- W empik go
Poezja Młodej Polski - ebook
Poezja Młodej Polski - ebook
Wybór wierszy wybitnych twórców młodopolskich, m.in. Jana Kasprowicza, Kazimierza Przerwy-Tetmajera, Bolesława Leśmiana, Tadeusza Boya-Żeleńskiego czy Tadeusza Micińskiego.
Młoda Polska to – po długim okresie pozytywistycznej niechęci do poezji – epoka wielkiego do niej powrotu. Moderniści opowiadali się za poezją niezaangażowaną społecznie – za sztuką dla sztuki, kultem piękna i duchowości. Poeci przełomu XIX i XX w. dawali także wyraz znużeniu i rozczarowaniu, które przytłaczały nie tylko ich samych, lecz także większą część społeczeństwa fin de siècle’u. Ich przejmująca, pełna niepokoju poezja stała się dokumentem „choroby wieku”, kryzysu wartości i ideałów. Wyrażała zniechęcenie brzydotą świata i brak wiary w kulturę europejską.
Kategoria: | Poezja |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-7903-661-5 |
Rozmiar pliku: | 2,3 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Jan Kasprowicz
Z chałupy
Krzak dzikiej róży w Ciemnych Smreczynach
Dies Irae
Salome
Święty Boże, Święty Mocny!
Moja pieśń wieczorna
Salve Regina
Księga ubogich
Antoni Lange
Kama-Rupa (Anima brutal)
Wielość, czyli Księga Brahmy
Rym
Kawa
Pogrobowcom
Bolesław Leśmian
Wieczorem
Zmory wiosenne
Zmierzch majowy
Las
Ballada o dumnym rycerzu
Topielec
Gad
Róże
Ballada dziadowska
Dusiołek
Świdryga i Midryga
Szewczyk
Żołnierz
W malinowym chruśniaku...
Dwoje ludzieńków
Tadeusz Miciński
* * *
* * *
* * *
Inferno
Ananke
* * *
Msza żałobna
* * *
* * *
* * *
* * *
Strach
Droga mleczna
Minotaur
Władysław Orkan
Oda na cześć Apollinowej braci
Człowiek
Bronisława Ostrowska
* * *
Otwórz, Janku!
Menuet
* * *
* * *
* * *
Czereśnie
* * *
Ruiny
Tancerka z Kambodży
Lucjan Rydel
Danaidy
Od Krakowa czarny las
Wieczerza Pańska
Edward Słoński
Ta, co nie zginęła
Sen o szpadzie
Brygadier Piłsudski
Pierwsza Kadrowa
Kazimierz Przerwa-Tetmajer
Koniec wieku XIX
Geniusze
Hymn do Nirwany
Evviva l’arte
Hymn do miłości
Widok ze Świnicy do doliny Wierchcichej
Melodia mgieł nocnych (Nad Czarnym Stawem Gąsienicowym)
Limba
Dyskobol
Anioł Pański
Stanisław Wyspiański
* * *
* * *
* * *
* * *
* * *
Do Tadeusza Estreichera
* * *
* * *
* * *
* * *
* * *
Kazimiera Zawistowska
Herodiada
Kleopatra
Lato
Magdalena
Mniszki
Nimfa
Zmierzch
Tadeusz Boy-Żeleński
Dusza poety
O bardzo niegrzecznej literaturze polskiej i jej strapionej ciotce
Krakowski jubileusz
Pieśń o mowie naszej
List otwarty kobiety polskiej
Z podróży Lucjana Rydla na wschód. Grób Agamemnona
Spowiedź poety
Jerzy Żuławski
Dwie moce
Do moich synów
Lucyfer XIXJan Kasprowicz
Z chałupy
Sonet I
Chaty rzędem na piaszczystych wzgórkach;
Za chatami krępy sad wiśniowy;
Wierzby siwe poschylały głowy
Przy stodołach, przy niskich obórkach.
Płot się wali; piołun na podwórkach;
Tu rżą konie, ryczą chude krowy,
Tam się zwija dziewek wieniec zdrowy
W kraśnych chustkach, w koralowych sznurkach.
Szare chaty! nędzne chłopskie chaty!
Jak się z wami zrosło moje życie,
Jak wy, proste, jak wy, bez rozkoszy...
Dziś wy dla mnie wspomnień skarb bogaty,
Ale wspomnień, co łzawią obficie –
Hej! czy przyjdzie czas, co łzy te spłoszy?!...
Sonet XV
Miała rolę, sprzedali jej rolę –
Były czasy gradu i posuchy,
Kubę dawno zamknął grób już głuchy,
A skąd płacić, gdy pustki w stodole?
Pożegnała ze łzami swe pole,
W służbę poszły nieletnie dziewuchy,
I na plecach kawał starej pstruchy,
Tak na wiatr się puściła – na dolę.
Wędrowała od wioski do wioski:
Tu się najmie do żniwa, tam pierze,
Pokąd lata, pokąd siły świeże...
Ale starość spada funt po funcie:
Trza pójść w żebry, trza żyć z łaski boskiej...
I dziś zmarłą znaleźli na – gruncie.
Sonet XIX
Leży chory dwa miesiące blisko,
Rwanie w krzyżach, ból piersi, ograszka –
Nie pomoże ni piasek, ni kaszka,
Aż się zwija na kłębek płachcisko.
Jakie było to z niego chłopisko!
Zwinniejszego nie ma we wsi ptaszka:
Machać cepem lub kosą to fraszka;
Fraszka mokre wyrzucać torfisko.
Teraz blady jak ściana i słaby...
Darmo leki przynoszą mu baby,
Śmierć zagląda z każdego otwora.
Trzeba księdza, niech grzechy przebaczy,
A ksiądz łaje: „Jedźcie po doktora” –
Księże, za co?... Doktór dla bogaczy...
Sonet XXXIX
Rano, zimą, mróz czy zawierucha,
W surduciku do szkoły o milę,
A wieczorem w chacie późne chwile
Z książką, z piórem, chociaż w ręce chucha.
Latem, wolny, zastąpi pastucha,
A pod pachą Homery, Wirgile;
Ludzie czasem poszydzą niemile,
Lecz on pasie i ludzi nie słucha...
I tak wyrósł... I dalej w stolicę...
Tam to wiedzy głęboka jest rzeka...
Ojciec czeka i matula czeka...
A on pisał: „Kochani rodzice!...
Skończę... bieda... dużo do roboty...”
I dziś skończył... umarł na suchoty...Krzak dzikiej róży w Ciemnych Smreczynach
I
W ciemnosmreczyńskich skał zwaliska,
Gdzie pawiookie drzemią stawy,
Krzak dzikiej róży pąs swój krwawy
Na plamy szarych złomów ciska.
U stóp mu bujne rosną trawy,
Bokiem się piętrzy turnia śliska,
Kosodrzewiny wężowiska
Poobszywały głaźne ławy...
Samotny, senny, zadumany,
Skronie do zimnej tuli ściany,
Jakby się lękał tchnienia burzy.
Cisza... O liście wiatr nie trąca,
A tylko limba próchniejąca
Spoczywa obok krzaku róży.
II
Słońce w niebieskim lśni krysztale,
Światłością stały się granity,
Ciemnosmreczyński las spowity
W bladobłękitne, wiewne fale.
Szumna siklawa mknie po skale,
Pas rozwijając srebrnolity,
A przez mgły idą, przez błękity,
Jakby wzdychania, jakby żale.
W skrytych załomach, w cichym schronie,
Między graniami w słońcu płonie,
Zatopion w szum, krzak dzikiej róży...
Do ścian się tuli, jakby we śnie,
A obok limbę toczą pleśnie,
Limbę, zwaloną tchnieniem burzy.
III
Lęki! wzdychania! rozżalenia,
Przenikające nieświadomy
Bezmiar powietrza!... Hen! na złomy,
Na blaski turnie, na ich cienia
Stado się kozic rozprzestrzenia;
Nadziemskich lotów ptak łakomy
Rozwija skrzydeł swych ogromy,
Świstak gdzieś świszcze spod kamienia.
A między zielska i wykroty,
Jak lęk, jak żal, jak dech tęsknoty,
Wtulił się krzak tej dzikiej róży.
Przy nim, ofiara ach! zamieci,
Czerwonym próchnem limba świeci,
Na wznak rzucona świstem burzy...
IV
O rozżalenia! o wzdychania!
O tajemnicze, dziwne lęki!...
Ziół zapachniały świeże pęki
Od niw liptowskich, od Krywania.
W dali echowe słychać grania:
Jakby nie z tego świata dźwięki
Płyną po rosie, co hal miękki
Aksamit w wilgną biel osłania.
W seledyn stroją się niebiosy,
Wilgotna biel wieczornej rosy
Błyszczy na kwieciu dzikiej róży.
A cichy powiew krople strąca
Na limbę, co tam próchniejąca
Leży, zwalona wiewem burzy...
To jest bezpłatna wersja demonstracyjna ebooka. Zapraszamy do zakupu pełnej wersji publikacji.