Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

  • Empik Go W empik go

Pójdźcie o dziatki! Zbiorek wierszy Adama Mickiewicza dla dzieci i młodzieży - ebook

Wydawnictwo:
Data wydania:
1 stycznia 2011
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
, MOBI
Format MOBI
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najczęściej wybieranych formatów wśród czytelników e-booków. Możesz go odczytać na czytniku Kindle oraz na smartfonach i tabletach po zainstalowaniu specjalnej aplikacji. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
(2w1)
Multiformat
E-booki sprzedawane w księgarni Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu - kupujesz treść, nie format. Po dodaniu e-booka do koszyka i dokonaniu płatności, e-book pojawi się na Twoim koncie w Mojej Bibliotece we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu przy okładce. Uwaga: audiobooki nie są objęte opcją multiformatu.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Pójdźcie o dziatki! Zbiorek wierszy Adama Mickiewicza dla dzieci i młodzieży - ebook

Klasyka na e-czytnik to kolekcja lektur szkolnych, klasyki literatury polskiej, europejskiej i amerykańskiej w formatach ePub i Mobi. Również miłośnicy filozofii, historii i literatury staropolskiej znajdą w niej wiele ciekawych tytułów.

Seria zawiera utwory najbardziej znanych pisarzy literatury polskiej i światowej, począwszy od Horacego, Balzaca, Dostojewskiego i Kafki, po Kiplinga, Jeffersona czy Prousta. Nie zabraknie w niej też pozycji mniej znanych, pióra pisarzy średniowiecznych oraz twórców z epoki renesansu i baroku.

Kategoria: Klasyka
Zabezpieczenie: brak
Rozmiar pliku: 216 KB

FRAGMENT KSIĄŻKI

ADAM MIC­KIE­WICZ.

Adam Mic­kie­wicz uro­dził się we wsi Za­osiu pod No­wo­gród­kiem, 24-go grud­nia 1798-go roku. Nie po­cho­dził on ze zna­ko­mi­tych ani też bo­ga­tych przod­ków, – prze­ciw­nie, ro­dzi­ce jego byli ubo­gi­mi dzier­żaw­ca­mi, a ro­dzo­ny dzia­dek nie umiał na­wet pi­sać, ani czy­tać. Do­pie­ro oj­ciec Ada­ma, Mi­ko­łaj, wy­kształ­cił się na ad­wo­ka­ta i sy­nów swo­ich od lat naj­młod­szych po­sy­łał do szkół w No­wo­gród­ku. Mały Adam uczył się bar­dzo do­brze, a w wol­nych chwi­lach czę­sto czy­ty­wał zaj­mu­ją­ce książ­ki, zwie­dzał pięk­ne oko­li­ce No­wo­gród­ka, lub też słu­chał ba­śni, któ­re czę­sto dzie­ciom opo­wia­dał sta­ry słu­ga Mic­kie­wi­czów. Nie­zwy­kłe dziec­ko, od naj­młod­szych lat wraż­li­we na wszyst­ko, co pięk­ne i do­bre, za­pa­mię­ta­ło i uko­cha­ło na całe ży­cie ro­dzin­ne swe stro­ny; sta­wa­ło w za­chwy­cie przed wscho­dzą­cem lub za­cho­dzą­cem słoń­cem; wy­naj­dy­wa­ło skar­by pięk­na i praw­dy w pro­stych ba­śniach, z któ­rych w przy­szło­ści mia­ły po­wstać naj­pięk­niej­sze wier­sze. Ulu­bio­nem miej­scem za­baw była no­wo­grodz­ka góra zam­ko­wa, na któ­rej znaj­do­wa­ły się ru­iny sta­ro­żyt­ne­go zam­ku, i z któ­rej prze­ślicz­ny roz­ta­czał się wi­dok na mia­sto, lasy i pola, "po­zła­ca­ne psze­ni­cą, po­sre­brza­ne ży­tem". Gdy pew­ne­go razu w mie­ście wy­buchł po­żar, Mic­kie­wicz, ma­łym jesz­cze bę­dąc wów­czas chłop­cem, opi­sał to w Pięk­nych wier­szach, któ­re, nie­ste­ty! nie­wia­do­mo gdzie za­gi­nę­ły. Czę­sto za­my­ślał się po­waż­nie, a cza­sa­mi znów fi­glo­wał tak za­baw­nie, że żar­ty jego po­wta­rza­no i za­pa­mię­ta­no. – W roku 1812-ym przez No­wo­gró­dek prze­cho­dzi­ła część wojsk Na­po­le­ona, wiel­kie­go ce­sa­rza fran­cu­zów. Wia­do­mo, jaki urok dla chłop­ców mają woj­ny, ry­ce­rze i wszyst­ko, co się ty­czy woj­sko­wo­ści. Nie wol­nym też był od tego gu­stu Mic­kie­wicz, któ­ry po­dob­no po ca­łych dniach zza krza­ków agre­stu przy­pa­try­wał się dziel­nym i pięk­nie przy­stro­jo­nym na­po­le­oń­skim wo­jow­ni­kom. Póź­niej w prze­cud­nym swym po­ema­cie "Panu Ta­de­uszu" opi­sał to przej­ście arm­ji na­po­le­oń­skiej, w któ­rej dużo też znaj­do­wa­ło się Po­la­ków. – W tym sa­mym roku po­niósł Mic­kie­wicz bo­le­sną stra­tę, bo umarł mu oj­ciec, a przy licz­nem ro­dzeń­stwie nie wy­star­cza­ło owdo­wia­łej mat­ce na wy­kształ­ce­nie dzie­ci. Mic­kie­wicz więc od naj­wcze­śniej­szej mło­do­ści przy­zwy­cza­jał się do pra­cy i da­wa­niem lek­cji za­ra­biał na ży­cie.

Po skoń­cze­niu szkół w No­wo­gród­ku, wy­je­chał do Wil­na, naj­więk­sze­go mia­sta na Li­twie, i tam wstą­pił do szko­ły wyż­szej, zwa­nej aka­dem­ją.

Ukoń­czyw­szy aka­dem­ję, do­stał miej­sce na­uczy­cie­la w Kow­nie, mie­ście, po­ło­żo­nem też na Li­twie, wśród roz­kosz­nej oko­li­cy, gdzie do Nie­mna, zwa­ne­go przez Mic­kie­wi­cza "do­mo­wą rze­ką", wpły­wa Wil­ja, któ­ra "dno ma zło­ci­ste, i przej­rzy­ste lica" i "wśród tu­li­pa­nów i nar­cy­zów pły­nie". Tu, wśród ci­szy łąk zie­lo­nych, szu­mią­cych ga­jów i szem­rzą­cych stru­mie­ni pi­sał pięk­ne wier­szem uło­żo­ne baj­ki, któ­re zwał ba­la­da­mi. Ta­kie­mi są na­przy­kład: "Po­wrót taty", "Pani Twar­dow­ska", "Lil­je", "Trzech Bu­dry­sów"

i wie­le in­nych. W Kow­nie też na­pi­sał po­emat więk­szych roz­mia­rów – "Dzia­dy". Opi­su­je w nim na po­cząt­ku sta­ro­daw­ny po­gań­ski zwy­czaj Li­twi­nów, któ­rzy w Dzień Za­dusz­ny sta­wia­ją na gro­bach ja­dło i na­po­je i, wy­wo­łu­jąc po­tem du­sze, py­ta­ją, cze­go im trze­ba, żeby się do­stać do nie­ba.

W dru­gim swym więk­szym po­ema­cie Mic­kie­wicz opi­su­je księż­nę li­tew­ską "Gra­ży­nę", któ­ra, bę­dąc sła­bą ko­bie­tą, przy­wdzia­ła zbro­ję mę­żow­ską i po­bi­ła na gło­wę nie­miec­kich ry­ce­rzy krzy­żo­wych, gdy ci chcie­li za­wład­nąć Li­twą pod po­zo­rem sze­rze­nia wia­ry chrze­ści­jań­skiej. Wal­kę Li­twi­nów z tym prze­wrot­nym za­ko­nem opi­sał też Mic­kie­wicz w po­ema­cie "Kon­rad Wa­len­rod".

Po na­pi­sa­niu Kon­ra­da Wa­len­ro­da, Mic­kie­wicz miesz­kał ja­kiś czas w Ode­sie, Mo­skwie i Pe­ters­bur­gu, a po­tem po­dró­żo­wał po róż­nych kra­jach, uno­sząc wszę­dzie du­szę stę­sk­nio­ną "do tych pa­gór­ków le­śnych, do tych łąk zie­lo­nych, sze­ro­ko nad błę­kit­nym Nie­mnem roz­cią­gnio­nych". W go­rą­cych Wło­szech, w prze­ślicz­nej Szwaj­car­ji, a na­wet w nie­przy­ja­znych nam za­wsze Niem­czech, przyj­mo­wa­no na­sze­go po­etę, jako wiel­kie­go, zna­ko­mi­te­go czło­wie­ka.

Za­gra­ni­cą Mic­kie­wicz oże­nił się z pan­ną Ce­li­ną Szy­ma­now­ską i miał sze­ścio­ro dzie­ci; nie bę­dąc więc bo­ga­tym, mu­siał cięż­ko pra­co­wać, żeby wy­ży­wić tak licz­ną ro­dzi­nę. W Szwaj­car­ji, a po­tem w Pa­ry­żu, upro­szo­no Mic­kie­wi­cza, aby w aka­dem­ji na­uczał o tem, co my­ślą i pi­szą Po­la­cy, Cze­si, Ro­sja­nie, Sło­wa­cy, Buł­ga­rzy i inne ludy sło­wiań­skie. Na lek­cje

Mic­kie­wi­cza scho­dzi­ło się mnó­stwo osób a naj­uczeń­si wów­czas lu­dzie z za­chwy­tem słu­cha­li jego pięk­nej wy­mo­wy i nie­zwy­kłych my­śli, ja­kie tam wy­po­wia­dał. W Pa­ry­żu na­pi­sał Mic­kie­wicz naj­pięk­niej­szy swój utwór, pod ty­tu­łem: "Pan Ta­de­usz", w któ­rym opi­su­je ży­cie mło­dzień­ca Ta­de­usza So­pli­cy, ze wsi So­pli­co­wa. Za­czy­na się po­emat od słów: "Li­two! oj­czy­zno moja, ty je­steś, jak zdro­wie; ile cię trze­ba ce­nić, ten tyl­ko się do­wie, kto cię stra­cił". A opi­su­jąc Li­twę tak, jak­by ją pędz­lem ma­lo­wał, opie­wa wiej­skie ży­cie w So­pli­co­wie, oby­cza­je i zwy­cza­je tego dwo­ru, po­lo­wa­nia, grzy­bo­bra­nie, dzi­kie pusz­cze, wspa­nia­łe za­cho­dy i wscho­dy słoń­ca, we­so­łe­go sta­rusz­ka Woj­skie­go Hre­cze­chę, pięk­ną Zo­się i bar­dzo wie­le in­nych osób. – Fran­cu­zi tak po­lu­bi­li Mic­kie­wi­cza i tak wy­so­ko ce­ni­li jego zdol­no­ści, że, gdy nasz wiel­ki po­eta w roku 1855 umarł w Kon­stan­ty­no­po­lu, rząd fran­cu­ski po­słał okręt, na któ­rym prze­wie­zio­no za­bal­sa­mo­wa­ne jego cia­ło do Pa­ry­ża.

Do­pie­ro 8 lat temu, 4-go Lip­ca 1890 roku zwło­ki Mic­kie­wi­cza prze­wie­zio­no do zie­mi ro­dzin­nej i zło­żo­no je w Kra­ko­wie na Wa­we­lu, gdzie do­tąd le­że­li pra­wie sam i tyl­ko kró­lo­wie. Mnó­stwo lu­dzi z róż­nych czę­ści kra­ju zje­cha­ło się na tę uro­czy­stość; całe mia­sto przy­bra­ło się w czar­ne bar­wy, a za trum­ną, kry­ją­cą szcząt­ki na­sze­go naj­więk­sze­go po­ety, po­stę­po­wał tłum z kil­ku­na­stu ty­się­cy osób zło­żo­ny.

Gdy do­ro­śnie­cie, miej­cie so­bie za obo­wią­zek prze­czy­tać w ca­ło­ści cud­ne wier­sze Ada­ma Mic­kie­wi­cza, z któ­rych tyl­ko małe wy­jąt­ki znaj­du­ją się ze­bra­ne w tej ksią­żecz­ce.PO­WRÓT TATY.

"Pójdź­cie, o dziat­ki, pójdź­cie wszyst­kie ra­zem

Za mia­sto, pod słup, na wzgó­rek;

Tam przed cu­dow­nym klęk­nij­cie ob­ra­zem,

Po­boż­nie zmów­cie pa­cio­rek.

Tata nie wra­ca; ran­ki i wie­czo­ry

We łzach go cze­kam i trwo­dze;

Roz­la­ły rze­ki, peł­ny zwie­rza bory

I peł­no zbój­ców na dro­dze".

Sły­sząc to, dziat­ki bie­gną wszyst­kie ra­zem

Za mia­sto, pod słup, na wzgó­rek;

Tam przed cu­dow­nym klę­ka­ją ob­ra­zem

I za­czy­na­ją pa­cio­rek.

Ca­łu­ją zie­mię, po­tem: W imię Ojca,

Syna, i Du­cha Świę­te­go,

Bądź po­chwa­lo­na prze­naj­święt­sza Trój­ca,

Te­raz i cza­su wszel­kie­go.

Po­tem: Oj­cze nasz, i Zdro­waś, i Wie­rzę,

Dzie­się­cio­ro i Ko­ron­ki,

A kie­dy całe zmó­wi­li pa­cie­rze,

Wyj­mą ksią­żecz­ki z kie­szon­ki.

I li­tan­ję do Naj­święt­szej Mat­ki

Star­szy brat śpie­wa, a z bra­tem,

"Naj­święt­sza Mat­ko – przy­śpie­wu­ją dziat­ki,

Zmi­łuj się, zmi­łuj nad ta­tem!"

Wtem sły­chać tur­kot. Wozy jadą dro­gą

I wóz zna­jo­my na prze­dzie:

Sko­czy­ły dzie­ci i krzy­czą, jak mogą:

"Tato, ach, tato nasz je­dzie!"

Oba­czy! ku­piec, łzy ra­do­ści leje,

Z wozu na zie­mię wy­la­ta:

"Ha! jak się ma­cie, co się u was dzie­je?

Czy­ście tę­sk­ni­ły do tata?

"Mama czy zdro­wa? cio­tu­nia? do­mo­wi?

A ot – ro­dzyn­ki w ko­szy­ku. " –

Ten so­bie mówi, a ten so­bie mówi, –

Peł­no ra­do­ści i krzy­ku.

– "Ru­szaj­cie!" ku­piec na słu­gi za­wo­ła –

"Ja z dzieć­mi pój­dę ku mia­stu!" –

Idzie…. aż zbój­cy ob­sko­czą do­ko­ła,

A zbój­ców było dwu­na­stu.

Bro­dy ich dłu­gie, krę­co­ne wą­si­ska,

Wzrok dzi­ki, suk­nia plu­ga­wa;

Noże za pa­sem, miecz u boku bły­ska,

W ręku ogrom­na bu­ła­wa.

Krzyk­nę­ły dziat­ki, do ojca przy­pa­dły,

Tulą się pod płaszcz, na ło­nie,

Tru­chle­ją słu­gi, stru­chlał pan wy bla­dły,

Drżą­ce ku zbój­com wzniósł dło­nie:

" – Ach! bierz­cie wozy, ach! bierz­cie do­sta­tek,

Tyl­ko pusz­czaj­cie nas zdro­wo;

Nie rób­cie ma­łych sie­ro­ta­mi dzia­tek

I mło­dej mał­żon­ki wdo­wą!"

Nie słu­cha zgra­ja, ten już wóz wy­przę­ga,

Za­bie­ra ko­nie, a dru­gi:

"Pie­nię­dzy!" – krzy­czy i bu­ła­wą się­ga,

Ów z mie­czem wpa­da na słu­gi.

Wtem: – "Stój­cie, stój­cie!" – krzyk­nie star­szy zbój­ca

I spę­dza ban­dę precz z dro­gi,

A wy­pu­ściw­szy i dzie­ci, i ojca:

"Idź­cie – rzekł – da­lej bez trwo­gi…

Ku­piec dzię­ku­je, a zbój­ca od­po­wie:

"Nie dzię­kuj, wy­znam ci szcze­rze,

Pierw­szy­bym pał­kę strza­skał na twej gło­wie,

Gdy­by nie dzia­tek pa­cie­rze.

"Dziat­ki spra­wi­ły, że ucho­dzisz cało,

Da­rzą cię ży­ciem i zdro­wiem;

Im więc po­dzię­kuj za to, co się sta­ło,

A jak się sta­ło – opo­wiem.

"Zdaw­na już sły­sząc o prze­jeź­dzie kup­ca,

I ja, i moje kam­ra­ty,

Tu­taj za mia­stem, przy wzgór­ku, u słup­ca,
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: