Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Po stronie zwierząt - ebook

Wydawnictwo:
Tłumacz:
Data wydania:
14 października 2024
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
, MOBI
Format MOBI
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najczęściej wybieranych formatów wśród czytelników e-booków. Możesz go odczytać na czytniku Kindle oraz na smartfonach i tabletach po zainstalowaniu specjalnej aplikacji. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
(2w1)
Multiformat
E-booki sprzedawane w księgarni Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu - kupujesz treść, nie format. Po dodaniu e-booka do koszyka i dokonaniu płatności, e-book pojawi się na Twoim koncie w Mojej Bibliotece we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu przy okładce. Uwaga: audiobooki nie są objęte opcją multiformatu.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment
39,00

Po stronie zwierząt - ebook

Po stronie zwierząt to apel o radykalną zmianę naszego myślenia o zwierzętach i sposobu ich traktowania. Chociaż istnieje wiele wprowadzeń do etyki zwierząt, zgodnie z zachodnią recepcją Horcie udało się zaproponować nowe ujęcie. Jego argumentacja jest przystępna, klarowna i przekonująca. Książka zainteresuje zarówno osoby, które dotąd nie interesowały się tematem, jak i działające na rzecz praw zwierząt.

Książka podejmuje problem szowinizmu gatunkowego. Postrzegamy zwierzęta nieludzkie jako przedmioty, a nie jednostki mające własne zainteresowania oraz zdolność odczuwania przyjemności i cierpienia. Dzielimy na dzikie, gospodarskie i domowe, po czym przydzielamy im prawa zgodnie z etykietami. Tak jak piętnujemy rasizm czy seksizm, Horta poleca wyzbyć się gatunkiwizmu i dzielenia zwierząt na ludzkie i nieludzkie. Wzywa do dbania o wszystkie zwierzęta.

Spis treści

Wstęp

To dyskryminacja, nazywa się gatunkowizm

Odczuwanie i cierpienie

Maszyna do krzywdzenia zwierząt

Łącząc kropki

Życie bez wykorzystywania zwierząt: pytania i odpowiedzi

Po stronie zwierząt

Podsumowanie: krok w stronę lepszego świata

Podziękowania

Bibliografia

Przypisy

Kategoria: Literatura faktu
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-8325-134-9
Rozmiar pliku: 1,2 MB

FRAGMENT KSIĄŻKI

WSTĘP

TERESA UCIEKA, BY RATOWAĆ SWOJE ŻYCIE

Teresa już od dłuższego czasu biegnie wzdłuż rzeki Agrò. Jest w poważnym niebezpieczeństwie. W końcu dociera do morza w pobliżu Santa Teresa di Riva na wybrzeżu Sycylii, ponad 25 kilometrów od gospodarstwa, z którego uciekła. Desperacko próbuje się uratować, więc skacze do wody i zaczyna płynąć ku brzegom Kalabrii po drugiej stronie morza. Przez trzy godziny udaje jej się przepłynąć 1 kilometr. Ścigająca ją łódź włoskiej straży przybrzeżnej znajduje się jednak coraz bliżej.

W końcu straż przybrzeżna ją dogania. Choć Teresa jest już całkowicie wyczerpana, nadal gorączkowo walczy, by uniknąć schwytania. Mimo to ostatecznie zostaje złapana i wciągnięta na pokład. Gdy ponownie trafia na Sycylię, podejmuje ostatni wysiłek i jeszcze raz próbuje uciec. Jest jednak związana i jej próba okazuje się daremna. W ten sposób ucieczka Teresy dobiega końca.

Teresa jest krową, która uciekła z gospodarstwa w miejscowości Castiglione di Sicilia. U innych krów w gospodarstwie wystąpiły objawy brucelozy. Ze względu na ryzyko, że ona również zachoruje, podjęto decyzję, by zakończyć jej życie. W istocie rysują się teraz przed nią ponure perspektywy na przyszłość.

Historia Teresy przyciąga jednak uwagę mediów i wkrótce wzbudza duże zainteresowanie, zarówno we Włoszech, jak i za granicą. Determinacja, z jaką zwierzę walczyło o przetrwanie, zdumiewa wielu ludzi. Rozpoczyna się szeroko zakrojona akcja mająca na celu ocalenie życia Teresy. Krowa otrzymuje to imię od nazwy miasta, w którym wskoczyła do morza. Dzięki presji opinii publicznej ogłoszono w końcu, że nie zostanie zabita.

Choć ta historia brzmi jak fikcja, jest prawdziwa. Miała miejsce w maju 2011 roku (Sanna 2011). Data odgrywa tu ważną rolę, ponieważ nic podobnego nie mogłoby nastąpić dużo wcześniej. Gdyby wydarzyło się to zaledwie kilkadziesiąt lat temu, Teresa bez wątpienia zostałaby zabita, podobnie jak inne krowy z gospodarstwa, z którego uciekła.

Historia ta pokazuje więc, że ludzie przejawiają już inny stosunek do zwierząt niż kiedyś. Może się wydawać, że to śmiałe stwierdzenie, jako że mamy do czynienia jedynie z przypadkiem anegdotycznym. Istnieją jednak inne dowody świadczące o jego prawdziwości. Słynny sondaż Gallupa dotyczący stosunku do zwierząt, przeprowadzony w Stanach Zjednoczonych w 2015 roku, przyniósł zaskakujące wyniki. 32% osób biorących udział w badaniu uznało, że zwierzęta powinny mieć takie same prawa jak ludzie (62% uznało, że zwierzęta zasługują na pewną ochronę, ale nadal dopuszczalne jest ich wykorzystywanie dla dobra człowieka, a tylko 3% – że nie powinny być objęte żadną ochroną). Dla porównania, w 2008 roku tylko 25% respondentów stwierdziło, że zwierzęta i ludzie powinni posiadać takie same prawa (Riffkin 2015)⁰¹.

Do badań tego typu należy podchodzić bardzo ostrożnie, ponieważ nie dają one precyzyjnego obrazu tego, co myślą ludzie. Wiele osób rzeczywiście twierdzi, że troszczy się o zwierzęta, nie zawsze jednak jasno rozumieją one, co to naprawdę oznacza. Ich troska powinna znaleźć odzwierciedlenie w sposobie działania. A to prawie nigdy się nie zdarza. Zastanówmy się, co by się stało, gdyby co trzecia osoba faktycznie była przekonana, że inne zwierzęta powinny mieć takie same prawa jak ludzie. Albo gdyby ludzie zgodnie z własnymi deklaracjami faktycznie popierali obronę zwierząt. Gdyby rzeczywiście tak było, sytuacja zwierząt wyglądałaby zupełnie inaczej. Wyniki tego typu badań coś nam jednak pokazują: że dzisiejsze społeczeństwa wyrażają troskę o zwierzęta, która zaledwie pokolenie lub dwa temu nie istniała. Tak naprawdę nie potrzebujemy badań ankietowych, by to dostrzec. Rozglądając się wokół siebie, zauważymy, że coraz więcej osób uznaje zwierzęta i ich sytuację za ważne. Nietrudno spotkać ludzi, którzy aktywnie działają na rzecz zwierząt, nie jest też niczym niezwykłym, że czasami porusza się tę kwestię w wiadomościach. Organizacje zajmujące się ochroną zwierząt cieszą się coraz większym poparciem. Rośnie też liczba publikacji, książek i stron internetowych na ten temat. Różni ludzie wykonujący różne zawody i znajdujący się w różnych sytuacjach stają po stronie zwierząt. Ich stanowisko zyskuje dzięki temu na widoczności społecznej.

Niesamowite jest to, że mamy do czynienia ze stosunkowo nową sytuacją. Zawsze istniały osoby broniące zwierząt, ale na przestrzeni dziejów zazwyczaj należały one do mniejszości. Zmiana, która rozpoczęła się w latach 70. ubiegłego wieku, dokonała się w bardzo krótkim czasie. Pytanie brzmi: jak to możliwe, że miała ona miejsce? Dlaczego tak wielu ludzi interesuje się dziś tym, co spotyka zwierzęta?

Niektórzy nie potrafią zrozumieć, jak do tego doszło. Czasami sądzą, że osoby zaangażowane w działania na rzecz zwierząt po prostu lubią zwierzęta. Część krytyków uważa to nawet za rodzaj hobby lub rozrywki, jak zamiłowanie do muzyki, sportu, sztuki czy literatury. Dlatego niekiedy są przekonani, że dostrzegany w ostatnich latach wzrost zainteresowania losem zwierząt to tylko przemijająca moda, tak jak wiele innych sposobów spędzania czasu wolnego.

Prawidłowe wyjaśnienie jest jednak zupełnie inne. Osoby, które bronią zwierząt, wcale nie muszą ich lubić. Co więcej, nie traktują swojej troski jako zwykłego hobby. Postrzegają obronę zwierząt jako bardzo poważną sprawę, która nie ma nic wspólnego z osobistymi zainteresowaniami, wiąże się raczej z uczciwym postępowaniem wobec innych.

Poniższy przykład pozwoli nam lepiej zrozumieć, co to oznacza. Rozważmy przypadek osób, które starają się pomagać istotom ludzkim znajdującym się w potrzebie (jednostkom żyjącym w skrajnym ubóstwie, ofiarom handlu ludźmi, dzieciom doświadczającym wojny…). Nikt nie powie, że troska o innych ludzi i aktywna praca na rzecz zmiany ich sytuacji to zajęcie hobbystyczne. Byłoby to niedorzeczne. Równie absurdalnie byłoby myśleć, że działania te wynikają z zamiłowania i sympatii do potrzebujących. Motywacja osób, które zaangażowały się w te sprawy, jest zupełnie inna. Uczyniły to, ponieważ istoty ludzkie, których bronią, cierpią i potrzebują solidarności oraz pomocy. Nigdy nie usłyszelibyśmy od nich, że ich troska jest tylko sprawą osobistą. Uważają, że obrona jednostek znajdujących się w gorszym położeniu to kwestia sprawiedliwości. Dlatego chciałyby, aby inni ludzie również zdali sobie sprawę z ich sytuacji i docenili wagę niesionej im pomocy.

Osoby zaangażowane w obronę zwierząt zajmują podobne stanowisko. Uważają, że nie powinniśmy reagować obojętnie na to, co przydarza się zwierzętom, ponieważ sprawiedliwość jest kwestią najwyższej wagi. Dlaczego tak myślą? O tym właśnie traktuje ta książka. W kolejnych rozdziałach postaramy się wyjaśnić, jakie przesłanki przemawiają za tym stanowiskiem.

Najważniejsza z nich w gruncie rzeczy okazuje się bardzo prosta: zwierzęta mogą doświadczać cierpienia. A cierpienie jest złe nie tylko dla ludzi, ale także dla wszystkich innych istot zdolnych do odczuwania. Ból zawsze pozostaje bólem. Podobnie życie wolne od krzywdy jest dobre zarówno dla ludzi, jak i dla zwierząt każdego innego gatunku. Dlaczego więc miałoby nas obchodzić tylko to, co przydarza się ludziom? Dlaczego nie mielibyśmy się przejmować, że inne istoty również cierpią lub że coś zagraża ich życiu? Na ogół uważamy, że w miarę naszych możliwości powinniśmy wystrzegać się krzywdzenia innych i udzielać pomocy tym, którzy jej potrzebują. Dlaczego stosować tę postawę tylko wobec ludzi, skoro pozostałe istoty też mogą doświadczać krzywdy?

Idea jest więc bardzo prosta. Rozdział pierwszy, zatytułowany To dyskryminacja, nazywa się gatunkowizm, wyjaśnia ją nieco dokładniej. Omawia również krytykę, z jaką się ona spotyka, oraz odpowiedzi, jakich można udzielać na te zarzuty. Rozdział drugi, Odczuwanie i cierpienie, przedstawia dowody na to, że nie tylko ludzie, ale także wiele innych istot doświadcza i odczuwa cierpienie. Tłumaczy również, dlaczego jest to istotne. Rozdział trzeci nosi tytuł Maszyna do krzywdzenia zwierząt i opisuje sytuację zwierząt wykorzystywanych przez ludzi. Jak zobaczymy, wyobrażenia wielu, a może nawet większości z nas na ten temat rozmijają się z prawdą. Sprawy mają się znacznie gorzej. Wszystko to doprowadzi nas do rozdziału czwartego Łącząc kropki, przedstawiającego powody, dla których należy odrzucić tę eksploatację. Stanowisko to może być nowe i szokujące dla wielu osób, dlatego w rozdziale piątym Życie bez wykorzystywania zwierząt: pytania i odpowiedzi postaramy się rozwiać niektóre związane z jego rozważaniem wątpliwości. Rozdział szósty Po stronie zwierząt wyjaśnia, że poza niekrzywdzeniem zwierząt powinniśmy im także pomagać, kiedy tego potrzebują – zarówno tym udomowionym, jak i wolno żyjącym – oraz że mamy dobre powody, by to robić. Rozdział przedstawia też różnice i rozbieżności między obroną zwierząt a ekologizmem. Wyjaśnia wreszcie, dlaczego należy interesować się nie tylko tym, co dzieje się teraz, ale także tym, jak będzie wyglądała przyszłość wszystkich czujących istot, nawet w dłuższej perspektywie. Rozdział siódmy bardzo krótko podsumowuje treść poprzednich rozdziałów i dowodzi, że w świetle tego, co zostało w nich przedstawione, rzeczywiście warto podjąć działania dla dobra wszystkich czujących istot. Wskazuje, że postępując w ten sposób, dokonamy o wiele większych zmian, niż mogłoby się wydawać na pierwszy rzut oka. Nosi on zatem podtytuł Krok w stronę lepszego świata.

Starałem się, żeby książka była tak prosta i przejrzysta, jak to tylko możliwe. Nie było to łatwe zadanie. Mówienie w sposób jasny i nieskomplikowany często okazuje się czymś trudnym i złożonym. Na szczęście racje przemawiające za zakwestionowaniem naszego stosunku do zwierząt są dość oczywiste, choć mają kolosalne i czasami nieoczekiwane implikacje. Jeśli zachowamy otwarty umysł, ich zrozumienie nie przysporzy nam trudności.

Tak naprawdę główną przeszkodą dla rozważenia tych idei nie jest ich trudność, ale niechęć do namysłu nad tym, co nowe, pragnienie utrzymania dotychczasowego sposobu myślenia i działania, przywiązanie do niego i niezdolność do spojrzenia na świat z innej perspektywy niż ta, do której się przyzwyczailiśmy. Ta konserwatywna mentalność tradycyjnie cieszyła się bardzo dużym poparciem, ale w dłuższej perspektywie możemy ją podważyć i – choć będzie to powolny proces – krok po kroku ją przezwyciężać.

Tak właśnie działo się z wieloma dawnymi ideami, np. z przekonaniem, że Ziemia leży w centrum wszechświata lub że niewolnictwo ludzi jest czymś uzasadnionym. Podobny los zaczyna spotykać przekonanie, że zwierzęta są niewartymi uwagi przedmiotami. Pogląd ten zachował się jako dziedzictwo innej epoki i z pewnością nadal na nas oddziałuje, ale został już podważony. Zmiana dla zwierząt nadchodzi wraz z każdą kolejną osobą, która go odrzuca. Być może tą osobą jesteś ty. Na kolejnych stronach znajdziesz argumenty i informacje, które zachęcą cię do namysłu nad tą kwestią. Koniec końców jednak wybór należy do ciebie.TO DYSKRYMINACJA, NAZYWA SIĘ GATUNKOWIZM

PLANETA MAŁP

Zacznijmy od wyobrażonej sytuacji. Załóżmy, że na skutek jakiegoś nieoczekiwanego zdarzenia potomkowie dzisiejszych ludzi stają się mniej inteligentni. Wiele pokoleń później są w końcu istotami o zdolnościach intelektualnych odpowiadających dzisiejszym dorosłym szympansom. Nadal wyglądają jednak tak jak współcześni ludzie. Jednocześnie szympansy ewoluują w taki sposób, że ich potomkowie wykazują wyższą inteligencję i finalnie osiągają takie zdolności, jakie posiada dziś większość dorosłych ludzi.

Tak się składa, że w historii tej szympansy z przyszłości polują na ludzi. Trzymają ich w klatkach i wykorzystują do własnych celów. Traktują ich w taki sam sposób, w jaki ludzie traktują dziś szympansy.

Jak wiadomo, istnieje seria filmów, które opowiadają podobną historię. Ale co sądzimy o przedstawianym w nich zachowaniu szympansów przyszłości? Czy patrzymy na to, co robią z ludźmi, przychylnie? Większość widzów uważa ich działania za niewłaściwe. Co więcej, niektóre szympansy traktują ludzi z troską i sprzeciwiają się ich dyskryminowaniu. W ocenie publiczności właśnie te postacie postępują sprawiedliwie.

Jest to zastanawiająca sytuacja, ponieważ ci, którzy tak myślą, jednocześnie popierają wykorzystywanie zwierząt. Inaczej mówiąc, uważają, że możemy robić zwierzętom to, czego doznają ludzie w Planecie małp. Taka postawa wydaje się niespójna. W tym rozdziale sprawdzimy, czy znajduje ona uzasadnienie.

„ZWIERZĘTA”: CO ZNACZY TO SŁOWO?

Zacznijmy od drobnej kwestii językowej, która wiele mówi o naszym stosunku do zwierząt. W Planecie małp pojawia się jeszcze jeden ciekawy moment. Szympansy przyszłości nazywają „zwierzętami” współczesnych im ludzi, ale nie siebie. Jest to interesujące, ponieważ obecnie używamy słowa „zwierzęta” w odwrotnym znaczeniu, tzn. by określać szympansy, ale nie ludzi.

Dlaczego tak się dzieje? Słowo „zwierzęta” powszechnie stosuje się tylko w odniesieniu do zwierząt należących do gatunków innych niż nasz własny. Jest to jednak nieprecyzyjne, jako że ludzie nie są roślinami, grzybami ani bakteriami: tak jak szympansy jesteśmy zwierzętami (należymy do rodziny hominidów, zaliczanej do rzędu naczelnych). Fakt ten, o którym uczymy się na biologii w szkole podstawowej, wydaje się dość oczywisty. Przeczy jednak naszemu zwyczajowemu użyciu słowa „zwierzę”. Mówimy „zwierzęta”, podczas gdy powinniśmy mówić „zwierzęta gatunków innych niż ludzki”.

Z tego powodu niniejsza książka będzie odtąd wielokrotnie posługiwać się terminem „zwierzęta pozaludzkie” i innymi podobnymi określeniami. Pozwoli nam to wypracować nieco precyzyjniejszy język⁰², przypominając o konieczności unikania tego zamętu.

To znamienne, że musimy czynić podobne spostrzeżenia. Świadczą one o dyskomforcie, jaki odczuwa wielu ludzi na myśl o swojej zwierzęcości. Chcemy wierzyć w naszą wyjątkowość i odrębność (Dunayer 2001; Yates 2010; Taylor 2013; Leach et al. 2023). Sprawia to, że zapominamy o rzeczywistości i mamy wypaczony obraz tego, jakimi istotami jesteśmy. Ale największy problem tkwi gdzie indziej. Polega on na wykorzystywaniu tej idei, by usprawiedliwić nasze zachowanie wobec innych zwierząt. Pozwala nam ona krzywdzić je na niezliczone sposoby. Robimy z nimi, co nam się żywnie podoba, traktując je tak, jak nigdy nie traktowalibyśmy ludzi. Ma to dla nich bardzo poważne konsekwencje.

GATUNKOWIZM

Taka postawa wobec zwierząt pozaludzkich występuje bardzo powszechnie, dlatego dostrzeżenie jej nie powinno nastręczać jakichkolwiek trudności. A jednak często pozostaje niezauważona. Dzieje się tak dlatego, że tradycyjnie uważa się ją za coś normalnego. Brak szacunku do zwierząt nie jest zjawiskiem odosobnionym. Na przestrzeni dziejów ludzie padali ofiarami najróżniejszych dyskryminacji, m.in. ze względu na płeć, kolor skóry, cechy fizyczne, pochodzenie społeczne, orientację seksualną oraz zdolności intelektualne i fizyczne. Ci, którzy odnosili z nich korzyści, zwykle uznawali je za uprawnione. Dziś jednak wielu z nas nie znajduje dla nich żadnego uzasadnienia. Istnieją ku temu dobre powody. Jeśli ktoś doznaje krzywdy, to fakt, że ma określony kolor skóry albo jest identyfikowany jako mężczyzna lub kobieta, nie czyni jego lub jej cierpienia ani większym, ani mniejszym. Podobnie rzecz się ma z innymi cechami, z powodu których ludzie się wzajemnie dyskryminowali. Tym, co istotne dla poszanowania danej osoby, nie są szczegółowe cechy takie jak kolor skóry, ale fakt, że w wyniku naszych działań może ona doznać krzywdy. A ofiarom dyskryminacji nasze działania mogą wyrządzić bardzo poważną krzywdę. I to właśnie się liczy.

Nasuwa się więc pytanie: biorąc pod uwagę sposób, w jaki traktujemy zwierzęta innych gatunków, czy przypadkiem ich również nie dyskryminujemy?

Coraz więcej osób tak uważa. Istnieje nawet słowo określające to przekonanie. „Rasizm” i „seksizm” to najbardziej znane formy dyskryminacji międzyludzkiej. W relacjach międzygatunkowych dyskryminacja nosi nazwę g a t u n k o w i z m u.

CO TO JEST GATUNKOWIZM?

Słowo „gatunkowizm” znajduje się w użyciu od kilkudziesięciu lat. Jest szeroko stosowane w świecie kultury, akademii i nauki, ale także przez wielu innych ludzi w wielu innych dziedzinach⁰³. Co się za nim kryje? Nietrudno zgadnąć, jako że powstało ono w analogii do innych, znanych nam już słów, takich jak wspomniane wyżej „rasizm” i „seksizm”. Zmieńmy „rasę” lub „płeć” , od których pochodzą te terminy, na „gatunek”, a pojmiemy jego sens. Gatunkowizm to dyskryminacja istot nienależących do określonego gatunku. Dyskryminować kogoś to traktować go lub ją gorzej, nie mając ku temu uzasadnionych powodów. Jeśli dyskryminujemy zwierzęta niebędące ludźmi, jest to przykład gatunkowizmu. W rzeczywistości mamy więc do czynienia z nowym słowem opisującym coś bardzo starego.

Coraz więcej osób uważa rasizm i seksizm za nieakceptowalne, ale co z gatunkowizmem? Czy coś pozwala go usankcjonować? Jeśli tak, to co?

W następnym ustępie przyjrzymy się kilku odpowiedziom na to pytanie i zastanowimy się, czy można im przyznać słuszność.

„LUDZIE SĄ WAŻNIEJSI, BO TAK”

Gatunkowizmu często broni się w bardzo prosty sposób polegający na utrzymywaniu, że ludzie są ważniejsi, „bo tak”. W tego rodzaju obronie ludziom przyznaje się wyjątkowy status j e d y n i e dlatego, że są ludźmi, ze względu na samą przynależność do naszego gatunku, bez podawania jakichkolwiek argumentów⁰⁴. Obrona ta sprowadza się do niczym nieuzasadnionego roszczenia.

Stanowisko to nie zawsze zostaje jasno wyrażone. Niektórzy twierdzą np., że etyka „z definicji” ogranicza się do ludzi. W rzeczywistości jednak stwierdzenie to nie jest niczym innym niż utrzymywaniem – bez udzielania dodatkowych wyjaśnień – że tylko istoty ludzkie mają znaczenie, ponieważ my tak mówimy. To właśnie oznacza bronić jakiegoś stanowiska, b o t a k.

Zazwyczaj uważamy, że nie jest to właściwa metoda obrony jakiegokolwiek punktu widzenia. Załóżmy, że ktoś utrzymywałby, że rasizm jest w porządku, „bo tak”. Nie byłoby to żadne uzasadnienie. Gdyby jednak w jakimś przypadku – np. w obronie gatunkowizmu – stwierdzenie „bo tak” okazywało się zasadne, wówczas reguła ta powinna obowiązywać w obronie każdego innego stanowiska. Jeśli nie akceptujemy takiej postawy, gdy dotyczy ona ludzi, to nie powinniśmy jej także akceptować w odniesieniu do gatunkowizmu.

Istnieją też inne powody, by odrzucić twierdzenie, że powinniśmy szanować tylko tych, którzy należą do gatunku Homo sapiens. Tak naprawdę żadna magiczna moc nie czyni samej przynależności do określonego gatunku czymś wyjątkowym. W związku z tym warto zastanowić się nad następującą kwestią.

WSPÓLNI KREWNI

Wyobraź sobie twoje przodkinie ze strony matki ustawione w szeregu. Na pierwszym miejscu znajduje się twoja matka. Za nią stoi twoja babcia, za nią twoja prababcia, potem praprababcia itd. Jeśli cofniemy się zaledwie o kilkaset pokoleń, dotrzemy do paleolitu. Kontynuując naszą podróż w głąb czasu, w końcu znajdziemy przodka wspólnego nam i zwierzętom innych gatunków. Nasz przodek stojący w tym punkcie będzie również przodkiem innych zwierząt, takich jak szympansy i bonobo. Inaczej mówiąc, załóżmy, że obok szeregu naszych przodkiń od strony matki ustawiono drugi szereg złożony z przodkiń szympansa. W pewnym momencie zobaczymy zwierzę, które jest zarówno naszym przodkiem, jak i przodkiem szympansów, a dwa szeregi połączą się w jeden.

Wydawałoby się, że zanim to nastąpi, szereg zrobi się bardzo długi, być może wystarczająco długi, by okrążyć całą planetę. Tak naprawdę miałby jednak zaledwie około 150 kilometrów długości; jadąc pociągiem lub samochodem, minęlibyśmy go w mniej niż półtorej godziny⁰⁵. W miarę dalszego przemieszczania się wzdłuż tej linii stopniowo spotykalibyśmy przodków łączących nas ze wszystkimi innymi zwierzętami.

Pomyślmy o każdej z naszych przodkiń, które byśmy spotkali, przemieszczając się wzdłuż tego szeregu przez półtorej godziny. Znajdowałyby się one, by tak rzec, w połowie drogi między ludźmi a innymi zwierzętami. Wyobraźmy sobie, że przodkinie te nadal istnieją: czy dyskryminowalibyśmy je ze względu na ich niepełne człowieczeństwo? Jeśli tak, w którym punkcie szeregu zaczęlibyśmy to robić? Czy wyznaczylibyśmy wyraźną granicę dzielącą go na dwie części i powiedzieli: „będziemy szanować tych, którzy sytuują się przed tym punktem, ale nie tych, którzy znaleźli się za nim”?

Byłoby to dość arbitralne. W naszym szeregu nie ma wyraźnych rozgraniczeń, punktu, który by go dzielił, są jedynie nieznaczne rozbieżności między matkami a córkami. Obecnie poszczególne gatunki bardzo wyraźnie się od siebie różnią, ponieważ zwierzęta, które niegdyś istniały „pomiędzy” każdym z nich, wyginęły. Gdyby jednak nadal żyły, nie dałoby się dokonać takiego rozróżnienia w żadnym wyraźnym punkcie⁰⁶.

Powyższy przykład sugeruje, że przynależność gatunkowa jest mniej ważna, niż się wydaje. W rzeczywistości za wnioskiem tym przemawiają jeszcze silniejsze racje. Rozważmy następujący przypadek, który również nawiązuje do znanego filmu:

E.T.

Kosmita o imieniu E.T. przypadkowo ląduje na Ziemi. Zostaje uprowadzony przez ludzi, którzy zamierzają poddać go krzywdzącym eksperymentom. Ale są też tacy, którym jego los nie jest obojętny. Z pomocą przychodzi mu grupa nastolatków. W końcu udaje im się go uratować, a E.T. może wrócić do domu.

E.T. nie jest istotą ludzką. Większość ludzi nie uważa tego jednak za powód, by nie dbać o jego los. Wiele osób w różnych regionach świata zna historię E.T. i znaczna część z nich cieszy się z jego ocalenia, pomimo że ludzkość mogłaby odnieść korzyści z przeprowadzonych na nim eksperymentów. W oczywisty sposób przeczy to idei, że tylko istoty ludzkie zasługują na pełny szacunek⁰⁷.

Literatura, kinematografia i mitologia obfitują w podobne przypadki. Przyjrzyjmy się kilku przykładom.

CO SIĘ DZIEJE, KIEDY KTOŚ NIE JEST ISTOTĄ LUDZKĄ?

Zastanówmy się nad następującą listą postaci, które pojawiają się w różnych historiach (być może nie znasz ich wszystkich, ale zapewne kojarzysz część z nich): hobbici z Władcy Pierścieni, replikanci z Łowcy androidów, wróżki występujące w wielu bajkach, bóstwa takie jak Minerwa czy Wenus, postacie z filmów i seriali takie jak Chewbacca czy Spock, Pinokio, Bambi, humanoidalne roboty z filmów i seriali takich jak A.I. Sztuczna inteligencja czy Westworld lub z powieści Isaaca Asimova, rybka Nemo…

Co łączy wszystkie te postacie fikcyjne? Przynajmniej dwie rzeczy. Po pierwsze, nie są istotami ludzkimi. Nie stoi to jednak na przeszkodzie, abyśmy oglądając lub czytając ich historie, interesowali się ich losem. Dzieje się tak ze względu na ich drugą wspólną cechę: jakkolwiek różne, wszystkie one są zdolne do odczuwania i cierpienia, a więc to, co im się przytrafia, w jakiś sposób je dotyka. Podobnie rzecz się ma z wieloma innymi postaciami pozaludzkimi, które spotykamy w powieściach, filmach czy w literaturze popularnej i które wzbudzają sympatię odbiorców. Pokazuje to, że przynależność do gatunku Homo sapiens nie jest koniecznym warunkiem, abyśmy przejmowali się tym, co się komuś przytrafia.

Oczywiście można stwierdzić, że to postacie fikcyjne. Ale tak naprawdę nie ma to żadnego znaczenia. Jeśli oglądamy film, w którym ktoś torturuje dziecko, potrafimy ocenić zachowanie tej osoby, nie pytając, czy jest to historia fikcyjna, czy prawdziwa. W niektórych filmach i serialach, takich jak Ona, Tron czy Czarne lustro, pojawiają się nawet systemy operacyjne lub programy komputerowe, które czują i cierpią – rozumiemy wówczas, że należy im współczuć, a inni bohaterowie powinni ich bronić.

Wniosek jest zatem oczywisty. W ludzkim DNA nie ma żadnego magicznego elementu sprawiającego, że tylko ludzie się liczą lub że powinni być uprzywilejowani w stosunku do innych. Oznacza to, że przynależność gatunkowa nie stanowi wystarczającego kryterium determinującego, czy należy kogoś szanować.

Być może jednak istnieje inny powód, dla którego tylko istoty ludzkie zasługują na pełny szacunek. Być może ludzka wyjątkowość wynika z posiadania jakiejś cechy niewystępującej u pozostałych zwierząt. W kolejnym ustępie postaramy się sprawdzić, czy rzeczywiście tak jest.

IDEA, ŻE LUDZIE SĄ WAŻNIEJSI ZE WZGLĘDU NA INTELIGENCJĘ, SYMPATIĘ DO NICH LUB POSIADANĄ WŁADZĘ

Często mówi się, że powinniśmy szanować ludzi tylko dlatego, że w przeciwieństwie do innych zwierząt są inteligentni. Zwraca się uwagę, że jedynie człowiek potrafi myśleć abstrakcyjnie, używać języka, rozwiązywać złożone problemy itd., dlatego też inne zwierzęta mają mniejsze znaczenie lub nie mają go wcale.

Czasami obronie tego stanowiska służą inne argumenty. Niektórzy twierdzą, że sympatyzujemy z ludźmi lub solidaryzujemy się z nimi, natomiast w stosunku do pozostałych zwierząt nie odczuwamy nic podobnego. Zgodnie z tym poglądem owa szczególna sympatia usprawiedliwia fakt, że szanujemy tylko ludzi.

Co więcej, niektórzy używają argumentu władzy: ludzie są silniejsi niż inne zwierzęta, w związku z czym mamy prawo robić z nimi, co chcemy⁰⁸, po prostu dlatego, że pozwala nam na to posiadana władza.

Powyższe uzasadnienia odwołujące się do inteligencji, sympatii i władzy różnią się między sobą, ale używa się ich, by bronić dokładnie tego samego stanowiska. Poniżej sprawdzimy, czy wypadają one przekonująco.

FAŁSZYWE ZAŁOŻENIA DOTYCZĄCE RÓŻNIC MIĘDZY LUDŹMI A INNYMI ZWIERZĘTAMI

Na pierwszy rzut oka założenia leżące u podstaw tego rozumowania mogą wydawać się słuszne, ale w rzeczywistości tak nie jest. Zastanówmy się nad argumentem odwołującym się do inteligencji. Często mówi się, że ludzie są inteligentni lub racjonalni, a inne zwierzęta nie. Stwierdzeniu temu daleko jednak do ścisłości i poprawności. Bycie inteligentnym lub racjonalnym nie stanowi kwestii typu „wszystko albo nic”. Istnieją raczej różnice stopnia i rodzaju wykazywanej inteligencji. U niektórych zwierząt uwidaczniają się one bardziej, a u innych mniej. To, że ludzie posiadają pewien stopień lub rodzaj inteligencji, nie dowodzi jej braku u pozostałych zwierząt. Każdy ma inną inteligencję. Wskazywał na to już żyjący w III w. filozof Porfiriusz, który podkreślał, że choć pewne ptaki latają wyżej niż kuropatwy, nie znaczy to, że kuropatwy nie potrafią latać (2023, 225).

Ponadto nie wszyscy przedstawiciele danego gatunku cechują się tym samym stopniem inteligencji. Nie wszystkie psy i nie wszystkie owce są równie inteligentne. Podobnie rzecz się ma z ludźmi: niektórzy wykazują wyższe zdolności intelektualne niż inni. Jeśli przyjmiemy, że mądrzejsze osoby zasługują na większy szacunek, konsekwencje okażą się poważne: pewne istoty ludzkie otrzymają pierwszeństwo przed innymi. Nie brzmi to dobrze. Większość z nas uważa, że cierpienie Marii Skłodowskiej-Curie czy Alberta Einsteina nie powinno liczyć się bardziej niż cierpienie mniej inteligentnych osób.

Ci, którzy odmawiają zwierzętom pełnego poszanowania, często mówią, że aby obdarzyć daną istotę szacunkiem, powinna ona osiągnąć pewien p o z i o m inteligencji. I że jest to poziom przeciętnego człowieka. Choć wiele zwierząt pozaludzkich cechuje się wysoką inteligencją, żadne nie dorównuje pod tym względem przeciętnej jednostce ludzkiej.

Mogłoby się wydawać, że tym samym wyraźnie odróżniamy człowieka od innych zwierząt, usprawiedliwiając ich odmienne traktowanie. Bynajmniej jednak tak się nie dzieje, ponieważ wiele istot ludzkich również nie osiąga takiego poziomu inteligencji. Pewne osoby znajdują się w spektrum intelektualnej różnorodności funkcjonalnej (Romañach i Lobato 2005)– z powodu wypadku, choroby lub z przyczyn wrodzonych mają niższe lub znacznie niższe możliwości intelektualne niż większość dorosłych ludzi. Zazwyczaj nieustannie doświadczały one skandalicznego, upokarzającego i dyskryminującego traktowania. Lekceważąco nazywano je „upośledzonymi” lub „niedorozwiniętymi umysłowo”. Niestety, ich sytuacja nadal jest daleka od pożądanej. Cały czas borykają się z wieloma przeszkodami oraz z bezmyślnymi i dyskryminującymi postawami. Walka w ich obronie trwa od dawna i nadal się nie skończyła (np. Międzynarodowa Konwencja ONZ o Prawach Osób Niepełnosprawnych weszła w życie dopiero w 2008 roku). Choć świadomość tej dyskryminacji rośnie, a nasze postawy się zmieniają, pozostaje jeszcze wiele do zrobienia. Niemniej jednak walka, jaką podejmujemy, całkowicie przeczy twierdzeniu, że osoby mniej inteligentne zasługują na mniejszy szacunek. Gdybyśmy przyjęli tę ideę, usprawiedliwialibyśmy odmawianie osobom o mniejszych zdolnościach intelektualnych takiego samego szacunku jak innym.

Ktoś mógłby pomyśleć, że to bez większego znaczenia, ponieważ liczba istot ludzkich pozbawionych złożonych zdolności intelektualnych jest bardzo mała. Z trzech ważnych powodów osoba taka nie miałaby jednak racji.

Po pierwsze, nawet gdyby tak było, nie przyniosłoby to zbyt dużego pocieszenia wszystkim dyskryminowanym z tego powodu ludziom. Choć ich liczba pozostawałaby niewielka, i tak by cierpieli. A dyskryminacja wobec nich byłaby równie naganna.

Po drugie, każdy człowiek (także ty i ja) może w przyszłości znaleźć się w takiej sytuacji. Może nas to spotkać w każdej chwili, np. jeśli na skutek wypadku doznamy urazu mózgu.

Po trzecie, tak naprawdę każdy człowiek przynajmniej w pewnym momencie znajdował się w takiej sytuacji. Kiedy? Na początku swojego życia. Niemowlęta i młodsze dzieci mają znacznie mniejsze możliwości intelektualne niż dorośli, a wiele zwierząt pozaludzkich przewyższa je inteligencją. Nie jest to opinia czy temat do dyskusji, ale po prostu stwierdzenie faktu. Większość z nas rozumie jednak, że należy im się pełen szacunek, tak jak dorosłym ludziom.

Na tego typu argumenty można udzielić dobrej lub złej odpowiedzi. Niektórzy twierdzą, że powinniśmy troszczyć się o dzieci, ponieważ kiedyś staną się one dorosłymi⁰⁹; nawet jeśli jeszcze nie dorównują im inteligencją, zmieni się to, gdy dorosną. Jest to zła odpowiedź, która nie sprawdza się w rzeczywistości. Po pierwsze, sama możliwość, że w przyszłości uzyskam daną zdolność, nie jest tożsama z jej posiadaniem. Tak podpowiada zdrowy rozsądek. Nie mogę np. szukać pracy jako pianista, jeśli nie umiem grać na pianinie; nikt nie zatrudni mnie w tym zawodzie tylko dlatego, że być może dzięki ćwiczeniom i lekcjom za kilka lat zdobędę stosowne kompetencje.

Ponadto argumentacja ta zakłada, że wszystkie istoty ludzkie mają szansę dojrzeć i rozwinąć złożoną inteligencję. Niestety niektóre dzieci są nieuleczalnie chore. Nigdy nie osiągną pełnoletniości. Co więcej, gdyby jedynym powodem, dla którego dzieciom należy się szacunek, był fakt, że w przyszłości zdobędą pewne zdolności, nic nie stałoby na przeszkodzie, aby te chore pozbawiać życia.

Z powyższych powodów powinniśmy całkowicie odrzucić ten argument i nalegać, aby dzieci cieszyły się szacunkiem nie ze względu na przyszłe zdolności, ale dlatego, że dziś, w tej chwili, mogą cierpieć i odczuwać przyjemność. Tak brzmi dobra odpowiedź.

Podobnie jest z sympatią i władzą. Wielu ludzi nie wchodzi w żadne relacje solidarności, sympatii czy przywiązania. Co więcej, na całym świecie powszechnie występują konflikty międzyludzkie. Ludzie toczą ze sobą wojny, zabijają się nawzajem i zniewalają. Krótko mówiąc, wyrządzają sobie wiele wszelkiego rodzaju krzywd. Wystarczy obejrzeć wiadomości, aby przekonać się, że stwierdzenie, jakoby ludzie co do zasady współodczuwali z wszystkimi innymi przedstawicielami swojego gatunku, mija się z prawdą. Może się tak dziać w niektórych przypadkach, ale nie we wszystkich. Gdyby sympatia stała u podstaw szacunku do kogoś, wiele istot ludzkich znalazłoby się w poważnych tarapatach. Rasizm, seksizm i inne formy dyskryminacji uzyskałyby również bardzo poręczne uzasadnienie. Ich zwolennicy mogliby po prostu utrzymywać, że czują większą sympatię do osób o kolorze skóry lub cechach fizycznych podobnych do ich własnych, albo że mają więcej sympatii do mężczyzn niż do kobiet. Wydaje się to całkowicie nie do przyjęcia. Wielką niesprawiedliwością byłoby uzależnianie szacunku do kogoś od tego, czy go lub ją lubimy.

Coś podobnego dostrzegamy w odniesieniu do relacji władzy. Wiele istot ludzkich znajdujących się w sytuacji wyjątkowej podatności na krzywdę cierpi wszelkiego rodzaju wyzysk, niewolę, ucisk i upokorzenie. Czy usprawiedliwia to naszą obojętność na ich los? Czy usprawiedliwia to ich eksploatację? Większość z nas uważa krzywdzenie kogoś poprzez wykorzystywanie jego czy jej słabości za całkowicie niesprawiedliwe. Jeśli jednak odrzucamy tę ideę, nie należy stosować jej jako podstawy do odmawiania szacunku zwierzętom. Rzecz ma się tu podobnie jak w przypadku inteligencji i sympatii.

Możemy wyrazić powyższe wnioski bardziej obrazowo, np. w ten sposób:

PŁOT

Pomyślmy o kręgu otoczonym płotem. Wyobraźmy sobie, że tylko ci, którzy znaleźli się wewnątrz kręgu, zasługują na szacunek. Załóżmy także, że do kręgu mogą wejść jedynie ci, którzy spełniają określone warunki (inteligencja, sympatia innych, władza itp.).

Jest to graficzna reprezentacja argumentów przedstawionych powyżej. Ci, którzy je stosują, uważają, że wszystkie istoty ludzkie spełnią postawione warunki i w ten sposób wejdą do ogrodzonego kręgu, podczas gdy inne zwierzęta pozostaną na zewnątrz. W rzeczywistości jednak tak się nie dzieje. Jak widzieliśmy, wielu ludzi nie sprosta zakładanym kryteriom. W związku z tym znajdą się oni po zewnętrznej stronie ogrodzenia.

Wykluczenie to ma ważne konsekwencje. Jeśli uważamy, że wszystkim istotom ludzkim należy się szacunek, musimy sprzeciwić się wzniesieniu ogrodzenia. Dlatego należy odrzucić inteligencję, sympatię i władzę jako istotne kryteria determinujące włączenie kogoś do kręgu moralnego. Czy istnieje inny wyznacznik, odmienny od tych, których użyto do wzniesienia ogrodzenia, gwarantujący, że żadna istota ludzka nie doświadczy dyskryminacji? Tak. Powinniśmy szanować i włączyć do kręgu moralnego wszystkie te istoty, które mogą zostać skrzywdzone przez nasze działania lub którym działania te mogą przynieść korzyści, czyli wszystkie jednostki zdolne do odczuwania cierpienia i przyjemności. Właśnie to kryterium należy mieć na uwadze i właśnie ono implikuje konieczność poszanowania oraz włączenia do kręgu moralnego także innych czujących zwierząt.

Istnieje opinia, że takie wyjaśnienie może być obraźliwe dla wielu istot ludzkich. Niektórym osobom wydaje się, że kiedy mówimy o ludziach pozbawionych pewnych zdolności intelektualnych, znajdujących się w sytuacji wyjątkowej podatności na krzywdę lub niemających nikogo, pogardzamy nimi. Jest jednak dokładnie na odwrót. B r o n i m y ich. Odrzucając i piętnując powyższe argumenty, domagamy się, aby nikt nie podlegał dyskryminacji ze względu na zdolności intelektualne, sympatię lub władzę. W ten sposób nie tylko stajemy po stronie zwierząt pozaludzkich, ale upominamy się również o istoty ludzkie, które nie spełniają przyjmowanych tu warunków.

Inaczej postępują orędownicy gatunkowizmu. Utrzymują oni, że żeby zasługiwać na szacunek, należy sprostać pewnym kryteriom, z czego część istot ludzkich nie jest w stanie się wywiązać. W ten sposób szowiniści gatunkowi promują ideę, która dyskryminuje takie osoby, nawet jeśli nie zdają sobie z tego sprawy. To właśnie musimy kontestować, jeśli chcemy szacunku dla wszystkich istot ludzkich. Musimy przeciwstawić się przekonaniu, że aby zasługiwać na szacunek, należy wykazywać pewną inteligencję, cieszyć się sympatią innych lub posiadać władzę (zob. np. Singer 2018; Pluhar 1995; Sztybel 2006; Tanner 2008; Horta 2014)¹⁰.

Obrońcy i obrończynie zwierząt mają natomiast podstawy, by szanować każdą istotę zdolną do odczuwania cierpienia i przyjemności (niezależnie od tego, czy jest człowiekiem, czy nie): możliwość, że nasze działanie wyrządzi jej krzywdę.------------------------------------------------------------------------

⁰¹ W innym badaniu, przeprowadzonym w tym samym roku w Stanach Zjednoczonych przez Faunalytics, 70% ankietowanych zadeklarowało, że ma pozytywny stosunek do ochrony zwierząt (zob. Faunalytics 2015). W kolejnych latach Faunalytics prowadziło podobne badania, które przyniosły analogiczne wyniki (zob. Tyler 2019; Faunalytics 2019).

Zaledwie kilka lat wcześniej, w 2010 roku, inne badanie przyniosło podobnie interesujące wyniki. Dotyczyło ono sympatii wobec ruchów lub organizacji społecznych w Hiszpanii (kraju tradycyjnie uważanym za granicą za nieprzyjazny zwierzętom ze względu na praktykę walk byków). Zostało przeprowadzone przez Centro de Investigaciones Sociológicas (CIS), organizację zależną od państwa hiszpańskiego. Na pierwszym miejscu znalazły się ruchy na rzecz praw człowieka, które uzyskały ocenę 7,48 (w skali od 0 do 10). Na drugim uplasowały się ruchy ochrony zwierząt, które uzyskały wynik 7,03 (znacznie powyżej innych ruchów, np. ekologicznych, których wynik wyniósł 6,28). Zob. Centro de Investigaciones Sociológicas 2010.

⁰² Właściwie trafniej byłoby nazywać zwierzęta, które nie należą do naszego gatunku, „zwierzętami niebędącymi Homo sapiens”, choć dla uproszczenia nie rozwijam tu argumentacji na rzecz tego stanowiska. W biologii gatunki klasyfikuje się w obrębie rodzajów. I tak np. w obrębie rodzaju Bison zgrupowane są żubr europejski, Bison bonasus, i żubr amerykański, Bison Bison (a także inne wymarłe gatunki). Nazwa każdego gatunku składa się z dwóch członów. Pierwszy to nazwa rodzaju, w którym występuje dany gatunek, a zatem jest wspólny dla wszystkich gatunków należących do tego samego rodzaju. Drugi z kolei jest tym, co odróżnia i określa dany gatunek (tak więc Bison bonasus to żubr z gatunku bonasus, czyli gatunek europejski). Podobnie gatunek Homo sapiens należy do rodzaju Homo obejmującego inne gatunki, które wymarły, takie jak Homo luzonensis, Homo floresiensis, Homo habilis czy Homo erectus. Łacińskie słowo „Homo” nie oznacza nic innego niż „człowieka”, tak jak łaciński termin „Bison” oznacza po prostu „bizona”. Zatem ci, którzy należą do rodzaju ludzkiego, Homo, są ludźmi. Faktem jest, że obecnie na świecie żyją tylko ludzie należący do gatunku Homo sapiens, ponieważ wszystkie inne gatunki w obrębie tego rodzaju wyginęły. Niemniej jednak przedstawiciele innych gatunków, takich jak wyżej wymienione, choć nie byli Homo sapiens, byli również Homo, czyli ludźmi. Dlatego gdy w mediach dokonuje się rozróżnienia np. między „ludźmi” a „neandertalczykami” lub między ludźmi a innymi przedstawicielami rodzaju Homo, jest to mylenie rodzaju z gatunkiem, tj. ludzkości z gatunkiem Homo sapiens.

⁰³ Słowo „gatunkowizm” zostało po raz pierwszy użyte w języku angielskim w 1970 roku, w ulotce, której reprodukcja znajduje się w: Ryder 2010 (1970). Ci, którzy chcieliby zapoznać się ze szczegółową definicją tego terminu, znajdą kilka wyjaśnień w: Horta 2010a. Zob. także Horta i Albersmeier 2020; Albersmeier 2021.

Inne teksty dotyczące gatunkowizmu to: Gompertz 1997 (1824); Salt 2020 (1892); Singer 2018 (1975); Clark 1984 (1977); Rollin 2006 (1981); Regan 1983; Sapontzis 1987; Spiegel 1988; Regan i Singer 1989; Rachels 1990; Pluhar 1995; DeGrazia 1996; Bernstein 1998; 2015; Cavalieri 2001; Ryder 2011; Lepeltier, Bonnardel i Singler 2018; Caviola 2019; Giroux 2020; Cunha 2021; Jaquet 2021.

⁰⁴ Takiego stanowiska broniono np. w: Diamond 1995; Posner 2004; Williams 2006. Jest to dość powszechna idea, nawet jeśli zderza się z poglądem, że sposób, w jaki traktujemy siebie nawzajem, powinien mieć uzasadnienie. Na ten temat zob. Caviola, Everett i Faber 2019.

⁰⁵ Obliczenie odległości w linii opiera się na założeniu, że każda matka jest oddalona od swojej córki o pół metra, co 25 lat pojawia się nowe pokolenie i zgodnie z aktualnym stanem wiedzy ludzie oraz szympansy i bonobo rozdzieliły się około 7,5 miliona lat temu (choć prawdopodobnie jeszcze przez długi czas nadal się krzyżowały). Według tego samego kryterium przed osiągnięciem punktu zbieżności z szympansami znaleźlibyśmy np. wspólnego przodka z Homo erectus w odległości niecałych 40 kilometrów, natomiast już po 10 kilometrach dotarlibyśmy do wspólnego przodka z neandertalczykami. Na ten temat zob. Dawkins 1993.

⁰⁶ Jako przykład można przywołać dyskusję środowisk naukowych na temat tego, czy neandertalczyków należy zaklasyfikować jako gatunek odrębny od naszego, czy też jako podgatunek w obrębie Homo sapiens. Pierwsze stanowisko stało się dominujące, choć drugie nadal znajduje obrońców i obrończynie. Zob. Wolpoff 2009; Hublin 2009, 16023. Innym podgatunkiem naszego gatunku jest Homo sapiens idaltu, czyli człowiek z Herto, którego szczątki sprzed nieco ponad 150 tys. lat znaleziono w Etiopii (zob. White et al. 2003). Do dziś pozostaje otwarte pytanie, w jaki sposób klasyfikować innych wcześniejszych, ale bliższych naszym czasom przedstawicieli rodzaju Homo – czy nie powinniśmy potraktować ich jako archaiczne podgatunki Homo sapiens.

⁰⁷ Tę ideę zgłębiono również w: Singer 2017.

⁰⁸ Argumentacji skoncentrowanej na zdolnościach poznawczych użyto m.in. w: Francis i Norman 1978; Frey 1980; Carruthers 1992. Argumentację zbudowaną wokół sympatii prezentują: Gray 1980; Becker 1983; Callicott 1989. Argumenty odwołujące się do władzy stosuje Narveson (1977).

⁰⁹ Takiego przekonania bronią: McCloskey 1979, 42; Scanlon 1998. Na te argumenty odpowiedziano też w: Nelson 1956, 143.

¹⁰ Czasami w odpowiedzi na ten argument słyszy się, że powinniśmy szanować wszystkich ludzi niezależnie od ich możliwości i sytuacji. Zgodnie z tą odpowiedzią należy odnosić się z takim samym szacunkiem do wszystkich istot ludzkich bez względu na ich inteligencję, władzę lub to, czy ktokolwiek się o nie troszczy. Nie musimy jednak postępować tak samo w stosunku do innych zwierząt. Tak twierdzą np. Paske 1991; Scruton 1996; Lynch i Wells 1998. Wzięcie tego argumentu pod lupę ujawnia jednak jego zwodniczość. Zaprzecza on wszystkiemu, co zostało powiedziane wcześniej (że liczy się inteligencja), i ponownie stwierdza, że ludzie zasługują na szczególny szacunek tylko dlatego, że są ludźmi. Wracamy więc do argumentu „bo tak”. Ale jak wskazaliśmy powyżej, „bo tak” niczego nie usprawiedliwia. Jest po prostu innym przedstawieniem tego, co chcemy udowodnić, za którym nie przemawiają żadne racje.

Niekiedy argumentowano również, że istoty ludzkie zasługują na pełne poszanowanie tylko dlatego, że należą do tego samego gatunku, co osoby obdarzone pewną inteligencją, władzą itp. W ostatnich dziesięcioleciach przedstawiano różne wersje niniejszego argumentu, czasem otwarcie, a czasem w sposób niejawny, np. w: Fox 1978; Schmidtz 1998; Cohen 2001. Dwie najnowsze wersje tego starego argumentu można znaleźć w: Hsiao 2017; Kagan 2019. Również ten argument jest zwodniczy, ponieważ ostatecznie chodzi po prostu o to, że powinniśmy szanować wszystkich ludzi. Przynależność do grupy, w której inni ludzie posiadają pewną umiejętność, nie równa się jednak posiadaniu tej umiejętności, posiadaniu jej połowicznie lub w jakiejś dziwnej, ukrytej formie. Fakt, że ktoś, kto należy do mojego gatunku, wykazuje pewną zdolność, nie sprawia, że i ja ją mam. Dlatego możemy zapewnić komuś szacunek jedynie na drodze uznania, że posiadanie tej umiejętności nie jest istotne. Zob. repliki na ten argument w: Nobis 2004; McMahan 2005; Tanner 2007. Warto zwrócić uwagę na przypadek jednego z cytowanych powyżej autorów, który formułował argumenty przeciw zwierzętom. Jest nim Michael Allen Fox. Po dłuższej dyskusji z obrońcami zwierząt stwierdził, że argumenty za gatunkowizmem w rzeczywistości są bezpodstawne. Dokonał dogłębnej analizy własnego stanowiska i doszedł do wniosku, że gatunkowizm w istocie nie znajduje uzasadnienia. Zmienił postawę i od tego czasu zaczął bronić zwierząt, co można zaobserwować w: Fox 1999.
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: