Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

  • promocja

Pokoje. Od urodzenia do wieku klęski - ebook

Wydawnictwo:
Data wydania:
25 września 2023
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
, MOBI
Format MOBI
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najczęściej wybieranych formatów wśród czytelników e-booków. Możesz go odczytać na czytniku Kindle oraz na smartfonach i tabletach po zainstalowaniu specjalnej aplikacji. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
(2w1)
Multiformat
E-booki sprzedawane w księgarni Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu - kupujesz treść, nie format. Po dodaniu e-booka do koszyka i dokonaniu płatności, e-book pojawi się na Twoim koncie w Mojej Bibliotece we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu przy okładce. Uwaga: audiobooki nie są objęte opcją multiformatu.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Pokoje. Od urodzenia do wieku klęski - ebook

Stanisław Brejdygant - aktor, reżyser, scenarzysta, pisarz i dramaturg.Jako aktor debiutował w 1960 roku rolą Hamleta w Bałtyckim Teatrze Dramatycznym. Grał główne role w dziełach Shakespeare'a (Hamlet, Ryszard III), Dostojewskiego (Książę Myszkin w Idiocie, Raskolnikow w Zbrodni i karze), Ibsena, Tołstoja, Bułhakowa (Ludwik XIV w Molierze, Piłat w Mistrzu i Małgorzacie). Stanisław Brejdygant jest także autorem sztuk teatralnych oraz scenariuszy filmowych i telewizyjnych: Oprócz dramatopisarstwa uprawia inne gatunki literackie: powieści, eseje, artykuły publicystyczne oraz utwory poetyckie.

Ojciec pisarza i scenarzysty Igora Brejdyganta oraz piosenkarza Krzysztofa Zalewskiego.

Pokoje. Od urodzenia do wieku klęski to opowieść o życiu i młodości Stanisława Brejdyganta od czasów dzieciństwa spędzonego na warszawskiej Pradze, gdzie przeżył Powstanie Warszawskie aż do przystani świeżo poślubionych małżonków na Koszykowej. Opisuje dorobek reżysersko-aktorski, barwnie opowiada o podróżach i z sentymentem wspomina kobiety w jego życiu.

„Należę bowiem do pokolenia, któremu bliski jest termin powszechnie w latach powojennych używany, kiedyś, owszem, znany, ale nieporównanie mniej popularny: „pokój z używalnością kuchni”.

Przy czym w dwóch spośród czterech pokoi połowy mego życia, nie mieszkałem sam, to były pokoje rodzinne”.

Kategoria: Biografie
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-8289-223-9
Rozmiar pliku: 1,7 MB

FRAGMENT KSIĄŻKI

POKOJE

Od Tymo­szówki aż do Sta­wi­ska odby­łem kie­dyś sen­ty­men­talną podróż z panem Jaro­sła­wem, przez Jego „Ogrody”. Było ich kilka. Odnio­słem wra­że­nie, że życie Poety upły­nęło w ogro­dach. Stały w nich pośród drzew i krze­wów, wsparte klom­bem u pod­jazdu i żywo­pło­tem za budyn­kiem, dwory albo wille. To tam, we dwo­rze albo willi, w pra­cowni, przy stole obło­żo­nym książ­kami, mając za sobą w tle regały pełne pięk­nie opra­wio­nych tomów, Poeta two­rzył. Ale myśli Poeta zbie­rał dobrym wzo­rem pery­pa­te­ty­ków, cho­dząc ale­jami i alej­kami ogrodu. Cza­sem zba­czał, zamy­ślony, z alei, wcho­dził na traw­nik, może zerwał różę rosnącą na klom­bie, może owoc z krzewu w głębi, przy solid­nym, muro­wa­nym ogro­dze­niu.

Czy­ta­jąc pełną zmy­sło­wego uroku opo­wieść Iwasz­kie­wi­cza o Jego ogro­dach, pomy­śla­łem, jakże inny czas i inną rze­czy­wi­stość mnie prze­zna­czył. Jakże inną prze­strzeń. Bo moje dzie­ciń­stwo i mło­dość od pierw­szych chwil, gdy świat począ­łem świa­do­mie postrze­gać, aż po próg głę­bo­kiej doj­rza­ło­ści upły­nęły w czte­rech poko­jach. Nie w czte­rech miesz­ka­niach, ale wła­śnie w czte­rech róż­nych poko­jach będą­cych „czę­ściami więk­szych cało­ści”. Należę bowiem do poko­le­nia, któ­remu bli­ski jest ter­min powszech­nie w latach powo­jen­nych uży­wany, kie­dyś, ow­szem, znany, ale nie­po­rów­na­nie mniej popu­larny: „pokój z uży­wal­no­ścią kuchni”. Przy czym w dwóch spo­śród czte­rech pokoi połowy mego życia nie miesz­ka­łem sam, to były pokoje rodzinne. Pierw­sze klu­cze do odda­nego mi w wyłączne użyt­ko­wa­nie spół­dziel­czego miesz­ka­nia dosta­łem, zbli­ża­jąc się do czter­dziestki. Miesz­ka­nie wydało mi się zawrot­nie duże, trzy­po­ko­jowe. Moja rodzina wów­czas skła­dała się z trzech osób.

Zasta­na­wiam się cza­sem, jak dalece zamknięta, wypeł­niona obec­no­ścią innych, ogra­ni­czona prze­strzeń pokoju wpły­nęła na moją men­tal­ność, na moją wyobraź­nię? Nie mia­łem przed sobą, za oknem, drzew, kwia­tów ani łąki. Mia­łem małą uliczkę i małe podwórko, potem więk­szą ulicę, mroczny wąwóz i głę­boką stud­nię podwó­rza, dopiero w trze­cim z moich pokoi mia­łem wokół wil­lową dziel­nicę i park w pobliżu.

Wcze­śnie szu­ka­łem kon­taktu ze świa­tem, wycho­dzi­łem ze sko­rupy pokoju, by pood­dy­chać sze­rzej. Ogro­dem mego dzie­ciń­stwa był tajem­ni­czy, pełen pustych, roz­bi­tych kla­tek i wybie­gów ogród zoo­lo­giczny. Zwie­rzęta tu nie­gdyś żyjące, poza­bi­jane przez współ­czu­ją­cych im żoł­nie­rzy w cza­sie bom­bar­do­wań we wrze­śniu trzy­dzie­stego dzie­wią­tego roku, unio­sły dusze do swego zwie­rzę­cego nieba. Ciała żoł­nie­rze zako­pali w pobliżu kla­tek. Ogro­dem wcze­snej mło­do­ści był naj­praw­dziw­szy park i ogród ota­cza­jące pałac i ofi­cynę pałacu hra­biów Potu­lic­kich w Obo­rach. To tam spę­dza­łem kilku- czy kil­ku­na­sto­dniowe okresy, racz­ku­jąc w pisa­niu. Bywało, dojeż­dża­łem tam, ja, kil­ku­na­sto­letni twórca, czło­nek Koła Mło­dych przy Związku Lite­ra­tów Pol­skich, na zde­ze­lo­wa­nym rowe­rze. W ple­caku przy­wo­zi­łem papier, pióro i kilka ksią­żek, moje ówcze­sne lek­tury.

No a potem wyry­wa­łem się w góry. Kto wie, może na zawsze pozo­stała we mnie potrzeba życia w ogra­ni­czo­nej ścianą prze­strzeni. I potrzeba poko­ny­wa­nia tej ściany, wcho­dze­nia na grań, na kra­wędź, sta­wa­nia na szczy­cie. Naj­chęt­niej miesz­kał­bym zawsze – i tak wła­śnie dziś miesz­kam – w górach. Gdzie­kol­wiek na świe­cie, ale z hory­zon­tem zamknię­tym górami. Ska­li­stymi. Czyżby to był ślad zamknię­cia ścia­nami pokoju?

Jakież to piękne! – wes­tchną­łem, zamy­ka­jąc tom prozy Iwasz­kie­wi­cza. Już nie o jego ogro­dach mówię, ale o uro­dzie zapisu. O tym, jak te ogrody w nim prze­trwały. Otóż będąc wie­lo­krot­nie w Nowym Jorku, na Man­hat­ta­nie, każ­do­ra­zowo ule­ga­łem magii tego miej­sca. Bar­dzo szcze­gól­nej magii. I nie cho­dzi mi o równe, geo­me­tryczne bloki dra­pa­czy przy Siód­mej Alei czy o piękne witryny skle­pów przy Pią­tej. Nawet nie cho­dzi mi o pełen sta­ro­świec­kiego uroku – fil­mowcy to doce­niają – plac Washing­tona czy roz­le­gły, dający zie­lony oddech zatło­czo­nej wyspie Cen­tral Park. Mam na myśli brudny, zanie­dbany Spa­nish Haar­lem, roz­cią­ga­jący się wzdłuż Broad­wayu, w górze mia­sta, czy też o bli­skie tegoż Broad­wayu w dole mia­sta tereny wokół Canal Street, o dawne dzie­więt­na­sto­wieczne hale fabryczne poza­mie­niane teraz na maga­zyny, sklepy czy gale­rie, albo o żydow­ską Delancy wypeł­nioną małymi skle­pi­kami z kon­fek­cją i „mate­ria­łami na ubra­nia”, a także o cia­sne China Town, o Soho, o „pro­win­cjo­nalną” East Vil­lage i o naresz­cie nie­pro­sto­pa­dłe i nie­rów­no­le­głe wobec sie­bie, ale tak sobie, niby od nie­chce­nia roz­rzu­cone uliczki na krańcu, na dole mia­sta, takie na ludzką miarę, o ich, obok brzy­doty, sece­syjny wdzięk. Tego mia­sta z pew­no­ścią nie można nazwać pięk­nym. A prze­cież ma ono w sobie jakieś inne, swoje wła­sne, nie­po­wta­rzalne piękno. Wymy­śli­łem na to ter­min: _ugly beauty_. Otóż takie wła­śnie brzyd­kie piękno albo urodę brzy­doty znaj­duję w cze­lu­ściach podwó­rek i w ciem­nych wąwo­zach ulic mego dzie­ciń­stwa i wcze­snej mło­do­ści na war­szaw­skiej Pra­dze. Tę urodę brzy­doty znaj­duję w cze­lu­ści mojej pamięci… W tam­tych miej­scach jakby czas się zatrzy­mał. Póki ja tam żyłem. Na Pra­dze były bru­ko­wane ulice, a na ścia­nach domów na Moko­to­wie wciąż jesz­cze świeże odpry­ski muru w miej­scach, gdzie padły serie z broni maszy­no­wej w cza­sie Powsta­nia, przed trzy­dzie­stu pię­ciu laty. Gdy ja stam­tąd odsze­dłem, czas ruszył. Ale we mnie on pozo­stał taki, jaki był. Noszę w sobie tamtą Pragę i tam­ten Moko­tów jak zato­pione w bursz­ty­nie owady. Ja czę­ścią sie­bie pozo­stałem w tam­tych poko­jach. Albo one pozo­stały we mnie.
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: