- W empik go
Pójdźcie o dziatki! Zbiorek wierszy Adama Mickiewicza dla dzieci i młodzieży - ebook
Pójdźcie o dziatki! Zbiorek wierszy Adama Mickiewicza dla dzieci i młodzieży - ebook
Klasyka na e-czytnik to kolekcja lektur szkolnych, klasyki literatury polskiej, europejskiej i amerykańskiej w formatach ePub i Mobi. Również miłośnicy filozofii, historii i literatury staropolskiej znajdą w niej wiele ciekawych tytułów.
Seria zawiera utwory najbardziej znanych pisarzy literatury polskiej i światowej, począwszy od Horacego, Balzaca, Dostojewskiego i Kafki, po Kiplinga, Jeffersona czy Prousta. Nie zabraknie w niej też pozycji mniej znanych, pióra pisarzy średniowiecznych oraz twórców z epoki renesansu i baroku.
Kategoria: | Klasyka |
Zabezpieczenie: | brak |
Rozmiar pliku: | 216 KB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Adam Mickiewicz urodził się we wsi Zaosiu pod Nowogródkiem, 24-go grudnia 1798-go roku. Nie pochodził on ze znakomitych ani też bogatych przodków, – przeciwnie, rodzice jego byli ubogimi dzierżawcami, a rodzony dziadek nie umiał nawet pisać, ani czytać. Dopiero ojciec Adama, Mikołaj, wykształcił się na adwokata i synów swoich od lat najmłodszych posyłał do szkół w Nowogródku. Mały Adam uczył się bardzo dobrze, a w wolnych chwilach często czytywał zajmujące książki, zwiedzał piękne okolice Nowogródka, lub też słuchał baśni, które często dzieciom opowiadał stary sługa Mickiewiczów. Niezwykłe dziecko, od najmłodszych lat wrażliwe na wszystko, co piękne i dobre, zapamiętało i ukochało na całe życie rodzinne swe strony; stawało w zachwycie przed wschodzącem lub zachodzącem słońcem; wynajdywało skarby piękna i prawdy w prostych baśniach, z których w przyszłości miały powstać najpiękniejsze wiersze. Ulubionem miejscem zabaw była nowogrodzka góra zamkowa, na której znajdowały się ruiny starożytnego zamku, i z której prześliczny roztaczał się widok na miasto, lasy i pola, "pozłacane pszenicą, posrebrzane żytem". Gdy pewnego razu w mieście wybuchł pożar, Mickiewicz, małym jeszcze będąc wówczas chłopcem, opisał to w Pięknych wierszach, które, niestety! niewiadomo gdzie zaginęły. Często zamyślał się poważnie, a czasami znów figlował tak zabawnie, że żarty jego powtarzano i zapamiętano. – W roku 1812-ym przez Nowogródek przechodziła część wojsk Napoleona, wielkiego cesarza francuzów. Wiadomo, jaki urok dla chłopców mają wojny, rycerze i wszystko, co się tyczy wojskowości. Nie wolnym też był od tego gustu Mickiewicz, który podobno po całych dniach zza krzaków agrestu przypatrywał się dzielnym i pięknie przystrojonym napoleońskim wojownikom. Później w przecudnym swym poemacie "Panu Tadeuszu" opisał to przejście armji napoleońskiej, w której dużo też znajdowało się Polaków. – W tym samym roku poniósł Mickiewicz bolesną stratę, bo umarł mu ojciec, a przy licznem rodzeństwie nie wystarczało owdowiałej matce na wykształcenie dzieci. Mickiewicz więc od najwcześniejszej młodości przyzwyczajał się do pracy i dawaniem lekcji zarabiał na życie.
Po skończeniu szkół w Nowogródku, wyjechał do Wilna, największego miasta na Litwie, i tam wstąpił do szkoły wyższej, zwanej akademją.
Ukończywszy akademję, dostał miejsce nauczyciela w Kownie, mieście, położonem też na Litwie, wśród rozkosznej okolicy, gdzie do Niemna, zwanego przez Mickiewicza "domową rzeką", wpływa Wilja, która "dno ma złociste, i przejrzyste lica" i "wśród tulipanów i narcyzów płynie". Tu, wśród ciszy łąk zielonych, szumiących gajów i szemrzących strumieni pisał piękne wierszem ułożone bajki, które zwał baladami. Takiemi są naprzykład: "Powrót taty", "Pani Twardowska", "Lilje", "Trzech Budrysów"
i wiele innych. W Kownie też napisał poemat większych rozmiarów – "Dziady". Opisuje w nim na początku starodawny pogański zwyczaj Litwinów, którzy w Dzień Zaduszny stawiają na grobach jadło i napoje i, wywołując potem dusze, pytają, czego im trzeba, żeby się dostać do nieba.
W drugim swym większym poemacie Mickiewicz opisuje księżnę litewską "Grażynę", która, będąc słabą kobietą, przywdziała zbroję mężowską i pobiła na głowę niemieckich rycerzy krzyżowych, gdy ci chcieli zawładnąć Litwą pod pozorem szerzenia wiary chrześcijańskiej. Walkę Litwinów z tym przewrotnym zakonem opisał też Mickiewicz w poemacie "Konrad Walenrod".
Po napisaniu Konrada Walenroda, Mickiewicz mieszkał jakiś czas w Odesie, Moskwie i Petersburgu, a potem podróżował po różnych krajach, unosząc wszędzie duszę stęsknioną "do tych pagórków leśnych, do tych łąk zielonych, szeroko nad błękitnym Niemnem rozciągnionych". W gorących Włoszech, w prześlicznej Szwajcarji, a nawet w nieprzyjaznych nam zawsze Niemczech, przyjmowano naszego poetę, jako wielkiego, znakomitego człowieka.
Zagranicą Mickiewicz ożenił się z panną Celiną Szymanowską i miał sześcioro dzieci; nie będąc więc bogatym, musiał ciężko pracować, żeby wyżywić tak liczną rodzinę. W Szwajcarji, a potem w Paryżu, uproszono Mickiewicza, aby w akademji nauczał o tem, co myślą i piszą Polacy, Czesi, Rosjanie, Słowacy, Bułgarzy i inne ludy słowiańskie. Na lekcje
Mickiewicza schodziło się mnóstwo osób a najuczeńsi wówczas ludzie z zachwytem słuchali jego pięknej wymowy i niezwykłych myśli, jakie tam wypowiadał. W Paryżu napisał Mickiewicz najpiękniejszy swój utwór, pod tytułem: "Pan Tadeusz", w którym opisuje życie młodzieńca Tadeusza Soplicy, ze wsi Soplicowa. Zaczyna się poemat od słów: "Litwo! ojczyzno moja, ty jesteś, jak zdrowie; ile cię trzeba cenić, ten tylko się dowie, kto cię stracił". A opisując Litwę tak, jakby ją pędzlem malował, opiewa wiejskie życie w Soplicowie, obyczaje i zwyczaje tego dworu, polowania, grzybobranie, dzikie puszcze, wspaniałe zachody i wschody słońca, wesołego staruszka Wojskiego Hreczechę, piękną Zosię i bardzo wiele innych osób. – Francuzi tak polubili Mickiewicza i tak wysoko cenili jego zdolności, że, gdy nasz wielki poeta w roku 1855 umarł w Konstantynopolu, rząd francuski posłał okręt, na którym przewieziono zabalsamowane jego ciało do Paryża.
Dopiero 8 lat temu, 4-go Lipca 1890 roku zwłoki Mickiewicza przewieziono do ziemi rodzinnej i złożono je w Krakowie na Wawelu, gdzie dotąd leżeli prawie sam i tylko królowie. Mnóstwo ludzi z różnych części kraju zjechało się na tę uroczystość; całe miasto przybrało się w czarne barwy, a za trumną, kryjącą szczątki naszego największego poety, postępował tłum z kilkunastu tysięcy osób złożony.
Gdy dorośniecie, miejcie sobie za obowiązek przeczytać w całości cudne wiersze Adama Mickiewicza, z których tylko małe wyjątki znajdują się zebrane w tej książeczce.POWRÓT TATY.
"Pójdźcie, o dziatki, pójdźcie wszystkie razem
Za miasto, pod słup, na wzgórek;
Tam przed cudownym klęknijcie obrazem,
Pobożnie zmówcie paciorek.
Tata nie wraca; ranki i wieczory
We łzach go czekam i trwodze;
Rozlały rzeki, pełny zwierza bory
I pełno zbójców na drodze".
Słysząc to, dziatki biegną wszystkie razem
Za miasto, pod słup, na wzgórek;
Tam przed cudownym klękają obrazem
I zaczynają paciorek.
Całują ziemię, potem: W imię Ojca,
Syna, i Ducha Świętego,
Bądź pochwalona przenajświętsza Trójca,
Teraz i czasu wszelkiego.
Potem: Ojcze nasz, i Zdrowaś, i Wierzę,
Dziesięcioro i Koronki,
A kiedy całe zmówili pacierze,
Wyjmą książeczki z kieszonki.
I litanję do Najświętszej Matki
Starszy brat śpiewa, a z bratem,
"Najświętsza Matko – przyśpiewują dziatki,
Zmiłuj się, zmiłuj nad tatem!"
Wtem słychać turkot. Wozy jadą drogą
I wóz znajomy na przedzie:
Skoczyły dzieci i krzyczą, jak mogą:
"Tato, ach, tato nasz jedzie!"
Obaczy! kupiec, łzy radości leje,
Z wozu na ziemię wylata:
"Ha! jak się macie, co się u was dzieje?
Czyście tęskniły do tata?
"Mama czy zdrowa? ciotunia? domowi?
A ot – rodzynki w koszyku. " –
Ten sobie mówi, a ten sobie mówi, –
Pełno radości i krzyku.
– "Ruszajcie!" kupiec na sługi zawoła –
"Ja z dziećmi pójdę ku miastu!" –
Idzie…. aż zbójcy obskoczą dokoła,
A zbójców było dwunastu.
Brody ich długie, kręcone wąsiska,
Wzrok dziki, suknia plugawa;
Noże za pasem, miecz u boku błyska,
W ręku ogromna buława.
Krzyknęły dziatki, do ojca przypadły,
Tulą się pod płaszcz, na łonie,
Truchleją sługi, struchlał pan wy bladły,
Drżące ku zbójcom wzniósł dłonie:
" – Ach! bierzcie wozy, ach! bierzcie dostatek,
Tylko puszczajcie nas zdrowo;
Nie róbcie małych sierotami dziatek
I młodej małżonki wdową!"
Nie słucha zgraja, ten już wóz wyprzęga,
Zabiera konie, a drugi:
"Pieniędzy!" – krzyczy i buławą sięga,
Ów z mieczem wpada na sługi.
Wtem: – "Stójcie, stójcie!" – krzyknie starszy zbójca
I spędza bandę precz z drogi,
A wypuściwszy i dzieci, i ojca:
"Idźcie – rzekł – dalej bez trwogi…
Kupiec dziękuje, a zbójca odpowie:
"Nie dziękuj, wyznam ci szczerze,
Pierwszybym pałkę strzaskał na twej głowie,
Gdyby nie dziatek pacierze.
"Dziatki sprawiły, że uchodzisz cało,
Darzą cię życiem i zdrowiem;
Im więc podziękuj za to, co się stało,
A jak się stało – opowiem.
"Zdawna już słysząc o przejeździe kupca,
I ja, i moje kamraty,
Tutaj za miastem, przy wzgórku, u słupca,