- W empik go
Polityczne oszustwo - ebook
Polityczne oszustwo - ebook
Klasyka na e-czytnik to kolekcja lektur szkolnych, klasyki literatury polskiej, europejskiej i amerykańskiej w formatach ePub i Mobi. Również miłośnicy filozofii, historii i literatury staropolskiej znajdą w niej wiele ciekawych tytułów.
Seria zawiera utwory najbardziej znanych pisarzy literatury polskiej i światowej, począwszy od Horacego, Balzaca, Dostojewskiego i Kafki, po Kiplinga, Jeffersona czy Prousta. Nie zabraknie w niej też pozycji mniej znanych, pióra pisarzy średniowiecznych oraz twórców z epoki renesansu i baroku.
Kategoria: | Klasyka |
Zabezpieczenie: | brak |
Rozmiar pliku: | 169 KB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Testament polityczny, którym zmarły Adam Czartoryski, dziedzictwo swoich nadziei, swej dumy, swojej, jako śmiał mianować, narodowej służby, przekazał młodszemu synowi p. Władysławowi Czartoryskiemu, zasmucił, zgorszył, a nakoniec i rozśmieszył. Narodowa służba, od 1796 do 1815, dla Moskali, między niemi, a, po 1815, po. 1830, niejako do samej śmierci, niezachwianie przeciwna niepodległości Polski, wyznająca urzędownie moskiewskie zwierzchnictwo i panowanie. To przecież, bezbożnie nazwano, patryarchatem narodowym. Co! Adam Czartoryski, miał bydź dla Polski, Nestorem, Mojżeszem, Zbawicielem, samym Bogiem. Czemu nie! Wszakże takiemi bluźnierstwami grzmiały ambony.
Testament, owe niepojęte obłąkanie, owe złudzenie dumy, pominiono. Niczyjej niezwrócił uwagi. Niewywołał skutków, jakie sobie obiecywano. P. W. Czartoryski publicznej opinii o testamencie ojca nie zrozumiał – wytłómaczył, pozwolił sobie wytłómaczyć najfałszywiej jej sąd surowy, ale przytem, jej szlachetni; wymiarkowanie. Wystąpił przeto, dziedzictwo piastowania narodowej służby przyjął, uznał siebie wyobrazicielem na zewnątrz Polski i polskiej emigracii. Wezwał, jako prawdziwy władca o wsparcie moralne a głównie pieniężne – wsparcie które, "Głos z Kraju" bezwstydnie ale szczerze, nazwał " posłuszeństwem i poświęceniem". Odebrał przecież, rozumne, przyjazne ostrzeżenie, aby się nieprzedstawiał jako dziedziczny wyobraziciel Polski, jako spadkobierca najfatalniejszej, a nawet i zbrodniczej politycznej przeszłości. Polsku heroiczna rozrywa kajdany, które jej nałożyła polityka Czartoryskich i działa, stanowczo przeciw kierunkowi, jaki Czartoryscy Polsce narzucali – wyswobadza się, – i, zaraz ciż sami Czartoryscy mianują siebie wyobrazicielami Polski, jedynym, świętym, dla niej sztandarem, jakoby tylko przez nich Polska swoje zbawienie odebrać mogła. Umierającemu złudzenie, nawyknienie przebaczono. Wierzono, że one razem z nim wstąpiły do grobu, póki ich przed swój sąd niepowoła historija. Wydobywa je własny syn, ozdabia się niemi – przyjmuje za swoje, czyny opłukane, które naród potępił stanowczo, jako błędy, jako przyczyny klęsk publicznych. Mniemano, że syn podnioślej zrozumie obowiązki względem pamięci swego ojca. Lecz omylono się, – a dowód, że się omylono, wzbudził najprzykrzejsze wrażenie – moralny wstręt. Toż, ani Kraj, ani Emigracya wystąpieniu p. Władysływa Czartoryskiego żadnej nieprzyznały wagi. Wzgardzono niem, śmiano się zeń, jako zapowiedział, czyli miał zapowiedzieć p. Władysław Zamojski, co do tej rzeczy, dobrze natchniony i dla Czartoryskich, najprzyjaźniejszy. Przy tem najokazalszem wzniesieniu się Polski, glos p. Władysława Czartoryskiego niemógł bydź słyszany. Jaka stósowna chwila, na objawienie najlekkomyślniejszej, nagannej, osobistej dumy, na której poparcie niepodobna powołać dosyć brudnej rodowej politycznej przeszłości, osobistej, chociażby miernej wartości – żadnej publicznej zasługi. Służyć, jako osoba, służyć bardzo podrzędnie – albowiem, do tej chwili p, Władysław Czartoryski niczem się nie zajmował, niczem sobie szacunku i zaufania niewyjednał, i zdaje się nigdy niewyjedna: służyć, aby uzyskać przebaczenie, złagodzenie najboleśniejszych spomnień: służyć, niewzbudzając wstrętu i odrazy, takiemi dziełami skromnemi, które opinia oceniłaby, nagrodziłaby, wzgardzono. Podobało się dziedziczne wyobrazicielstwo Polski i narodowej służby, przekazane testamentem wyobrazicielstwo, które niepotrzebuje i żadnej zasługi i żadnych zdolności, jako naucza Glos z Kraju.