Plantageneci. Waleczni królowie, twórcy Anglii - ebook
Plantageneci. Waleczni królowie, twórcy Anglii - ebook
Plantageneci to historia najsławniejszej angielskiej dynastii. Przedstawiciele tego rodu rządzili Anglią przez osiem pokoleń pomiędzy 1154 a 1399 rokiem – zarówno najwybitniejsi, jak i cieszący się najgorszą sławą królowie, jakich nosiła ziemia.
Anglia za ich panowania przeobraziła się z podzielonego, naznaczonego okrucieństwem kraju rządzonego przez Normanów we wspaniałe, dobrze funkcjonujące królestwo, które z czasem odziedziczyli Tudorowie.U szczytu potęgi Plantagenetów ich władza rozciągała się od nizin Szkocji po Pireneje, od Irlandii po granice Świętego Cesarstwa Rzymskiego. Walcząc o utrzymanie kontroli nad swoimi obszarami, Plantageneci stworzyli także najważniejsze podwaliny angielskiego prawa, rządu, architektury, sztuki i folkloru, z których wiele przetrwało do dnia dzisiejszego.
Powołując się na najnowsze badania, autor Plantagenetów przedstawia początek europejskiego imperium stworzonego przez Henryka II i Eleonorę Akwitańską, dzieje Ryszarda Lwie Serce podczas trzeciej krucjaty i ukorzenie się króla Jana przed poddanymi, domagającymi się respektowania ustaleń Magna Carta. To także historia początku Parlamentu za czasów Henryka III i niespokojne rządy Edwarda Długonogiego, który podbił Walię i podporządkował sobie Szkocję, ale nie zdołał porozumieć się z własnym synem, nieszczęsnym Edwardem II. Kulminacyjnym punktem książki jest wiek rycerstwa, gdzie Jones opisuje dramatyczne w skutkach zwycięstwa Edwarda III podczas wojny stuletniej, pomór czarnej śmierci i rewolucję chłopską, a także fatalne rządy Ryszarda II, który doprowadził Plantagenetów do ostatecznego upadku.
Ta fascynująca historia przedstawia nietuzinkowy portret królów – twórców Anglii. Zabiera Czytelnika w porywającą podróż do czasów największej potęgi narodu.
Spis treści
Część I. Wiek katastrofy (1120–1154)
Część II. Wiek imperium (1154–1204)
Część III. Wiek opozycji (1204–1263)
Część IV. Wiek Artura (1263–1307)
Część V. Wiek przemocy (1307–1330)
Część VI. Wiek chwały (1330–1360)
Część VII. Wiek rewolucji (1360–1399)
Epilog
Bibliografia
Kategoria: | Popularnonaukowe |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-66625-00-6 |
Rozmiar pliku: | 2,5 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Kim byli Plantageneci? Żadna z postaci występujących w niniejszej książce nie korzystała z tej nazwy dla określenia swej przynależności rodowej. Z jednym wyjątkiem – Godfryda, hrabiego Andegawenii, przystojnego, wojowniczego, rudowłosego młodzieńca urodzonego w 1113 r. Miał on w zwyczaju nosić przyczepioną do nakrycia łowy gałązkę żółtego janowca, zaś swoją tarczę ozdabiał podobiznami lwów. To właśnie od łacińskiej nazwy wspomnianej rośliny (Planta genista) wywodzi się miano rodu Plantagenet, podczas gdy lwy passant guardant (kroczące wprost) stały się heraldycznym symbolem godności królewskiej Anglii, noszonym na czele ogromnych armii od chłodnych nizin Szkocji do pokrytych pyłem równin Środkowego Wschodu. Paradoksalnie, Godfryd nigdy nie odwiedził Anglii, zaś jego zainteresowanie sprawami tego królestwa było znikome. Ponadto zmarł on w 1151 r., trzy lata przed tym, jak jego najstarszy syn, Henryk II Plantagenet, odziedziczył angielską koronę.
Nazwa Plantagenet kojarzy się z potęgą. Królowie wywodzący się od Godfryda rządzili przecież Anglią przez ponad dwa wieki – począwszy od Henryka II, który odziedziczył koronę w 1154 r., skończywszy na Ryszardzie II, któremu odebrał ją w roku 1399 kuzyn, Henryk Bolingbroke. Plantagene-ci byli najdłużej panującą dynastią królewską Anglii. To za ich rządów stworzono podwaliny współczesnej Anglii, ustalając granice królestwa, a także jego stosunki z sąsiadami – głównie Szkocją, Walią, Francją i Irlandią, jak również z Niderlandami, papiestwem oraz państwami Półwyspu Iberyjskiego, które ostatecznie utworzyły Hiszpanię. W tym samym okresie stworzono istniejące do dnia dzisiejszego podstawowe formy zasad prawa i instytucji rządowych, z których część była wynikiem rozmyślnych działań, inne zaś powstały przypadkowo lub pod przymusem. Także wówczas rozwinęła się bogata mitologia narodowa oparta na historii i legendach. Ugruntował się również kult dwóch narodowych świętych – Edwarda Wyznawcy i Jerzego. Z prostego, dość rubasznego miejscowego dialektu, rozwinął się język angielski, który ewoluował wkrótce do rangi języka elit, stosowanego w debatach parlamentarnych oraz utworach poetyckich. Wzniesiono wspaniałe zamki, pałace, katedry i inne zabytki, z których wiele wciąż świadczy o geniuszu ich pomysłodawców, budowniczych i ludzi broniących ich przed wrogimi atakami. Jednocześnie bohaterowie rodzili się, umierali i przechodzili do legendy, podobnie jak złoczyńcy, których imiona ciągle powracają na kartach historii (niektórzy z tych łotrów nosili koronę). Stoczono kilka z najsławniejszych i najbardziej dramatycznych bitew: pod Bouvines (1214) i Bannockburn (1314), Sluys (1340) i Winchelsea (1350), Crécy (1346) i Poitiers (1356). Pomiędzy epoką normańską, w której działania wojenne opierały się na kunszcie sztuki oblężniczej, a zaraniem XV wieku, kiedy zjawiskiem powszechnym stała się walka wręcz na polu bitwy, zaś Anglicy ze swoją dzielną zbrojną jazdą i śmiercionośnymi łucznikami poruszającymi się konno byli zmorą Europy, zrewolucjonizowano taktykę militarną. Przed końcem epoki Plantagenetów Anglicy zaczęli zgłębiać zasady sztuki wojennej na otwartym morzu. Taktyka marynarki wojennej pozostawała w tyle za metodami walki w polu, ale do połowy XIV wieku można już było rozmieścić na morzu okręty stanowiące zalążek angielskiej marynarki wojennej, której celem była ochrona wybrzeży i atakowanie floty handlowej wroga. Nie da się zaprzeczyć, że podczas rządów Plantagenetów dokonano licznych rzezi, popełniono wiele aktów barbarzyństwa i głupoty, jednak do roku 1399, na którym ta książka się kończy, to zimne wyspiarskie królestwo, podbite w 1066 r. przez Wilhelma Bastarda z Normandii (Wilhelma I Zdobywcę), zostało przekształcone w jedną z najbardziej wyrafinowanych i najważniejszych monarchii w chrześcijańskim świecie. U źródeł tej transformacji leżały potęga i prestiż rodziny królewskiej.
Książka ta, oprócz opisu procesu historycznego, ma również bawić czytelnika. Jest więc opowieścią narracyjną, skupiającą się na niektórych z wielkich wydarzeń z dziejów Anglii. Obejmuje ona swoim zakresem wojnę domową toczącą się pomiędzy Stefanem a Matyldą; zamordowanie Tomasza Becketa przez rycerzy Henryka II; wielką wojnę z lat 1173–1174; wojny Ryszarda I przeciwko Saladynowi w czasie III krucjaty; Wojnę Baronów przeciwko królowi Janowi i uchwalenie Wielkiej Karty Swobód (Magna Carta); niefortunne próby Henryka III mające na celu rozprawienie się z baronami epoki późniejszej, w tym z jego szwagrem i jednocześnie nemezis, Szymonem de Montfort; kampanie Edwarda I w Walii i Szkocji; szczególny związek Edwarda II z Piersem Gavestonem oraz jego przygnębiającą abdykację w 1327 r.; wywołanie wojny stuletniej przez Edwarda III, w której walczył wraz z synem zwanym Czarnym Księciem; pojmanie przez niego króla Francji i wynikające z tego ustanowienie Orderu Podwiązki dla uczczenia nowo zdobytej supremacji Anglii na morzu; epidemię dżumy; bohaterstwo Ryszarda II w walce przeciwko buntownikom Wata Tylera podczas rewolty chłopów z 1381 r., po której nastąpił okres tyranii Ryszarda oraz jego ostateczny upadek.
Wspomniane historie są fascynujące same z siebie. Stanowią również część kanonu historycznego, który nadal, nawet w chaosie kultury XXI wieku, określa Anglię jako państwo i jako naród. Królowie z rodu Plantagenetów nie tylko bowiem ukształtowali Anglię jako byt polityczny, administracyjny i militarny, ale pomogli odkryć to, co stanowi istotę tego kraju – istotę, która jest dzisiaj tak samo ważna, jak w wiekach minionych.
To długa książka, która mogłaby być jeszcze obszerniejsza. Dla ułatwienia, podzieliłem tekst na siedem podstawowych części. Część I, zatytułowana Wiek katastrofy, ilustruje ponury stan, w którym Anglia pogrążyła się pod koniec rządów normańskich rozpoczętych przez Wilhelma Zdobywcę i przypadających na panowanie jego dwóch synów, Wilhelma Rudego oraz Henryka I. Po śmierci tego drugiego Anglia i Normandia uwikłały się w okrutną i paraliżującą rozwój kraju wojnę domową. Toczyła się ona pomiędzy rywalizującymi ze sobą pretendentami: wnukiem Wilhelma Zdobywcy, królem Stefanem, a jego wnuczką, cesarzową Matyldą. I niemal dwadzieścia lat zajęło rozwiązanie sporu na korzyść tej ostatniej. W tym okresie Anglia została podzielona pomiędzy dwa dwory i dwa rywalizujące ze sobą rządy, czego rezultatem był brak autorytetu publicznego i doprowadzenie do ruiny królestwa, w którym roiło się od najemników. Dopiero z chwilą wstąpienia na tron syna Matyldy – jej najstarszego dziecka z małżeństwa z Godfrydem Plantagenetem – zaniedbanego, porywczego, ale błyskotliwego chłopca, znanego jako Henryk Fitzempress (dosł. Syn Cesarzowej – przyp. tłum.), nastąpiło ponowne zjednoczenie królestwa i przywrócenie spójnego rządu. Henryk Fitzempress zasiadł na tronie jako Henryk II i dzięki szczęściu, niespożytej energii, niewątpliwym talentom wojskowym i uporowi w dążeniu do wytyczonego celu stał się władcą terytoriów sięgających od granic Szkocji do podnóży Pirenejów.
Historia rządów Henryka II nad jego rozległymi dominiami oraz ich stopniowe, aczkolwiek niezamierzone, łączenie się w pewnego rodzaju imperium są tematem części II zatytułowanej Wiek imperium. Część ta przedstawia zdumiewające podboje Henryka, jego zgubny w skutkach spór z ongiś najlepszym przyjacielem, Tomaszem Becketem, a także zmagania ze zbuntowanymi synami i niezwykłą żoną, Eleonorą Akwitańską, których poczynania były, jak twierdzili niektórzy mu współcześni, karą boską za śmierć Becketa. Wiek imperium porusza również temat rewolucyjnych reform Henryka, dotyczących angielskiego wymiaru sprawiedliwości i biurokracji; reform, które dały Anglii procedury prawne i podstawy rządu mające przetrwać przez wieki.
Pomimo wielkich dokonań i osiągnięć, Henryk II pozostaje jednym z mniej znanych królów z dynastii Plantagenetów – w przeciwieństwie do swego trzeciego syna, Ryszarda I Lwie Serce, który odziedziczył imperium ojca w 1189 r., gdy Europę ogarnęła gorączka wypraw krzyżowych. Ryszard, cieszący się w Anglii sławą bohatera, spędził w niej zadziwiająco mało czasu. Poświęcił bowiem życie obronie i poszerzaniu zasięgu władzy Plantagenetów na innych terytoriach, co poprowadziło go między innymi do podbojów sięgających Sycylii, Cypru i Królestwa Jerozolimskiego w trakcie III krucjaty, po powrocie z której musiał walczyć o swoje dziedzictwo z francuskim królem, Filipem II Augustem. Wykupienie go z niewoli, do której dostał się w Niemczech podczas powrotu do kraju, był dla Anglii bardzo kosztowny. Wiek imperium kończy się na roku 1204, kiedy to brat Ryszarda, król Jan, poniósł upokarzającą porażkę w konflikcie z Filipem i utracił księstwo Normandii, spuściznę swojego rodu, co miało wpłynąć na stosunki pomiędzy Anglią a Francją na blisko sto pięćdziesiąt kolejnych lat.
Wspomniane wyżej reperkusje klęski militarnej Jana są tematem części III zatytułowanej Wiek opozycji. Po utracie Normandii angielscy królowie zostali zmuszeni do stałego zamieszkania w Anglii, co wkrótce doprowadziło do konfliktu pomiędzy Janem a jego baronami, duchownymi i celtyckimi sąsiadami. Początek Wieku opozycji obejmuje okres mrocznych rządów Jana, kiedy to wyjątkowe okrucieństwo nie w pełni zrównoważonego króla przesłoniło jego sukcesy militarne odniesione w walkach przeciwko Walii, Szkocji i Irlandii. Wykorzystanie przez Jana odziedziczonego po ojcu wyrafinowanego systemu rządów oraz nadużycia, których się dopuścił, sprowokowały jeden z największych kryzysów ustrojowych w angielskiej historii. W roku 1215 w Anglii rozpętała się długa wojna domowa, której przyczynę stanowił problem utrzymania w ryzach króla tyrana przez państwo. Była to kwestia, której nie udało się rozwiązać za sprawą chybionego traktatu pokojowego znanego jako Wielka Karta Swobód (Magna Carta). Statut ów zawierał niektóre z ważnych zasad funkcjonowania angielskiego rządu, później zaś – za panowania syna Jana bez Ziemi, Henryka III, i we wczesnym okresie rządów jego wnuka, Edwarda I – stał się pretekstem do walki dla przeciwników Korony. Do końca XIII wieku to właśnie do zapisów z Wielkiej Karty Swobód odwoływali się w momentach kryzysu wszyscy przeciwnicy Korony, spośród których głównym oponentem był Szymon de Montfort. Wiek opozycji zamykają opisy wojen Henryka III i Edwarda ze wspomnianym Szymonem de Montfort.
Fabuła części IV niniejszej książki rozpoczyna się w roku 1263, będącym końcem długiego okresu wojny domowej prowadzonej z przerwami pomiędzy królami z rodu Plantagenetów a ich baronami. Królewskim bohaterem tego okresu był Edward I, rosły i nieustępliwy władca, który miał opinię tak gwałtownego, że pewnego razu rzeczywiście wystraszył człowieka na śmierć. Pod przywództwem wojowniczego Edwarda Anglicy zostali ostatecznie nakłonieni do zaprzestania walki między sobą i skierowania swojej uwagi na sąsiadów: Szkocję oraz Walię. Brutalne próby Edwarda I, dążącego do opanowania nie tylko Anglii, ale również całej Brytanii, stanowią główny wątek, wokół którego oscyluje treść Wieku Artura. Popularność opowieści o Rycerzach Okrągłego Stołu i polowanie na relikwie wzrastało w miarę rozwijania się nowego mitu majestatu angielskiego królestwa. Edward kreował się na spadkobiercę Artura (pierwotnie legendarnego króla walijskiego), którego celem było ponowne zjednoczenie Wysp Brytyjskich i zapoczątkowanie nowej ery królewskich rządów. Pomimo wybuchających co pewien czas protestów baronów, którzy zaczęli organizować opozycję polityczną w formie rodzącego się organu politycznego znanego pod nazwą Parlamentu, Edwardowi nieomal udało się osiągnąć swoje cele, zaś jego wpływ na stosunki Anglii ze Szkocją i Walią nigdy całkowicie nie osłabł.
Edward I był niewątpliwie jednym z wielkich władców dynastii Plantagenetów, a z całą pewnością jedną z bardziej ujmujących osobowości tegoż rodu. Z kolei Edward II, jego syn, okazał się najgorszym jego przedstawicielem. Część V książki, Wiek przemocy, dokonuje analizy dramatycznej historii owego króla, który odniósł totalną porażkę w zakresie właściwego pojmowania któregokolwiek ze zobowiązań władzy królewskiej i którego panowanie zakończyło się koszmarną farsą w postaci klęski polityki zagranicznej, całkowitej izolacji środowiska politycznego i morderczej wojny domowej. Katastrofalne związki Edwarda z jego faworytami, Piersem Gavestonem i Hugh Despenserem Młodszym, siały spustoszenie w angielskiej polityce, podobnie jak bestialskie postępowanie królewskiego kuzyna, Tomasza, hrabiego Lancaster, który toczył bezkompromisową wojnę z Edwardem, dopóki nie został stracony w 1322 roku.
Agresywność Lancastera i nieudolność Edwarda doprowadziły do zdeprecjonowania autorytetu władzy królewskiej i w końcu do zwrócenia się przeciwko monarsze samych poddanych. Okres w historii Anglii przypadający na lata 1307–1330 był niezwykle krwawy. Część V wyjaśnia przyczyny tego stanu rzeczy i opisuje, w jaki sposób doprowadzono do zaprzestania rozlewu krwi.
Jednym z wybitniejszych spośród wszystkich królów z rodu Plantagenetów był Edward III, który odziedziczył tron w wieku kilkunastu lat i był marionetkowym władcą za czasów regencji swojej matki i jej kochanka, Rogera Mortimera, spod których wpływu wkrótce się uwolnił. Trzy kolejne dekady jego wspaniałych rządów zostały opisane w części VI pt. Wiek chwały. W tym okresie, w początkowych etapach wojny stuletniej, pod znakomitym dowództwem Edwarda, jego syna zwanego Czarnym Księciem oraz kuzyna, Henryka Grosmonta, Anglia starła na proch Francję i Szkocję (a także innych wrogów, włącznie z Kastylią). Zwycięstwa na lądzie pod Halidon Hill (1333), Crécy (1346), Calais (1347), Poitiers (1356) i Nájera (1367) umocniły znaczenie angielskiej taktyki wojennej, opartej na użyciu śmiercionośnego łuku jako najbardziej skutecznej broni w Europie. Sukcesy w bitwach morskich pod Sluys (1340) i Winchelsea (1350) wzmocniły również pozycję Plantagenetów na morzu. Edward i jego synowie świadomie wspierali rozwój mitologii narodowej, w której legendy z czasów króla Artura przeplatały się z rodzącym się kultem św. Jerzego, jak również odrodzenie kodeksu rycerskiego, czego przejawem było utworzenie Orderu Podwiązki. W ten sposób ujednolicili kulturę, która zjednoczyła arystokrację Anglii we wspólnej idei walki. Do roku 1360 władza królewska Plantagenetów osiągnęła apogeum. Harmonii politycznej w kraju towarzyszyła supremacja nad terytoriami podbitymi za granicą.
Z czasem jednak angielska potęga zaczęła słabnąć. Część VII niniejszej książki opisuje, jak szybko koło Fortuny – ulubiona metafora średniowiecza obrazująca zmienność kolei życia – potrafi się obracać. Po roku 1360 rządy Edwarda nie były już tak silne jak poprzednio, a do roku 1377, w którym na tron wstąpił jego wnuk, Ryszard II, autorytet królewskiej władzy zaczął podupadać. Ryszard wraz z koroną odziedziczył wiele poważnych problemów. Wybuchające raz za razem epidemie dżumy dziesiątkowały ludność Europy od połowy XIV wieku, naruszając dotychczasowy porządek ekonomiczny. Konflikty pomiędzy synami zmarłego króla doprowadziły do rozbicia polityki zagranicznej, podczas gdy Francja, odrodzona pod rządami Karola V i Karola VI, zaczęła spychać Anglików z powrotem w kierunku Kanału La Manche. Ale jeśli nawet Ryszard objął tron w niesprzyjających okolicznościach, skutecznie potrafił odwrócić zły los. Władza królewska Plantagenetów i dwór królewski mimo kryzysu przyciągały z zagranicy nowe prądy kulturalne; do pracy przystąpili pierwsi wielcy angielscy średniowieczni pisarze – Geoffrey Chaucer, John Gower i William Langland. Niestety, Ryszard był królem podejrzliwym, chciwym, gwałtownym i mściwym, toteż wkrótce zniechęcił do siebie niektórych spośród największych w swoim królestwie do tego stopnia, że do roku 1399 naraził się wszystkim na dworze. Został więc usunięty z tronu przez swojego kuzyna, Henryka Bolingbroke.
W tym miejscu kończy się książka. W teorii byłoby całkowicie możliwe jej kontynuowanie. Potomkowie w linii prostej Edwarda III rządzili bowiem Anglią do roku 1485, kiedy to Henryk Tudor przejął tron po Ryszardzie III, pokonanym w bitwie pod Bosworth.
Tak naprawdę nazwa Plantagenet po raz pierwszy pojawiła się w rodzinie królewskiej podczas wojny Dwóch Róż, kiedy w roku 1460 Archiwa Parlamentu odnotowują postać Ryszarda Plantageneta, powszechnie nazywanego księciem Yorku, roszczącego sobie prawo do tytułu króla Anglii. Od tego czasu Edward IV i Ryszard III przyznali to nazwisko kilkorgu ze swoich nieślubnych dzieci, co stanowiło wyraz szacunku wobec osób pochodzenia królewskiego spoza oficjalnego drzewa genealogicznego, a którego użycie oznaczało spowinowacenie z linią legendarnej dynastii królewskiej.
Określiłem czas trwania rządów Plantagenetów w Anglii jako okres pomiędzy latami 1254 a 1399 z trzech powodów.
Po pierwsze, był to jedyny okres średniowiecza w Anglii, w którym korona przechodziła dość pewnie z jednego pokolenia na kolejne, bez żadnych poważnych sporów dotyczących sukcesji tronu czy też wojen uzasadnionych dynastyczną słusznością. Z wyjątkiem Artura z Bretanii oraz księcia Ludwika z Francji, który wysuwał pełne nadziei, choć ostatecznie bezowocne żądania władzy na początku i przy końcu jałowego panowania króla Jana, nie było w tym czasie konkurujących ze sobą pretendentów do korony Anglii. Nie można tego jednak powiedzieć ani o okresie normańskim, który zakończył się rządami króla Stefana, ani o stuleciu, które nastąpiło po odsunięciu od władzy Ryszarda II, kiedy dynastia Plantagenetów podzieliła się na dwie młodsze gałęzie – Lancasterów i Yorków.
Po drugie, zdecydowałem się pisać o przedziale czasowym 1254–1399 z tego prostego powodu, że wydaje mi się on jednym z najbardziej ekscytujących i ważnych okresów średniowiecza, podczas którego miały miejsce jedne z największych wydarzeń w angielskiej historii.
Po trzecie, zawęziłem opowieść do tych właśnie lat z powodów praktycznych. Jest to długa książka, a mogłaby być znacznie dłuższa. Chociaż nie mogę doczekać się przedstawienia całej historii Plantagenetów aż do strasznego końca dynastii, który nastał wraz z przejęciem rządów przez Henryka Tudora, nie można było tego dokonać w pojedynczym tomie, ponieważ nie byłby on wystarczająco lekki do czytania. Tak więc dopiero druga powieść zakończy tę historię.
Pisanie niniejszej książki było prawdziwą przyjemnością. Mam nadzieję, że będzie ona równie wdzięczna w odbiorze. W napisaniu jej pomogło mi wiele osób. Nic nie byłoby możliwe bez mojej niezrównanej agentki, Georginy Capel. Pragnę również podziękować dr Helen Castor za jej niezwykłą wielkoduszność, mądrość i słowa zachęty podczas omawiania niemal każdego aspektu tego dzieła. Ben Wilson i dr Sam Willis pomogli mi przy temacie zagadnień morskich. Richard Partington służył użytecznymi radami w odniesieniu do osoby Edwarda III. Walter Donohue, Paul Wilson i Toby Wiseman udzielili natomiast bezcennych komentarzy na temat rękopisu na różnych etapach jego tworzenia. Odpowiedzialność za ewentualne błędy ponoszę ja sam. Mój wydawca, Joy de Menil z wydawnictwa Viking, wykazywała cudowny entuzjazm od momentu, kiedy po raz pierwszy przeczytała tę historię, i włożyła bardzo dużo starań i umiejętności w pracę nad tekstem. Podobnie mój brytyjski wydawca z Harper Press, Arabelle Pike, wykazała się cierpliwością i przenikliwością w swoich uwagach i notatkach dotyczących tekstu. Pracownicy w British Library, London Library, National Archives, London Metropolitan Archives i Guildhall Library byli wyjątkowo życzliwi, tak samo jak kustosze, przewodnicy i personel w niezliczonych zamkach, katedrach i na polach bitew, które odwiedziłem w trakcie zbierania materiału do tej podróży przez trzy wieki historii Europy.
Przede wszystkim jednak chciałbym podziękować Jo, Violet i Ivy Jones, które wytrzymały moje nieustające gryzmolenie i którym dedykowanie tej książki jest w pełni uzasadnione.„Biały Statek”
Książę był pijany. Podobnie jak załoga i pasażerowie wynajętego przez niego okrętu. Wieczorem 25 października 1120 r. grupa blisko dwustu urodziwych, młodych ludzi należących do elity rodów Anglii i Normandii znakomicie bawiła się na pokładzie wspaniałego białego langskipa, który kołysał się łagodnie w rytm śmiechu rozchodzącego się po zatłoczonym porcie Barfleur w Normandii. Mieli oni przed sobą siedemdziesięciomilową (ok. 130 km) podróż morską przez wzburzone późnojesienne wody Kanału, ale ponieważ statek był zacumowany przy brzegu ruchliwego miasta portowego, na pokład wtłaczano baryłki z winem i każdy mógł sobie pofolgować.
Księciem był Wilhelm Adelin (Aetheling) – jedyny syn z legalnego związku Henryka I, króla Anglii i księcia Normandii, oraz Matyldy Szkockiej, starannie wykształconej i uzdolnionej królowej wywodzącej się z linii królów Wesseksu, rządzących Anglią przed podbojem Normanów. Swoje imię Wilhelm otrzymał na cześć dziadka, Wilhelma Zdobywcy. Natomiast jego przydomek – Adelin – stanowił tradycyjny tytuł anglosaski noszony przez następcę tronu. Wilhelm był towarzyskim, cieszącym się licznymi przywilejami młodym człowiekiem, którego wizerunek odpowiadał uświęconemu tradycją stereotypowi uwielbianego i rozpieszczanego najstarszego syna. Jeden z normandzkich kronikarzy upamiętnił go jako młodzieńca „odzianego w atłasowe szaty obszyte złotym ściegiem, otoczonego przez tłum domowników i straży, promieniejącego w prawie niebiańskiej chwale”. Ze wszystkich stron dogadzano mu i schlebiano z „przesadną czcią”, dlatego też skłonny był do napadów „niepohamowanej arogancji”.
Wilhelma otaczało liczne grono młodych ludzi szlachetnego pochodzenia. Byli wśród nich jego przyrodni brat Ryszard z Lincoln oraz przyrodnia siostra Matylda, hrabina Perche – oboje należący do grona nieślubnego potomstwa liczącego w sumie 24 dzieci, których ojcem był nadzwyczaj męski król Henryk. Towarzyszyli mu ponadto: kuzyn Stefan z Blois, będący wnukiem Wilhelma Zdobywcy po kądzieli; dwudziestosześcioletni Ryszard, hrabia Chester, i jego żona, Maud; Geoffrey Ridel, angielski sędzia; guwerner Othver; oraz inni liczni kuzyni, przyjaciele i królewscy oficjele. Było to należące do anglosaskiej arystokracji pokolenie złotej młodzieży, która zwykła podróżować w wielkim stylu.
„Biały Statek” należał do Tomasza FitzStephena, którego dziadek Airard wspomógł swoim langskipem flotę Wilhelma Zdobywcy podczas inwazji na Anglię. FitzStephen zwrócił się z prośbą do króla o możliwość przewiezienia elitarnego towarzystwa z Barfleur na południowe wybrzeże Anglii, obiecując należycie zadbać o jego bezpieczeństwo. Henryk przystał na propozycję, lecz gdy zaszczycił go możliwością przetransportowania książęcej świty, nie omieszkał nadmienić: „Powierzam ci moich synów Wilhelma i Ryszarda, których kocham jak moje własne życie”.
Wilhelm był rzeczywiście ważnym pasażerem. Choć miał siedemnaście lat, był już bogatym, odnoszącym sukcesy młodym człowiekiem. W 1119 r. ożenił się z Matyldą, córką Fulka V, hrabiego Andegawenii i przyszłego króla Jerozolimy. Była to unia mająca na celu zaniechanie ciągnących się przez pokolenia animozji pomiędzy Normanami a Andegawenami (jak zwano rodowitych mieszkańców Andegawenii, małej, aczkolwiek ważnej, prowincji nad dolną Loarą). Po ślubie Wilhelm przez rok towarzyszył ojcu w objeździe Normandii i uczył się sztuki sprawowania rządów, obserwując Henryka uzgadniającego warunki paktu – który kronikarz William z Malmesbury określił jako „błyskotliwy i starannie dopracowany traktat pokojowy” – z Ludwikiem VI Grubym, przebiegłym i przypominającym wieprza królem Francji. W zamierzeniu miało to być kształcenie na najwyższym poziomie sztuki rządzenia, i rzeczywiście sądzono, że będzie ono skuteczne. W oficjalnych dokumentach Wilhelm został opisany jako rex designatus (król wyznaczony), co oznaczało stopniowy wzrost jego pozycji aż do osiągnięcia stanowiska współwładcy przy boku ojca.
Przełomowe wydarzenie w młodym życiu Wilhelma miało miejsce kilka tygodni wcześniej, kiedy ukląkł przed korpulentnym Ludwikiem, by – jako nowy książę Normandii – złożyć mu hołd. Ta na wpół sakralna uroczystość potwierdzała, iż Henryk przekazał księstwo swojemu synowi, który dzięki temu stał się jedną z czołowych postaci politycznych Europy. W sposób symboliczny wyznaczała również moment osiągnięcia przez niego wieku męskiego, w którym czekała go świetlana przyszłość. Tak więc Wilhelm, jako świeżo upieczony mąż i książę oraz przyszły dziedzic królewskiego tronu, miał powody do świętowania. W miarę jak rozrzedzone powietrze owego październikowego popołudnia ustępowało miejsca chłodnej nocy, „Biały Statek” nadal cumował w Barfleur, a wino na jego pokładzie płynęło strumieniami.
„Biały Statek” był wielką jednostką, zdolną przewieźć kilkuset pasażerów, łącznie z załogą liczącą pięćdziesiąt osób i ładunkiem pełnym skarbów. Normandzki historyk, Orderic Vitalis, uważał go za okręt „znakomicie wyposażony i gotowy do służby królewskiej”. Był długi i głęboki, udekorowany bogatymi w zdobienia rzeźbami na dziobie i rufie; napędzany kwadratowym żaglem umieszczonym na wielkim centralnym maszcie, z otworami na wiosła po obu stronach. Ster lub „deska sterowania” znajdowały się bardziej z prawej strony statku niż na środku, co obligowało kapitana do pełnej znajomości miejscowych wód, albowiem sterowanie do portu odbywało się na ślepo.
Z południa wiał pomyślny wiatr, wróżąc szybką przeprawę do Anglii. Wieczorem załoga i pasażerowie pożegnali statek króla. Spodziewano się, że wypłyną wkrótce po nim, ale obfita w trunki uczta na pokładzie „Białego Statku” przedłużyła się i jednostka cumowała w porcie jeszcze długo po zapadnięciu zmroku. Kiedy zaś przybyli kapłani z wodą święconą, by pobłogosławić statek przed wypłynięciem, zlekceważono ich i kazano odejść – wśród drwin i donośnego śmiechu.
Zabawa trwała w najlepsze. Zaczęła się bufonada. Załoga „Białego Statku” miała niewiele bagażu, a na jego pokładzie znajdowało się pięćdziesięciu wioślarzy. Pijany kapitan przechwalał się, że statek jest tak szybki przy całkowicie rozpiętym żaglu i wiosłowaniu z pełną mocą, że – uwzględniając nawet początkową przewagę okrętu króla Henryka – nadal mogą dopłynąć do Anglii przed władcą.
Kilka osób na pokładzie wyraziło wówczas obawę, że przemieszczanie się z dużą prędkością z mocno zaprawioną załogą nie jest najbezpieczniejszym sposobem dotarcia do Anglii. Stefan z Blois opuścił kuzyna Wilhelma, wymawiając się od towarzystwa rozstrojem żołądka, po czym znalazł inny statek, który zabrał go do domu. Za jego przykładem poszło kilka kolejnych osób, przerażonych lekkomyślnym zachowaniem i nieustępliwością zarówno królewskiej świty, jak i załogi. Pomimo obaw racjonalnie myślących dezerterów, pijani żeglarze podjęli w końcu decyzję o przygotowaniu statku do odpłynięcia. Około północy, w bezchmurną noc podczas nowiu księżyca, „Biały Statek” podniósł kotwicę i wyruszył do Anglii. „Mknął szybciej niż niedościgła strzała, zamiatając falującą powierzchnię głębin”, pisał William z Malmesbury. Ale nie dopłynął daleko.
Czy były to efekty świętowania na pokładzie, zwykły błąd nawigacyjny, czy też gniew Wszechmocnego z powodu niepoświęcenia statku przed drogą – nie wiadomo. W każdym razie po upływie kilku minut od opuszczenia wybrzeża „Biały Statek” rozbił się o ostrą skałę, do dziś widoczną u wyjścia z portu. Zderzenie wybiło głęboki otwór w drewnianym dziobie okrętu. Wstrząs wrzucił roztrzaskane drewno do morza, a do statku zaczęła przedostawać się lodowata woda. Obowiązkiem każdego pasażera było bezzwłoczne ratowanie Wilhelma. Podczas gdy załoga próbowała usuwać wodę z „Białego Statku”, przez burtę przerzucono łódź ratunkową. Wilhelm wszedł na jej pokład wespół z kilkoma towarzyszami, wśród których było również paru wioślarzy, mających za zadanie bezpieczne odwiezienie księcia do Barfleur. To musiała być przerażająca scena: z jednej strony krzyki pijanej załogi, miotającej się w próbach usuwania z tonącego statku wdzierającej się nieustannie wody, z drugiej lamenty pasażerów wrzuconych do morza siłą uderzenia. Przesiąknięte wodą morską wyszukane stroje wielu szlachetnie urodzonych mężczyzn i kobiet stawały się potwornie ciężkie, uniemożliwiając ratowanie życia – płynięcie czy nawet zwykłe unoszenie się na wodzie. Fale odbijały echem okrzyki tonących.
Kiedy maleńka łódka kierowała się do portu, Wilhelm rozpoznał pośród spanikowanych nawoływań głos swojej przyrodniej siostry, Matyldy. Wzywała pomocy i było pewne, że jeszcze chwila i utonie w zimnych odmętach. Niezdolny tego znieść, rozkazał wioślarzom zawrócić łódkę i ratować kobietę.
Decyzja ta okazała się tragiczna w skutkach. Hrabina nie była bowiem jedyną osobą tonącą w pobliżu. Zbliżającą się łódź zauważyli inni rozbitkowie, rozpaczliwie miotający się w lodowatych odmętach, i masowo zaczęli wdzierać się na pokład, szukając na nim schronienia. W rezultacie skif wywrócił się do góry dnem i zatonął. Matyldy nie uratowano. Zginął również Wilhelm Adelin, książę Normandii i przyszły król Anglii. Jak ujął to kronikarz Henry z Huntington, „zamiast nosić złotą koronę, jego głowa roztrzaskała się o morskie skały”.
Katastrofę „Białego Statku” przeżył zaledwie jeden człowiek. Był to rzeźnik z Rouen, który wszedł na pokład jednostki w Barfleur, by zebrać płatności za długi, i którego rozbawione towarzystwo postanowiło zabrać ze sobą w podróż morską. Kiedy statek poszedł na dno, owinął się w skóry baranie, żeby się ogrzać, i przylgnął do strzaskanej drewnianej belki. Rankiem, dryfując całkowicie przemoczony, dotarł do brzegu i tam też opowiedział swoją historię. Kilka ciał jakiś czas później wyrzuciło morze.
Statek króla Henryka, dowodzony przez doświadczonych ludzi i nawigowany z ostrożnością i uwagą, dopłynął do Anglii bez szwanku, zaś król wraz z domownikami zajęli się przygotowaniami do obchodów uroczystości Bożego Narodzenia. Kiedy na dwór dotarły potworne wieści o katastrofie w Barfleur, przyjęto je w niemym przerażeniu. Henryka początkowo trzymano w nieświadomości. Zarówno możnowładcy, jak i urzędnicy truchleli na myśl o poinformowaniu króla, że jego dzieci, w tym ukochany następca, stały się – jak to określił William z Malmesbury – „pokarmem dla potworów z głębin”. W końcu do Henryka wysłano małego chłopca, aby przekazał mu straszną nowinę. Ów rzucił się do stóp władcy i płacząc, opowiedział o tragedii. Według Orderica Vitalisa, Henryk „upadł na ziemię, przygnieciony bólem”. Mówiono, że już nigdy w życiu się nie uśmiechnął.
Zatonięcie „Białego Statku” było nie tylko osobistą tragedią Henryka I. Była to także katastrofa polityczna dla dynastii normandzkiej. Mówiąc słowami Henry’ego z Huntington: „Nadzieja na przyszłe rządy Wilhelma była większa niż przeświadczenie, że jego ojciec rzeczywiście władał królestwem”. Dzięki małżeństwu Wilhelma Adelina Normandia zawarła pokój z Andegawenią, natomiast po złożeniu hołdu Ludwikowi VI całe królestwo anglonormandzkie żyło w przyjaznych stosunkach z Francją. Wszystkie plany i wysiłki Henryka mające na celu zabezpieczenie swoich ziem i spuścizny opierały się na synu.
Śmierć Wilhelma Adelina i zarazem przypadkowe przeżycie jego kuzyna Stefana z Blois miały pogrążyć w chaosie całą Europę Zachodnią na kolejne trzy dekady.Polowanie na spadkobiercę
Henryk I był, jak ujął to jeden z ówczesnych kronikarzy, „człowiekiem, nad którym nikt nie mógł dominować, z wyjątkiem samego Boga”. Ten czwarty z kolei syn Wilhelma Zdobywcy cieszył się wyjątkowo długim, pokojowym i udanym panowaniem trwającym trzydzieści pięć lat, w trakcie których znacząco wzrósł autorytet królewski w Anglii. Chociaż po śmierci jego ojca w 1087 r. Anglia i Normandia rozdzieliły się, Henryk w sposób bezlitosny zjednoczył je na nowo. Po przejęciu korony angielskiej po śmierci brata Wilhelma Rudego w 1100 r., w roku 1106 w bitwie pod Tinchebray Henryk pokonał drugiego ze starszych braci, Roberta Krótkoudego, wskutek czego przejął kontrolę nad Normandią. Od tego czasu przez niemal trzydzieści lat przetrzymywał Roberta w zamku Cardiff (początkowo, nim został osadzony w Cardiff, Robert był więźniem w zamku Devizes – przyp. red.).
W międzyczasie Henryk popierał łączenie się rodów arystokracji anglo-normandzkiej, których uprawy i posiadłości ziemskie sięgały Kanału La Manche. Natomiast poślubiając królową Matyldę, chciał połączyć krew Normanów i Sasów w celu załagodzenia zatargów z częścią poddanych, zaatakowanych podczas podboju normańskiego.
Był znakomitym prawodawcą i administratorem. Stworzył wyrafinowany system anglonormandzkiego rządu, co było znacznym postępem w stosunku do tego, który znano z czasów panowania Wilhelma Zdobywcy czy też jego brata – Wilhelma Rudego. Przyznał baronom angielskim Kartę Swobód, której przepisy honorowały prawa ostatniego saskiego króla, Edwarda Wyznawcy, gwarantowały prawa baronom i wyznaczały pewne granice władzy królewskiej. Aby umocnić zwierzchnictwo Korony wśród lokalnych panów, wysyłał królewskich sędziów na wielkie objazdy do angielskich hrabstw, by badali oni przestępstwa, nadużycia i akty korupcji. Zreformował w tym celu również królewski skarbiec, dokonując tego poprzez ustanowienie ministerstwa skarbu (Exchequer), mającego zdawać sprawozdania ze swojej działalności dwa razy do roku, oraz poprzez połączenie systemów księgowości Anglii i Normandii w jeden wspólny organizm podległy jednemu skarbnikowi. Uczynił także niemało celem zabezpieczenia pozycji Normandii na kontynencie. Biorąc to wszystko pod uwagę, stworzył jedną z najbardziej wyrafinowanych maszyn biurokratycznych w Europie od czasów rzymskich. „Za jego panowania”, jak czytamy w Anglo-Saxon Chronicle, „żaden człowiek nie śmiał czynić źle drugiemu; zapewnił pokój człowiekowi i zwierzęciu”. A jednak, mimo tych wszystkich sukcesów, nie powiodło mu się w najważniejszej sprawie: nigdy nie zdołał zabezpieczyć przyszłości królestwa.
Po tragicznej śmierci Wilhelma Adelina, Henryk I bardzo starał się spłodzić jeszcze jednego prawowitego męskiego potomka, któremu mógłby przekazać swoje ziemie i tytuły. Królowa Matylda zmarła w 1118 r., a w roku 1121 Henryk ożenił się z nastoletnią panną, Adelizą z Louvain. Co dziwne, jak na człowieka posiadającego 22 dzieci z nieprawego łoża, nie zdołał zapłodnić nowej żony. To postawiło go przed jedynym, raczej ostatecznym rozwiązaniem. Uwzględniając fakt, że nie może przygotować do objęcia tronu żadnego ze swoich nieślubnych synów (w tym najstarszego z nich, niezwykle uzdolnionego Roberta, hrabiego Gloucester), postanowił wyznaczyć na dziedzica swoje drugie i zarazem jedyne pozostałe mu prawowite dziecko – cesarzową Matyldę.
Kiedy młodszy brat zginął na pokładzie „Białego Statku”, Matylda miała osiemnaście lat. Od dekady mieszkała w Niemczech, dokąd została wysłana jako ośmiolatka, by poślubić Henryka V, króla Niemców i cesarza Świętego Cesarstwa Rzymskiego, którego władza obejmowała swym zasięgiem terytoria od Niemiec aż po Toskanię. Dorastała w wielkim przepychu, w miastach i pałacach środkowej Europy, gdzie zasmakowała władzy politycznej. Matylda sprawowała funkcję regentki podczas nieobecności męża, będącego stale w rozjazdach pomiędzy swoimi wielkimi dominiami. Dwukrotnie jej głowę zdobiła korona cesarska przy okazji wielkich uroczystości w Rzymie. Ponadto, jako jedna z najważniejszych kobiet w Europie, obracała się w towarzystwie najsławniejszych i najbardziej wpływowych postaci swojego wieku.
Jednak w roku 1125 cesarz niespodziewanie umarł. Matylda nie doczekała się potomstwa, więc jej polityczna rola w Niemczech straciła znaczenie. Henryk I sprowadził ją z powrotem do Anglii, gdzie poznała jego nowe plany dotyczące przyszłości królestwa. Matylda wróciła z tytułem cesarzowej i ulubioną cenną relikwią – zachowaną ręką świętego Jakuba – darem z kaplicy cesarskiej. Podczas obchodzonych na dworze uroczystości Bożego Narodzenia 1126 r. siedziała obok ojca, gdy lojalni baronowie przybyli złożyć jej przysięgę wierności jako dziedziczce tronu królestwa i księstwa. Było to niezwykłe posunięcie i zarówno Henryk, jak i jego baronowie zdawali sobie z tego sprawę. W XII wieku precedensy dotyczące sprawowania rządów przez kobietę były bardzo rzadkie. Panowanie było wówczas zadaniem żołnierza, sędziego i prawodawcy, a wszystkie te role niejako z konieczności należały do mężczyzn. Król prosił zatem o wiele, usiłując wymóc na poddanych zgodę na rządy córki. Niestety, nie miał innego wyboru.
Chcąc jednak wzmocnić roszczenia do sukcesji, Matylda potrzebowała nowego męża. Podobnie jak w przypadku małżeństwa Wilhelma Adelina, Henryk i tym razem szukał sojuszu z hrabiami Andegawenii. Skontaktował się w związku z tym z Fulkiem V i wynegocjował przymierze oparte na mariażu pomiędzy Matyldą a najstarszym synem Fulka, Godfrydem. 17 czerwca 1128 r. para zawarła małżeństwo w leżącym na granicy Normandii i Andegawenii mieście Le Mans. Cesarzowa Matylda miała dwadzieścia sześć lat, a pan młody liczył lat piętnaście. John z Marmoutier odnotował, że uroczystości zaślubin obchodzono „przez trzy tygodnie bez przerwy, a gdy się skończyły, nikt nie odszedł bez podarunku”.
W dniu ślubu Godfryd Andegaweński był wysokim, pewnym siebie nastolatkiem o rudych włosach; zdawał się tryskać niewyczerpaną energią i miał dar przyciągania uwagi otoczenia. Przystojny, o jasnej skórze, zyskał przydomek „Piękny” (Le Bel). Tradycja podaje również, że lubił nosić gałązkę żółtego janowca (łac. Planta genista) we włosach, czym zasłużył sobie na jeszcze jedno przezwisko – Godfryd Plantagenet. John z Marmoutier opisał go później jako „godnego podziwu, sympatycznego , który wyróżniał się w debatach niezwykle wprawny w walce”. Na tydzień przed ślubem Henryk I pasował go w Rouen na rycerza. Ubrany był wówczas w len i purpurę oraz zbroję z podwójnie plecioną kolczugą ze złotymi ostrogami. Miał też tarczę pokrytą złotymi motywami lwów i miecz, wykuty podobno przez mitycznego nordyckiego kowala, Waylanda Smitha. Po ślubie Godfryd został hrabią Andegawenii na mocy przynależnego mu prawa. Fulko V zrezygnował z tego tytułu i wyruszył na Wschód, gdzie został królem Jerozolimy.
Pomimo tych wszystkich przymiotów, Matylda nie była pod szczególnym wrażeniem Godfryda, młodszego od niej o jedenaście lat. Ponadto Normanowie postrzegali Andegawenów jako barbarzyńców, którzy mordowali księży, bezcześcili kościoły i cechowały ich odrażające maniery przy stole. Legenda głosiła, że pochodzili od córki szatana, Meluzyny, która dawno temu poślubiła andegaweńskiego hrabiego i objawiła swą diabelską naturę, kiedy zmuszona do uczestnictwa we mszy świętej wyleciała przez okno kościoła i zniknęła na zawsze. Jednak szatańska krew ciągle wrzała w żyłach jej potomków. I nawet jeśli legenda pochodziła z odległych wieków, to były również lepsze dowody na to, że krew Andegawenów jest niebezpieczna. Prapradziad Godfryda, Fulko III zwany Czarnym, słynął z gwałtowności. Mawiano o nim, że kazał spalić na stosie swoją pierwszą żonę odzianą w suknię ślubną po odkryciu jej cudzołóstwa, jakiego dopuściła się z pasterzem kóz, zaś jego reputacja rozpustnego gwałciciela i grabieżcy rozciągała się od wybrzeży Atlantyku po świętą ziemię Jerozolimy.
Pomimo burzliwego rodowodu, Henrykowi I wydawało się, że Godfryd Plantagenet jest wymarzonym mężem dla jego cesarskiej córki. Para nie żyła jednak w dobrych stosunkach, ale to nie miało znaczenia. Małżonkowie kłócili się i rozchodzili przez pierwszych pięć lat związku, by potem ustatkować się pod nadzorem Henryka I i przykładnie wypełniać obowiązki polityczne. 5 marca 1133 r. Matylda urodziła w Le Mans pierwszego syna. Na cześć króla, którego koronę miał odziedziczyć, nadano mu imię Henryk. Chrzest odbył się w Wielką Sobotę w katedrze w Le Mans, a niemowlę zostało zawierzone opiece świętego Juliana. Trzeba było jednak czegoś więcej niż ochrony świętego, aby zadbać o przyszłość dziecka. W najbliższych dwóch latach wszystko, co Henryk miał nadzieję przekazać wnukowi, miało bowiem pogrążyć się w chaosie.