzejszy, słabszy albo tchórzliwszy bąk nie ustąpi, dojdzie do bójki. Będą walczyć w błocie i powietrzu, tak ostro, że aż pióra polecą. Nieraz tak zażarcie, że jeden z nich zginie.
Samiec ma spore znaczenie przy liczeniu populacji gatunku. Liczebność ptaków ustala się najczęściej w parach tworzących rodziny. Bąki rachujemy, zapewne nie tylko z racji frapującego głosu, w... buczących samcach!
Bąk do mistrzostwa opanował sztukę kamuflażu. Słynie z tego, że gdy jest zaniepokojony, przyjmuje charakterystyczną pozę: z wyciągniętymi pionowo szyją i dziobem. A ponieważ ma doskonale maskujące upierzenie, gdyż zlewa się ono z trzcinami czy szuwarami, naprawdę staje się trudny do wypatrzenia. Do tego często kołysze się w rytm wiatru. Czasami naprawdę można przejść obok i go nie zauważyć.
O tym, jak trudno go dostrzec, opowiadał Andrzej Kruszewicz: „Kiedy pokazywałem ludziom bąka stojącego słupka pół metra od siatki woliery, wprawiałem ich w osłupienie. W celu zwrócenia uwagi zwiedzających na tego niezwykłego ptaka powiesiliśmy nawet dodatkową tabliczkę o treści «Wpuściliśmy tutaj bąka. Znajdź go»”.
Nie byłbym najbardziej pierzastym ambasadorem Rzeczypospolitej Ptasiej, gdybym nie opowiedział historii pewnego słońskiego bąka. Ptakowi temu najwyraźniej coś się w główce pomieszało. Dla obcej mu środowiskowo łąki opuścił bezpieczne dla niego trzcinowiska. Jednak na tym niecodziennym spacerze odrobinę się zapomniał i na widok zbliżających się obserwatorów ptaków przybrał pozę kamuflażową, tyle że... na odkrytym terenie! Kołysząc się z wiatrem, już z daleka przyciągał uwagę.
Bąka wprawdzie trudno wypatrzyć, ale nie jest to niemożliwe. Kiedyś pojechaliśmy z żoną na spacer do Objezierza. Dzień był pochmurny, więc bąki uaktywniły się wokalnie. W pewnej chwili z trzcin wyleciał jeden z nich. Zamachał kilka razy skrzydłami i z powrotem się ukrył. Długo po tym zastanawiałem się, jak Chełmoński z takich obserwacji namalował taki obraz? Może pozował mu wypchany ptak...
------------------------------------------------------------------------
Zapraszamy do zakupu pełnej wersji książki
------------------------------------------------------------------------