Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

  • Empik Go W empik go

Początek i progres wojny moskiewskiej - ebook

Wydawnictwo:
Data wydania:
1 stycznia 2011
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
, MOBI
Format MOBI
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najczęściej wybieranych formatów wśród czytelników e-booków. Możesz go odczytać na czytniku Kindle oraz na smartfonach i tabletach po zainstalowaniu specjalnej aplikacji. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
(2w1)
Multiformat
E-booki sprzedawane w księgarni Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu - kupujesz treść, nie format. Po dodaniu e-booka do koszyka i dokonaniu płatności, e-book pojawi się na Twoim koncie w Mojej Bibliotece we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu przy okładce. Uwaga: audiobooki nie są objęte opcją multiformatu.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Początek i progres wojny moskiewskiej - ebook

Klasyka na e-czytnik to kolekcja lektur szkolnych, klasyki literatury polskiej, europejskiej i amerykańskiej w formatach ePub i Mobi. Również miłośnicy filozofii, historii i literatury staropolskiej znajdą w niej wiele ciekawych tytułów.

Seria zawiera utwory najbardziej znanych pisarzy literatury polskiej i światowej, począwszy od Horacego, Balzaca, Dostojewskiego i Kafki, po Kiplinga, Jeffersona czy Prousta. Nie zabraknie w niej też pozycji mniej znanych, pióra pisarzy średniowiecznych oraz twórców z epoki renesansu i baroku.

Kategoria: Klasyka
Zabezpieczenie: brak
Rozmiar pliku: 228 KB

FRAGMENT KSIĄŻKI

Po­waż­ny mię­dzy neo­te­ry­ka­mi s c r i p t o r P h i l i p p u s C o m m i n e u s, opi­su­jąc ję­zy­kiem fran­cu­skim Lu­dwi­ka XI, kró­la fran­cu­skie­go, i syna jego Ka­ro­lu­sa VIII spra­wy, gdy ten to Ka­ro­lus VIII za­wo­dził się na woj­nę do kró­le­stwa Ne­apo­li­tań­skie­go, uty­sku­je na nie­ja­kie­go Brys­so­ne­ta, pod­łe­go i lek­kie­go czło­wie­ka, któ­ry do tej woj­ny per­swa­zja­mi swe­mi kró­la przy­wiódł; i uka­zu­je przy­kład na tym Brys­so­ne­cie, jako czę­sto­kroć mali, pod­li, nik­czem­ni lu­dzie mogą siła złe­go na­ro­bić. Bo i ta woj­na po­wio­dła się była zra­zu kró­lo­wi fran­cu­skie­mu, ale e x i t u s jej był t r i s t i s, c a l a m i t o s u s; wie­le krwi roz­la­nia, e x c i d i s u r b i u m, v a s t i t a t e p r o v i n c i a r u m sta­nę­ła. Tym­że spo­so­bem i tej woj­ny mo­skiew­skiej za­ciąg tak ob­fi­te krwi roz­la­nia i tak wie­le złych rze­czy, któ­re się sta­ły i jesz­cze im nie ko­niec, z po­dob­ne­go Brys­so­ne­to­wi czło­wie­ka, pana Je­rze­go Mnisz­ka, wo­je­wo­dy san­do­mier­skie­go, po­szedł; któ­ry dla am­bi­cji i chci­wo­ści swo­jej Mo­skwi­ci­na Hryc­ka, syna Otre­pie­jo­we­go, któ­ry p e r i m p o s t u r a m zwał się ca­re­wi­czem mo­skiew­skim, Dy­mi­trem Iwa­no­wi­czem, pod­jął się fo­ry­to­wać, pro­wa­dzić na pań­stwo mo­skiew­skie przez pod­chleb­stwa i ob­le­śno­ści, któ­re­mi sa­me­mi v a l e b a t, za­po­mo­cą po­win­ne­go swe­go księ­dza Ber­na­ta Ma­cie­jow­skie­go, bi­sku­pa kra­kow­skie­go i kar­dy­na­ła, któ­ry na­ten­czas miał wiel­ką po­wa­gę u kró­la je­go­mo­ści, do tego rze­czy przy­wiódł, że n o n o b s c u r e tej spra­wie król je­go­mość fa­wo­ry­zo­wał, ja­ko­by przez szpa­ry na to pa­trząc, prze­ciw­ko zda­niu wie­lu przed­nich se­na­to­rów, któ­rym się to bar­dzo nie po­do­ba­ło. Do­szło się tego do­wod­nie, wie­dział i sam pan wo­je­wo­da san­do­mier­ski, że ten szal­bierz nie jest Dy­mitr; prze­cie jed­nak, za­śle­pio­ny chci­wo­ścią i py­chą, upo­rnie po­pie­rał to przed­się­wzię­cie. Dzia­ło się to roku 1604: s u b e x i t u a u t u m n i… Za­cią­gnął nie­ma­ły or­szak lu­dzi, część dat­kiem a naj­wię­cej obiet­ni­ca­mi i na­dzie­ja­mi, ba­wiąc ich czas nie­ma­ły koło Lwo­wa, z wiel­kim skwier­kiem i uci­skiem lu­dzi ubo­gich; po­szedł po­tem na Ki­jów do sie­wier­skiej zie­mi.

Mo­skiew­skiej zie­mi taki na­ten­czas był s t a t u s. Bo­rys Fe­do­ro­wicz Go­du­now r e b u s p o t e b a t u r. Czło­wiek ten nie z car­skie­go ple­mie­nia i nie z przed­niej fa­mil­ji, któ­re mają w pań­stwie tem pre­ce­den­cje swe, i pil­no ich prze­strze­ga­ją. Jed­nak­że nie pod­ło się był uro­dził, bo i sio­strę jego ro­dzo­ną z oso­bli­wo­ści też jej wiel­kiej za żonę wziął był so­bie Fe­dor, syn cara Iwa­na, co Bo­ry­so­wi nie­ma­ły przy­stęp uczy­ni­ło do pań­stwa. Ale na­de­wszyst­ko dow­cip jego, któ­ry był i n o m n i a c t i o n e h u m a n a r u m r e r u m wiel­ki, prze­dziw­ny. Ten i cara Iwa­na z świa­ta zgła­dził, prze­na­jąw­szy dok­to­ra jego An­gli­ka, któ­ry cara Iwa­na ku­ro­wał; bo też na­tem rzecz była, by go był nie po­prze­dził, że sam i z wie­lą in­nych przed­nich lu­dzi miał gar­dło dać, jako to nie no­wi­ną była ca­ro­wi Iwa­no­wi lu­dzi tra­cić, gdyż od po­cząt­ku świa­ta ty­ra­na, okrut­ni­ka po­dob­ne­go so­bie Iwan car nie miał.

Gdy car Fe­dor na pań­stwo po ojcu osiadł, czło­wiek był i n g e n i o m i t i, mo­dli­twa­mi i na­bo­żeń­stwem ba­wił, do spra­wo­wa­nia tak wiel­kie­go pań­stwa eks­per­jen­cji i zmy­słów nie miał, Bo­rys przez sio­strę swo­ją, a żonę jego, ko­niu­szym i na­miest­ni­kiem wło­dzi­mier­skim (któ­ry urząd naj­przed­niej­szy w tem pań­stwie jest), a po­tem pra­wi­cie­lem wszyst­kiej zie­mi, to jest gu­ber­na­to­rem zo­stał. Knia­zia Mści­sław­skie­go Mi­ki­tę Ro­ma­no­wi­cza, knia­zia Iwa­na Pio­tro­wi­cza Szuj­skie­go, któ­rych był oj­ciec car Iwan, wi­dząc syna swe­go nie­do­stat­ki, ja­ko­by za opie­ku­ny mu na­zna­czył, tych Bo­rys p e r v a r i a s a r t e s od­ra­ził, z sa­mym tyl­ko Szczel­ka­no­wym, któ­ry był kanc­le­rzem (czło­wiek to był mą­dry, opie­kun od cara Iwa­na mia­no­wa­ny czwar­ty), z tym Bo­rys zdał się na jed­no, a imie­niem cara Iwa­na, szwa­gra swe­go, kie­ro­wał wszyst­kiem car­stwem po swej woli, wszyst­kie dro­gi a d p o t e n t i a m do car­stwa so­bie uście­la­jąc.

A iż mu miał być na prze­szko­dzie ca­re­wicz Dy­mitr, któ­re­go był car Iwan spło­dził z Mar­fy Na­giej (ten cho­wał się w Uhle­czu, dzie­cię w dzie­wię­ci lat), przez wiel­ką a chy­trą nie­cno­tę po­sta­rał się Bo­rys, że go zgu­bił. A iż rzecz jest god­na pa­mię­ci, krót­ko wspo­mnę, jako się sta­ło.

Byli dwaj sy­no­wie bo­jar­scy, któ­rych zwa­no Mi­ki­ta Ka­cza­łow i Da­nił­ka Bi­ta­chow­ski, któ­rzy byli c l i e n t e s Bo­ry­so­wi; tym po­wie­dział Bo­rys ta­jem­nie, że wola jest ho­spo­dar­ska, aby je­cha­li do Uhle­cza, i za­rze­za­li Dy­mi­tra ca­re­wi­cza, da­jąc przy­czy­nę, że lu­dzie nie­któ­rzy nie­spo­koj­ni bun­tu­ją się i chcą pod­nieść Dy­mi­tra ca­re­wi­cza, woj­nę, roz­ruch i za­mie­sza­nie w zie­mi. Cze­mu za­bie­ga­jąc, po­trze­ba, żeby ca­re­wicz Dy­mitr nie był żyw. Prze­cie oni sy­no­wie bo­jar­scy (jako to u tego na­ro­du car­ska krew jest i n s u m m a y e n e r a t i o n e cho­ciaż byli i n t i m i Bo­ry­so­wi, trwo­ży­li się. Rze­ki im po­tem Bo­rys: – "Przy­wio­dę was do ho­spo­da­ra, że to sami usły­szy­cie z ust jego", – wpro­wa­dził ich do po­ko­ju car­skie­go. Tam­że po­ci­chu coś in­ne­go z ca­rem Fe­do­rem mó­wił po­dob­nym for­te­lem, jako była Mes­sa­li­na o n u s t e r r a e oszu­ka­ła Klau­dju­sza ce­sa­rza, męża swe­go; tych przy­kła­dów Bo­rys z pi­sma nie wie­dział, bo ni czy­tać, ni pi­sać nie umiał, ale zmy­słu miał do­syć ile na złe. Ka­zaw­szy in­szym z po­ko­ju wyjść, gdy oni tyl­ko dwaj sy­no­wie bo­jar­scy zo­sta­li, gło­sem po­czął mó­wić do cara Fe­do­ra: – "Nie chcą mi wie­rzyć, com im two­jem imie­niem ho­spo­dar­skiem roz­ka­zał, po­wiedz im sam, że to jest wola two­ja". Gar Fe­dor ro­zu­mie­jąc, iż o to szło, co Bo­rys z nim ci­cho mó­wił (na za­bi­cie bra­ta nig­dy by im kon­sen­su nie dał, i bar­dzo go po­tem ża­ło­wał), na ona in­stan­cję Bo­ry­so­wą rzekł do tych dwóch: – "Uczyń­cie, jako wam Bo­rys roz­ka­zał".

Ja­koż je­cha­li i uczy­ni­li. Bo­rys przed ca­rem Fe­do­rem po­wie­dział i tak głos roz­pu­ścił, że go ka­duk po­padł i no­żem, któ­ry w ręku miał, sam się za­rze­zał. Wiel­kie jed­nak kłót­nie po­wsta­ły o to za­bi­cie Dy­mi­tra. Tam­że za­raz w Uhle­czu onych dwóch sy­nów bo­jar­skich i trze­cie­go ku­ra­to­ra, któ­ry przy Dy­mi­trze był, po­spól­stwo za­bi­ło i na Mo­skwie tu­mult był wiel­ki; lecz Bo­rys ro­zu­mem swym, po­ten­cją i pie­niędz­mi car­skie­mi uspo­ko­ił to i uci­szył.

A gdy już tak wszyst­kie rze­czy, któ­rych po­trze­bo­wał do osią­gnię­cia pań­stwa, so­bie spo­so­bił i sa­me­go cara Fe­do­ra, szwa­gra swe­go, otruł, rze­ko­mo nie chcąc, s p e c i e r e c u s a n t i s ja­ko­by przy­mu­szo­ny proś­ba­mi ludz­kie­mi na car­stwie usiadł. Wie­dzia­ło wie­lu ich, ile z lu­dzi przed­nich, te jego for­te­le i nie­cno­ty, ale po­ten­cji jego nie mo­gli się sprze­ci­wić; je­śli się gdzie kto ozwał, tra­cił, gu­bił. Na dom ksią­żąt Szuj­skich, któ­ry też w tem pań­stwie naj­moż­niej­szy i naj­ro­do­wit­szy był, szu­kał rady i spo­so­bów, ale mu to nie po­szło. Bo Bo­rys jesz­cze i za cara Fe­do­ra i po­tem za swe­go pa­no­wa­nia sku­kłał i po­tłu­mił ich, knia­zia Iwa­na Pio­tro­wi­cza Szuj­skie­go, któ­ry Psko­wa kró­lo­wi Ste­fa­no­wi bro­nił, zgła­dził; czło­wiek to był przed­ni w domu Szuj­skich i u wszyst­kie­go na­ro­du mo­skiew­skie­go wiel­kiej po­wa­gi. Knia­zia Wa­sy­la Szuj­skie­go, któ­ry po­tem cza­rem był, i knia­zia Iwa­na, bra­ta jego ro­dzo­ne­go, do wię­zie­nia po­sa­dził; knia­zia Alek­san­dra, tych­że ro­dzo­ne­go bra­ta, za­bił i uczy­nił­by to był wszyst­kim, ato­li tych dwóch p r o t e x i t a f f i n i t a s, któ­rą miał z knia­ziem Dy­mi­trem Szuj­skim, czwar­tym ich bra­tem; bo dwie ro­dzo­ne sio­stry Sku­ra­tow­ny były: jed­na za Bo­ry­sem, a dru­ga za knia­ziem

Dy­mi­trem, któ­ra tu i te­raz jest z mę­żem swo­im, z tym to knia­ziem Dy­mi­trem Szuj­skim. Mimo knia­zie Szuj­skie wie­le in­nych lu­dzi za­cnych po­gu­bił, po­tra­cił, roz­ma­ite przy­czy­ny na nich wy­my­śla­jąc, a za­tem dla tego ty­rań­stwa u wie­lu lu­dzi był w nie­na­wi­ści, a przez sta­rość i zdro­wie złe (bo był h i d r o p i c u s w kon­temp­cie.

I s t o s t a t u r e r u m przy­je­chał pan wo­je­wo­da san­do­mier­ski z Hryc­kiem, jako go Mo­skwa zo­wie, Roz­stry­chą, i sko­ro się z nim na gra­ni­cy po­ja­wił, czerń, po­spól­stwo mo­skiew­skie za­czę­ło przy­sta­wać we­dle przy­chyl­no­ści do krwi… pa­nów swych przy­ro­dzo­nych.

Temu też Hryc­ko­wi do­sta­wa­ło zmy­słu, wy­mo­wy, śmia­ło­ści, umiał ich trak­to­wać, uda­jąc się za tego czem nie był. Jęły się rze­czy po mo­skiew­skiem pań­stwie mie­szać. Czer­ni­hów, za­mek ukra­in­ny, przy­jął go; oparł się był No­wo­gró­dek, któ­re­go bro­nił od Bo­ry­sa nie­ja­ki Bos­man; przy­słał tam był woj­sko Bo­rys na od­siecz No­wo­gród­ko­wi z knia­ziem Mści­sław­skim, ale się temu woj­sku nie zda­rzy­ło. Obro­nił jed­nak Bos­man No­wo­gród­ka, ale Pu­tywl, naj­przed­niej­szy za­mek w sie­wier­skiej zie­mi, zbun­to­waw­szy się prze­ciw­ko Bo­ry­so­wi, po­słał od­da­jąc po­słu­szeń­stwo temu szal­bie­rzo­wi. Było kil­ka po­trzeb na róż­nych miej­scach, po­gro­mio­ny bę­dąc ten szal­bierz, uszedł do Pu­tyw­la. A wtem na jego szczę­ście i n g r a v e s c e b a t v a l e t u d o

Bo­ry­sa. Wy­słał był woj­sko wiel­kie, nad któ­rem prze­ło­żył knia­zia Wa­sy­la Szuj­skie­go, i już to woj­sko było u Kra­mów (za­mek tak zo­wią w sie­wier­skiej zie­mi), a wtem pa­dła no­wi­na, że Bo­rys umarł. Jęło się za­raz woj­sko ono mie­szać, kniaź Wa­syl Szuj­ski, zwo­ław­szy wszyst­kich, dłu­go mó­wiąc, wy­wo­dził i uka­zy­wał i m p o s t u r a m tego Hryc­ka; był i stryj ro­dzo­ny tego Hryc­ka, u któ­re­go się po zej­ściu ojca swe­go wy­cho­wał, któ­ry przy­się­gą stwier­dził, że na ręku swo­ich wło­żył do gro­bu ca­re­wi­cza Dy­mi­tra. Pro­sił i na­po­mi­nał ich, żeby nie skła­nia­li umy­słów swych do tego szal­bie­rza, ale ra­czej pa­mię­ta­jąc na przy­się­gę, któ­rą uczy­ni­li zmar­łe­mu Bo­ry­so­wi, żeby sy­no­wi jego, Fe­do­ro­wi Bo­ry­so­wi­czo­wi, wia­ry i przy­się­gi do­trzy­ma­li.

Uspo­ko­iw­szy woj­sko, po­ru­czył je knia­zio­wi Wa­sy­lo­wi Ga­li­cy­no­wi i Bos­ma­no­wi, któ­ry dla obro­nie­nia No­wo­gród­ka był też w nie­ma­łej wa­dze. A sam kniaż Szuj­ski bie­żał do Mo­skwy, chcąc się znieść z knia­ziem Mści­sła­wem i bra­tem swym, knia­ziem Dy­mi­trem, i in­szy­mi bo­ja­ry, któ­rzy byli w sto­li­cy, o utwier­dze­niu pa­no­wa­nia Fe­do­ra Bo­ry­so­wi­cza i o uci­sze­niu tych tu­mul­tów. Woj­sko ono, któ­re zo­sta­ło z Ga­li­cy­nem, je­śli s u a s p o n t e, je­śli też to (jako sła­wa jest) za do­pusz­cze­niem Ga­li­cy­no­wem, zbun­to­wa­ło się. Po zej­ściu Bo­ry­so­wem z onych spraw jego ty­rań­skich świe­ża i n v i d i a i u przed­niej­szych i u po­spól­stwa ob­cią­ży­ła syna jego, ato­li za­raz Ga­li­cyn z Bos­ma­nem je­cha­li do Pu­tyw­la do szal­bie­rza, od­da­jąc po­słu­szeń­stwo imie­niem owe­go wszyst­kie­go woj­ska. Szal­bierz po­słał za­raz do Mo­skwy, i tam przez spra­wę nie­ja­kie­go Ta­tysz­cze­wa Fe­dor syn Bo­ry­sów i z mat­ką swą pod­da­nym zo­stał, a szal­bierz pa­nem ob­wo­ła­ny. Z Pu­tyw­la aż do Mo­skwy c u m s u m m a v e n e r a t i o n e pro­wa­dzo­ny, tam przy­ję­ty, ko­ro­no­wa­ny i wszyst­kie pań­stwo mo­skiew­skie po­słu­szeń­stwo mu od­da­ło. Nie pi­szę pro­gre­su tej spra­wy a d a m u s s i m dla prze­dłu­że­nia.

Były le­ga­cje do kró­la je­go­mo­ści i od Bo­ry­sa o ten na­jazd od pana wo­je­wo­dy san­do­mier­skie­go, i od szal­bie­rza, gdy już na sto­li­cy usiadł. Sub­tel­ność mo­skiew­ską, gdyż już wie­lom lu­dzi wia­do­ma, przyj­dzie przy­po­mnieć. Wy­pra­wo­wał goń­ca ten to i m p o s t o r do kró­la je­go­mo­ści: ra­ili mu na to po­sel­stwo knia­zio­wie Sznj­scy nie­ja­kie­go Iwa­na Bez­obra­zo­wa, czło­wie­ka roz­trop­ne­go, z któ­rym mie­li ta­jem­ną zmo­wę. Ten Bez­obra­zow rze­ko­mo się wy­ma­wiał z tej le­ga­cji, pre­ten­du­jąc róż­ne przy­czy­ny, ale kniaź Wa­syl Szuj­ski tuż przy szal­bie­rzu sfu­kał i zła­jał go, a szal­bie­rzo­wi per­swa­do­wał, że nad Bez­obra­zo­wa do tej le­ga­cji nie łac­no so­bie spo­sob­niej­sze­go tra­fi: i tak nad wolę ja­ko­by swą pod­jął się Bez­obra­zow tej le­ga­cji.

W Kra­ko­wie kró­la je­go­mo­ści za­staw­szy, spra­wo­wał ten Bez­obra­zow le­ga­cję p u b l i c e od szal­bie­rza, zwy­cza­jem zwy­kłym, któ­ry się za­cho­wu­je mię­dzy kró­la­mi, oznaj­mu­jąc, że go Pan Bóg po­sa­dził na sto­li­cy przod­ków, dzię­ku­jąc kró­lo­wi je­go­mo­ści za chęć i życz­li­wość po­ka­za­ną: ofia­ru­jąc przy­jaźń są­siedz­ką; ta­jem­nie zaś wska­zał do pana kanc­le­rza li­tew­skie­go, żeby sam z nim mógł mó­wić; lecz dla su­spi­cji i dla tej Mo­skwy sa­mej, któ­ra z nim była, nie zda­ło się kró­lo­wi je­go­mo­ści, żeby się pan kanc­lerz z nim za­my­kał, na­tem sta­nę­ło, żeby proś­by swo­je, co­kol­wiek­by miał w zle­ce­niu, panu Gą­siew­skie­mu, sta­ro­ście wie­li­skie­mu, po­wie­dział.

S e m o t i s a r b i t r i s, otwo­rzył się z tem zle­ce­niem, któ­re miał od Szuj­skich i od Ga­li­cy­nów, któ­rzy uskar­ża­li się ża­ło­bli­wie kró­lo­wi je­go­mo­ści, że na nich wsa­dził człe­ka tak pod­łe­go, lek­kie­go, uskar­ża­jąc się da­lej na ty­rań­stwo, na wsze­te­czeń­stwo, na zbyt­ki jego, i że ten czło­wiek z żad­nej mia­ry nie jest go­dzien miej­sca tego; więc iż chcą o tem my­śleć, ja­ko­by go znie­śli, chcą ra­czej do tego rze­czy wieść, żeby na­tem pań­stwie kró­le­wicz Wła­dy­sław pa­no­wał.

Ta była s u m m a wska­za­nia od bo­jar.

Re­spons p u b l i c e dany do szal­bie­rza w ter­mi­nach Bez­obra­zo­wo­wi; ta­jem­nie zaś bo­ja­rom ka­zał król je­go­mość po­wie­dzieć, iż ża­łu­je tego, że ten czło­wiek, któ­re­go król je­go­mość za wła­sne­go Dy­mi­tra miał, na­tem miej­scu usiadł i że się tak ty­rań­sko i nie­przy­stoj­nie prze­ciw­ko nim ob­cho­dzi, nie za­gra­dza­jąc im do tego dro­gi, żeby nie mie­li o so­bie ra­dzić. Co się ty­czy kró­le­wi­cza Wła­dy­sła­wa, król je­go­mość nie jest tego umy­słu, żeby go mia­ła uwo­dzić chci­wość pa­no­wa­nia, i syna swe­go do ta­ko­wej­że mo­de­ra­cji chce mieć, po­da­jąc to na wolę Bożą. Nikt oprócz pana kanc­le­rza li­tew­skie­go, przez któ­re­go to szło, o tem nie wie­dział na­ten­czas.

To się też go­dzi przy­po­mnieć: pod­ten­czas wy­je­chał był z Mo­skwy je­den Szwed, któ­ry od ca­ry­cy Mar­ty, mat­ki nie­bosz­czy­ka Dy­mi­tra, przy­niósł to kró­lo­wi je­go­mo­ści, że choć tak w od­kry­tą zna­ła się do tego szal­bie­rza dla swych re­spek­tów, ale że on jej sy­nem nie jest. Mia­ła u sie­bie wy­cho­wa­ni­cę Inf­lant­kę, Roz­now­nę, któ­rą cza­su woj­ny inf­lanc­kiej wzię­to było dzie­cię­ciem ma­łem; przez tę wy­cho­wa­ni­cę do tego Szwe­da, a prze­zeń chcia­ła, żeby król je­go­mość wie­dział; co stąd po­cho­dzi­ło, że ten szal­bierz Roz­try­ga chciał wy­jąć syna jej Dy­mi­tra z gro­bu, z cer­kwi uhlec­kiej, gdzie na­ten­czas był po­cho­wa­ny, wy­rzu­cić rze­ko­mo te fał­szy­we­go albo do­mnie­ma­ne­go ko­ści Dy­mi­tra; onej jako mat­ce wła­snej było ża­ło­śno: prze­cież przez sub­tel­no­ści nie­ja­kie za­bie­ża­ła temu, że nie ru­szo­no ko­ści z tego gro­bu, któ­re po­tem za pa­no­wa­nia Szuj­skie­go prze­nie­sio­ne są do sto­li­cy.

Wie­dział pan wo­je­wo­da san­do­mier­ski i o tem wska­za­niu mat­ki wła­sne­go Dy­mi­tra; lecz ro­zu­mie­jąc, że pew­ne pa­no­wa­nie tego im­po­sto­ra, nie prze­stał swe­go przed­się­wzię­cia. To­czy­ła się tra­ge­dja:

we­se­le w Kra­ko­wie z pom­pą, dro­ga do Mo­skwy na kot­czych, na ka­re­tach z okrut­nym or­sza­kiem nie­wiast, bia­łych­głów; we­se­le się od­pra­wi­ło, a za­raz w kil­ka dni szal­bie­rza za­bi­to i na­szym się do­sta­ło i wsty­do­wi bia­ło­głow­skie­mu nie prze­pusz­czo­no.

Kniaż Wa­syl Szuj­ski po­wo­dem tego wszyst­kie­go, z po­mo­cą bra­ci swych, Ga­li­cy­nów i wie­lu in­nych bo­jar. Kniaż Mści­sław­ski nie wie­dział o tem; bo mu się nie śmie­li po­wie­rzyć.

Ten­że kniaź Wa­syl Szuj­ski z po­mo­cą tych­że, któ­rzy mu tego po­ma­ga­li, trze­cie­go dnia pa­nem się uczy­nił. Po­sły jego kró­lew­skiej mo­ści, któ­rzy na to we­se­le przy­je­cha­li, w Mo­skwie za­trzy­mał.

Pana wo­je­wo­dę san­do­mier­skie­go z cór­ką jego do Ja­ro­sła­wia, in­szych do róż­nych zam­ków mo­skiew­skiej zie­mi, do wię­zie­nia po­roz­sy­łał. Ro­ze­słał i po wszyst­kich pro­win­cjach pań­stwa mo­skiew­skie­go, od­bie­ra­jąc przy­się­gę, ale tak wil­cze wpar­cie się jego na pań­stwo wi­ciom lu­dzi nie było sma­ko­wi­te i przy­jem­ne, jak to bywa, gdy rów­ne­go for­tu­na na­gle wy­nie­sie nad tych, co go w rów­no­ści z sobą wi­dzie­li, nie bywa bez za­zdro­ści. Chcie­li nie­któ­rzy elek­cję wol­ną mieć po na­sze­mu, za­czem po­tem od Szuj­skie­go byli ka­ra­ni, któ­ry, sprak­ty­ko­waw­szy so­bie mir i strzel­ce, tych, któ­rzy się od­zy­wa­li z elek­cją, za­tłu­mił.

Acz więk­sza część pro­win­cyj od­da­ła mu przy­się­gę i po­słu­szeń­stwo czy­ni­li, jed­nak nie­któ­rzy nie chcie­li, a oso­bli­wie w sie­wier­skiej zie­mi. Pu­tywl za­mek głów­ny, a za po­wo­dem tego zam­ku in­sze nie­któ­re, ani przy­się­ga­li na imię jego, ani mu po­słusz­ni być nie chcie­li, i z nie­chę­ci, któ­rą prze­ciw­ko nie­mu mie­li, pu­ści­li głos, że i m p o s t o r miał uciec. Ten r u m o r naj­bar­dziej i naj­sub­tel­niej mno­żył kniaź Hre­ho­ry Sza­chow­ski, czło­wiek za­cne­go uro­dze­nia i nie­spro­śny. Ten przez sub­tel­ne prak­ty­ki, przez popy uda­wał, że Dy­mitr żyje. Po­słał po­tem Szuj­ski woj­sko do sie­wier­skiej zie­mi; ale je Sie­wie­rza­nie po­gro­mi­li. Dłu­gą­by hi­stor­ję pi­sać, co się dzia­ło przez nie­ja­kie­go Bo­łot­ni­ko­wa, czło­wie­ka pod­łe­go, któ­ry, rzko­mo to imie­niem Dy­mi­tro­wem woj­ska wie­le ze­braw­szy, pod Mo­skwę był pod­stą­pił i bar­dzo cięż­kim był Szuj­skie­mu; ja­kie bi­twy, ja­kie ob­lę­że­nia: do­by­wa­nia Tuły, Ka­łu­gi i in­szych zam­ków, dłu­go­by pi­sać. Roz­sy­ła­li bo­ja­ro­wie mo­skiew­scy, Szuj­skie­mu prze­ciw­ni, na róż­ne miej­sca, a oso­bli­wie do Sam­bo­ra, py­ta­jąc się o Dy­mi­trze. A wtem dru­gi szal­bierz w Sta­ro­du­bie się zja­wił, do pierw­sze­go ni­czem (oprócz tego że czło­wiek) nie­po­dob­ny. Jed­nak­że dla wstrę­tu prze­ciw­ko Szuj­skie­go chwy­ci­li się go Sie­wie­rza­nie, przy­mie­sza­li się do nich Wie­lo­głow­scy z Mie­cho­wic­kim, po­tem kniaź Ro­man Ro­żyń­ski przyj­ściem swem tem bar­dziej wzmógł p a r t e s tego dru­gie­go szal­bie­rza; pod Boł­cho­wem woj­sko Szuj­skie­go roz­gro­mił, pod Mo­skwę za­czem zam­ki, pro­win­cje jęły się da­wać na imię tego no­we­go szal­bie­rza. Do tego przy­szło, że le­d­wie kil­ka głów­nych zam­ków Szuj­skie­go się trzy­ma­ło.
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: