- W empik go
Podania o starożytnych półbogach i bohaterach Greków i Rzymian - ebook
Podania o starożytnych półbogach i bohaterach Greków i Rzymian - ebook
Klasyka na e-czytnik to kolekcja lektur szkolnych, klasyki literatury polskiej, europejskiej i amerykańskiej w formatach ePub i Mobi. Również miłośnicy filozofii, historii i literatury staropolskiej znajdą w niej wiele ciekawych tytułów.
Seria zawiera utwory najbardziej znanych pisarzy literatury polskiej i światowej, począwszy od Horacego, Balzaca, Dostojewskiego i Kafki, po Kiplinga, Jeffersona czy Prousta. Nie zabraknie w niej też pozycji mniej znanych, pióra pisarzy średniowiecznych oraz twórców z epoki renesansu i baroku.
Kategoria: | Klasyka |
Zabezpieczenie: | brak |
Rozmiar pliku: | 366 KB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Czem wytłomaczyć urok, jaki do dziś dnia w oczach naszych mają znane imiona Zeusa czyli Jowisza, Hery czyli Junony, Pallas-Ateny czyli Minerwy, Apollona i innych, niegdyś potężnych bóstw greckich i rzymskich, mimo że zblakły pod promieniami wiary w prawdziwego, jedynego, wiekuistego Boga? Co nas pobudza do wznawiania legend o dawnych bohaterach: Prometeuszu, Heraklesie, Odysseuszu, legend, budzących uśmiech dla dawnej cywilizacji, która się niemi z naiwnem zadowoleniem karmiła?
Czy nie byłoby lepiej wszystkie te i podobne baśni zostawić pod pyłem niepamięci?
Mają one obrońców i potężnych. Za niemi głos podnoszą nieśmiertelne arcydzieła greckich poetów, rzeźbiarzy, snycerzy i architektów, arcydzieła, któremi duch ludzki nigdy się nie nasyci, a których bez owych baśni wcale nie moglibyśmy pojąć.
W obronie ich stają i poważne badania dziejowe, które pod łupiną bajek odsłaniają ziarna prawdy historycznej, wskazują, jakiemi drogami kroczyły pojęcia ogólne, jak się rozwijały: rodzina, przemysł, handel, sztuka i stosunki ludzkie państwowe i społeczne.
W obronie ich stają nareszcie badania nad umysłowością człowieka, nad rozwojem fantazji i władzy rozumowania, nad rozwojem uczuć człowieka względem Bóstwa, bliźnich, samego siebie, względem zwierząt i nieożywionej przyrody.
Musi w tych podaniach tkwić wielka siła, skoro cała poezja klasyczna od czasów odrodzenia i dawniej jeszcze wplatała chętnie w swe rymy owe mitologiczne postaci, tak dalece, że Dantego zrozumiećby nie można bez nich, że nawet jeszcze Krasicki chętnie uciekał się do nich, a i współcześni malarze i rzeźbiarze radzi tematów poszukują w mitycznym owym świecie.
Nie wszyscy, czytający podania mitologiczne, oddawać się będą pracom artystycznym i naukowym; ale wyniki tych prac są upowszechniane coraz bardziej, krążą niejako w powietrzu, a byłyby zgoła niezrozumiałe dla ludzi nieświadomych nawet ich punktu wyjścia.
Niedość natem: jak bez cieniów nie ocenialibyśmy dobrodziejstwa światła i nie poznalibyśmy zapewne jego natury, tak nie znając dawnej cywilizacji, nie zdawalibyśmy sobie sprawy z późniejszych jej postępów, nie cieszylibyśmy się nadzieją dalszych, i może nie bylibyśmy nawet zdolni dla tych dalszych postępów dość skutecznie pracować. A praca ta dla cywilizacji udziałem jest nietylko genjuszów i specjalistów. Każdy w swojem kółeczku maleńkiem, przyczyniając się do podniesienia poziomu obyczajów, dokłada szacowną cegiełkę do budowy przyszłości.
Obok uczuć nam dziś przeciwnych, omal że niezrozumiałych, obok namiętności brutalnych i nieokiełznanych, znajdujemy jednak w tych legendach popędy najwznioślejsze, gotowość do ofiar, z jakich i dziś mielibyśmy prawo do zasługi i uznania powszechnego.
Nareszcie z tych wszystkich podań unosi się czar poezji swoistej, obcej naszym czasom i naszym okolicom, ale niemniej przeto zrozumiałej, która tedy rozszerza własne horyzonty nasze.
Nie gardźmy więc prastarą baśnią i ona bowiem
… jak lampa z kryształu,
Ubrana pędzlem w czarowne obrazy,
Chociaż ją zaćmi pył i liczne skazy,
Jeżeli świecznik postawisz w jej serce,
Jeszcze świeżością barwy znęci oczy,
Jeszcze na ścianach pałacu roztoczy
Kraśne, acz nieco przyćmione kobierce.I. PROMETEUSZ.
Starożytni Grecy wierzyli, że świat powstał z ciemnego bezkształtnego zamętu, który zwano Chaosem. Z nieprzejrzanej ciemności Chaosu ukazały się najpierw dwa bóstwa – "szerokoramienna" Gaja (Ziemia, żywicielka wszelkich stworzeń) i Uranos, który obrał sobie siedlisko na usianem gwiazdami sklepieniu nieba.
Gaja i Uranos mieli liczne potomstwo: olbrzymich jednookich Kiklopów (Cyklopów) i okropnych Hekatoncheirów (sturękich) oraz Tytanów. Pierwsi byli tak przerażająco potworni, że wzbudzili uczucie obrzydzenia i strachu we własnym ojcu, który strącił ich dlatego w otchłań podziemną (Tartaros). Oburzeni tym postępkiem ojca, Tytani, za namową Gai, powstali przeciw niemu, a najmłodszy z nich Kronos zrzucił z tronu Uranosa i sam objął rządy nad światem.
Uranos rzucił klątwę na zuchwałego syna i zapowiedział mu, że taki sam los i jemu zgotowany będzie.
W obawie, żeby go istotnie nie spotkał taki los, jaki on ojcu zgotował, Kronos, według podania, pożerał własne dzieci. Ale małżonka jego Rea ocaliła jedno z nich, podając Kronosowi zamiast dziecka owinięty w pieluchy kamień podobnego kształtu. Kronos go połknął. Ocalony chłopiec, którego karmiła koza Amaltea, wychował się szczęśliwie na wyspie Krecie pod opieką kapłanów Rei i urósł dziwnie szybko, tak, że ledwie rok licząc mógł już stawać do walki z Kronosem.
Zeus – tak chłopcu ocalonemu było na imię – najprzód podstępem zmusił Kronosa do wyrzucenia z siebie połkniętych dawniej pięcioro swych dzieci: Hestję, Demeterę, Herę, Hadesa i Pozejdona, a następnie, wespół z cudownie przywróconem do życia rodzeństwem – rozpoczął walkę z okrutnym ojcem.
Walka toczyła się przez dziesięć lat na górze Olymp w kraju, zwanym później i do dziś dnia Tessalją.
Kronos przywołał na pomoc Tytanów, ale został zwyciężony przez Zeusa i sprzymierzonych z nim Kiklopów i Hekatoncheirów.
Pobici Tytani musieli zstąpić w otchłanie podziemnego Tartaru. Kronos utrzymał tylko władzę na "Wyspie szczęśliwości", zwanej inaczej "wyspą błogosławionych", gdzie przebywali zmarli bohaterowie. Trzej zaś synowie jego podzielili między sobą władzę nad światem. Zeus (Jowisz), jako najpotężniejszy z braci, został "panem nieba", Pozejdon (Neptun) otrzymał władzę nad morzami i wogóle nad wodami, Hades (Pluton) miał rządzić pogrążonem w ciemnościach państwem umarłych.
Powierzchnia ziemi była dotychczas bezludną. W wodach pluskały się ryby, w powietrzu latały barwnie upierzone ptaki, w lasach i na polach żyły dzikie zwierzęta; ale nie było istoty, któraby siłą rozumu opanowała przyrodę i z bogactw jej skorzystała.
Japetos, jedyny Tytan, który Zeusa wspierał w zaciętej walce z Kronosem i pozostałymi synami Gai, miał syna Prometeusza. Przemyślny Prometeusz ulepił z wił – gotnej gliny istotę na obraz i podobieńsiwo bogów i włożył w piersi jej złe i dobre skłonności, zapożyczone od różnych zwierząt. Z niebios wziął też trochę ognia, aby nim ożywić tę istotę. Atene, bogini mądrości, zdjęta podziwem dla śmiałego czynu Tytana, przyszła mu z pomocą i wlała w jego utwór swe boskie tchnienie, to jest żywego ducha. Tak według podań greckich powstali pierwsi ludzie.
Wspaniali i silni, jak bogata przyroda, na której łonie żyli, byli wszakże jakby senni; błąkali się po urodzajnych obszarach, nie umiejąc korzystać z darów natury. Brakowało im bowiem zdolności do wynalazków, za pomocą których mogliby obracać na swój użytek wszystkie przedmioty.
Prometeusz, który szczerze kochał stworzonych przez siebie ludzi, postanowił temu zaradzić; nauczył więc ich ścinać drzewa w lasach, wyrabiać z nich belki, ciosać kamienie, wypalać cegłę z gliny. Wkrótce pokryły się morza łodziami i okrętami, a w lasach i na polach gorliwa zaczęła się praca. Oswojono i do jarzma wprzągnięto zwierzęta; ziemię, pokrytą zaroślami i dzikimi chwastami, zmieniono w uprawne, żyzne niwy. Nauczył też
Prometeusz ludzi śledzić bieg ciał niebieskich i z ich obrotu przepowiadać przyszłe wypadki; zapoznał ich z pożytecznemi własnościami wielu roślin, oraz umiejętnością pisania i rachowania.
Bogowie przypatrywali się bacznie pracy młodego rodu ludzkiego, udzielali ludziom wsparcia i pomocy, a w zamian wymagali czci im należnej. Zgromadzili się nawet umyślnie wszyscy bogowie w Sikjonie, na półwyspie Peloponezkim, dla ustanowienia praw, którym ci ludzie powinni podlegać, i obowiązków które mieli nadal ściśle wypełniać.
Tutaj wystąpił znowu Prometeusz, jako opiekun i obrońca ludzi. Chodziło o to: jaką część wołu mogą brać ludzie na swój użytek, a jaką mają składać w ofierze nieśmiertelnym bogom. Mądry Tytan zabił dużego wołu i podzielił go na dwie części. Z jednej strony położył zawinięte w skórę mięso, z drugiej – wszystkie kości i odpadki, które pokrył lśniącym łojem, poczem wezwał Zeusa, żeby zrobił wybór.
Domyślał się wprawdzie "wszechwiedny" Zeus podstępu ze strony syna Japetowego, umyślnie jednak, szukając powodu dla ukarania ludzi, wybrał ' część drugą, która zresztą była większą. Gdy po roztopieniu się łoju ujrzał same kości, okazał straszny gniew, i za karę odebrał tworom przebiegłego Tytana to, co było dla nich najważniejszem, bez czego obyć się nie mogli, mianowicie… ogień. Prometeusz zrozumiał doniosłość kary, zrozumiał, że bez ognia rodzaj ludzki nie będzie się mógł rozwijać i nowego użył wybiegu,
Kiedy po sklepieniu nieba przejeżdżał w płomieniach wóz boga słońca – Heliosa, Prometeusz przytknął do tych płomieni długą łodygę rośliny (zwanej dziś koprem włoskim) i ukrywszy zdobyty takim sposobem ogień w dudce trzcinowej, wrócił pospiesznie ze skarbem swym na ziemię.
Zeus zapłonął straszniejszym jeszcze gniewem i okrutnie ukarał Prometeusza i jego twory. Rozkazał bogowi ognia, Hefaistosowi, ulepić z gliny młodą, piękną kobietę, podobną do bogiń nieśmiertelnych, i obdarzył ją siłą i głosem ludzkim. Wszyscy mieszkańcy Olimpu (tak się nazywała góra w Tessalji, będąca według Greków ulubioną siedzibą bogów) dali tej kobiecie rozmaite przymioty zewnętrzne, czary łagodności i wdzięku, ale napoili jej duszę jadem chytrości i kłamstwa. Tak wyposażona Pandora ("przez wszystkich obdarowana") w towarzystwie "posłańca bogów" Hermesa, syna Zeusowego, zstąpiła na ziemię. Przypatrywali się jej wszyscy z zachwytem, a Epimeteusz, brat Prometeusza, niebaczny na jego przestrogi, wprowadził Pandorę do swego doma. Jako posag dał Hermes Pandorze dużą puszkę, w której, jak mniemała, znajdują się skarby.
Zaledwie Pandora przestąpiła próg mieszkania, otworzyła ofiarowaną jej przez bogów puszkę, a z niej wyleciały i z szybkością wiatru rozprzestrzeniły się po całej ziemi wszelkie cierpienia, troski, niedole, choroby i zarazy, od tej chwili trapiące ludzkość. Złośliwe gorączki grasowały wszędzie, a ponury syn Nocy Tanatos (Śmierć) z opuszczoną pochodnią biegł od domu do domu.
I Prometeusz nie uszedł kary. Zeus rozkazał Hefaistosowi i jego sługom schwycić zuchwałego Tytana i przykuć go żelaznemi łańcuchami do stromej skały nad… prze – paścią w górach Kaukazu. Dla powiększenia męczarni skazańca, z rozkazu bogów, orzeł szarpał mu wątrobę. Dopóty miała trwać męka, póki między "nieśmiertelnymi" nie znajdzie się taki, który dobrowolnie zgodzi się umrzeć za Prometeusza.
Przez wieki cale, zawieszony między niebem i ziemią, cierpiał Prometeusz straszne katusze. Promienie słońca piekielnym żarem paliły jego ciało, a sen ani na chwilę nie zmrużył jego zmęczonych powiek. Jednak pomimo najokrutniej szych męczarni spokojnie wisiał Tytan na łańcuchu i cierpliwie oczekiwał wybawienia, wiedział bowiem, że wyzwoli go z więzów potomek w trzynastem pokoleniu pięknej, przez Zeusa ukochanej, Jo (1).
Jakoż istotnie Herakles (Herkules), potomek Jo, w podróży do ogrodu Hesperyd po złote jabłka, przybył do owej skały na Kaukazie i ulitował się nad losem Prometeusza. Zabił orła strzałą, puszczoną z łuku, rozerwał łańcuchy i uprowadził skazańca. Musiał wszakże Prometeusz, na pamiątkę kary Zeusa, dźwigać ciągle jedno ogniwo łańcucha z kawałkiem skały.
Zarazem spełnił się wyrok Zeusa, że Prometeusz może być uwolniony od kary tylko przez dobrowolną śmierć – zastępcy. Nieśmiertelny Kentaur (2) Cheiron, przypadkowo zraniony zatrutą strzałą, poddał się dobrowolnie śmierci, której mógł uniknąć i oznajmił, że zstępuje do "królestwa zmarłych" zamiast Prometeusza.
Z czasem Zeus pogodził się z Prometeuszem, a ludzie, pamiętając o wyświadczonych im dobrodziejstwach, oddawali synowi Japetosa cześć boską.
–- (1) czyt.: Ijo.
(2) Kentaury (Centaury) były to olbrzymie istoty podobne z całego ciała do koni, z głowy zaś i piersi do ludzi. Niąśmiertelny Cheiron, syn Kronosa, nie należał właściwie do rodu Kentaurów, tylko miał taką samą postać. Był on sławnym lekarzem, wróżbitą i muzykiem.II. PERSEUSZ.
Perseusz, jeden z najsławniejszych bajecznych bohaterów Grecyi, był, według podania, synem Zeusa i pięknej Danae, córki Akriziosa, króla Argosu.
Wyrocznia przepowiedziała temu królowi śmierć z ręki wnuka. W obawie, żeby się przepowiednia nie spełniła, Akrizios kazał zamknąć córkę w niedostępnej wieży, o spiżowych ścianach; do tej kryjówki nikt nie miał prawa wchodzić, nawet promień słońca nigdy tam nie zaglądał.
W zupełnej samotności spędzała Danae młode lata.. Aż Zeus, zdjęty litością nad jej losem, wszedł do więzienia w postaci "złotego deszczu" i zawarł z nią związek małżeński.
W ciemnej celi urodził się Perseusz, a pierwszy okrzyk, jaki, przychodząc na świat, wydał, był hasłem wyroku śmierci dla niego samego i nieszczęśliwej matki. Usłyszawszy bowiem krzyk niemowlęcia, Akrizios, zaniepokojony i dręczony okrutną obawą, pobiegł do wieży, odtrącił kobietę, stojącą na straży, i wpadł do ciemnicy, gdzie ujrzał córkę pielęgnującą czule synka.
Pamięć na groźną przepowiednię odebrała mu rozsądek i stłumiła uczucie ojcowskie. O własne bezpieczeństwo dbając jedynie, kazał zrobić wielką, skrzynię.
drewnianą, zamknąć w niej Danae z dziecięciem i wrzucić do morza.
Ale Zeus czuwał nad skazanymi na śmierć: popychana lekkim wietrzykiem skrzynia sunęła się po spienionej powierzchni fal morskich i dopłynęła szczęśliwie do wyspy Serifos, gdzie właśnie Diktys, brat tamecznego władzcy Polidektesa, zarzucał sieci na ryby. Zdziwiony widokiem skrzyni, wyciągnął ją z wody i zaprowadził uratowaną Danae z synem na dwór brata swego.
Polidektes przyjął ich bardzo gościnnie, i w domu jego Perseusz wyrósł na bohaterskiego młodziana, któremu w sile i męztwie nikt w całej Helladzie nie mógł dorównać. Sława Perseusza wzbudziła podejrzenie i trwogę w duszy Polidektesa, który zaczął się obawiać, żeby jego młody wychowaniec nie odebrał mu tronu, a nawet życia. Zaczął więc podniecać jego miłość własną i chęć przygód awanturniczych, aż wreszcie doprowadził do tego, że młodzieniec sam dobrowolnie wyraził zamiar odszukania Gorgony Meduzy i ucięcia jej głowy.
Chytry opiekun zgodził się chętnie na zuchwałe postanowienie młodzieńca i puścił go na poszukiwanie potwory, o której Perseusz wiedział tyle tylko, że przebywa gdzieś za Oceanem, na "nocnych krańcach" ziemi.
Starożytni Grecy sądzili, że ziemia jest nieruchomą, wypukłą płaszczyzną, podobną do tarczy, ze wszech stron otoczoną oceanem. Brzegi tej tarczy były podniesione dla stawienia oporu falom morskim. Nad ziemią rozpostarte było sklepienie niebios, podobne do namiotu, opierającego się na owych podwyższonych krawędziach. Codzień rano bóg Helios, zaprzągłszy do wozu cztery dzielne rumaki, wiózł słońce od wschodu ku zachodowi, gdzie wieczorem, na "krańcu nocnym" zanurzało się w Oceanie. Wielcy bogowie przebywali w przestworze powietrznym, między ziemią a sklepieniem nieba, a główną ich siedzibą był wspaniały pałac na szczycie Olimpu w Tessalii.
Pod powierzchnią ziemi, głęboko w jej wnętrzu leżał "świat podziemny", państwo Hadesa, na zachodzie wpadała rzeka, wypływająca z Oceanu. Ta rzeka, zwana Styksem, stanowiła granicę, którą należało przebyć, aby się dostać do świata podziemnego "państwa cieniów".
Meduza, z którą chciał stoczyć walkę Perseusz, była jedną z trzech sióstr Gorgon, córek Forkisa, jednego z bożków morskich i Kety.
Bogini Atene, rozgniewana na Meduzę za znieważenie jej świątyni, zamieniła włosy tej Gorgony w węże. Dwie siostry Steine i Eurjala były nieśmiertelne, trzecia zaś, Meduza – śmiertelna.
Atenę i Hermes czuwali nad Perseuszem i w ciemnościach nocy zaprowadzili go do państwa Grai, zwanych także Forkidami, ponieważ, równie jak Gorgony były córkami Forkisa.
Trzy siostry Graje ("posiwiałe") były istoty potworne, stare od urodzenia, mieszkające w ciemnej jaskini, niedaleko od wejścia do Tartaru. Miały one do wspólnego użytku jeden tylko ząb i jedno oko. Graje były niegdyś niańkami Gorgon i do tajemniczej ich siedziby one jedynie znały drogę.
Ukryty w gęstej trzcinie Perseusz doczekał się chwili, kiedy Graje zasnęły, wślizgnął się do jaskini i zabrał im jedyny ząb i jedyne oko. Z temi skarbami w ręku bohater obudził trzy siostry, i w zamian za oddanie zęba i oka zażądał, żeby mu wskazały drogę do siedziby Meduzy. Graje musiały zgodzić się na to żądanie i nadto zaprowadzić Perseusza do pałacu Nimf, które posiadały oręże i narzędzia potrzebne do walki z Gorgoną.
Nimfy były to młode kobiety, istoty pośrednie między bogami a ludźmi, przebywające na polach, w górach, lasach, rzekach i jeziorach, kochane i czczone przez wszystkich i dla wszystkich życzliwe. Pędziły one życie wesołe. Od Nimf dostał Perseusz hełm, który go czynił niewidzialnym, skrzydlate sandały, które obuwszy, mógł unosić się w powietrze, i worek, spleciony z nici srebrnych. Prócz tego Atene dała mu zwierciadlaną tarczę, a Hermes – ostry sierp djamentowy.
Zaopatrzony w to wszystko, Perseusz wzniósł się w powietrze i wkrótce przybył do krainy, pozbawionej słońca, gdzie mieszkały Gorgony.
Właśnie wszystkie trzy spały, kiedy Perseusz spuścił się na rumaku na ziemię, niewidzialny, dzięki hełmowi, który miał na głowie. Pomny przestróg Ateny, odwrócił się do nich plecami, Gorgony bowiem każdego, kto na nie spojrzał, przeklętą siłą swego wzroku zamieniały w kamień. Zwrócił tylko ku nim swą połyskującą, stalową tarczę, i gdy w niej, jak w zwierciadle, ujrzał te potwory w całej ich obrzydliwości, nawet dzielne jego serce zadrżało. Twarze Gorgon były pokryte łuską smoczą, u nóg miały złote skrzydła, ręce z żelaza, zęby ich podobne były do kłów dzika, języki wywieszone, a na głowach zamiast włosów były sploty jadowitych wężów. Przejęty strachem Perseusz, ze znamion, jakie dali mu bogowie, poznał w tarczy, która z nich jest Meduzą, na chwilę zamknął oczy, poczem, ścisnąwszy mocno rękojeść sierpa, chwycił Meduzę za gadziny, poruszające się u jej głowy, wzniósł sierp i silnem uderzeniem odciął łeb od tułowia potwora. W tejże chwili z tułowia Meduzy wy – skoczył koń skrzydlaty Pegaz, uniósł się w górę i znikł w obłokach. Gdy łeb spadł, bohater chwycił go prędko, nie odwracając twarzy, rzucił do worka, i lotem strzały wzniósł się w powietrze, pędząc w tę stronę, gdzie w oddali jaśniało światło dzienne. Warknięcie sierpa rozbudziło dwie śpiące siostry. Z przeraźliwym wrzaskiem, z rozwartemi paszczami, wzlatując na smoczych skrzydłach, rzucały się one na wszystkie strony i szukały zabójcy, aby go rozszarpać jadowitemi szponami. Napróżno jednak przeszywały ciemności nocy oczami, sypiącemi mordercze iskry: niewidzialny pod osłoną hełmu Perseusz uszedł szczęśliwie pogoni. Pośpiesznie przeleciał nad zachodnią częścią Afryki, piasczysta pustynią Libji, a z kropel krwi Meduzy, które sączyły się z worka i spadały na ziemię, powstały jadowite węże, jak wiadomo, bardzo liczne w tych krajach.
W pustyniach afrykańskich Perseusz poczuł się bezpieczniejszym i chcąc trochę odpocząć, spuścił się w odwiedziny do Tytana Atlasa, na którego olbrzymich barkach spoczywał ciężar sklepienia niebios. Władca ten posiadał gaj z drzewami, z których zwisały złote owoce. Uprzedzony jednak źle przez wyrocznię względem syna Zeusowego – odmówił mu gościnności. Perseusz obrażony wyjął z worka głowę Meduzy i wysunął ją przed oczy nielitościwego olbrzyma. Dźwigający niebo Atlas skamieniał, a potężny jego tułów zamieniony został w górę skalistą, której wierzchołek wysoko się wznosi, broda zaś i włosy przemieniły się w lasy.
Lecąc wciąż dalej i dalej, przybył Perseusz do Etjopji. Nagle usłyszał jęki i zobaczył przecudnej urody dziewicę, przykutą do skały nadmorskiej, piękną Andromedę, córkę Kefeusza, zostawioną tam na pastwę morskiego potwora, który otwierał już paszczę, żeby ją połknąć, w chwili, kiedy zjawił się bohater.
Andromeda skazana była przez wyrocznię na śmierć dla przebłagania gniewu boga Pozeidona i nimf morskich Nereid, które matka jej Kassiopea obraziła, porównywając swą piękność z ich pięknością. Widok drżącej i bladej ofiary obudził litość w sercu Perseusza. Wyjmuje z worka głowę Meduzy i zwraca ją twarzą przeciw straszydłu morskiemu; w jednej chwili potwór zamienia się w kamień i tonie w głębinie.
Pełen radości i dumy uwalnia Perseusz z więzów Andromedę, prowadzi ją do domu uszczęśliwionych rodziców i oświadcza, że chce się z nią żenić. Rodzice zgodzili się chętnie i zaczęli robić przygotowania do wesela młodej pary.
Ale gdy już zgromadzili się goście weselni, zjawia się nagle Fineusz stryj Andromedy, z młodzieńcem, który dawniej chciał ją zaślubić. Obaj mieli w ręku długie włócznie i grozili śmiercią wszystkim obecnym, jeżeli córka królewska zaślubi Perseusza. Napadnięci chwycili za broń i zawrzała walka zawzięta. Zauważył jednak Perseusz, że liczba jego przyjaciół wciąż się zmniejsza. Zrazu walczył on dzielnie djamentowym sierpem, ale widząc niebezpieczeństwo, grożące królowi, krzyknął nagle grzmiącym głosem: "kto jest moim przyjacielem, niech się odwróci do mnie plecami!" poczem wydobył z worka głogę Meduzy i pokazał ją swym wrogom, którzy wnet skamienieli, zachowując postać, jaką przybrali wśród zaciętej potyczki.
Gdy Perseusz rzucił okiem na salę, w której tak niedawno brzmiały wesołe okrzyki, zdjął go strach wobec potęgi tej okropnej broni, jaką posiadał. Ofiarował więc później, na dowód wdzięczności, głowę Meduzy opiekunce swej Atenie, która odtąd nosiła ją na tarczy lub na pancerzu osłaniającym piersi. Hełm zaś, sandały i srebrny worek odesłał Perseusz napowrót Nimfom przez Hermesa.
Potem puścił się w dalszą drogę, przybył szczęśliwie z młodą żoną na dwór króla Polidektesa i natychmiast wziął udział w igrzyskach, które ten dla poddanych swoich i gości wyprawił. Krąg metalowy (diskos), rzucony ręką Perseusza, trafił przypadkiem w głowę nieznanego nikomu widza i zabił go na miejscu.
Nie omyliła się wyrocznia, bo jak się później okazało, zabitym był dziadek bohatera, Akrizios z Argosu, ten, który tak okrutnie obszedł się z córką i który jako podróżny przypatrywał się zabawie, nie przeczuwając, co go czeka.
Perseusz długie lata żył szczęśliwie z Andromedą i był ojcem walecznego i dumnego rodu królewskiego.
Po śmierci bohatera, dla uczczenia jego pamięci, nietylko wzniesiono świątynię, ale nawet zbudowano całe miasto (Mikenę), a potomni oddawali mu cześć boską. Bogowie zaś umieścili go wraz z Andromedą pomiędzy gwiazdami, na drodze mlecznej.
Dwóm gwiazdozbiorom nadano imiona sławnego bohatera i pięknej jego małżonki.III. HERAKLES.
Żaden z bohaterów greckich nie był tak czczony jak Herakles, którego Rzymianie przezwali Herkulesem.
Był on synem Zeusa i Alkmeny, pochodzącej z rodu sławnego Perseusza, a wychowywał się pod opieką krewnego swej matki Amfitrjona, króla Tyrynsu.
Od urodzenia znienawidziła Heraklesa "królowa niebios" Hera i dokładała wszelkich starań, ażeby go zgubić; więc też życie jego było pasmem cierpień i trudów nadludzkich. Ale właśnie przez cierpienia i walki, w których okazywał wielkość duszy, stał się wyższym nad innych śmiertelników. Nienawiść Hery była przyczyną jego sławy i dlatego Grecy nazywali go Heraklesem, co znaczy., wsławiony z przyczyny Hery".
Bohater ten urodził się w Tebach, w Bojotji (Beocji). Jeszcze był niemowlęciem w kolebce, kiedy Hera nasłała na niego dwa okropne węże, które obwinęły się naokoło rącząt i szyjki dziecka. Ani matka, która spała, ani piastunka nie spostrzegły strasznych gadów. Ale maleńki Herakles nie uląkł się, śmiało schwycił oba węże za szyję i udusił je, zanim wystraszona piastunka zdążyła nadbiedz mu z pomocą. Znakomity wróżbita Teirezias przepowiedział wtedy, że chłopię, które takiego czynu dokonało, mieć będzie przyszłość wielką, lecz pełną cierpień.
Skoro Herakles trochę podrósł, powierzono go opiece znakomitych nauczycieli; jednym z nich był późniejszy wybawiciel Prometeusza, Cheiron.
Herakles był pilnym uczniem i wielkie robił postępy. Z trudnością tylko przychodziło mu nauczyć się muzyki na lirze. Kiedy pewnego razu Linos, mistrz muzyki, który uczył go gry na lirze, ukarał go niesłusznie, Herakles wpadł w straszny gniew i tak silnie uderzył Linosa lirą w głowę, że starzec wkrótce umarł. Za karę wysłał Amfitrjon Heraklesa na górę Kitairon i kazał mu tam paść bydło, owce i kozy. W górach wyrósł młody pasterz na najsilniejszego i najpiękniejszego mężczyznę w całej Helladzie: gdy miał lat ośmnaście, miał wzrostu cztery łokcie.
Pewnego dnia, gdy siedział zadumany, pilnując trzody, stanęły przed nim dwie nieznajome kobiety. Jedna była pełna godności i powagi, skromnie odziana; druga – zachwycająco piękna, strojna, obwieszona klejnotami.
– Synu Zeusa – zawołała ta druga, uprzedzając swoją towarzyszkę – chodź ze mną, weź mnie za przyjaciółkę. Długie życie uczynię dla ciebie jednym dniem rozkoszy, nie napotkasz żadnych przeszkód na twej drodze, nie zaznasz żadnych przykrości, trosk i trudów, ani pracy, ani wojny. Będziesz miał najsmaczniejsze potrawy i napoje, wszystkie zmysły twoje zachwycać się będą, bom ja jest Rozkosz, uszczęśliwienie ludzkości.
– Przychodzę do ciebie, Heraklesie – rzekła pierwsza – bo mam nadzieję, że złączony ze mną, dokonasz: wzniosłych i pięknych czynów. Nie przyrzekam ci łatwych przyjemności, gdyż moje dobra osiągnąć tylko można w ciężkim trudzie. Jeżeli wytrwasz, pozyskasz prawdziwe zadowolenie i sławę. Twoja droga – dodała, zwracając się do towarzyszki – prowadzi do upadku i zwątpień, moja – do szczytnej nieśmiertelności, bo ja jestem Cnotą.
– Bądź moją przewodniczką! – zawołał Herakles.
A gdy obie kobiety znikły, powstał raźnie i przysiągł sobie, że pójdzie przez życie drogą, wskazaną przez cnotę. Postanowił oswobodzić ludzkość od wszelkiego rodzaju jej wrogów, czy to złych łudzi, czy też od dzikich zwierząt. Z drzewa oliwnego sporządził sobie ciężką maczugę, której używał jako broni.
Wkrótce potem wykonał pierwszy czyn bohaterski: zabił lwa, który w górach Kiteronu, rozciągających się między Beocyą i Attyką, porywał bydło i owce Amfitryona. Skórą tego lwa Herakles odtąd się odziewał. Kiedy zaś nieprzyjaźni sąsiedzi napadli na miasto Teby i odpierający ich król Tirynsu, Amfitryon, poległ w walce, Herakles rzucił pasterstwo, pośpieszył na obronę miasta rodzinnego, pobił wrogów i zdobył stolicę ich, Orchomenos.
Sława tej bohaterskiej wyprawy wprawiła w podziw całą Helladę, bogowie zaś obdarzyli go cennemi darami. Atene dała mu pancerz, Apollon strzały, Hefaistos dał złoty sajdak na strzały, a Hermes przypasał mu miecz. W nagrodę za uwolnienie go od nieprzyjaciół, król tebański Kreon dał mu swą córkę Megarę za żonę.
Zeus pragnął, żeby Herakles panował w Mikenie, i jeszcze przed przyjściem jego na świat przysiągł, że dziecię z rodu Perseusza, które się oznaczonego z góry dnia urodzi, będzie władcą tego kraju. Tymczasem mściwa Hera sprawiła, że w oznaczonym dniu urodził się Burysteusz, także potomek Perseusza, a Herakles dopiero nazajutrz. Więc nikczemny i tchórzliwy Eurysteusz został królem, a bohaterski Herakles musiał mu podlegać. Napróżno próbował uniknąć poniżającej dumę jego zależności; odwołał się do bogów, ale ci oświadczyli, że powinien spełniać rozkazy swego pana. Po tej odpowiedzi zgnębiony Herakles wpadł w szał, który zawzięta jego nieprzyjaciółka Hera chytrze w nim podniecała. Nieszczęśliwy szaleniec w napadzie obłąkania pozabijał własne dzieci.
Straszną była rozpacz jego, kiedy wkrótce potem szał przeszedł. Powtórnie zapytał bogów, co ma czynić, ale udał się teraz z prośbą o radę do sławnej wyroczni w Delfach, Przepowiednie głosił tam przez usta wieszczbiarki Pytyi (1) Apollon, zwany inaczej Foibos (Febus), syn Zeusa.
–- (1) Wyrocznia Delficka miała siedzibę w niewielkiem miasteczku Delfl (Delfoi) w krainie greckiej Fokis (w Focydzie), u podnóża góry Parnas, na wzgórzu amfiteatralnie (w półokrąg) roztoczonem, i wspartem o dwie urwiste skały. U stóp jednej z tych skał tryska źródło Kastalskte, niegdyś porosłe dokoła gajem wawrzynowym.
Parnas był siedliskiem Apollona i dziewięciu muz, czyli bogiń przełożonych nad sztuką i nauką. Czyste wody źródła Kastalskiego dawały natchnienie poetyckie.
Miasto na wzgórzu amfiteatralnem wyglądało malowniczo, gdyż domy wznosiły się coraz wyżej, a na miejscu najbardziej wzniesionem sterczały mury okalające świątynię Apollona, oraz kilka innych
W obrębie świątyni była szczelina w ziemi, z której wydobywały się odurzające wyziewy, "tchnienie Matki-Gai". Nad tą szczeliną sadzano na trójnogu Pytyę, która w odurzeniu wygłaszała wyrazy, uważane za słowa samego boga. Otóż bóg oznajmił stanowczo Herakleso- – świątyń pomniejszych, bogate skarbce i mieszkania pięciu kapłanów, losem wybieranych dożywotnio z najznakomitszych rodzin.
Wewnątrz obwodu murów mieszkaią także wieszczka, czyli kapłanka, zwana Pytją (Pytonissa), która nie mogła mieć mniej niż pięćdziesiąt lat, a nadto musiała być osobą znaną z cnót i niepokalanego życia; to… też przyodziana była w szaty dziewicze. Dokoła było mnóstwo pomników nader cennych, pochodzących z darów i ofiar. Nazwa Pytyi stąd poszła, że w Delfach Apollo zabił strasznego węża Pytona.
Przy wejściu do świętego miejsca spostrzegać się dawały napisy, przypominające o wysokich prawach moralnych, głoszonych przez siedmiu mędrców greckich ("znaj siebie samego", "we wszystkiem zachowaj miarę" itp.). Prócz tych napisów zdobiło mury świątyni mnóstwo pięknych posągów.
Oprócz posągu Apollona znajdował się w świątyni stożek z białego marmuru (Omfalos), poczytywany za środek ziemi. Za murem świątyni roztwierali się przepaść, z której chłodnem tchnieniem wionął wyziew udzielający proroczego jasnowidzenia. Tuż nad przepaścią stał olbrzymi trójnóg spiżowy z siedzeniem dla Pytyi.
O wróżby mogli zapytywać tylko mężczyźni, którzy, aby stać się godnymi usłyszenia wyroków, powinni byli przedtem modlić się i pościć. Również poszcząc, żując liście laurowe i pijąc wodę ze źródła Kassotis, przygotowywała się Pytya do wieszczenia, poczem, spełniwszy jeszcze różne obrzędy, wstępowała na trójnóg. Oddychając wyziewem z przepaści, wpadała zwolna w zachwyt, jej ciało wstrząsało się konwulsyjnie, i w tym stanie wymawiała wyrazy, które kapłan stojący tuż obok zapisywał, przepowiednię z nich układał i pytającemu oznajmiał. Przepowiednie te były niejasne, zagadkowe, nieraz też dawały się rozmaicie wykładać. W dawniejszych czasach miały formę wierszowaną, poetycką, później poprzestawano na prozie. Najwięksi poeci greccy: Pindar, Aischylos, Sofokles o wyroczni lej mówią ze czcią głęboką. Prawodawcy greccy, wodzowie i bohaterowie uciekali się do niej o radę. Nawet od obcych potężnych monarchów przybywały poselstwa, niosąc bogate dary i błagając o wróżbę.
wi, że powinien udać się do Mikeny i spełniać wszelkie rozkazy Eurysteusza. Ten zaś wyznaczył bohaterowi dziesięć prac do wykonania, dziesięć czynów nadzwyczajnych.
Pierwszym czynem miało być zabicie ogromnego lwa… który pustoszył okolice świątyni w Nemei. Lew ten nietylko wielkością i siłą był straszny, ale skórę miał tak twardą, że niepodobna było zadać mu rany. Kiedy Herakles po długich poszukiwaniach spotkał lwa, strzelił do niego kilkakrotnie z łuku, ale wszystkie strzały odskoczyły od skóry, Wtedy rzucił się na zwierza z maczugą, wpędził go do jaskini, uderzeniami maczugi powalił go na ziemię, leżącego chwycił za szyję i po ciężkiej walce zdusił. Skórę zdartą z tego lwa okazał Eurysteuszowi, potem sporządził z niej sobie nowy płaszcz i hełm; więc łeb lwa okrywał mu głowę, łapy na piersiach związane przytrzymywały płaszcz, a pozostała część skóry osłaniała mu plecy. Kiedy tę skórę Eurysteusz zobaczył, tak się jej widokiem przeraził, że schował się przed bohaterem w podziemiu, w żelaznej beczce. Na przyszłość zaś rozkazał, żeby Herakles nie wchodził do miasta, lecz zatrzymywał się przed bramą, tam składał dowody spełnienia poleceń i wysłuchiwał nowych. W moczarach Lernejskich, w pobliżu miasta Argos, żył straszny potwór, wąż o dziewięciu głowach, z których jedna była nieśmiertelną. Wąż ten był potom- -
W późniejszych wiekach wyrocznia coraz mniejszej używała powagi, choć jeszcze raz świetniejszym blaskiem otoczyły ją czasy rzymskiego cesarza Hadrjana (w pierwszej połowie II-go wieku naszej ery). Wreszcie cesarz Teodozjusz Wielki ostatecznie zniósł wróżby Delfickie. Bogate skarby świątyni wielokrotnie bywały przez najeźdźców łupione.
Dziś na miejscu wspaniałych Delfów znajduje się licha wiosczyna Kastri, przez Albańczyków zamieszkana; jednakże wspaniałe ruiny świadczą dotąd o minionej Delfów wielkości.
Mem Tyfona, stugłowego syna Gai, który, jako sprzymierzeniec Kronosa, przeciw bogom powstał i którego Zeus pokonał i do Tartaru wtrącił. Potwór, zwany hydrą lernejską, nie chciał opuścić kryjówki, w której przebywał, i dopiero rzucaniem zapalonych strzał zmusił go Herakles do wyjścia. Ale zaledwie odciął hydrze jedną głowę, na jej miejsce wnet dwie nowe wyrastały. Kiedy rozmyślał, jakimby sposobem zgładzić potwora, na pomoc hydrze zjawił się olbrzymi rak, który kleszczami silnie ścisnął nogę bohatera.
Ciężka była walka przeciw dwóm na raz potworom. Herakles uderzeniem maczugi zgruchotał wreszcie raka, a siostrzeńcowi swemu Jolaosowi, który mu w tej wyprawie towarzyszył, kazał rozżarzyć wielką głownię; skoro tylko Herakles zetnie głowę hydrze, ten miał natychmiast przypalać skrwawioną szyję. Sposób był dobry, bo istotnie po przypaleniu ran, głowy już nie odrastały. Pozostała tylko ostatnia, nieśmiertelna, którą bohater przydusił do ziemi i przywalił olbrzymim odłamem skały, żeby potwór nie mógł się poruszyć. Herakles strzały swoje umoczył w jadzie hydry, przez co pozyskał straszną broń, gdyż rany, temi strzałami zadane, były nieuleczalne.
Do wykonania trzeciej pracy trzeba było wielkiej zręczności i wytrwałości, chodziło bowiem o schwytanie żywcem "świętej" łani ze złotemi rogami i miedzianem! nogami, przebywającej na górze Kerynei, a należącej do surowej bogini Artemidy (Dyany), siostry Apollona, która za najmniejsze uchybienie sobie, a zwłaszcza za znieważenie poświęconych jej obszarów srogo śmiertelników karała. Przez cały rok upędzał się Herakles za łanią, gonił ją aż do najdalszych krańców Północy i dopiero gdy ją napowrót zapędził do Arkadji, udało mu się zranić zwierzę w nogę, a następnie schwytać.
Zaniósł ją Eurysteuszowi, a ponieważ działał z jego rozkazu, któremu z woli bogów musiał być posłusznym, przebaczyła mu Artemis porwanie ulubionej łani.