Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

  • Empik Go W empik go

Północny wschód Europy pod względem natury. Z. 1 - ebook

Wydawnictwo:
Data wydania:
1 stycznia 2011
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
, MOBI
Format MOBI
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najczęściej wybieranych formatów wśród czytelników e-booków. Możesz go odczytać na czytniku Kindle oraz na smartfonach i tabletach po zainstalowaniu specjalnej aplikacji. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
(2w1)
Multiformat
E-booki sprzedawane w księgarni Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu - kupujesz treść, nie format. Po dodaniu e-booka do koszyka i dokonaniu płatności, e-book pojawi się na Twoim koncie w Mojej Bibliotece we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu przy okładce. Uwaga: audiobooki nie są objęte opcją multiformatu.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Północny wschód Europy pod względem natury. Z. 1 - ebook

Klasyka na e-czytnik to kolekcja lektur szkolnych, klasyki literatury polskiej, europejskiej i amerykańskiej w formatach ePub i Mobi. Również miłośnicy filozofii, historii i literatury staropolskiej znajdą w niej wiele ciekawych tytułów.

Seria zawiera utwory najbardziej znanych pisarzy literatury polskiej i światowej, począwszy od Horacego, Balzaca, Dostojewskiego i Kafki, po Kiplinga, Jeffersona czy Prousta. Nie zabraknie w niej też pozycji mniej znanych, pióra pisarzy średniowiecznych oraz twórców z epoki renesansu i baroku.

Kategoria: Klasyka
Zabezpieczenie: brak
Rozmiar pliku: 243 KB

FRAGMENT KSIĄŻKI

PÓŁ­NOC­NY WSCHÓD EU­RO­PY POD WZGLĘ­DEM NA­TU­RY

… et haec me­mi­nis­se ju­va­bit

Ze­szyt I.

W Kra­ko­wie w Dru­kar­ni Uni­wer­sy­tec­kiej

1851.

SPIS PRZED­MIO­TÓW W TYM ZE­SZY­CIE ZA­WAR­TYCH

PRE­LEK­CY­JE WSTĘP­NE

Rzut oka na po­wierzch­nią Eu­ro­pej­skie­go lądu.

I. Kształt Eu­ro­pej­skie­go lądu w za­ry­sie.

II. Siat­ka wód Eu­ro­pej­skich.

III. Sto­sun­ki kli­ma­tycz­ne.

IV. Ro­ślin­ność Eu­ro­py.

V. Geo­gra­ficz­ne roz­dzie­le­nie zwie­rząt.

VI. Ści­ślej­sze od­gra­ni­cze­nie za­kre­ślo­ne­go tu ob­sza­ru.

Ze­szy­ty tych pre­lek­cyj będą po so­bie wy­cho­dzi­ły bez prze­rwy w okre­sach cza­su ści­śle na druk każ­de­go ze­szy­tu po­trzeb­ne­go. Chcą­cy je po­sia­dać, zgło­szą się w li­stach fran­ko­wa­nych pod ad­re­sem: S. K. w Kra­ko­wie na uli­cy Mi­ko­łaj­skiej pod Nrem 634.

Książ­ka ta jest re­zul­ta­tem ze­szło­rocz­nych pre­lek­cyj, mia­nych w Uni­wer­sy­te­cie Ja­giel­loń­skim dla więk­sze­go koła słu­cha­czy, i po­da­je opis jed­nej czę­ści pół­noc­ne­go wscho­du Eu­ro­py pod… wzglę­dem na­tu­ry.

Z po­wo­du ści­słe­go związ­ku, w ja­kim sto­ją po­je­dyn­cze kra­iny w Eu­ro­pie pod wzglę­dem zja­wisk na­tu­ry: uzna­łem za rzecz po­trzeb­ną, po­prze­dzić sam opis pół­noc­ne­go wscho­du Eu­ro­py krót­kim przy­najm­niej za­ry­sem tej czę­ści świa­ta. Ztąd też za­wie­ra ten ze­szyt, pre­lek­cye wstęp­ne, a do­pie­ro ostat­nia za­kre­śla gra­ni­ce ob­sza­ru, któ­ry opi­sać za­mie­rzy­łem so­bie.

W wy­kła­dzie by­łem przy­mu­szo­nym, za­sto­so­wać się do koła słu­cha­czy i ująć przed­miot w ramy kil­ku­na­stu go­dzin.

Ja­koż nie cho­dzi­ło tu tyle o wy­czerp­nię­cie przed­mio­tu, i o ozna­cze­nie no­wych od­kryć, jak ra­czej tyl­ko o sta­no­wi­sko w za­pa­try­wa­niu się na na­tu­rę i o upo­wszech­nie­nie po­trzeb­nej zna­jo­mo­ści kra­ju, któ­ry nas naj­bli­żej ob­cho­dzi, bo jest oj­czy­zną na­szą.

Sta­ra­niem jed­ne­go z słu­cha­czy mo­ich, któ­ry treść tych pre­lek­cyj wier­nie do ust­ne­go wy­kła­du spi­sy­wał, za­wdzię­czam głów­nie, że je w tym kształ­cie po­dać mogę, i mam to prze­ko­na­nie, że w tym ukła­dzie od­po­wie ta książ­ka naj­prę­dzej prze­zna­cze­niu swe­mu.

Wy­kład ści­sły jest po­trzeb­ny dla mło­dzie­ży szu­ka­ją­cej na­uki, lub dla uczo­nych, od­da­nych wy­łącz­nie pew­nej umie­jęt­no­ści; dla ogó­łu świa­tłej pu­blicz­no­ści po­trze­ba cze­go in­ne­go:

ogół ma pra­wo do­ma­gać się re­zul­ta­tów i już owo­cu umie­jęt­nych ba­dań, i ten głów­nie wi­dok mia­łem na względ­nie w cią­gu mo­je­go wy­kła­du.

Mia­rą tego, co z ob­sza­ru, zba­da­ne­go na­uko­wo, wy­nieść wy­pa­da na wła­sność ogó­łu, była dla mnie pa­mięć wła­sna, i rze­czy­wi­ście jest to istot­nem w każ­dej umie­jęt­no­ści, co się da ob­jąć pa­mię­cią i po­dać w ży­wem sło­wie da­lej.

Ma­jąc na­dzie­ję, że jesz­cze nie­raz do tego przed­mio­tu po­wró­cę, je­że­li Bóg zdro­wia uży­czy, wy­se­łam te pre­lek­cje jako wstęp­ną pra­cę, uła­twia­ją­cą po­zna­nie zie­mi oj­czy­stej.

W Kra­ko­wie dnia 14 Lu­te­go 1851.

W.P.RZUT OKA NA PO­WIERZCH­NIĄ EU­RO­PEJ­SKIE­GO LĄDU

I.

KSZTAŁT EU­RO­PEJ­SKIE­GO LĄDU W ZA­RY­SIE.

W po­wszech­nej bu­do­wie kuli ziem­skiej, od­po­wia­da ze­wnętrz­ny kształt, każ­dej czę­ści świa­ta z osob­na pew­ne­mu po­ję­ciu. Po­tę­gi przy­ro­dze­nia star­ły się w każ­dej z nich in­a­czej, i wy­tło­czy­ły na ob­sza­rach od­dziel­nych lą­dów, wy­ra­zi­sto co raz inne pięt­no.

To są owe wiel­kie księ­gi stwo­rze­nia, kędy się myśl przed­wiecz­na ob­ja­wi­ła w roz­ma­ito­ści po­stę­pem kształ­tów.

Eu­ro­pa wy­ra­sta wpraw­dzie ze ste­po­wych ob­sza­rów wscho­du i pół­no­cy, ale jest niby szla­chet­ną la­to­rost­ką przy­ro­dze­nia, za­szcze­pio­ną na dzi­kim pniu, na buj­nej płon­ce Azyi, i w niej przy­cho­dzi na­tu­ra i ludz­kość nie­ja­ko do wie­dzy o so­bie. Szla­chet­ny ten szczep, roz­ra­sta się w czem raz drob­niej­sze ga­łę­zie; czem wię­cej się po­chy­la ku za­cho­do­wi, tem szla­chet­niej­szym okry­wa się kwia­tem, tem doj­rzal­sze przy­no­si owo­ce.

Głę­bo­ko za­bie­ga­ją tu po­mię­dzy sta­łe lądy, za­to­ki mórz śród­ziem­nych, prze­gra­dza­jąc wnę­trze Eu­ro­py. Przy­stęp­ne jej brze­gi są w drob­nych za­cisz­nych przy­sta­niach i w głę­bo­kich od­le­wi­skach, od stro­ny mor­skiej wy­dzier­ga­ne sta­ran­nie i Eu­ro­pa przy­pie­ra w ten spo­sób lą­da­mi swe­mi, sto­sun­ko­wo na da­le­ko więk­szej prze­strze­ni do mo­rza, niż inne czę­ści świa­ta, ztąd jest przy­stęp­ność Eu­ro­py zna­mie­niem.

Już tedy gra­ni­ce jej są więk­szą roz­ma­ito­ścią na­ce­cho­wa­ne od stro­ny mor­skiej, a do­pie­roż opa­trzyw­szy jej wnę­trze i bu­do­wę ca­łej po­wierzch­ni, zda się, ja­ko­by tu­taj wła­śnie na­gro­ma­dzi­ła na­tu­ra całą ga­le­ryę… naj­roz­ma­it­szych wi­do­ków i kształ­tów. Bo kie­dy w in­nych czę­ściach świa­ta prze­wa­ża­ją pew­ne tyl­ko kształ­ty przy­ro­dze­nia w ze­wnętrz­nej onych­że bu­do­wie, a to do tyła, iż w bu­do­wie każ­dej czę­ści z osob­na, jest je­den, pe­wien tyl­ko kształt pa­nu­ją­cym z ko­lei: wów­czas wi­dzi­my w bu­do­wie eu­ro­pej­skie­go lądu na­gro­ma­dze­nie wszyst­kich zna­jo­mych kształ­tów przy­ro­dze­nia. Na mniej­sze wpraw­dzie wy­mia­ry wi­dzi­my je tu roz­po­sa­żo­ne, lecz za­ra­zem z ca­lem bo­gac­twem kształ­tów, któ­re na­tu­ra tam szcze­gól­niej two­rzyć zwy­kła, kędy z jed­nej osta­tecz­no­ści stop­nio­wo w dru­gą prze­cho­dzi; z tąd tej jest bu­do­wa Eu­ro­py do­sko­nal­szą, od in­nych czę­ści świa­ta, a umiar­ko­wa­na roz­ma­itość i skoń­czo­ność wy­twor­na jest jej wy­łącz­nym pięt­nem.

Jak więc pięt­nem cha­rak­te­ru tej czę­ści świa­ta pod wzglę­dem na­tu­ry jest roz­ma­itość: lak, jesz­cze wię­cej od sa­mej na­wet na­tu­ry pięt­nu­je hi­sto­rya ten pół­wy­sep Azyi osob­ną, czę­ścią świa­ta. Po­dob­nie jak in­nych czę­ści świa­ta pięt­nem, jest ol­brzy­mia a czę­sto­kroć po­twor­na jed­no­staj­ność, kędy na­tu­ra nie roz­ma­ito­ścią, ale tyl­ko ude­rza ogro­mem swych two­rów. Niem­cy po­rów­ny­wa­ją bu­do­wę Eu­ro­py do cie­le­snej pięk­no­ści rzeź­by grec­kiej, w isto­cie ude­rza­ją jej za­ry­sy szla­chet­niej­szym wy­ra­zem niż… inne czę­ści świa­ta. Na­tu­ra zda­je się tu wie­dzieć o so­bie, a szcze­gól­niej­sze po­dzi­wie­nie wzbu­dza że tak po­wiem ar­ty­stycz­na mia­ra, któ­ra jest za­cho­wa­na we wszyst­kiem.

Tu nie po­su­wa na­tu­ra swych two­rów i kształ­tów nig­dzie do osta­tecz­no­ści, ale trzy­ma je wszę­dzie na wo­dzy pew­ne­go umiar­ko­wa­nia. Kie­dy więc w in­nych czę­ściach świa­ta, gniaz­da i łań­cu­chy gór wy­nio­słych, lub sze­ro­ko do po­zio­mu roz­ło­żo­ne wy­so­czy­zny, któ­re osia­dły na trzo­nie wiel­kich ob­sza­rów ziem, na całą część świa­ta nie­wol­ni­czo wtło­czy­ły swe pięt­no, na­ów­czas ma się to w Eu­ro­pie zu­peł­nie in­a­czej.

Ob­szar jej śród­ziem­ne­mi mo­rza­mi ob­la­ny, po­dzie­lo­ny w znacz­nej czę­ści na pół­wy­spy i wy­spy, nie do­zwa­la tu­taj już tem­sa­mem, na­gro­ma­dze­nia tak wiel­kich mass, jak w in­nych czę­ściach świa­ta. Tyl­ko na wscho­dzie, kędy Eu­ro­pa w ol­brzy­mi tu­łów Azyi wra­sta, mo­gły były się wznieść, na trzo­nie tak ob­szer­nych rów­nin, wiel­kie gniaz­da lub łań­cu­chy gór: ale tam wła­śnie wy­la­ła się po­wierzch­nia Eu­ro­py w kształ­cie wiel­kiej za­klę­słej ni­zi­ny, po­dob­nej do su­chej ko­tli­ny śród­ziem­ne­go mo­rza.

Wszyst­kie zaś pa­sma gór, któ­re zresz­tą spię­trzy­ły lądu eu­ro­pej­skie­go po­wierzch­nię, nie wy­cho­dzą od wspól­ne­go gniaz­da, lub od śród­ziem­nej wy­so­czy­zny, zkąd­by spa­da­ły w co­raz niż­szych pię­trach ku rów­ni­nom i mo­rzom gra­nicz­nym; ale prze­ciw­nie prze­gra­dza­ją one, nie­za­wi­śle, w róż­nych kie­run­kach tę część świa­ta, nie wpły­wa­jąc jak tyl­ko na ukształ­ce­nie naj­bliż­szych przy­le­głych so­bie ob­sza­rów. Na­wet naj­wyż­sze kra­iny Al­pej­skie nie wy­tła­cza­ją swe­go pięt­na na ca­ło­ści tej czę­ści świa­ta, lubo każ­da z nich wła­ści­wym i od­dziel­nym spo­so­bem ukształ­ca, przy­le­głe so­bie pię­tra i do­li­ny. Wy­so­kość tych gniazd gó­rzy­stych, nik­nie w po­rów­na­niu po­wierzch­ni, jaką zaj­mu­je Eu­ro­pa do po­zio­mu; i ten nie­rów­ny sto­su­nek wy­mia­rów pio­no­wych do wy­mia­rów po­zio­mu, sta­no­wi róż­ni­cę jaka za­cho­dzi mię­dzy po­wierzch­nią eu­ro­pej­skie­go lądu, a po­wierzch­nią in­nych czę­ści świa­ta. Góry i nad po­ziom mo­rza wy­nie­sio­ne zie­mie, przy­ło­ży­ły się w uksztat­ce­niu eu­ro­pej­skie­go lądu, do nada­nia dziw­nie wdzięcz­ne­go ru­chu po­wierzch­ni jego: jed­nak nie za­tar­ły one głów­nej ce­chy, któ­rą ude­rza ca­łość Eu­ro­pej­skiej bu­do­wy, to jest, jej nie­za­wi­sło­ści od wy­łącz­nych kształ­tów przy­ro­dze­nia.

Ca­łość eu­ro­pej­skiej su­szy, ude­rza tem naj­bar­dziej, iż wszyst­kie szcze­gó­ło­we kształ­ty przy­ro­dze­nia wi­dzi­my tu­taj umiar­ko­wa­ne wpraw­dzie, lecz nie­za­tar­te obok sie­bie. Ztąd sta­je tu po­ję­cie na­tu­ry na wyż­szem sta­no­wi­sku i na za­cniej­szej pod­sta­wie, niż w in­nych czę­ściach świa­ta, kędy szcze­gó­ło­we kształ­ty przy­ro­dze­nia giną w ogó­le bu­do­wy, pod cię­ża­rem jed­no­staj­ne­go ogro­mu, nie­po­czczo­ne, nie­uzna­ne. Rzeź­ba eu­ro­pej­skiej bu­do­wy we wszyst­kich szcze­gó­łach swych wy­ro­bio­na sta­ran­nie, jest nad­to tem jesz­cze oso­bli­wa, iż w ty­sią­cz­nych, a co raz to w in­nych od­cie­niach prze­cho­dzi tu na­tu­ra do naj­prze­ciw­niej­szych kształ­tów; spusz­cza­jąc się w utwo­rach swych, ze szczy­tu gniazd Al­pej­skich aż ku ko­tli­nom ziem za­pa­dłych, a ztam­tąd wzno­sząc się zno­wu, aż ku li­niom wie­czy­ste­go śnie­gu na szczy­cie gór naj­wyż­szych, lub za ko­łem pół­noc­ne­go bie­gu­na.

Kie­dy wnę­trze Afry­ki i Azyi nie­prze­by­te, dzi­kie i bez­wod­ne pu­sty­nie za­le­gły; kie­dy całą Ame­ry­kę z po­łu­dnia ku pół – nocy pa­smo gór prze­gro­dzi­ło nie­złom­nie, a środ­kiem, mo­rze pra­wie prze­rwa­ło na dwa lądy od­dziel­ne, od­gra­ni­cza­jąc za­chód od wscho­du gó­ra­mi, po­łu­dnie od pół­no­cy mo­rzem: na­ów­czas przy­cho­dzi Eu­ro­pa już w sa­mem wnę­trzu swo­jem, nie­ja­ko do wie­dzy o so­bie, i na wszyst­kich sta­no­wi­skach jej ob­sza­rów, owie­wa nas tu­taj sze­ro­ki od­dech jej ży­cia i jej dzie­jów!

Na­tu­ra nie prze­gro­dzi­ła ob­sza­rów eu­ro­pej­skie­go lądu, ani gó­ra­mi, któ­rych­by prze­być nie moż­na, ani pu­sty­nia­mi, któ­re­by sta­ły na za­wa­dzie po­łą­cze­niu kra­in i na­ro­dów. Góry jej są prze­by­te i osia­dłe, ob­sza­ry jej po­szły pod upra­wę płu­ga i my­śli. Nie­wiel­kie ja­ło­we pli­sze, któ­re tu i ów­dzie w ma­łych pła­tach po­roz­rzu­ca­ne wi­dzi­my, prze­cho­wa­ły niby tyl­ko po­da­nie, owych puszcz i pu­styń in­nych czę­ści świa­ta, któ­re duch ludz­ko­ści ogar­nąć nie zdo­łał, i sta­ją się bodź­cem tyl­ko dla czło­wie­ka w Eu­ro­pie, wy­zy­wa­jąc siły jego do za­pa­sów z na­tu­rą. Brze­gi mor­skie są tu przy­stęp­ne, wody lą­do­we po­trze­bom czło­wie­ka wię­cej od­po­wied­nie.

Stre­fa, pod któ­rą ta część świa­ta le­gła jest umiar­ko­wa­ną. Wszyst­ko jest na mniej­sze wy­mia­ry, prę­dzej za­tem zdo­ła duch ob­jąć i prze­nik­nąć głu­che mas­sy, wy­świe­cić je so­bie i wziąść nad nie­mi pa­no­wa­nie.

Świa­do­ma sta­je tedy ludz­kość w Eu­ro­pie, wśród na­tu­ry, po­jed­na­na z nią i z sobą, bo tu­taj zwa­ży­ła ludz­kość siły swo­je z na­tu­rą i wy­szła zwy­cię­ską ręką z tej wal­ki.

Pro­ste­mi bar­dzo środ­ka­mi do­pię­ła tu na­tu­ra wiel­kich swych ce­lów tem szcze­gól­niej, że obok po­spo­li­te­go skła­du i po­łą­cze­nia od­dziel­nych czę­ści eu­ro­pej­skie­go lądu ku wspól­nej ca­ło­ści, zo­sta­wi­ła naj­więk­szą grę in­dy­wi­du­al­nym kształ­tom przy­ro­dze­nia, po­dob­nie jak się dzie­je ludz­ko­ści tu­taj po­dzie­li­ły na grę na­ro­do­wych dzie­jów.

Do zro­bie­nia so­bie ogól­ne­go wy­obra­że­nia o bu­do­wie po­wierzch­ni eu­ro­pej­skie­go lądu, bę­dzie naj­le­piej ude­rzyć my­ślą na jej ca­łość i po­chwy­cić na­przód głów­ne jej róż­ni­ce, któ­re się na­tem za­sa­dza­ją, że jed­na jej część, gó­ru­je wy­nie­sie­niem mass na­gro­ma­dzo­nych nad po­wierzch­nią mo­rza, a dru­ga, wy­la­ła się w rów­nych płasz­czy­znach i ni­zi­nach do po­zio­mu. Po­łu­dnio­wy za­chód jest w ten spo­sób po­dob­ny do wy­pu­kłej rzeź­by, a pół­noc­ny wschód jest ob­ra­zem pła­sko­rzeź­by; li­ni­ja zaś prze­kąt­na, po­cią­gnię­ta od uj­ścia Dnie­stru ku żu­ła­wom Renu, po­dzie­la tę część świa­ta osta­tecz­nie na dwie po­ło­wy cha­rak­te­ry­stycz­ne: to jest, na wy­nio­sły, gó­rzy­sty, po­łu­dnio­wy za­chód i po­zio­my, rów­ny, pół­noc­ny wschód.

Po ozna­cze­niu tej głów­nej róż­ni­cy da­dzą się do­pie­ro wy­świe­cić róż­ni­ce po­mniej­sze.

Kli­nem wy­bie­gła Eu­ro­pa z pnia Azyi ku za­cho­do­wi na oce­an Atlan­tyc­ki, ale na po­łu­dniu i pół­no­cy od­ry­wa­ją się od ob­sza­ru jej lą­dów pół­wy­spy i wy­spy, gra­ni­cząc z śród­ziem­ne­mi mo­rza­mi, albo z Oce­anem. Na po­łu­dnie i pół­no­cy jest tedy ląd sta­ły wię­cej roz­ga­łę­zio­ny i po­dzie­lo­ny, a tem sa­mem bar­dziej mo­rzom przy­stęp­ny. Lecz do­kład­niej­sze opa­trze­nie li­te­go wnę­trza Eu­ro­py, pro­wa­dzi do­pie­ro do po­zna­nia jak się z niem łą­czy, świat pół­wy­sep i wy­sep na po­łu­dniu i pół­no­cy.

Na po­łu­dnio­wym ob­sza­rze wy­nio­słej za­chod­niej Eu­ro­py, wzno­si się naj­wyż­sze gniaz­do tur­ni Al­pej­skich, któ­rych po­tęż­ny zrąb, lubo jest osa­dzo­ny na nie­wiel­kim trzo­nie, wy­strze­lił jed­nak naj­wy­żej nad po­wierzch­nią mo­rza; wy­so­ko po za li­ni­je wie­czy­ste­go śnie­gu. Na­gro­ma­dze­nie ta­kich mass wy­nio­słych na nie­wiel­kiej prze­strze­ni, ile jest z jed­nej stro­ny oso­bli­wym, tyle nie za­cie­ra z dru­giej, wła­ści­we­go cha­rak­te­ru bu­do­wy eu­ro­pej­skie­go lądu; ani wy­so­kość onych, ani roz­ło­że­nie do po­zio­mu, nie jest tak znacz­ne, aże­by cała wy­pu­kła rzeź­ba tej czę­ści świa­ta nik­nąć mia­ła obok nich sta­wio­na. Prze­ciw­nie nie wpły­wa­ją one na­wet na ukształ­ce­nie resz­ty Eu­ro­py gó­rzy­stej. Ta Al­pej­ska kra­ina zje­ży­ła swe szczy­ty i grzbie­ty w kie­run­ku od za­cho­du ku wscho­do­wi łu­kiem ku pół­no­cy ła­god­nie wy­da­nym i roz­par­ła się po­tęż­nie od uj­ścia Ro­da­nu po­cząw­szy, po­mię­dzy brze­ga­mi Śród­ziem­ne­go i Ad­ry­atyc­kie­go mo­rza, od­gra­ni­cza­jąc ska­li­stym mu­rem na pół­no­cy, pół­wy­sep Włoch od wnę­trza Eu­ro­py. We­wnętrz­nie dzie­li się ona głów­nie na trzy rów­no­le­głe pra­wie po­wią­za­ne z sobą pa­sma, któ­re kra­jem stry­chu­ją od za­cho­du na wschód.

Na za­cho­dzie jest jej zrąb sil­niej zję­ty, i na mniej­szym trzo­nie osa­dzo­ny, lecz po­su­wa­jąc się da­lej ku wscho­do­wi, roz­cho­dzą się te pa­sma w pro­mie­niach wa­chla­rzem co­raz sze­rzej, a kie­dy ich zrąb zaj­mu­je na za­cho­dzie prze­strzeń za­le­d­wo mil 20, roz­su­nął się wa­chlarz tych gór dwa razy sze­rzej na wscho­dzie. Na pew­nej wy­so­ko­ści nad po­zio­mem mo­rza, usta­je wspól­ne pod­nie­sie­nie li­tych mass, i rdzeń tego gniaz­da wy­strze­la ty­sią­cem po­je­dyn­czych i od­dziel­nych tur­ni al­pej­skich ku gó­rze po za li­ni­je wie­czy­ste­go śnie­gu. Wspól­ne zaś pod­nie­sie­nie wy­nio­słych skał spa­da stop­nio­wo ku po­zio­mym lą­dom i gra­nicz­nym mo­rzom, w pię­trach, w gór­skich do­li­nach i po­niż­szych łań­cu­chach, wy­ło­ma­mi i de­bra­mi. W ten spo­sób jest na­gro­ma­dze­nie wiel­kich mass głę­bo­kie­mi przed­chli­na­mi roz­sa­dzo­ne i szcze­li­na­mi po­dzie­lo­ne, a lity pień wy­nio­słe­go gniaz­da jest po­kłu­ty na od­dziel­ne, po­mniej­sze al­pej­skie drza­zgi. W pew­nej wy­so­ko­ści roz­la­ły się po­mię­dzy gó­ra­mi je­zio­ra Al­pej­skie, ku nim spa­da­ją po­to­ki gór­skie, z nich wy­pły­wa­ją rze­ki, któ­re w na­głych spad­kach ucho­dzą, po­mi­ja­jąc w Swym bie­gu ska­li­ste za­brze­ża, wy­nio­słe rów­nie i do­li­ny zbie­ży­ste. To po­dzie­le­nie ol­brzy­mich skał po­więk­sza wiel­kość wra­że­nia, od­sła­nia­jąc oku wnę­trze Alp, i nic nie rów­na się tej wznio­słej pięk­no­ści, jaką ude­rza ca­łość tak ukształ­co­nej kra­iny. Jak­kol­wiek jest gniaz­do gór Al­pej­skich, od­dziel­nym świa­tem dla sie­bie, prze­cho­dzą jed­nak cie­kli­ny jego w po­niż­sze kra­iny gó­rzy­ste śred­niej wy­so­ko­ści.

Te ota­cza­ją wy­so­kim pa­sem na za­cho­dzie, na pół­no­cy i wscho­dzie we wnę­trzu Eu­ro­py, ob­sza­ry al­pej­skie­go łuku. Pa­sma tych le­si­stych gór, któ­re tyl­ko po­je­dyn­cze­mi szczy­ta­mi strze­li­ły do wy­so­ko­ści al­pej­skiej: po­czy­na­ją się na za­cho­dzie po­dob­nież na wy­brze­żach śród­ziem­ne­go mo­rza nad rze­ką Ro­da­nem. Na­stęp­nie za­le­gły one ogrom­ną prze­strzeń środ­ko­wej Eu­ro­py i koń­czą się na wscho­dzie na prze­ro­słych żu­ła­wach Du­na­ju. Łuk ten, któ­rym ota­cza­ją kra­inę al­pej­ską, jest na środ­ku niby zło­ma­ny i ra­czej do trój­ką­ta po­do­bien. Naj­wyż­sze jego gór­ne za­koń­cze­nie, przy­ty­ka na pół­no­cy, do źró­deł rze­ki Ems.

Co do we­wnętrz­ne­go roz­po­sa­że­nia swe­go, dzie­li się ten ob­szar gó­rzy­sty w po­środ­ku, na dwie do­syć rów­ne po­ło­wy.– W każ­dej z nich moż­na się do­pa­trzyć zno­wu trzech od­dziel­nych grup, moc­niej lub sła­biej po­łą­czo­nych z sobą.

Za­chod­nia część tej gó­rzy­stej kra­iny, po­czy­na się na wy­brze­żach Śród­ziem­ne­go mo­rza, cię­gnie się w pół­noc­no-wschod­nim kie­run­ku ku wnę­trzu Eu­ro­py; spię­trza na­przód ob­sza­ry po­łu­dnio­wej Fran­cji w lek­kich wzgó­rzach, prze­cho­dzi w środ­ku dłu­gie­mi łań­cu­cha­mi w pa­sma Wo­ge­zów, i spa­da na osta­tecz­nem pół­noc­no-wschod­niem za­koń­cze­niu w te­ras­sach dol­ne­go Renu na do­li­nę Ger­mań­ską.

Wschod­nia część tego gó­rzy­ste­go ob­sza­ru Eu­ro­py za­chod­niej skła­da się po­dob­nież z trzech róż­nie ukształ­co­nych kra­in gó­rzy­stych, po­łą­czo­nych z sobą. Od po­zio­mych żu­ław Du­na­ju po­su­wa­jąc się ku pół­noc­ne­mu za­cho­do­wi, le­gły na­przód góry Sied­mio­gro­du w kie­run­ku owej prze­kąt­nej li­nii, któ­ra roz­gra­ni­cza Eu­ro­pę na gó­rzy­stą i rów­ną. Góry te: są roz­ło­żo­ne w kształ­cie wy­nio­słej wy­so­czy­zny, mają wła­sną mia­zgę środ­ko­wą, na kar­cie kształt pra­wie czwo­ro­bo­ku za­okrą­glo­ne­go po ro­gach, i spa­da­ją do koła ku wiel­kim du­naj­skim i mul­tań­skim ni­zi­nom. Do nich przy­ty­ka na pół­no­cy w oko­li­cy źró­deł Cis­sy łań­cuch gór fa­li­stych, któ­re w róż­nych oko­li­cach zmie­nia­ją na­zwi­sko a po­spo­li­cie ogó­łem kar­pa­ta­mi na­zwa­ne by­wa­ją. Łań­cuch tych gór jest osa­dzo­ny na wą­skim ale dłu­gim trzo­nie i prze­gra­dza niby mu­rem na znacz­nej prze­strze­ni ob­szar eu­ro­pej­skie­go lądu. W środ­ku pra­wie wy­strze­li­ły od wierz­chu tych le­si­stych dzia­łów na­gie tur­nie Ta­trów naj­wy­żej ku gó­rze, a w pół­noc­no za­chod­niem za­koń­cze­niu, prze­cho­dzą Kar­pa­ty w sys­te­mat gór her­cyń­skich, któ­ry nie two­rzy zwię­złej ca­ło­ści, ale jest tyl­ko kra­iną wy­nio­słą, sze­ro­ko roz­ga­łę­zio­ną w łań­cu­chach licz­nych, w gniaz­dach od­dziel­nych i w gru­pach po­mniej­szych, po­łą­czo­nych gór­skie­mi jarz­ma­mi, prze­gro­dzo­nych do­li­na­mi i wy­ło­ma­mi rzek. Te le­gły o po­bok sie­bie i są je­dy­nie zna­ko­mi­te wspól­nem wy­nie­sie­niem swo­jem nad po­wierzch­nię mo­rza nie zaś kształ­tem. W sys­te­ma­cie gór her­cyń­skich, moż­na, się zno­wu do­pa­trzyć, sze­ściu po­mniej­szych pasm, grup i gniazd gó­rzy­stych. Te sty­ka­ją się w osta­tecz­nem swem za­koń­cze­niu, z wy­nio­sło­ścią za­chod­nie­go ob­sza­ru u źró­deł rze­ki Ems na te­ras­sach dol­ne­go Renu.

Pa­smo gór, któ­re le­gło w kie­run­ku gó­rzy­stej eu­ro­pej­skiej prze­kąt­ni, jest więk­sze od gó­rzy­sto­ści za­chod­nich. W tem tyl­ko są te przed­gó­rza Alp po­dob­ne do sie­bie, iż czem bar­dziej po­su­wa­ją się od za­cho­du i wscho­du ku pół­no­cy, tem są niż­sze, do­pó­ki w koń­cu nie spły­ną do po­zio­mu na ob­sza­rze rów­ni Ger­mań­skich.

Ta­kie są tedy ze­wnętrz­ne gra­ni­ce gó­rzy­ste­go gniaz­da za­chod­niej Eu­ro­py, ale po­środ­ku tych gra­nic na­tra­fia się na po­wierzch­nię, róż­nie ukształ­co­nych i roz­po­sa­żo­nych ob­sza­rów niż­sze­go po­zio­mu. Koń­czy­ny Al­pej­skie­go łuku przy­par­ły na po­łu­dniu o brze­gi mor­skie, ale na pół­noc­nych sto­kach Alp le­gła sze­ro­kim po­mo­stem pra­wie po­środ­ku, wy­so­czy­zna po­łu­dnio­wych Nie­miec. Trzon jej lubo na po­zór rów­ny, osiadł wy­so­ko i jest do koła wyż­sze­mi pa­sma­mi gór oto­czo­ny. Nad­to prze­gro­dzi­ły jesz­cze sam grzbiet tej wy­so­czy­zny po­mniej­sze łań­cu­chy gór.

Na za­pa­dzie wno­si się tu w pół­noc­no – wschod­nim kie­run­ku, le­si­sty grzbiet rów­no­le­gle do Wo­ge­zów, "Czar­nym la­sem" zwa­ny. Ten dzie­li się na pół­no­cy w trzy po­mniej­sze pa­sma i prze­cho­dzi w Oden­wald, Spe­zart i Rhón, któ­re spa­da­ją aż ku gra­nicz­nym dzia­łom, ota­cza­ją­cym wy­so­czy­zny do koła.

Od Czar­ne­go lasu w kie­run­ku wschod­nim, w kie­run­ku gór Jura, wznio­sły się "Ra­pa­te Alpy" i się­ga­ją po­dob­nież gra­nicz­nych pa­sem oko­licz­nych dzia­łów.

W koń­cu leży "Cze­ski las" zu­peł­nie na wscho­dzie w kie­run­ku sa­mych już gra­nicz­nych dzia­łów, ota­cza­ją­cych tg wy­so­czy­znę po­łu­dnio­wych Nie­miec.

Cze­ski las wy­cho­dzi z sa­me­go środ­ka sys­te­ma­tu gór her­cyń­skich, cią­gnie się ku po­łu­dnio­we­mu wscho­do­wi i spa­da aż ku osta­tecz­nym cie­kli­nom, pół­noc­no wschod­niej po­chy­ło­ści Alp, na pół­no­cy.

Łań­cu­chy gór, któ­re prze­gro­dzi­ły w tak róż­nych kie­run­kach już samo wnę­trze gó­rzy­stej Eu­ro­py; dzie­lą wy­so­czy­znę po­łu­dnio­wych Nie­miec, na po­mniej­sze wy­nio­słe ob­sza­ry i wklę­słe do­li­ny.

Tu idzie na­przód wy­so­czy­zna Ba­war­ska, ta le­gła po­mię­dzy "Ra­pa­te­mi Al­pa­mi" a la­sem "Cze­skim".

W te­ra­sie wy­nio­słym spię­trzo­na, cię­gnie się od "Ra­pa­tych Alp" aż do "Czar­ne­go lasu" wy­so­czy­zna Szwa­bii i Fran­ko­nii. Na za­cho­dzie od nie­go po­mię­dzy jego dzia­ła­mi, a pa­smem Wo­ge­zów le­gła głę­bo­ka do­li­na gór­ne­go Renu wy­nio­słe­mi oto­czo­na za­brze­ża­mi. Za "Cze­skim la­sem" na wscho­dzie leży wy­nio­sła ko­tli­na Czech, któ­rą od po­łu­dnio­wo-wschod­niej stro­ny "Mo­raw­skie" ostą­pi­ły góry. Od nich cią­gnie się w koń­cu ku po­łu­dnio­we­mu wscho­do­wi, za bie­giem Du­na­ju, na­przód do­li­na Au­stryi, na­stęp­nie do­li­na gór­nych Wę­gier, a w koń­cu wiel­ka ni­zi­na Pa­no­nii, któ­ra się naj­sze­rzej roz­par­ła na do­rze­czu Du­na­jo­wej Cis­sy. Ze wszyst­kich mię­dzy­gór­skich oko­lic i do­lin wy­nio­słej, za­chod­niej Eu­ro­py zaj­mu­je ob­szar tej ni­zi­ny prze­strzeń naj­zręcz­niej­szą, i przy­pie­ra na pół­no­cy o po­łu­dnio­we sto­ki Kar­pat, na wscho­dzie o góry Sied­mio­gro­du, na za­cho­dzie o ostat­nie cie­kli­ny al­pej­skie­go łuku, na po­łu­dnie o przed­mu­rza Bał­ka­nu. Do koła tedy ostą­pi­ły ją góry, któ­re tyl­ko prą­dy Du­na­ju prze­rwa­ły.

W spo­sób taki ze­wnętrz­nie od­gra­ni­czo­ny, a we­wnętrz­nie roz­po­sa­żo­ny ob­szar gó­rzy­stej mia­zgi eu­ro­pej­skiej: łą­czy się na wscho­dzie, na pół­no­cy i za­cho­dzie z wiel­ką eu­ro­pej­ską rów­ni­ną, któ­ra zno­wu na trzy roz­pa­da dzia­ły. Za­chod­nie sto­ki ol­brzy­mie­go łań­cu­cha gór Ural­skich ozna­cza­ją z pół­no­cy ku po­łu­dnio­wi naj­więk­szą sze­ro­kość tych roz­le­głych rów­nin, któ­re na wscho­dzie, na pół­no­cy i za­cho­dzie oto­czy­ły Eu­ro­pę gó­rzy­sta., przy­pie­ra­jąc płyt­kie­mi od­mia­ła­mi do wszyst­kich mórz eu­ro­pej­skich, wy­jąw­szy śród­ziem­ne i za­to­ki jego. Naj­sze­rzej roz­ło­ży­ły się te rów­ni­ny na pod­nó­żu Kar­pat, Ura­lu, Kau­ka­zu, mię­dzy Czar­nem i Bal­tyc­kiem mo­rzem. W ostę­pie tych trzech gra­nicz­nych mu­rów, le­gły one tu do po­zio­mu, i są po­dob­ne do ol­brzy­miej ko­tli­ny opa­dłe­go je­zio­ra, któ­re się roz­la­ło ku rów­ni­nom sze­ro­ko, a ku wierz­cho­wi­nie za­pusz­cza w węż­sze szy­je i rę­ka­wy. Na pod­gó­rzach tych trzech gra­nicz­nych łań­cu­chów, po­zo­sta­ły w isto­cie śla­dy daw­ne­go brze­go­wi­ska. Po­wo­dzie mor­skie utwo­rzy­ły tę ni­zi­nę, opu­ściw­szy brze­gi, a kie­ru­nek miejsc naj­niż­szych, któ­re­mi opa­dły, ozna­cza­ją ko­ry­ta rzek głów­nych, i w ich kie­run­ku leży wy­ra­zi­stość kra­ju.

Ob­sza­ry tych ni­zin po­czy­na­ją się na wy­brze­żach Ka­spij­skie­go je­zio­ra gdzie wklę­sła ko­tli­na wód mor­skich, sło­ne zo­sta­wiw­szy ste­py, dwie wy­żej po­ło­żo­ne rów­ni­ny eu­ro­pej­skie i azy­atyc­kie roz­gra­ni­cza su­szą.
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: