- W empik go
Poezje - ebook
Poezje - ebook
Tom zawiera wybór poezji Tadeusza Gajcego, polskiego poety czasu wojny i żołnierza Armii Krajowej. W wierszach, które powstawały przed drugą wojną światową, widoczne jest pragnienie filozoficznego zrozumienia świata, losu i życia człowieka. Przeważa ton refleksyjny, pesymistyczny i momentami buntowniczy, lecz pojawiają się także pozytywne akcenty. W poezji z czasu wojny Gajcy podejmuje problemy ponadczasowe: dojrzewania, poszukiwania wartości, budowania fundamentów dla dorosłego życia. To, co wyróżnia wojenną poezję Gajcego na tle innych poetów tamtego okresu, to przede wszystkim odmienny, niepowtarzalny styl pisania o brutalnej rzeczywistości. Okrucieństwa okupacji ukazuje poeta w postaci apokaliptycznych wizji, które nie odbierają nic z ich okropności, a za to nie nużą dosłownością opisu.
Kategoria: | Poezja |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-8136-469-0 |
Rozmiar pliku: | 2,3 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
1942. Noc wigilijna
Bajka
Bajka druga
Ballada czarnoksięska
Ballada o chłopcu przydrożnym
Betlejem
Chwila biblijna
Czarne okna
Czas
Do zmarłej
Droga tajemnic
Epitafium
Groteska bardzo smutna
* * *
Jezioro
Kantyczka wołania pełna
Kolęda
Korale
Legenda o Homerze
Miłość bez jutra
Modlitwa za rzeczy
Moja mała
Na progu
Nad ranem
Noc
Nowo narodzonemu
O nas
O szewcu zadumanym
Oczyszczenie
Opowieść z innego świata
Pieśń nostalgiczna
Piosenka o przemijaniu
Po raz pierwszy modlitwa
Poemat letargiczny
Portret
Przed odejściem
Przed snem
Przejście
Przesłanie
Przez zamieć wiosenną
Przyjacielowi w drodze
Przystań
Schodząc
Stygmat
Śpiew murów
Temu, który przyjdzie
Ukochanej
Wczorajszemu
Wezwanie
Wiersz o szukaniu
Wstecz
Z listu
Żebrak smutku
Żegnając się z matką1942. Noc wigilijna
Wieczorny szatan monetę zimną
ważył na dłoni...
Parzyła izby zamieć świeczek,
kiedy śmieszne figurki zatargały jak w dzwonnicach sznurkiem,
uniosły stopy na bojaźliwy centymetr –
nie mogły odlecieć.
Wplatał lepkie palce w oczy śnieg,
no i szeptał, uporczywie szeptał;
szatan załkał w szubienicę jak w flet
i rozwiesił płacz w drzewie jak szkiełka.
Więc choinka. – A na sznurku pajacyk,
kolędować Małemu, niech krzepnie,
pójdź – złóż dary – nie wystarcza popatrzeć –
drzewko smutne, a u ciebie świece.
Lulajże w powrozie, lulajże na haku,
niech się wyśni obrus biały i błyszcząca jodła.
Szept przygarnął – z tego szeptu twój opłatek
i ojczyzna ciemniejąca w nagłych gwiazdach z ognia.