- W empik go
Pobieżny przegląd pieczęci Piastów polskich - ebook
Pobieżny przegląd pieczęci Piastów polskich - ebook
Klasyka na e-czytnik to kolekcja lektur szkolnych, klasyki literatury polskiej, europejskiej i amerykańskiej w formatach ePub i Mobi. Również miłośnicy filozofii, historii i literatury staropolskiej znajdą w niej wiele ciekawych tytułów.
Seria zawiera utwory najbardziej znanych pisarzy literatury polskiej i światowej, począwszy od Horacego, Balzaca, Dostojewskiego i Kafki, po Kiplinga, Jeffersona czy Prousta. Nie zabraknie w niej też pozycji mniej znanych, pióra pisarzy średniowiecznych oraz twórców z epoki renesansu i baroku.
Kategoria: | Klasyka |
Zabezpieczenie: | brak |
Rozmiar pliku: | 234 KB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Âàðøàâà 30 Îęòÿáðÿ 1881 ãîäà.
Jednym z głównych i bogatych oddziałów naszych starożytności, dotąd systematycznego obrobienia potrzebujących, sa pomniki sfragistyczne czyli pieczęcie. Wprawdzie kilku już badaczy o ten potrącało przedmiot, zamieścił o nim nieco uwag niegdy J. M. Sobieszczański w ogólnem dziele zabytkom sztuki w Polsce poświęconem, dołożył ich trochę Zebrawski w swoich dwóch poszytach „Pieczęci dawnej Polski i Litwy” 1), to wszystko jednak nie obejmuje całości przedmiotu i nie pozwala osądzić co dotychczas w tym kierunku jest znane, a co jeszcze do odszukania pozostaje. A jednak niemało już mamy przygotowanych w tym celu materjałów, których zebranie razem i streszczenie wielką może być pomocą temu, ktoby się systematycznem obrobieniem tej części naszej archeologii chciał zająć. Materyjały te zawdzięczamy głównie Kajetanowi Wincentemu Kielisińskiemu ostatecznie bibliotekarzowi w Kórniku, który mając przystęp do kilku archiwów i zbiorów prywatnych, w tego rodzaju pomniki bogatych, bardzo wiele pieczęci wyrytował na miedzi a więcej ich nierównie w rysunkach po sobie zostawił.
Ryte przez Kielisińskiego tablice z pieczęciami Jagiellońskiemu przygotowane były dla hr, Tytusa Działyńskiego do wydanego przezeń dzieła pod tyt. Zbiór praw Litewskich etc, kilka innych zrobił Kielisiński dla tegoż hr. Działyńskiego do dzieła p… t.: Lites et res gestae inter Polonos ordinemque cruciferorum. Tablice z pieczęciami Leszka Białego, oraz Leszka Czarnego i Przemysławów Wielkopolskich, a także nieco miejskich i kościelnych wyrył Kielisiński z własnego popędu 2) Tablice zaś i pieczęciami Grzymisławy, Bolesława Wstydliwego i Przemysława II, robione były dla mnie we
1) Ogólny tytuł dzieła: „Nasze Zabytki” szczegółowy: o pieczęciach dawnej Polaki i Litwy w Krakowie 1865.
2) Tablice pieczęciowe robiono przez Kielińskiego z jego własnego pomysłu wyszły przy jego Albumie w Poznaniu 1863.
dług moich własnych rysunków, jakich więcej jeszcze w podobnym sposobie nakreślonych do wykonania na blasze dostarczyłem. Nagła choroba pozbawiła życia w samej sile wieku tego zdolnego i zasłużonego rytownika, o czem zaledwie w pół roku później się dowiedziałem i to było powodem, żem nie zdążył odebrać przygotowanej dla mnie roboty. – Tymczasem blachy po Kielisińskim pozostałe, przeszły do rąk P. Vossberga, zasłużonego berlińskiego archeologa, który je dodaniem kilku tablic uzupełnił, w jeden ciąg ponumerował, nad wszystkiemi niemieckie nadpisy pozamieszczał, i wraz z tekstem objaśniającym wydał pod tytułem „Siegel des mittelallesrs etc. Berlin 1854”. Moje tablice weszły do tego zbioru pod Nr. 2, 3 i 5,
Dzieło Vossberga, złożone z różnocelowych i niejedną ręką rytych tablic, razi wprawdzie uderzającą niejednostajnością roboty w ich wykonaniu, ale pomimo tego jest dziś najbogatszym zbiorem gotowych do obrobienia sfragistycznych materyjałów. Znajdujemy tu pieczęci Piastowskich 40, Litewskich i Jagiellońskich 39, Miejskich 4, Biskupich 2, Pomorskich 20,–razem 105 pieczęci.
Same pieczęcie dzielnicy Krakowskiej oraz królewskie dynastyi Piastów i Jagiellonów opracował starannie Dr. Teofil Żebrawski w Krakowie, w dziełku o którem wyżej wspomniałem. Znajdujemy tam opisy 86 pieczęci, a w liczbie tej 43 piastowskich, między któremi 28 jest takich, których nie pomieścił Vossberg. Praca ta w zakresie, w jakim została przedsięwziętą, mało bardzo do dodania lub sprostowania pozostawia. Tablice Zebrawskiego co do pieczęci Piastowskich w samych tylko obrysach są wykonane, dla badacza jednak dostateczne o przedmiocie dają wyobrażenie
Blachy z rytowanemi pieczęciami po Vossbergu pozostałe, wydobył i przywiózł do Warszawy nieodżałowanej pamięci Karol Beyer, a następnie oddal je do użytku niegdy Bolesławowi Podczaszyńskiemu, który przy ich pomocy miał ułożyć porządne i systematyczne, o naszej sfragistyce dzieło. Zawczesna i z wielką dla nauki szkodą zapadła śmierć tego zdolnego i pracowitego badacza naszych starożytności nie pozwoliła mu rozpoczętej już pracy doprowadzić do końca. W jakim stanie ją pozostawił, tego nie wiem. Widziałem znacznie już posunięty tekst do pieczęści dzielnicy Krakowskiej, świeżo wyczytałem w pismach, że Mazowieckie mają być prawie zupełnie obrobione i obrysowane. Mnóstwo nagromadzonych przez nieboszczyka odlewów w metalu lub gipsie oraz odręcznych szkiców sam oglądałem. Wszystko to jednak czeka naprzód bogatego nabywcy, któryby całość zbioru uprzystępnił dla publicznego użytku, i (o co daleko trudniej) czeka równie zdolnego jak Podczaszyński i jak on poświęconego pracownika, któryby nagromadzone tak bogate materyjały na rzecz nauki zużytkował.
Zanim to nastąpi, korzystając z rozpoczętego wydawnictwa pisma, które i zadaniem swojem i formą dogodne przedstawia pole do podobnego rodzaju pracy, przedsięwziąłem pozbierać dawniejsze moje notatki, co do starożytnych pieczęci polskich, i w ogólnych przynajmniej wyrazach nakreślić obraz tego nader ciekawego oddziału naszych pomników, a tym sposobem czytelnika z jego całością choć cokolwiek zapoznać.
Ograniczę się tutaj tylko do samych pieczęci królewskich lub książęcych i to wyłącznie dynastyi piastowskiej, które dla archeologa najwięcej przedstwiają interesu.
W przekonaniu że w rzeczy dotyczącej starożytnych zabytków martwe słowo ani dostatecznie zrozumianem, ani w pamięci utwierdzonem być nie może, jeśli mu w pomoc nie przyjdzie rysunek, starałem się twierdzenia i wywody moje obrazowymi przykładami objaśnić. Dołączam takie, na jakie zdobyć się mogłem. Za ich odręczność z góry czytelnika przepraszam. Nie dorównają one ani rycinom Kielisińskiego, ani litografijom Żebrawskiego i do tego też wcale nie mają pretensyi, sądzę jednak, że rozjaśnienie przedmiotu udogodnią, o co też głównie mi chodziło.
Kaźmirz Stronczyński.
KILKA SLÓW
O DAWNYCH PIECZĘCIACH W OGÓLNOŚCI.
a w szczególności O DAWNYCH PIECZĘCIACH POLSKICH.
Nauka o pieczęciach, zwana sfragistyką, stanowi osobną gałęź archeologii, która w ścisłym zostaje związku z grafiką i dyplomatyką, to jest nauką rozpoznawania, czytania i oceniania autentyczności, czyli wiarogodności starych dokumentów. W średnich wiekach, kiedy znajomość pisma uważano za rzecz ubliżającą wyższemu rycerskiemu urodzeniu, mało było nawet książąt którzyby się podpisywać umieli. Weszło więc w zwyczaj, że monarchowie i książęta chcąc zostawić piśmienny dowód swojej dobrej woli, kładli na spisanym akcie swą pieczęć, bądź własnoręcznie, bądź przez urzędników, którym straż takowej pieczęci była poruczoną. Używanie zatem pieczęci bardzo dawnej sięga epoki, a znajomość rozpoznawania prawdziwych od podrobionych musiała być arcypotrzebną w swoim czasie, kiedy jedynie na ich autentyczności polegała cała ważność i skuteczność spisanego dokumentu.
Dzisiaj sfragistyka nie ma wprawdzie tego użytkowego, że tak powiem, zastosowania; w każdym przecież razie jest jedną z główniejszych nauk źródła historyczne objaśniających. Wiele bowiem faktów kronikarskich stwierdza, uzupełnia, albo nawet prostuje. I w archeologii także choćby ją przyszło uważać tylko jako naukę zaspakajającą ciekawość, sfragistyka niepoślednie zajmuje miejsce. W niej zostały ślady nietylko dawnej rytowniczej sztuki, ale zarazem wskazówki ubioru, stroju a nawet pomniejszych budowniczych pomysłów z epoki, z której nie mamy żadnych innych malowanych lub rzeźbionych pomników.
I. Dawność polskich pieczęci. Nie ulega wątpliwości, że używanie pieczęci nastąpić musiało jednocześnie z zastosowaniem pisma do aktów dobrej woli. Takiemi zaś aktami były naprzód rozmaite nadania i przywileje monarsze, bądź instytucyjom duchownym, bądź miastom albo nawet prywatnym osobom udzielane. W Niemczech piśmienne tenadania sięgają bardzo dawnej epoki, bo sa wskrzeszeniu tak zwanego Rzymskiego Cesarstwa spółczesne; mamy też nieprzerwany szereg cesarskich pieczęci od Karola Wielkiego aż do ostatnich czasów. Co do naszych pieczęci, te, o ile są znane, datują się z drugiej połowy XII wieku Brak wcześniejszych przypisujemy zwykle klęskom wojennym, jakie w czasie domowych zamieszek i pamiętnego najazdu Tatarów kraj nasz nawiedziły; bliżej się przecież nad rzeczą zastanowiwszy, zdaje się, źe brak ten z innych musi pochodzić powodów. Jakoż wszystkie niemal fundacyje w drugiej połowie XII wieku założone, dochowały do dziś dnia swoje pierwotne a nawet erekcyjne dokumenta pomimo tego, że przez Tatarów były rabowane i palone. Sulejowskie np. opactwo, założone przez Kaźmirza Sprawiedliwego, zniszczone zostało przez Tatarów w r. 1241, a przecież dokumenta z epoki pierwotnego swego założyciela w swojem archiwum utrzymało. Opactwo w Lubiążu nad Odrą (Leubuss), założone (jak wiadomo) dla Benedyktynów przez Kazimierza I, poźniej w roku 1175 przez Bolesława Wysokiego Cystersom oddane, z epoki benedyktyńskiej żadnego nie ma piśmiennego przywileju, z epoki zaś cysterskiej dyplomata dla niego wydawane znajdują się w komplecie. A przecież w tej szczególniej okolicy grasowali w XIII wieku Tatarzy i o parę mil ztamtąd zaszła owa krwawa i pamiętna bitwa pod Lignicą, której oriarą padł mężny Henryk zwany Pobożnym, książę Wrocławska. Klasztor Łysogórski w XIV wieku doznał zupełnego zniszczenia od Litwinów, a jednak dochowały się w nim piśmienne przywileje z poprzedniego stulecia.
Z tego zatem wnosićby należało, że pierwsi monarchowie i książęta nasi, pisma a tem samem i pieczęci do zagranicznych tylko używali stosunków a wtedy sygnet całej potrzebie wystarczał. Na
1) Pieczęć królowej Ryxy, której rysunek zamieścił Hr. Alex. Przozdziecki w dziełku Ślady Bolesławów", w ścisłem znaczeniu wyrazu do polskich liczona, być nie może. Jest bowiem przywieszona przy dokumencie wydanym w Kolonii w r. 1054, kiedy Ryxa już Polskę zupełnie opuściła.
sygnecie imię monarchy mogło nie być konieczne; pieczętowano jakimkolwiek znakiem, nawet starożytnemi gemmami 1). W stosunkach wewnętrznych pismo było zbyteczne. Prawa obwoływano przez trębaczy, fundacyje i nadania robiono uroczyście wobec licznych świadków ze starszyzny i ludu, a tradycyja o nich z ojca na syna przechodziła. Kiedy jednak po upływie pewnego przeciągu czasu pamięć nadania albo umowy ginęła, a ludzie złej woli korzystać z tego nie zaniedbali, pismo i pieczęć stały się dopiero koniecznymi trwałości warunkami. Dla tego też w wielu piśmiennych nadaniach naszych książąt czytamy utyskiwanie na przewrotność ludzką, która dobrodziejstwa pismem nie utwierdzone niweczy, oraz przekleństwo na tych, którzyby akt udaremnić chcieli:
Kiedy jednakże taki zwrot rzeczy nastąpił, ścisłej pewności nie mamy. Wprawdzie długo za najdawniejszy piśmienny i pieczęcią opatrzony dokument uważano działy braci Srzeniawitów, rok 1080 na sobie noszące, ale przeciw autentyczności tego piśmiennego pomnika wiele jest do powiedzenia, chociaż Naruszewicz i Czacki, którzy go w oryginale widzieli, nie wątpili o jego prawdziwości, a przynajmniej powątpiewań swoich w tej mierze nie objawili 2). Powoływany jest także przywilej nadawczy dla opactwa XX. Benedyktynów w Mogilnie przez króla Bolesława Śmiałego, w r. 1068 wydany.
1) Miałem w ręku tłok takiej sygnetowej pieczątki, należącej niegdyś do Sulkona kastei… kraków., spółczesnego Leszkowi Czarnemu. Ten w sygnecie obracał się ua czopkach tak, że obie jogo strony do użycia służyły. Na wierzchu pierścienia był antyk przedstawiający głowę brodatą, rzniętą w głąb na ciemnobrunatnym agacie; do koła niego podobnież w głąb rznięty napis: AVE MARIA GRA CM. Od strony spodniej wyryty był na złocie herb Osęk, może Nieczuja z napisom: S. SVCONIS zamiast Sulconis. Wycisk takiej samoj pieczęci z napisem poprawnym S. SVLCONJS znajduje się przy jednym z dyplomatów Leszka Czarnego, zachowanym w Archiwum miasta Krakowa. Herb i kształt liter zupcłnio ten sam co i na sygnecie, który miałom w ręku.
2) W tak zwanych tokach Naruszewicza, obejmujących pozbierane przez niego do „Historyi narodu polskiego” materyjały, znajdowała się dosłowna kopija tego aktu, zkąd go dla wiadomości odpisałem. Nie widzę potrzeby zamieszczać tu całej onego osnowy, przytoczę tylko jego początek i zakończenie oraz kilka uwag jakie nastręcza. – Zaczyna on się w to słowa:
„Nos Socochus Palatinus Cracoviensis et exercitus dux. Notum facimus et attcstamus quibus expedit praetentibus et futuris praesentium notitiam habituris quod cum pro tribunali sedebamus venerunt ad nostram assessorumque nostrorum praesentiam validi milites do armis Srzeniawa” i t… d. Zakończenie zaś onego jest takie:
„Actum in Cracovia in vigilia festi purificationis Beatae Mariae Virginis Anno Domini millesimo octogesimo octavo praesentibus his testibus” i t d. Samo rozpoczęcie tego aktu trąci wiekiem XVI-ym choć ułożono na wzór aktów sądowych końca XIV i początku XV wieku. Podług tychże wzorów prawdopodobnie wy-
Oryginał jednakże tego dokumentu nie znajduje się w aktach po klasztorze mogilskim pozostałych, a w archiwum regencyi poznańskiej przechowywanych, tylko znacznie późniejsza kopija do innego przywileju z XV wieku wciągniona. Obszerny rozbiór krytyczny tego dokumentu sporządził Naruszewicz, z którego się okazuje, że co najmniej data w nim jest mylną i że jeśli osnowa jego jest prawdziwą, to się najwcześniej do panowania Bolesława Kędzierzawego a zatem do drugiej połowy XII wieku odnosić może
Podobne późniejsze spisywanie nadań dawniejszych nawet pod dawniejszą data niejednokrotnie miało miejsce, zwłaszcza po klasztorach; i ono właśnie naprowadza na wniosek, że u nas w interesach prawno-mająkowych pieczęć i pismo w XII dopiero wieku weszły w użycie. Takie poźniej spisywane dokumenta nie wytrzymują historycznej krytyki, a jednak mogą obejmować i stwierdzać fakt prawdziwy a przynajmniej nie znamy przykładu, aby kiedy podobny akt był unieważnianym 2).
Ale od Bolesława Kędzierzawego możemy już rachować używanie pisma i pieczęci w publicznych nadaniach. Znany jest dyplomat tego książęcia, wydany klasztorowi XX. Norbertanów u św. Wincentego w Wrocławiu. Ma on date roku 1148, ale pieczęci przy nim brakuje. Późniejsze piśmienne nadania już od Mieszka III nieprzerwanym idą ciągiem, chociaż pieczęcie rzadko się przy nich dochowały.
pisana i jego data. Znamy przecież kilka dyplomatów z wieku XII, znamy ich kilkadziesiąt z pierwszych 40 lat wieku XIII, a w żadnym z nich daty w ten sposób wypisanej nie ma. Jestto forma aktykacyi daleko późniejsza.
Najważniejszym jednak zarzutem przeciw autentyczności powyższego dokumentu jest to, że lubo dla Naruszewicza z Archiwum metryk koronnych w r. 1785 został wypisanym i już się w tym archiwum w roku 1730 znajdował, bo go wykazuje dopełniona w tymże roku rewizyja, nio masz go jednak w protokole rewizyi z roku 1613, z czego widać że po tuj dopiero epoce do metryk koronnych się dostał. W tym przypadku sa, jeszcze dokumenta z lat 1113. feria secunda post circumcisionis Domini (się) z 1146 feria seeundu post Hamis Palmarum (eic) i 1205, in craslino Epiphaniorum (sic) oraz dwa inno późniejszo, rewizyja… z roku 1730 objęte, które się przy rewizyi w roku 1613 nio znajdowały i tomu samemu zarzutowi pod względem sposobu wypisania daty podlegają.
1) Miałem wypisany cały ten przywilej z kopii dawniejszej w XV wieku sporządzonej wraz z uwagami Naruszewicza z jego teki wziętemi. Odpis ten wraz z innymi materyjałami przezemnie do kodeksu dyplomatycznego pozbieranymi, wydawcom tegoż kodeksu oddałem. Dotąd Sądnego z niego nie zrobili użytku, a po śmierci głównych togo wydawnictw kierowników i rozpierzchnioniu się nakładców, nio wiem gdzie mojego odpisu szukać, dla tego też z owym, nader ciekawym, dokumentem bliżej czytelników zaznajomić nio moge.
2) Wiele tego rodzaju apokryfów wskazał Dr. Kętrzyński w wydanym przez siebie dyplomataryjuszu Tynieckiego klasztoru.
Nie można jednak zaprzeczyć, aby znaczna część naszych sfragistycznych pomników nie przez pożary i najazdy, ale poprostu przez niedbalstwo i niedozór nie zaginęła. Na Szlązku, gdzie sprowadzeni przez tamecznych książąt Niemcy lepiej się z pisanemi nadaniami obchodzić umieli, dochowały się one prawie w całości. U nas, a mianowicie też w Księztwie Krakowskiem i w miastach i w zakonach, w których posiadaniu jedynie i wyłącznie były książęce dyplomata, widocznie obchodzić się z nimi nie umiano. Do tych dokumentów przez długi czas nikt nie zazierał, ślady inwentaryzacyi na wielu dopiero z XV napotykamy wieku. Dwa wieki przynajmniej leżały zamknięte po największej części w małych, sklepionych i nieopalanych izdebkach, aod myszy i wilgoci niszczone. Jeśli pergamin niakiedy ocalał, to rzadko przy nim dochowała się pieczęć. Materyjał do jej wytłoczenia przygotowany nieumiejętnie, sam przez się na wpływ czasu nie był dość wytrzymałym, a będące w użyciu obszywanie pieczęci w ostrą wełnianą materyję, zabezpieczenie ich od zniszczenia zapewne na celu mające, przeciwny zupełnie wydało skutek, bo prawie wszystkie pieczęcie w ten sposób zabezpieczone w proch się rozsypały.
W pieczęciach też Krakowskiej dzielnicy największe dają się dostrzegać przerwy. Z każdego panowania co najmniej powinny być dwie pieczęcie. Tymczasem Bolesława Kędzierzawego, Kaźmirza Sprawiedliwego, Władysława Laskonogiego i Henryka Probusa żadnej nie znamy. Leszka Białego jest wprawdzie 4, ale z tych, jedna tylko zupełna. Królewskie majestatyczne pieczęcie Przemysława i Jadwigi w ułamkach się tylko dochowały.
W Wielkopolskich także pieczęciach brak książąt Ottona i Laskonogiego. Kujawskie i Mazowieckie są wprawdzie liczne, ale te późniejszych już sięgają czasów. Słowem, znane dyplomata XII wieku i pierwszych 25 lat wieku XIII, zaledwie w 110 części mają przy sobie, pieczęcie i ten stosunek dopiero w drugiej połowie XIlI stulecia nieco większym się okazuje.
Rozmaitość i podział Polskich pieczęci. W krajach dawniej od naszego piśmiennych, gdzie dłuższe używanie pieczęci przy dyplomatach w pewien stały wyrobiło się systemat, widzimy oprócz sygnetu dwojaki onych rodzaj. Na jednych władca wystawiony jest w stroju monarszym lub książęcym z twarzą prawie zawsze odsłonioną, otoczony napisem rozpoczynającym się bezpośrednio od książęcego imienia lub od wyrazu Sigillum. Król albo cesarz siedzi na tronie, trzymając w ręku znamiona dostojności monarszej, książę stoi z mieczem dobytym w prawej, a tarczą herbową w lewej ręce. Na drugich, ten sam władca wyobrażanym jest konno w pełnem uzbrojeniu z twarzą przez wizyrę hełmu zakrytą. W napisie w miejsce wyrazu Sigillum znajduje się contrasigillum, albo częściej secretum. Obie takie pieczęcie mają tę samą wielkość i najczęściej jedna drugiej towarzyszy, będąc obie wytłoczone po dwóch stronach jednego woskowego krążka.
Na polskich pieczęciach co innego się pokazuje. Sa między niemi piesze sigillum pedestre i konne sigillum equestre, nigdy jednak nie znajdują się razem, ale każda z nich osobną całość stanowi. Są wprawdzie i kontrasigillacyje ale do tych używaną bywa pieczęć sam herb przedstawiająca. Przy dyplomatach książęcych kontrasi-gillacyja jest znacznie mniejszą od głównej pieczęci, i tylko przy niektórych królewskich wielkością jej dorównywa.
Obok tego w pieczęciach polskich większa jest jeszcze rozmaitość. Już z czasów Leszka Białego mamy ich 4, a żadna za sygneto-wą poczytaną być nie może. Konrada Mazowieckiego mamy 5, między któremi również nie ma sygnetu. Władysława Łokietka 9 i t… d. Liczne te odmienności mają niekiedy źródło w wypadkach dziejowych. W epoce Polski, między kilku książąt rozdzielonej, powszechnym owych wieków zwyczajem jeden drugiego najeżdżał, aby jego dzierżawę owładnąć. Księztwo Krakowskie, mające choć tytularną nad innemi suppremacyję było przedmiotem ambicyi i ubiegania się wszystkich. Wydarł je na czas niejaki prawemu dziedzicowi Mazowiecki Konrad, zajmowali je później, popierani przez swoich stronników, Wielkopolski Przemysław i Kujawski Łokietek; każdy z nich dopiąwszy celu, zmieniał pieczęć i nowe tytuły na nią wprowadzał.
Inny jeszcze powód rozmaitości napotyka się w Polskich pieczęciach, niezależny od epoki i wydarzeń historycznych, ale mający swoje źródło w systematycznym podziale kancelaryi książęcej. Jak dawno taki podział został wprowadzonym trudno oznaczyć. Dyplomatów wyprzedzających wiek XII wcale nie mamy, a w najdawniejszych, z XII pochodzących stulecia, zarówno kanclerze jak i podkanclerzowie są wymieniani. W końcu następnego widzimy już rozróżnianie pieczęci większej od innych, a pod Łokietkiem w samym początku XIV wieku podział pieczęci już ustalonym się okazuje. W jego dyplomatach nie rzadko spotkać można wyrażenie Sigillum majus albo mediocre, z czego widać, że i sigillum minus może annulare czyli pierścień, miejsce mieć musiało. W jednym z takich dyplomatów książę używając średniej pieczęci powiada, że to czyni w braku natenczas większej pieczęci, co pokazuje, że już wtedy każda z nich zachowaniu innego urzędnika była poruczoną i każda do odmiennej czynności służyła.
Były więc w Polsce w użyciu jednoczesnem co najmniej trojakiego rodzaju pieczęcie, to jest wielka, średnia i mala, których byt piśmiennymi dowodami jest stwierdzony, a może jeszcze do tej liczby nie wchodził właściwy sygnet zawsze w osobistem posiadaniu monarchy będący. Każdy z tych rodzajów pieczęci powierzony był straży i zachowaniu osobnych urzędników zwanych ogólnie kanclerzami (can-cellarius) dopóki zwyczaj nie wyrobił z czasem oddzielnej dla każdego z nich nazwy.
Od czasu przywrócenia godności królewskiej, kiedy figura siędzącego na tronie monarchy weszła na stempel pieczęci, tego rodzaju, wielkie pieczęcie nazywano często w dyplomatach majestatyczne-mi (sigillum majeslatisj albo królewskiemi (sigillum regium v… regale) Wyrażenie to właściwe jedynie koronowanym] monarchom, przyswoili sobie niektórzy z książąt Mazowieckich. Używali go Ziemowit książę Płocki ( 1426), Ziemowit Rawski ( 1444) Władysław Rawski ( 1462), choć ich pieczęcie bez wątpienia majestatycznej figury na sobie nie nosiły, a przynajmniej znana tego rodzaju pieczęć Władysława Rawskiego samego tylko orła na tarczy przedstawia.
W późniejszych jednak czasach pieczęć majestatyczna oddzieloną była od wielkiej, lubo nią także zawiadywał jeden z kanclerzy. W ostatnich epokach udzielnej Polski było 5 rodzajów pieczęci monarszej, to jest: majestatyczna, wielka albo większa, mniejsza, pokojowa i sygnetowa, a konstytucyjami było zawarowane jakie akta ktorą z tych pieczęci opatrywane być mają. Straż pieczęci większej powierzona była kanclerzowi, mniejszej podkanclerzemu, pokojowej jednemu z sekretarzy królewskich, pieczęć majestatyczna raz była w ręku kanclerza, innym razem w ręku podkanclerzego. Sygnet był prywatną i osobistą monarchy pieczątką.
Podział systematyczny pieczęci, zaprowadzony w kancelaryi monarszej już w końcu XIV wieku, był naśladowany przez ducho-
1) W dyplomatach Kai mirza W-go daje się niekiedy czytać wyrażenie sigillorum nottrorum regiorum albo regulium. Mowa tu pewnie o pieczęci majestatycznej dwustronnej przy niektórych nadaniach tego króla widzieć się dającej.
wnych prałatów a nawet przez magistraty miejskie. Przykład onego widzimy w dokumencie Jakóba Biskupa Płockiego z roku 1402 i miasta Poznania mniej więcej z tego samego czasu.
Pieczęcie książąt Litewskich wogóle mniej są liczne, przynajmniej mało w nich mamy odmian. Jednego tylko książęcia Witolda są rozmaite zarówno co do wielkości jak rysunku, w czem zupełnie spółczesnym koronnym odpowiadają.
W dyplomatach książąt i monarchów panujących w Krakowie, rzadko jest wymieniony rodzaj pieczęci do ich stwierdzenia użytej. Zwykle dyplomat zawiera w sobie ogólne co do tej rzeczy wyrażenie sigiUum nostrum presenlihus est appensum. Z tem wszystkiem wzmiankę o pieczęci majestatycznej znajdujemy w dyplomatach Ka-żmirza Wielkiego, Jadwigi, Władysława Jagiełły, i Warneńczyka.
O pieczęci większej w przywilejach Łokietka, Kaźmirza Wielkiego i Jagiełły, o średniej również w nadaniach Łokietka i Jagiełły o małej sigillum minus także z czasów Jagiełły, o sygnecie z czasów Bolesława Wstydliwego oraz Jana Alberta i Aleksandra Jagiellończyków. W jednym z nielicznych przywilejów króla Ludwika czytamy wyrażenie sigillum duplex, mowa w nim pewnie o pieczęci na dwie strony wytłoczonej. Takiej jednak pieczęci nie znamy,
Skrupulatniejsi w tym względzie byli książęta Mazowieccy. Już w dyplomatach Konrada I, który często zmieniał pieczęcie, napotykamy wyrażenie: sigillo meo quoin presentiarum utor, a od początku XIV stulecia zwyczaj rozróżniania pieczęci okazuje się już ustalonym i w większej części tamecznych nadań już to rozróżnienie spostrzegamy. Tak za Bolesława II księcia na Płocku (f 1313) powoływana jest pieczęć większa, Ziemowita III (Starszego) (f 1381) większa [mniejszo; syna jego Ziemowita IV, Płockiego (t 1420), majestatyczna większa; i mniejsza; Janusza starszego książęcia Warszawskiego (t Ö28), większa i średnia; Bolesława IV (f 1454), większa, średnia i sygnetowa (nostrae manus j; Ziemowita V Rawskiego (f 1444) majestatyczna; Władysława Płockiego (f 1455), średnia i t… d… aż do zupełnego wygaśnie-nia tej linii Piastów. Jeźli synowie pieczęci ojcowskiej użyli, lub jeźli pieczęć większa była przez mniejszą kontrasygnowana, zawsze o tem osnowa dyplomatu naucza.
Należy jednak zwrócić uwagę, że w Mazowieckich dyplomatach często jedna i ta sama pieczęć rozmaicie jest nazywaną. Wielka np. pieczęć często nazywana jest majestatyczną, choć nawet figury książęcej wcale nie przedstawiała, a mniejsza średnią. Żadnego też z książąt Mazowieckich z wyłączeniem Konrada protoplasty całej dynastyi więcej nad dwie pieczęcie nie znamy, właściwego zaś sygnetu nigdy mi się widzieć nie zdarzyło. Co do królewskich, te poczynając od Kaźmirza Wielkiego, są liczniejsze jak się już o tem wyżej powiedziało.
Były więc pieczęcie rozmaitej wielkości i rozmaitej nazwy, a pewnie i rozmaitego przeznaczenia, ale do jakiej czynności która z nich się stosowała, o tem trudno sobie z samych dyplomatów zdać sprawę. To tylko w nich widać, że im czynność była ważniejsza i bliżej samego monarchy albo księcia dotyczyła, tem pieczątka przy akcie była mniejszą. Zaciąganie długów osobistych aktami samym sygnetem stwierdzonymi jakie się za królów Jana Alberta i Aleksandra napotyka, łatwe jest do zrozumienia, bo to były czynności, które nikogo więcej nie wiązały, ale dla czego Ziemowit młodszy i Kaźmirz książęta Mazowieccy, składając hołd wierności Władysławowi Jagielle i poświadczając ustne wykonanie takiego hołdu przez ojca swego Ziemowita do spisanego w tym względzie tak ważnego, bo całą dzielnicę obchodzącego dokumentu, małych użyli pieczęci, to trudno sobie usprawiedliwić, chyba że się to działo za życia ojca i że sami wówczas innych pieczęci nie używali.