Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

  • Empik Go W empik go

Polska w czasie trzech rozbiorów 1772-1799: Tom 3, 1791-1799 studia do historyi ducha i obyczaju. - ebook

Wydawnictwo:
Data wydania:
1 stycznia 2011
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
, MOBI
Format MOBI
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najczęściej wybieranych formatów wśród czytelników e-booków. Możesz go odczytać na czytniku Kindle oraz na smartfonach i tabletach po zainstalowaniu specjalnej aplikacji. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
(2w1)
Multiformat
E-booki sprzedawane w księgarni Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu - kupujesz treść, nie format. Po dodaniu e-booka do koszyka i dokonaniu płatności, e-book pojawi się na Twoim koncie w Mojej Bibliotece we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu przy okładce. Uwaga: audiobooki nie są objęte opcją multiformatu.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Polska w czasie trzech rozbiorów 1772-1799: Tom 3, 1791-1799 studia do historyi ducha i obyczaju. - ebook

Klasyka na e-czytnik to kolekcja lektur szkolnych, klasyki literatury polskiej, europejskiej i amerykańskiej w formatach ePub i Mobi. Również miłośnicy filozofii, historii i literatury staropolskiej znajdą w niej wiele ciekawych tytułów.

Seria zawiera utwory najbardziej znanych pisarzy literatury polskiej i światowej, począwszy od Horacego, Balzaca, Dostojewskiego i Kafki, po Kiplinga, Jeffersona czy Prousta. Nie zabraknie w niej też pozycji mniej znanych, pióra pisarzy średniowiecznych oraz twórców z epoki renesansu i baroku.

Kategoria: Klasyka
Zabezpieczenie: brak
Rozmiar pliku: 871 KB

FRAGMENT KSIĄŻKI

SŁO­WO WSTĘP­NE.

Śmiesz­no­ścią by­ło­by wła­sną pra­cę za­le­cać lub bro­nić. Czas, naj­lep­szy pro­bierz war­to­ści wszel­kie­go pi­sma, albo ją uzna po­ży­tecz­ną lub od­rzu­ci jak nie­po­trzeb­ną. – Z tego, co­śmy od lu­dzi o pierw­szych wy­da­nych to­mach do­wie­dzieć się mo­gli, nie wie­le­śmy sko­rzy­sta­li. Zda­nia były róż­ne, a wra­że­nie tej smut­nej, bo­le­snej kro­ni­ki na­sze­go ży­wo­ta – przy­kre. My­śmy ją pra­gnę­li, bez po­chleb­stwa sa­mym so­bie, z całą moż­li­wą praw­dą, tak jak się ona w do­ku­men­tach po­zo­sta­łych przed­sta­wia – od­ma­lo­wać. Wie­le rze­czy i prawd, nie mi­łych na jaw wy­cią­gnąć przy­szło, wie­lu po­zbyć się złu­dzeń. Dla tego tam, gdzie sąd su­ro­wy o lu­dziach i spra­wach ich wy­dać na­le­ża­ło, ucie­ka­li­śmy się do świa­dectw współ­cze­snych i po­da­li­śmy je czy­tel­ni­ko­wi żyw­cem, aby sam z nich mógł wy­ro­ko­wać.

Ży­cie ma­lu­je się tu czę­sto z wie­lą, na po­zór zby­tecz­ne­mi drob­nost­ka­mi, któ­re po­waż­niej­sza hi­sto – rya od­rzu­cać zwy­kła, lecz ona daje su­che ko­ści z tej prze­szło­ści, któ­rej my każ­dy ży­cia symp­tom, czę­sto bar­dzo ma­leń­ki i pod­rzęd­ny, a na­ucza­ją­cy wie­le, ra­dzi by­li­śmy po­chwy­cić. Dla hi­sto­ry­ka nic nie jest obo­jęt­nem, byle zna­cze­nie tych pul­sów bytu wy­czy­tać umiał. Ży­cia ma­leń­kie ob­ja­wy pro­wa­dzą do zro­zu­mie­nia naj­więk­szych wy­pad­ków. My­śmy się tu przy­wią­za­li szcze­gól­niej do we­wnętrz­ne­go ży­wo­ta kra­ju, któ­ry do­tąd lek­ko był zby­wa­ny. Ty­tuł nasz: stu­diów, i wie­le tłu­ma­czy i z wie­lu grze­chów unie­win­nia. Ile­śmy przy ba­da­niu tej epo­ki nie­szczę­śli­wej ucier­pie­li, prze­cho­dząc tę Krzy­żo­wą dro­gę na Gol­go­tę… my tyl­ko wie­my… Skła­da­my ten ból ci­chy w ofie­rze, choć­by ona od­rzu­co­ną i nig­dy być nie mia­ła oce­nio­ną.

Zda­wa­ło się nam, że speł­nia­my obo­wią­zek i do­ko­na­li­śmy go, nie spo­dzie­wa­jąc się ztąd nic in­ne­go nad za­spo­ko­je­nie po­trze­by we­wnętrz­nej du­cha.

Po­zo­sta­je nam, od­da­jąc to bied­ne dzie­cię na­sze na pa­stwę lo­som, ja­kie spo­tkać je mogą, z zu­peł­ną re­zy­gna­cyą – po­dzię­ko­wać raz jesz­cze życz­li­wym, któ­rzy nam w ze­bra­niu licz­nych i naj­roz­ma­it­szych ma­te­ry­ałów byli chęt­ną po­mo­cą; Za­rzą­do­wi In­sty­tu­tu Na­ro­do­we­go Osso­liń­skich, i jego czci­god­ne­mu bi­blio­te­ka­rzo­wi, bi­blio­te­ce To­wa­rzy­stwa Przy­ja­ciół Nauk, i kon­ser­wa­to­ro­wi jej p. Hier. Feld­ma­now­skie­mu; Dr. Z. Ce­li­chow­skie­mu w Kór­ni­ku; Dr. Es­tre­iche­ro­wi w Kra­ko­wie, tak uczyn­ne­mu i uprzej­me­mu dla pra­cu­ją­cych, JMKs. kan. Po­lkow­skie­mu, na osta­tek P. Ada­mo­wi Mie­lesz­ce-Ma­lisz­kie­wi­czo­wi, któ­re­go zna­ko­mi­te zbio­ry rę­ko­pi­smów z XVIII. w. wiel­ce nam po­słu­ży­ły. Ko­rzy­sta­my z tej zręcz­no­ści, aby dać po­znać P. Ma­lisz­kie­wi­cza i jego pra­ce, do­tąd w rę­ko­pi­smach za­war­te. Z nad­zwy­czaj­ną sta­ran­no­ścią zgro­ma­dził on zna­ko­mi­ty ma­te­ry­ał do ży­cia Jana Ka­ro­la Chod­kie­wi­cza, do hi­stor­ji Szczę­sne­go Po­toc­kie­go i kon­fe­de­ra­cyi Tar­go­wic­kiej, do wie­lu mo­no­gra­fii, któ­rych opra­co­wa­niem się zaj­mu­je. Ob­fi­te ar­chi­wa fa­mi­lij­ne, z któ­rych czer­pał, szczę­śli­we na­byt­ki sta­rych do­ku­men­tów, do­zwo­li­ły mu stwo­rzyć so­bie zbio­ry, szcze­gól­niej do hi­sto­ryi XVIII, w., któ­re i nam były bar­dzo po­moc­ne.

Czu­je­my sami, iż stu­dia te, po­mi­mo ich roz­cią­gło­ści po­zor­nej, nie są peł­ne, brak im wie­le – być może, iż je kie­dyś – je­śli po­zwo­lą siły, sta­rać się bę­dzie­my po­pra­wić i wy­koń­czyć…

Wszyst­kim kry­ty­kom – jed­no sło­wo – Zrób­cie in­a­czej a le­piej, bę­dzie­my ra­dzi i wdzięcz­ni.

Dnia 28 Mar­ca 1875 r.

Dre­zno.SPIS ROZ­DZIA­ŁÓW.

Sło­wo wstęp­ne.

I. Pol­ska i mo­car­stwa są­sied­nie (1791)… 1

II. Sejm i kraj (1791 – 1792)… 79

III. Maj i Tar­go­wi­ca (1792)… 119

IV. Ksią­że Jó­zef i Ko­ściusz­ko (1792)… 175

V. Tar­go­wi­cza­nie (1792)… 221

VI. Ostat­nie chwi­le Tar­go­wi­cy (1792)… 295

VII. Ostat­ni sejm Rze­czy­po­spo­li­tej (1793)… 341

VIII. Kra­ków i War­sza­wa. (Wiel­ki Ty­dzień 1794)… 417

IX. Ko­ściusz­kow­skie po­wsta­nie (1794)… 485

X. Ob­lę­że­nie War­sza­wy, Ma­cie­jo­wi­ce i Pra­ga (1794)… 557

XI. Na mo­gi­łach (1795-1799)… 641I. POL­SKA I MO­CAR­STWA SĄ­SIED­NIE.

1791.

Rzut oka na prze­szłość. Eu­ro­pa i Pol­ska. Sejm czte­ro­let­ni. Pań­stwa są­sied­nie. Po­li­ty­ka ob­cych dwo­rów po kon­sty­tu­cyi dnia 3. Maja. Au­strya. Idee Kau­nit­za. Umo­wy z dwo­ra­mi o uzna­nie kon­sty­tu­cyi. Ukła­dy o to z Pru­sa­mi. Wnio­ski o urzą­dze­nie Rzpli­tej. Gdańsk i To­ruń. Nie­uf­no­ści wza­jem­ne. An­glia. Uspo­so­bie­nia kur­fir­sta sa­skie­go. List jego do ce­sa­rza. Au­strya sta­ra się go skło­nić do przy­ję­cia ko­ro­ny pol­skiej. Ocią­ga­nie się kur­fir­sta. Po­li­ty­ka an­giel­ska. Ukła­dy z Au­strya. Do­nie­sie­nia Es­se­na. Uspo­so­bie­nie w Dreź­nie. Re­zy­den­ci obcy. Wra­że­nie w kra­ju po kon­sty­tu­cyi 3. Maja. Opo­zy­cya. Dzień św. Sta­ni­sła­wa. Przy­ję­cie na za­ni­ku. Zła wróż­ba. Il­lu­mi­na­cya. Ob­cho­dy na pro­win­cyi. Po­sie­dze­nia sej­mo­we. Usi­ło­wa­nia kró­la prze­jed­na­nia opo­zy­cyi. Straż. Koł­łą­taj pod­kanc­le­rzym. Grzecz­no­ści pru­skie. Ko­mi­sya spraw za­gra­nicz­nych. Sta­ro­stwa. Or­de­ry. Je­zu­ici. In­di­ge­nat En­ge­stro­ma. Woj­sko. Re­for­ma ko­dek­sów. Li­mi­ta sej­mu. Po­sel­stwo Stan. Po­toc­kie­go do Ber­li­na. Buł­ha­kow. De Ca­che. Uspo­so­bie­nie w Pe­ters­bur­gu. Pru­sy i Sak­so­nia. Wie­ści o opo­zy­cyi. Uzbro­je­nie po­wszech­ne, glo­sy za i prze­ciw nie­mu. List ks. Ada­ma. Spi­sek Bra­nic­kie­go od­kry­ty. Sym­pa­tye dla kon­sty­tu­cyi za gra­ni­cą. Za­pał w kra­ju. Obiad sta­nu ry­cer­skie­go dla miesz­czan. Król na nim. Sta­ra­nia oko­ło ko­ścio­ła grec­kie­go i dyz­uni­tów. Zjazd w Ka­li­szu i w Piń­sku. De­scor­ches mi­ni­ster re­zy­dent fran­cuz­ki. Ruch umy­słów w Pol­sce. Pi­sma w przed­mio­cie re­form. O prze­my­ślą i fa­bry­kach. Po­lak w czui praw­dą pod­szy­tej. Cza­ma­rą i Sa­ra­fan. My­śli przy ko­min­ku. Pol­skie ma­tro­ny. Nowe mody. Strój. Ko­bie­ty. Mi­łost­ki. Po­je­dyn­ki. Dzwon sta­ro­pol­skiej fa­bry­ki. Ju­ry­ści. Du­cho­wień­stwo. Szu­le­ry. Nie­rząd. Li­chwa. Po­sło­wie w War­sza­wie. Cno­ty pol­skie. Za­ba­wy. Ka­ry­kle. Ba­lik Mar­wa­nie­go. Po­le­mi­ka. Du­cho­wień­stwo. Woj­sko, stan jego, ar­se­nał i ko­sza­ry. Miesz­cza­nie. Sto­li­ca. Wi­dok ulic. Wło­ścia­nie. Paw­łów. Li­te­ra­tu­ra. Dzien­ni­ki. Ob­raz na­ro­du pol­skie­go przez Niem­ca. Cha­rak­ter. Ma­gna­ci. Du­chow­ni. Na­bo­żeń­stwo i re­li­gia. Cno­ty i ce­chy na­ro­do­we. Ty­tu­ły. Ukło­ny. Dwo­ry szla­chec­kie. Kon­tra­sta, mał­żeń­stwa i roz­wo­dy. (Ga­li­cya – oby­cza­je… l Zby­tek. Gra, tań­ce. Chło­pi. Szkół­ki.I. POL­SKA I MO­CAR­STWA SĄ­SIED­NIE.

1791

Zwróć­my się jesz­cze nie­co wstecz, aby­śmy le­piej okre­ślić mo­gli po­ło­że­nie, w ja­kiem się znaj­do­wa­ła rzecz­po­spo­li­ta, w chwi­li gdy śmia­ły, pa­try­otycz­ny po­ryw garst­ki lu­dzi do­brej woli, uno­sząc z sobą na­ród i sła­be­go kró­la, nową usta­wą za­pra­gnął od­ro­dzić kraj zwą­tlo­ny in­sty­tu­cy­ami zwich­nię­te­mi i pły­ną­cem z nich ze­psu­ciem oby­cza­jów.

Kró­lo­wie elek­cyj­ni wal­czy­li cią­gle z na­ro­dem roz­mi­ło­wa­nym w swo­bo­dzie oso­bi­stej, a za­śle­pio­nym na nie­bez­pie­czeń­stwa, o któ­rych już Skar­ga ostrze­gał. Okręt to­nął, a szlach­ta ra­to­wa­ła swe przy­wi­le­je, za­miast sta­tek, na któ­rym pły­nę­ła, oca­lić. W tych wal­kach anar­chii le­gal­nej z wła­dzą kró­lew­ską, któ­re w do­mo­we woj­ny się prze­ra­dza­ły – te­ra­ły się naj­droż­sze siły. Obcy wy­brań­cy przy­no­si­li rzad­ko mi­łość dla przy­bra­nej oj­czy­zny, swoi znaj­do­wa­li go­to­wych nie­przy­ja­ciół we współ­bra­ci. Na osta­tek wy­bór Au­gu­sta II. i na­stęp­cy jego, nie­do­łęż­ne­go Au­gu­sta III. do­bił Pol­skę wy­cień­cza­jąc ją mo­ral­nie. Dy­na­stya sa­ska mia­ła na celu opa­no­wać kraj dzie­dzic­twem, dzie­jąc się nim z są­sia­da­mi, ona wsz­cze­pi­ła zby­tek, lek­ko­myśl­ność, przedaj­ność, roz­pu­stę – ona do­zwo­li­ła cu­dzo­ziem­com, mia­no­wi­cie Ro­syi roz­go­ścić się w Rze­czy­po­spo­li­tej jak w domu, i, gdy ostat­ni król Sas umie­rał, Ro­sya była pa­nią, Pol­ski, mo­gła już na pew­no ma­rzyć o jej po­chło­nię­ciu. W na­ro­dzie nie było ani ja­sne­go po­ję­cia, ani prze­czu­cia nie­bez­pie­czeń­stwa, ani na­wet ta­kiej mi­ło­ści kra­ju, aby je chęt­ne­mi od­par­ła ofia­ra­mi. Wstą­pił na tron Sta­ni­sław Au­gust, z naj­lep­sze­mi chę­cia­mi może, z naj­świet­niej­sze­mi dary – bez tego jed­ne­go co je płod­ne­mi uczy­nić mo­gło, bez sil­nej woli i cha­rak­te­ru.

Ro­sya, któ­ra chcia­ła całą Pol­skę za­gar­nąć, a dla Pol­ski ta­kie przy­łą­cze­nie na­ów­czas, bądź co bądź, da­le­ko mniej było groź­nem niż roz­ćwier­to­wa­nie – zo­sta­ła zmu­szo­ną przez cy­nicz­ną po­li­ty­kę Prus do po­dzia­łu. – Rów­no­wa­ga eu­ro­pej­ska, (mrzon­ka kto­rą usi­ło­wa­no brak mię­dzy­na­ro­do­wych praw za­stą­pić) zmu­si­ła też Au­stryę do wzię­cia swej czę­ści w tej gra­bie­ży, któ­ra ani pod­bo­jem – ani wcie­le­niem na­zwać się nie mo­gła – była pierw­szą pró­bą mor­der­stwa, do­ko­na­ną na cho­rej jed­no­st­ce po­li­tycz­nej.

Do­pie­ro po pierw­szym po­dzie­lę, po­tem cię­ciu, któ­re przy­wo­ła­ło do ży­cia, zbu­dził się na­ród i wstał do wal­ki nie­usta­ją­cej, któ­rej jed­ną stro­nę, część od­ma­lo­wać sta­ra­li­śmy się. –

Wi­dzie­li­śmy w ja­kich wa­run­kach, z ja­kie­mi na­dzie­ja­mi otwar­ty zo­stał sejm czte­ro­let­ni. Po­czą­tek jego wca­le nie zwia­sto­wał za­koń­cze­nia. – Ja­kiś prąd ko­niecz­ny parł ku no­we­mu ży­ciu. Nie było na­przód ob­ra­cho­wa­ne­go pla­nu gdy sejm się otwie­rał, w na­dziei przy­mie­rza z Ro­syą, wspól­ne­go z nią cią­gnię­cia na Tur­cyą, po­więk­sze­nia Rze­czy­po­spo­li­tej itp.

Duch sej­mu zro­dził re­for­my ideę, pa­try­otyzm na­tchnął siłą i po­tę­gą mło­dzień­czą, nie­opatrz­ną, któ­ra, nie ra­dząc się ni­ko­go, wbrew wszyst­kim, stwo­rzy­ła ideę, w czyn ją zmie­nia­jąc usta­wą 3 Maja. Nie spy­ta­no kró­la pru­skie­go, na któ­rym się opie­ra­ła Rzpli­ta, chcąc wy­zwo­lić od Ro­syi, o jego zgo­dę; – nie uma­wia­no się z kur­fir­stem sa­skim o przy­ję­cie ko­ro­ny, nie ra­dzo­no Au­stryi, nie szu­ka­no po­par­cia, kraj na­gle czuł w so­bie do­syć siły, aby sa­mym sobą roz­po­rzą­dzać.

Ro­sya była woj­ną, za­ję­ta – Pol­ska od­dy­cha­ła, swo­bod­na wład­nę­ła sobą. Było w tem wie­le he­ro­icz­ne­go a nie­opatrz­ne­go męz­twa, nie ra­cho­wa­no się wca­le z rze­czy­wi­sto­ścią – po­tęż­nym du­chem chcia­no zła­mać prze­szko­dy i za­po­ry.

A dzia­ło się to pod bo­kiem Ro­syi ro­sną­cej w nie­zmier­ne roz­mia­ry try­um­fa­mi, któ­re jed­nej sil­nej woli przy­pi­sać tyl­ko moż­na; Ro­syi chwi­lo­wo za­prząt­nio­nej woj­ną, co ją sil­niej­szą jesz­cze uczy­nić mia­ła, a mści­wą za lek­ce­wa­że­nie; dzia­ło się to obok Au­stryi, już od pierw­szych wo­jen z Pru­sa­mi mo­ral­nie upa­dłej i nie­śmia­łej w swój po­li­ty­ce; obok Prus nie­szcze­rze i zdra­dli­wie przy­rze­ka­ją­cych po­moc swą, aby z obo­jęt­ne­go sprzy­mie­rzeń­ca prze­dzierz­gnąć się na czyn­ne­go wro­ga; dzia­ło się to gdy wszyst­kie mo­nar­chicz­ne pań­stwa szły na kru­cy­atę prze­ciw ide­om re­wo­lu­cyj­nym we Fran­cyi. An­glia pa­trzą­ca przedew­szyst­kiem na in­te­res wła­sny ma­te­ry­al­ny i mo­ral­ny, zmie­nia­ła po­glą­dy; – inne pań­stwa nie były w moż­no­ści przyjść w po­moc Rzpli­tej. Tur­cya, po­do­bień­stwem losu z nią zwią­za­na, jak ona była bez­sil­ną.

W ta­kim skła­dzie oko­licz­no­ści przy­stą­pił sejm, łu­dząc się sa­mo­ist­no­ścią, nie­świa­dom do­brze tego co go ota­cza­ło, do ogło­sze­nia kon­sty­tu­cyi, "prze­ciw­ko któ­rej za­ja­dła opo­zy­cya re­pu­bli­kanc­ko-szla­chec­ka sta­nę­ła, go­to­wa o po­moc uciec się do nie­przy­ja­cie­la, aby anar­chię daw­ną przy­wró­cić.

Naj­dziw­niej wyda… się nam ta chwi­la, gdy przed­sta­wim so­bie to co się w Pol­sce upo­jo­nej dzia­ło, z tem co wi­sia­ło nad nią. Nie chcia­no czuć ani wi­dzieć, że lo­sa­mi osła­błej Rzpli­tej, roz­po­rzą­dza­no po za nią, że gdy tu Po­toc­cy, Koł­łą­taj, Ma­ła­chow­ski i t… p… nada­wa­li nową kon­sty­tu­cyę – Kau­nitz, Oster­mann, Herz­berg, Luc­che­si­ni ma­rzy­li już o roz­po­rzą­dza­niu tą wła­sno­ścią bez­pań­ską. I jak wprzó­dy za Tur­cyę za­pła­ci­ła Pol­ska pierw­szym po­dzia­łem, tak te­raz z tej otwar­tej na oścież skarb­ni­cy, mia­no so­bie kosz­ta woj­ny prze­ciw Fran­cyi opła­cać!

Jed­na tyl­ko Au­strya, któ­ra się opie­ra­ła po­dzia­ło­wi pierw­sze­mu i nie­mal zmu­szo­ną była, wziąść w nim udział – uspo­so­bio­ną była ob­ra­niać – o ile to w jej sile było – resz­tę Rzpli­tej od za­gła­dy, aby w niej mieć od Ro­syi i Prus, je­śli nie za­po­rę to prze­gro­dę. Nie chcia­no mieć Pol­ski tak sil­nej aby się sta­ła groź­ną, – Kau­nitz pra­gnął ją tyl­ko wi­dzieć upo­rząd­ko­wa­ną, spo­koj­ną i nie­za­leż­ną. W ma­rze­niu tem za­wie­ra­ją­cem con­tra­dic­tio in ad­jec­to, my­lił się po­li­tyk, cho­ciaż z do­brą wia­rą, – chciał rze­czy nie­moż­li­wej.

W pierw­szej chwi­li, ude­rzo­ny nie­spo­dzia­ną no­wi­ną o kon­sty­tu­cyi 3 Maja, Kau­nitz po­są­dzał że uło­żo­ną była za po­ro­zu­mie­niem się z dwo­rem pru­skim i oku­pio­ną ja­kąś ofia­rą ze stro­ny Pol­ski – przy­zna­jąc w tem po­li­ty­ce sej­mo­wej wię­cej oględ­no­ści, niź­li jej mia­ła w isto­cie. "Zo­ba­cze­my, rzekł Kau­nitz, co inni ku­cha­rze znaj­dą wła­ści­wem do­dać tej po­tra­wie za przy­pra­wę. " Wkrót­ce jed­nak po­tem Au­strya i An­glia zgo­dzi­ły się w za­sa­dzie na wy­bór dy­na­styi sa­skiej, i Pru­sy z An­glią ofia­ro­wa­ły się na­wet po­pie­rać to w Wied­niu u ce­sa­rza, przez wy­zna­czo­ną do trak­to­wa­nia w tym przed­mio­cie oso­bę. Nes­sel­ro­de i Alo­pa­eus win­szo­wa­li hr. Zin­zen­dor­fo­wi.

Cały prze­bieg po­li­ty­ki au­stry­ac­kiej go­dzien jest bliż­sze­go roz­po­zna­nia.

Gdy Ro­sya łu­dzi­ła mo­car­stwa ry­chłą po­mo­cą w woj­nie z Fran­cyą re­wo­lu­cyj­ną – chcąc je w nią uwi­kłać, aby się tem swo­bod­niej w Pol­sce roz­po­rzą­dzać mo­gła; Au­strya tą woj­ną fran­cuz­ką zmu­szo­na, zbli­ża­ła się do Prus dla wspól­ne­go dzia­ła­nia. Jak za­wsze, Au­strya szła z do­brą wia­rą, Pru­sy ze swą po­li­ty­ką prze­wrot­ną i zmien­ną, któ­rej tra­dy­cye prze­ka­zał jej Fry­de­ryk II. W Lu­tym 1791 na­stą­pi­ło wza­jem­ne zbli­że­nie się Prus i Au­stryi, wnie­sio­no pro­jekt trak­ta­tu, któ­ry­by je ści­ślej jed­ną po­li­ty­ką po­łą­czył. Pro­jekt ten (1) za­wie­rał ze stro­ny Au­stryi wnie­sio­ne żą­da­nie wspól­ne­go sta­ra­nia się o usu­nię­cie w Pol­sce wy­łącz­ne­go – (1) Vi­ve­not 1. 93.

wpły­wu Ro­syi i za­po­bie­ga­nie in­try­gom, któ­rych tu było ogni­sko. Au­strya i Pru­sy zo­bo­wią­zy­wa­ły się wspól­nem! siły wpływ ten usu­nąć, nie szu­ka­jąc ztąd dla sie­bie ko­rzy­ści, nie pra­gnąc go za­stą­pić wła­snym; usi­łu­jąc utrzy­mać Usta­wy Rzpli­tej, wy­bór swo­bod­ny kró­la, bez wda­wa­nia się Ro­syi i t, p. Au­strya ze­zwa­la­ła na upra­gnio­ne przez Pru­sy na­by­cie Gdań­ska i To­ru­nia, ale w spo­sób ła­god­ny, przez do­bro­wol­ne ukła­dy, w za­mian za han­dlo­we ko­rzy­ści, ja­kie mia­no Pol­sce za­pew­nić. Przy­po­mnia­no w za­ry­sie tego trak­ta­tu i umo­wę Rej­chen­bach­ską, któ­rą Pru­sy chcia­ły się zrzec wszel­kie­go na­by­cia w Pul­sce, żą­da­jąc zwro­tu Ga­li­cyi od Au­stryi. Trzy dwo­ry (gdyż trze­ci we­zwać mia­no do przy­stą­pie­nia) ar­ty­ku­łem se­kret­nym mia­ły się zo­bo­wią­zać, aby na tron elek­cyj­ny pol­ski nie­do­pu­ścić żad­ne­go człon­ka z dy­na­styi u nich pa­nu­ją­cych.

Mia­ło to za­sła­niać od wy­bo­ru jed­ne­go z W. ksią­żąt ro­syj­skich, któ­re­go się oba­wia­no. Ro­sya we­zwa­ną być mia­ła do przy­stą­pie­nia, do­pie­ro gdy spra­wa wschod­nia za­ła­twio­ną zo­sta­nie. Ze stro­ny kró­la pru­skie­go na­by­cie Gdań­ska przed­sta­wia­no jako so­wi­cie ma­ją­ce się wy­na­gro­dzić obie­ca­ne­mi ko­rzy­ścia­mi han­dlo­we­mi. O To­ru­niu tym­cza­so­wo mowy jesz­cze nie było, a cała ta spra­wa, jako od­le­gła, nie­pew­na, uka­zy­wa­ła się za­le­d­wie w bar­dzo da­le­kiej per­spek­ty­wie.

W Maju w cza­sie zjaz­du w Szy­sto­wie dla ukła­dów o spra­wę wschod­nią, do­tknię­to też Pol­ski, ale Fry­de­ryk Wil­helm pi­sał do Le­opol­da ce­sa­rza (1) – trzy­ma­jąc się jesz­cze umo­wy Re­ichen­bach­skiej że o Gdańsk wca­le się sta­rać nie my­śli, i że w tę spra­wę wdał się tyl­ko przez względ­ność (com­pla­isan­ce) dla An­glii.

Wza­jem­nie jed­nak nie do­wie­rza­no so­bie.

Luc­che­si­ni (24 Maj), po­są­dzał nie­słusz­nie Au­stryę o wpływ czyn­ny na zmia­nę za­szłą w Pol­sce, skar­żył się na złą wia­rę. Tak samo jak Kau­nitz w pierw­szej chwi­li – (1) Vi­ve­not 1. 133.

po­dej­rze­wał Pru­sy, te­raz one wi­dzia­ły w tem rękę Au­stryi. – Nie chcia­no uwie­rzyć aże­by Pol­ska sama przez się wa­ży­ła się na taką, re­for­mę in­sty­tu­cyi. Oba dwo­ry spo­glą­da­ły ku so­bie, wy­cze­ku­jąc jak przyj­mą, kon­sty­tu­cyę nową,.

Kau­nitz ochło­nąw­szy z pierw­sze­go wra­że­nia" prze­ko­nał się że fał­szy­wie przy­pusz­czał wpływ pru­ski; wie­dział te­raz bar­dzo do­brze iż Pru­sy się wca­le nie przy­czy­ni­ły do zmia­ny, że im ona wy­pa­dła nie na rękę. (1) Luc­che­si­ni prze­wi­dy­wał z tego po­wo­du wiel­kie za­wi­kła­nia. Jed­nak­że ga­bi­net ber­liń­ski po­zor­nie uda­wał za­do­wo­le­nie, win­szo­wał Pol­sce i Sak­so­nii. My­śla­no już jak to nowe po­ło­że­nie dla sie­bie wy­zy­skać.

Kau­nitz, któ­ry w Usta­wie no­wej wi­dział po­par­cie swej my­śli wzmoc­nie­nia Rzpli­tej – prze­ko­na­ny, że Pru­sy skłon­ne były do przy­ję­cia jej, pra­gnął, aby się też Sak­so­nia i Ro­sya na to zgo­dzi­ły. Po kil­ka­kroć wy­ra­żał się w po­uf­nych li­stach, (2) iż uwa­ża wła­ści­wem, aby dwo­ry oświad­czy­ły się przy­jaź­nie dla kon­sty­tu­cyi i sta­ra­ły o jej utrzy­ma­nie.

"Praw­do­po­dob­nym skut­kiem zwięk­sze­nia wła­dzy kró­lew­skiej, pi­sał Kau­nitz, – za­pro­wa­dze­nia dzie­dzic­twa tro­nu, bę­dzie to, iż kró­lo­wie po­tra­fią so­bie stwo­rzyć stron­nic­two sil­ne i znaj­dą środ­ki, po­par­ci bę­dąc przez wy­swo­bo­dzo­ny stan miesz­czań­ski i wło­ściań­ski – po­wo­li prze­moc ro­dzin moż­nych ogra­ni­czyć. – Kró­lo­wie, któ­rzy do­tąd głów­ną uwa­gę zwra­ca­li na wła­sne do­bro i ko­rzy­ści ro­dzin swo­ich, te­raz wię­cej się sta­rać będą o do­bro kra­ju, szcze­gól­niej w sto­sun­kach za­gra­nicz­nych, któ­rych istot­ne wy­ma­ga­nie, za­wsze do­tąd pry­wat­nym wzglę­dom po­świę­ca­ne były; – gdy tym­cza­sem za­cho­wa­ne re­pu­bli­kań­skie na­sio­na i za­sa­dy, za­wsze kró­lom w domu do­syć da­dzą do czy­nie­nia i wła­dzę ich do­sta­tecz­nie będą ha­mo­wać; tak, że są­sie­dzi nie mają – (1) Vi­ve­not 1. 140. (2) Do Co­ben­zla. Vi­ve­not 1. 143.

po­trze­by lę­kać się Rzpli­tej, choć­by jej siły obron­ne, istot­nie znacz­nie się wzmo­gły." –

Przed­sta­wiał Kau­nitz, iż Ro­sya gra­ni­ce swe od Pol­ski do­sta­tecz­nie już ukrze­pi­ła, (1) że jej też po­win­no było cho­dzić o utrzy­ma­nie nie­za­leż­nej Rzpli­tej. "Zresz­tą nowa ta kon­sty­tu­cya, pi­sał kanc­lerz, do­zwo­li za­wsze Ro­syi pe­wien wpływ za­cho­wać na spra­wy pol­skie i za­po­biedz szko­dli­wym za­ma­chom, a daw­ną nie­chęć ku niej Po­la­ków, zmie­nić na przy­jaź­niej­sze uczu­cia, gdy się prze­ko­na Rzpli­ta, iż tyl­ko Pru­sy mają w tćm in­te­res, aby się kosz­tem jej po­więk­szać. "

"Gdy­by te­raź­niej­sza zmia­na w pol­skiej kon­sty­tu­cyi, nie była przy­szła do skut­ku, pi­sze da­lej, dla Ro­syi za­le­d­wie by było moż­li­wem, a przy­najm­niej nad­zwy­czaj cięż­kiem i trud­nem, oba­lić stan rze­czy obec­ny i daw­ne swe przy­wró­cić sto­sun­ki, nie ucie­ka­jąc się da ze wszech miar groź­ne­go środ­ka, po­ro­zu­mie­nia się z Pru­sa­mi, któ­rym każ­de ustęp­stwo uczy­nio­ne w Pol­sce, za­gra­ża­ło­by ist­nie­niu jej i wpły­wo­wi ro­syj­skie­mu na nią. Pru­sy, na­wet bez po­ro­zu­mie­nia się ze dwo­ma dwo­ra­mi, mo­gły ła­two zna­leść spo­sób ko­rzy­sta­nia z tego sta­nu za­mę­tu, w ja­kiem się Pol­ska od lat dwóch znaj­do­wa­ła, i by­ły­by po­wo­li swe za­mia­ry przy­wio­dły do skut­ku, gdyż w te­raź­niej­szych sto­sun­kach, pol­ska Rzpli­ta po­sia­da wła­śnie środ­ki po­trzeb­ne do od­par­cia tych za­chcia­nek, a tym­cza­sem po­ro­zu­mie­nie się z Pru­sa­mi i An­glią, do tego przy­najm­niej do­pro­wa­dzi, iż Rzpli­tę od chci­wo­ści i uci­sku w jej han­dlu, przez dwór ber­liń­ski, oca­li." –

"Wpraw­dzie (pi­sze Kau­nitz) cał­ko­wi­te urze­czy­wist­nie­nie no­wej usta­wy ła­twem nie jest, ani ry­chłem być może, lecz za­sta­na­wia­jąc się nad tem, że trud­no­ści ty­czą się spraw, któ­re tyl­ko w dłuż­szym cza­su prze­cią­gu do­ko­na­ne – (1) List do Co­ben­zla. Seit dem die gros­se Ka­tha­ri­na ih­rer po­lni­schen Gren­ze das non plus ul­tra der So­li­di­tät und Co­nve­nienz be­re­its zu ver­schaf­fen etc.

być mogą – go­dzi się z tego cie­szyć – bo dwo­ry ce­sar­skie znaj­dą, spo­so­by nada­nia tym re­for­mom wła­ści­we­go kie­run­ku."

Au­strya, za­po­bie­ga­jąc z jed­nej stro­ny, groź­ne­mu dla niej zbli­że­niu się Ro­syi do Prus, usi­ło­wa­ła przy­spie­szyć za­war­cie po­ko­ju z Tur­cyą, pra­gnąc aby ce­sa­rzo­wa ro­syj­ska ogra­ni­czy­ła się Ocza­ko­wem i za­twier­dze­niem po­sia­da­nia Kry­mu.

Wspo­mnie­li­śmy już, jak sa­ski kur­tirst, uspo­so­bio­ny przez re­zy­den­ta swe­go nie­przy­chyl­nie dla Pol­ski, lę­ka­jąc się uwi­kła­nia w spór z jed­nem z państw są­sied­nich – ostroż­nie so­bie po­stę­po­wał i wa­hał z przy­ję­ciem ko­ro­ny, ofia­ro­wa­nej dla In­fant­ki. Uspo­so­bie­nie to naj­le­piej się ma­lu­je w li­ście kur­fir­sta pi­sa­nym z Pil­l­nitz do ce­sa­rza Le­opol­da.

(27 Maja). "Jak tyl­ko w roku prze­szłym (sic) za­wia­do­mio­ny zo­sta­łem o za­mia­rach na­ro­du pol­skie­go, mnie się ty­czą­cych – po­sta­no­wi­łem na­tych­miast nie czy­nić żad­nych kro­ków i w ni­czem się nie przy­czy­niać do tego. Wdzięcz­nym bę­dąc za do­wód za­ufa­nia, jaki mi ten za­cny na­ród wy­świad­czył, za­sta­no­wić się mu­sia­łem nad waż­ne­mi na­stęp­stwy ja­kie to cią­gnie za sobą. Wier­ny moim za­sa­dom, od­kła­da­jąc na bok wszel­kie oso­bi­ste wzglę­dy na po­wab jaki mieć mo­gła ofia­ro­wa­na mi ko­ro­na, wzią­łem na uwa­gę obo­wiąz­ki, ja­kie by na mnie wkła­da­ła Pol­ska, przez po­łą­cze­nie z kra­jem moim dzie­dzicz­nym. – Z tego wy­cho­dząc punk­tu, zmu­szo­ny by­łem uznać, że mi się nie go­dzi sta­now­czo roz­strzy­gać tej kwe­styi, nim­by kon­sty­tu­cya pol­ska i sto­sun­ki jej do trzech są­sied­nich mo­carstw nie zo­sta­ły usta­lo­ne w taki spo­sób, by mi da­wa­ły moc speł­nie­nia za­rów­no zo­bo­wią­zań wzglę­dem ko­ro­ny pol­skiej, jak rów­nież bez­pie­czeń­stwa Sak­so­nii, nie na­ru­sza­jąc wier­no­ści, jaką, wi­nie­nem mo­je­mu sys­te­ma­to­wi po­li­tycz­ne­mu."

Kur­first, któ­ry tym li­stem od­po­wia­dał, na przy­ja­zne oświad­cze­nie się dwo­ru au­stry­ac­kie­go, wy­ra­ził w koń­cu, iż zmu­szo­nym jest za­wie­sić sta­now­czą od­po­wiedź, aż do roz­wią­za­nia za­cho­dzą­cych trud­no­ści.

W Czerw­cu (Me­dio­lan d. 11 Czerw­ca), ukła­da­jąc się o zjazd z kró­lem pru­skim, któ­ry miał na­stą­pić w Pil­l­nitz u elek­to­ra sa­skie­go, ce­sarz Le­opold (1) po­wtór­nie za­chę­cał go do przy­ję­cia ofia­ro­wa­nej mu ko­ro­ny pol­skiej. "Po­chle­biam so­bie, pi­sał, iż zwa­żyw­szy wszyst­kie oko­licz­no­ści, prze­ko­naw­szy się, cze­go my je­ste­śmy pew­ni (sic) iż wszyst­kie mo­car­stwa są­sied­nie cie­szyć się mu­szą, z jego wy­bo­ru – ze­chce­cie speł­nić ży­cze­nia Po­la­ków i za­pew­nić w swym cza­sie ich szczę­ście."

Wie­le na­ów­czas za­le­ża­ło na ener­gicz­nem i w porę zde­cy­do­wa­niu się Elek­to­ra, któ­re­mu Pru­sy i Au­strya za­pew­nia­ły uzna­nie, – gdy ten ocią­gał się w oba­wie Ro­syi. Przy­ję­cie sta­now­cze ko­ro­ny, jak to póź­niej przy­zna­ła dy­plo­ma­cya au­stry­ac­ka, by­ło­by zmie­ni­ło stan rze­czy. Ro­sya by­ła­by zmu­szo­ną przy­jąć fakt speł­nio­ny. Ocią­ga­nie się Elek­to­ra przy­czy­ni­ło się wiel­ce do za­chwia­nia przy­szło­ści usta­wy i wy­da­ło Pol­skę na łup Ro­syi. Pod wpły­wem naj­nie­ko­rzyst­niej­szych do­nie­sień Es­se­na, któ­ry stan rze­czy w Pol­sce przed­sta­wiał w Bar­wach jak naj­czar­niej­szych, wa­ha­no się do koń­ca, wa­ha­no tak dłu­go, aż Ro­sya ma­jąc roz­wią­za­ne ręce, przy­stą­pić mo­gła do dzia­ła­nia, o któ­re­go uzna­nie nie my­śla­ła py­tać ni­ko­go.

W An­glii, gdzie Lord Gre­nvil­le ob­jął kie­ru­nek po­li­tycz­ny, zmie­niał się w tej chwi­li sys­tem i za­pa­try­wa­nie na spra­wy kon­ty­nen­tal­ne, wstrzy­ma­no się z wy­po­wie­dze­niem woj­ny, ży­czo­no utrzy­ma­nia po­ko­ju, ofia­ro­wa­no na­wet ustą­pić od sta­tu quo, zgo­dzić się na za­ję­cie przez Ro­syę Ocza­ko­wa i ca­łej prze­strze­ni mię­dzy Dnie­strem a Bo­hem, z wa­run­kiem znie­sie­nia for­ty­fi­ka­cyi w Ocza­ko­wie i po­zo­sta­wie­nia pasa tego mię­dzy Ro­syą a Tur­cyą neu­tral­nym. Lord El­gin wy­sła­ny do Me­dy­ola­nu do ce­sa­rza Le­opol­da, na­le­gał na – (1) Vi­ve­not 1. 169.

nie­go aby się sta­rał o przy­ję­cie przez Ro­syę tych wa­run­ków i za­war­cie po­ko­ju – An­glia chcia­ła być tyl­ko po­śred­nicz­ką, do nie­go, nie zmie­nia­jąc wa­run­ków uło­żo­nych w Szy­sto­wie. Spo­dzie­wa­ła się iż Au­strya ze swej stro­ny nie za­żą­da in­dem­ni­za­cyi, ogra­ni­cza­jąc się sta­tu quo. Co się ty­czy Gdań­ska, (o To­ru­niu za­wsze jesz­cze mowy nie było), An­glia oświad­czy­ła się z po­mo­cą do na­by­cia go przez kró­la pru­skie­go, w ra­zie do­bro­wol­ne­go ze­zwo­le­nia Rzpli­tej i prze­ko­na­nia się o ko­rzy­ściach han­dlo­wych z tąd wy­pły­wa­ją­cych. Ze swej stro­ny ofia­ro­wa­ła An­glia od­no­wie­nie z Wied­niem trak­ta­tu, a dla oca­le­nia Tur­cyi, wno­si­ła za­war­cie trak­ta­tu z Pru­sa­mi, do któ­re­go­by oprócz Tur­cyi we­szły, Ho­lan­dya i Au­strya, gwa­ran­tu­jąc so­bie wza­jem­nie po­sia­dło­ści. Trak­tat ten, po za­war­ciu go, do­syć było oznaj­mić Ro­syi, aby ją od wszel­kiej na Tur­cyą po­wstrzy­mać na­pa­ści. Ze stro­ny au­stry­ac­kiej nie poj­mo­wa­no za­war­cia ta­kie­go trak­ta­tu bez Ro­syi i bez Pol­ski, aby się to w przy­szło­ści nie sta­ło po­wo­dem do woj­ny.

Ukła­dy o to pro­wa­dzo­no ze stro­ny Au­stryi bar­dzo oględ­nie i ostroż­nie; nie od­trą­ca­no an­giel­skie­go przy­mie­rza, o któ­re El­gin na­le­gał, lecz oglą­da­no się wiel­ce na Ro­syę. Lord El­gin ma­jąc po­le­ce­nie wy­módz sta­now­czą od­po­wiedź, jeź­dził za ce­sa­rzem do Man­tui i Cre­mo­ny, do­ma­ga­jąc się ukoń­cze­nia ukła­dów Szy­stow­skich, od któ­rych ga­bi­net wie­deń­ski z nie­do­wie­rza­niem się uchy­lał.

Całe to trak­to­wa­nie, w cią­gu któ­re­go gro­żo­no na­wet Au­stryi zwró­ce­niem się do Ro­syi, z któ­rą An­glia i Pru­sy mo­gły ko­rzyst­niej­sze za­wrzeć przy­mie­rze – i do­wo­dzi­ły że tyl­ko przez ro­dzaj wspa­nia­ło­myśl­no­ści (espe­ce de géne­ro­si­té) ofia­ro­wa­ły je Au­stryi – cią­gnę­ło się dłu­go i bez­sku­tecz­nie. Przy­jazd Bi­schof­fwer­de­ra co­kol­wiek je oży­wił. Bi­schof­fwer­der za­pew­nił ce­sa­rza, iż Pru­sy zrze­ka­ły się my­śli na­by­cia Gdań­ska, że obce były re­wo­lu­cyi za­szłej w Pol­sce, iż król pru­ski ży­czył so­bie aby Elek­tor przy­jął pol­ską ko­ro­nę za ze­zwo­le­niem dwo­rów, szcze­gól­niej wie­deń­skie­go, któ­ry od­daw­na się za­tem oświad­czył. Co do Pol – ski oba dwo­ry były w tem zgod­ne iż kon­sty­tu­cyę pol­ską przy­jąć na­le­ży, z wa­run­kiem aże­by ża­den z ksią­żąt trzech dy­na­styi są­sied­nich nie że­nił się z In­fant­ką. Król pru­ski ze swej stro­ny tem szla­chet­niej wa­ru­nek ten przyj­mo­wał iż od nie­go dru­gie­go syna dla In­fant­ki żą­da­no. Bi­schof­fwer­der tak był wresz­cie względ­nym, iż ze swej stro­ny go­tów był się zgo­dzić na jed­ne­go z ar­cy­ksią­żąt au­stry­ac­kich, byle nie na W. ks. ro­syj­skie­go. Od­po­wie­dzia­no mu na to, iż naj­słusz­niej było wy­łą­czyć wszyst­kie trzy dy­na­stye za­rów­no. Była to chwi­la gdy mia­no żal do Ro­syi iż po­ta­jem­nie sta­ra­ła się za­wrzeć po­kój z Tur­cyą, i z kró­lem pru­skim, od­cią­ga­jąc go już od przy­mie­rza prze­ciw­ne­go. Elek­tor sa­ski od­pi­su­jąc ce­sa­rzo­wi z za­pro­sze­niem do Pil­l­nitz, dzię­ko­wał mu za życz­li­we oświad­cze­nie co do ko­ro­ny pol­skiej, ale zda­wał się już prze­wi­dy­wać że jej nie osią­gnie.

Tym­cza­sem Es­sen, na któ­re­go do­nie­sie­niach, pra­wie wy­łącz­nie, opie­rał się dwór sa­ski – usi­ło­wał wzbu­dzić nie­uf­ność w kon­sty­tu­cyę, po­mi­mo jaw­ne­go dla niej za­pa­łu więk­szo­ści na­ro­du – do­wo­dził cią­gle iż kraj z niej był nie­za­do­wol­nio­ny, i że ob­ja­wy opo­zy­cyi umyśl­nie tłu­mio­no. Nie mo­gąc za­prze­czyć temu iż w sto­li­cy wszyst­ko co żyło było za kon­sty­tu­cyą. Es­sen chciał prze­ko­nać, że to nie mia­ło zna­cze­nia. "Dziś, pi­sze, dojść nie moż­na jak szlach­ta jest… wzglę­dem kon­sty­tu­cyi uspo­so­bio­ną…"

"Znaj­du­je­my się w kra­ju tak jak Fran­cya roz­le­głym, gdzie wszel­ka ko­re­spon­den­cya z pro­win­cyą po­słom za­gra­nicz­nym jest wzbro­nio­ną (??) a sto­li­ca sa­mych zwo­len­ni­ków no­wej usta­wy za­wie­ra, lub ta­kich co przez ostroż­ność, nie ośmie­lą się prze­ciw­ko niej od­zy­wać." Dla Es­se­na wiel­kiej na­wet wagi były owe ma­ni­fe­sta dwu­dzie­stu czte­rech po­słów, któ­rych Bra­nic­ki na­sa­dził, aby szli z pro­te­sta­cyą do gro­du, i któ­rym przy­ję­cia aktu od­mó­wio­no. Ma­ni­fe­sta te, jaw­ne i po­ta­jem­ne, po pro­win­cy­ach do któ­rych re­pu­bli­ka­nie i war­cho­ły po­bu­dza­li szlach­tę, oba­wą utra­ty przy­wi­le­jów – były – po­mi­mo na­ci­sku, nie­licz­ne.

Sa­ski re­zy­dent do­wo­dził tak­że, iż z dzie­się­ciu mi­ni­strów za­gra­nicz­nych, re­zy­du­ją­cych w War­sza­wie, ani je­den tego conp d'état nie po­chwa­lał (co było jaw­nym fał­szem). Gnie­wa­li się tyl­ko na wła­sny brak prze­ni­kli­wo­ści, bo z nich ża­den do ostat­niej… chwi­li nie wie­dział o ni­czem. – Wszyst­kie do­nie­sie­nia Es­se­na zmie­rza­ły do tego, aby nie­smak i nie­uf­ność obu­dzić. Wie­dział on o tem, że – ja­ko­by z sześć­dzie­się­ciu sej­mi­ków, dzie­sięć się za­le­d­wie zga­dza­ło na tron dzie­dzicz­ny, że pro­win­cye prę­dzej póź­niej prze­ciw nie­mu pro­te­sto­wać mia­ły, na co ja­ko­by Ro­sya i Au­strya cze­ka­ły i ra­cho­wa­ły. Jak da­le­ce my­lił się co do Au­stryi, nie­po­trze­bu­je do­wo­dze­nia. Na osta­tek pes­sy­mi­stą, po­wąt­pie­wał czy za­pał, któ­re­go nie mógł za­przeć – bę­dzie trwa­ły, i czy li­te­ra pra­wa speł­nio­ną zo­sta­nie. Pod­no­sił nie­zmier­ną sła­bość kró­la, nie­udol­ność mi­ni­strów, – (któ­rzy ra­dzić się go za­nie­dba­li) i brak po­li­tycz­nie uzdol­nio­nych lu­dzi.

Wszyst­ko to, nie­mal co­dzien­nie na róż­ny spo­sób po­wta­rza­ne, do­cho­dzi­ło do Dre­zna i kur­fir­sta od­strę­cza­ło od przy­ję­cia ko­ro­ny. "Re­wo­lu­cya 3 Maja – pi­sał Es­sen, nie czem in­nym jest, tyl­ko skut­kiem roz­pa­czy na­ro­du, oba­wia­ją­ce­go się aby ju­tro nie upadł, trwo­żą­ce­go o to że – pe­ri­cu­lum in mora."

Na­resz­cie rad był prze­ko­nać iż wy­bór kur­fir­sta nie po­cho­dził z sym­pa­tyi i przy­wią­za­nia do dy­na­styi sa­skiej, że ju­tro tak samo mo­gli tron ofia­ro­wać in­ne­mu księ­ciu lub szlach­ci­co­wi, byle za­pew­nił Pol­sce nie­za­leż­ność od Ro­syi i Au­stryi i dzie­dzic­two tro­nu. W usta­no­wie­niu mo­nar­chii dzie­dzicz­nej, zgryź­li­wy sta­rzec wi­dział ra­chu­bę ego­izmu ma­gna­tów.

Czer­nił i ścią­gał po­są­dze­nia, ob­ma­wia­jąc kró­la, że usta­na­wia­jąc kon­sty­tu­cyę miał po­ta­jem­ną na­dzie­ję, za­war­cia mał­żeń­stwa mię­dzy sy­now­cem swo­im a księż­nicz­ką sa­ską, gdy z dru­giej stro­ny ksią­że je­ne­rał ziem po­dol­skich Czar­to­ry­ski i jego żona, star­sze­go swo­je­go syna spo­dzie­wa­li się jej wy­swa­tać. Tych wszyst­kich po­ta­jem­nych pla­nów Es­sen miał naj­więk­szą, pew­ność, i uwa­żał je "za klucz do zro­zu­mie­nia po­ło­że­nia." (1)

Wszy­scy pra­wie mi­ni­stro­wie za­gra­nicz­ni zra­zu prze­ra­że­ni byli Usta­wą, upo­ko­rze­ni tem, że jej wca­le nie prze­wi­dy­wa­li tak sta­now­czą i na­głą. De Ca­che, nie­szczę­śli­wy re­zy­dent au­stry­ac­ki, któ­ry nig­dy żad­nych nie miał in­struk­cyi i szpie­go­wał tyl­ko dość nie­do­łęż­nie co się dzia­ło – nig­dy też nic do­śle­dzić nie mo­gąc – w pierw­szej chwi­li nie taił swo­je­go nie­za­do­wo­le­nia, nie wie­dząc jaką ma przy­brać po­sta­wę. Golt­zo­wi, cho­ciaż sam król za­pew­nił go iż do stra­ży na­zna­czył kil­ku Ro­syi stron­ni­ków, dla tego tyl­ko aby ich od niej od­cią­gnąć (Jac­ka Ma­ła­chow­skie­go, Bra­nic­kie­go, Chrep­to­wi­cza) – wy­da­wa­ło się to już zdra­dą i przej­ściem na jej stro­nę. Szcze­gól­niej uląkł się Goltz przy­wró­ce­nia kanc­ler­stwa Ma­ła­chow­skie­mu, po zło­że­niu tej do­stoj­no­ści przez nie­go. Es­sen tak­że go­tów był w tem te­raz wi­dzieć zdra­dę, opie­ra­jąc swe przy­pusz­cze­nia na­tem, że Po­nia­tow­ski osa­dzo­ny na tro­nie przez ce­sa­rzo­wę ro­syj­ską, wkrót­ce po­tem za­wią­zał po­ta­jem­ne sto­sun­ki z Au­strya, sta­ra­jąc się o rękę ar­cy­księż­nicz­ki, póź­niej z Fran­cyą, chcąc po­zy­skać M. Eli­sa­beth, na­stęp­nie księż­nicz­kę Con­ti, że na­wet ten­to­wa­no póź­niej jesz­cze o zwią­zek w Ber­li­nie dla uwol­nie­nia się od Ro­syi; – że tu ode­pchnię­ty król zwró­cił się ku niej zno­wu, na­stęp­nie ku Pru­som – a nic nie rę­czy­ło aby raz jesz­cze nie skło­nił się ku Ro­syi.. Goltz, wkrót­ce po ogło­sze­niu usta­wy, pi­sał do kró­la: "Naj­roz­sąd­niej­si z Po­la­ków czu­ją to, że bez po­par­cia W. Król. Mo­ści, nowe to bo­żysz­cze na­ro­du bę­dzie tyl­ko marą. Unie­win­nić ich na­le­ży, że za­cho­wy­wa­li ta­jem­ni­cę, gdyż nie­bez­pie­czeń­stwo i wie­ści prze­ra­ża­ją­ce, tak zda­wa­ły się groź­ne­mi, że w środ­kach gwał­tow­nych szu­kać mu­sia­no ra­tun­ku" (d. 7 Maja.)

Goltz względ­niej­szym był nie­co w są­dzie o Pol­sce. Wra­że­nie w sto­li­cy, w kra­ju, po mia­stach, było ogrom­ne – (1) Es­sen 28 Wrze­śnia 1791.

i peł­ne za­pa­łu. Dnia 7 Maja wy­da­ne uni­wer­sa­ły roz­nio­sły wieść urzę­dow­nie o po­przy­się­że­niu i przy­ję­ciu kon­sty­tu­cyi. Ze swej stro­ny król, zręcz­nem, jak mu się zda­wa­ło, po­zy­ska­niem do stra­ży zwo­len­ni­ków Ro­syi, chciał skru­szyć ich opo­zy­cyę. Dał się upro­sić kanc­lerz Ma­ła­chow­ski, Bra­nic­ki trze­cie­go dnia sam przy­szedł do kró­la z oświad­cze­niem, iż chce, z do­brej woli, na kon­sty­tu­cyę po­przy­siądz. Ty­sią­ce ob­ja­wów po­świad­cza­ły, jak ją cała Pol­ska po­ję­ła i przy­ję­ła. D. 8. Maja przy­pa­da­ły imie­ni­ny kró­lew­skie, któ­re ob­cho­dzo­no pod ha­słem: "Król z na­ro­dem, na­ród z kró­lem" uro­czy­ściej, wspa­nia­lej, z więk­sze­mi ob­ja­wa­mi mi­ło­ści i czci niż zwy­czaj­nie. "Sła­be umy­sły wzię­ły to za złą wróż­bę, pi­sał Stac­kel­berg, że gdy dnia tego oko­ło je­de­na­stej rano, we­szli se­nat, mi­ni­stro­wie, po­sło­wie dla po­win­szo­wa­nia kró­lo­wi, do sali au­dy­en­cy­onal­nej na zam­ku i za­sta­li go, – co było zu­peł­nie nie­zwy­czaj­nem – sie­dzą­cym na tro­nie – po­wsta­ją­cy na ich przy­ję­cie król ośli­znął się i padł tak moc­no na krzy­że, iż pa­pie­ry z za suk­ni mu wy­pa­dły i na chwi­lę utra­cił przy­tom­ność. Przy­szedł­szy jed­nak wkrót­ce do sie­bie, ode­zwał się iż się to raz i pa­pie­żo­wi Gan­ga­nel­le­mu tra­fi­ło." Po przy­ję­ciu po­win­szo­wań na zam­ku, król w licz­nej asy­sten­cyi, kon­no po­je­chał do ko­ścio­ła św. Krzy­ża, gdzie od­śpie­wa­ną była wo­ty­wa, a ksiądz ka­no­nik Wi­to­szyń­ski miał sto­sow­ne ka­za­nie. Pa­so­wa­no dnia tego, jak zwy­kle, wie­lu ka­wa­le­rów ś. Sta­ni­sła­wa. Na zam­ku znaj­do­wa­li się po­sło­wie za­gra­nicz­ni. Wie­czo­rem jed­na z naj­pięk­niej­szych il­lu­mi­na­cyi, na ja­kie się mo­gła zdo­być War­sza­wa, ty­sią­cem świa­teł roz­ja­śni­ła oży­wio­ne uli­ce. Oprócz ra­tu­sza, domu mar­szał­ka sej­mo­we­go i głów­nych gma­chów, po­mniej­sze na­wet domy miesz­czan peł­ne były prze­zro­czów, go­deł, por­tre­tów kró­la, na­pi­sów, al­le­go­rycz­nych po­sta­ci Pol­ski, Rzpli­tej, Famy, or­łów bia­łych, her­bów mar­szał­ków obu itp. Wspa­nia­łą il­lu­mi­na­cją ra­tu­sza kie­ro­wa­li ar­chi­tekt So­la­ri i Schütz. Her­by głów­nych miast, wi­ze­ru­nek Wi­sły, rogi ob­fi­to­ści zdo­bi­ły go, z mnó­stwem na­pi­sów po pol­sku, po ła­ci­nie, po fran­cuz­ku i po nie­miec­ku.

U Ka­po­sta­sa na Kra­kow­skiem Przed­mie­ściu stał ry­cerz zbroj­ny, z go­dłem: Dul­ce est pro pa­trio, mori. Do ory­gi­nal­nych trans­pa­ren­tów na­le­żał przy Elek­to­ral­nej uli­cy dwo­rek Jał­brzy­kow­skich, w któ­rym miesz­ka­ją­cy Stroń­ski je­ome­tra, w czte­ro­wier­szo­wych stro­fach, wzy­wał u kró­la spra­wie­dli­wo­ści, bo mu naj­droż­szy skarb – żonę, wy­dar­to.

Wy­dar­to mi pod twym bo­kiem

Skarb naj­droż­szy, lubą żonę,

Pra­wo idzie żół­wim kro­kiem,

Ja w roz­pa­czy, nę­dzy tonę.

I ja bied­ny wśród tej nocy

Nie ża­łu­ję na tę świe­cę,

Kró­lu wy­rwij mnie z prze­mo­cy,

Niech się ła­ską twą za­szczy­cę.

Rzeź­nik je­den pod cy­frą kró­la wy­obra­ził wołu pro­wa­dzo­ne­go na rzeź i pod­pi­sał (choć po nie­miec­ku) – kto moim kró­lem po­gar­dzi, utnę… mu łeb jak wo­ło­wi. (1) Ta­kie same ob­cho­dy kró­lew­skich imie­nin uro­czy­ste od­by­ły się się w Kra­ko­wie, Po­zna­niu, Grod­nie, Ka­mień­cu Po­dol­skim, Płoc­ku, Brze­ściu li­tew­skim, Mię­dzy­rze­czu (na Szlą­sku), Kow­nie, Ka­li­szu, Kro­żach, Piń­sku, Wil­nie, San­do­mie­rzu, Miń­sku lit., Żyż­mo­rach, Kor­czy­nie, N. Mie­ście, Wscho­wie i wie­lu in­nych mia­stach. Wy­da­wa­no uczty, za­pi­sy­wa­no się – (1) Opi­sa­nie il­lu­mi­na­cyi w d. 8 Maja 1791 r. na an­ni­wer­sarz imie­nia N. Pana, nie tyl­ko mia­sta War­sza­wy ale i in­nych miast tak Ko­ro­ny, jako i Li­twy z oko­licz­no­ści nada­nej im wol­no­ści i za­pa­dłej zba­wien­nej dla na­ro­du kon­sty­tu­cyi w d. 3 Maja te­goż roku. W War­sza­wie. Na­kład i koszt au­to­ra, w dr. J. K. M. i Rzpl­tej P. Za­wadz­kie­go 4to 91 str. Zbiór ten wy­dał Pra­ne. Ma­kul­ski.

Sześć pie­śni do kró­la, se­na­tu i t… p da­lej opi­sy.

W Uhru­sku, w Chełm­skiem, ob­raz na pa­miąt­kę ra­czej od­zy­ska­nej dzie­się­ci­ny, niż kon­sty­tu­cyi do ksiąg miej­skich (Soł­tyk – Re­mi­szew­ski) ra­dość była po­wszech­ną.

Po­mi­mo to, stron­nic­two re­pu­bli­kanc­ko-ro­syj­skie wrza­ło i go­to­wa­ło się do za­cię­te­go boju. Po­sie­dze­nie d. 9 Maja, było nad­zwy­czaj burz­li­we. Mie­rze­jew­ski, het­mań­ski słu­ga, po­par­ty przez ks. San­gusz­kę, (1) po­wstał prze­ciw­ko de­kre­tom na pro­te­stu­ją­cych, uję­to się za Jac­ka Ma­ła­chow­skie­go, któ­ry był wy­je­chał, za Ra­czyń­skie­go i in­nych, żą­da­jąc aby im urzę­dów nie odej­mo­wa­no. Stron­nic­two pa­try­otycz­ne gwał­tow­nie, wrzaw­li­wie na­pa­dło na obroń­ców, sto­ją­cych po stro­nie Mie­rze­jew­skie­go i swo­bo­dy prze­ko­nań.

Tu­mult się wsz­czął w izbie strasz­li­wy, czap­ki za­czę­to na gło­wy na­kła­dać i już się bra­no do sza­bel, tak że o mało do krwi roz­le­wu nie przy­szło. Mar­szał­ko­wie na­próż­no sta­ra­li się umy­sły roz­draż­nio­ne uspo­ko­ić i za­po­biedz zgor­sze­niu. W koń­cu, pod po­zo­rem waż­nych ko­mu­ni­ka­cyi i de­pesz za­gra­nicz­nych, pro­szo­no ar­bi­trów na ustęp i po­sie­dze­nie sol­wo­wa­no. Było ono jed­nem z naj­burz­liwsf­cych w cza­sie sej­mu.

Na­stęp­nych dni już z więk­szem umiar­ko­wa­niem ra­dzo­no, ale nie z więk­szym skut­kiem. Po­tem po­sie­dze­niu d. 9 Maja, król uznał po­trzeb­nem dla za­że­gna­nia bu­rzy, po­jed­naw­czo zwró­cić się do zwo­len­ni­ków ro­syj­skich, ży­wiąc na­dzie­ję, iż Ro­sya przyj­mie kon­sty­tu­cyą, nową, i od­zy­wa­jąc się z tem, że kró­lem mógł­by być je­den z W. ksią­żąt ro­syj­skich. – Zbli­żył się też – po dłu­giem stro­nie­niu wza­jem­nem do Stac­kel­ber­ga, z któ­rym od daw­na uni­kał roz­mo­wy o spra­wach pu­blicz­nych.

Dnia 11 Maja wi­dział się z nim po dwa­kroć, usi­łu­jąc go tak uspo­so­bić, aże­by Ro­sya nie była re­for­mie no­wej prze­ciw­ną. Stac­kel­berg acz nie­co się usu­nąw­szy na stro­nę, sie­dział cią­gle w War­sza­wie, pa­trzał na to co się dzia­ło, i przez swych dwu­na­stu apo­sto­łów wie­dział o naj­mniej­szym ru­chu: w po­pie­ra­niu jed­nak in­te­re­sów stron­nic­twa ro­syj-
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: