Po co nam była ta wojna! - ebook
Po co nam była ta wojna! - ebook
Czy druga wojna światowa była „dobrą wojną”, jak głosi mit rozpowszechniony w krajach, które wyszły z niej zwycięsko? I czy musiała wybuchnąć we wrześniu 1939 roku z powodu Polski? Brytyjski konserwatywny dziennikarz i publicysta Peter Hitchens się z tym nie zgadza.
Twierdzi, że jednym z ważniejszych powodów rozpętania światowego konfliktu były brytyjskie gwarancje dla granic Polski zagrożonej przez agresywną politykę Hitlera. Co gorsza, rząd Jego Królewskiej Mości w pełni zdawał sobie sprawę, że z racji słabości swych sił lądowych nie będzie w stanie wypełnić tych gwarancji. Tak się stało – po niemieckiej agresji na Polskę Londyn wypowiedział wojnę III Rzeszy (i nakłonił do tego Paryż), ale pozostawił polskiego sojusznika na pastwę losu. Hitchens uważa, że należało poczekać z wystąpieniem przeciwko Hitlerowi i wykorzystać ten czas na odpowiednie przygotowania.
Rozprawia się też z innymi obiegowymi opiniami na temat II wojny światowej: że doszło do niej w celu ratowania ludności żydowskiej przed nazistami, że Niemcy rzeczywiście planowały inwazję na Wyspy Brytyjskie (według autora Hitler tylko wywierał presję, aby zmusić Londyn do zawarcia pokoju), wreszcie że Wielka Brytania należy do grona zwycięzców. Uważa tę ostatnią tezę za głęboko fałszywą wobec utraty statusu najważniejszego mocarstwa Zachodu na rzecz USA, ogromnych strat ludzkich i materialnych oraz rychłego rozpadu imperium kolonialnego. To książka idąca pod prąd, mająca sprowokować czytelnika do myślenia wbrew utartym schematom, w której poczesne miejsce zajmuje sprawa polska. Do tego napisana barwnie, przystępnym językiem.
Kategoria: | Historia |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-11-16252-5 |
Rozmiar pliku: | 2,0 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Wstęp do wydania polskiego
Jak Wielka Brytania zgubiła Polskę
Czy Wielka Brytania wygrała czy przegrała drugą wojnę światową? Odpowiedź na to pytanie wydaje się prosta i bezdyskusyjna. Oczywiście, że wygrała! Adolf Hitler palnął sobie w łeb, wojska III Rzeszy skapitulowały, a spory kawał Niemiec znalazł się pod okupacją brytyjską. Premier Winston Churchill zajął miejsce przy stole, na którym przywódcy wielkich mocarstw kreślili mapę nowego świata, który narodził się z wojennej pożogi.
Problem w tym, że to tylko pozory. O tym, czy kraj wygrał, czy przegrał wojnę, nie przesądzają bowiem plakaty ze znakiem V jak Victory rozlepione na rogach ulic. Nie decyduje o tym entuzjazm tłumów wymachujących kolorowymi chorągiewkami na paradzie zwycięstwa. Nie, to są wszystko sprawy drugorzędne. Można przecież – o czym my, Polacy, wiemy doskonale – być członkiem zwycięskiej koalicji i przegrać wojnę z kretesem.
Jakie są więc prawidłowe kryteria? Jak ocenić, czy wojna zakończyła się porażką, czy zwycięstwem? Wystarczy posłużyć się logiką. I porównać siłę i pozycję międzynarodową państwa sprzed wybuchu wojny i po niej. Jeżeli stało się potężniejsze lub utrzymało swoje znaczenie – wojnę wygrało. Jeżeli słabsze – wojnę przegrało.
Zastosujmy tę metodę do Wielkiej Brytanii i jej zbrojnych zmagań w latach 1939–1945. Cóż się okazuje? To, że prawda jest dokładnie odwrotna do powszechnych wyobrażeń. Wielka Brytania wcale drugiej wojny światowej nie wygrała. Wielka Brytania ją przegrała!
W bardzo przekonujący sposób udowadnia to Peter Hitchens w swojej błyskotliwej książce, którą trzymacie Państwo w rękach. Wskazuje w niej na trzy zasadnicze sprawy:
– Wielka Brytania w wyniku drugiej wojny światowej straciła swoje imperium kolonialne.
– Wielka Brytania w wyniku drugiej wojny światowej utraciła swoją potęgę gospodarczą.
– Wielka Brytania w wyniku drugiej wojny światowej utraciła pozycję światowego supermocarstwa.
Wszystko to bezpowrotnie!
Druga wojna światowa była momentem przełomowym w dziejach imperium brytyjskiego. Ze światowej ekstraklasy Wielka Brytania została przestawiona do drugiej ligi. I tkwi tam do dzisiaj.
Dociekliwy czytelnik zapewne zada w tym miejscu pytanie. Skoro Wielka Brytania przegrała drugą wojnę światową, to z kim ją przegrała? Przecież III Rzesza w 1945 roku znajdowała się w jeszcze gorszym stanie. Zgoda, Niemcy również przegrali drugą wojnę światową, choć po kilkudziesięciu latach – w przeciwieństwie do Wielkiej Brytanii – udało im się odbudować swoją pozycję hegemona Starego Kontynentu.
Wielka Brytania oczywiście nie przegrała wojny z Niemcami, lecz ze… Stanami Zjednoczonymi. Druga wojna światowa dla Ameryki również była dziejowym momentem zwrotnym. Ale nie był to, jak dla Albionu, moment upadku znaczenia i potęgi. Odwrotnie – dla Stanów Zjednoczonych był to moment wejścia na drogę do globalnej dominacji. Jedno światowe supermocarstwo chwiejnym krokiem zeszło ze sceny historii, a w jego miejsce na scenę żwawo wkroczyło nowe. Zmierzch starego imperium stał się jednocześnie brzaskiem nowego. Mało tego, to pierwsze stało się wasalem drugiego. Uzależnione od niego militarnie, gospodarczo i politycznie musiało się zadowolić upokarzającą rolą „młodszego brata”. Nieźle, gdy się pomyśli, że jeszcze sto pięćdziesiąt lat wcześniej Ameryka była brytyjską kolonią!
„Wypowiadając Hitlerowi wojnę, Anglia i Francja ponad wszelką wątpliwość nie osiągnęły swoich celów – pisze Peter Hitchens. Oba te kraje dążyły do tego, żeby pozostać w klubie Wielkich Mocarstw. Również oba zostały poproszone, choć za każdym razem odbyło się to inaczej, o opuszczenie tego klubu, tyle tylko że na pocieszenie pozostawiono im rozmaite mało warte błyskotki, pozornie świadczące o wielkości. Obu pozwolono na posiadanie bezużytecznej broni jądrowej oraz prawa do weta w Radzie Bezpieczeństwa ONZ, z których to atrybutów mogły jednak korzystać tylko po uprzednich konsultacjach z supermocarstwem – ich sponsorem_”_.
Najciekawsze, że najlepsze książki to takie, które zostały napisane wbrew obowiązującym trendom. Takie, których autorzy mają odwagę podważać świętości. Stawiać niewygodne pytania i nowatorskie tezy. Sprzeciwiać się obowiązującym zakazom i nakazom, nie przejmując się krytyką i oburzeniem starych autorytetów.
Taka jest bez wątpienia książka Petera Hitchensa. Jest nie tylko ciekawa i świetnie napisana, ale także diabelnie niepoprawna politycznie. Bo skoro uznamy, że Wielka Brytania, wchodząc do wojny przeciwko Niemcom, uruchomiła reakcję łańcuchową, która doprowadziła ją do samozagłady, to może wcale do tej wojny nie powinna była wchodzić? Zamiast wojować z Adolfem Hitlerem, może należało się z nim ułożyć? Oddać Europę Niemcom, i skupić się na obronie swojej pozycji na morzach i odległych lądach? Czyli dokonać podziału świata na strefy wpływów nie ze Stalinem, jak to miało później miejsce w Jałcie, ale z Hitlerem. Nie jest tajemnicą, że niemiecki dyktator nie miał nic przeciwko takiemu rozwiązaniu. Mało tego, sojusz z Wielką Brytanią przez wiele lat był jego marzeniem i obsesją.
W tym miejscu wkraczamy jednak na pole historii alternatywnej. Dalsze rozważania „co by było, gdyby” – zostawiam Tobie, drogi Czytelniku. Książka _Po co nam była ta wojna_ jest bez wątpienia znakomitą podstawą do takich pasjonujących rozważań.
***
Dzieło Petera Hitchensa jest szczególnie interesujące dla Po-laków. Spora jego część poświęcona jest bowiem genezie wybuchu drugiej wojny światowej. Czyli odwiecznemu pytaniu, które od lat wzbudza namiętne dyskusje Polaków: czy to Polska wciągnęła Wielką Brytanię do wojny, czy też może odwrotnie – to Wielka Brytania wciągnęła do wojny Polskę?
Wielu Polaków nadal święcie wierzy w wersję numer jeden. Czyli że Wielka Brytania 3 września 1939 roku przystąpiła do wojny, kierując się „moralnym obowiązkiem” i „miłością do walczącej o wolność Polski”. A wcześniej z tych samych szlachetnych pobudek udzieliła Polsce gwarancji niepodległości…
Jest to oczywiście pomysł śmieszny. Dziecięca wręcz naiwność. Jak wiadomo, Bóg obdarzył naród polski wieloma przymiotami, ale niestety nie znalazł się wśród nich zmysł polityczny; zrozumienie tego, na czym polega brutalna gra, jaką jest polityka międzynarodowa. Tu nie ma miejsca na uczucia, tu nie ma przyjaciół. Są tylko twarde, realizowane bezwzględnie interesy.
W rzeczywistości udzielone nam 31 marca 1939 roku brytyjskie gwarancje były cyniczną pułapką. Wielka Brytania była już wówczas zdecydowana na wojnę z Niemcami. Chciała jednak zrobić wszystko, aby ta wojna nie zaczęła się na Zachodzie, tylko na Wschodzie Europy. Dlatego właśnie zaproponowała Polsce sojusz, którego zawarcie sprowokowało Hitlera do zaatakowania naszego kraju.
Hitchens pasjonująco rekonstruuje tę koronkową, makiawelistyczną grę. Podkreśla, że już w momencie udzielenia nam gwarancji przywódcy Wielkiej Brytanii doskonale zdawali sobie sprawę, że nie będą w stanie w żaden sposób pomóc Polsce. Były to więc gwarancje bez pokrycia.
Co przyświecało wówczas brytyjskiej dyplomacji? Według Hitchensa realizowała ona trzy cele:
Pierwszym było zyskanie na czasie. Będący oczywistą konsekwencją gwarancji Londynu atak Hitlera na Polskę odsuwał bowiem o kilka bezcennych miesięcy atak na Zachód. W tym okresie Wielka Brytania mogła się szykować do wojny.
Drugim było uniemożliwienie odnowienia i wzmocnienia sojuszu między Polską a Niemcami. Zawiązania tego sojuszu tego Londyn obawiał się bowiem wręcz panicznie.
Trzecim celem udzielenia Polsce gwarancji było uwikłanie Hitlera w długotrwały, wyczerpujący konflikt na wschodzie Europy. Ale oczywiście nie z Polską. Już w 1939 roku Wielka Brytania liczyła bowiem na to, że w niedalekiej przyszłości uda jej się wciągnąć do koalicji antyniemieckiej Związek Sowiecki.
Hitchens w swojej książce powołuje się m.in. na badania Simona Newmana, który przeanalizował posiedzenia rządu brytyjskiego w 1939 roku, także te, na których zdecydowano o udzieleniu Polsce owych nieszczęsnych gwarancji.
„Możemy się przekonać – pisze Hitchens – że nawet nie uwzględniano tego, że wtedy – ani później – Wielka Brytania jest zupełnie niezdolna do udzielenia pomocy militarnej, Polsce gdyby ją zaatakowano. Współczesni czytelnicy mogą tylko dojść do wniosku, iż rząd brytyjski dobrze zdawał sobie sprawę z tego, że nie może podjąć – i nie podejmie – żadnych kroków w razie takiego ataku. Uznał wszelako, iż nie ma to i tak żadnego znaczenia. Polska jako państwo nie miała też bowiem żadnego znaczenia dla tego rządu”.
Sam Newman w swojej, nieco już zapomnianej, książce _Gwarancje brytyjskie dla Polski_ ujmował zaś sprawę następująco: _Jest znamienne, że metoda, jaką wybrali w tym celu, polegała na przerzuceniu początkowej fazy wojny na kogoś innego. Brytyjczycy byli nadal świadomi swej słabości militarnej. Jak to parę dni później Halifax powiedział swemu sekretarzowi Harveyowi: «Chcemy zyskać na czasie, gdyż każdy miesiąc przysparza nam 600 samolotów więcej»_. Czyż najlepszym sposobem zyskania na czasie nie było skierowanie niemieckiej machiny wojennej na Polskę? Zdaniem szefów sztabu Polska mogłaby się bronić przez „parę miesięcy”. A to oznaczało o wiele więcej samolotów dla Wielkiej Brytanii.
Brytyjczycy – w przeciwieństwie do Polaków – to ludzie, którzy potrafią wyciągać wnioski z historii. Angielscy przywódcy pamiętali więc doskonale, że pierwszą wojnę światową udało im się wygrać przy pomocy żołnierzy rosyjskich. Dlaczego nie powtórzyć tego scenariusza i teraz? Według Petera Hitchensa brytyjskie elity władzy od początku prawdziwego partnera do prowadzenia wojny na dwa fronty z Niemcami upatrywały nie w słabej Polsce, ale w Związku Sowieckim. To dlatego w zawartym w 1939 roku układzie sojuszniczym z Warszawą Londyn umieścił zastrzeżenie, że będzie bronił Polski tylko i wyłącznie przed Niemcami. To dlatego po 17 września 1939 roku Winston Churchill wyraził pełne zrozumienie dla bolszewickiego najazdu na Polskę: „Widać było jak na dłoni, że gwarancje te skierowane są wyłącznie przeciw Niemcom, zostały zaś tak przebiegle sformułowane, że nie dotyczyły sytuacji zaistniałej, gdy Polskę najechali również Rosjanie – pisze Hitchens. – Było to celowe i świetnie przemyślane. Chodziło bowiem o zachowanie furtki umożliwiającej nawiązanie w przyszłości porozumienia ze Stalinem”_._
I dalej: „Wojska radzieckie znalazły się teraz znacznie bliżej Berlina niż przed wybuchem wojny. Tak oto wyłaniał się z mroku zarys przyszłego porozumienia ze Stalinem. W ostatecznym rozrachunku Polskę można było poświęcić na ołtarzu dalekosiężnych interesów Anglii i Francji. Lecz ZSRR nadal pozostawał potencjalnym sojusznikiem. A zatem nie wolno go było poważnie urazić, bo uniemożliwiłoby to w przyszłości nawiązanie przymierza. Niewskazane byłoby bodaj tylko symboliczne potępienie Moskwy za inwazję Polski, nie wspominając już o wypowiadaniu jej z tego powodu wojny”.
Scenariusz zawiązania sojuszu brytyjsko-sowieckiego wymierzonego w III Rzeszę niósł oczywiście dla Polski śmiertelne niebezpieczeństwo. Jak bowiem ostrzegał w 1939 roku genialny Władysław Studnicki, Anglia będzie musiała Sowietom za udział w wojnie przeciwko Niemcom zapłacić. A czym może im zapłacić? Oczywiście Polską. Już wówczas – jeszcze zanim padły pierwsze strzały drugiej wojny światowej – można było przewidzieć Jałtę. Przyszłą zdradę naszego, pożal się Boże, alianta.
Jakie było więc wyjście z tej straszliwej sytuacji, w jakiej znalazła się Polska w roku 1939? Odpowiedź jest prosta. I udzielało jej już wielu znakomitych polskich publicystów i historyków, m.in.: Władysław Studnicki, Stanisław Cat-Mackiewicz, profesor Jerzy Łojek czy profesor Paweł Wieczorkiewicz.
Polska nie powinna była dać się wciągnąć Wielkiej Brytanii w pułapkę. Wiarołomne brytyjskie gwarancje należało po prostu odrzucić. I utrzymać dotychczasowy kurs naszej dyplomacji, czyli kurs na Berlin. Należało ułożyć się z Niemcami, aby zyskać na czasie.
Polska w przededniu drugiej wojny światowej powinna prowadzić taką samą politykę, jaką prowadziła Wielka Brytania. Czyli starać się odsunąć od siebie pierwsze, straszliwe uderzenie Hitlera. I skierować je w innym kierunku. W naszym przypadku – na Zachód. Na Francję.
Niestety, nasze ówczesne elity władzy podjęły inną decyzję. Ufne w brytyjski i francuski sojusz wzięły na siebie najazd Hitlera. Polscy przywódcy z entuzjazmem skoczyli na główkę do pustego basenu, a potem byli bardzo zdziwieni, że nie było w nim wody.
„Tylko Polacy tak się cieszyli, że wojna się od nich zaczyna – pisał Stanisław Cat-Mackiewicz – tylko Polacy zachowali się wobec tej rzeczy, tak poważnej jak wojna z Hitlerem, jak chłopiec, który nie śpi całą noc, bo się boi, że go starsi nie zabiorą na polowanie na kaczki. Wszyscy inni – wszyscy – starali się zaoszczędzić swe siły na finisz wojny”.
Polski czytelnik zapewne będzie się zżymał i protestował, czytając niepochlebne opinie, jakie Peter Hitchens wygłasza pod adresem II Rzeczypospolitej. Nazywa ją m.in.: „małą dzielną antysemicką Polską, krajem dyktatury wojskowej, szakalem z Cieszyna”. W innym miejscu pisze z przekąsem, że „poszliśmy na wojnę, by bronić agresywnego i antysemickiego despotyzmu”. Polska została w tych fragmentach książki przedstawiona w sposób karykaturalny.
Czytelniku, nie oburzaj się i nie denerwuj! Podejdź do tego chłodno i wyciągnij wnioski. Opinie, które wygłasza Hitchens, są bowiem dokładnym odzwierciedleniem opinii, jaką o Polsce miała brytyjska elita władzy w 1939 roku.
Pora, aby Polacy zeszli wreszcie na ziemię. W Wielkiej Brytanii nikt nas nie kochał ani nie lubił. Wprost przeciwnie, Polska miała fatalną prasę jako kraj będący „piekłem dla Żydów” i jako „sojusznik Hitlera”, który odegrał „haniebną rolę” w rozbiorze biednej, demokratycznej Czechosłowacji.
Wielka Brytania nie tylko Polski nie lubiła, ale nie miała również w Polsce żadnych żywotnych interesów. Ba, od samego początku – od 1918 roku – zawsze mieliśmy Brytyjczyków przeciwko sobie. To nie przypadek, że idea rozbiorowej Linii Curzona narodziła się właśnie w Londynie. Bez zrozumienia tych podstawowych faktów, które Hitchens ukazuje nam szczerze – bez taryfy ulgowej i bez obłudy – nie pojmiemy prawdy o roku 1939. A prawda ta jest gorzka i smutna. Wielka Brytania nigdy nie uważała nas za poważnego sojusznika. Uważała nas jedynie za ofiarę, którą można rzucić na pożarcie Hitlerowi, aby zaspokoić jego pierwszy głód.
Książka Petera Hitchensa ma bez wątpienia olbrzymie walory poznawcze. Jest nie tylko modelowym przykładem tego, w jaki sposób powinno się pisać o historii. Czyli ciekawie, drapieżnie, bez przemilczeń; wbrew obowiązującej aktualnie „wykładni dziejów”. Hitchens nie tylko potrafi postawić ostre tezy, potrafi ich również brawurowo bronić.
Dla polskiego czytelnika książka ta może również służyć jako otrzeźwienie i pouczająca lekcja. Rozbija ona bowiem w proch romantyczne mity, jakim hołduje spora część naszego społeczeństwa. Pokazuje prawdziwe kulisy wielkiej europejskiej gry, której padliśmy ofiarą. Kulisy decyzji, które doprowadziły do największej klęski, jaka spadła na Polskę w jej długich, obfitujących w klęski dziejach.
Bo choć zgadzam się z Hitchensem, że Wielka Brytania drugiej wojny światowej wcale nie wygrała, to jednak warto znać proporcje. I pamiętać, że katastrofa Polski była znacznie większa, bardziej dotkliwa niż katastrofa Wielkiej Brytanii. A tragiczny dla nas rok 1945 był jedynie konsekwencją roku 1939.
_Piotr Zychowicz_PODZIĘKOWANIA AUTORA
Podziękowania autora
Chyba nikomu nie będzie zbytnio zależało na tym, by jego nazwisko łączono z tą książką, niemniej chciałbym złożyć podziękowania tym, bez których nigdy by ona nie powstała. Nikogo z grona tych osób – no powiedzmy, prawie nikogo – nie należy obwiniać za przykry i smętny ton, jaki z niej przebija, jak również za to, że jej treść nie u wszystkich znajdzie uznanie. Nie wspomnę już o tym, że przyczyni się ona zapewne, co zresztą było do przewidzenia, do powstania nieporozumień.
Przede wszystkim muszę tu wspomnieć o moich rodzicach: komandorze poruczniku Royal Navy Ericu Hitchensie oraz Yvonne Hitchens, pełniącej służbę w Women’s Royal Naval Service¹. Zbliżył ich do siebie burzliwy czas drugiej wojny światowej, która naznaczyła ich swoim piętnem do końca życia. Obojga zabrakło, i to daleko zbyt wcześnie, żeby mogli poznać tę książkę.
Gdybym tylko zaznał bodaj w połowie tego, co oboje wycierpieli dla mnie i dla mojego pokolenia, niewątpliwie zrozumielibyśmy się lepiej. Nigdy jednak nie zapomniałem, i nie zapomnę, że mój ojciec, jedyna znana mi osoba pozostająca w służbie czynnej podczas ostatniej wojny, nigdy nie był zupełnie pewien, kto właściwie okazał się jej zwycięzcą. Bo też sam nigdy nie miał poczucia, że żyje w zwycięskim kraju ani też (choć swój własny udział w wojnie określał jako bardzo skromny), iż jego kraj odpowiednio go wynagrodził. Pomysł napisania książki wyszedł od niego. Mojej matce zaś zawdzięczam przygnębiające poczucie tego, że dla wielu osób czas pokoju po wygranej wojnie przynosił jakże często rozczarowanie, zakłócane niekiedy przez upiory bardziej inspirującej przeszłości. Znaczny wpływ wywarła na mnie, i bardzo mi również pomogła, książka Patricka Buchanana _Churchill, Hitler i niepotrzebna wojna_, choć nadal nie zgadzam się z wieloma wnioskami, które autor w niej zawarł.
Być może zaskoczeniem dla wielu będą wyrazy wdzięczności, które chciałbym złożyć Denisowi MacShane’owi, który poniekąd był ojcem chrzestnym tej książki. Dzięki debacie, w której starłem się z Denisem w kwestii związanej z Europą, szczęśliwie poznałem Joannę Godfrey z wydawnictwa I.B. Tauris. Joanna pochopnie zapytała mnie, czy mam jakiś pomysł na napisanie książki, i wcale się nie żachnęła, gdy zaproponowałem jej właśnie tę. Muszę dodać, że jej stosunek do mnie od tamtej pory się nie zmienił. Na szczególnie podziękowania z mojej strony zasługuje również Sarah Terry, która przyjęła na siebie denerwujący i nie do pozazdroszczenia obowiązek zredagowania książki, czyniąc to ze zdumiewającym spokojem, z cierpliwością i humorem. Składam też wyrazy szacunku Alexowi Billingtonowi, który na uciążliwych i męczących etapach przygotowywania tekstu do druku wyrozumiale znosił wciąż wprowadzane przeze mnie, coraz to nowe drobne zmiany i poprawki, jak również moje ataki paniki.
Bezgraniczną wdzięczność winien jestem mojej żonie Eve za to, że wycierpiała moją pracę nad kolejną książką, co niestety odebrało nam obojgu wiele cennego czasu.
Wreszcie, podobnie jak poprzednio, pragnę wyrazić raz jeszcze nieustanny podziw dla bibliotekarzy z London Library, raju dla prowadzących wszelkie kwerendy, bez których pomocy ta książka nigdy by nie powstała. Jeśli znajdzie ona uznanie, to w dużej części właśnie dzięki nim. Jednocześnie z większym niż kiedykolwiek wcześniej naciskiem oświadczam, że na mnie i tylko na mnie spada odpowiedzialność za wszystko, co można jej zarzucić.Zapraszamy do zakupu pełnej wersji książki
1.
Pomocnicza kobieca formacja Royal Navy podczas obu wojen światowych – liczyła do 5500 kobiet podczas pierwszej wojny światowej i do 75 000 podczas drugiej wojny światowej. W 1993 r. scalona z Royal Navy (przyp. tłum.).
2.
Dzień rozpoczęcia operacji Overlord, czyli lądowania aliantów w Normandii 6 czerwca 1944 r. (przyp. tłum.).
3.
Tak w oryginale, jednak według dostępnych źródeł gdy „Cossack” dobił dziobem do lewej burty „Altmarka”, pomiędzy nadbudówką na śródokręciu i nadbudówką rufową niemiecki kapitan Heinrich Dau poddał swój statek, lecz w tej samej chwili jego trzeci oficer doskoczył do telegrafu maszynowego i nadał sygnał „cała wstecz”. Wtedy doszło do abordażu, a w powstałym zamieszaniu kapitan Dau ponownie rozkazał uruchomić silniki na bieg wsteczny. Wówczas „Altmark”, krusząc lód, zaczął się cofać ku lądowi, by po kilku minutach osiąść na skale (przyp. tłum.).
4.
Jim Rhodes, były członek załogi „Cossacka”, napisał w kwietniu 2002 r. w biuletynie HMS „Cossack” Association (stowarzyszenie byłych członków załóg dwóch brytyjskich niszczycieli pod taką nazwą, członków ich rodzin oraz przyjaciół i miłośników tych jednostek – przyp. tłum_._), że sam widział z kordelasem jednego z członków grupy abordażowej, a cztery inne kordelasy przechowywano na pokładzie dla celów reprezentacyjnych.
5.
„Marynarka jest tutaj!” (przyp. tłum.).
6.
Miejscem zatrzymania „Altmarka” i brytyjskiego abordażu był norweski fiord Jössing (przyp. tłum.).
7.
Jego Krzyż trwa w bezruchu od tamtej godziny grozy aż do tej/ Niczym gwiazda płonąca ponad mroczną otchłanią/ Litościwe oczy Zwycięzcy, utajone i w ciszy, litościwie patrzą na nas/ Błogosławiąc nasze pomniejsze Kalwarie.
8.
Tu w znaczeniu biblijnym: świadectwa o wydarzeniach od uroczystego wjazdu Jezusa do Jerozolimy do jego zmartwychwstania (przyp. tłum.).
9.
Uświetniający te okazje uroczysty przelot zachowanych jeszcze samolotów Spitfire, Hurricane i Lancaster (niekiedy także innych typów); uczestniczą one również w pokazach lotniczych na Wyspach Brytyjskich i kontynencie europejskim (przyp. tłum.).
10.
Arthur Travers Harris (1892–1984), zwany Rzeźnikiem Harrisem, brytyjski marszałek Royal Air Force, realizator strategii nalotów dywanowych na III Rzeszę; w latach 1942–1945 dowódca alianckiej floty bombowców w Europie (przyp. tłum.).
11.
Cyt. według uchwał konferencji poczdamskiej z 2 VIII 1945 r., za: _Wiek XX w źródłach. Wybór tekstów źródłowych z propozycjami metodycznymi dla nauczycieli, studentów i uczniów_, opr. Melania Sobańska-Bondaruk i Stanisław Bogusław Lenard, Warszawa 1998, t. 3, s. 236.
12.
Powyższy cytat dostępny jest pod adresem: https://www.unmultimedia.org/photo/detail.jsp?id=516/51629&key=27&query=mural&so=o&sf=date (przyp. aut.).
13.
Pełne wystąpienie księcia Karola znajduje się tutaj: http://www.bbc.co.uk/programmes/po4m613z (przyp. aut.).
14.
Chodzi o P.G. Wodehouse’a (1881–1975), pisarza brytyjskiego, autora sztuk teatralnych oraz scenariuszy filmowych, lecz przede wszystkim znanych i poczytnych (także w Polsce) powieści humorystycznych o młodym lordzie Bertramie Woosterze i jego kamerdynerze Jeevesie. Wybuch drugiej wojny światowej zastał go we Francji; zatrzymany i przejściowo internowany i więziony przez Niemców (pozwolono mu zamieszkać wraz z żoną w Paryżu), udzielił wtedy wywiadu przedstawicielowi amerykańskiej sieci CBS (Stany Zjednoczone nie uczestniczyły jeszcze wtedy w wojnie), wygłosił też pięć satyrycznych pogadanek radiowych, emitowanych potem przez niemieckie radio do odbiorców w USA i w Anglii. W wojnie uznany z tego powodu za kolaboranta i zdrajcę ojczyzny. Kampanię przeciw niemu rozpoczęło brytyjskie Ministerstwo Informacji, i to wbrew zaleceniom zarządu BBC. Zdanie szefa tego resortu, Duffa Coopera, jednak przeważyło, a on sam nakazał Williamowi Cooperowi pisującemu pod pseudonimem „Cassandra” w „Daily Mirror” gwałtowne zaatakowanie Wodehouse’a na falach radiowych. Pisarz osiedlił się po wojnie w USA jako dobrowolny wygnaniec, jednak jego utwory nadal cieszyły się dużą popularnością (podobnie jak wcześniej, podczas wojny). W roku 1975, na sześć tygodni przed śmiercią, otrzymał od królowej Elżbiety II tytuł szlachecki. Sprawie jego domniemanej zdrady George Orwell poświęcił jeden ze swoich najwspanialszych esejów „W obronie P.G. Wodehouse’a” (przyp. tłum.).
15.
Chodzi o Williama Tufnella Le Queuxa (1864–1927), brytyjsko-francuskiego pisarza (autora przede wszystkim powieści szpiegowskich, sensacyjnych, kryminalnych oraz dreszczowców), radiowca i dziennikarza; Hitchens odnosi się do jego sensacyjnej powieści z 1906 r. (przełożonej na polski wydanej rok później także w Krakowie jako _Rok 1910: najazd niemiecki na Anglię_) _The Invasion of 1910_ dotyczącej przebiegu i następstw hipotetycznej inwazji niemieckiej na Wyspy Brytyjskie. Stała się ona międzynarodowym bestsellerem i przyniosła mu ogromne dochody (przyp. tłum.).
16.
Alfred Duff Cooper (1890–1954), brytyjski polityk i dyplomata pochodzenia arystokratycznego, literat niepośledniego talentu, absolwent Eton i Oksfordu, we wczesnych latach życia notoryczny pijak i hazardzista, także (przez bardzo długi czas) słynny uwodziciel kobiet. U schyłku pierwszej wojny służył w elitarnym pułku grenadierów królewskich; w roku 1919 poślubił uchodzącą wówczas za najpiękniejszą kobietę w Anglii lady Dianę Manners, ekscentryczną arystokratkę, przyjaciółkę – podobnie jak on sam – najbardziej wpływowych osób na Wyspach (którą również notorycznie zdradzał). W roku 1924 został posłem do Izby Gmin z ramienia konserwatystów (ów mandat piastował przez pięć lat); także już wtedy wykonywał różne misje dla brytyjskiej służby zagranicznej, a w 1928 roku został mianowany podsekretarzem ds. finansowych w Ministerstwie Wojny. Do Izby Gmin powrócił w 1931 roku:pozostał w ławach poselskich do 1954 r. W latach 1931–1947 pełnił rozmaite wysokie funkcje rządowe; m.in. w 1935 r. został ministrem wojny, a w. 1937 r. Pierwszym Lordem Admiralicji. Jako przeciwnik polityki appeasementu Chamberlaina (do którego upadku mocno się potem przyczynił) zrezygnował z tych funkcji w 1938 r.. W rządzie Churchilla był ministrem informacji, stałym przedstawicielem rządu w Singapurze, łącznikiem rządu z Wolnymi Francuzami, wreszcie od 1944 r. ambasadorem brytyjskim we Francji. Uszlachcony, wycofał się z polityki, poświęcając się głównie literaturze. W Wielkiej Brytanii przyznawana jest prestiżowa nagroda literacka Duff Cooper Prize (przyp. tłum.).
17.
_Memoirs by Harry S. Truman: Years of Trial and Hope,_ t. 2, Nowy Jork, 1956, s. 331–333 (przyp. aut.).
18.
„Radio and television report to the American people on the National Emergency”, „Public Paper sof the Presidents of the United States: Harry S. Truman, 1950”, t. 6 (15 grudnia 1950), s. 742. Pełny tekst można znaleźć tu: https://www.trumanlibrary.org/publicpapers/index.php?pid=993&st=&st1= (przyp. aut.).
19.
Norman Solomon, „This Guy is a Modern-day Hitler”, 26 lipca 2005. Pełny tekst: https://www.alternet.org/story/23735/%27this_guy_is_a_modern-day_hitler%27 (przyp. aut.).
20.
Global Research, „Gulf War documents: meeting between Saddam Hussein and US Ambassador to Iraq April Glaspie”, 30 maja 2012 r. Pełny tekst: http;//www.globalresearch.ca/gulf-war-documents-meeting-between-saddam-hussein-and-ambassador-to-iraq-april-glaspie/31145 (przyp. aut.).
21.
Pełny tekst tej wersji: http;//www.nytimes.com/1990/09/23/world/confrontation-in-the-gulf-excerpts-from-iraqi-document-on-meeting-with-us-envoy.html?pagewanted=all (przyp. aut.).
22.
„A bum rap for April Glaspie – Saddam and the start of the Iraq War”, „Association for Diplomatic Studies and Training” . Pełny tekst: http://adst.org/2016/02/ a-bum-rap-for-april-glaspie-saddam-and-the-start-of-the-iraq-war/ (przyp. aut.).
23.
David Nyhan, „US enemies are enjoying the show”, „Boston Globe, 20 stycznia 1999 r. (przyp. aut.).
24.
Pełna transkrypcja wystąpienia prezydenta Clintona znajduje się tutaj: http;//www.presidency.ucsb.edu/ws/?pid=57294 (przyp. aut.).
25.
Barton Gellman, „U.S. allies launch air attack on Yugoslav military targets”, „Washington Post”, 25 marca 1999 r. (przyp. aut.).
26.
Cytowane przez Jackie Ashley w „No moving a prime minister whose mind is made up”, „Guardian”, 1 marca 2003 r. (przyp. aut.).
27.
Rzeczony klip można znaleźć na kilku internetowych stronach z wiadomościami, m.in. tutaj: https;//washingtonpost.com/news/the-fix/wp/2017/04/11/sean-spicer-someone-as-despicable-as-hitler-didnt-even-sink-to-using-chemical-weapons/?utm_term=.6b37b01aa68d (przyp. aut.).