Plastusiowy pamiętnik i Przygody Plastusia - ebook
Plastusiowy pamiętnik i Przygody Plastusia - ebook
Przygody Plastusia, małego bohatera z plasteliny ulepionego przez siedmioletnią Tosię, są od pokoleń najbliższą serca Polaków opowieścią o świecie pierwszoklasistów. Pamiętnik szkolnych i domowych przygód „spisany” przez Plastusia jest nierozerwalnie związany z pełnymi wdzięku ilustracjami Zbigniewa Rychlickiego, jednego z najwybitniejszych grafików, jedynego Polaka nagrodzonego Światową Nagrodą IBBY w dziedzinie ilustracji dziecięcej.
Ten elegancki tomik Plastusiowego pamiętnika i Przygód Plastusia został uzupełniony o specjalnie przygotowany rozdział o Marii Kownackiej i stworzonej przez nią postaci Plastusia – najbardziej rozpoznawalnej ikonki polskiej literatury dziecięcej. Wydanie ma charakter kolekcjonerski; każdy egzemplarz posiada swój unikalny numer, widoczny po otwarciu książki.
Kategoria: | Klasyka |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-66837-75-1 |
Rozmiar pliku: | 7,1 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Jestem malutki ludzik z plasteliny.
Dlatego na imię mi Plastuś.
Mam śliczne mieszkanie: oddzielny drewniany pokoik. Obok mnie, w drugim pokoju, mieszka tłuściutka, biała guma. Ta guma nazywa się „myszka”. A zaraz koło gumki mieszkają cztery błyszczące, ostre stalówki. A z drugiej strony, w długim korytarzu, mieszka pióro, ołówek i scyzoryk. Z początku nie wiedziałem, jak się nasz dom nazywa. Teraz już wiem: piórnik.
Naszą gospodynią jest mała Tosia.
Na lekcji rysunków siedziałem na ławce w rowku koło ołówka. Ołówek mi opowiedział, skąd się tu wziąłem.
To było tak:
Na pierwszej lekcji, zaraz po wakacjach, było lepienie z plasteliny. Pani rozdała dzieciom zieloną i czerwoną plastelinę i dzieci lepiły, co same chciały. Bronka ulepiła gniazdo z jajeczkami. Wicuś ulepił grzybki, chłopcy spod okna ulepili samoloty, a Tosia ulepiła mnie – takiego malutkiego ludzika.
Ja mam duży, czerwony nos, odstające uszy i zielone majteczki. Wszyscy powiedzieli w klasie, że jestem śliczny.
Tosia mi zrobiła ołówkiem oczy i zaraz zacząłem patrzeć na wszystkie strony. A jak Tosia przylepiła mi uszy, to zaraz zacząłem słuchać, co się w klasie dzieje.
I teraz wszystko widzę i słyszę, i mieszkam sobie w Tosinym piórniku.O PAMIĘTNIKU W CZERWONYM ZESZYCIKU
Pióro i stalówka nie lubią lekcji rysunków, bo muszą siedzieć w piórniku.
A Tosia, ołówek, scyzoryk, guma-myszka i ja, Plastuś, najlepiej lubimy rysunki.
Na lekcjach rysunków jest okropnie wesoło, bo wszyscy wyskakujemy z piórnika. Ołówek i guma latają po papierze: co ołówek narysuje, to guma zetrze.
Ołówek ciągle sobie nos łamie, a scyzoryk – ciach... ciach... ciach... musi mu nos zaostrzyć. A ja siedzę w rowku koło kałamarza i przyglądam się.
Wczoraj były wycinanki; to jeszcze zabawniejsze.
Wyskoczyły z torby błyszczące nożyczki i kolorowe papiery. Tosia cięła papierki na kawałki i naklejała.
To było bardzo ładne.
A potem zostało dużo kawałków niepotrzebnego papieru. Ja ten papier pozbierałem i poskładałem.
Scyzoryka poprosiłem, to mi go obciął.
Stalówkę poprosiłem, to mi go przedziurawiła.
Niteczkę poprosiłem, to mi go przewiązała.
I mam zeszycik taki, jak ma Tosia.
Mój zeszycik ma w środku białe kartki, a okładkę czerwoną. Mój zeszycik jest taki duży, jak Tosi paznokieć, i leży w moim piórnikowym pokoiku na samym dnie.
A potem pozbierałem wszystkie połamane noski od ołówka i piszę teraz nimi w zeszyciku swój pamiętnik.
Będę opisywał wszystko, co się u nas w szkole dzieje.O KLEKSIKU Z KAŁAMARZA, CO NA NIKOGO NIE ZWAŻA
Dzisiaj rano Tosia otworzyła piórnik.
Ołówek podskoczył, bo myślał, że go Tosia wyjmie. Guma-myszka podskoczyła, bo myślała, że ją Tosia wyjmie.
A Tosia nie wyjęła ani ołówka, ani gumy-myszki, tylko... pióro!
Wyjęła Tosia zielone pióro.
Stalówki zaraz się napuszyły – czekają, którą Tosia wybierze?... Każda chce być pierwsza.
Wyjęła Tosia złotą stalówkę, zatknęła do obsadki i mówi:
– Tyś stalówka ze złota, będziesz ładnie pisała.
Stalówka – skrzypu... skrzypu... gryzdu... gryzdu... po papierze smaruje. A co się ruszy, to kulfona usadzi. A co się posunie, to o papier zawadzi. A co ją Tosia przyciśnie, to z niej atrament pryśnie.
Tosi pot na czole wystąpił.
– Oj, lepiej było pisać ołówkiem!
A ołówek wysadził z piórnika łebek w czerwonym kapeluszu i woła do pióra:
– Choć masz stalówkę ze złota, bazgrzesz jak kura pazurem koło płota!
Ale pióro na to nie zważa, tylko skrzypu... skrzypu... gryzdu... gryzdu... pisze coraz lepiej.
Już prawie pół strony zapisało.
Aż tutaj, na samym środku stronicy – hyc! ze stalówki czarny, brzydki kleksik!
Zrobiła się awantura.
Przyleciała na ratunek różowa bibuła: piła atrament, piła, sama się uczerniła – nic nie pomogło.
Przyleciała na ratunek guma-myszka: tarła, tarła: cały ogonek sobie zdarła – nic nie pomogło.
Kleks jak siedział, tak siedzi, czarnym okiem na wszystkich łypie. Czarny język wszystkim pokazuje i woła:
– Jestem kleksik z kałamarza, co na nikogo nie zważa!...
A ołówek zerka z piórnika i cieszy się, że lepszy od pióra, bo nigdy kleksików nie robi.
A biedna Tosia płacze i płacze, że jej KLEKS stronicę zepsuł.
Co tu robić?
------------------------------------------------------------------------
Zapraszamy do zakupu pełnej wersji książki
------------------------------------------------------------------------