Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

  • Empik Go W empik go

Podróż do Ziemi Świętej z Neapolu - ebook

Wydawnictwo:
Data wydania:
1 stycznia 2011
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
, MOBI
Format MOBI
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najczęściej wybieranych formatów wśród czytelników e-booków. Możesz go odczytać na czytniku Kindle oraz na smartfonach i tabletach po zainstalowaniu specjalnej aplikacji. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
(2w1)
Multiformat
E-booki sprzedawane w księgarni Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu - kupujesz treść, nie format. Po dodaniu e-booka do koszyka i dokonaniu płatności, e-book pojawi się na Twoim koncie w Mojej Bibliotece we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu przy okładce. Uwaga: audiobooki nie są objęte opcją multiformatu.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Podróż do Ziemi Świętej z Neapolu - ebook

Klasyka na e-czytnik to kolekcja lektur szkolnych, klasyki literatury polskiej, europejskiej i amerykańskiej w formatach ePub i Mobi. Również miłośnicy filozofii, historii i literatury staropolskiej znajdą w niej wiele ciekawych tytułów.

Seria zawiera utwory najbardziej znanych pisarzy literatury polskiej i światowej, począwszy od Horacego, Balzaca, Dostojewskiego i Kafki, po Kiplinga, Jeffersona czy Prousta. Nie zabraknie w niej też pozycji mniej znanych, pióra pisarzy średniowiecznych oraz twórców z epoki renesansu i baroku.

Kategoria: Klasyka
Zabezpieczenie: brak
Rozmiar pliku: 209 KB

FRAGMENT KSIĄŻKI

WY­JAZD Z NE­APO­LU

1

Muzo, mdle­ją­ca z ro­man­tycz­nych cier­pień,

Przy­bądź i po­móż! Wzy­wam cie­bie krót­ko,

Sen­ty­men­tal­na; bo koń­czy się sier­pień,

Bo z koń­cem sierp­nia i ko­niem, i łód­ką

Pusz­czam się w dro­gę przez Pu­lią, Otran­to,

Kor­fu… gdzie jadę, po­wie dru­gie can­to

2

Tym­cza­sem pierw­sze opo­wie­dzieć musi,

Skąd się wy­bra­łem, po co, i dla­cze­go?

Chry­stu­sa dia­beł ku­sił i mnie kusi.

Na wie­ży świa­ta po­sta­wił smut­ne­go

Ży­cia ni­co­ścią i po­ka­zał wszę­dzie

Pu­sty­nie mó­wiąc: "Tam ci le­piej bę­dzie".

3

A jed­nak gdy­by mniej pa­mię­ci bolu,

Za­chceń i ma­rzeń, a wię­cej roz­sąd­ku,

Toby mi do­brze było w Ne­apo­lu,

Gdzie pod okna­mi na pra­wym przy­ląd­ku

Wi­dzia­łem sza­re wię­zie­nie sto­li­cy,

A zaś We­zu­wiusz górą po le­wi­cy.

4

Błę­kit­ne mo­rze po­mię­dzy wię­zie­niem

A mię­dzy górą po­pio­łów i lawy

Cze­ka­ło ci­che, aż góra pło­mie­niem,

A kon­sty­tu­cją buch­nie wul­kan pra­wy.

Tak było nie­gdyś, nim się na Fran­cu­zów

Król i Fra dia­beł ru­szy­li z Abru­zów.

5

To jest za kró­la ru­szał się kar­dy­nał,

Za kar­dy­na­łem fra­dia­bel­ska ban­da,

Ta roz­grze­sza­ła, rak czer­wo­ny ści­nał

W imie­niu Boga, Papy, Fer­dy­nan­da;

Gdy zaś wy­rą­bał do Ky­rie Elej­son

Li­ta­nią świę­tych, wy­rę­czył go Nel­son.

6

Mó­wił­bym da­lej, ale Pan Pod­sto­li,

Dzia­dy, a zwłasz­cza tych Dzia­dów część czwar­ta,

Uczą po­rząd­ku, w opo­wia­dań roli

Ry­su­jąc pro­ste ścież­ki. Wiec do czar­ta

Mego Pe­ga­za wy­sko­ki i licz­ne

Opo­wia­da­nia se­mi­hi­sto­rycz­ne.

7

Więc do po­rząd­ku! A jed­nak mię boli

Da­wać od­sy­łacz do pana Co­let­ty,

Gdzie opo­wia­da, jak trup Ca­rac­cio­li

Z łań­cu­chem u nóg na mo­rzu… Nie­ste­ty,

Przy­rze­kłem trzy­mać wę­dzi­dło na py­sku

Apo­li­no­wym. Lecz po­wiem w przy­pi­sku.

8

A je­śli dru­karz znaj­dzie, że do tre­ści

Z po­dró­ży wąt­kiem znaj­dzie się przy­pi­sek,

To go pod stro­fą po­przed­nią umie­ści,

Zma­zaw­szy parę skrzy­żo­wa­nych kry­sek,

I nie do­zwo­li, by za gwiaz­dek tro­pem

Czy­tel­nik go­nił z Hersz­la te­le­sko­pem.

9

Przy­pi­sek wi­nien być pi­sa­ny pro­zą,

Lecz ja nie mogę pi­sać tyl­ko wier­szem;

Kto by po­my­ślał, że mnie rymy wio­zą,

Że so­bie kon­no usia­dłem na pierw­szym,

A za mną dru­gi je­dzie krok za kro­kiem:

Rym z pa­ra­so­lem, z płasz­czem i z tłó­mo­kiem.

10

Wierz­cie mi jed­nak, że lek­sza od rymu (Dla śnie­gów je­chać nie mo­głem przez Tu­ryn)

Para mnie gna­ła z Mar­sy­lii do Rzy­mu,

Do Ne­apo­lu zaś przy­wiózł ve­tu­ryn.

Ca­roz­ze jego i ca­brio­let­ti

Za­le­cam wszyst­kim. zo­wie się Pa­ret­ti.

11

Za­le­cam nowy ho­te­lik "Vit­to­ria",

Któ­ry sta­re­mu nie ująw­szy sła­wy,

Tak się po­dzie­lił famą, jak cy­ko­ria

Wmie­sza­na zgrab­nie do mo­kań­skiej kawy,

I mar­mu­ra­mi, wy­go­dą i luk­sem

Ze sta­rym idzie, jak Ka­stor z Po­luk­sem.

12

Za­le­cam tak­że (zo­sta­nę Astol­fem,

Bo mój hi­po­gryf sta­je się skrzy­dla­tym),

Za­le­cam to­bie mięsz­ka­nie nad Gol­fem

Na świę­tej Łu­cji… a je­śliś bo­ga­tym,

Je­śli ci kura zło­te nosi jaja,

Miesz­kaj przy Vil­la Re­ale na Chia­ja.

13

Do­syć już! do­syć! Wy­zna­ję ze wsty­dem,

Że po­ha­mo­wać nie umie­jąc weny,

Z wiesz­cza zo­sta­nę pro­za­icz­nym gi­dem

Ja, com za­mie­rzał wy­pła­ki­wać tre­ny

Nad Ca­rac­cio­lim i kląć Fer­dy­nan­da;

Dziś pi­szę, jaka, gdzie stoi loc­can­da.

14

Bo też kto dzi­siaj jest na sta­łym lą­dzie

A ju­tro my­śli wę­dro­wać po mo­rzu,

A po­za­ju­tro jeź­dzić na wiel­błą­dzie,

Nie je­dząc mię­sa, ani śpiąc na łożu,

Chciał­by Eu­ro­pę, co mu z oczu zni­ka,

Unieść jak Jo­wisz prze­mie­nio­ny w byka.

15

Je­śli Eu­ro­pa jest nim­fą, Ne­apol

Jest nim­fy okiem błę­kit­nym; War­sza­wa

Ser­cem – cier­nia­mi w no­dze – Se­wa­sto­pol,

Azof, Ode­ssa, Pe­ters­burg, Mit­ta­wa;

Pa­ryż – jej gło­wą – a Lon­dyn – koł­nie­rzem

Na­kroch­ma­lo­nym, a zaś Rzym – szka­ple­rzem.

16

Gdzieś po­rów­na­nie po­dob­ne w Szek­spi­rze

Na Ni­der­lan­dach koń­czy się za­mknię­te.

Lecz ja wy­jeż­dżam pod Gol­go­ty krzy­że

Po świę­te my­śli i szka­ple­rze świę­te,

Więc przed wy­jaz­dem ro­bię ślub nie­złom­ny,

Że będę nie­co za­baw­ny, lecz skrom­ny.

17

A je­śli kie­dy mój przy­ja­ciel Szek­spir

Na złą myśl za­gna rymy bun­tow­ni­cze,

Po­ło­żę jaki su­spir albo eks­pir,

Z mu­zy­ki zna­ku mil­cze­nia po­ży­czę

I muzę moją w ry­mo­wym ba­le­cie

Na za­krę­co­nym wstrzy­mam pi­ru­ecie.

18

O Ne­apo­lu! ty nie po­że­gna­ny

Cze­kasz, aż cie­bie po­że­gnam epicz­nie.

Jak bia­ła We­nus uro­dzo­na z pia­ny

Wy­sze­dłeś z mo­rza za­pło­nio­ny ślicz­nie

Skra­wy­mi słoń­ca za­chod­nie­go łuny,

Ci­chy pod górą, co ci­ska pio­ru­ny.

19

O! Ne­apo­lu! gdzie jest two­ja du­sza?

Bo du­szą two­ją nie jest ruch i ży­cie,

Pa­trzę na cie­bie z gro­bu Wir­gi­liu­sza,

A ty na nie­bie i na fal błę­ki­cie

Tak roz­to­pio­ny w zo­rzy ma­lo­wi­dła,

Jak upusz­czo­na na brzeg bań­ka z my­dła…

20

O! Ne­apo­lu! wie­czor­ne wy­zie­wy

Twym są ru­mień­cem, twe dymy są tę­czą,

Har­mo­ni­zu­jesz się tak jako śpie­wy

Z ci­szą po­wie­trza, twe dzwo­ny nie ję­czą,

A twój do­ma­mi okry­ty pa­gó­rek

Ma bia­łość lek­kich na błę­ki­cie chmu­rek.

21

Tyl­ko po Chiai i po Mar­ge­li­nie

Idą prze­ciw­ne so­bie dwa rynsz­to­ki,

Rój mró­wek le­zie i rząd ka­ret pły­nie,

Wszyst­ko się ru­sza. Grób wiesz­cza wy­so­ki

Wła­śnie tam stoi, dove fail tor­so

Uli­ca. – Z gro­bu pa­trza­łem na Cor­so.

22

A choć prze­jeż­dżał w prze­świet­nej oso­bie

Kró­le­wic mały, choć mu się rój kła­niał;

Jam się nie skło­nił, bom sie­dział na gro­bie.

Masz­ta­lerz je­chał i ki­jem roz­ga­niał

Mrów­ki idą­ce w prze­zna­cze­nia dro­gę

Z kró­le­wi­ca­mi… gdzie? zgad­nąć nie mogę.

23

Choć bar­dzo lu­bię fi­lo­zo­fią Kan­ta,

Gnie­wam się na nią, że lu­dzi nie uczy,

Gdzie iść po śmier­ci. Wolę pie­kło Dan­ta;

Wła­śnie je czy­tam po­dług no­wych klu­czy,

Któ­re przy­czy­ną może będą schi­zmu,

Mó­wiąc, że Dant chciał re­pu­bli­ka­ni­zmu,

24

I w po­ema­cie uży­wał ję­zy­ka

Se­kret­nych związ­ków. A gdy ta­jem­ni­cze

Kładł ma­ju­sku­le, to po­dług kry­ty­ka

Na koń­cu rymu po­ło­żo­ne B. I. C. E.

Wca­le zna­czy­ło co in­ne­go w pie­śni

Niż Be­atri­cze. Wam się o tym nie śni!

25

A ja do­wo­dzę, że Dant o ko­chan­ce

Nie śnił, a jesz­cze mniej śnił o Vo­ror­cie

Albo Kon­wen­cji – i nie to­pił w szklan­ce

Ce­sa­rza Niem­ców, i w pie­kła re­tor­cie

Nie sma­żył rzą­du lep­sze­go, co przyj­dzie -

Jak nie­gdyś Pla­ton kiep na Atlan­ty­dzie.

26

Z gro­bow­ca wiesz­cza wi­dzę, jak nad gło­wą

Wul­ka­nu księ­życ wy­su­nął się bia­ły,

A u stóp góry Ca­stel­lo del'Ovo,

Za­mek po­dob­ny do ster­czą­cej ska­ły,

Gmach, co się trzy­ma przez kró­lew­ską wolę

W mo­rzu, jak jaje Ko­lum­ba na sto­le;

27

Sczer­niał przy fali mi­ga­ją­cej zło­cie,

A gdy na nie­bie sza­fi­ro­wym ze dna,

Gwiazd za­pa­lo­nych wy­cho­dzi­ło kro­cie,

I z okien zam­ku bły­ska gwiaz­da jed­na,

Czer­wo­na, ru­bin za­mglo­nych błę­ki­tów,

Sio­stra błysz­czą­cych gwiazd u Kar­me­li­tów.

28

O! gla­dia­to­rzy wy­dar­ci lu­do­wi

W go­dzi­nie zgo­nu i mrą­cy na sło­mie,

Idę po­wie­dzieć o was Chru­stu­so­wi

Pod jego krzy­żem w Jego męki do­mie.

Idę za­py­tać gło­śno w Oli­we­cie,

Gdzie się zbu­dzi­cie i zmar­twych­wsta­nie­cie?

29

I tam, gdzie Chry­stus za­pła­kał sam w so­bie,

Z oli­wy bla­dej ga­łąz­ki rwać będę,

A je­śli znaj­dę, że już śpi­cie w gro­bie,

Li­ścia­mi pła­czu po­sy­pię tę grzę­dę,

Pod któ­rą bę­dzie ci­chy sen gro­bo­wy,

Ko­ście bez cza­szek i tru­py bez gło­wy.

30

O! bra­cia moi łań­cu­cha­mi zbroj­ni,

O! nie tar­gaj­cie wy się jak w roz­pa­czy!

O bra­cia moi, bądź­cie wy spo­koj­ni!

Słoń­ce was ju­tro po kra­tach zo­ba­czy

Blad­szych wil­go­cią, stra­wą i my­śla­mi,

A ja was że­gnam… Niech śmierć bę­dzie z wami!

31

Że­gnam i cie­bie, o! gar­stecz­ko pro­chów,

Le­żą­ca za­wsze pod lau­rem kla­sycz­nym;

Tur­kot po­wo­zów z Pau­zy­li­pu lo­chów

Woła pod tobą hym­nem ro­man­tycz­nym,

Że sła­wa przej­dzie, a bry­ki nie przej­dą,

Że ta bryk dro­ga jest wie­ku Ene­idą.

32

Most pod Ta­mi­zą jest kup­ców Ilia­dą,

I wie­le bę­dzie do sprzecz­ki po­wo­dów,

Czy je­den Rot­szyld jak wieszcz nad Hel­la­dą,

Czy też brzę­czą­cych kom­pa­nia rap­so­dów

Au­to­rem mo­stu, gdzie w oknach przez szy­by

An­gli­kom się w twarz przy­pa­tru­ją ryby.

33

Lecz niech mię ciem­ność Ere­bu ogar­nie,

Je­śli okła­mię Pau­zy­li­pu gro­tę.

W ciem­ny ko­ry­tarz spa­da­ją la­tar­nie

Jed­na za dru­gą jak gwiaz­decz­ki zło­te.

A tam, gdzie nik­ną i gdzie ciem­ność kru­cza, świa­tło dnia wpa­da jak z dziur­ki od klu­cza.

34

I jesz­cze wy­żej wznió­sł­szy się na du­chu
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: