Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

  • nowość

Pod niebem Francji - ebook

Wydawnictwo:
Data wydania:
23 grudnia 2024
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
, MOBI
Format MOBI
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najczęściej wybieranych formatów wśród czytelników e-booków. Możesz go odczytać na czytniku Kindle oraz na smartfonach i tabletach po zainstalowaniu specjalnej aplikacji. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
(2w1)
Multiformat
E-booki sprzedawane w księgarni Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu - kupujesz treść, nie format. Po dodaniu e-booka do koszyka i dokonaniu płatności, e-book pojawi się na Twoim koncie w Mojej Bibliotece we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu przy okładce. Uwaga: audiobooki nie są objęte opcją multiformatu.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment
12,99

Pod niebem Francji - ebook

Autor opisuje obronę francuskiego nieba w 1940 roku. Wzięło w niej udział ponad 140 polskich myśliwców. Walczyli oni w jednym czysto polskim dywizjonie 1/145 warszawskim, w eskadrze Montpellier, podzielonej na 6 kluczy frontowych, w 9 luźnych kluczach frontowych i w 11 kluczach obrony ośrodków przemysłowych („kominowych”). Ogółem Polacy zestrzelili na pewno ponad 52, prawdopodobnie 5 i uszkodzili ponad 6 nieprzyjacielskich samolotów. Co ciekawe, jedno zwycięstwo przypadło mechanikowi kapralowi Stefanowi Lisiakowi.

Ten kolejny tomik z reaktywowanego legendarnego cyklu wydawniczego wydawnictwa Bellona przybliża czytelnikowi dramatyczne wydarzenia największych zmagań wojennych w historii; przełomowe, nieznane momenty walk; czujnie strzeżone tajemnice pól bitewnych, dyplomatycznych gabinetów, głównych sztabów i central wywiadu.

Kategoria: Historia
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-11-17747-5
Rozmiar pliku: 1,2 MB

FRAGMENT KSIĄŻKI

PIERWSI POD NIEBEM FRANCJI

Dzień 27 marca 1940 roku był dla odra­dza­ją­cego się we Fran­cji pol­skiego lot­nic­twa dniem histo­rycz­nym. W Pol­skiej Bazie Lot­ni­czej w Bron pod Lyonem wyzna­czono na godzinę dzie­siętą uro­czy­ste poże­gna­nie odla­tu­ją­cej na front pierw­szej pol­skiej eska­dry myśliw­skiej z 2 Dywi­zjonu Kra­kow­sko-Poznań­skiego. Na uro­czy­stość miał przy­być pre­mier pol­skiego rządu emi­gra­cyj­nego i Naczelny Wódz gene­rał Wła­dy­sław Sikor­ski oraz mini­ster lot­nic­twa fran­cu­skiego de Roché.

Rano nad Bron prze­wa­lały się leni­wie postrzę­pione chmury, się­pił deszcz i wiał cie­pły wiatr. Nawierzch­nia obszer­nego lot­ni­ska zazie­le­niła się świeżą trawą, w któ­rej roz­kwi­tły kępy żół­tych mle­czy. Około godziny ósmej prze­stało padać, a przez chmury przedarły się jaskrawe pro­mie­nie sło­neczne. Roz­le­gał się śpiew skow­ron­ków.

Na bra­mie wjaz­do­wej na lot­ni­sko, budyn­kach i głów­nym han­ga­rze łopo­tały na wol­nym wie­trze fran­cu­skie i pol­skie flagi. Na beto­no­wej pły­cie przed han­ga­rem stały w dwóch wyrów­na­nych sze­re­gach – zwró­cone do sie­bie sil­ni­kami – jed­no­sil­ni­kowe myśliw­skie samo­loty typu Morane Saul­nier MS-406 ¹. Te z pierw­szego sze­regu poły­ski­wały nie­dawno nama­lo­wa­nymi na kadłu­bach biało-czer­wo­nymi sza­chow­ni­cami i nie­bie­sko-biało-czer­wo­nymi kołami (roze­tami) na skrzy­dłach. To były pol­skie maszyny, razem osiem­na­ście. Sto­jące naprze­ciwko Morane’y nale­żały do dywi­zjo­nów fran­cu­skich. Przy­le­cieli na nich poprzed­niego dnia fran­cu­scy dowódcy z lot­nisk fron­to­wych, by wziąć udział w uro­czy­sto­ści, a potem popro­wa­dzić pol­skich sprzy­mie­rzeń­ców wojen­nych na swoje lot­niska.

Przez roz­su­nięte wrota han­garu widać było usta­wiony w środku polowy duży ołtarz i krę­cą­cych się żoł­nie­rzy. Zno­sili zie­lone gałę­zie i kwiaty donicz­kowe, usta­wiali fotele, krze­sła i ławy. Obok han­garu na wyso­kim masz­cie powie­wały obok sie­bie flagi fran­cu­ska i pol­ska. Koń­czono usta­wia­nie pod­wyż­sze­nia, na przy­kry­tym suk­nem stole umiesz­czono mikro­fon, a także poroz­wie­szano gło­śniki.

O dzie­wią­tej wszystko było gotowe.

Pod han­ga­rem zaczęli gro­ma­dzić się tłum­nie miesz­kańcy pol­skiego obozu lot­ni­czego – jedni w gra­na­to­wych mun­du­rach, inni w ubra­niach cywil­nych. Naj­bar­dziej inte­re­so­wały ich oczy­wi­ście Morane’y z sza­chow­ni­cami, odgro­dzone grubą liną i pil­no­wane przez fran­cu­skich war­tow­ni­ków.

Od strony budynku dowódz­twa poja­wił się masze­ru­jący rów­nym kro­kiem oddział lot­ni­ków z dowódcą kapi­ta­nem dyplo­mo­wa­nym pilo­tem Ste­fa­nem Basz­kie­wi­czem. Czoło sta­no­wiło osiem­na­stu pilo­tów w gra­na­to­wych pol­skich mun­du­rach i brą­zo­wych skó­rza­nych kurt­kach, na ich czap­kach wid­niały pol­skie orzełki z husar­skimi skrzy­dłami. Za nimi masze­ro­wali wyrów­na­nymi czwór­kami mecha­nicy pod­ofi­ce­ro­wie i żoł­nie­rze w sta­lo­wych kom­bi­ne­zo­nach i fura­żer­kach. Oddział liczył około stu osób, pre­zen­to­wał się wspa­niale. Zgro­ma­dzeni powi­tali eska­drę gorą­cymi okla­skami. War­tow­nik opu­ścił linę, odgra­dza­jącą samo­loty, i oddział poma­sze­ro­wał ku pol­skim Morane’om.

– Eska­dra… Stój! – zako­men­de­ro­wał Basz­kie­wicz. – Do samo­lo­tów rozejść się!

Orga­ni­za­cję pol­skiego lot­nic­twa we Fran­cji roz­po­częto już w dru­giej poło­wie paź­dzier­nika 1939 roku. Po klę­sce wrze­śnio­wej więk­sza część lot­ni­ków ewa­ku­owała się do Rumu­nii i na Węgry, a stam­tąd prze­do­stała się do Fran­cji: koleją do Paryża lub stat­kami do Mar­sy­lii. Roz­miesz­czono ich w naprędce zor­ga­ni­zo­wa­nych obo­zach przej­ścio­wych na fran­cu­skich lot­ni­skach w Le Bour­get koło Paryża, w Cler­mont-Fer­rand, Salon, Istres i w Bron pod Lyonem. Roz­po­częto per­trak­ta­cje na temat orga­ni­za­cji odro­dzo­nego pol­skiego lot­nic­twa z wła­dzami fran­cu­skimi i bry­tyj­skimi. Na jed­nej z kon­fe­ren­cji pol­sko-fran­cu­skiej w Mini­ster­stwie Lot­nic­twa w Paryżu na początku listo­pada 1939 roku wła­dze fran­cu­skie przy­dzie­liły pol­skim lot­ni­kom gar­ni­zon lot­ni­czy w Bron na główną stałą bazę, która na razie miała słu­żyć jako punkt zborny, a w nie­da­le­kiej przy­szło­ści stać się bazą szko­le­niową dla orga­ni­zu­ją­cych się pol­skich dywi­zjo­nów lot­ni­czych.

Gar­ni­zon lot­ni­czy Bron pod Lyonem usy­tu­owany był na wschod­nim obrzeżu dużego prze­my­sło­wego mia­sta, miał stałe zabu­do­wa­nia i obszerne lot­ni­sko z han­ga­rami, mógł pomie­ścić kilka tysięcy osób. Komen­dan­tem Pol­skiej Bazy Lot­ni­czej został puł­kow­nik pilot Ste­fan Paw­li­kow­ski, były dowódca Bry­gady Pości­go­wej z wrze­śnia 1939 roku, wsła­wio­nej w obro­nie War­szawy. Paw­li­kow­ski w cza­sie pierw­szej wojny świa­to­wej wal­czył jako myśli­wiec w lot­nic­twie fran­cu­skim, był odzna­czony Legią Hono­rową, co bar­dzo uła­twiało mu kon­takty z wła­dzami fran­cu­skimi. Do pomocy miał fran­cu­skiego doradcę w stop­niu puł­kow­nika, Morina.

Naczelny Wódz Pol­skich Sił Zbroj­nych we Fran­cji i Wiel­kiej Bry­ta­nii mia­no­wał dowódcą pol­skiego lot­nic­twa przy­by­łego z Rumu­nii gene­rała pilota Józefa Zająca, naka­zu­jąc mu szybką orga­ni­za­cję jed­no­stek lot­ni­czych, rzecz jasna w poro­zu­mie­niu z wła­dzami Fran­cji i Wiel­kiej Bry­ta­nii. Lot­ni­cze wła­dze bry­tyj­skie zgo­dziły się na przy­ję­cie 2300 pol­skich lot­ni­ków, w tym 300 osób per­so­nelu lata­ją­cego, reszta – około 5000 osób – pozo­stała we Fran­cji. Naj­więk­szym sku­pi­skiem pol­skich lot­ni­ków w cywil­nych ubra­niach była Pol­ska Baza Lot­ni­cza w Bron. Bez­czyn­ność i czas wycze­ki­wa­nia nie wpły­wały korzyst­nie na utrzy­ma­nie dys­cy­pliny. Puł­kow­nik Paw­li­kow­ski dwoił się i troił, aby jak naj­szyb­ciej roz­po­cząć orga­ni­za­cję jed­no­stek, umun­du­ro­wać to całe „cywilne woj­sko” i przy­wró­cić porzą­dek. Two­rze­nie dywi­zjo­nów – na razie bez samo­lo­tów – upraw­niało żoł­nie­rzy do otrzy­my­wa­nia należ­nego upo­sa­że­nia pie­nięż­nego, co powinno uspo­koić nawet naj­bar­dziej nie­za­do­wo­lo­nych.

Naczelny Wódz przy­znał rację Paw­li­kow­skiemu i zaczął inter­we­nio­wać we fran­cu­skim Mini­ster­stwie Lot­nic­twa. Nie­ba­wem, uprze­dza­jąc pod­pi­sa­nie dwu­stron­nej umowy o orga­ni­za­cji Woj­ska Pol­skiego we Fran­cji, Mini­ster­stwo Lot­nic­twa zezwo­liło na roz­po­czę­cie orga­ni­za­cji czte­rech pol­skich dywi­zjo­nów myśliw­skich. Poczy­niono rów­nież sta­ra­nia, aby roz­ła­do­wać zatło­czone obozy zborne przez kie­ro­wa­nie per­so­nelu tech­nicz­nego do fran­cu­skich zakła­dów prze­my­sło­wych i napraw­czych sprzętu lot­ni­czego, do trans­portu i prac admi­ni­stra­cyjno-porząd­ko­wych na fran­cu­skie lot­ni­ska. Zaczęła rów­nież dzia­łać pol­sko-bry­tyj­ska komi­sja wer­bun­kowa, usta­la­jąca listy pol­skich lot­ni­ków na wyjazd do Anglii. Pierw­szy trans­port, skła­da­jący się z kil­ku­dzie­się­ciu osób, odpły­nął do Anglii na początku grud­nia, następne uda­wały się tam w odstę­pach dwu-, trzy­ty­go­dnio­wych.

W szta­bie Pol­skiej Bazy Lot­ni­czej zawrzała praca nad usta­le­niem skła­dów oso­bo­wych czte­rech dywi­zjo­nów myśliw­skich. Zazna­czono przy tym, że liczba samo­lo­tów i osób per­so­nelu dywi­zjo­nów pol­skich będzie taka sama, jak w dywi­zjo­nach fran­cu­skich, przy czym pol­ski dowódca będzie miał do pomocy doradcę fran­cu­skiego – pilota w stop­niu majora. Fran­cu­ski etat wojenny prze­wi­dy­wał, że w dywi­zjo­nie myśliw­skim powinno być 26 samo­lo­tów, 35 pilo­tów, około 160 osób per­so­nelu tech­nicz­nego i pomoc­ni­czego oraz kil­ka­na­ście pojaz­dów mecha­nicz­nych.

Do końca grud­nia usta­lono składy oso­bowe nastę­pu­ją­cych pol­skich dywi­zjo­nów myśliw­skich:

– Dywi­zjon Myśliw­ski War­szaw­ski z dowódcą pod­puł­kow­ni­kiem pilo­tem Leopol­dem Pamułą, byłym zastępcą dowódcy Bry­gady Pości­go­wej w woj­nie obron­nej Pol­ski; per­so­nel dywi­zjonu dobrano z dywi­zjo­nów Bry­gady;

– Dywi­zjon Myśliw­ski Kra­kow­sko-Poznań­ski, na jego czele sta­nął major pilot Mie­czy­sław Mümler, wsła­wiony jako dowódca dywi­zjonu poznań­skiego z wrze­śnia 1939 roku w słyn­nej bitwie nad Bzurą; piloci i per­so­nel obsługi tech­nicz­nej pocho­dził z dywi­zjo­nów myśliw­skich kra­kow­skiego i poznań­skiego;

– Dywi­zjon Myśliw­ski Dębliń­ski z majo­rem pilo­tem Józe­fem Kępiń­skim, sze­fem szko­le­nia lot­ni­czego i per­so­ne­lem dobra­nym z byłego Cen­trum Wyszko­le­nia Ofi­ce­rów Lot­nic­twa w Dębli­nie;

– Dywi­zjon myśliw­ski (na razie bez nazwy) – jego dowódcą został major dyplo­mo­wany pilot Euge­niusz Wyrwicki, były szef sztabu Bry­gady Pości­go­wej; piloci i per­so­nel tech­niczny pocho­dzili z róż­nych dywi­zjo­nów myśliw­skich, bio­rą­cych udział w woj­nie obron­nej Pol­ski.

Dowódcy dywi­zjo­nów ze swo­imi szczu­płymi szta­bami zabrali się ener­gicz­nie do zapro­wa­dze­nia dys­cy­pliny woj­sko­wej w swo­ich dywi­zjo­nach. Ważną rolę w tym wzglę­dzie ode­grało szyb­kie umun­du­ro­wa­nie dotych­cza­so­wych „cywi­lów” w pol­skie lot­ni­cze mun­dury z orzeł­kami na czap­kach i guzi­kach. Ponie­waż nie dys­po­no­wano mate­ria­łem koloru sta­lo­wego, mun­dury uszyto z mate­riału koloru gra­na­to­wego, obo­wią­zu­ją­cego w lot­nic­twie fran­cu­skim. Ofi­ce­rom i pod­ofi­ce­rom wyzna­czono eta­towe funk­cje i należne mie­sięczne upo­sa­że­nie, a sze­re­gow­com okre­sowy żołd. Roz­po­częto szko­le­nie na sprzę­cie lot­ni­czym w han­ga­rach i spe­cja­li­styczne wykłady w odpo­wied­nio przy­go­to­wa­nych salach.

Sprawa przy­działu dywi­zjo­nom samo­lo­tów do szko­le­nia w powie­trzu nastrę­czała jed­nak wiele kło­po­tów, a to z tego względu, że fran­cu­skie dywi­zjony myśliw­skie prze­zbra­jały się wtedy w nowe samo­loty Morane MS-406. Ich pro­duk­cja nie nadą­żała za potrze­bami, więc Polacy musieli cze­kać. Pod koniec grud­nia 1939 roku Fran­cuzi zapro­po­no­wali mimo tych kło­po­tów prze­szko­le­nie jed­nej eska­dry na Morane’ach MS-406. Puł­kow­nik Paw­li­kow­ski, odpo­wie­dzialny za orga­ni­za­cję i szko­le­nie dywi­zjo­nów myśliw­skich, zade­cy­do­wał, aby tą pierw­szą eska­drą była jedna z eskadr Dywi­zjonu 2 Kra­kow­sko-Poznań­skiego majora Mümlera. Sta­nęło na tym, że grupa 19 pilo­tów uda się do fran­cu­skiej myśliw­skiej szkoły lot­ni­czej (Cen­tre d’Instruc­tion d’Avia­tion de Chasse) w Mont­pel­lier, zaś grupa mecha­ni­ków przej­dzie prze­szko­le­nie w Bron.

W eska­drze wyzna­czo­nej na wyjazd do Mont­pel­lier zna­leźli się: kpt. dypl. pil. Ste­fan Basz­kie­wicz – dowódca eska­dry, kpt. pil. Mie­czy­sław Wiór­kie­wicz, kpt. pil. Mie­czy­sław Sule­rzycki, kpt. pil. Jan Pentz, por. pil. Wła­dy­sław Goethel, por. pil. Kazi­mierz Bursz­tyn, por. pil. Ste­fan Zan­tara, por. pil. Józef Brze­ziń­ski, ppor. pil. Erwin Kaw­nik, ppor. pil. Wacław Król, ppor. pil. Wło­dzi­mierz Kar­wow­ski, ppor. pil. Wła­dy­sław Gnyś, ppor. pil. Bole­sław Rychlicki, ppor. pil. Sta­ni­sław Cha­łupa, ppor. pil. Wła­dy­sław Chciuk, ppor. pil. Boh­dan Anders, sierż. pil. Leopold Fla­nek, plut. pil. Antoni Beda, kpr. pil. Euge­niusz Nowa­kie­wicz. Jako tłu­macz do grupy pilo­tów został przy­dzie­lony porucz­nik Józef Soko­łow­ski – Fran­cuz pol­skiego pocho­dze­nia.

Fran­cu­ski pro­gram prze­szko­le­nia na samo­lo­tach myśliw­skich obli­czony był na 3 mie­sięce, ale ze względu na dobre postępy pol­skich pilo­tów – doświad­czo­nych i zapra­wio­nych prze­cież w wal­kach z hitle­row­ską Luft­waffe pod pol­skim nie­bem – okres ten został skró­cony do jed­nego mie­sięca. Eska­dra Mont­pel­lier, jak ją zaczęto nazy­wać, powró­ciła na lot­ni­sko Bron. Tu zamie­rzano prze­szko­lić już wła­snymi siłami drugą eska­drę i po otrzy­ma­niu Morane’ów MS-406 Dywi­zjon 2 Kra­kow­sko-Poznań­ski miał udać się na fron­towe lot­ni­sko, by pod­jąć walkę z Niem­cami. Nie­stety, Fran­cuzi nie dostar­czyli obie­ca­nych 26 maszyn i mont­pel­lier­czy­kom udzie­lono urlo­pów wypo­czyn­ko­wych…

W lutym uru­cho­miono wpraw­dzie na lot­ni­sku w Bron szko­le­nie myśliw­skie, ale następ­nego, 3 Dywi­zjonu Dębliń­skiego, który w skła­dzie eks­pe­dy­cyj­nego kor­pusu fran­cu­sko-bry­tyj­skiego miał wziąć udział w trwa­ją­cej wtedy woj­nie radziecko-fiń­skiej po stro­nie Fin­lan­dii. Wojna ta zakoń­czyła się 12 marca 1940 roku, kor­pus został roz­wią­zany, zaś szko­le­nie 3 Dywi­zjonu Dębliń­skiego prze­rwano.

Wtedy mont­pel­lier­czycy wzno­wili loty tre­nin­gowe na Morane’ach. Puł­kow­nik Paw­li­kow­ski inter­we­nio­wał u Naczel­nego Wodza, aby spo­wo­do­wał wysła­nie prze­szko­lo­nej eska­dry w cało­ści lub mniej­szymi zespo­łami na staż bojowy do fran­cu­skich dywi­zjo­nów na lot­ni­ska fron­towe. Gene­rał Sikor­ski wnio­sek poparł i nie­ba­wem spo­wo­do­wał we fran­cu­skim Mini­ster­stwie Lot­nic­twa, że do Bron skie­ro­wano dla eska­dry Mont­pel­lier 18 nowiut­kich Morane’ów MS-406. Pol­scy mecha­nicy prze­jęli je w swoje ręce, piloci zaraz roz­po­częli tre­ning bojowy, który zakoń­czyli po kilku dniach inten­syw­nych lotów. Eska­dra była gotowa do pod­ję­cia fron­towej pracy.

W poro­zu­mie­niu z fran­cu­skimi wła­dzami eska­drę Mont­pel­lier podzie­lono na sześć oddziel­nych klu­czy – po 3 samo­loty, 3 pilo­tów i kil­ku­na­stu mecha­ni­ków, nada­jąc każ­demu klu­czowi numery od 1 do 6. Poszcze­gólne klu­cze miały udać się do wyzna­czo­nych fran­cu­skich dywi­zjo­nów na lot­ni­ska fron­towe zaraz po poże­gnal­nej uro­czy­sto­ści, przy­go­to­wa­nej na 27 marca 1940 roku na lot­ni­sku Pol­skiej Bazy Lot­ni­czej.

Przy­dział pilo­tów do poszcze­gól­nych klu­czy był nastę­pu­jący:

– klucz numer 1: kpt. dypl. Ste­fan Basz­kie­wicz (dowódca), por. Ste­fan Zan­tara i sierż. Leopold Fla­nek; przy­dział do Gro­upe de Chasse ² 3/2 na lot­ni­sko w Cam­brai;

– klucz numer 2: kpt. Jan Pentz (dowódca), ppor. Wło­dzi­mierz Kar­wow­ski i ppor. Boh­dan Anders; przy­dział do dywi­zjonu 2/6 na lot­ni­sko w Vonar­ces;

– klucz numer 3: kpt. Mie­czy­sław Sule­rzycki (dowódca), ppor. Erwin Kaw­nik i ppor. Bole­sław Rychlicki; przy­dział do dywi­zjonu 3/6 w Wez Thu­isy;

– klucz numer 4: por. Kazi­mierz Bursz­tyn (dowódca), ppor. Wła­dy­sław Gnyś i ppor. Wła­dy­sław Chciuk; przy­dział do dywi­zjonu 3/1 na lot­ni­sko Toul-de-Metz;

– klucz numer 5: por. Józef Brze­ziń­ski (dowódca), ppor. Sta­ni­sław Cha­łupa i plut. Antoni Beda; przy­dział do dywi­zjonu 1/2 na lot­ni­sko Xaffévillers;

– klucz numer 6: por. Wła­dy­sław Goethel (dowódca), ppor. Wacław Król i kpr. Euge­niusz Nowa­kie­wicz; przy­dział do dywi­zjonu 2/7 na lot­ni­sko Luxeuil.

Dzie­więt­na­sty pilot z eska­dry Mont­pel­lier, kpt. Mie­czy­sław Wiór­kie­wicz, został wyzna­czony na dowódcę eska­dry szkol­nej i pozo­stał na lot­ni­sku Bron w Pol­skiej Bazie Lot­ni­czej.

Tuż po godzi­nie dzie­się­tej zafa­lo­wało w tłu­mie zebra­nych przed han­ga­rem lot­ni­ków. Poda­wano sobie gło­śno wia­do­mość, że nad­jeż­dża gene­rał Sikor­ski. Fran­cu­ska kom­pa­nia hono­rowa wyrów­nała sze­regi, a pol­ska eska­dra – roz­człon­ko­wana na klu­cze – usta­wiła się przed Morane’ami z biało-czer­wo­nymi sza­chow­ni­cami. Przed han­gar zaje­chało kilka czar­nych limu­zyn z pol­skimi i fran­cu­skimi pro­por­czy­kami. Z pierw­szej wysiadł Sikor­ski w mun­du­rze gene­ral­skim, z dru­giej zaś mini­ster lot­nic­twa de Roché, a z innych towa­rzy­szący im wyżsi ofi­ce­ro­wie pol­scy i fran­cu­scy. Gene­rał przy­jął mel­du­nek od puł­kow­nika Paw­li­kow­skiego, a następ­nie od dowódcy kom­pa­nii hono­ro­wej. Orkie­stra ode­grała Mazurka Dąbrow­skiego i Mar­sy­liankę. Po doko­na­niu prze­glądu kom­pa­nii hono­ro­wej Sikor­ski skie­ro­wał się do han­garu i zajął miej­sce w fotelu przed ołta­rzem. Roz­po­częło się nabo­żeń­stwo cele­bro­wane przez dostoj­ni­ków pol­skiej hie­rar­chii kościel­nej. Na zakoń­cze­nie mszy odśpie­wano pieśń „Boże, coś Pol­skę…”.

Naczelny Wódz i dostojni goście prze­szli teraz na przy­go­to­waną try­bunę. Gene­rał Sikor­ski wygło­sił do lot­ni­ków pod­nio­słą mowę. Zwra­ca­jąc się do pilo­tów, uda­ją­cych się na front, powie­dział:

„Spo­tyka was, myśliwcy, wielki zaszczyt. Będzie­cie pierw­szymi Pola­kami, któ­rzy poza gra­ni­cami Pol­ski roz­poczną walkę o ponowne odzy­ska­nie nie­pod­le­gło­ści naszej Ojczy­zny. Na waszych skrzy­dłach w postaci fran­cu­skich samo­lo­tów o pol­skich bar­wach naro­do­wych będzie­cie nieść w swych bojo­wych lotach honor Pol­ski. Wraz ze swymi fran­cu­skimi towa­rzy­szami broni weź­mie­cie odwet na wrogu za najazd i skrwa­wie­nie naszej pol­skiej ziemi. Nie­chaj waszym obron­nym pan­ce­rzem w chwi­lach nie­bez­pie­czeństw walki w powie­trzu będą słowa modli­twy za waszą pomyśl­ność, pły­ną­cej do Boga od waszych matek, żon i córek w Pol­sce, oraz moje gorące życze­nia jako waszego Naczel­nego Wodza. Będzie­cie naszą skrzy­dlatą husa­rią w powie­trzu, która w histo­rii naszego kraju zawsze szła na czele rycer­stwa, okry­wa­jąc się sławą zwy­cięstw pod sztan­da­rem, na któ­rym wypi­sane było nasze wiel­kie hasło: Bóg, Honor i Ojczy­zna”³.

Prze­mó­wie­nie zakoń­czył grom­kim okrzy­kiem:

– Niech żyje Pol­ska! Niech żyje Fran­cja! Niech żyją i roz­wi­jają się pol­skie skrzy­dła!

– Niech żyją! – pod­chwy­cili dono­śnym gło­sem zebrani.

Zaraz potem Naczelny Wódz udał się przed rząd pol­skich samo­lo­tów. Odbie­rał kolejno mel­dunki od dowód­ców klu­czy, ści­skał pilo­tom dło­nie i jesz­cze raz życzył im bojo­wych suk­ce­sów. Wszy­scy byli bar­dzo wzru­szeni, coś chwy­tało za gar­dło, a do oczu cisnęły się łzy…

Nie­ba­wem huk osiem­na­stu sil­ni­ków samo­lo­to­wych napeł­nił lot­ni­sko. Poszcze­gólne klu­cze ruszyły na start, by następ­nie w wyrów­na­nej kolum­nie sze­ściu tró­jek przede­fi­lo­wać na wyso­ko­ści pię­ciu­set metrów nad try­buną Naczel­nego Wodza. Uro­czy­stość dobie­gła końca.

Nie wszyst­kie jed­nak klu­cze mogły odle­cieć tego dnia na wyzna­czone lot­ni­ska fron­towe, a to ze względu na trudne warunki atmos­fe­ryczne panu­jące na lot­ni­skach doce­lo­wych (niskie desz­czowe chmury i zamgle­nia). Dopiero naza­jutrz mógł opu­ścić lot­ni­sko Bron klucz kapi­tana Basz­kie­wi­cza, a klucz porucz­nika Goethla 29 marca. Ekipy tech­niczne klu­czy odje­chały pocią­gami i następ­nego dnia osię­gnęły wyzna­czone lot­ni­ska. Klu­cze pol­skie zostały powi­tane na fran­cu­skich lot­ni­skach fron­to­wych bar­dzo ser­decz­nie. Polacy byli prze­cież sprzy­mie­rzeń­cami Fran­cji w trwa­ją­cej od pół roku woj­nie ze wspól­nym wro­giem – Trze­cią Rze­szą. Odżyły dawne histo­ryczne konek­sje pol­sko-fran­cu­skie z wojen napo­le­oń­skich i pierw­szej wojny świa­to­wej. Wpraw­dzie sprzy­mie­rzone z Pol­ską mili­tar­nym soju­szem zachod­nie mocar­stwa, Fran­cja i Wielka Bry­ta­nia, nie wywią­zały się ze swo­ich zobo­wią­zań wobec Pol­ski we wrze­śniu 1939 roku, nie udzie­la­jąc jej kon­kret­nej pomocy, to jed­nak udzie­liły jej moral­nego popar­cia, wypo­wia­da­jąc wojnę Niem­com. Rządy obu mocarstw uwa­żały, że i tak uczy­niły dużo: ogło­siły ogólną mobi­li­za­cję sił lądo­wych i lot­ni­czych, a Royal Navy roz­po­częła mor­ską blo­kadę Rze­szy.

Zapraszamy do zakupu pełnej wersji książkiZapraszamy do zakupu pełnej wersji książki

1. Morane Saul­nier MS-406 – samo­lot myśliw­ski pro­duk­cji fran­cu­skiej, jed­no­sil­ni­kowy, jed­no­miej­scowy, dol­no­płat, kon­struk­cji mie­sza­nej; sil­nik Hispano Suiza o mocy 860 KM, śmi­gło trój­ło­pa­towe, meta­lowe o skoku zmien­nym; uzbro­je­nie – 1 działko kali­ber 20 mm i 2 kara­biny maszy­nowe kali­ber 7,5 mm; masa wła­sna 1895 kg, masa cał­ko­wita 2540 kg; pręd­kość mak­sy­malna na wyso­ko­ści 4500 m – 483 km/h, pułap 10 000 m, zasięg 720 km, z zapa­so­wym zbior­ni­kiem do 1100 km.

2. Gro­upe de Chasse – jed­nostka myśliw­ska, w pol­skiej nomen­kla­tu­rze odpo­wia­da­jąca dywi­zjo­nowi myśliw­skiemu.

3. S. Kar­piń­ski, _Na skrzy­dłach hura­ganu,_ s. 246.
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: