- W empik go
Polska dzieje i rzeczy jej rozpatrywane przez Joachima Lelewela. Tom 5 - ebook
Polska dzieje i rzeczy jej rozpatrywane przez Joachima Lelewela. Tom 5 - ebook
Klasyka na e-czytnik to kolekcja lektur szkolnych, klasyki literatury polskiej, europejskiej i amerykańskiej w formatach ePub i Mobi. Również miłośnicy filozofii, historii i literatury staropolskiej znajdą w niej wiele ciekawych tytułów.
Seria zawiera utwory najbardziej znanych pisarzy literatury polskiej i światowej, począwszy od Horacego, Balzaca, Dostojewskiego i Kafki, po Kiplinga, Jeffersona czy Prousta. Nie zabraknie w niej też pozycji mniej znanych, pióra pisarzy średniowiecznych oraz twórców z epoki renesansu i baroku.
Kategoria: | Klasyka |
Zabezpieczenie: | brak |
Rozmiar pliku: | 569 KB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Rozpatrywane przez
Joachima Lelewela.
Tom V.
Treść:
1) Dzieje Litwy i Rusi aż do unji z Polska w Lublinie 1569 r. zawartej. 2) O monecie polskiej. 3) Nauki dające poznawać źrzódła historyczne, 4) Dwie tablice starych pieniędzy w r. 1824 w Trzebuniu blisko Płocka wykopanych. 5) Dodatek do pisma Daniłowicza o katalogu biblioteki Tołstowa. 6) Objaśnienie trzech pieniędzy kufikich Sammanidów, w zbiorze kr. Warszawskiego Przyjacioł Nauk Towarzystwa znajdujących się. 7) Wiadomość o narodach litewskich. 8) Spis bogów żmudzkich i litewskich. 9) Spis dzieł różnemi czasy przez ś… p. Joachima Lelewela drukiem ogłoszonych, odbity wiernie z notatki własnoręcznej nieboszczyka znajdującej się w ręku J. K. Żupańskiego. 10) Napis umieszczony na kamienicy w Bruxeli, w której Lelewel przez długie lata mieszkał.
Poznań.
Nakładem Księgarni Jana Konst. Żupańskiego.
1863POWIEŚCI BAJECZNE.
1. WYWODY Z RÓŻNYCH NARODÓW STAROŻYTNYCH. OSADA RZYMSKA.
Niepoliczę do baśni, że Litwini pochodzą, od Herulów, bo to jest przedmiot poszukiwań historycznych: jakożkolwiek dotąd, wyraz girulis, co znaczy w litewskim puszcze, jest większym do podobnych poszukiwań wabikiem, niż różne Herulów przesiedlenia, lub ogłaszane ich, w kraju meklemburgskim siedzących, ojcze nasze łotewskie. Mniej trafne znajduję wyskoki z Samogitją i Litvanją do Massagetów i Alanów. Nie nadmieniam jinnychj powinowacących, Gretów, Sarmatów, Gelonów, Jazygów, Pelazgów, z plemieniem lettońskiem. Wszystko, są… to badania, które może jakąś prawdę wydobędą. Zatrzymam tylko mą, uwagę, jako nad powszechnie przyjętą baśnią, w bardzo rozmaitych odcieniach powtarzaną, to jest, nad osadą. Rzymską czyli Latińską, która Lettonom początek daje. Jak Rzymianie palili ciała zmarłych, czcili Eskulapa z wężem, święte gaje, niezgasły od westalek strzeżony palili ogień, mieli za boga Jowisza grzmiącego, tak Litwini palili ciała, w gajach niegasili ognia świętego, gdzieniegdzie przez wejdelotki utrzymywanego, czcili węże i perkuna; w jich języku nadto odkryto różne wyrazy, które brzmią, kiedyby jakie łacińskie. Upatrzono i w nazwisku Litwy jimie Italji, jakoby Liitalja. Niepomne, w jakiej łacińskiej średnich wieków kronice znajduje się wzmianka o turbacjach jakowychsiś Rzymian po morzu północnym: ta musiała podobną, myśl osadnictwa rzymskiego urodzić, łącząc ją… z podaniem krajowem, że goście z za morza przybywali. Ktoś w kronice wyczytał i zaczął wywody, które dalsi pisarze rozwinęli. Michajło Litwin przytoczył na to Florusa rzymskiego historyka. Litwa ma za herb pogoń do centaura podobną, ma kolumny, Żmujdź niedźwiedzia: przybyli tedy Publius Libo czyli Palemon i Prosper Cesarinus, obaj herbu kolumny; Julian Dorsprungus (to jest po niemiecku Thiersprung, zwierzęcy wybryk), herbu centaur czyli byko – człek; oraz Ursin, herbu niedźwiedź i jinni. Byli to z Rzymu zbiegowie czyli też na pustą, wyspę Giaros wygnańcy, a pierwszym zamkiem, co za przybyciem zbudowali, stoją, na Żmujdzi Plotele. Już tedy zdarzenie było pewne, tylko czas dla niego do znalezienia zakłopocił. Może to byli dostojni stronnicy Sylli przed fakcją Marjusza uchodzący; może Pompejanie przed Cesarem ustępujący, może jinni przed srogością Nerona uciekający albo przed biczem bożym przed Attilą; naostatek rozsądniej się wydawało przypuścić, że się to stało z powodu najazdu Węgrów roku 924, za czasów króla włoskiego Berengarjusza. Zostawiam i herby, i rzymskie i niemieckie przybylców nazwiska zdrowej rozwadze czytelnika, a spieszę nadmienić o jurnym rodzaju powieści, dużo odosobnionej od wspólnictwa z cudzoziemczyzną..
2. WEJDEWUT, BRUTEN.
Piękniejsza jest powieść i więcej unarodowiona o Wejdewucie i Brutenie, lubo i ta zdaje się być tworzona, a przynajmniej zmieniana powieściami cudzoziemczemi. Bracia ci przybywszy do kraju Ulmi – Gerów czyli Prussaków, zastali onych w nędznym stanie, tak dalece uciskanych od Mazurów, że onym dzieci swe w daninie dawać musieli. Wejdewutes tedy nauczał jich, i zacząwszy nimi rządzić, chciał wyzwolić z pod jarzma. A chociaż od Andisława czyli Antona wodza mazurskiego był pokonany, wyjednał wszelako taką ugodę, że w dowód przyjaźni Mazury córki pruskie w małżeństwo brali, a do tego jeńców Prusakom zabranych oddali. Ci jeńcy wyuczywszy się mazurskiego sposobu wojowania, wyuczyli swych braci Prusaków, tak, jiż we czterdzieści lat poźniej roku 586, Mazury byli pobici i Andisław poległ. Nastąpiła zgoda i nowe bratanie się małżeństwami, a syn Andisława, Czanwik, bogom pruskim cześć oddał. Tym czasem Bruten uczył religji, stanowił kapłany, urządzał cześć bogów w Eomnowie, a sam jak najwyższy kapłan z bogami rozmawiał. Już Wejdewut 116 lat wieku swego liczył, gdy podzielił kraj na dwunastu synów, którzy dwunastu ludom jimion swych udzielili, jako to: Sajmo,
Nadro, Sudo, Szlawo, Natango, Barto, Galindo, Warmo, Hogo, Pomezo, Chełmno i Litwo. Litwo był najstarszy. Naostatek obaj bracia Wejdęwut i Bruten, po stuletniem rządzeniu pożegnali lud swój, wstąpili na stos zapalony, uścisnęli się i z bogami się złączyli. Po jich zgonie Prusacy niemogli się zgodzić na obór pana, niechcieli mieć żadnego, i wrócili do stanu gminnego. Wybrali tylko następcę na wielkiego kapłana: a o to zaszła zwada między Litwo i Nadro. Stronnicy Litwa tak gwałtownie napadli na Nadro, że uciekając w rzece utonął. Za to Litwo wywołany, usunął się na wschód i dał początek litewskiemu narodowi. Wedle jinnych, był on najmłodszy, a Sajmo najstarszy. Sajmo miał dać początek najznamienitszemu Prusaków ludowi Sembom: ale się o niego upomniała Żmujdź, bo ona również kogoś, coby jej jimie nadał potrzebowała. Są pisarze, co w Brutenie czyli Prutenie, widzą, Prusa czyli Prusjasza z Bithynji z Azyi przybywającego, bo tam Prusjasze panowali, z których jeden, lądem na zwiady do Prus, Diwonesa wysyłał. Ten tedy Pruten, naprzód panował, a zmierziwszy sobie władzę nad ludem dzikim, dawszy mu swe jimie, zdał rządy 373, na brata Wejdewuta, który rządził jak drugi Numa, miał 12 synów jak Jakób, a najmłodszy Litwo zaprzany od braci jak Józef.
3. DOMY PALEMONA I DORSPBUNGA.
Stryjkowski Osestowicz i Kojałowicz Wijuk, jeden po polsku, drugi po łacinie, narozpowiadali wielką liczbę zdarzeń o potomkach Palemona i Dorsprunga herbu kolumny i centaur, jakie nadali Litwie, nad którą, panowali; oraz o jurnych herbowych rycerzach co Ringolda poprzedzili, to jest rok 1235. Owi rycerze zgodni między sobą, bili a bili, Rusinów i Tatarów, podbijali ruskie kraje. Znaleźli się jednak ci pisarze w nierozwikłanej trudności, której ani Rotundusa Milezjusza genealogie niezaspakajają, a to z wielolicznych powodów: albowiem kilka pokoleń tak szybko przemijają, że trzebaby przypuścić, że ci książęta jeszcze dziećmi żenili się i rozpładzali; prócz tej trudności zdarzenia, które opowiadają w żaden sposób niełączą, się z powieścią, kronik tak ruskich jak jinnych narodów, ani z wypadkami dobrze wiadomemi. Najazdów tatarskich jeszcze wówczas nie było. A z kądże te herby, gdy takowe były nowością, kiedy panowie litewscy na zjeździe horodelskim po raz pierwszy polskiej szlachty herby przybrali, niemając wprzód żadnych. Jest więc to nie najlepiej pomyślanym wymysłem, usnutym na podobieństwie jinnych rzeczywistych zdarzeń. I tak: jak za Mindowego w Nowogródku panującego, Montiwiłowicze zdobywają, Połock, tak Mingajłowicze z Nowogródku jidą… zdobywać Połock i w nim tak rządzi Ginwil jak rządził Totwił Montiwiłowicz. Skirmund takim jest zaborcą, jak później Gedimin wiele tych samych krajów zdobywa. Lubart Skirmuntowicz tak dzierży Czerniechów i Starodub, jak dzierżył Lubart Gediminowicz jeszcze za Witowda czasów. Jest też i to osobliwa, że Kukowojt, Utenes, Swintoroh, dają, nazwiska, jeden Ucianie, jinni gajom przy Mejszagole i Wilnie, gdzie ciała zmarłych palono; że noszą jimiona miejsc, które w baśniach aż nadto często w rząd ludzi wchodzą. Rzeczy te pewnie urosły ze zdarzeń prawdziwych, w kronikach mianowicie ruskich zapisywanych, ale przez anachronizmy, przez mylne nazwisk wyczytywanie, wypisywanie, przez złe wypadków i osób zbliżanie i wiązanie w prawdziwy dziwotwór zmienione. Kiedy przesławny Liwjusz jedne i też same zdarzenia z odmiennemi latami, po kilka razy w swej historji rzymskiej powtarza: cóż dziwnego, że podobnie robiły nieco nowsze kroniki po rusku pisane, a za niemi Osestowicz i jinni. W błędy takie niesłychanie łatwo można było popaść, gdyż lata niejednostajnie liczono, nazwiska wodzów litewskich, zwykle niejednostajnie powtarzano, i prawdziwie powielekroć takowe przechrzczono. Rzeczywiście wielu wodzów litewskich chrzciło się, biorąc zwykle jimiona podobne do tych co nosili, na przykład Doumund, Jawnuta, Totwił, Sigizd, Mingajło, wzięli na chrzcie Timoteusz, Iwan, Teofil, Zigmund, Michał. Byli niektórzy co może się i niechrzcili, a ruski kronikarz był łaskaw jich jimie na chrześciańskie przemienić. Chrzcili się też i po razy kilka. Witowd z łacińskiego chrztu Konrad, z ruskiego Aleksander. Byli co mieli po kilka jimion na chrzcie, gdy kościół grecki łatwy jest do powtarzania chrztu na jednej osobie, a przeto do mieniania jimioniami.
4. PODWÓJNA POWIEŚĆ, O MIŁOŚCI, DOUMUNDZIE, ZABÓJSTWACH I MNICHU.
Owóż podobny nieład w dziejach litewskich powstał u pisarzy opowiadających zdarzenia od zgonu Mindowe do wstąpienia na pole Witenesa. Dwie miłosne awantury, dwóch Doumundów niemi zajętych; dwóch mnichów, synów wielkich książąt mszczących się zabójstw ojców, jasno okazują, że ciąg jednych i tych samych wypadków dwie rozmajite powieści utworzyły. W jednej Mendog Doumundowi żonę, swej nieboszki siostrę porywa; w drugiej Doumund swemu bratu Narimundowi. "W jednej czterej wierni Mendoga pretorjanie, zabójcę Trojnata zabijają i do mnicha Wolstinika, który tę zemstę wywołał uchodzą; w drugiej sześciu nasłanych od Doumunda zabijają. Trojdena. W jednej, mnich Wolstinik, szuka zemsty na zabójcy Trojnacie, w drugiej mnich Ławr, szuka zemsty za zabitego Trojdena. W obu następuje elekcja wielkiego księcia i mnich na tron litewski jest powołań i wyniesion. Ale w jednej powieści do Wolstinika jedzie poselstwo i nakłania, że przyjmuje koronę, i dokazuje, aż nareszcie od Lwa księcia ruskiego podstępnie zamordowany; w drugiej Ławr wybrany, żadnym sposobem korony nieprzyjmuje i bogobojne życie w monasterze kończy. Owóż mnich Wolstinik jinaczej Wasilko, Ławr jinaczej Eimund, wychodzący na świat i nazad do klasztoru wchodzący, wielorakie jimiona nosi, bądź z ponawianego chrztu, bądź z ponawianego do klasztoru wchodzenia, bądź z kronikarskich prze – chrzceń. A że Peluza był synem zabójcy, więc przez takie zdwojenie powieści o tych samych zdarzeniach zostało niepewno, czy był synem Trojnata czy Doumunda. Gdyby te dwie powieści za coś rozmajitego przypuścić, jeszcze ogromniejsze zjawiają się trudności, na ten krótki przeciąg czasu od Mendoga do Witenesa, aniżeli na poprzedni przed Mendogiem. Trzebaby znowu przypuścić, że dzieci w dzieciństwie miały potomstwo. Tym czasem, Cóżkolwiek o koleji wielkich książąt mówią, Cóżkolwiek o ustanowieniu herbu pogoń i wzięciu tytułu wielkiego księcia przez Ringolda, to atoli jest pewna, że dzieje współczesne nic o wielkich księciach nie wiedzą, a wymieniają rozmajitych w jednymże czasie wodzów litewskich, którzy po kilku na raz, rolę naczelnych książąt odgrywali. Trzeba więc koniecznie przyznać, że potworny odmęt potworzono w dziejach litewskich, chcąc szeregi wielkich książąt poukładać. Szeregi te rozciągniono potem wysoko w górę, ledwie nie do Noego czasów, o czem Stryjkowski nie pomyślał, o których nikt ze zdrowym rozsądkiem nie powtarza. Są to batałaszki, które, jile pomnę w tablicach genealogicznych Jabłonowskiego znaleść można, a które są podobne do tych polskich, co je zmyślał Dyamentowski, lub kto jinny, pod jimieniem Prokosza, Nakorasa Warmizjusza i pod jinnemi nazwiskami.
5. OLGERDA WYPRAWA DO MOSKWY.
Ciekawsza nad jinne jest powieść o wyprawie Olgerda na Moskwę. Dimitr Semeczka zwojował był na potęgę roku 1332, bana tatarskiego Mamaja, tak że trzynaście mil kraju trupami nieprzyjaciela zasłał. Wzdęty pychą., wysyła posły do Olgerda, bawiącego pod ową… chwilę w Witebsku, z zapowiedzeniem, że jeśli niezwłocznie całej Rusi nie odda, i z Litwą, się nie podda, to w przyszłym roku Dymitr podbije wszystko i na wielkanoc do Wilna spustoszenie w darze przyniesie. Olgerd zdawał się słuchać tej groźby z wyrozumiałością, i z wielkiemi honorami posłów zatrzymuje. Tym czasem znosi się z Kejstutem i z niesłychaną, nagłością. Żmujdź, Litwę i Ruś do boju rusza i w środopoście koło Witebska zgromadza. Spędza kilka tysięcy ludu z siekierami, każąc wprost ku Moskwie ciąć drogę przez puszcze. Dwa tysiące jazdy tnących od napaści zabezpieczało. Tą drogą ciszkiem pod sam Możajsk dochodzi, prowadząc z sobą zamkniętych posłów; tak jiż świata nie widząc, nie wiedzieli co się dzieje. Dopiero w Możajsku jich puszcza, dawszy jim rozetlone zarzewie, aby z nim spieszyli do kniazia i powiedzieli mu, że nim to zarzewie zgaśnie, Olgerd sam w Moskwie będzie i skruszy swój pocisk o mury Kremla, na znak, że nie ten jest wojownikiem co wyprawy swe na lata rozkłada, ale ten co z chwili do boju korzystać umie. Jeszcze od obozu ośmnaście mil do Moskwy było, Olgerd tak szybko się podemknał, że w kilka godzin po przybyciu posłów swe siły na górze Pokłonnej rozłożył. Właśnie była noc z wielkiej soboty na wielkanocną, niedzielę: kniaź w cerkwi bił pokłony, oczekując godziny zmartwychwstania: w tem, posłowie przerażeni opowiadają mu rzecz całą: kniaź nie przypuszcza, ażeby to prawdą być miało, bije swe pokłony dalej: aż lament i krzyki po mieście, przestrach, obawa niezwłocznego szturmu, wyrywa go ze świątyni, jemu i bojarom jego, radę odejmuje. Więc w prośby i pokorę: o pokój proszą. Olgerd przepisał warunki krótkie: wejdzie do miasta po przyjacielsku, aby włócznie skruszył; a granice Litwy zakreśla u Możajska… i rzeki Ugry; wydatki wojenne będą, mu zapłacone i przyjaźń wzajemna zaręczona. Dimitr przyjął je i wraz z metropolitą i bojary zaprzysiągł. Wjechał tedy Olgerd w małym poczcie na stolicę Moskwy, o mury Kremla włócznię skruszył, a przystępując do kniazia, widzisz Dimitrze, rzecze mu, kto z nas do boju raniej wstaje, i podał mu piskę, wielkonocne jaje, na znak braterskiej zgody. Był zaś Olgerd wtedy chrześcjaninem, bo ślubiąc sobie Juljannę twerską, księżniczkę, chrzest przyjął. Nie zatrzymuję się z uwagami nad podobieństwem do prawdy: to jedynie przypominam, że 1332 w Moskwie kniaziował Jan Kaleta, w Litwie Gedimin. Dimitr doński począł kniaziować 1354, zwojował Ma maj a 1380, Olgerd umarł 1381, a w trzykrotnej wyprawie, po trzykroć 1368, 1370, 1372, oganiając mury Moskwy, ani raz do niej nie wjeżdżał.
6. GENEALOGJE
Z tego co się przytoczyło o Palemonidach i Dorsprungidach, dostrzegać można jednej jeszcze rzeczyy to jest: że szukano… udawnić sławę wielu domów znamienitych w Litwie przez spokrewnienie onych z jimionami, które książęcemi i panującerni poczyniono, przez wywodzenie jich rodu od owych panujących lub znamienitych wodzów. Ta chętka udawniania i uświetniania domów, dość wczesno była z klejnotem szlacheckim zaszczepiona. Dla Radziwiłłów i Ościków coś osobliwszego znaleziono, bo jich od arcykapłana czyli kriwe kriwejto Lixdejki wyprowadzono, mówiąc ruskim językiem od archi-popa: chociaż według twierdzenia dość powszechnego u kriwów czyli popów lettońskich tak był celibat zachowywany jak w duchowieństwie chrześciańskiem łacińskiego obrządku. Lubo mało dbano o dawność rodu Gedymina, więcej się zajmowano jego rozrodzeniem. Wszakże nie brakło wymysłu niewiele powtarzanego, a już 1488 w dedykacji jednej Jagellonidom przyznanego. W swojim czasie, mówi ten wymysł, gdy lud ludożercy, anthropofagów napastował i wypleniał Litwinów, powstał bohater Gellon, z boga i kapłanki Iglony zrodzony, który wytępiając ludożerców, stał się Litwinów zbawcą. Lecz potomstwo jego, w bojach ponawianych przeciw Szwedom, wyginęło. Jeden już tylko z Gellonidów pozostały Imin, w dzieciństwie do Dregwiczów uprowadzony w Igemuniu przebywał. Wnuk jego Glapimin, wrócił do Litwy i miał syna Sutinka, ojca Dormuni – mumia, ktory zrodził sławnego Lutawora co Ejragolę, odbudowa i z synem swym Witenesem w niej przebywał, aż po wyginieniu prawie familji Mendoga, panowie Witenesa na wielkie księstwo wynieśli: po którym Gedymin zawładnął, a liczne jego potomstwo, służy za zrzódło do zmyślonych genealogicznych wywodów. Rzeczywiście dom Gedymina znacznie się rozrodził, nim w kilku gałęziach gasnąć lub do niewielu osób umniejszać się począł. Daleko dawniej i daleko więcej rozmnożyło się Rurika plemie. A gdyby zwykłą, koleją, połowa rodzących się Gedyminowiczów i Rurikowiczów, w dziecinnym nie marło wieku, pewnieby się rozsiemienili do tego stopnia, jiżby te wszystkie jimiona, które się do jich szczepu przyznają., jistotnie mogły być jich płodem. Co do obrachunku rozludnienia, możnaby tedy przypuścić tę urojoną, mnogość, dać wiarę wywodom, gdyby te miały jakie dowody lub pozory. Ale gdy pierwszym i głównym pozorem i dowodem są… pretensje do tytułu kniazia, a potem nic jak przypuszczenia i dowolne lub sztuczne wymysły, z tej tedy próżnej chluby niejeden na śmieszne narażony bywa zarzuty, nie mając nic historycznego na onych odparcie, nic dowodnego do stawienia przeciw nim. Tak naprzykład, głośne były w swojim czasie spory w jimieniu Koributów Woronieckich, gdy jedni w herbarzu Niesieckiego zaniedbani, a pochodu swego jasne posiadający dowody, drogą prawa zarzucili jinnym przez Niesieckiego obliczonym, że byli samozwance przeż intrygę Radziwiłłów podsunięci. W swojim też czasie głośno twierdzono, że ród Sapiehów z jimienia i krwi jest zacny ród tatarski: ale Sapiehom niedosyć było i potęgi i zacności rodu obywatelskiego, o jakim wiedziano, znaleźli przodka Sunigajłłę, syna Punigajłły, którego miał rodzić Narimund Bazyli Gedyminowicz, który służąc Nowogrodzianom, expatrjował się niejako: tego wymysłu najmniejszy monument historyczny poprzeć nie może. Coż z tem począć kiedy Długosz współczesny, wymieniając kniazia Iwana, co 1440 wielkiego kniazia Zygmunta na Litwie zabił, i kniazia Michała, co 1463 Polaków spieszących na obronę Kafy od Turków oblężonej, pod Bracławiem w Bugu potopił, obu Czartoryskich, z wyznania i rodu, Rusinami upornie nazywa; a później żyjący Kojałowicz, onychże, Lubarta Gedyminowicza synami być mieni; a jeszcze później Niesiecki, za wnuków Korigiełły Olgerdowicza, azatem za praprawnuków Gedymina ogłasza, różniąc się z Kojałowiczem o dwa pokolenia męzkie. Komu tu wierzyć? Nie skończyłbym, gdybym chciał obliczać trudności i powiastki, jakie ztąd rosną. Do podobnych nie samo rozrodzenie się Gedyminowiczów i Rurikowiczów powód dało, ale niemniej i ród Swintoroba i ród Wejdewuta i Prusa, jistot zupełnie urojonych. Są one częstokroć historyczne, po większej części heraldiczne i jedynie bez użytku ciekawość partikularną zabawić mogące.
Nieskończyłbym nigdy mych rozdziałów o bajach jakie w dziejach ruskich się znajdują., gdybym chciał łowić dziwy i zmyślenia w odmęcie rozrodzonych Rurikowiczów: zamykam się tylko w niektórych, które przystrojiły, jak zwykle początkowe dzieje, albo w tych co krzywiły całą… dziejów Ruskich osnowę. Owóż, ponieważ Mitridates i inni Roxolanów wojowali, ci Roxalanie byli Rossjanie Rusini. Na taki jednak wywód, niepozwala Rus braciszek młodszy Lecha i Czecha, który chce swe jimie Rusinom nadać i swoje veto szlacheckie na wszelkie jinne erudicijne poszukiwania kładzie. On to w jakimś grodzie do akt wciągnął wraz z jinnymi, co o podobne prawa nadawania ludom po kronikach ruskich i łacińskich upominają, się. Radim i Wiatko bracia, dają nazwiska Radimiczanom i Wiaticzanom, budują miasta Radimno i Wiatkę; Duleb, Dulebom; Kij buduje miasto i nadaje mu jimie Kijowa; czyli jego braciszkowie Szczek i Choriw, wznieśli jakie grody, kronikarze nie powiedzieli. Ale jak zaczęli badacze bogobojnie szukać w piśmie świętem początku narodów, znaleźli tam Mosecha czyli kraj Moskwę, z którego za czasów proroków pańskich, na targowiskach feniokich i Tyra, najlepszych na sprzedaż prowadzono niewolników. Było to przeciw wszelkiej prawdzie, żeby to miała być Moskwa, bo Moskwa daleko później powstała. Chcący ją koniecznie dawniejszą uczynić, twierdzą, że roku 882, Oleg kniaź wielki, nad rzeką Moskwą wystawił Moskwę i nazwałOŚWIADCZENIE.
W tem krótkiem dziejów litewskich i ruskich skreśleniu, znajdzie czytelnik po wielkiej części skreslone to, com po raz pierwszy oddał w druk 1824 roku, w wydaniu wileńskiem Historji polskiej TeodoraWagi; oraz to, com w kursach mych historji w uniwersytecie wykładał. Gdybym miał notaty moje, które zebrałem wtedy i później kiedym; pomników prawodawstwa litewskiego poszukiwał, a prace towarzysza losu i przyjaciela mego Ignacego Daniłowicza do wydania przyrządzał: mógłbym pewnie niektóre punkta dziejów tych dokładniej wyłuszczył Nie mając jich, i nie wiedząc co się z nimi stało, z tem co jest moje, odwołuję się do przypomnienia tylko, lub do wyrazów lat temu czternaście w historji Teodora Wagi dołożonych. Do przypomnienia było mi wszakże pomocne szacowne dzieło Wacława Alexandra Maciejowskiego, Historja prawodawstw doriańskich; a do niektórych szczegółów trzy pierwsze tomy wielce ważnego dzieła Teodora Narbutta: Dzieje starożytne narodu litewskiego.
Bruxella 7 września 1838.
Dołożyłem tu parę krajobrazów; jinne stosowne do niniejszego opowiadania znajduje czytelnik przy dziejach polskich potocznie opowiedzianych pod liczbą 5, 6, 7, 8, 9; gdzie są, oznaczone granice państwa Mindowe, Olgerda i przemiany aż do czasu unji zaszłe.
Smorodiną, co niedorzeczy: to jednak nieprzestaje być prawdą., że Jerzy długoręki był pierwszy co Moskwę 1147 założył na pamiątkę że tam obywatela Kuczkę utopił, a potem stało się że syn jego Bogolubski 1174 od Kuczkowiczow był zabity. I tak się pokątne spiski na następców Długorękiego i Bogolubskiego rozpoczęły i ciągnęły aż do dni naszych. Co zaś do Olega, ten lubo wróżbom niewierzył, jednakże konia swego lubego z daleka trzymał, ponieważ wróżka mu zapowiedziała, że ten koń będzie przyczyną, jego śmierci. Tylko kazał Oleg wymalować jego portret i siebie na nim, to jest na koniu. A takowy obraz zawiesił nad swym dworcem. Obraz ten tedy wyobrażał jeźdzca, i ten obraz stał się pierwszym państwa herbem. Koń tymczasem zdechł i kruki go zjadły. Po różnych zwycięztwach Oleg chciał oglądać jego kości, aby się z wróżby najigrawał, a widząc one, złorzeczył wróżce; bodaj cię rychło taki koniec spotkał jak konia; potrącił nogą… kości. W tym wąż z czaszki wysunął się, Olega ukąsił, z czego umarł: herb został.
8. GOSTOMYSŁ, WADIM
Początki dziejów ruskich są wiadome dosyć i jednostajnie się odnoszą do Nowogrodzian i Rurika. Ale kronikarze późniejsi, objaśnili je po swojemu i przystrojili w bardzo piękne i dowcipnie utworzone powiastki, które powtórzyć nie zawadzi, ponieważ objawiają ducha i zamiar zmyślenia. W Nowogrodzie, po różnych klęskach panowała pomyślność pod rządami posadnika Gostomysła, który o gościach myślił, a niemógł jinaczej odeprzeć napaści, tylko płacąc Waregom dań. Nowogrodzianie narzekali. Gostomysł tedy, pomyślał i poradził jim, aby Waiegów którym się opłacali w gościnę zaprosili i poddali się jim. Tej dobrej rady posłuchali Nowogrodzianie, bo jim się wolność sprzykrzyła; zaprosili tedy z Waregów Rurika, onych wodza a potomka Augusta rzymskiego cesarza. Owóż Rurik, godny cesarzów rzymskich potomek, władać począł z wielkim ludu zadowolnieniem. Ale był w Nowogrodzie niejaki Wadim, wartogłowa republikanin, któremu się marzyła wolność ojczyzny i monarsza Rurika władza wadziła. Uknował tedy spisek, aby monarchę Rurika zabić. Spisek był odkryty, a nieubłagany Rurik, Wadima i jego spółspiskowyoh śmiercią potracił: co wiele lud uradowało, że monarchja ocaloną była. Pierwotne ruskie kroniki, zapisały to, że Nowogrodzianie wzięli Waregów do służby rządowej, powierzyli jim pewną, władzę, że się oburzyli, że takową Rurik nadużył, że na ostatek byli powściągnieni przez Waregów; te tedy zdarzenia nowszym kronikarzom przekinąć trzeba było w rozmiłowanie się Nowogrodzian w monarchji, w carisinie i stworzyć wymyślającego monarchja Gostomysła i zawadzającego jej Wadima. Zrobili to, bądź z tego, że jich pojęcia, czytaniem carogrodzkich dziejów i poglądaniem na wzrastającą carskość klazmeńsko – moskiewską jinaczej działania ludu nierozumiały; bądź z politiki żeby owej carskości pochlebić i przypodobać się. Całe dzieje
Rusi tak były pokrzywione. Podług tychże dworaków pisania, w sto lat później po Grostomyśle, 970, Nowogrodzianie niemając carskiego rządcy u siebie, słali posłów do wielkiego kniazia Swiatosława, wnuka Rurikowego, oświadczając znowu, że jim się wolność niewypowiedzianie naprzykrzyła: błagając tedy aby wielki kniaź, raczył dać jim za pana kniazia jakiego. A wielki kniaź i obaj synowie jego z niczem jich odprawili, jako niewartych carskiej łaski. W tak opłakanym razie, Dobrinja, mąż dobrej rady, zjednał dla nich wzgląd wielkiego kniazia Swiatosława, któremu poradził, aby dał Nowogrodzianom Włodzimirza, także syna swego, z bocznego łoża, z Maluchy powiernicy matki książęcej, a przeto, z niewolnicy zrodzonego. Ta Malucha była córką Małka Lubeczanina brata owego Dobrini. Chętnie przyjął tę radę Swiatosław, bo dawał Nowogrodzianom za kniazia, pana lichego urodzenia: a to był Włodzimirz wielki, o którym powimy niżej.
9. OLGA.
Młody kniaź Igor, przeprawując się przez pewną rzekę, upodobał sobie młodą córkę rybaka Olgę i' swą miłość jej oświadczył. Olga odparła natręctwo księcia i pogroziła że się utopi jeśliby ją chciał znieważyć, (Wanda w Polszcze, jistotnie się utopiła, niechcąc Ritigera zalotów.) Igór cnotą, Olgi zwyciężony, pojął ją, za żonę. Zostawszy kniahinią, Olga, objęła po zgonie męża opiekę nad małoletnim synem. A lubo mąż jej Igor, w wiarołomnej przeciw Drewlanom wyprawie życie stracił: wszelako Olga postanowiła zemścić się. Drewlańscy posłowie przybyli byli do niej do Kijowa, wyznając że Drewlanie zaprawdę zabili Igora, bo on jich, jak wilk jaki podchodził, spodziewają, się jednak, że kniahini zapomni o tem, i dla umocowania zgody, zechce poślubić jich kniazia Małego. W dowód przychylności, Olga zaprasza posłów na rozmowę do tereinnego czyli okopa i kniażskiego mieszkania za miastem. Z jej rozkazu Kijowianie stawają przed posłami, oświadczają że są na ich skinienie, jich niewolnicy, i niosą jich w korabiach za miasto, gdzie posłów w przygotowaną przepaść powrzucali i żywcem ziemią zasypali. W tenże zaraz Olga posłała do Drewlan, zawiadamiając że Kijowianie niechcą jej puszczać, dopóki Drewlanie dostojniejszego nienadeszlą poselstwa. Od przybyłych, stosownie do jej żądania dostojników, Olga domagą się naprzód, aby szli do łaźni: co gdy zrobili, łaźnię podpaliła i onych spaliła, szląc znowu do Drewlan z przełożeniem, że nimby poślubiła kniazia Małego, wypada jej na grobie męża odprawić triżnę, to jest wyprawić ucztę pośmiertną, żąda przeto od nich, aby przygotowali miód do picia. Przybyła nareszcie sama, i płakała bardzo, i pojiła Drewlan, drewlańskim miodem, a upojonych w pień wycięła w liczbie 5000. Zaczem, obiegła jich gród Iskorostiń nadUszą, który już bronić się niemógł i przywiodła go do błagania łaski. Wysłuchawszy żebrzących, za jedyny znak uległości wymaga, aby z każdego domu dali po trzy wróble i trzy gołębie. W skok dopełnili jej wolę Drewlanie, wielbiąc radośnie taką, dobroć. Lecz ta radość rychło zamieniła się w rozpacz. Olga kazała wróblom i gołębiom poprzywiązywać zarzewia, z któremi puszczone, lecąc do swych gniazd, pozapalali domy Iskorostinia. Drewlanie z płomieni wpadli pod miecz Kijowian i ginęli. Mało wzięto niewolnika, niewiele pozostawiono ludu, który odtąd miał płacić dań Kijowowi i Wyszogrodowi. Ta prekrasna kniahini, mając lat siedmdziesiąt, niestraciła wdzięków, którymi podbiła w Carogrodzie serce cara Konstantina porfyrogenety, do tego stopnia, że chciał się z nią żenić. Wróciwszy z Carogrodu zakładała liczne kościoły.
10. WŁODZIMIRZOWIE, WIELKI I MONOMACH.
Dopiero Olgi wnuk, zrodzony z jej powiernicy Małuchy, nabawiwszy się niemało z bałwanami, którym na ofiarę, woły, kozy i ludzi zarzynał, to Rusinów, to przywiązanych do siebie Waregów; nietylko że się sam ochrzcił, ale i całą. Ruś do chrześciaństwa przywiódł. Wiele ztąd opowiadano jest o jego poselstwie wyprawionem na zwiady, w różne kraje, aby się o wartości rozmajitych obrządków przekonać: a w tem nic zabawniejszego, jak kiedy do prawdziwych może zdarzeń, dopisano doktora Smer Polaka, który wielkiemu kniaziowi w językach bułgarskim, ruskim i polskim, najlepsze drukowane rapporta nadsyłał. Z tejże okoliczności nawrócenia się, miał Włodzinurz przepisać
988, na korzyść duchowieństwa ustawę, w której naznacza mu dziesięcinę i ustanawia jich sądownictwo, a w niem pozwala jim ludzi topić, palić, ucinać jim nosy, uszy, ręce, nogi. O zmyślonej tej ustawie, powimy szerzej na swojem miejscu w dziejach prawdziwych, bo zmyślenie takowego nadania, miało ten skutek, że duchowieństwo ruskie, weszło w prawo, jakie zmyślona ustawa jemu przyznawała. Tak to ogromne skutki nieraz kłamstwa miewają,! Piszą o Włodzimirzu jinne jeszcze rzeczy, które chociaż były owocem jego chytrości, obłudy, wszelako miały być środkiem zjednania miłości poddanych i nieprzeszkodziły do policzenia go w poczet świętych. Za niego wydarzył się ciekawy pojedynek. Pewnie że za czasów dawnych w Sławiańszczyźnie, niebrakowało samo wtórnych ubijatyk podobnych do rycerzy trojańskich albo skandinawskich, wszelako powieść o niektórych jest pociesznym wymysłem. Miało się zdarzyć za Włodzimirza wielkiego, 993, że Pieczingowie, którzy choć za rabunkiem na Kuś wpadali, wszelako dla uniknienia krwi przelewu, wystawili z pomiędzy siebie, olbrzymiej postawy Pieczinga, coby los boju samowtórnym spotkaniem z Rusinem jakim rozstrzygnął: wiedzieli bowiem, że kniaź Włodzimirz niemiał równego. W tem białoskurnik jeden, przywiódł kniaziowi syna swego małoletniego Iwana Usmowicza, niesłychanej siły młodzieniaszka, który w oczach wielkiego kniazia rozhukanego byka w pędzie wstrzymał i jak szmatę rozdzierał. Ten tedy Iwan snadno Pieczinga, z niego się natrząsającego, zwalił, pokonał, poszarpał, a tak, większej sztuki dokazał, aniżeli Dawid z Goliatem. Ten pojedynek wyprawiacza skór, tak się wydał kronikarzom honorowy, że podobnym sposobem wyprowadzili w szranki, najznakomitszego kniazia Włodzimirza monomacha, który, równie jak pradziad jego Włodzimirz wielki, uskarbiał serca poddanych, i ugruntował monarchja, w swym domu. Tak jak pradziad, znajdując Monomach pod murami Kafytaurickiej od Genueńczyków posiadanej, był wezwany przez Włocha jednego Genueńczyka do pojedynczego boju, który przyjąwszy, przeciwnika z konia zsadził i kołpak mu z głowy zdarł; a to na pamiątkę tak świetnego czynu monomachem, to jest jedynobójcą przezwany. Kronikarze polscy co podobną, baśń powtarzali, niezważali, że pod ów czas Genua nieposiadała jeszcze Kafy, którą, znacznie później zdobyła. Ruskich czyli rossyjskich kronikarzy, świetniejszy czyn Monomacha zajął, to jest, koronacją na cesarza. Alexi Komnen podług nich, słysząc wiele o sławie Włodzimirza Monomacha, posłał mu w darze koronę cesarską i jinne cesarskie znamiona, które niegdyś należały do cara, czyli kaisara, cesarza greckiego Konstantina monomacha po matce dziada Włodzimirza. Zaczem, zjechało się roku 1120, duchowieństwo z Grecji do Kijowa, patrjarcha Efeski z wiela biskupami i Włodzimirza na cara pomazali i ukoronowali. Alexi Komnen pisywał do Włodzimirza listy i w nich zawsze czcił go tytułem cesarskim: Iwan srogi i Piotr wielki tylko że podnieśli i odświeżyli ten starodawny tytuł.
11. PIOTR DUNIN, HRABIA NA SKRZINNIE.
Te powieści polskie, które wiele prawią, o Piotrze Duninie, to jest Duńczyku z Danji przybyłym i o wyprawach morskich Bolesława krzywoustego na Duńczyki, nie zapomniały uplatać i Ruś w awanturniczą, sławę Piotra. Przeniewierca swej Ojczyznie Duńczyk Piotr Włostowicz ze skarbami swemi cały się poświęcił Polszcze, gdzie ogromnemi był zbogacony majątkami i został hrabią, na Skrzinnie i Książu. Udał się on 1134 r. na dwór wielkiego kniazia Jaropełka II. Przeniewierca Danji, przeniewierca, się Lachom udaje, jedna zupełne wielkiego kniazia zaufanie i we wszystkie jego myśli wtajemnicza się. Powiernik poufały, na polowaniu odprowadza wielkiego kniazia od jego dworzan za bok, porywa i do swych zamków za Wisłę uprowadza. Jaropełk wykupił się, a przemyśliwając o odwecie, nasadza na Krzywoustego Węgrzyna Borisa, niemniej jak Piotr obrotnego. Krzywousty polubił go, i starosta Wiślickim uczynił. Węgrzyn mając sobie powierzone ogromne skarby, wydaje Rusinom Wiślicę, a Jaropełk wszystkie te skarby zabiera, co żywego znajduje w pień wycina. Zdradę lubił, a zdrajcami się brzydził, dla tego Węgrzynowi za tę usługę język uciął, oczy wyłupił i ogunuszył go. Nie przestając natem Jaropełk, gotował nowe na Krzywoustego podstępy. Jarosław bękart Monomacha, a przeto brat Jaropełka, wygnany z Halicza, schronił się był do Polski. Z namowy Jaropełka, Haliczanie i Węgrzyni koło Halicza osiedli, żebrali u Krzywoustego, aby chciał ich wesprzeć i sam Jarosława jim przyprowadzić. Z triumfem postępowali Polacy ku otwartemu Haliczowi. Haliczanie i Węgrzyni, hurmem się wysypali na ich przyjęcie i otworzywszy swe tłumy, uprzejmie otoczyli i ścisnęli. A tymczasem wielki kniaź Jaropełk był tuż ze swym wojskiem: dla Bolesława nie było jinnego środka, tylko się przebić. Utrudniło mu to przerżnięcie się, ujście z placu wojewody Wszebora, za co mu potem Bolesław w darze posłał kądziel, wrzeciono i skórkę zajęczą., a na pamiątkę zdarzenia, pierwszeństwo w senacie przed wojewodą, kasztelanowi krakowskiemu naznaczył; Wszebór zaś, ze wstydu i rozpaczy, w jednej dzwonnicy powiesił się. Po czterdziestu zwycięztwach, było to jedyne Bolesława Krzywoustego niepowodzenie. Lecz i hrabia na Książu i Skrzinnie Piotr, nie miał lepszego od Węgrzyna końca. Był on potem poufalcem u księcia Władysława krzywoustowicza. Na polowaniu jednym obłąkali się razem. Wypoczywając po strudzeniu, książe uderzył w żart, że hrabini Piotrowa wygodniej się wyleguje z opatem Skrzińskim niż on na ziemi. Hrabia odparł, że nie gorzej księżna pani z żołnierzem Dobieszem. Żart doszedł do wiadomości księżny, która była Niemką., zaczem hrabi Piotrowi ucięto język, wyłupiono oczy. Cudem odzyskał i wzrok i mowę, bo się niebo ulitowało nad fundatorem licznych kościołów i klasztorów. Nie przedsiębiorę rozwikłania tylu dziwnych baśni: nadmienię tylko, że o tak pochlebnych dla Rusi zdarzeniach, ruskie kroniki nic nie wiedzą.; że w owym czasie hrabstw nie było; że wojewoda krakowski aż do r. 1250 zawsze brał pierwsze przed kasztelanem miejsce. Bolesław krzywousty zdobywając nadodrzańskie aż ku Rugji ziemie, widział morze, po którem Duńczycy pływali, ale z jego czasów ziemia Polska nie odsłania duńskich pieniędzy, jak odkrywa te, które przed stem laty pierwej za Bolesława wielkiego do Polski Duńczycy za handlem jeżdżący przynosili. Badawcze poszukiwania, objawiając baśni, poprzesadzały zasadzki i klęski z Halicza do Szpiża i Węgier; na miejsce wielkiego kniazia Jaropełka II, kninzia halickiego Wolodara podłożyły i prawdę niejako od baśni oczyściły. Czyli przez to historją odzyskała oczy i w długim kłamstwa szeregu jistotną prawdę dostrzegła; czyli znalazła język, aby rzeczywistość objawić, to nie jest mego pisma rzeczą, tą razą miałem zamiar, jedynie baśń powtórzyć.
12. RUŚ-ROSSJA; KNIAZIE JAKBY IMPERATORY.
Na ostatek, do głównych baśni, kłamstw i błędów, któremi dzieje ruskie były napełnione, jest to, że te dzieje są poczytane za też same co moskiewskie i rossijskie, za takie same jak carów i imperatorów. Moskwa jest osadą ruską, jest córką odrodną i wyrodną matki Rusi, na którą przykłada swą matkobójczą rękę; postawioną u siebie autokracją, absolutismem, despotizmem, tyraństwem, samodzierstwem chce zabić ruskie i wszystkich ludów sławiańskich swobody; odosobniwszy się posadą, ludem, językiem, swym duchem i institucjami, myśli jedynie o podbojach. Historicy piszący dzieje cesarstwa Austrjackiego, mówią, o ar-cyksięciach, margrabiach, a w tem nie myślą obejmować dziejów Niemiec, które są czem jinnern. Dziejopisowie piszący dzieje Niemiec: rzeszy niemieckiej, nie obejmują, w nich ni dziejów Hollandji, ni Szwajcarji, od czasu gdy te ziemie odszczepiły się od całości rzeszy, a przecie te kraje tworząc nowe państwa, bratobójczej niepodnosiły ręki na sąsiednie jim Niemcy, jak to czyniła Moskwa, która utworzywszy nowe, od Rusi zupełnie odszczepione państwo, o jej zadławieniu przemyśla. To nieodróżnienie Moskwy od starodawnej Rusi, jakiego się zwykle dziejopisowie dopuszczali, pociągnęło za sobą błąd jinny, który pierwotne dzieje Rusi zupełnie skrzywił. Wyobraziwszy sobie za Rurika i Monomacha, że Ruś była Rossją, i równie urządzone imperjum jak za Piotra wielkiego i Katarzyny II, że tedy i kniazie Rurik, Olga i Monomach i wszyscy jinni, byli takimi autokratorami, jak Iwan srogi i Piotr wielki, albo która imperatorowa: zdawało się jim, że kiedy potomkowie Rurika między sobą się zabijali, i na siebie bratobójcze spiski knowali, że to było toż samo, co pałacowe aristokratów lub faworków komploty i imperatorów mordy. Tak błąd jeden ciągnie za sobą drugi niemniej potworny, który dzieje ruskie przeobrażał w dziwaczne straszydło, pod którego postacią, niedostrzedz było jinaczej żyjącego, jinaczej myślącego Rusina. Sądziłem za rzecz potrzebną zwrócić na to baczność, zwrócić uwagę na przydłuższy szereg baśni, które dzieje litewskie i ruskie obarczyły, aby okazać, że w powszechności jedne z próżności szlacheckiej, drugie z pełgania przed despotizmem wyradzały się.