- W empik go
Poezye Józefa Łapsińskiego - ebook
Poezye Józefa Łapsińskiego - ebook
Klasyka na e-czytnik to kolekcja lektur szkolnych, klasyki literatury polskiej, europejskiej i amerykańskiej w formatach ePub i Mobi. Również miłośnicy filozofii, historii i literatury staropolskiej znajdą w niej wiele ciekawych tytułów.
Seria zawiera utwory najbardziej znanych pisarzy literatury polskiej i światowej, począwszy od Horacego, Balzaca, Dostojewskiego i Kafki, po Kiplinga, Jeffersona czy Prousta. Nie zabraknie w niej też pozycji mniej znanych, pióra pisarzy średniowiecznych oraz twórców z epoki renesansu i baroku.
Kategoria: | Klasyka |
Zabezpieczenie: | brak |
Rozmiar pliku: | 313 KB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
PRZYIACIEL.
Zarano miody wieszczu chcesz z rymów zalety,
Nie rozkwitły ci jeszcze bluszczowe zawoje;
Niebespieczne dla ciebie poetyckie boje,
Swiat zbyt skąpy w przyznaniu tryumfu poety.
Możesz nie tłumić w piersiach niebieskiej podniety.
Dostrajać lutni – zbierać kwiat na myśli twoje,
Bo każdemu otworem świątyni podwoje,
Lecz nie każdemu zostać kapłanem, niestety!
POETA.
Rad słucham przyjaciela, – lecz starszy wiek nudzi,
Wzdycham – myśl ulatuje za wioski granice,
Ztamtąd w dalsze – i jeszcze dalsze okolice…
W sercu się rozdrażnionem tysiące żądz budzi.
– Chcę uśpić namiętności? za bardon pochwycę,
Mniejsza, czy klaśnie słuchacz, czyli się utrudzi.II. BIELANY NA WIOSNĘ.
Brzmi odgłos rannych modlitw w posępnym klasztorze,
Lśnią się jaskrawym świtem roskwitnięte drzewa,
Wszędzie sztandar roskoszy i życia powiewa,
Wonnych balsamów ranku rozlało się morze.
Dyamentem w tle rosy połyskuje zorze,
Król żyjącej muzyki swej kochance śpiewa,
Raz wznosi się głos tkliwy – znów słabnie, omdlewa,
I niknie w eterowym daleko przestworze.
Rzekłby kto że w edeńskim zabłądził ogrodzie,
Cały dywan trawników w kwiaty haftowany,
Czysty szafir w czyściejszej odbija się wodzie.
Tam chatki, tu trzód stada bujają o chłodzie,
Dalej szumią doliny – łąki – złote łany –
– Perło konchy tych krain, witam was Bielany!III. OJCÓW.
Pośród zniszczałych ozdób szkielet gmachu stoi,
Przyśpiewuje mu puszczyk pieśń pogrzebu z wieży,
A przeszłość łzawem okiem, w żałobnej odzieży
Wyziera szczelinami wypartych podwoi.
Bluszcz pożółkły upałem, nagie ściany stroi,
Strojone zbroicami walecznych rycerzy;
W kaplicy staropolskich nie słychać pacierzy,
Tylko przez święte okna wpada szelest zdroi.
Raz wędrowiec przy lubym promyku księżyca,
Dumał o zgasłej chwale nad tą rozwaliną,
A nadzieja mu blade rozjaśniała lica.
Dumał – jak nam zdradziecko chwile szczęścia płyną! –
– Pomagała dumaniu nadobna dziewica;
I płakała nad swoją wygasłą rodziną. –IV. PIESKOWA SKAŁA.
Wołałem, a głos w skalach rozległ się sto razy
I umilknął – myśl znikła w piękności natłoku;
A wzrok płynąc daleko z nurtami potoku,
Utonął w czarodziejskie omamień obrazy.
Chcesz się ocucić znowu i zebrać wyrazy?
Wtym nowy cel zdumienia pojawi się oku:
Szczyty gmachu Szafrańców we mglistym obłoku!….
Sambyś rzekł, iż szatany dzwigały nań głazy!
Dalej sterczą w dwa rzędy granitowe mury,
Po wiszarach się chwieją, czarnych lasów chmury,
A nad lasami błyszczy okrąg lazurowy;
Na straży dolin stoi kolos Herkulowy,
Nachylony jak olbrzym nieczuły – ponury –
Zazdroszcząc głośnej źródeł z kwiatami rozmowy.V. POMNIK KOŚCIUSZKI.
Powstał kolos pamiątek w krainie Sarmatów,
Jak maszt sławiańskiej łodzi rzuconej śród świata;
Z chmur złoconych jutrzenką ranna jego szata,
W południe go osłania baldakim z bławatów.
Natrząsa się z śnieżystych olbrzymów – Karpatów,
Bo sławą zwalczy z niemi tysiąc wieków lata!….
A choć już mrok otoczy i siostrę, i brata, (1)
On jeszcze pływa czołem w potokach szkarłatów..
Tam kędy u stóp jego majowe nadbrzeże,
Czy miasto czarodziejskie w Wandalu głębini?
– To się kąpią Wawelu i baszty i wieże!
A ten głos rozstrzelony po niebios pustyni?
– To pustelnik strzegący ubogiej świątyni, (2)
Odmawia za obrońcę wolności pacierze!VI. ŁOBZÓW.
Widziałem w szponach czasu marzące kolumny,
O złotych wiekach dawnej chwały i potęgi;
Gieniusz zniszczeń pisał im wyrok do księgi,
A anioł wieści śpiewał, echem dziejów dumny.
Tak smutno, wszedłszy między cyprysy i trumny,
Gdy zachmurzą się oba niebieskie półkręgi,
A ty dojrzysz w dumaniu cichem czarnej wstęgi;
Lub doleci cię westchnień i płaczu głos tłumny.
Ze ścian opustoszałych Monarchy siedliska,
Śród których się zbawienia obijały słowa,
Nigdzie dziś srebrne orła skrzydło nie połyska!
Lecz pamięć wiecznie w ustach kmiotków się przechowa!
Oni stępionym pługiem gdzie mogiła bliska, (3)
Ze łzami potrącają, ruiny Łobzowa! –VII. WSCHÓD SŁOŃCA ZE WZGÓRZA S. BRÓNISŁAWY.
Już noc zwija całuny – gwiazdy w błękit toną,
Z morskiej kąpieli jasny wypływając dzionek,
Odsłania swoje lica z różowych obsłonek,
A jego kolorami lasy – góry płoną. –
Wielbiąc opatrzność Boga wielką – nieskończoną,
Pierwszą pieśń przyrodzenia zanucił skowronek;
Na Anioł Pański w wioskach odezwał się dzwonek,
A ludziom znikło szczęście z lubych snów zasłoną!
Witaj mi słońce, witaj ty pochodnio światów!
Co dzień po dniu wędrując ponad ziemi bryłą,
Zawsze jednako świecisz dla ludu Sarmatów!
Czemuż dziś ta kraina niebu mniej jest miłą,
Czemu ostem, piołunem, szumią niwy kwiatów?
Ach! mnie głos skonał – powiedz Ty święta mogiło!VIII. GÓRA S. BRONISŁAWY W NOCY.
W dnie Wisły niebo stoi, księżyc Wisłą płynie?
– To mamidło, bo księżyc z gwiazd orszakiem w górze
Srebrnym kręgiem po jasnym żeglując lazurze,
Nocą przymierzenie świata ulampia pustynie.
Ledwo cichy szmer gadu słychać na dolinie,
Tak uroczysto – głucho po całej naturze;
W oddali błyskawice igrają po chmurze,
A wzrok z myślą, z pamięcią śród ułudy ginie!
Pośród rozległych równin nadwiślańskiej krasy,
Swiecą się złote wieże – pysznych gmachów czoła,
Na gruzach strażnic sady roskwitły dokoła.
Tam z rodzinnych pamiątek dawne błyszczą czasy,
Z grobów prawnuków Kraka dawna wielkość woła…
Niestety! Wisła echa pędzi w masztów lasy!IX. GÓRA S. BRONISŁAWY W WIECZÓR.
Pasmo cieniów dolinę taborem zalega,
Ostatnim górom czoła złoci zorza mroku;
Gwiazdy z szafirowego budzą się obłoku,
Ich Xiąże z oceanu pałaców wybiega.
Tam sternik z swoją łódka przybija do brzega….
– Obraz wielkiej epoki czytać w tym widoku!
Już ucichło dokoła – tylko szum potoku
O srebrną górę (4) z echem grzmotu się rozlega.
Noc! marzą lasy, łąki, jak pasterka młoda;
Śród odwiecznego grodu nie widać jaź ludzi,
Śpi wszystko, – chyba kogo sumienie przebudzi,
By się i z grzechów przecknął – Tu wraca swoboda,
Tu po burzach w niem sercu zaświta pogoda –
Nieszczęsny! znowu mara przeszłości mię trudzi!X. WIDOK Z TYŃCA.
Ze skały – z starych murów – z krużganków kościoła
Jawi się okolica wdziękiem czarująca:
Potok o stert granitu zimną pierś rostrąca;
A po dolinach kwiatów widać stada – sioła.
Rozlegają się śpiewy wieśniacze dokoła,
Śród nich usypia szczęściem, myśl szczęście marząca;
Lub spocznie, gdzie pancerzem lodu się iskrząca
Góra Tatrów, na niebo o nieczułość woła.
Sławiańskich rzek królowo wilżąca te lądy,
Dziś wzdęta niepogodą mętne toczysz prądy,
A jutro cicha, – czysta popłyniesz do morza!
Łagodnie prześwieciła mej młodości zorza,
Słońce lat starszych żądze namiętne ocuci,
Wieczór chłodny nadejdzie – a ranek nie wróci!XI. MOGIŁA WANDY.
Co za wgórze jaśnieje brylantem księżyca?
Co błyszczy, kędy stoją po dolinach chatki!
To błyszczy Wisła – widno mogiłę Sarmatki,
Której zgonem pamiętna Polski okolica.
Męstwo tej bohaterki potomnych zachwyca,
Wieki szanuią… pomnik, w nim święte ostatki;
Ale dla czegoż wiosna grób przystraja w kwiatki!
– Bo w grobie śpi Xięźniczka, śpi Wanda dziewica!
I pierwej szczyt Krępaku śród chmur się zachwieje,
Nim ta pamięć u Kraka potomków zniszczeje.
– Jej duch czyta, jak w Niebie świetne im nadzieje!
Gdy zaś zwiedza te strony w niewinności wianku,
Spiewaj jej luby dolin, i gajów kochanku,
Dopóki noc nie spłonie w złotych ogniach ranku.XII. GROBY KRÓLÓW POLSKICH NA WAWELU.
Gdzież istność działająca tak żałosną zmianę?…
– To byli prawodawcy – króle – wojownicy!….
Dziś drzymią martwe berła w bezwładnej prawicy;
A obok bóstwo sławy klęczy zapłakane!
Sterczą grobów granity kirem przyodziane,
Spią prochy snem nicości w zimnej popielnicy,
Duchy na łonie szczęścia w Aniołów dzielnicy,
A potomkom zagrzmiało niebo zagniewane.
Kropla wiślanej wody znikła w oceanie! –
Napróżno żal uśmierzać wrzących łez potokiem;
W krótce i z tych pamiątek śladu nie zostanie –
Zaledwie dzieje wspomną w zdumieniu głębokiem…
– Co rzekłem'? wszakże żyjesz ojców naszych Panie,
Skiniesz, a świat uklęknie przed twoim wyrokiem!XIII. SKAŁKA.
Zginął biskup? nie zginął – oto jest przedemną.
Bol. Sm. Trag. Fr. Wę.
Księżyc kończył wędrówkę błękitu sklepieniem,
Bladym trącał promykiem po Wisły przestworze,
Jaż ćmiło gwiazd ogniska rubinowe zorze,
A duch marzył – złudzony sennem omamieniem.
Brzmiała Świątynia Pana czystych modłów pieniem,
Święty biskup odprawiał ofiarę w pokorze,
W tem otwarło się z trzaskiem kościelne podwórze,
Wpada zgraja służalców – i klęka ze drżeniem,
Bieży król – wzrok okropny – stal błyszczy w prawicy,
Wszedł w kościoł – gmach się zachwiał – niebiosa zagrzmiały –